Co były sobie myśli? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Co były sobie myśli?

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 15 ]

Temat: Co były sobie myśli?

Hej wam wink
Nie chodzi o to, żeby czytać w jego myślach, ale chcę poznać waszą opinię wink
Rozstałam się z facetem miesiąc temu. Króciutko ze sobą byliśmy, ale zdążyło zaiskrzyć. Skończyłam to, bo było między nami dużo kłótni. Każde miało swoje racje i nazbierało się tyle negatywnych emocji, że pękło. Poza tym powiedział parę słów, które wszystko skreśliły i pozostał mi tylko wybór- godność czy związek.
Nie liczyłam, że się to uratuje. Tzn. może miałam nadzieję, że jednak zaprotestuje gdy powiedziałam, że to koniec, ale to nie nastąpiło. Była kłótnia, ale nie chciałam żebyśmy odeszli poróżnieni, więc podziękowałam, przeprosiłam i życzyłam powodzenia. On stwierdził, że będzie żałować, ale źle mu było w tej relacji. Ryczałam jak bóbr, podłamałam się (pracuję w szpitalu i idąc do pacjentki nie mogłam z nią rozmawiać bo głos mi się łamał o0). Co z nim- nie wiem. Zadzwonił dzień po zerwaniu, późnym wieczorem. Odebrałam ale się rozłączył. W nocy drugi telefon, ale już spałam i nie dociekałam czego chciał (zakładałam, że może zapił czy coś).
I cisza. Dwa tygodnie później trafiłam na imprezę gdzie był. Siedziałam z koleżanką, podszedł, powiedział jakąś neutralna bzdurę i z powagą na mnie popatrzył. Zamurowało mnie i nie umiałam słowa powiedzieć. Niestety nie umiałam też ukryć jak mimo mojego już względnie dobrego stanu to spotkanie mną wstrząsnęło. Mógł też widzieć jak przytuliłam się do kolegi, choć żadne bzdurne wzbudzanie zazdrości nigdy mnie nie kręciło.
Znów cisza. Załamana po tym byłam, obarczałam się winą za zerwanie, cierpiałam bo milczał. Któregoś wieczora złapałam biednego faceta na czacie i wylałam mu całą historię swojego związku. Znowu wróciły negatywne emocje i choć po samej rozmowie było mi źle to od rana coś zaczęło stykać i jak nowo narodzona się poczułam (swoją drogą polecam takie 'przepracowanie'). Zajęły mnie ważne sprawy. Udostępniłam na facebooku piosenkę, która zawsze mnie motywuje. I były dał mi lajka (nie usunął mnie ze znajomych, jak poprzednie byłe).
Wiem, bzdura to to. Brzmi śmiesznie, ale zastanawia mnie to zachowanie. Ten człowiek to trochę narcyz, albo bardzo trochę- otwarcie mi mówił, że jest ideałem itd i to chyba nie za bardzo były żarty. Nigdy nie dał mi lajka, ani jak się spotykaliśmy, ani przed, ani po. Nawet mojego zdjęcia, które bardzo mu się podobało nie polubił. Jakoś tak trzymaliśmy się ze swoimi sprawami uczuciowymi z dala od fejsa. Wydaje mi się też trochę, że może nie boi się odrzucenia, ale trochę jest dumny i 'nie lubi się narzucać'. Poczucia winy, że coś źle zrobił też raczej nie uraczę.
Potraktujcie to jak kryminalną zagadkę. Nie pisze, nie dzwoni, o co mu chodzi? Poczucie winy? Chęć kontaktu? On nawet takiej muzyki nie słucha, więc to nie z sympatii do zespołu. Dałam podpis- let's try- może to zaskoczyło? Nasze zerwanie generalnie przebiegło w smsach (wiem, dziecinada, wolałam to zrobić oko w oko, ale skoro on nie miał nic przeciwko takiej formie to nie chciałam się narażać na działanie jego ładnych oczków). Poszło szybko, mimo krótkiej wymiany żali nic sobie nie wyjaśniliśmy. Mam wrażenie, że obydwoje nie wierzyliśmy do końca, że to się tak po prostu skończy. Swoje winy i głupie zachowania zrozumiałam, ale nie mam zamiaru się do niego odezwać i nie wiem czy on powinien do mnie.
Ale jestem ciekawa waszego zdania. Co myślicie?
PS. Witam, mój pierwszy post tutaj big_smile

Zobacz podobne tematy :

2 Ostatnio edytowany przez tadeusman (2017-08-25 21:10:02)

Odp: Co były sobie myśli?
ewuchaf napisał/a:

Hej wam wink
Nie chodzi o to, żeby czytać w jego myślach, ale chcę poznać waszą opinię wink
Rozstałam się z facetem miesiąc temu. Króciutko ze sobą byliśmy, ale zdążyło zaiskrzyć. Skończyłam to, bo było między nami dużo kłótni. Każde miało swoje racje i nazbierało się tyle negatywnych emocji, że pękło. Poza tym powiedział parę słów, które wszystko skreśliły i pozostał mi tylko wybór- godność czy związek.
Nie liczyłam, że się to uratuje. Tzn. może miałam nadzieję, że jednak zaprotestuje gdy powiedziałam, że to koniec, ale to nie nastąpiło. Była kłótnia, ale nie chciałam żebyśmy odeszli poróżnieni, więc podziękowałam, przeprosiłam i życzyłam powodzenia. On stwierdził, że będzie żałować, ale źle mu było w tej relacji. Ryczałam jak bóbr, podłamałam się (pracuję w szpitalu i idąc do pacjentki nie mogłam z nią rozmawiać bo głos mi się łamał o0). Co z nim- nie wiem. Zadzwonił dzień po zerwaniu, późnym wieczorem. Odebrałam ale się rozłączył. W nocy drugi telefon, ale już spałam i nie dociekałam czego chciał (zakładałam, że może zapił czy coś).
I cisza. Dwa tygodnie później trafiłam na imprezę gdzie był. Siedziałam z koleżanką, podszedł, powiedział jakąś neutralna bzdurę i z powagą na mnie popatrzył. Zamurowało mnie i nie umiałam słowa powiedzieć. Niestety nie umiałam też ukryć jak mimo mojego już względnie dobrego stanu to spotkanie mną wstrząsnęło. Mógł też widzieć jak przytuliłam się do kolegi, choć żadne bzdurne wzbudzanie zazdrości nigdy mnie nie kręciło.
Znów cisza. Załamana po tym byłam, obarczałam się winą za zerwanie, cierpiałam bo milczał. Któregoś wieczora złapałam biednego faceta na czacie i wylałam mu całą historię swojego związku. Znowu wróciły negatywne emocje i choć po samej rozmowie było mi źle to od rana coś zaczęło stykać i jak nowo narodzona się poczułam (swoją drogą polecam takie 'przepracowanie'). Zajęły mnie ważne sprawy. Udostępniłam na facebooku piosenkę, która zawsze mnie motywuje. I były dał mi lajka (nie usunął mnie ze znajomych, jak poprzednie byłe).
Wiem, bzdura to to. Brzmi śmiesznie, ale zastanawia mnie to zachowanie. Ten człowiek to trochę narcyz, albo bardzo trochę- otwarcie mi mówił, że jest ideałem itd i to chyba nie za bardzo były żarty. Nigdy nie dał mi lajka, ani jak się spotykaliśmy, ani przed, ani po. Nawet mojego zdjęcia, które bardzo mu się podobało nie polubił. Jakoś tak trzymaliśmy się ze swoimi sprawami uczuciowymi z dala od fejsa. Wydaje mi się też trochę, że może nie boi się odrzucenia, ale trochę jest dumny i 'nie lubi się narzucać'. Poczucia winy, że coś źle zrobił też raczej nie uraczę.
Potraktujcie to jak kryminalną zagadkę. Nie pisze, nie dzwoni, o co mu chodzi? Poczucie winy? Chęć kontaktu? On nawet takiej muzyki nie słucha, więc to nie z sympatii do zespołu. Dałam podpis- let's try- może to zaskoczyło? Nasze zerwanie generalnie przebiegło w smsach (wiem, dziecinada, wolałam to zrobić oko w oko, ale skoro on nie miał nic przeciwko takiej formie to nie chciałam się narażać na działanie jego ładnych oczków). Poszło szybko, mimo krótkiej wymiany żali nic sobie nie wyjaśniliśmy. Mam wrażenie, że obydwoje nie wierzyliśmy do końca, że to się tak po prostu skończy. Swoje winy i głupie zachowania zrozumiałam, ale nie mam zamiaru się do niego odezwać i nie wiem czy on powinien do mnie.
Ale jestem ciekawa waszego zdania. Co myślicie?
PS. Witam, mój pierwszy post tutaj big_smile

I skoro to twój pierwszy - "na wszelki wypadek" cytuje w całości na wypadek gdybyś w trakcie dyskusji postanowiła go wykasować. Bywaja takie sytuacje smile
Zacytuję twoje słowa: "Wiem, bzdura to to. Brzmi śmiesznie. (...) Poszło szybko"
I tu się zgodzę... Ale w odniesieniu do całości, wybacz...
Nie wiem, może to, iż pracujesz w szpitalu (tak wspomniałaś) to ten cały twój związek i rozstanie wraz z przyległosciami ("przerobienie" żalu, wątpliwości, tęsknoty i naprawa siebie) to taka historyjka W PIGUŁCE big_smile
Wiesz, aby jakąś znajomość nazwać związkiem to musi upłynąć trochę czasu. Jeśli ty już "przepracowałaś" rozstanie w niecały miesiąc to ten twój związek musiał trwać jakieś ...dwa tygodnie chyba, tak? Bo wiesz, ludzie, którzy kończą swoje związki i są świeżo po rozstaniu to "przepracowują" rozstanie, "naprawiają" siebie i odzyskują spokój długimi miesiącami a czasami i latami. A ty? Pstryk i już parę dni po "rozstaniu" odzyskujesz spokój, już jest ok. Znowu napiszę: "wybacz", ale odnoszę wrażenie, że wcale nie byłaś w żadnym związku i tylko ci się to zdawało. Podobnie jak i temu człowiekowi. Rozstanie w takim stylu jak opisałaś to pasuje albo do lekkiej znajomości dorosłych albo "poważnego" związku dwunastolatków... To moje zdanie. Wiem, niekoniecznie miłe dla ciebie...
A wracając do sedna: po co ci wiedzieć? Po co zastanawiać się nad tym, co ten człowiek myśli? Chcesz się jeszcze "pobabrać" w tamtej znajomości? Skoro uważał samego siebie za ideał (tak pisałaś) to z pewnością uznał, że nie zasługiwałaś na jego boskość skoro go nie ceniłaś i zerwałaś. Albo też jak normalny mężczyzna po takim zerwaniu (w twoim przypadku wątpliwe) dopiero dochodzi do siebie z tego szoku i uświadamia sobie, że "coś" się skończyło...
Lajkowanie i takie tam, szybkie związki, szybkie rozstania, szybkie żałoby - tak samo jak szybkie frytki i szybka kawa w M..drive - są dowodem braku jakiejkolwiek wartości, taki znak czasu: tandetnie, tanio i szybko i do kosza smile
Ale się rozpisałem. Ale wiesz, ja starej daty jestem: jak byłem mały to dinozaury latały jeszcze za oknami smile
Powinienem iść z "duchem" czasów i napisać ci SZYBKO o tym, co "były" myśli:

N     I    C

To byłoby na tyle...

3

Odp: Co były sobie myśli?
tadeusman napisał/a:
ewuchaf napisał/a:

Hej wam wink
Nie chodzi o to, żeby czytać w jego myślach, ale chcę poznać waszą opinię wink
Rozstałam się z facetem miesiąc temu. Króciutko ze sobą byliśmy, ale zdążyło zaiskrzyć. Skończyłam to, bo było między nami dużo kłótni. Każde miało swoje racje i nazbierało się tyle negatywnych emocji, że pękło. Poza tym powiedział parę słów, które wszystko skreśliły i pozostał mi tylko wybór- godność czy związek.
Nie liczyłam, że się to uratuje. Tzn. może miałam nadzieję, że jednak zaprotestuje gdy powiedziałam, że to koniec, ale to nie nastąpiło. Była kłótnia, ale nie chciałam żebyśmy odeszli poróżnieni, więc podziękowałam, przeprosiłam i życzyłam powodzenia. On stwierdził, że będzie żałować, ale źle mu było w tej relacji. Ryczałam jak bóbr, podłamałam się (pracuję w szpitalu i idąc do pacjentki nie mogłam z nią rozmawiać bo głos mi się łamał o0). Co z nim- nie wiem. Zadzwonił dzień po zerwaniu, późnym wieczorem. Odebrałam ale się rozłączył. W nocy drugi telefon, ale już spałam i nie dociekałam czego chciał (zakładałam, że może zapił czy coś).
I cisza. Dwa tygodnie później trafiłam na imprezę gdzie był. Siedziałam z koleżanką, podszedł, powiedział jakąś neutralna bzdurę i z powagą na mnie popatrzył. Zamurowało mnie i nie umiałam słowa powiedzieć. Niestety nie umiałam też ukryć jak mimo mojego już względnie dobrego stanu to spotkanie mną wstrząsnęło. Mógł też widzieć jak przytuliłam się do kolegi, choć żadne bzdurne wzbudzanie zazdrości nigdy mnie nie kręciło.
Znów cisza. Załamana po tym byłam, obarczałam się winą za zerwanie, cierpiałam bo milczał. Któregoś wieczora złapałam biednego faceta na czacie i wylałam mu całą historię swojego związku. Znowu wróciły negatywne emocje i choć po samej rozmowie było mi źle to od rana coś zaczęło stykać i jak nowo narodzona się poczułam (swoją drogą polecam takie 'przepracowanie'). Zajęły mnie ważne sprawy. Udostępniłam na facebooku piosenkę, która zawsze mnie motywuje. I były dał mi lajka (nie usunął mnie ze znajomych, jak poprzednie byłe).
Wiem, bzdura to to. Brzmi śmiesznie, ale zastanawia mnie to zachowanie. Ten człowiek to trochę narcyz, albo bardzo trochę- otwarcie mi mówił, że jest ideałem itd i to chyba nie za bardzo były żarty. Nigdy nie dał mi lajka, ani jak się spotykaliśmy, ani przed, ani po. Nawet mojego zdjęcia, które bardzo mu się podobało nie polubił. Jakoś tak trzymaliśmy się ze swoimi sprawami uczuciowymi z dala od fejsa. Wydaje mi się też trochę, że może nie boi się odrzucenia, ale trochę jest dumny i 'nie lubi się narzucać'. Poczucia winy, że coś źle zrobił też raczej nie uraczę.
Potraktujcie to jak kryminalną zagadkę. Nie pisze, nie dzwoni, o co mu chodzi? Poczucie winy? Chęć kontaktu? On nawet takiej muzyki nie słucha, więc to nie z sympatii do zespołu. Dałam podpis- let's try- może to zaskoczyło? Nasze zerwanie generalnie przebiegło w smsach (wiem, dziecinada, wolałam to zrobić oko w oko, ale skoro on nie miał nic przeciwko takiej formie to nie chciałam się narażać na działanie jego ładnych oczków). Poszło szybko, mimo krótkiej wymiany żali nic sobie nie wyjaśniliśmy. Mam wrażenie, że obydwoje nie wierzyliśmy do końca, że to się tak po prostu skończy. Swoje winy i głupie zachowania zrozumiałam, ale nie mam zamiaru się do niego odezwać i nie wiem czy on powinien do mnie.
Ale jestem ciekawa waszego zdania. Co myślicie?
PS. Witam, mój pierwszy post tutaj big_smile

I skoro to twój pierwszy - "na wszelki wypadek" cytuje w całości na wypadek gdybyś w trakcie dyskusji postanowiła go wykasować. Bywaja takie sytuacje smile
Zacytuję twoje słowa: "Wiem, bzdura to to. Brzmi śmiesznie. (...) Poszło szybko"
I tu się zgodzę... Ale w odniesieniu do całości, wybacz...
Nie wiem, może to, iż pracujesz w szpitalu (tak wspomniałaś) to ten cały twój związek i rozstanie wraz z przyległosciami ("przerobienie" żalu, wątpliwości, tęsknoty i naprawa siebie) to taka historyjka W PIGUŁCE big_smile
Wiesz, aby jakąś znajomość nazwać związkiem to musi upłynąć trochę czasu. Jeśli ty już "przepracowałaś" rozstanie w niecały miesiąc to ten twój związek musiał trwać jakieś ...dwa tygodnie chyba, tak? Bo wiesz, ludzie, którzy kończą swoje związki i są świeżo po rozstaniu to "przepracowują" rozstanie, "naprawiają" siebie i odzyskują spokój długimi miesiącami a czasami i latami. A ty? Pstryk i już parę dni po "rozstaniu" odzyskujesz spokój, już jest ok. Znowu napiszę: "wybacz", ale odnoszę wrażenie, że wcale nie byłaś w żadnym związku i tylko ci się to zdawało. Podobnie jak i temu człowiekowi. Rozstanie w takim stylu jak opisałaś to pasuje albo do lekkiej znajomości dorosłych albo "poważnego" związku dwunastolatków... To moje zdanie. Wiem, niekoniecznie miłe dla ciebie...
A wracając do sedna: po co ci wiedzieć? Po co zastanawiać się nad tym, co ten człowiek myśli? Chcesz się jeszcze "pobabrać" w tamtej znajomości? Skoro uważał samego siebie za ideał (tak pisałaś) to z pewnością uznał, że nie zasługiwałaś na jego boskość skoro go nie ceniłaś i zerwałaś. Albo też jak normalny mężczyzna po takim zerwaniu (w twoim przypadku wątpliwe) dopiero dochodzi do siebie z tego szoku i uświadamia sobie, że "coś" się skończyło...
Lajkowanie i takie tam, szybkie związki, szybkie rozstania, szybkie żałoby - tak samo jak szybkie frytki i szybka kawa w M..drive - są dowodem braku jakiejkolwiek wartości, taki znak czasu: tandetnie, tanio i szybko i do kosza smile
Ale się rozpisałem. Ale wiesz, ja starej daty jestem: jak byłem mały to dinozaury latały jeszcze za oknami smile
Powinienem iść z "duchem" czasów i napisać ci SZYBKO o tym, co "były" myśli:

N     I    C

To byłoby na tyle...

Nic dodac nic ujac.

Odp: Co były sobie myśli?

Napisz. Zapytaj co u niego. Zaproś na kawę.

Nie wchodź w żaden związek, spotkajcie się na neutralnym gruncie spędzcie czas razem jak koledzy. Poznajcie się. Potem stopniowo zbliżajcie się i wyjaśnijcie wcześniejsze sytuacje.

Zamiast zamartwiać się, zastanawiać po prostu napisz ale nie z grubej rury tylko o tak koleżeńsko. Nie szukaj wszędzie podtekstów i znaczeń. Życie to nie hieroglify. W relacji ważna jest komunikacja.

5

Odp: Co były sobie myśli?

Ok, to może podam więcej szczegółów.
Rozumiem punkt widzenia- miłość wygląda inaczej i ja sobie zdaję z tego sprawę.
Spotykaliśmy się ze sobą 4 miesiące. Spodobałam mu się, od początku się starał bardzo, wyznał mi że jego ostatnie rozstanie było bolesne, więc cały czas myślałam o tym że nie chcę go skrzywdzić, więc dystansowałam się. Gadaliśmy, poznawaliśmy się. Wiele we mnie mu się podobało- przyciągnął wygląd na imprezie, zatrzymał charakter, bo jak twierdził "jestem wyjątkowa, taka prawdziwa, nie taka roztrzepana". Twierdził, że wiele nas łączy, że wręcz mógłby za mnie wyjść i już się oświadczać. Lubię stare auta i motocykle wokół czego jego świat się kręci, kończę w miarę perspektywiczne studia, jestem gotowa do pracy i nie wymagam nie wiadomo czego. On też mi nie wiadomo czego nie dawał- raz restauracja, żadnych kwiatów, prezenciki drobne. I mi to serio nie przeszkadzało, bo dobrze mi z nim było.
Miałam sporo wątpliwości- poza tym jednym zainteresowaniem to niewiele wspólnego. Zawsze kręcili mnie faceci, z którymi wymieniałam się poglądami, a z nim mogłam gadać godzinami, ale przez telefon (na żywo zdawał się średnio interesować tym co mówię) i do tego na tematy zupełnie prozaiczne. Poza tym ja jestem bardzo rodzinna- on średnio, towarzystwo w jakim się obraca było tym jakiego unikałam, bo zwyczajnie do niego nie pasuję.
No ale wkręciłam się. Przestały mi te rzeczy przeszkadzać, nawet jego wygląd, który nie był moim typem stał się najukochańszy na świecie. Zależało mi bardzo, zabiegałam o spotkania. Czasem może za bardzo, co było jednym ze wspomnianych przeze mnie błędów. On go nie miał, bywał przykry, krytykował mnie, nie dbał za bardzo o uczucia.
Bardzo mnie bolało z nim zerwać, ale przepraszam bardzo- jak słyszę, że nie wie po co mu jestem to co mam robić? Odprawiać cyrki, żeby mu udowodnić, że jestem coś warta? Jak zrobiłam coś źle to przepraszałam, próbowałam naprawić, ale pewne rzeczy o które się mnie czepiał i nie dał sobie wytłumaczyć były absurdalne. Musiałam zadecydować, bo nie wiedziałam na co czekał.
Wierzcie mi- bolało. To ile ryczałam, jak brałam tabletki żeby nie czuć się tak podle, jak teraz ryczę gdy to piszę to tylko ja wiem. Ale nie mam 15 lat, wiem że jak coś się kończy to trzeba się ogarnąć i żyć, bo tak wygląda dorosłość. Nadal nie wyobrażam sobie być z kimś innym i odpycham myśli o nim, żeby było mi lżej. Wierzyłam, że mu na mnie zależy, mówił że się zakochał. Spowalniałam to, żeby nie zrobić mu krzywdy a żeby ja miała pewność, a jak ja ją uzyskałam to jemu się odwidziało.
Nic nie zamierzam usuwać, prawda to zawsze prawda niezależnie od moich odczuć. Szczerze to po cichu chciałabym żeby to nie był dla niego koniec, ale nie mogę pozwolić sobie na komfort takich myśli.

Odp: Co były sobie myśli?

Podoba mi się sposób w jaki napisałaś tego posta. Nie umiem tego nazwać.

Jeżeli on jest dla Ciebie ważny, porozmawiajcie. Umów się z nim.

7

Odp: Co były sobie myśli?

Właśnie w tym problem, że nie wiem czy to byłoby dobre. Chyba za dużo złego było w tym wszystkim. Tęsknię, ale czasem może to za mało...
Poza tym nie chcę wyciągać ręki pierwsza. Wiem, że to dziecinne, ale nie chodzi o dumę. Ogólnie nie mam problemu z przepraszaniem, szukaniem zgody etc, kiedyś byłam bardziej dumna. Teraz chciałabym żeby on zrozumiał, że coś źle zrobił, żeby wyciągnął rękę, bo to by świadczyło o tym, że jednak miał jakąś refleksję na ten temat. Wiem, klasyk "może on się zmieni", ale serio tu nie jest potrzeba duża zmiana- nie w nim, a w jego postępowaniu wobec osoby, którą rzekomo kocha. Bo jak twierdził zmienił swój stosunek wobec mnie gdy stracił zaufanie (nie zdradziłam, nawet nie byłam bliska zdrady. niefortunnie dobrane słowa wszystko zrobiły).
Także nie wiem- może być tak, że on już się zupełnie pozbierał, może w jakiś chory sposób próbuje sobie zapewnić że o nim nie zapomnę. Właśnie to mnie ciekawi skąd ten drobny gest. To serio człowiek, który na facebooku nie robi praktycznie nic, rzadko kiedyś coś lajkuje, a jak już to coś związanego ze swoją pasją. Rany, strasznie głupio brzmi takie rozwodzenie się nad facebookiem, ale chodzi o sam fakt.

Odp: Co były sobie myśli?

A możesz podać tą piosenkę?

Nie ma to tak naprawdę znaczenia co myśli jeśli nie wykona żadnego ruchu. Rozumiem też że chciałabyś aby wykonał jakiś ruch abyś mogła zobaczyć że jemu zależy i chce coś zmienić. Może moglibyście wtedy odbudować to zaufanie? Może mogłabyś się go spytać wtedy co mogłabyś zrobić?

9

Odp: Co były sobie myśli?

Jeśli chciałby cokolwiek zrobić to chciałabym z nim porozmawiać i zobaczyć jak się na to zapatruje. Jeśli nie zrobi nic- to sprawa jest jasna.
Cudowna Jimmy eat world- the middle wink

10

Odp: Co były sobie myśli?

Jakaś taka radosna wink a w jakiś sposób tak jakby słodka, nie lubię używać tego słowa ale tak jakoś czuje.

11

Odp: Co były sobie myśli?

Tekst mnie zawsze podbudowywuje, a teraz mam ciężkawy okres, więc daje kopa.
Cóż, nie wiem o co chodziło, co się dalej wydarzy. To był mój pierwszy facet, więc może mam zaburzoną percepcję wink Mieszka niedaleko mnie, nie widujemy się ale ciekawe co bym poczuła jakbym go zobaczyła. Ostatnio myślałam, że nie poczuję zbyt wiele, ale przekonałam się, że pewnych rzeczy nie prześcignę wink
Dziękuję za opinie, wsparcie, wszystko wink

12

Odp: Co były sobie myśli?

Masz racje ten tekst wywołuje u mnie dreszcze. Jest podniosły.

Najlepiej pozwolić rzeczywistości dziać się nie oczekując niczego.

Fizjologi nie oszukasz, musi minąć więcej czasu zanim wrócisz do stanu normalnego na jego widok. To jest silniejsze od nas taka natura. Nie panujemy nad uczuciami. Dlatego lepiej ograniczyć kontakt.

Może jak on dzwonił i się nie odezwał to chciał coś powiedzieć ale coś go powstrzymało. Czasem mamy takie momenty w życiu że chcemy coś powiedzieć ale nie możemy to dla nas za trudne.

Nie chce mieszać Ci w głowie i to naprawdę dobrze że patrzysz na to tak jak patrzysz teraz ale... Może ten jego telefon był tą inicjatywą z jego strony? Może naprawdę źle zrozumiał to przytulenie? Może nie wie że Ci zależy?

13

Odp: Co były sobie myśli?

Przed naszym rozstaniem to ja o to walczyłam. Zakończenie tego z mojej strony było właściwie formalnością. Czasem myślę, że może on czeka na gest z mojej strony. Żalił mi się raz, że czemu to on zawsze się musi starać a nikt się nie stara o niego...
Telefon był bezpośrednio po zerwaniu i sądzę, że to był chwilowy poryw. Denerwuje mnie trochę to, że głupi lajk z jego strony wyprowadził mnie z równowagi. Dlatego chciałabym wiedzieć o co mu chodzi.
Kobiecy umysł wink

14

Odp: Co były sobie myśli?

I co- coś się wydarzyło? big_smile
Ciekawa jestem. Sama miałam kiedyś podobną sytuację, ale miałam byłego kompletnie gdzieś.
Może to jakaś wyrachowana gierka a może on faktycznie jeszcze o was myśli. Może jednak warto neutralne zagadać.

15

Odp: Co były sobie myśli?

Oo, myślałam, że wątek umarł.
Nie, nic się nie zmieniło. Nie pisałam do niego, nie nawiązywałam żadnego kontaktu. Bardzo mam teraz ochotę, myślę sobie- może on czeka na jakiś sygnał, ale jak już pisałam- ja potrzebuję sygnału od niego że coś sobie przemyślał. Poza tym chyba podświadomie wiem, że to nie ma sensu.
Mimo wszystko dużo sobie przemyślałam i męczy mnie jedna kwestia. Obydwoje jesteśmy z dysfunkcyjnych rodzin. Wynieśliśmy z domu kiepskie wzorce- on się zamyka, ja trzaskam drzwiami. Mam ochotę się z nim skontaktować i powiedzieć mu o tym. Jakoś nie potrafię trwać biernie gdy wiem, że on sobie zniszczy życie swoją nieświadomością. Ale z drugiej strony wyobrażam sobie jak by się oburzał gdybym mu o tym powiedziała.
Wiem, robię z siebie zbawicielkę, ale liczą się te drobne gesty, małe zmiany, może coś by sobie uświadomił...

Posty [ 15 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Co były sobie myśli?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024