Witajcie
opisze w skrócie swój problem
Jestem dojrzałą kobietą . Mam dwóch synów. Ja jestem po rozwodzie
On ma córkę , którą wychowuje. Dzieci super się dogadują. My zakochani w sobie staramy sie spędzac jak najwiecej czasu ze sobą.On bardzo duzo i ciężko pracuje. Nie mieszkamy razem
Znamy sie i spotykamy od 4 lat. Mimo ze nie mieszka z żoną od 5 lat nie potrafi sie z nią rozwieżć. Ciągle szuka jakichs wymówek, a to nie ma pieniedzy, jak ma pieniądze to nie ma czasu, a to ze poczeka az córka skonczy 18 lat itd....
tysiace powodów. Planowalismy razem zamieszkac, ale ciagle jakis powod ze nie teraz , że ma długi , nie chce wynajmowac mieszkania itp. Męczy mnie to, uważam że nie traktuje mnie poważnie. On niby zaprzecza.
Ciągle mam myśli ze powinniśmy sie rozstac, bo nie robi nic zebyśmy byli razem. Oboje sie kochamy, jest czułośc, pożądanie i troska.
Ostatnio powiedziałam mu , że mam ciągle mysli ze powinniśmy sie rozstac. Mówiłam juz o tym wczesniej kilka razy. Jednak teraz chyba bardziej do niego dotarło. Mówił dajmy sobie jeszcze czas. Pytam ile. Niestety nie wiedział co powiedziec. A ja nie chce czekac kolejnego roku, dwóch, a moze i dłuzej az zaczniemy byc w pełni razem. Rozsatliśmy sie i od kilku dni milczy. Mi jest cholernie cięzko, tęsknie, ale wiem ze nie moge kolejny raz udawac ze tak jest dobrze, . Chce z nim byc , ale jak prawdziwa rodzina, a nie każdy sobie .
Podpowiedzcie, czy dobrze zrobiłam, , a moze powinnam czekać az sie ogarnie, tylko kiedy .Ech