Cześć kobietki.
Myślę, że tytuł nie jest tutaj nowy, ale dla mnie bardzo ważny... Zresztą jak dla każdej kobiety, która jest w tarapatach uczuciowych...
Opiszę sytuację od początku.
Od sierpnia ubiegłego roku spotykałam się z kolegą. Nie ukrywam, że bardzo mi się podobał wizualnie. Charakter miał ciężki i pokazywał, że jest jakby nieosiągalny.
Po jakimś czasie czyt. listopad zostaliśmy parą. Święta i każdy wolny czas spędzaliśmy razem. Na prawdę widać było, że mu zależy. Starał się i po pewnym czasie powiedział mi, że mnie kocha i okazywał to fizycznie typu mocne przytulenie, buziaki itp, wiadomo o co chodzi... A ja zawsze się przy nim uśmiechałam... Zawsze były nam głupoty i psoty w głowach. Cieszyłam się, że trafiłam na zabawnego faceta, ponieważ poprzedniego miałam bardzo poważnego i zdystansowanego. Ja jestem tzn. staram się być wesołą osobą i taki typ związku jak poprzedni mi nie odpowiadał.
Szczerze ? Myślałam, że złapałam Pana Boga za nogi jak byliśmy parą i czułam się naprawdę dobrze i on też niejednokrotnie to powtarzał, kiedy był w moich objęciach.... Było miło niesamowicie. Jak był obok, to nic więcej nie potrzebowałam. Miałam w swoim życiu parę porażek związkowych i w tym przypadku stwierdziłam, że warto się otworzyć na całego i oddać mu serce i całą siebie.
Od jakichś dwóch miesięcy psuło się to strasznie... Jak pojawiały się jakieś nieporozumienia to nie potrafił ze mną rozmawiać. Wręcz ignorował moje pytania , a moich stwierdzeń nie komentował,,, dosłownie czułam się jakbym mówiła ze ścianą... On zawsze mi mówił, że krzykiem z nim rozmawiać nie będę. Tylko, że naprawdę nie podnosiłam głosu nawet. Miał w swoim życiu pewną sytuację, że kochał się z nauczycielką i ona porabiała go na boku z byłym partnerem, później okazało się, że była w ciąży, ten mój się wkręcił, że będzie ojcem i zaangażował się jeszcze bardziej, natomiast jak się okazało dziecko nie było jego. My natomiast staraliśmy się od stycznia o dziecko, jednak nie mogłam zajść w ciążę. Chcąc to przyspieszyć, ponieważ mam trochę przeszło 26 lat i czas najwyższy na dziecko- pojechałam do lekarza, a od niego od razu dostałam skierowanie do szpitala, żeby porobili mi badania. Staraliśmy się całkowicie świadomie o bobasa. Po pewnym czasie chłopak zaczął wpadać w lekką depresję i zażenowanie, że nie jestem w ciąży po przeszło 4 miesiącach starania się. Ja szczerze trochę też, ale wiedziałam, że ludzie starają się latami o dziecko i też tak mu tłumaczyłam, żeby go pocieszyć i podnieść na duchu, bo było mi przykro i smutno, a przecież go kochała (i kocham nadal).
Zaczęło się psuć, ponieważ trochę naciskałam na spotkania (częstsze niż raz w tygodniu). Miał do mnie 12 km i na początku to nie był dla nie żaden problem przyjechać.
Jak zależało mi bardziej, czy widać było w smsach (bo w 95% taką drogę się komunikowaliśmy), że jednak mi smutno że nie przyjeżdża było gorzej, ale później np 2 dni później przyjechał i oczywiście mijało mi, ale tylko na parę dni. W ostatnim miesiącu, może trochę mocniej naciskałam na niego na temat poprzednich rozmów i brakujących odpowiedzi z jego strony... Ponownie nie dawał mi jednoznacznych odpowiedzi... Zazwyczaj były to rozmowy smsowe... W sumie nie ma co się dziwić, ale nie chciał do mnie przyjeżdżać w odwiedzimy. Ale z drugiej strony ściskanie , sex i całowanie to nie wszystko, tym bardziej, że mimo trudnych chwil starliśmy się i tak o dziecko. I wmawiałam sobie, że jednak musi mu zależeć skoro jednak chce dziecko a to łączy się z wspólnym życiem. Przyjeżdżał do mnie coraz rzadziej, oczywiście pisał mi, że mnie kocha... Robił za to dużo nadgodzin, ponieważ w niedalekiej przyszłości chciał się budować. Tzn. to razem mieliśmy tam mieszkać, to też zaznaczał... Mówił jakich będziemy mieć sąsiadów i jakiś czas temu dowiedziałam się, od jego mamy, że nawet bardzo cieszył się jak pomagałam mu na działce i mówił to w domu jakby się tym chwalił i był ze mnie dumny. Jednak od pewnego czasu to ja musiałam zabiegać o jego względy i do niego jeździć...
Jeszcze w ten piątek był u mnie i ponownie staraliśmy się o dziecko, wcześniej oczywiście próbowałam z nim porozmawiać i ustalić może jakieś dni spotkań, żeby każdy był zadowolony skoro tak mu zależało. Sytuacja z niedzieli: Mówiłam mu w sobotę, że chciałabym jechać na koncert (za free) w mieście, w którym mieszkam. On stwierdził, że chyba mu się nie chce, a ja że skoro tak to nie jedziemy. Następnego dnia w niedzielę (dzień koncertu) pisze, że możemy się spotkać na miejscu (gdzie był koncert). Stwierdziłam, że ok skoro nie chce po mnie przyjechać, przymknęłam na to oko. Pojechałam sama swoim samochodem. Napisałam mu smsa jak dojechała, że jakby co to już jestem bo nie wiedziałam czy też już jest czy nie. On odpisał, że "my też" . Dzwonię do niego i pytam się z kim jest, a on że z kolegami. Zapytałam się, gdzie jest a on że przy barierkach, powiedziałam mu, gdzie ja jestem i chciałam żeby po mnie przyszedł ponieważ przy scenie było mnóstwo ludzi, a ja podałam miejsce charakterystyczne, żeby mógł mnie znaleźć łatwo . Nie przyszedł po mnie. Napisałam gdzie jest dokładnie, nie odpisał. Dzwoniłam do niego 5 razy.. nie odebrał. Koniec końców słuchałam koncertu w samochodzie zaryczana. Wczoraj postanowiłam nie odzywać się do niego, ponieważ myślałam że zrozumie, że popełnił błąd. Jednak nie wytrzymałam i postanowiłam do niego pojechać. Podczas rozmowy, chociaż nie był to do końca dialog , traktował mnie nieco obcesowo, jak już odpowiadał na moje pytania to pod nosem i oczywiście bez kontaktu wzrokowego. Można być powiedzieć, że czułam się tam zbędna. Na ważne pytania typu , czy mnie kocha lub czy zrobiłam mu coś złego, że mnie tak traktuje nie uzyskałam odpowiedzi. Jedną odpowiedział na pytanie czy mu zależy, odpowiedział "średnio". Chcąc na koniec się pożegnać (być może definitywnie, bo niewiele wyniosłam z tego spotkania) chciałam dać mu buzi, jednak on nie chciał i wróciła do domu.
Proszę o wasze zdanie w tym temacie, co o tym sądzicie.
Byłaś plasterkiem na jego złamane serce.
Ty na prawdę po 2 miesiącach związku z nim starałaś się o dziecko? - odbiło Ci, czy co?
Ciesz się, ze nie wyszło i zostaw go, bo ewidentnie ma Cie za nic.
Z tamtą kobietą nie był przeszło dwa lata, myślę, że jednak powinien jakoś myśleć przyszłościowo wchodząc w nowy związek.
Dziecko też chciałam mieć. Na początku był na prawdę inny... Inaczej bym mu tak nie zaufała i nie oddałabym się cała.
Daj sobie spokój, bo to co robisz to już masochizm.
Z tamtą kobietą nie był przeszło dwa lata, myślę, że jednak powinien jakoś myśleć przyszłościowo wchodząc w nowy związek.
Dziecko też chciałam mieć. Na początku był na prawdę inny... Inaczej bym mu tak nie zaufała i nie oddałabym się cała.
Bardzo mi przykro, ale on bardzo by chciał, a w głowie inna...
A z dzieckiem zwariowałaś!
Starac sie o dziecko po 2 mscach relacji? Autorko metrykalnie moze masz 26 lat ale umyslowo to max 15. Czy Ty wogole myslisz co robisz. Piszesz ze na poczatku byl inny....i co to zmienia? To ze przez 8 tygodni umial byc slodki i kochany dla Ciebie wystarczy zeby zafundowac sobie z facetem dziecko ktore was w jakis sposob polaczy do konca zycia? Co wiecej juz widzac ze po paru msc znajomosci zaczyna miec Cie w d..e Ty nadal z nim chodzisz do lozka by splodzic dziecko? Cale szczescie ze Wam nie wychodzi bo pojawiloby sie kolejne dzieciatko nieodpowiedzialnej mamusi ktorej sie wydaje ze jak na swiecie sie pojawia bobasek to para zyje juz razem dlugo i szczesliwie niezaleznie od tego czy wogole do siebie pasuja i co do siebie czuja. No niestety tak to nie dziala. Ogarnij sie, przestan robic glupoty i przyjmij tez do wiadomosci co Ci dziewczyny wyzej pisza. Facet chcial w Tobie pocieszenia ale na krotka mete to podzialalo a teraz nie tylko nie jestes juz dla niego plasterkiem ale zaczynasz go draznic.
Proszę o wasze zdanie w tym temacie, co o tym sądzicie.
Wydaje się, że może przechodzi mu zauroczenie. Albo ma jakiś wewnętrzny konflikt. Co do samego starania się o malca. Robiłaś badania, ale czy z jego strony wszystko ok.?
Z tego na pewno nic dobrego nie będzie. A jeśli chcesz się zmienić i mieć normalne relacje, to musiałabyś dokonać ogromnej ilości przemyśleń. Raczej nie dasz rady.
nietakazłakobieta napisał/a:Proszę o wasze zdanie w tym temacie, co o tym sądzicie.
Wydaje się, że może przechodzi mu zauroczenie. Albo ma jakiś wewnętrzny konflikt. Co do samego starania się o malca. Robiłaś badania, ale czy z jego strony wszystko ok.?
Przechodzi mu zauroczenie, ale może wrócić do osoby, którą byłam na początku i nie naciskałam na rozmowy... chociaż bez nich nie wyobrażam sobie związku. Może muszę poczekać, aż faktycznie sam do nich dojrzeje ? Jeżeli chodzi o dziecko, to miałam go umówić do lekarza, ale nie zdążyłam...
Z tego na pewno nic dobrego nie będzie. A jeśli chcesz się zmienić i mieć normalne relacje, to musiałabyś dokonać ogromnej ilości przemyśleń. Raczej nie dasz rady.
Dziękuję za wypowiedź, ale myślę, że jak się kogoś kocha to jest się w stanie dużo zmienić. Tylko nawet jakby nasze relacje wróciły do normalnego stanu, to niestety, ale on też musi się starać. Może faktycznie muszę odpuścić. Zależało mu to długo i okazywał to na każdym kroku. Zniechęcił się tym, że chciałam z nim rozmawiać, a jestem osobą, która lubi coś zrozumieć, żeby wiedzieć jak to naprawić. Rozmawiałam z kolegą, które ma dużo obycie z różnymi ludźmi w pracy i sam też z własnego doświadczenia mówił, że facetów to odstrasza i bardzo zniechęca taki przymus. I mówił też, że są kobiety którym wystarczy, że są w związku, natomiast wg niego ja jestem nieco bardziej wymagającą osobą, która potrzebuje więcej zaangażowania i myślę, że miał rację, ja po prostu musiałabym bardziej odpuścić i dać losowi trochę się wykazać.
Będziesz sama z dzieckiem albo od razu albo po wielu latach kłótni.
Pasuje ci to?
Myślę że dziecko w takiej rodzinie, albo bez ojca, będzie miało zaburzenia w swoich własnych relacjach. To będzie krzywda dla niego.
MrSpock napisał/a:Z tego na pewno nic dobrego nie będzie. A jeśli chcesz się zmienić i mieć normalne relacje, to musiałabyś dokonać ogromnej ilości przemyśleń. Raczej nie dasz rady.
Dziękuję za wypowiedź, ale myślę, że jak się kogoś kocha to jest się w stanie dużo zmienić. Tylko nawet jakby nasze relacje wróciły do normalnego stanu, to niestety, ale on też musi się starać. Może faktycznie muszę odpuścić. Zależało mu to długo i okazywał to na każdym kroku. Zniechęcił się tym, że chciałam z nim rozmawiać, a jestem osobą, która lubi coś zrozumieć, żeby wiedzieć jak to naprawić. Rozmawiałam z kolegą, które ma dużo obycie z różnymi ludźmi w pracy i sam też z własnego doświadczenia mówił, że facetów to odstrasza i bardzo zniechęca taki przymus. I mówił też, że są kobiety którym wystarczy, że są w związku, natomiast wg niego ja jestem nieco bardziej wymagającą osobą, która potrzebuje więcej zaangażowania i myślę, że miał rację, ja po prostu musiałabym bardziej odpuścić i dać losowi trochę się wykazać.
Wybacz ale dla mnie jestes zwyczajnie durna i nie wiesz o czym wogole piszesz. Jakie dlugo sie staral? Jestescie razem 6 mscy z czego juz od 2 traktuje Cie chusteczkowo a Ty piejesz nad jego cudownoscia i zabieganiem o Ciebie w poczatkowej fazie znajomosci. Wielki wyczyn faktycznie pare tygodni sie pogimnastykowac. Tak wielki ze trzeba od razu mu dziecko urodzic zeby "skarba" do siebie przywiazac skutecznie. Nie wazne ze teraz ma Cie z grubsza rzecz biorac w tylku co sam przyznal mowiac ze srednio mu zalezy. Ty go kochasz i na pewno zmienisz. Zapytaj tylko zony i partnerki damskich bokserow czemu swoja miloscia nie zmienily swoich oprawcow tylko dalej sa poniewierane. Zreszta ta Twoja milosc to niedojrzale zauroczenie gimbaziary ktora sama przyznaje ze poleciala na wyglad i figlarne zachowanie faceta. Nie na tym zwiazek polega moja droga. Przezyj z kims kilkanascie lub kilkadziesiat lat we wzajemnym szacunku i dopiero pisz ze dlugo o Ciebie dba i sie stara. A na dzis daj sobie spokoj ze zwiazkami bo do nich mentalnie nie doroslas i jescze chcesz zeby za Twoja niedojrzalosc cene zaplacilo dziecko ktore chcesz lekkomyslnie poczac z facetem ktory ma Cie gdzies. Dramat.
Będziesz sama z dzieckiem albo od razu albo po wielu latach kłótni.
Pasuje ci to?
Myślę że dziecko w takiej rodzinie, albo bez ojca, będzie miało zaburzenia w swoich własnych relacjach. To będzie krzywda dla niego.
Nie jest mi to potrzebne, ale gdybym była w ciąży to płakać nie będę i dziecko urodzę, chociaż już bez jego obecności.
Tu nie chodzi wyjątkowo o Ciebie, tylko o to dziecko.
Które do życia i normalnego rozwoju emocjonalnego i psychicznego potrzebuje nie tylko zdeterminowanej matki.
Ale i normalnego ojca, spokojnej atmosfery w rodzinnym domu, wsparcia rozwojowego, edukacyjnego.
Nie jesteś chyba tak głupia, żeby stwierdzić, że zrobisz sobie to dziecko (nie wiem jak, skoro on już za bardzo nie chce z Tobą sypiać) i że tym sposobem rozwiążą się wszelkie Twoje problemy ?
Tu nie chodzi wyjątkowo o Ciebie, tylko o to dziecko.
Które do życia i normalnego rozwoju emocjonalnego i psychicznego potrzebuje nie tylko zdeterminowanej matki.
Ale i normalnego ojca, spokojnej atmosfery w rodzinnym domu, wsparcia rozwojowego, edukacyjnego.Nie jesteś chyba tak głupia, żeby stwierdzić, że zrobisz sobie to dziecko (nie wiem jak, skoro on już za bardzo nie chce z Tobą sypiać) i że tym sposobem rozwiążą się wszelkie Twoje problemy ?
Nie jestem głupia i latać za nim nie będę, bo najgorsze jest próbowanie "na siłę". Najzabawniejsze, że sypiać to on chciał i sam też chciał dziecka. Problemy się nie rozwiążą i jestem w pełni tego świadoma. Pisałam o dziecku, że gdybym była teraz w ciąży po piątkowym spotkaniu, to będę chciała to dziecko wychować sama. Widziałam już na co chłopaka stać, jak może się w stosunku do mnie zachowywać i wcale do tego mi nie spieszno. Nie pozwoliłabym jemu na wiele rzeczy.. już nie... Nie chcę być zabawką w jego rękach. Jestem kobietą... mam uczucia i serce, które i tak już krwawi. A nie sądzę, żeby zatęsknił za mną na tyle, żeby starał się naprawić to co popsuł. Zycie jest piękne i problemy, tym bardziej takie jak te są zbędne. Szkoda zdrowia i czasu, które mogłabym poświęcić komuś, kto jest bardziej wartościowym człowiekiem.
Horror. Jesteś taka egoistką, a może psychopatką, że poświęcisz dziecko żeby jakiś portek znany pół roku z tobą był.
On i tak z tobą nie będzie bo już ma cię w d***.
Jesteś zmanipulowana przez tego człowieka do tego stopnia, że niczego nie umiesz mu odmówić. Godzisz się na wszytko, nawet na dziecko po 2 miesiącach znajomości, byleby tylko jego zadowolić.
Jeśli stworzysz z nim związek, prawdopodobnie będzie on toksyczny - jesteś bowiem idealną ofiarą.
Już sam początek waszej znajomości mógł na to wskazywać - czym bardziej on był trudny, niedostępny i obojętny wobec Ciebie, tym bardziej starałaś się go zdobyć, tak żeby się poczuć kimś lepszym - zasłużyć sobie na jego miłość.
Stąd ta Twoja nienaturalna postawa - śmiechy, żarty, uległość bez jakichkolwiek wymagań. Nie ważna byłaś Ty -ważny był on.
Z czasem, kiedy utwierdziłaś się w przekonaniu, że jest już Twój, postanowiłaś coś ugrać - być sobą, czegoś tam wymagać. Szybko jednak pokazał Ci, że nie tędy droga i to nie Ty w tej relacji jesteś ważna. Takim oto sposobem wróciłaś do początku - on znowu stał się dla Ciebie niedostępnym.
Teraz, kiedy już się wypłakałaś, wygadałaś a on swoim milczeniem dał Ci czas na przemyślenia - układasz sobie w głowie różne scenariusze i doszukujesz winy w sobie - jesteś prawie gotowa aby rozpocząć tę grę od początku.
I choć na chwilę obecną czujesz złość - ona minie, minie jak on się pojawi znowu, może w kolejny piątek i znowu będziesz w siódmym niebie.
I tak do czasu, kiedy ponownie..
Teraz możesz zacząć czytać ten post od początku - bo tak będzie wyglądało Twoje życie, jeśli postanowisz z nim być.
Ale, jeśli lubisz takie emocje - to ten człowiek jest dla Ciebie.
Po jakimś czasie czyt. listopad zostaliśmy parą. Święta i każdy wolny czas spędzaliśmy razem. Na prawdę widać było, że mu zależy.
...My natomiast staraliśmy się od stycznia o dziecko, jednak nie mogłam zajść w ciążę.
Porażająca desperacja, czy totalna głupota?
Zaczęło się psuć, ponieważ trochę naciskałam na spotkania (częstsze niż raz w tygodniu). Miał do mnie 12 km i na początku to nie był dla nie żaden problem przyjechać.
Czyli mniej, więcej po 8 spotkaniach wiedziałaś już, że to TEN i zaplanowałaś sobie całe wspólne życie z dzieckiem do kompletu?
Wierzyć się nie chce.
...tym bardziej, że mimo trudnych chwil starliśmy się i tak o dziecko. I wmawiałam sobie, że jednak musi mu zależeć skoro jednak chce dziecko a to łączy się z wspólnym życiem.
Początkowo pomyślałam, że masz przede wszystkim parcie na dziecko, ale Ty wymysliłaś sobie także jego w roli partnera. Nie, posiadanie dziecka z kimkolwiek nie jest gwarancją wspólnego życia.
Na ważne pytania typu , czy mnie kocha lub czy zrobiłam mu coś złego, że mnie tak traktuje nie uzyskałam odpowiedzi. Jedną odpowiedział na pytanie czy mu zależy, odpowiedział "średnio". Chcąc na koniec się pożegnać (być może definitywnie, bo niewiele wyniosłam z tego spotkania) chciałam dać mu buzi, jednak on nie chciał i wróciła do domu.
Proszę o wasze zdanie w tym temacie, co o tym sądzicie.
Należysz do tych osób, którym pluje się w twarz, a one twierdzą, że deszcz pada.
Przechodzi mu zauroczenie, ale może wrócić do osoby, którą byłam na początku i nie naciskałam na rozmowy... chociaż bez nich nie wyobrażam sobie związku. Może muszę poczekać, aż faktycznie sam do nich dojrzeje ? Jeżeli chodzi o dziecko, to miałam go umówić do lekarza, ale nie zdążyłam...
W to akurat wierzę, że będziesz czekać, walczyć, wydzwaniać, najeżdżać...i nadal starać się o dziecko, gdy on zechce sobie ulżyć.
Trudno nawet dyskutować z Twoimi argumentami, ponieważ, jak widać, masz zakodowany w głowie jakiś chory pogląd na związki i wszystko co się z tym łączy.
Obawiam się, że z takim podejściem do życią, z zupełnym brakiem zdrowego rozsądku, wypaczonym pojęciem partnerstwa oraz brakiem odpowiedzialności (czego zupełnie nie dostrzegasz), niejednokrotnie przysporzysz sobie wielu kłopotów, upokorzeń (choć, jak widać masz grubą skórę ) i wpędzisz się w jakiś totalny kanał.
19 2017-05-31 20:17:19 Ostatnio edytowany przez EeeTam (2017-05-31 20:18:57)
Jesteś zmanipulowana przez tego człowieka do tego stopnia, że niczego nie umiesz mu odmówić. Godzisz się na wszytko, nawet na dziecko po 2 miesiącach znajomości, byleby tylko jego zadowolić.
Zaraz - jakoś to inaczej widzę w poście autorki - dziecko to ich wspólny pomysł, któremu ona przyklaskuje, bo "mam trochę przeszło 26 lat i czas najwyższy na dziecko".
ósemka napisał/a:Jesteś zmanipulowana przez tego człowieka do tego stopnia, że niczego nie umiesz mu odmówić. Godzisz się na wszytko, nawet na dziecko po 2 miesiącach znajomości, byleby tylko jego zadowolić.
Zaraz - jakoś to inaczej widzę w poście autorki - dziecko to ich wspólny pomysł, któremu ona przyklaskuje, bo "mam trochę przeszło 26 lat i czas najwyższy na dziecko".
ja to inaczej widzę
Po pewnym czasie chłopak zaczął wpadać w lekką depresję i zażenowanie, że nie jestem w ciąży po przeszło 4 miesiącach starania się.
ja to inaczej widzę
nietakazłakobieta napisał/a:Po pewnym czasie chłopak zaczął wpadać w lekką depresję i zażenowanie, że nie jestem w ciąży po przeszło 4 miesiącach starania się.
On też miał schizę, ze jego byłej to nie on zrobił dziecko i zapewne chciał się wykazać z naszą Autorką.
ja to inaczej widzę
Hmmmm, a od kiedy to wydarzenia późniejsze wpływają na wcześniejsze? I od kiedy to jest albo albo - albo jemu, albo jej, bo obojgu już nie może?
Przechodzi mu zauroczenie, ale może wrócić do osoby, którą byłam na początku i nie naciskałam na rozmowy... chociaż bez nich nie wyobrażam sobie związku. Może muszę poczekać, aż faktycznie sam do nich dojrzeje ?
Zauroczenie tak nie działa, że nagle wraca. Gadatliwość nie jest oznaką dojrzałości tylko charakteru.
ósemka napisał/a:ja to inaczej widzę
nietakazłakobieta napisał/a:Po pewnym czasie chłopak zaczął wpadać w lekką depresję i zażenowanie, że nie jestem w ciąży po przeszło 4 miesiącach starania się.
On też miał schizę, ze jego byłej to nie on zrobił dziecko i zapewne chciał się wykazać z naszą Autorką.
Też mam takie odczucie, że taki był cel. Znalazł sobie po prostu kobietę, która urodzi mu dziecko.
nietakazłakobieta napisał/a:Przechodzi mu zauroczenie, ale może wrócić do osoby, którą byłam na początku i nie naciskałam na rozmowy... chociaż bez nich nie wyobrażam sobie związku. Może muszę poczekać, aż faktycznie sam do nich dojrzeje ?
Zauroczenie tak nie działa, że nagle wraca. Gadatliwość nie jest oznaką dojrzałości tylko charakteru.
Osobiście uważam, że on już jakiś czas temu sobie odpuścił i próbował się ode mnie odgonić, jednak dawałam sobą pomiatać i tak się skończyło...
Zauroczenie chyba już mu dawno minęło, tylko nie chciałam żeby to do mnie dotarło...
Co do rozmów, to lubię wiedzieć na czym stoję, dlatego też chciałam znać odpowiedzi na niektóre pytania. Myślę, że to nic złego. Ludzie rozmawiają i z reguły nie mają z tym problemów... Gdyby mu zależało to prędzej czy później nawet w smsie odpowiedziałby mi na te proste pytania. Nie mam racji ?
Gdyby mu zależało to prędzej czy później nawet w smsie odpowiedziałby mi na te proste pytania. Nie mam racji ?
Sprecyzuj jakie?
Krótka znajomość
Brak wspólnego mieszkania
Kontakty raz w tygodniu
Jak Wy sobie wyobrazaliscie wychowywanie dziecka ?
nietakazłakobieta napisał/a:Gdyby mu zależało to prędzej czy później nawet w smsie odpowiedziałby mi na te proste pytania. Nie mam racji ?
Sprecyzuj jakie?
Pytania typu: Czy mu zależy na mnie; Czemu mnie tak potraktował na koncercie (jak obcą osobę ); Czemu jego podejście się tak szybko zmieniło itp.
Krótka znajomość
Brak wspólnego mieszkania
Kontakty raz w tygodniuJak Wy sobie wyobrazaliscie wychowywanie dziecka ?
Mam koleżankę, która po trzech miesiącach znajomości zaszła w ciążę i jeszcze szczęśliwa do teraz. Więc jak widać, jest to możliwe, tylko chęci.
Mieszkanie to akurat nie problem, bo mam gdzie mieszkać, a być może w niedalekiej przyszłości będę miała osobne mieszkanie.
Kontakty raz w tygodniu ,, cóż... czasami tak bywa. Ale bywało też lepiej. W zależności od czasu wolnego. Każdy pracuje i ma jakieś zajęcia po pracy i obowiązki.
30 2017-06-02 15:09:18 Ostatnio edytowany przez feniks35 (2017-06-02 15:14:44)
ja86 napisał/a:Krótka znajomość
Brak wspólnego mieszkania
Kontakty raz w tygodniuJak Wy sobie wyobrazaliscie wychowywanie dziecka ?
Mam koleżankę, która po trzech miesiącach znajomości zaszła w ciążę i jeszcze szczęśliwa do teraz. Więc jak widać, jest to możliwe, tylko chęci.
Mieszkanie to akurat nie problem, bo mam gdzie mieszkać, a być może w niedalekiej przyszłości będę miała osobne mieszkanie.
Kontakty raz w tygodniu ,, cóż... czasami tak bywa. Ale bywało też lepiej. W zależności od czasu wolnego. Każdy pracuje i ma jakieś zajęcia po pracy i obowiązki.
Nie kochana to nie kwestia checi tylko farta ktorego Twoja kolezanka.akurat miala i okazalo sie ze sa z tym facetem kompatybilni. Gdyby okazalo sie inaczej to zadne nawet najwieksze" chcenie"nie zmusiloby ich do bycia razem bo nikt nie chce zyc z kims kto jest mu obojetny albo wrecz go drazni.
Jesli chcialas oprzec swoja przyszlosc a przedewszystkim przyszlosc dziecka na takim wlasnie farcie to gratuluje "rozumu". Zreszta masz juz dowod na to ze dziecko wychowaloby sie bez tatusia ale dla Ciebie jak widac to nie problem. Wazne zeby twoje widzimisie zostalo spelnione.
Mam koleżankę, która po trzech miesiącach znajomości zaszła w ciążę i jeszcze szczęśliwa do teraz. Więc jak widać, jest to możliwe, tylko chęci.
Czy Ty tego mężczyznę chcesz złapać na dziecko?
Teraz tak to widzę, że chciałaś za wszelką cenę udowodnić jemu, że jesteś inna, lepsza od jego poprzedniej dziewczyny, nawet swoim kosztem.
nietakazłakobieta napisał/a:Mam koleżankę, która po trzech miesiącach znajomości zaszła w ciążę i jeszcze szczęśliwa do teraz. Więc jak widać, jest to możliwe, tylko chęci.
Czy Ty tego mężczyznę chcesz złapać na dziecko?
Teraz tak to widzę, że chciałaś za wszelką cenę udowodnić jemu, że jesteś inna, lepsza od jego poprzedniej dziewczyny, nawet swoim kosztem.
Przykro mi, ale się mylisz. O dziecku wcześniej pisałam że gdybym była teraz w ciąży to dziecko wychowalabym sama. Po prostu nie chciałabym mieć faceta przy sobie który mnie nie szanuje. A nawet gdyby zaszła zmiana jego osobowości po informacji że jestem w ciąży to byłaby sztuczna, a na takiej mi nie zależy.
ósemka napisał/a:nietakazłakobieta napisał/a:Mam koleżankę, która po trzech miesiącach znajomości zaszła w ciążę i jeszcze szczęśliwa do teraz. Więc jak widać, jest to możliwe, tylko chęci.
Czy Ty tego mężczyznę chcesz złapać na dziecko?
Teraz tak to widzę, że chciałaś za wszelką cenę udowodnić jemu, że jesteś inna, lepsza od jego poprzedniej dziewczyny, nawet swoim kosztem.Przykro mi, ale się mylisz. O dziecku wcześniej pisałam że gdybym była teraz w ciąży to dziecko wychowalabym sama. Po prostu nie chciałabym mieć faceta przy sobie który mnie nie szanuje. A nawet gdyby zaszła zmiana jego osobowości po informacji że jestem w ciąży to byłaby sztuczna, a na takiej mi nie zależy.
Nie, nie mylę się co do powodu dla którego chciałaś mieć z nim dziecko, a to co by było, gdybyś była w ciąży - to już inna sprawa.