Na samym początku chciałbym się przywitać, jako że pierwszy raz goszczę na tym forum i pozdrowić wszystkich przeglądających .
Trafił mi się ciężki orzech do zgryzienia i prosiłbym o subiektywną ocenę sytuacji. Mianowicie jakiś czas temu to będzie już przeszło 2 lata założyłem konto na portalu randkowym 'Badoo' i już w pierwszych minutach trafiłem na dziewczynę, która oczarowała mnie swoim wyglądem, a zwłaszcza intelektem i przenieśliśmy się od razu na Facebook. Rozmawialiśmy ze sobą około pół roku całymi dniami i zdarzały się też nieprzespane noce, bo żadne z nas nie mogło się oderwać od rozmowy. Już na samym początku poczułem, że jest to kobieta warta większej uwagi i chciałem od zawsze przeistoczyć tą znajomość w świat realny, ale ona zawsze mi pisala, że nikogo nie szuka, bo straciła czas na swojego byłego, z którym była w związku na odległość, ale często się spotykali. No nic dałem sobie siana i nie naciskalem w miarę rozwoju rozmowy ona zaczęła się chyba bardziej podkochiwać - po minięciu tego pół roku doszły czułe słówka i inne rodzaje flirtowania, ale ja ciągle miałem świadomość, że ona nikogo nie szuka i jak mi to pisała, kiedy ja chciałem się spotkać i osiągnąć coś więcej, niż rozmowa przez ekran monitora, to dostawałem 'kopa w dupę', bo ona chłopaka nie szuka. No i na jej słowa odpowiadałem, że nie wierzę w miłość przez 'kabel' i ciężko, żeby odległość nie miała tutaj nic do powiedzenia biorąc pod uwagę fakt, że jej związek z byłym tej próby nie wytrzymał. Po upływie tych 6 miesięcy, zaczęliśmy się żreć o byle co. Odnosiłem wrażenie takie, jakbym jej przeszkadzał. Szydziła z tego co piszę, odpisywała mi po 2-3 dniach jeszcze z pretensjami, że nie ma obowiązku mi pisać co 5 minut, bo i mi się nie chce narzucać. Wkońcu dorwałem ją pewnego wieczoru dostępna i chciałem normalnie pogadać, ale zeszliśmy na tematy,które są dosyć kontrowersyjne w XXI w. np. rozmowa o uchodźcach ciapatych i murzynach. Jeśli chodzi o mnie, to w tych sprawach jestem konserwatywny i jeśli moja córka albo syn przyprowadziliby kogoś takiego do domu, to wydziedziczyłbym bez żadnych skrupułów oraz wszelkie próby przekonania mnie, że ci uciekający 'lekarze i inżynierowie' z Syrii są potrzebni nam i całej Europie, kończą się całkowitym zanegowaniem i odrzuceniem, nie szczedząc przy tym licznych epitetow w tą ciemniejszą odmianę skóry. Po jednej takiej kłótni pękło - zaczęło się bombardowanie zdawkami i ignorancją z jej strony. Przepraszałem ją ciągle za to, że mam swój punkt widzenia,do którego nikogo nie chce przekonywać, ale prawo do wyrażenia swojej opini mam, jak każdy człowiek i za to, że nie chce ze mna gadać i odpisuje mi jakbym był 5 kołem u wozu. Po czasie dałem sobie siana, usunąłem ja z Fb i zerwałem wszelki kontakt. Na początku nie mogłem sobie znaleźć miejsca, brakowało mi jej i jej cudownego charakteru i jakby mi się wtedy wydawało oddałbym za nią rękę i cytując tutaj Pazurę - ' I bym teraz kur*a nie miał ręki' .
Ni z gruszki ni z pietruszki, budząc się skacowanym z głową ciężką i przepitą po 3 dniach rzeszowskich juwenalii, o moje bębenki słuchowe obił się pstrykający dźwięk otrzymanej wiadomości na Fb. Patrzę, a to owa 'koleżanka' która wcześniej mnie zlała jak burą su*ę napisała wiadomość. No przetarłem oczy z niedowierzaniem jeszcze raz dobrze się przyglądając, czy to aby mój wzrok jeszcze nie wrócił do normy, ale niby prawdziwe.Napisała, żebym nie zemdlał widząc, że napisała,ale jest jest jej strasznie głupio, że się nie odzywała. Nie wiedziałem, co tak naprawdę napisać i normalnie się przywitałem udałem głupa tak, jakbyśmy ciągle rozmawiali i rozmowa się toczyła. Na samym wstępie spytałem się dlaczego nagle zaczęła mnie traktować, jak niepotrzebnego śmiecia, któremu odpisywała na przerwach szkolnych, gdy się nudziła,albo wieczorami po paru dniach. Wtedy to juz zwątpiłem w ludzkość, bo każda kobieta, z którą miałem styczność, wycierała sobie mną mordę i zabijała nudę. Owa koleżanka napisała mi, że wtedy, gdy rozmawialiśmy w dobre napisał do niej jej byly fagas z informacją, że przenosi się do jej miasta studiować i ma bilety do kina, czy nie zechciałaby się z nim zabrać.No i wtedy, gdy my dalej rozmawialiśmy ona na boku kręciła ze swoim byłym i wyszło tak, że do siebie wrócili,a ja poszedłem w odstawkę do czasu, aż znowu nie kopnął ja w dupę, po tym, jak ją zaliczył, zrobił z niej już pełnoprawną matkę rodzicielkę i ponownie rzucił na bok. Jak to czytałem, to nie wiedziałem, czy śmiać się, że ją 'wydupczyl' i zostawił, a ona z żalami napisala do mnie, czy płakać, że znowu dałem się wydymać. Biorąc pod uwagę popularne powiedzenie - 'jak się człowiek nie obróci, to i tak dupa z tyłu', to postanowiłem dalej brnąć w ta rozmowę, bo może. i to głupio zabrzmi, ciągle mi na niej zależało. Od razu ją spytałem dlaczego napisała akurat do mnie, to usyszałem, że ze mną było jej tak fajnie sarkazm, śmiech i w ogóle i już wtedy wiedziałem, że jak trwoga to do boga* (* chociaż do boga mi zapewne bardzoooo daleko ). No i tak gadaliśmy, wymieniając się przy tym doświadczeniami, które przytrafiły się nam po drodze i przyszedl piękny i gorący czerwiec, a owa osobniczka ma wtedy urodziny. W głebokim poważaniu miałem to, co mi napiszę, ale uparłem się, że jej urodziny spędzimy razem i przyjadę do jej miasta, oddalonego o 350km. Zmobilizowałem kumpla, który bez wahania zawiózłby mnie i dookoła świata i zawiózł mnie w jedna stronę, a w drugą odebrał. Na żywo straciłem dla niej wszystko - nie mówię tu o wyglądzie, bo jest to normalna i szczupła kobieta, ale obok niej czułem się, jakbym znał ją od lat i ona odwzajemniała to samo. Podczas całowania powiedziała mi, że od zawsze mnie kochała - nie chciałem zapeszać, bo troszkę wypiliśmy, ale na myśl cisnęło mi się pytanie - 'czy kochałaś mnie również wtedy, gdy były tlukł cie po piczy?'. Powstrzymałem się nie mówiąc tego,bo nie chciałem psuć miłego wieczoru. Przyszedł czas odjazdu, a ona parę dni po swoich urodzinach miała wyjazd do roboty za granicę i usilnie chciałem się z nią zobaczyć przed wyjazdem i właśnie padło na datę jej urodzin. Podczas jej pobytu tam rozmawialismy przez telefon nawet i do 2-3 godzin( dziękujemy w imieniu wszystkich Polaków serdecznie za zniesienie opłaty za roaming na terenie Unii Europejskiej!
) a wydawało się, że czas wolno płynie i mijało kilka minut. Pod koniec jej pobytu mianowicie po około 8 tygodniach kontakt znowu zaczął się sypać i zaczęła mnie traktować jak powietrze i jak smiecia, któremu w ryj wypluwała wszystkie swoje humorki i niepowodzenia nie wiedziałem co znowu zrobiłem nie tak, podtrzymywałem ją na duchu codziennie dzwoniłem, żeby chociaż na chwilę ją usłyszeć, a scenariusz znowu sie powtarzał. Wracając z obczyzny do krajanów, wysłała mi screen z ekranu telefonu, żeby mi pokazać stan bateri i vo było widać, a ona chybao tym zapomniała - przed wyjazdem ustawiła sobie moje zdjęcie na tapetę telefonu i w trakcie pobytu czasem mi wysyłała screena, ze uwielbia patrzeć na moja mordkę,jak się budzi przed pracą, a w trakcie powrotu owej tapety już nie miała.Znowu zaczęła mnie traktować, jak przysłowiowe gówno, ale tym razem już dałem sobie z nią spokój i nie chce jej znać. Ja wiem jak wygląda życie za granicą, bo sam od 6 lat w czasie wakacji wyjeżdżam za granicę pracować, tak jak teraz piszę to Wam, trzymając telefon w ręce, patrząc się w te parszywe i zachmurzone niebo, ale chciałem to z siebie wyrzucić, bo leży mi to na wątrobie dzień w dzień, ze człowiek starał się, inwestował swój czas, żeby znowu poczuć mokrego trepa w pysku. Idealny nie jestem, adonisem może też nie,ale dla drugiej osoby byłbym w stanie uchylić 'rąbek nieba' i dać jej od siebie wszystko, nie oczekując niczego w zamian poza zrozumieniem, akceptacją i docenieniem starań.
Mam tylko nadzieję, że nikogo nie zanudziłem i zapraszam chętnych do komentowania. Jestem otwarty na dyskusję w granicach dobrego smaku i chciałbym poznać wasze odczucia, co do tej 'zacnej' histori z mojego życia
Koomentowac za bardzo nie bede, ale troche sie usmialam kak czytalam Twoj post. Niektore fragmenty rozwalaja.
Dobrze, ze wyrzuciles to z siebie. Na przyszlosc masz nauczke by unikac takich ludzi. Gdzies tam jest kobieta, ktora doceni Ciebie, Twoje zajebiste poczucie humoru i blyskotliwosc. Ona sracala jak bumdrang do tamtego i szkoda bylo Twojego czasu. Chciala sie dowartosciowac po nim, poczuc sie lepiej a tak naprawde nadal im sie pewnie nie uklada skoro juz wtedy szukala wrazen. Pozdrawiam
Ja uważam, że szkoda jednak czasu na takie związki na odległość. 350km to daleko, a człowiek nie może wiedzieć jaka na prawdę jest ta druga osoba, kiedy jej nie spotyka, nie widuje się z nią w miarę często... Myślę też, że łatwo wtedy sobie wyidealizować kogoś.
Na Twoim miejscu bym szukała już tylko kogoś na miejscu, czy w jako takiej okolicy (dla mnie tak do 100 km to max no chyba, że lubisz spędzać pół życia po autobusach, czy tam w aucie, to w takim razie nie słuchaj mojej rady, bo ja akurat nie z tych co by im się często chciało tak daleko zaiwaniać
) Związek się buduje na czasie spędzonym razem, a nie samych rozmowach przez internet...
Jak się już przekonałeś, przez internet można gadać, a żyć nieco innym życiem w realu (dziewczyna i jej ex).
Więc umawiaj się lepiej z dziewczynami w jakimś sensownym czasie, nie czekaj wiele miesięcy do spotkania, bo nie warto. Życie za krótkie Jak np. dziewczyna po miesiącu gadania nie chce się spotkać, to moim zdaniem lepiej ją olać i szukać inną, która będzie chętna spotkać się na kawę, a nie klepać w klawiaturę do usr*** śmierci
Być może są wyjątki, tzn. ludzie, którzy klepali miesiącami, a nawet latami, a potem spotkali się i "żyli długo i szczęśliwie"... ale to wg mnie właśnie wyjątki. A reguła jest taka, że albo ktoś pisze w celu poznania kogoś, to rzeczywiście chce poznać i umawia sie w jakimś sensownym czasie, albo pisze sobie ot tak dla zabicia czasu i tylko własnie rzeczywiście zabija ten czas... czyli zwyczajnie marnuje.
Zastanawia mnie też po co takie osoby jak ta dziewczyna siedza na portalach randkowych, skoro nie szukają randek... Chyba, że miała jakiś opis, że szuka tylko przyjaźni? Ale to powinna być wtedy szczera i nie wkręcać Ciebie, że niby coś więcej jest. Jeśli by szukała tylko znajomych do popisania sobie przez internet, to dziwne skąd nagle te "czułe słówka" itp zachowania... Widziałeś pewną niekonsekwencję już u tej osoby i chyba powinna była Ci się już wtedy zapalić czerwona lampka, że dziewczyna sama nie wie, czego chce.
Dlatego lepiej szukać takiej dziewczyny, która wie, o co jej chodzi, a nie miota się. Niby nie chce randkować, ale kogoś wkręca. Potem niby chce, ale nagle ex facet... to już nie chce. Taka strasznie chwiejna, jak wiatr zawieje, to ona jak chorągiewka zmienia zdanie. Ale widać, że zwyczajnie nie zależało jej na Tobie, skoro tak lekko to wszystko traktowała. Tak że zapomnij o niej, bo nie warto nawet wspominać tego już. Wyciągnij wnioski i idź do przodu. Na pewno spotkasz jeszcze sensowną dziewczynę, która będzie sama wiedziała o co jej chodzi i nie będzie nikogo traktować jak jakieś koło zapasowe, czy coś w tym rodzaju. Jak dziewczyna się w Tobie zakocha, to na pewno nie będzie już myślała o "eksach". Tamta nie kochała i w sumie to ciesz się, że masz ją z głowy. Tylko czas byś stracił i pewnie kasy też dość sporo na te dojazdy.
Dziękuję za odpowiedzi. Nie szukam tutaj pocieszenia, ale również dziękuje za miłe słowa.
Nataliabukwas - ja to wszystko rozumiem, ale zależało mi na niej no i wyszedłem na tym jak przysłowiowy Zabłocki na mydle. Człowiek całe życie się uczy, a i tak głupi umiera, a bagaż doświadczeń pozwala się uchronić od tego typu sytuacji, tylko co, jeśli tak sie zauroczymy daną osobą, że ona jest na 1 miejscu i nic poza tym.
Koczek, wiadomo nie na darmo się mówi "jak Cię widzą, tak Cię piszą", a przez czat internetowy napewno nigdy sie nie dowiemy, co dana osoba ukrywa na swój temat i jaka jest. Mi odległość nie przeszkadza w tym sensie, że mógłbym i na drugi koniec Polski jeździć za każde pieniądze, do kobiety, na której by mi zależało. Przeszkadza tylko własnie to, co mówisz - na odległość nie da się drugiej osoby kontrolować, a zasada ograniczonego zaufania panuje nie tylko w ruchu drogowym . Jeśli chodzi o mnie, to nie potrafiłbym olać kogoś, na kim mi zależy. Może nie tyle co nie potrafiłbym, ale ciężko mi to przychodzi, bo stawać dla kogoś na głowie, żeby ta osoba nawet wzrokiem na nas nie spojrzała, to nie o to w tym wszystkim chodzi. Uwierz mi, że takich kobiet jest na pęczki i ja miałem z nimi również styczność, co to bawią się czyimś uczuciem, a potem olewają jakby nigdy nic. Jeden z moich kumpli miał z taką sytuacją do czynienia, bo jedna siksa się nim zabawiła, a że jest wrażliwy, to zaraz chciał się wieszać - trzeba było usiąść przy kielichu i mu wbić do łba, że takich podgatunków człowieka jest pierdyliony i nie on pierwszy i nie ostatni został wydymany, a wieszać się przez taką osobę nie ma najmniejszego sensu. A może to ze mną jest coś nie tak i za bardzo się angażuję? Może wypadałoby tylko przytakiwać i schować głowę w piasek, ale koliduje to z moim światopoglądem, w granicach zdrowej asertywności, oczywiście
.
5 2017-08-29 06:25:48 Ostatnio edytowany przez iskierka77 (2017-08-29 06:28:29)
Ja myślę ze panienka od dawna buja się z tym gościem w chorej toksycznej relacji. Stąd jej brak potrzeby wchodzenia w nowe związki bo zapatrzona w niego na amen.Internet dawal jej w pewnym sensie anonimowość, bezpieczeństwo na odległość jesli chodzi o nowe znajomości.W kazdej chwili mogla przecież sie wycofać, zerwać kontakt. Poprostu w chwilach kryzysu czyli gdy owy gość ją olewal, szukala bratniej duszy co by poczuć ulgę.Ty byles jakby to nazwać plastrem na te jej rany. Moze i cos tam przez chwile poczula do ciebie ale jednak "byly" siedzial mocniej w glowie i mial nad jej umyslem kontrole i zapewne tak jest do tej pory dlatego ciebie traktowala jak 5 kolo u wozu w momentach gdy tamten rzucil byle ochlap w jej kierunku. I ta historia moze nie miec końca gdy na to pozwolisz. Niby znowu zerwałes kontakt ale czy wierzysz w to ze to koniec tej zabawy? Zablokowales ja wszędzie gdzie to mozliwe? Musisz uniemozliwic dalsze kontakty chocby po to aby ona znowu nie wypisywala do ciebie z podkulonym ogonem gdy znowu zostanie olana przez niego. Całkowicie wycofaj sie z tego gowna. Takie znajomości psują charakter, obrzydzaja życie. Nie warto. To jakas pogubiona i niedojrzała zalękniona dziewczyna. A chyba nie o taką ci chodzi. Szkoda energii czasu i dobrego samopoczucia na takie wyboje emocjonalne.Zero kontaktu, zadnych pretekstow do rozmow,zaczepek, blokada w necie i telefonie i cierpliwosc. Z czasem po kilku tygodniach wszystko wróci do normy i wyleczysz sie z tego. Ale bron boze wracac do tak rozchwianej osoby bez względu na jakim poziomie mialaby byc ta znajomość. Wytrwałości życzę. A tak na marginesie- tez posmialam się trochę z twoich opisów i tekstów.Zabawnie sie czytało mimo tego ze wcale tobie nie do śmiechu.Masz lekkie pióro:)
Iskierka77 - mądrej osoby, to i przyjemnie "posłuchać" . Prawdopodobnie było tak, jak mówisz, że nie tyle co nie mogła zapomnieć o swoim "byłym", ale zapewne nawet nie chciała. Doszły mnie dzisiaj słuchy od jej znajomych, co byli z nią za granicą, że znalazła sobie nowego chłopaczka w czasie pobytu za granicą i siedzą sobie teraz razem, więc czuję tylko i wyłącznie odrazę i odrzucenie do jej osoby. Zablokowałem wszędzie, gdzie to tylko możliwe, żeby czasem ją nie skusiło znowu napisać w chwili rozterki. Czasu to fakt nikt nie wróci, ale było minęło. Jak to się mówi - głowa do góry i zdobywaj szczyty
.
A ja uważam, że trochę przesadzasz. W tym kontekscie, że ona znała Cię tylko z internetu, to była znajomość wirtualna, a z tym jej byłym był prawdziwy związek. I sorry, że to piszę, ale nie miałeś żadnych praw, aby czuć się zazdrosnym. Ja przynajmniej tak do tego podchodzę, sama poznawałam facetów przez internet, jednak znajomość, jaką nawiązaliśmy na mydwoje, nigdy nie dawała mi praw, żeby traktować tego faceta, jak mojego. Wiadomo, to trochę co innego na portalu matrymonialnych, ale jednak znajomość wirtualna to znajomość wirtualna. Ona po prostu polubiła Cię, fajnie Wam się rozmawiało, jednak jak pojawił się jej były, którego miała przy sobie, to wspomnienia powróciły. To, że znowu została skrzywdzona, to już inna sprawa, źle zainwestowała swoje uczucia.
Inna sprawa, kwestia uchodźców, rozumiem, że każdy może mieć swoje poglądy, ale Ty dobietnie pokazujesz, że nie jesteś otwarty na dyskusję. Masz swoje poglądy, do których oczywiście masz prawo, jednak z tego co zrozumiałam, każdy, kto ma inne poglądy, jest z definicji "olewany". Na dyskusję nie ma miejsca. Jest to domeną elektoratu Pis-u, widzę, że Ty się w tym odnajdujesz. A skoro ona jest inna, otwarta na dyskusje, inteligentna, to nie dziw się, że takim zachowaniem ją trochę odstraszyłeś. Później wróciła do Ciebie, do kontaktu z Tobą, ponieważ nie do końca wiedziała do kogo ma się zwrócić, a wiedziała, że Ty będziesz na nią czekał. I nie zawiodła się. Jak widać, trochę Cię wykorzystała, ale moim zdaniem od początku ta znajomość była trochę nietrafiona. Bo jak można opierać znajomość tylko na wirtulanych rozmowach? Internet jest od tego, żeby kogoś poznać, ale później znajomość przenieść do realu, tam można naprawdę się poznać. A Wy się trochę z tym spóźniliście, moim zdaniem...
Tamola - Czy przesadzam? Zawsze chciałem wcielić znajomość w świat realny, ale ona zasłaniała się tym, że były ją zranił i związków nie szuka - de facto w miare rozwoju konwersacji zaczeła mi słodzić, wysyłać buziaki i inne bzdety jednocześnie kręcąc ze swoim byłym fagasem, który chyba był główną przyczyną tego, że nie chciała się na żywo spotkać, bo dalej czuła do niego "miętę". Nie wiem, w którym momencie wyczytałaś, że byłem zazdrosny, ale droga koleżanko, polecam zejść z orbity na Ziemię, wziąć głęboki oddech i jeszcze raz spokojnie przeanalizować tekst, bo nie byłem zazdrosny ani chwili . Nie znasz mnie i nie oceniaj kobieto - jeśli chciałaś zabłysnąć i wjechać mi na amibcję, to Ci się to nie udało i polecam się posypać brokatem, ale o tym za chwilkę.
Na temat uchodźców nie chce z nikim dyskutować, bo mam swoje zdanie i nikt mnie nie przekona do swoich poglądów tylko i wyłącznie na TEN temat, a zwłaszcza osoba, która nie miała nawet z ciapatymi styczności. Żyję wsród nich 3-4 miesiące, gdy wyjeżdzam za granicę pracować i nikt mnie nie przekona, że są oni przydatni nam, cywilizowanym narodom. Mówisz o domenie elektoratu PiS... Nie głosowałem na nich i nie zgadzam się z ich doktryną polityczną, bo socjalizm zabija, wyleniwia społeczność i ogłupia. Jak już bawimy się w imputowanie i w wyznanie zasady z kodeksu Hammurabiego "oko za oko, ząb za ząb", to wydajesz mi się być elektoratem klubu Nowoczesna, ewentualnie Platformersów, bo oni nadają na podobnych falach zarzucając coś komuś, tak naprawdę kreując fikcję, która z kolei oparta jest na fałszywych domniemaniach - ale cóż modne jest teraz wyzywanie wszystkich od kaczyńskich i Pisu, więc wybaczam Ci tą ujmę na honorze .
Tonący brzytwy się chwyta jak to się mówi, a jak facet głupi i zaślepiony, to i tą "kozę", co przyszła do woza przygarnie. Znała mnie poniekąd i wiedziała, że nie potrafiłbym kogoś olać i kopnąć w przysłowiowe dupsko, bo nie mam takiego charakteru. Teraz to zrozumiałem, że była nietrafiona, bo straciłem na ten okaz tylko cenny czas i nerwy, ale człowiek całe życie się uczy na błędach, a i tak wkońcu - de facto, głupi umiera.
P.s nie bierz tego do siebie jako obrazę, czy też słowa krytyki - po prostu zapadł mi w głowie pewien wers, który przerabiałem jeszcze w szkolnej ławce, mianowicie chodzi mi o wers z "Oda do młodości" Mickiewicza - "gwałt niech się gwałtem odciska".