Temat stary jak oczekiwania rodziców i bunt nastolatków.
Nasza najmłodsza latorośl, wciąż niedeklarowana życiowo, ma problem z doborem fachu, który chciałaby wykonywać w przyszłości.
Ogólnie nie wiem, czy dziewczyna nie ma zainteresowań (artystycznie ma więcej, niż jestem, mogę odpowiedzieć), czy mi z jakiś powodów ich nie ujawnia, czy o jej wyborze decyduje chęć przypodobania się rodzicom. Czy coś mi uciekło? (Nie do końca, bo pisze) z jej oczekiwań - jak najmniej kontaktów z ludźmi.
Córa nie lubi nawiązywania znajomości, podobnie, jak matka, ceni spokój.
Wybrała sobie "męską profesję".
Jak myślicie?
Powinnam ją wspierać, czy odciągać od zamiaru?
Ewelina jeśli tym czym chce się zająć Twoja córka nie robi ona krzywdy innym ludziom i sobie , to ZAWSZE musisz ją wspierać i po prostu zaakceptować jej decyzję. Co za różnica czy córka chce zostać mechanikiem/astronautą/modelką/nauczycielem/sprzątaczką czy jeszcze kimś innym? Ważne żeby robiła to co chce i żeby była szczęśliwa. Odwodzenie jej spowoduje, że ona przestanie Ci ufać i już nie będziesz uczestniczką w jej życiu.
Ewelina moja córka ma podobnie. Jest typowym introwertykiem, któremu ludzie do szczęścia nie są potrzebni. Marzy o pracy takiej, w której nie będzie musiała pracować wśród ludzi.
Kończy w tym roku co prawda dopiero gimnazjum, więc jeszcze będzie musiała się trochę "pomęczyć" wśród ludzi, zanim skończy edukację.
Moja córka akurat w kierunku artystycznym chce iść. Marzy się jej praca grafika komputerowego.
Ja myślę, że nie zmienimy charakteru naszych dzieci, musimy je wspierać i tyle.
Bardzo dziękuję za wypowiedzi.
Ewelina jeśli tym czym chce się zająć Twoja córka nie robi ona krzywdy innym ludziom i sobie , to ZAWSZE musisz ją wspierać i po prostu zaakceptować jej decyzję. Co za różnica czy córka chce zostać mechanikiem/astronautą/modelką/nauczycielem/sprzątaczką czy jeszcze kimś innym? Ważne żeby robiła to co chce i żeby była szczęśliwa.
Rzecz w tym, że Młoda nie interesuje się mechaniką. Nigdy nie miała żadnego parcia w tym kierunku ( w życiu nie zrobiła nawet autka z pudełka po zapałkach, nigdy nie prowadziła samochodu, nawet kosiarki) i wybiera drogę na skróty.
Uwielbia taniec, fotografuje, maluje, pisze, ale nie machanikuje.
Ewelina moja córka ma podobnie. Jest typowym introwertykiem, któremu ludzie do szczęścia nie są potrzebni. Marzy o pracy takiej, w której nie będzie musiała pracować wśród ludzi.
Kończy w tym roku co prawda dopiero gimnazjum, więc jeszcze będzie musiała się trochę "pomęczyć" wśród ludzi, zanim skończy edukację.
Moja córka akurat w kierunku artystycznym chce iść. Marzy się jej praca grafika komputerowego.
Ja myślę, że nie zmienimy charakteru naszych dzieci, musimy je wspierać i tyle.
Córa nie lubi "tłumów" i doskonale ją rozumiem, bo też nie przepadam za tłokiem.
Fajnie, że Twoja córka wybiera kierunek artystyczny. Tu zawsze można być dziwakiem i to się przydaje, gdy przychodzi potrzeba skupienia.
Mnie zastanawia, czemu dzieciaki nie idą za własnym pragnieniem, kiedy mogą, kiedy mają wsparcie, tylko wybierają drogi z kosmosu?
Zabraniasz im czegoś, walczą jak wataha o teren. Dajesz wolną rękę, wybór na "odwal się, przecież zdecydowałam".
Chyba że, w całej sytuacji jest tak, że dziecko wciąż zadowala moje oczekiwania i w jakiejś formie buntu wybiera przeciwny biegun.
Ty już tego wyboru nie zaakceptowałaś i nie chcesz jej w tym wspierać. Nie wiem czego od niej oczekujesz.... Że skoro jak miała 5 lat i kochała koniki to i teraz je rysuje, to powinna iść na hippoterapię...?? Czy coś równie absurdalnego?
Ja do 25 roku życia nie interesowałam się neurologią, co nie przeszkadza mi teraz zdobywać wiedzy z tej dziedziny i niepewnie szukać sobie sposobu, jak to włączyć w życie zawodowe.
Ty już odrzuciłaś jej pomysł, bo "nie idzie za własnym pragnieniem kiedy ma wsparcie, tylko wybiera drogę z kosmosu", "nigdy się tym nie interesowała", "to pewnie bunt". Zupełnie wyłączyłaś ją z tej decyzji, w ogóle nie myśląc, że to może być jej autonomiczna decyzja, jej pomysł i coś, na co się sama decyduje.
Moim zdaniem jedyne co możesz zrobić to JEJ ZAUFAĆ. Niech ma radość z tego, że ma matkę, która wspiera jej kosmiczne pomysły i jest przy niej, gdy się zastanawia, rozważa, podejmuje samodzielne decyzje, uczy się odpowiedzialności za siebie, podejmuje błędy (kto tego nie robi? starzy ludzie, o zgrozo, też popełniają błędy, to nie domena wyłącznie młodych) i ma szansę sprawdzić, czy to jest dla niej czy nie jest dla niej. Z mylnie pojętej troski o dziecko chcesz decydować za nią, odebrać jej naukę z podejmowania własnych decyzji i przyjmujesz pozycję "ja wiem zawsze lepiej". Z tego nie ma szans wyjść nic innego niż alienacja.
(Poza tym obecnie mechanika samochodowa diametralnie zmieniła swoje oblicze i nie wiąże się to wyłącznie z siedzeniem w silniku i dłubaniu narzędziami, ale na pracy z komputerem, bo samochody mają coraz więcej elektroniki. No i to jest konkretny zawód, po tym nie ma problemu z pracą, nie to co po np. psychologii).
6 2017-09-23 07:47:13 Ostatnio edytowany przez chomik9911 (2017-09-23 07:50:41)
Monoceros ma rację. Zaakceptuj jej decyzję, choćby była najbardziej kosmiczna. Nigdy też nie wiadomo, czy wcześniej się tym nie interesowała, ale w obawie przed Twoją reakcją (którą tu widzimy) zwyczajnie się z tego nie zwierzała. Nie patrz na dziecko przez pryzmat własnych ambicji, to jej życie, ma je tylko jedno i niestety/stety może je przeżyć do du** albo i wspaniale, no różnie może być, ale to ona wybiera. Ty stoisz obok. Chcesz dla córki jak najlepiej, to oczywiste, tylko to "najlepiej" dla Ciebie nie musi być najlepsze dla niej.
Nie miałam dobrej matki, ale za jedno mogę jej być wdzięczna - nie wybierała mi kierunków życiowych, ja zadecydowałam co będę robić - i choć najlepiej teraz nie wybrałam, bo nie mogę pracować w zawodzie bo tej pracy nie ma, to mogę mieć pretensję tylko do siebie i to naprawić. I cieszę się z tego
7 2017-09-23 08:15:19 Ostatnio edytowany przez Chomikowa (2017-09-23 08:20:17)
Po psychologii wcale nie ma tak mało pracy, przecież założenie swojego gabinetu czy ogólnie praca w poradnictwie psychologicznym to nie jest jedyna droga rozwoju zawodowego dla ludzi po psychologii. To taka dygresja.
Co do autorki, nie dziwię jej się. Nie zapominajmy też, że mimo wszystko mechanika jest zawodem zdominowanym przez mężczyzn i może być jej bardzo trudno. Mówi się, że granice tego, co jest "męskie" a co "kobiece" zacierają się, ale to tylko propaganda równościowa, która z praktyką ma niewiele wspólnego w zawodach technicznych zdominowanych przez mężczyzn. Dziewczyna musi mieć w sobie bardzo, bardzo dużo determinacji i ciągle udowadniać swoją wartość, kiedy kobieta popełni błąd, to od razu jest to postrzegane jako "no tak, kobieta", gdy taki sam błąd popełni chłopak to "spoko koleś, dopiero się wdrażasz, każdemu się zdarza". To może wypalić szybciej, niż komukolwiek się wydaje. To też trzeba brać pod uwagę.
No i tak, Chomikowa, warto by córce o tym powiedzieć, ale czy należy z tego powodu ją "odciągać od zamiaru"? Wydawało mi się, że autorka wątku waha się pomiędzy wsparciem a odciąganiem, a więc wsparcie oznaczałoby właśnie realne spojrzenie na sytuację i opowiedzenie o plusach i o minusach. Czy dlatego, że coś jest trudne, trzeba to komuś odradzać?
Moim zdaniem współcześnie mamy tak dużo możliwości, że naprawdę można się w tym wszystkich pogubić. I więcej znałam takich pogubionych osób, które swoją drogę znalazły dopiero koło 30-stki niż tych, które w wieku nastoletnim ułożyły sobie dobry plan na życie i przez kolejną dekadę konsekwentnie się go trzymały. Niech dziewczyna próbuje, szuka własnej drogi i samodzielnie weryfikuje swoje pomysły na życie. Inaczej nie przekona się czy coś jest dla niej. Nawet jeśli nie będzie mechanikiem i ten zawód jej się nie spodoba, to każde doświadczenie czegoś ją nauczy i być może popchnie w innym kierunku, którego teraz się nie spodziewa? Ja też dopiero po studiach zmieniłam ścieżkę kariery o 180 stopni i nie dlatego, że nie miałabym pracy w zawodzie, ale po prostu przestałam się w tym widzieć. A niby całe życie mnie to interesowało. Teraz robię coś, na co moi rodzice nadal patrzą sceptycznie, bo męski zawód, bo dla umysłów ścisłych (a przecież ja zawsze byłam uzdolniona artystycznie i humanistycznie) itp. A ja bym go nie zamieniła na nic i cała moja poprzednia ścieżka kariery wydaje mi się teraz gigantyczną bzdurą i stratą czasu. Jednak gdyby nie te "bzdurne" doświadczenia, nie byłabym w obecnym miejscu, bo jak spojrzeć na to z perspektywy, wszystko układa się w piękną całość i jeden wybór pociągał za sobą drugi, choć dla przypadkowego obserwatora to może wyglądać bez związku. Bardzo dużo moich znajomych jest teraz koło 30-stki i kompletnie zmienia branżę, bo są nieszczęśliwi w swoich zawodach.
Zmierzam do tego, że nie ma co wywierać na nastolatkach jeszcze większej presji, że ich obecny wybór jest super ważny i będzie ciągnął się za nimi całe życie. Na pewno będzie im łatwiej, jeśli od razu wybiorą dobrze, ale jeśli nie, to też nie koniec świata. Dobry rodzic powinien przede wszystkim wspierać swoje dziecko, nawet jeśli się z nim nie zgadza. Jak najbardziej można rozmawiać, dzielić się własnym doświadczeniem i mądrością życiową, ale nie zabraniać, nakazywać, przekonywać na siłę. Przede wszystkim wspierać. Uporem i tak niczego się nie osiągnie, a można jedynie zaszkodzić. Mało to ludzi, którzy pokończyli nieinteresujące ich studia tylko ze względu na rodziców? I co im teraz po dobrym dyplomie, skoro nie chcą pracować w branży? Rodzic nie przeżyje życia za dziecko, w pewnym momencie trzeba dać mu wolność uczenia się na własnych błędach. Jak dziecko jest mądre i ma dobre wsparcie, to sobie w życiu poradzi, niezależnie od tego, czy trochę pobłądzi.
10 2017-09-24 16:10:28 Ostatnio edytowany przez ewelinaL (2017-09-24 16:12:01)
Troszkę się nie zrozumiałyśmy, albo nie dość precyzyjnie się wyraziłam.
Nie ma nawet opcji, żebym wybrała za córkę, ja nawet nie wywieram na niej żadnej presji. Przeciwnie, powiedziałam, że jeżeli chce być mechanikiem, to znajdę jej praktykę w najlepszym warsztacie w okolicy. Nie będzie to jednak potrzebne (przynajmniej na razie), bo córka wybiera się do technikum.
Idzie mi w zasadzie o to, że młodzi, nie tylko moje dziecko, często wybierają szkołę pod wpływem impulsu, a później żałują. Wybór mojej córki polega na dajcie mi już spokój, przecież zdecydowałam.
Młodzi są atakowani ze wszystkich stron. Szkoła, rodzice, znajomi, rodzina... Wszyscy zadają to samo pytanie, na które nastolatkowie często nie znają odpowiedzi.: "Do jakiej szkoły idziesz?" A zaraz po tym.: "Musisz wybrać mądrze, na cała życie."
Tak, jak Wy, tak samo ja doskonalę zdaję sobie sprawę, że w cele nie na całe życie.
Kolejna sprawa, to wybory w stylu "na złość mamie odmrożę sobie uszy".
Wiek lat nastu jest trudny i to czas buntu. Im bardziej na coś naciskamy, tym silniejszy jest przekór młodych.
Założyłam temat, żeby poznać opinie, sposoby, doświadczenia we wspieraniu nastolatka, a nie dowiedzieć się jak posłać córkę za ucho do szkoły, której nie chce.
Sama wyuczyłam się zawodu z przypadkowego wyboru i wciąż uważam, że straciłam czas.
I w odniesieniu do moich doświadczeń, często powtarzam, że nie ma sensu kształcić się w czymś, co się potrafi, co wykonuje się od dziecka. Rozsądniej jest się uczyć czegoś, czego się nie zna.
Teraz słysząc o wyborze córki, myślę - Oj, Ewelina, ugryzłabyś się czasem w język;)
To ja już rzeczywiście nie rozumiem Z jednej strony wiesz, że nie da się "wybrać mądrze" bo szkoła nie przygotowuje na całe życie, ale od córki jednak wymagasz innego "mądrzejszego" wyboru niż ten co podjęła? Wygląda na to, że nie ufasz jej wyborowi, bo boisz się, że popełni ten sam błąd co ty. Czyli, że zmarnuje czas. Chcesz żeby nie zmarnowała czasu, ale jednocześnie przyznajesz, że nie da się mądrze wybrać. Błędne koło.
12 2017-09-24 22:23:20 Ostatnio edytowany przez chomik9911 (2017-09-24 22:26:19)
Myślę, że Ewelina się po prostu "miota", walczy trochę sama ze sobą.. pozwól córce popełniać błędy i uczyć się na nich, jej wybór teraz może ale nie musi oznaczać tego złego na przyszłość. Odpuść, rozmawiaj, wspieraj - to jest ważniejsze teraz. Liczy się ona, jej życie - bądź obok dla niej ale nie Ty decyduj. Przyjęło się u nas, że jedyna "słuszna" droga to taka żeby pokończyć wielkie szkoły, koniecznie studia i to takie najlepiej "dobrze rokujące".. co to w ogóle znaczy..? Trudno wymagać od nastolatki żeby wiedziała co chce robić całe życie teraz chce być mechanikiem/ukończyć konkretne technikum? niech kończy. A co będzie później czy będzie to kontynuować? zadecyduje kiedyś, jak jej nie będzie pasować to zrobi sobie inny kierunek i tyle.
Nie odzywałam się trochę, bo już pozamiatane. Córka wybrała trzy kierunki (mechanika, spedycja, obrona). Decyzję o właściwym warunkuje tym, na które się dostanie. Cieszy mnie, że wybrała szkoły średnie i postanowiła podciągnąć się w nauce, bo mądra z niej dziewczyna. Już widać, że pracuje.