Czy to juz koniec? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Czy to juz koniec?

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 24 ]

1

Temat: Czy to juz koniec?

Mam 40 lat,prawie 11 lat zwiázku i 9 lat malzenstwa,7 letni syn.Oto moja historia jak latwo mozna przestac kochac i wyrzucic drugiego czlowieka na smietnik.
  W wielkanocne swiéta moja ukochana zona oznajmila mi ,ze juz mnie nie kocha i to juz koniec definitywny,chyba nigdy nie bylem w takim szoku,tym bardziej,ze do tamtej pory nie bylo miedzy nami zle,pewnie nie idealnie ale zeby taka radykalna decyzja?Wyszedlem z domu,pilem gdzies 2 dni,nie potrafilem tego ogarnac na trzezwo,gdy wrocilem do domu spytalem czy to jakis koszmarny zart czy prawda?odpowiedziala,ze prawda i ze nie kocha mnie juz od miesiecy.Nagle zaczela robic mi wyrzuty,ze niczego sie nie dorobilismy,ze jej ojciec to sam dom w Polsce pobudowal,przeciez za mnie wychodzila a nie za ojca,ja nie umiem tyle zrobic co on.Pretensje ze nie wziálem domu na kredyt[jeden dom juz ma w Polsce ale nagle to dla niej za malo] a przeciez bank nie da kredytu jezeli tylko ja pracuje na caly etat a ona tylko 2 dni a reszte socjal jej doplaca.Powiedziala ze moglem znalezc lepsza prace czyli wszystkie niepowodzenia to moja wina,wogole okazalo sie nagle ze mam chyba same wady.Wyszla jej materialistyczna natura,kiedys jak tu przyjechala to byla skromna,cudowna osoba,która pokochalem i chcialem spedzic z nia reszte zycia,czy mozna tak sie zmienic?Ale chyba glownym powodem rozstania bylo naduzywanie przeze mnie alkoholu.Tak to prawda mam z tym problem,najczelsciej pilem w weekendy tzn sobota i w niedziele na klina,wiem ze tego nie lubila ale alkohol zawsze byl silniejszy ode mnie,czesto pilem juz sam oby tylko sie nawalic,szkoda ze moja zona nie zrobila nic zeby mi w tym pomóc,chyba czulem sie samotny.Od urodzenia syna czyli od 7 lat spalem sam,seks tylko z mojej inicjatywy,nieraz mialem wrazenie ze seks dla niej to tylko kolejny obowiázek,mimo to bylem jej wierny a nie kazdy facet bylby na moim miejscu,nigdy nie bylem wobec niej agresywny zadnych awantur w domu nie bylo.Co bylo do cholery nie tak?Wiem ze kazde malzenstwo przechodzi jakis kryzys,pojawia sie rutyna,chemia i fascynacja ,które byly na poczátku gasná ale czy to powód zeby tak poprostu to zakonczyc?Jesli chodzi o moje picie to sam dalem sobie rade,znalazlem grupe wsparcia AA,jestem tam co tydzien i nie pije juz 3 miesiáce,moze to nie duzo ale dziéki przyjaciolom jakich tam poznalem wierze,ze bede zyl w trzezwosci,moja zona nawet nie spytala jak sobie radze z tá chorobá,widac ma mnie gdzies teraz pewnie dla niej moge zachlac sie na smierc.
   Teraz bédzie najwazniejsze,jezeli do tej pory myslalem,ze mój swiat sie zawalil to sie grubo mylilem,najgorsze bylo dopiero przede mna.Caly czas myslalem ze to przejsciowe,myslalem,ze skoncze z piciem i powalcze o nia,nadal já kochalem,chcialem zebysmy znowu byli rodziná a nasz synek mial rodzicow razem,niestety nadzieja szybko legla w gruzach.Polecialem na 2 tygodnie do Polski,musialem sprawy pilne pozalatwiac.Gdy wrócilem oznajmila mi ze ma juz kogos,ledwo separacja sie zaczela,ledwo wyprowadzilem sie z domu.Glupi nie jestem to pewnie trwalo juz wczesniej a ja nic nie podejrzewalem bo poprostu jej ufalem,zreszta ona tez swietnie grala swoja role a za moimi plecami szykowala sobie gniazdko u kochasia.Ja znam tego goscia,wdowiec z 3 dzieci,ona u niego sprzatala raz w tygodniu od 2 lat i tak to sie zaczelo,klasyka,gosciu wlasny dom z ogrodem,lepiej zarabia.Poprostu wywalila mnie ze swego zycia jak sie wyrzuca stary mebel.Teraz wiem ze zylem w jakiejs iluzji,ktorá chyba sam stworzylem,bardzo mojá zone przecenilem dlatego taki szok teraz i ból.Ale dam rade mimo tego co sie ostatnio wydarzylo nadal jestem trzezwy i o dziwo po 25 latach rzucilem palenie,biegam,schudlem 15 kg.Musze zyc dalej,mam cudownego synka i jeszcze pare spraw do zaatwienia tu na ziemi.Wierze,ze i do mnie los sie usmiechnie kiedys....I to tyle chyba narazie.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Czy to juz koniec?

niestety nie widze zadnych porad ani komentarzy.

3 Ostatnio edytowany przez feniks35 (2017-07-04 18:59:45)

Odp: Czy to juz koniec?

Bo nie bardzo chyba jest co doradzic. Sam juz napisales ze zona od dluzszego czasu musiala sie oddalac od Ciebie a teraz poprostu klamka ostatecznie zapadla. Ciezko komentowac to czy miala juz romans z tym facetem wczesniej czy teraz po ustaleniu separacji miedzy wami uczucie z tamtym rozkwitlo. Wiem za to jedno... osoby z choroba alkoholowa to bardzo ciezki partner i ja osobiscie nie widzialabym sie rowniez w zwiazku z kims kto pije. Ty przedstawiasz to teraz tak lajtowo, ot troszke popiles wiecej w sobote a w ndz leczyles. Jakos w to nie wierze szczegolnie ze alkoholicy lubia niestety marginalizowac swoj nalog. Byc moze zona zapytana o zdanie przedstawilaby zupelnie inna wersje tego. Pewnie nie raz prosila bys nie pil i nie trafialo. Dziecko bylo tego swiadkiem itp.
Jedno jest pewne, skoro juz wziales sie za siebie to nie zaprzepasc tego. Z tej choroby wychodzi sie dla siebie, bo samemu chce sie przestac pic. "Poswiecenie" dla zony czy dziecka to zla motywacja. Moze zony juz nie odzyskasz ale za to odzyskasz siebie, stracony czas i zdrowie i kto wie ulozysz sobie zycie z kims nowym. Powodzenia i sil Ci zycze:)

4

Odp: Czy to juz koniec?

Mam wrazenie ze z mojej historii wyciágnelas dwa wnioski;niedobry máz alkoholik i biedna,zgnébiona zona,która nie miala innego wyjscia jak tylko porzucic méza i uciec od razu w ramiona innego faceta,niestety nie wszystko jest czarne albo biale ale jezeli tak to wolisz interpretowac to ok.

Odp: Czy to juz koniec?

To może powiesz nam, jakie jeszcze inne wnioski można z tej historii wyciągnąć?

6

Odp: Czy to juz koniec?

fenriz

"Ale chyba glownym powodem rozstania bylo naduzywanie przeze mnie alkoholu.Tak to prawda mam z tym problem,najczelsciej pilem w weekendy tzn sobota i w niedziele na klina,wiem ze tego nie lubila ale alkohol zawsze byl silniejszy ode mnie,czesto pilem juz sam oby tylko sie nawalic,szkoda ze moja zona nie zrobila nic zeby mi w tym pomóc,chyba czulem sie samotny".

Żona bardzo, bardzo  długo to wytrzymywała. W tygodniu praca, w weekendy - kiedy moglibyście się sobą nacieszyć, nic z ciebie nie miała, poza żałosnym widokiem. I twój synek w takim domu wzrastał.

Wysoką cenę zapłaciłeś za swój nałóg, ale wciąż masz szansę wynagrodzić to synkowi  - życzę ci powodzenia na drodze bez alkoholu.

7

Odp: Czy to juz koniec?

A moze takie ze wszyscy mamy wady i slabosci a mimo to zdecydowalismy sie byc ze sobá na dobre i na zle,w chorobie i zdrowiu.Gdyby moja zona miala taki problem jak ja najpierw zrobilbym wszystko zeby jej pomóc,czy nie od tego jest malzenstwo?Ale ja pewnie jestem staroswiecki i nie z tej epoki.Dzis to sie szybko zalatwia-kryzys,choroba?no to szybko rozwód lub separacja po co walczyc lepiej na latwizne isc.

8

Odp: Czy to juz koniec?

A co ty zrobiłeś z jej prawem do życia w spokoju, z prawem do wychowywania dziecka w domu bez nałogów?  Na siłę miała cię ciągnąć do AA? Zajmowała się dzieckiem, pijąc co weekend chyba nie bardzo jej w tym pomagałeś, bo niby kiedy.

Przestań się żalić, bo sam jesteś sobie winien, to konsekwencje twoich wyborów.

9

Odp: Czy to juz koniec?

Czyli znowu ci zli wszystkiemu winni,nieodpowiedzialni faceci kontra ich perfekcyjne,nieskazitelne i pokrzywdzone przez los kobiety,juz mi wszystko rozjasnilas.
Wielkie dziéki.

10

Odp: Czy to juz koniec?
fenriz napisał/a:

Czyli znowu ci zli wszystkiemu winni,nieodpowiedzialni faceci kontra ich perfekcyjne,nieskazitelne i pokrzywdzone przez los kobiety,juz mi wszystko rozjasnilas.
Wielkie dziéki.

Nie wszystkiemu. Ale w opisanej sytuacji sam jesteś sobie winien. Teraz Twoja w tym głowa, żeby wyjść na prostą i na pewno nie pomogą Ci w tym pretensje do żony. Niby jak Ci miała pomagać? Pić za Ciebie, żebyś Ty miał mniej? Sam wybrałeś alkohol zamiast rodziny, spoko, miałeś takie prawo. Ale żona też ma prawo do własnych wyborów.

11 Ostatnio edytowany przez mallwusia (2017-07-05 19:37:11)

Odp: Czy to juz koniec?

Wiesz, ja akurat tak reaguję, bo upijania się  nie znoszę i nie byłabym z alkoholikiem ani tygodnia. Nie znoszę pijackiego bełkotu, tego smrodu, nawet gdybyś się nie awanturował i był potulny jak baranek.
Moje dzieci ani razu nie widziały w domu pijanego. Nie ma u mnie tolerancji dla picia.
Mam jednak wrażenie, że ty znaczenie nałogu całkiem zmarginalizowałeś.

12

Odp: Czy to juz koniec?

Nie no ... super

Zona miala ci pomoc walczyc z nalogiem. Nic z tego - pierwszy krok nalezy ZAWSZE do osoby pijacej.
Poszedles kiedys po pomoc do lekarza? na terapie? na spotkania grupy AA?

Jezeli nie, to twoja zona powziela prawidlowa decyzje.

I nie smarcz tu, jaki ty nieszczezliwy jestes - dupe wez w troki i zerwij z nalogiem, zeby sie przynajmniej dziecko wstydzic ojca pijaka nie musialo.


i poczytaj sobie o DDA - poczytaj sobie co wlasnemu dziecku szykujesz.

13

Odp: Czy to juz koniec?
santapietruszka napisał/a:

To może powiesz nam, jakie jeszcze inne wnioski można z tej historii wyciągnąć?

To jest właśnie to o czym pisałem już chyba. Alkoholik to taka osoba która pije sobie samemu po to aby się nawalić smile
Możesz pić nawet i codziennie - po 2/3 piwka tak na odprężenie albo pić co jakiś czas więcej ale ze znajomymi osobami - tak dla towarzystwa i to jest normalne. Często taka osoba wgl. nie musi pić i w każdym momencie może przestać ale nie chce bo czyni to dla przyjemności a nie z musu. Jednak bardzo często w takich przypadkach kobiety wysyłają tych facetów na leczenie twierdząc, ze oni nie zachowują się normalnie. Otóż tak się właśnie zachowuje normalny facet.
A co do autora - zje.ałeś i teraz ponosisz tego konsekwencję. Trzeba było ogarnąć się dużo wcześniej anizeli po fakcie.

14 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2017-07-05 19:46:16)

Odp: Czy to juz koniec?
On-WuWuA-83 napisał/a:
santapietruszka napisał/a:

To może powiesz nam, jakie jeszcze inne wnioski można z tej historii wyciągnąć?

To jest właśnie to o czym pisałem już chyba. Alkoholik to taka osoba która pije sobie samemu po to aby się nawalić smile
Możesz pić nawet i codziennie - po 2/3 piwka tak na odprężenie albo pić co jakiś czas więcej ale ze znajomymi osobami - tak dla towarzystwa i to jest normalne. Często taka osoba wgl. nie musi pić i w każdym momencie może przestać ale nie chce bo czyni to dla przyjemności a nie z musu. Jednak bardzo często w takich przypadkach kobiety wysyłają tych facetów na leczenie twierdząc, ze oni nie zachowują się normalnie. Otóż tak się właśnie zachowuje normalny facet.

Autor wyraźnie napisał, że właśnie tak pił. Sam, żeby się nawalić. A pretensje do żony to ma właśnie chyba o to, ze go na leczenie nie wysłała, bo on bidulek przeca słabszy od alkoholu był... nie wiem, może go miała zanieść na jakąś terapię? Nie bardzo rozumiem więc, dlaczego akurat mnie zacytowałeś tongue

15

Odp: Czy to juz koniec?

Alkohol może zniszczyć wszystko co najlepsze nie tylko w związku ale i w życiu. Mam bardzo blisko w rodzinie alkoholika i wiem bardzo dużo o tej chorobie. To normalne, że alkoholicy bagatelizują w większości problem. Żeby sie nie rozpisywać za dużo..., jako facet nie dziwie się kobietom, ktore odchodzą od alkoholików, no chyba, że faktycznie jest niepijącym alkoholikiem.

16

Odp: Czy to juz koniec?

Ja wiem czym jest alkoholizm,sam sie siebie brzydze gdy przypomne sobie jak pilem,wiem jedno alkohol nigdy nie byl wazniejszy od rodziny poprostu trzymal mnie w szponach zbyt mocno ale mimo natrudniejszych chwil w zyciu [niedawno zmarla moja mama] udalo mi sie z nim wygrac poki co i jeszcze za jednym zamachem palenie rzucilem,chcialem tylko zeby osoba która kocham pomogla mi w tej walce a nie odwracala sie ode mnie,to naprawde tak duzo?wiem ze wiele schrzanilem ale poczulem sie jak zbédny przedmiot ktory mozna wyrzucic,przykre to po 11 latach.

17

Odp: Czy to juz koniec?
fenriz napisał/a:

udalo mi sie z nim wygrac poki co

Jeszcze Ci się nie udało, jeszcze walczysz. 3 miesiące to tyle co nic...

A pomyślałeś, jak przez te wszystkie lata czuła się Twoja żona?

18

Odp: Czy to juz koniec?
santapietruszka napisał/a:
fenriz napisał/a:

udalo mi sie z nim wygrac poki co

Jeszcze Ci się nie udało, jeszcze walczysz. 3 miesiące to tyle co nic...

Dokladnie..., 3 miesiące to nic. Nie bedziesz pił wcale kilka lat to bedziesz dopiero na początku drogi.
Nie udało Ci się z tym wygrać (wyleczyć). Alkoholizm to choroba nieuleczalna, można ją tylko zaleczyć.

19

Odp: Czy to juz koniec?

Zrobiła coś dobrego dla Ciebie - odeszła. Dzięki temu się pozbierałeś, wziąłeś odpowiedzialność za swoje życie. Zapewne, gdyby tego nie zrobiła nadal tkwiłbyś w nałogu.
Możliwe, że teraz masz jeszcze nadzieje, że poprzez swoją zmianę, żona się opamięta i zmieni zdanie, lecz kiedy tak się nie stanie - powrócisz do nałogu.
Często bowiem jest tak, że alkoholik zanim definitywnie skończy z nałogiem, w międzyczasie do niego powraca. Ona o tym wie - pewnie nie raz jej to obiecywałeś, a że nic poza słowami z tego nie wynikało - odeszła. Stałeś się dla niej niewiarygodny, teraz, żeby to odbudować potrzeba dłużej, niż 3 miesiące.

20

Odp: Czy to juz koniec?

Mylicie sie,z niá czy bez niej béde walczyl o swojá trezwosc bo robie to dla siebie a wam bardzo latwo jest oceniac osobé której wogóle nie znacie,tak najlatwiej co?

21 Ostatnio edytowany przez Iceni (2017-07-05 21:23:49)

Odp: Czy to juz koniec?
fenriz napisał/a:

Mylicie sie,z niá czy bez niej béde walczyl o swojá trezwosc bo robie to dla siebie a wam bardzo latwo jest oceniac osobé której wogóle nie znacie,tak najlatwiej co?

Nie, po prostu twoje argumenty sa typowe dla osoby, ktora spieprzyla swoj zwiazek przez alkohol i probuje znalezc wine w partnerze, aby wlasna wina stala sie mniejsza.

A tak jeszcze przy okazji - kiedy (tzn ile lat temu) zaczely sie twoje problemy z alkoholem? Kiedy pierwszy raz uslyszales od zony, ze pijesz za duzo?

22

Odp: Czy to juz koniec?

wiem co spieprzylem a czego nie,teraz juz wiem ze wina lezy posrodku,nie jest nigdy tak ze jedna strona jest ciemna a druga jasna,to nie jest basn o walce dobra ze zlem,nie tylko alkohol byl powodem rozstania,brak porozumienia,brak komunikacji,rozmów,rutyna,zméczenie,tak jak w wielu dlugoletnich zwiázkach,a nie kazdy sie rozpada.

23

Odp: Czy to juz koniec?
fenriz napisał/a:

Mylicie sie,z niá czy bez niej béde walczyl o swojá trezwosc bo robie to dla siebie a wam bardzo latwo jest oceniac osobé której wogóle nie znacie,tak najlatwiej co?

Ciebie tu nikt nie ocenia, tylko Twoj alkoholizm. Z doswiadczenia Ci napiszę, że bardzo często alkoholicy to dobrzy ludzie, których zniszczył właśnie alko. Ty też być może jesteś dobrym człowiekiem jak nie pijesz, ale zrozum jedno..., dla rodziny alkoholik to koszmar i utrapienie, nawet jak sie nie awanturujesz. Alkoholik tego nie czuje, dla niego to nic dziwnego, dlatego też tak odbierasz to co tu piszemy...

24 Ostatnio edytowany przez balin (2017-07-05 21:44:16)

Odp: Czy to juz koniec?

Autorze Ty taki trochę oderwany od rzeczywistości jesteś. Oczekujesz zrozumienia i porad na kobiecym forum? Kobiety są wyczulone na alkoholików, stereotypy jednak działają. Nikt poza Tobą nie wie tutaj ile zła zrobiłeś przez to swoje picie, ale masz rację Ty też zostałeś przez żonę skrzywdzony przez jej zdradę. Piszesz, że wiesz co masz robić i tego się trzymaj. Myślę, że z żoną trzeba się ostatecznie rozstać i nie wracać do tego co było, gdyby nawet chciała wrócić. Pomagaj w wychowaniu syna, bądź dla niego dobrym ojcem i jak sam mówisz, jeżeli uda CI się uporać ze swoimi słabościami, to może spotkasz kobietę, z którą będziesz szczęśliwy. Złości i żalów w sobie nie ma co trzymać, to bardzo przeszkadza w pójściu dalej w dobrym kierunku.

Posty [ 24 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Czy to juz koniec?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024