Kiedyś zostawił mnie mąż po 20 latach i od tamtej pory nie modę dać sobie rady z samą sobą.Jestem wycofaną kobietą która straciła wiarę w siebie i ludzi nie potrafię się otworzyć i zaufać nikomu. Robię się coraz bardziej zamknięta. Wszyscy którzy mnie znają (a jest tych osób naprawdę mało) odwracają się ode mnie. Nie mam chęci do życia
Pewnie stale żyjesz przeszłością, rozczulasz się nad swoim życiem-prawda?
Podejrzewam, że byłaś uzależniona od męża, żyłaś głownie dla niego, ew. dzieci i nie miałaś własnego życia, własnego JA.
Nie jesteś dziwna, jesteś zaślepiona.... wspomnieniami, żalami itp.
Nie wiem czy chciałaś jedynie się wygadać, czy oczekujesz jakiejś porady, więc nie będę się rozpisywać. Jeśli pragniesz coś ze sobą zrobić, napisz . Coś podpowiem.
Chyba jedno i drugie.Ja nie mogę tak dłużej żyć spalam się od środka
Chyba jedno i drugie.Ja nie mogę tak dłużej żyć spalam się od środka
Udaj się kochana do psychologa. On pozwoli Ci spojrzeć inaczej na otaczający świat.
No to chyba jestem odporna bo nic mi nie pomógł lub był do kitu
Pewnie jedno i drugie .
A tak poważnie: żaden psycholog nie pomoże jeśli pacjent nie chce sobie pomóc. Czego oczekiwałaś po wizytach u psychologa?
Niektórzy myślą, że psycholog to wróżka z czarodziejską różczką. Może też tak myślałaś... że on-pstryk- sprawi i przestanie boleć, że będziesz się miała komu wyżalić i tyle. Tymczasem psycholog ma inne zadanie .
Tak więc wiesz... najwięcej zależy od Ciebie samej.
A jak długo chodziłaś?
Prawie dwa lata i nie liczyłam, że zrobi pstryk i już będzie dobrze
Nieraz sobie myślą, że ja nie wyciągam wniosków z tego co był.
A czemu się rozwiodłaś z mężem? Podejrzewam, że to niestety on Cię zostawił, ale czemu? Jeśli mogę oczywiście pytać.
Można pytać to już nie boli.
Znalazł swoją dawną miłość i stwierdził, że to to.
Takie życie
Dalej z nią jest?
No tak
Z tego co tak troszkę wyczytałam, to zaczyna Twój starszy syn lepiej dogadywać się z ojcem niż z Tobą i to Cię boli.
Dlaczego więc na to pozwalasz, aby tak było? Masz wspaniałych synów zapewne, których bardzo kochasz, czemu więc pozwalasz swoim emocjom rządzić i sprawiasz, że synowie powoli nie dają sobie z tym rady?
Uczestniczysz tutaj w netkafejce, więc pewnie już od kilku lat dostajesz rady, żeby skupić się na sobie, na tym co Ci daje radość, pokochać siebie, zadbać o siebie, zrobić coś miłego dla siebie itd. Ja rozumiem, że nie potrafisz dla samej siebie wyjść z tych negatywnych emocji, pozbyć się ich raz na zawsze. Ale masz dwóch synów, którzy Ciebie potrzebują. Potrzebują fajnej mamy, która ma od czasu do czasu gorszy dzień, ale to tylko dzień. Naprawdę aż tak ciężko być szczęśliwą kobietą dla swoich dzieci?
13 2017-08-17 00:22:42 Ostatnio edytowany przez aisa (2017-08-17 00:24:42)
Kiedyś tak myślałam, że starszy dogaduje się z ojcem (na pewno lepiej niż kiedyś) ale ex zaprzepaścił to.
Dla nich jestem szczęśliwa to w samotności i tu pozwalam sobie na chwilę słabości.
zrozumieć siebie i coś z tym zrobić bo inaczej się wykończe
A jak dbasz o siebie? Kupujesz sobie czasem fajne ciuchy, chodzisz na jakieś zabiegi, typu maseczka na twarzy, nowa fryzura itd? W domu czasem robisz sobie pyszne koktajle, pieczesz ciasteczka (albo w dobrej cukierni kupujesz sobie), zapraszasz znajomych na kawkę?
Niby robię sobie małe przyjemność ale to jest nie to.Jestem dziwna
Może i jesteś i co z tego? Nie każdy musi być super idealnie perfekcyjny. Może w tej Twojej "dziwnocie" jest jakiś urok? Może jest na świecie- chociaż dobrze by było, żeby przy okazji w Polsce ;P- mężczyzna, który takiej właśnie Ciebie potrzebuje? Przeżyłaś bardzo dużo, masz prawo do końca życia czuć się źle z powodu rozwodu. Ślub był dla Ciebie najważniejszy i powiem Ci, że coraz mniej jest takich ludzi. Nie mam na myśli, że Twój eksiu był dla Ciebie pępkiem świata, tylko, że same małżeństwo było dla Ciebie czymś do końca życia, dlatego tak Ci ciężko pogodzić się, że to nie przetrwało.
Walczyłaś przez kilka lat z tą swoją "dziwnością", może nie warto? Może taka właśnie jesteś i czas to zaakceptować oraz skupić się na pozytywach tej "dziwności". Jesteś kobietą stałą w uczuciach, która przez tyle lat dała radę, wychowała samotnie dwójkę chłopaków, pracuje i idzie do przodu. A to, że masz chwile załamania, to normalne.
Ja myślałam, że Ty sobie z dziećmi nie radzisz, że swoje emocje wyładowywujesz na nich, że powoli mają dość niestabilnej matki, a Ty sobie dajesz z tym wszystkim radę. Naprawdę nie jest tak źle, jak samej Ci się wydaje. Czemu masz tak mało wiary w siebie i czemu musisz ciągle próbować być lepsza?
(...) Jestem dziwna
Jesteś dziwna? To dziwne, bo znam Cię tu na forum od dość dawna i Twej dziwności nie zauważyłam. Mało spostrzegawcza byłam, czy Ty dobrze się maskowałaś? (To pytania retoryczne.) Owa dziwność jest jednak dla Ciebie ważna, bo bardzo ją podkreślasz.
Twierdzisz też, że ludzie odwracają się od Ciebie. Napisałaś to stwierdzając wcześniej, że stałaś się nieufna, zamknięta, niewierząca w siebie. Co jest prawdą? To ludzie się od Ciebie odwrócili, czy ich zachowanie było reakcją na Twoje skierowane w ich stronę?
Byłaś u psychologa i był on, jak twierdzisz, do kitu. Być może. Chcesz zmienić swój sposób myślenia, zrozumieć siebie, ale to nie uda się, gdy Ty nie będziesz zdeterminowana, by pracować nad sobą. Żaden psycholog nie pomoże, gdy jego klient odmawia współpracy, stawia opór. Poza tym nie każdy psycholog jest psychoterapeutą. Jeśli chcesz osiągnąć cele, o których napisałaś, podejmij terapię u doświadczonego psychoterapeuty.
Moja rada?
Zastanów się czego naprawdę chcesz i na co się decydujesz. Wszelkie 'powinnam', 'muszę', odrzuć.
18 2017-08-17 11:17:01 Ostatnio edytowany przez Summerka (2017-08-17 14:43:50)
Kiedyś zostawił mnie mąż po 20 latach i od tamtej pory nie modę dać sobie rady z samą sobą.Jestem wycofaną kobietą która straciła wiarę w siebie i ludzi nie potrafię się otworzyć i zaufać nikomu. Robię się coraz bardziej zamknięta. Wszyscy którzy mnie znają (a jest tych osób naprawdę mało) odwracają się ode mnie. Nie mam chęci do życia
Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą. Każdy ma w życiu taki etap, kiedy mu się nic nie chce. Pewnie potrzebujesz zmian. Zastanów się, co byś chciała i jak to osiągnąć. Co tam ci będę podpowiadać, sama wiesz. To, co, że mąż zostawił, na nim się świat nie kończy.Domyślam się, że jest ci ciężko,przestań się zamartwiać o wszystko i pozwól sobie na to, na co wcześniej nie starczało ci czasu.
Hmmm...
A mnie mąż nie zostawił...raczej ja zostawiłam jego, ale głośno mówię, ze zostawiliśmy siębie nawzajem :-) O co kruszyć kopie? ;-)
Też uważam, ze jestem dziwna... Nie umiem sobie ułożyć życia z innym mężczyzną...ale nie winię za to nikogo, winię siebie.
Taka jestem i już.
Prawie dwa lata i nie liczyłam, że zrobi pstryk i już będzie dobrze
Nieraz sobie myślą, że ja nie wyciągam wniosków z tego co był.
Zapewne tak jest. 2 lata to długo, ja tyle leczyłam depresję. Tylko, ze ja bardzo chciałam żyć "normalnie", pragnęłam być szczęśliwa. A ty? Czego właściwie oczekiwałaś po terapii? Dlaczego więc nie wyciągasz winsoków z tego co było? Jakiś powód jest przecież.... może nie chce Ci się, bo tak wygodniej(?).... nie wierzysz, ze to coś da(?)... czy coś innego? Znaleźć przyczynę to podstawa, a potem coś z tym zrobić. To się tylko wydaje takie trudne, naprawdę .
Poza tym nie ma czegoś takiego, jak "dla nich jestem szczęśliwa", albo jesteś albo nie. Oni podświadomie czują, że udajesz, że coś jest nie tak. Prawdziwie szczęśliwy człowiek emanuje energią, radością, żywiołowością... ja nie wiem... ale wydaje mi się, że tego się nie da udawać.
Cos tam robisz dla siebie, ale co? Czy jest to coś co faktycznie sprawia Ci przyjemność? Zastanów się co robiłaś zanim poznałaś ex, zanim urodziłaś dzieci. Miałaś jakąś pasję, czym się interesowałaś. Każdy raczej coś robił, co sprawiało mu przyjemność. Odnajdź to w sobie, odkryj na nowo.
Cała ta Twoja rzekoma "dziwnota" to chyba jedynie lenistwo lub/i wygodnictwo. Nie obraź się proszę, to nie w tonie złośliwym. Luźna sugestia jedynie. Moze Tobie się po prostu nie chce nic ze sobą zrobić? "Naprawa" siebie to ciężka i żmudna praca i pewnie masz tę świadomość. Moze po prostu nie umiesz żyć sama dla siebie i nie chcesz się polubić, bo masz niskie poczucie wartości? Podwyższenie jej to też ciężka i żmudna praca. Cokolwiek chcesz zrobić wymaga pracy nad sobą, a Tobie się może zwyczajnie nie chce?
Nie musisz na te pytania publicznie odpowiadać, ale sama je sobie zadaj i odpowiedz.
Jeśli nie zdecydujesz się czego pragniesz tak naprawdę, z całych sił, to nie ruszysz z miejsca nigdy.
Trzeba umieć się pogodzić z pewnymi sprawami. Też mam za sobą przejścia, potrzebowałam sporo czasu, ale udało mi się przetrzymać najgorsze chwile przez to, że sobie znalazłam pasję