Facet ze mną zerwał...
Powiedział, że już nie da rady, ze nie wierzy, ze coś się zmieni.
Jednak ja zrozumiałam swoje błędy i zaczęłam walczyć, zeby mu to udowodnić. Stało się to w niedzielę, on się upierał przy swoim, ze już podjął decyzję itd.
Spotkaliśmy się w środę... Powiedziałam mu czym było spowodowane moje zachowanie, widzialam,że też go to boli... Widziałam, że cierpi. Dałam mu list i odjechałam. Jednak po chwili zawróciłam. Zobaczyłam jak go czyta, zapytal "dlaczego tutaj wróciłam" i się rozpłakał bardzo. Przytuliłam go a on powiedział, czy mogę pojechać bo go to przerasta... Nie odpowiedział nic na list... Napisałam mu jeszcze kilka wyjaśnień, kilka próśb o zrozumienie i wybaczenie. Wczoraj coś mnie tknęło... Mówię... porozmawiam z nim w oczy. Chciałam przyjechać bez zapowiedzi,ale w ostatniej chwili zrezygnowałam i się go zapytałam czy chce się spotkać. Nic nie odpisał ani nie odebrał telefonu...
Widziałam, ze nie jest mu to obojętne... Widziałam jego reakcję. Żałuję, chcę żeby było dobrze... 
Dlaczego on się tak zachowuje?
Temat: Bezradność...
Zobacz podobne tematy :
Odp: Bezradność...
Widzę, że on odczytuje wiadomości, zachowywałam się jak desperatka... Jednak chcę dać mu czas. Przez to, że milczy nie wiem czy robić sobie nadzieje... Jestem rozbita.
Odp: Bezradność...
Facet powiedzial ci, ze to go przerasta, a wiec problem jest wiekszy niz chwilowa watpliwosc, ty nagle "zrozumialas swoje bledy" i chcesz, by juz, teraz, nagle dal ci druga szanse.
Swiadczy to o tym, ze niczego sie nie nauczylas - twoje potrzeby, twoje zle samopoczucie znow ma byc wazniejsze niz jego. Jedyne co mozesz zrobic to dac mu czas. I tak - MOZE BYC ZA POZNO.
Ale presja niczego nie zmienisz. Jezeli wiesz na czym polegaly twoje bledy, to siadz na tylku i okaz odrobine cierpliwosci.
Odp: Bezradność...
troll... teraz w odsłonie żeńskiej
