Witam was wszystkich a w szczególności Panie. Mam Bardzo duży problem z którym nie mogę sobie poradzić. Jesteśmy z żoną małżeństwem od 14 lat mamy 9 letniego syna. Cztery tygodnie temu dowiedziałem się, że żona mnie zdradziła. Był to chyba jednorazowy wyskok. Otóż ja pracuję za granicą, żona jest w Polsce i otworzyła sobie profil na sympatia.pl i tam znalazła jakiegoś faceta z którym to zrobiła. Nie znam powodów ani motywów dlaczego i po co to zrobiła. Sprawa wygląda następująco kiedy się o tym dowiedziałem, a było jak byłem poza Polską zadzwoniłem do niej i zażądałem w emocjach rozwodu, nic mi nie odpowiedziała tylko kazała czekać do mojego powrotu do Polski żebyśmy jak to stwierdziła jak dorośli ludzie porozmawiali. A dowiedziałem się o zdradzie na 4 dni przed powrotem do Polski, kiedy w niedzielę wróciłem, a w poniedziałek mieliśmy na wakacje jechać oznajmiła mi, że odchodzi ode mnie zostaje w naszym mieszkaniu nie chcę rozwodu, chce separacji i chcę 1200 zł alimentów na dziecko. Powiem szczerze, że stanąłem jak wryty! Prawie się rozpłakałem, że po 14 latach małżeństwa można wszystko tak w kilku zdaniach zakończyć.
Odnośnie wakacji to zakomunikowała mi, że mam jechać sam z synem bo mu powiedziała, że to będzie taki męski wyjazd. W poniedziałek kiedy z synem już wychodziliśmy powiedziała, że się jeszcze nad odejściem zastanowi. Po czym w środę wieczorem do nas sama pociągiem dojechała ponad 400 km, bo niby chcę jeszcze spróbować.. Ale po powrocie do domu z wakacji wszystko wróciło do stanu poprzedniego, była zimna egoistyczna i cały czas mi mówiła, że ona nie wie czy chce ze mną być, że mam szansę 50/50. teraz w niedzielę musiałem wracać do pracy za granicę jak wychodziłem to się prawie rozpłakałem. Podeszła do mnie i powiedziała, że wszystko będzie dobrze. Że muszę jej dać czas 3 miesiące bo niestety dopiero tak teraz do kraju wrócę na zastanowienie się czy Ona chcę ze mną dalej być. Nie wiem co mam w tej chwili robić. Bardzo ją kocham i chcę jej wybaczyć i chcę o nią i o nasze małżeństwo walczyć. Ale ona mi mówi, że ona nie chce żebym się o nią teraz starał, że najlepiej żebym się do niej jakiś czas w ogóle nie odzywał, bo jak jej piszę, czy mówię, że ją kocham i o nią walczę to się obdzieram z męskości. Ale twierdzi też, że dalej mnie kocha, ale nie wie czy może ze mną być.
Nie wiem naprawdę co robić.
Moja żona ma trudny charakter, jej ojciec jest alkoholikiem i ona mi mówi, że może ma zaburzoną definicję małżeństwa.
Ja też zresztą nie jestem bez winy, kiedyś też ją zdradziłem i miałem też kłopoty z prawem - ale 3 lata temu kiedy sobie wybaczyliśmy przeszłość poprosiliśmy pewnego mnicha o odnowienie przysięgi małżeńskiej i przynajmniej ja od tej pory zrobił bym dla niej wszystko.
A tak poza tym czuję się przez nią strasznie oszukany, bo przez ostatnie półtora roku zainwestowałem w nasze mieszkanie wszystkie moje oszczędności na remonty tj. prawie 80 tyś. zł. A ona teraz mi mówi i alimentami straszy, że ona tu zostanie żeby się komfort życia dziecku nie pogorszył. A ja jak będę przyjeżdżał do Polski to mogę w tym mieszkaniu mieszkać. Dla mnie to jakieś chore jest.
Proszę pomóżcie i doradźcie coś. Ja ją kocham i dalej chciałbym z nią być tylko jak jej uświadomić, że popełnia błąd niszcząc to wszystko przez jeden skok w bok (a uważam że z tym facetem nic ją nie łączy, chociaż mogę się mylić) i że przez to będzie cierpieć nasz syn. Z drugiej jednak strony nie chcę jej zatrzymywać na siłę.
Czekam na waszę rady bo jestem zrozpaczony.