Witam. Na to forum trafiłem przez przypadek, ponieważ moje życie się zawaliło w mgnieniu oka. Mianowicie byłem ze swoją dziewczyna ponad 8 lat (w październiku 2016 minęło). W styczniu 2016r minęło 2 lata jak razem mieszkaliśmy, mamy razem cudownego synka, który we wrześniu skończy 3 lata. Wszystko było w porządku aż do pewnej niedzieli pod koniec marca tego roku, kiedy moja dziewczyna wstała i stwierdziła, że nasz związek nie ma sensu i ona chce jechać do rodziców. Więc stwierdziłem, że niech jedzie przecież nie będę jej zabraniał i że przyjedzie w poniedziałek od razu do pracy, więc odrzekłem, że ok jak chcesz jechać odpocząć pobyć sama to jedź, więc ona zadzwoniła po ojca a ten przyjechał. Kiedy tam pojechała wzięła samochód rodziców i pojechała sama na spacer, ale będąc tam już do mnie pisała żebym po nią przyjechał, bo ona chce do domu wrócić natomiast ja myśląc o tym, że chciała odpocząć nie spieszyłem się z wyjazdem po nią pojechałem dopiero pod wieczór około 19 godziny. Wróciliśmy do domu ona mnie pocieszała, że będzie wszystko ok, miała jakieś plany na przyszłość jak wiedziała mnie smutnego mówiła, „czemu się smucisz, myślisz, że to koniec? Postaramy się to naprawić”. Trwało to tydzień i na następną niedzielę jak ja zawiozłem do rodziców nie wróciła już. W tym tygodniu, który trwał pomiędzy jej wyjazdami do rodziców stwierdziła ze chce jechać do koleżanki żeby jej zrobiła włosy, wiec ja powiedziałem ok jedz i pojechała. Kiedy pojechała kolega do mnie zadzwonił z pytaniem „gdzie ty po wiochach jeździsz?” Jadąc w przeciwna stronę mojej dziewczyny. Ja zdezorientowany cala sytuacja, która miałem w końcu nie wytrzymałem i pojechałem za nią drugim autem myśląc ze jej decyzje związane są ze kogoś ma na boku, okazało się ze jej tam nie było „kolega widział identyczne auto” a ona się na mnie zawiodła, nawet tak powiedziała swojej matce. Druga sprawa, która była powodem ze odeszła było to ze stwierdziła ze nie chce mi się pracować. Zaczęło się od tego ze w 2016 roku jeździłem, jako kierowca, zacząłem prace w lutym, pracodawca ciągle mnie zbywał z umowa o prace, koniec końców robiłem na czarno aż w końcu na początku lipca jak firma miała „urlop 2 tygodnie” ja nie wróciłem z tego względu ze obiecał za te 2 tygodnie wolnego tysiąc zloty, którego tak samo nie widziałem jak umowy. Kiedy zakończyłem tam prace nie pracowałem do końca roku. Pomagałem dziewczynie otworzyć działalność „salon fryzjerski”, w miedzy czasie miale wypadek, odciąłem spory kawałek palca wskazującego u prawej ręki i tak przez to wszystko siedziałem do końca roku w domu. Wszystko było wtedy w porządku, nawet w święta jak rok wcześniej jechała do rodziców na wigilie „z reszta zawsze z nimi ja spędzała jak mieszkała z nimi” w tym roku zrobiła mi niespodziankę i została w domu, bo stwierdzała ze chce ja spędzić ze mną razem. Nic kompletnie nie wskazywało na to ze cos się stanie, aż w marcu powiedziała ze nic do mnie nie czuje i odchodzi. Póki nasz synek się nie urodził nasz związek był niemal ze idealny, przez 6 lat nie kłóciliśmy się prawie w ogóle może kilka razy ale nic specjalnego, jeździłem do niej codziennie pomimo odległość (30km) Kiedy urodziła oddaliliśmy się od siebie, nie miała ochoty na sex, ciągle czuła się zmęczona, przez ponad 2 lata nie miała okresu a lekarz stwierdził ze ma problem z hormonami „zbyt dużo hormonów męskich”. Na początku naszego rozstania wogole prawie nie rozmawiala ze mna, tylko na temat synka, teraz jej zachowanie dość mocno się zmieniło. Zaraz po rozstaniu jeździłem do niej codziennie, ponieważ salon fryzjerski ma u mnie w wiosce wiec nie mogłem się powstrzymać żeby do niej nie zajechać, zobaczyć ja, zamienić kilka słów. Od jakiegoś czasu ograniczyłem to trochę, nie jeżdżę do niej nawet jak przejeżdżam obok jej salonu nie zachodzę to ona wtedy do mnie pisze „widziałam cię” takie zaczepki z jej strony. Wcześniej również do niej często pisałem sms czy na fb teraz również to ograniczyłem. Bywa tak nawet ze nie odzywam się do niej cały dzień ona do mnie tez to na następny dzień do mnie dzwoni lub pisze żebym do niej zajechał czy cos… Jest tez tak dość często ze jak staje koło sklepu w celu kupienia czegoś to ona zaraz przychodzi do mnie chodź na chwile (sklep jest naprzeciwko jej salonu przez ulice). Było tez kilka takich sytuacji ze dzwoniła do mnie i pytała czy nie pojadę z nią do sklepu, jak zapytałem, „co nie masz auta? „To ona do mnie „mam, ale chciałam żebyś jechał ze mną” lub to że twierdzi że się o mnie martwi żeby nic mi się nie stało. Co o tym wszystkim sądzić? Jak to odebrać? Kocham ja nadal całym sercem i mógłbym życie za nią oddać, wszystko bym dla żeby wróciła do mnie powrotem. Wiem ze nie jest idealna, ale nikt nie jest a ja nie potrafię żyć bez niej. Koledzy mówią „znajdź sobie inna i daj spokój”, kiedy ja nie potrafię, nie potrafię sobie ułożyć, z kim innym życia, bo ciągle myślę o niej i naszym synku tylko oni się dla mnie liczą.
Dodam ze jesteś w trakcie kończenia kursu kat C, ponieważ chce w końcu mieć normalna prace i nie robić u żadnych dziadów bez umowy. Kiedy zaczynałem robić ten kurs to mówiłem jej ze chce normalna prace, normalnie zarabiać żeby moc utrzymać bez żadnych problemów rodzinę i nie klepać biedy. Ona tez często się pyta czy zrobiłem już kurs, kiedy egzamin mam dość poważnie się tym interesuje.
Pomocy, co o tym wszystkim myśleć??