Nauczyciel- uczniowie i rodzice = stosunki przyjacielskie czy dystans? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » WYCHOWANIE, ZDROWIE I EDUKACJA DZIECKA » Nauczyciel- uczniowie i rodzice = stosunki przyjacielskie czy dystans?

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 6 ]

1 Ostatnio edytowany przez insomniaa (2017-09-23 13:41:16)

Temat: Nauczyciel- uczniowie i rodzice = stosunki przyjacielskie czy dystans?

Witajcie!
Jestem nauczycielką z niewielkim stażem - prowadzę swoją klasę od zerówki, w przyszłym roku dzieciaki kończą 3 klasę i będzie czekało nas pożegnanie. Pracuję w szkole prywatnej, gdzie klasy nie są liczne, a warunki są wręcz "domowe". Praca w takiej szkole pozwala na indywidualne podejście do każdego dziecka - nie ma problemu z zapamiętaniem imion kolejnych zwierząt czy ulubionych zabawek, a także do każdego rodzica - w szkole jestem codziennie przed 8, wychodzę z niej praktycznie ostatnia, bo po lekcjach prowadzę również zajęcia świetlicowe ( z większością uczniów z mojej klasy spędzam codziennie praktycznie po 8 godzin). Mam to szczęście, że pracuję z bardzo zdolnymi dziećmi, bez większych problemów. Rodzice w większości chętnie współpracują, nie stronią od kontaktów.
Od rozpoczęcia tego roku szkolnego nurtuje mnie pewna sprawa, a mianowicie kwestia przywiązania uczniów do wychowawcy. Ciągłe przytulania, laurki, wyznania miłości - to wszystko jest bardzo miłe, ale zastanawiam się czy nie zaszło to za daleko. Patrząc na koleżanki, które mają wychowawstwo w innych klasach, można zauważyć różnice. W czasie przerwy ich uczniowie - nawet z młodszych klas niż moja, nie podchodzą do nich, nie przytulają się, nie mają innych ważnych i mniej ważnych spraw, a ja mam zawsze obok siebie "mój ogonek" smile Nie skarżę się! Lubię moje dzieciaki, lubię moją pracę, wiele satysfakcji dają mi ich sukcesy! Ale zastanawiam się czy takie przywiązanie, zażyłość nie będzie dla nich krzywdzące, kiedy "zderzą się" z rzeczywistością kolejnych klas, gdzie wychowawca jest tylko na chwilę? Zastanawiam się też jak taką zażyłość odbierają rodzice? Niestety rodzice moich dzieci nie są obiektywni, bo jedyne na co czasami kręcą nosem, to dodatkowe zadania czy praca do przygotowania na lekcje.
Patrząc na rodziców obecnej klasy 1 trudno stwierdzić czego oczekują, poza tym, że: "dzieci nie mogą biegać, bo się zgrzeją", "dzieci nie mogą wychodzić na plac zabaw bo się zgrzeją/przewieje je", "nauczyciel nie ma prawa zwracać dziecku uwagi na to, że coś źle zrobiło" - tyle się dowiedziałam przez ostatnie 3 tygodnie.
A jakie jest Wasze zdanie? Czego oczekujecie od nauczyciela? Jaki powinien być, czego powinien unikać?

Zobacz podobne tematy :

2 Ostatnio edytowany przez gojka102 (2017-09-23 14:04:07)

Odp: Nauczyciel- uczniowie i rodzice = stosunki przyjacielskie czy dystans?

Z punktu widzenia nauczyciela niestety niewiele napiszę bo nie jestem nauczycielem od nauczania zintegrowanego i nawet jeśli w klasach 1-3 mam lekcje to norma,że dzieciaki lgną do mnie.Pewnie dlatego,że mnie lubią smile.Na dłuższą metę byłoby to dla mniej jednak męczące bo zdecydowanie bardziej wolę dzieciaki starsze.

Ale jako mama,której dziecko chodzi do prywatnej szkoły mogę parę słów napisać.Moja córka,gdy zaczynała szkołę miała wychowaczynię-mamusię,która zawsze była do dyspozycji dzieciaków-a to pomogła się ubrać a to przypilnowała by zjadły obiad,zawiązała buty,pogadała,przytuliła.Nie widzę w tym nic złego-dzieciaki w tym wieku tego właśnie od swojej "pani" oczekują.
U mojej córki rodzice byli zadowoleni,ze nauczycielka ich dzieci właśnie taka jest.Zwłaszcza takich dzieci,które były bardziej przytulaśne.
Moja córka chodzi teraz do szóstej klasy i co roku wyjeżdża na obóz wakacyjny ze szkoły głównie dlatego,że opiekunką jest jej była wychowaczyni.Zawsze dobrze ją wspomina.Na pewno też byś tego chciała-więc nie zmieniaj się.
Co do tego,że u Ciebie w szkole o wszystkim decydują rodzice-nawet o tym,że nie można powiedzieć dziecku,że coś źle zrobiło-no cóż-czeka Cię poważna rozmowa z rodzicami albo z dyrektorem w tej kwestii.
Dzieci są dziećmi-muszą pobiegać,dobrze dla ich zdrowia zrobi to jak wyjdą na dwór.
Jeśli u mojej córki były jakieś takie sytuacje,ze rodzice uważali,że o wszystkim mogą decydować-bo płacą-na zebranie przychodził dyrektor i wychowawczyni miała zawsze jego poparcie. Czyli merytoryczna,spokojna rozmowa,że jesteście po to by ich-rodziców wspierać i dbać o ich dzieci smile

Jeśli o mnie chodzi,zdecydowanie chciałabym,żeby nauczycyciel unikał tekstów w stylu: wiem wszystko najlepiej i potrafił przyznać się do niewiedzy albo do błędu.Także w relacjach z dzieciakami.Nie chciałabym także by był stroną np. w konfliktach domowych-wiesz,często tak jest,że dzieciaki skarżą się swojej pani,że mama-tato nie pozwolili na coś albo niesłusznie o coś oskarżyli.Owszem-jesli dziecko cierpi z tego powodu-można by jakoś dyskretnie sprawę wybadać rozmawiając z rodzicem.Ale wychowawca nie powinien w takiej sytuacji wygłaszać żadnych sądów.Bo zna sprawę tylko z punktu widzenia dziecka-do tego małego.
Ważne dla mnie jest też kiedy nauczyciel chwali-jak ma za co i wskazuje właśnie co należy poprawić.

3

Odp: Nauczyciel- uczniowie i rodzice = stosunki przyjacielskie czy dystans?

Ale co jest złego w tym, że dzieciakom jest dobrze w szkole, że mają się do kogo przytulić, mają do kogo pójść po pomoc w razie problemu, mają dorosłego, który się nimi interesuje, kto jest dla nich? Przecież to SKARB. Trochę dziwi mnie twoje pytanie, ale dobra.
Czego potrzebuje dziecko? Na pewno miałaś jakieś tam zajęcia z pedagogiki, psychologii dziecka, a jeśli nie, to odpowiedź powinna tak czy siak nasunąć się sama: dzieci potrzebują ciepłego, dobrego, życzliwego, bezpiecznego środowiska, żeby wzrastać.
Po pierwsze: Zestresowane dziecko NICZEGO SIĘ NIE UCZY, bo mózg w stanie stresu jest nastawiony tylko na przetrwanie, reagowanie na zagrożenia, ucieczkę. Więc stworzenie dzieciom miejsca, gdzie czują się ważne, dobre, adekwatne, potrzebne - to dopiero ogród.
Po drugie, ludzie uczą się w relacji. Dużo więcej zapamiętasz z rozmowy z kimś, kto kocha historię niż z przeczytania książki, którą "wymusił" nauczyciel. Nie jesteśmy stworzeni do przyswajania wiedzy w sposób, w jaki chce nas uczyć szkoła. Człowiek uczy się w ruchu, przez zabawę, dotyk, słuch, doświadczanie, w kontekście, od innych ludzi. (Nie z książki, samotnie, powtarzając w kółko tę samą informację jak mantrę).
Po trzecie: pomiędzy dystansem a stosunkami przyjacielskimi jest jeszcze forma pt. mentor. To znaczy - jestem blisko, jestem emocjonalnie dostępny, jestem kimś ważnym i podopieczni są dla mnie ważni. Widzę ich, rozumiem ich, pomagam, wspieram, doceniam, daję im wszystkie niezbędne elementy potrzebne im do wzrostu, znam się na ich psychice, poświęcam im czas indywidualnie, potrafię też kierować grupą, reagować na konflikty, STAWIAĆ GRANICE. Wiem co dla nich dobre, ale nimi nie rządzę.
Więc ani przyjacielskie stosunki, ani dystans. Bądź dorosłym w tej relacji.

Brzmisz jak osoba, która naprawdę ma na względzie dobro dzieci. Proszę, nie daj sobie tego odebrać w myśl źle rozumianego "autorytetu". Dla każdego z tych dzieci to jest mega ważne, że mają kogoś w tym środowisku, kto je traktuje jak ludzi.

4

Odp: Nauczyciel- uczniowie i rodzice = stosunki przyjacielskie czy dystans?
Monoceros napisał/a:

Ale co jest złego w tym, że dzieciakom jest dobrze w szkole, że mają się do kogo przytulić, mają do kogo pójść po pomoc w razie problemu, mają dorosłego, który się nimi interesuje, kto jest dla nich? Przecież to SKARB. Trochę dziwi mnie twoje pytanie, ale dobra.
Czego potrzebuje dziecko? Na pewno miałaś jakieś tam zajęcia z pedagogiki, psychologii dziecka, a jeśli nie, to odpowiedź powinna tak czy siak nasunąć się sama: dzieci potrzebują ciepłego, dobrego, życzliwego, bezpiecznego środowiska, żeby wzrastać.
Po pierwsze: Zestresowane dziecko NICZEGO SIĘ NIE UCZY, bo mózg w stanie stresu jest nastawiony tylko na przetrwanie, reagowanie na zagrożenia, ucieczkę. Więc stworzenie dzieciom miejsca, gdzie czują się ważne, dobre, adekwatne, potrzebne - to dopiero ogród.
Po drugie, ludzie uczą się w relacji. Dużo więcej zapamiętasz z rozmowy z kimś, kto kocha historię niż z przeczytania książki, którą "wymusił" nauczyciel. Nie jesteśmy stworzeni do przyswajania wiedzy w sposób, w jaki chce nas uczyć szkoła. Człowiek uczy się w ruchu, przez zabawę, dotyk, słuch, doświadczanie, w kontekście, od innych ludzi. (Nie z książki, samotnie, powtarzając w kółko tę samą informację jak mantrę).
Po trzecie: pomiędzy dystansem a stosunkami przyjacielskimi jest jeszcze forma pt. mentor. To znaczy - jestem blisko, jestem emocjonalnie dostępny, jestem kimś ważnym i podopieczni są dla mnie ważni. Widzę ich, rozumiem ich, pomagam, wspieram, doceniam, daję im wszystkie niezbędne elementy potrzebne im do wzrostu, znam się na ich psychice, poświęcam im czas indywidualnie, potrafię też kierować grupą, reagować na konflikty, STAWIAĆ GRANICE. Wiem co dla nich dobre, ale nimi nie rządzę.
Więc ani przyjacielskie stosunki, ani dystans. Bądź dorosłym w tej relacji.

Brzmisz jak osoba, która naprawdę ma na względzie dobro dzieci. Proszę, nie daj sobie tego odebrać w myśl źle rozumianego "autorytetu". Dla każdego z tych dzieci to jest mega ważne, że mają kogoś w tym środowisku, kto je traktuje jak ludzi.


Cóż.. smile "jakieś tam zajęcia miałam",nie pytałam o warsztat nauczyciela czy o to, co jest potrzebne do rozwoju dziecka smile Aczkolwiek nie zamierzam być tutaj złośliwa smile
Poprosiłam o opinię rodziców - jakie mają oczekiwania od nauczyciela smile

5 Ostatnio edytowany przez Monoceros (2017-09-23 17:52:23)

Odp: Nauczyciel- uczniowie i rodzice = stosunki przyjacielskie czy dystans?

Cóż, napisałam jakie mam oczekiwania, ale chyba tego nie chcesz wziąć, skoro zauważyłaś z całej mojej wypowiedzi tylko "jakieś tam zajęcia" (co napisałam świadomie, bo wiem od wewnątrz jak wyglądają zajęcia o psychologii i pedagogice przynajmniej na uniwersytecie warszawskim - są w opłakanym stanie i ludzie  stamtąd wychodzą bez jednej myśli w głowie o dziecku).

6

Odp: Nauczyciel- uczniowie i rodzice = stosunki przyjacielskie czy dystans?
Monoceros napisał/a:

Cóż, napisałam jakie mam oczekiwania, ale chyba tego nie chcesz wziąć, skoro zauważyłaś z całej mojej wypowiedzi tylko "jakieś tam zajęcia" (co napisałam świadomie, bo wiem od wewnątrz jak wyglądają zajęcia o psychologii i pedagogice przynajmniej na uniwersytecie warszawskim - są w opłakanym stanie i ludzie  stamtąd wychodzą bez jednej myśli w głowie o dziecku).

Jak to mówią: co, kto woli smile

Na szczęście ja na swojej drodze trafiałam na bardzo fajnych wykładowców - praktyków smile Wiadomo, że zajęcia to jedno, a praca to drugie, ale jeśli ktoś chce się czegoś nauczyć, to to zrobi smile

Posty [ 6 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » WYCHOWANIE, ZDROWIE I EDUKACJA DZIECKA » Nauczyciel- uczniowie i rodzice = stosunki przyjacielskie czy dystans?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024