Cześć, zastanawiam się tak ogólnikowo jakie są metody wyrównania poziomu zaangażowania w związku.
Inne mi słowy - co zrobić gdy jedna ze stron stara się mniej?
Ja jestem tą osobą, która jest bardziej zaangażowana. Jednocześnie jestem świadom, że to jest toksyczne nie tylko dla mnie samego, ale także wywieram nacisk / osaczam w ten sposób partnerkę, która przez to się ode mnie oddala.
Jak to sobie samemu wyperswadować, że to jest niewłaściwe i jak w praktyce zastosować się do tego?
Jak spowodować, aby zależało mi mniej?
To jest zamknięte koło - ona coraz bardziej się oddala, ja coraz bardziej się nakręcam i domagam jej bliskości. Próbowałem na tydzień dać na wstrzymanie, ale niestety to jest zdecydowanie za krótkim okresem, aby faktycznie coś zdziałać. W dodatku przez ten tydzień także męczę się niesamowicie i potem wszystko wraca do normy.
Z drugiej strony wiem, że przestaje mi zależeć, gdy zaczynam o kimś myśleć negatywnie, ale to też kumuluje we mnie różne złe emocje względem tej osoby i trwale psuje mi jej wizerunek i uczucie do niej.
Czy ktoś z was był w takiej sytuacji? Jak sobie poradziliście?