Cześć wszystkim!
To mój pierwszy post od bardzo dawna. Tytuł sugeruje rozprawę naukową, rozprawy nie będzie, ale mogę się ciut rozpisać .
Tak więc, jestem singielką powoli dobiegającą 30-stki. Zawsze miałam raczej wąskie grono znajomych, które ostatnio dramatycznie się kurczy. Wszystkie koleżanki to mężatki, spodziewające się dziecka, lub młode mamy. Spotykamy się na kawę raz na kilka miesięcy. Kompletnie nie mam z kim wychodzić i spędzać czas wolny. Mam swoje zainteresowania, nie jestem pasjonatką clubbingu, ale lubię podróżować, zwiedzać, chodzić do kina czy na koncerty.
Z podróżowaniem już się przełamałam, czasem sama wyjeżdżam na kilkudniowe wypady, jednak z miejskimi rozrywkami dalej mam problem. Głupio mi pójść np. na miejski koncert, mam wtedy takie niefajne poczucie samotności w tłumie, same pary, znajomi, a ja stoję sama jak ten kołek.
Z natury jestem nieśmiała, ale staram się wychodzić do ludzi, być otwarta. Niestety nie bardzo to wychodzi. Praktycznie nie poznaję nowych ludzi. Mieszkam teraz w dużym mieście już prawie 9 lat, dość długo pracuję też w małej firmie i mieszkam w tym samym mieszkaniu. Czuję, że wszystko się zmienia, a ja cały czas stoję w miejscu. Bardzo potrzebuję zmiany, dlatego już się szykuje i powoli rozglądam. Ale chodzi mi po głowie coś więcej - zmiana miasta, jeśli trafiłaby się fajna praca.
Myślałam już o tym wielokrotnie, ale zawsze się boję. Bo gdybym wyjechała np. do Warszawy, byłabym w wielkim mieście kompletnie sama. Tutaj gdzie teraz jestem mam wokół siebie ludzi, których lubię (ludzie z pracy, współlokatorzy, rodzina całkiem blisko), ale każdy z nich ma swoje życie. Nie wiem jak miałabym poznać nowych ludzi w moim wieku? Już nawet po głowie chodzi mi Tinder
Może ktoś z Was ma podobne doświadczenia, jakieś przemyślenia ? Jak znajdujecie nowych znajomych?
A może ktoś z Was rozpoczął nowe życie, wyjeżdżając w pojedynkę do innego miasta? Myślicie, że warto?
Z góry dzięki za odzew .
Pozdrawiam