Ponad 2 miesiace temu rozstalam sie z partnerem. Nie wiem czy sobie nie potrzebnie robie nadzieje. Mam 32 lata i wielka milosc za soba ...tragiczne rozstanie tez. Jakies 2 lata temu poznalam mojego ex (sasiad mojej siostry)Pana T. wdowca 40 lat z dzieckiem. Zona zmarla mu 3 lata temu .( Ogranal sie po smierci ale nie wiem na ile) . Kiedy zaczelismy sie spotykac byl 1.5 roku po rozstaniu. Corka w miare mnie zaakceptowala ....Ja ja bardzo lubilam .Ona tez ale miala mieszane uczucia kiedy wtracali sie jego tescie. Rodzina Pana T. mnie bardzo lubila i wspierala w tym zwiazku brat i mama. Mama byla bardzo za mna. Wiazala ze mna spore nadzieje (wnuki itd) .Koleznki Pana T nie przepadaly(raczej bylej zony kolezanki ) za mna,nigdy nie mialam w nich sparcia a ni on jesli chodzi o mnie. One byly starsze ode mnie o 10 lat w wiekszosci nie pracowaly i wychowywaly dzieci. A ja dobra praca w zawodzie ...brak dzieci. Osoba bardzo towarzyska..otwarta,szczupla ,drobna , podobajaca sie mezczyznom. Zawsze przy jakims spotkaniu probowaly mi dogrysc albo przypomniec zmarla zone w najmniej odpowiednim momencie. Liczylam sie ze nie bede do konca zaakceptowana ...czy to bym byla ja czy inna tak samo by traktowaly. Pan T .jest milym i dobrym facetem ...z poczuciem humoru i z darem sluchania kobiet .One go uwielbialy. Jakos sobie radzilam z ta sytuacja. Czulam sie o niego spokojna. Z jega corka roznie bywalo ...miala raz przyplywy czulosci a czasami byla zazdrosna...Duzy wplyw mieli dziadkowie (tescie ) ,mama Pana T probowala nas integrowac i to jej wychodzilo. Pan T ciezko akurat w tym przypadku radzil nie chcial zadnej z nas krzywdzic i ciezko mu bylo nas mu w 3 polaczyc. Zazwyczaj nasze spotkania byly fajne .Ale w wiekszoci przeze mnie inicjowane.Duzy wplyw na niego mialy kolezanki zony i jej rodzina .Czesto po tym byl pogubiony. Jak tesciowa do nich w odwierdziny przyjechala to facet zaginal mi na 3tyg. I mowil ze musial wiele spraw przemyslec i ze o nas chce walczyc ...niestety po paru mies okazalo sie ze na slowach sie tylko skoczylo...nawet obiecal mi malzenstwo. Nigdy mi nie powiedzial ze mnie kocha ale ja to wiedzialam czulam.Ja za to mu czesto mowilam i sie cieszyl. Jak sie poznalismy ja od razu mu oznajmilam ze chce miec rodzine i dzieci ze ma corke bardzo mi sie to podobalo. Odrazu ja polubilam i zaakceptowalam. Z biegiem czasu jak mu mowilam o dziecku ze chialabym miec z nim to sie zaczal zastanawiac. Ze kiedys chcial miec 2dziecko z zona ale ona zachorowala na raka i umarla. Ze on jest zaskoczony i musi to przemyslec....po jakims czasie stwierdzil ze nie jest pewien ...potem po tyg w pada do mnie z samego rana i mowi ze dla niego to komplement i ze on sie musi z tym oswoic i bierze to pod uwage. Ja mu wtedy powiedzialam ze jesli nie chce miec ze mna dzieci to lepiej zeby sie to teraz skonczylo niz ja za jakis czas mialabym od niego odejsc i znajlesc pierwszego lepszego ktory mi to da. Minelo kilka mies. ukladalo nam sie dobrze do momentu kiedy.....(1.5roku razem) . Zapytalam go do czego zmierza nasz zwiazek czy widzi mnie w przyszlosci . Odpowiedzial ze "na dzien dzisiejszy nie planuje zalozyc rodziny i slubu" Wiec ja odwrocilam sie na piecie i poszlam do domu. Po jakims czasie spotkalismy sie na korytarzu u niego w bloku i on" ze mu ciezko, ze mysli o mnie, zaluje ze nam nie wyszlo" .Ja z zalami wtedy wyskoczylam ze to jego wina i tchorzostwo ze nic w tym temacie nie robil. Oczywiscie przyznal mi "ze nie do konca mam racje" po sprzeczalismy sie i mi powiedzial ze tez doszedl do wniosku ze jednak nie powinnismy byc razem. Ze to nie wypali. Przyjelam to wtedy. Niestety po tyg .zadz do niego ze chcialbym sie z nim spotkac porozmawiac .Chetnie przyszedl na spotkanie...ja mialam nadzieje ze emocje w nas opadly i ze potrafimy sie jakos dogadac (on mieszka obok mojej siostry wiec sila rzeczy niestety bedziemy sie widzieli i musimy utrzymywac poprawne stosunki )Ze przemyslal swoja decyzje i pochopnie ja podjal. Po 4h rozmowie doszedl do wniosku ze narazie chce pobyc sam ze sie nie pozbieral do konca ze strata bylej zony ze zapisal sie do psychologa...Ze chce sie zaszyc . Ze mu na mnie zalezy ale musi poczuc czego on chce bo ma parcie ze wszystkich stron. Ja wtedy mu powiedzialam ze ok odpuszczam ze daje mu spokoj niech sie zastanowi nad soba....Ze jesli bedzie pewien ze chce byc ze mna to niech sie wtedy odezwie i ze jesli nadal bedziemy do siebie cos czuc to wrocimy do siebie ale ten zwiazek bedzie inny bardziej dojrzalszy. Podziekowal mi za rozmowe ze to byla najlepsza rozmowa jaka ze mna mial ze powiedzial to co mu lezalo na sercu. Na koniec wysciskal mnie pocalowal w usta i zyczyl mi ze bym w tym czasie dbala o siebie i ze sie bedzie odzywal .Ja ok ale ze ma sie wtedy odezwac kiedy bedzie chcial byc ze mna i nie pisac po to by mi robic nadzieje. Po tym zdarzeniu on odezwal sie do mnie 2tyg pozniej wyslal mi zyczenia wielkanocne( nigdy mi zyczen nie wyslal). Nawet cos swojego sklecil, a ja sucho mu po paru godz odpisalam. Przez ten caly okres ja sie zaparlam i nic nie pisalam, nie dzwonilam. Ale tydz temu wyslalam mu smsa bo ma moj rower u siebie w domu i chcialabym na nim pojezdzic bo czesto to robilam. On przez te 2 mies nie pofatygowal sie zeby oddac mi moje rzeczy. Napisalam mu ze wiem ze u niego jest moj rower i w jakis sposob chcialabym go odzyskac. Odpisal mi po paru dniach ze nie ma go w domu i ze bedzie dopiero w ta srode ...i oczywiscie ze mi go odda i da mi znac. Po pol godzinie dostaje zdjecie z jego okolic( w Polsce, my mieszkamy w USA) zatytulowane "to zdjecie zrobilem specjalnie dla ciebie " i kolejnych 5 zdjec z miejca ktore jest jest moim rajem na ziemi (Mazury) i ze polecial na jachty (moja pasja on nigdy nie byl na nich i zawsze chcialam go nimi zarazic). Nie wiem co o tym mam myslec za tydz prawdopodobnie sie z nim spotkam .Czy chcial mi sie tylko pochwalic? I napisal do mnie jak do kumpeli??? Nie jestem zazdrosna wrecz przeciwnie ciesze sie ze cos z soba robi a nie wrocil do tego co bylo wczesniej do wspomnien o bylej zonie i do starego zycia. Czy zapomniec o nim i isc swoim zyciem a jemu dac spokoj i nie robic sobie nadziei?? Doradzcie mi .....
Ponad 2 miesiace temu rozstalam sie z partnerem. Nie wiem czy sobie nie potrzebnie robie nadzieje. Mam 32 lata i wielka milosc za soba ...tragiczne rozstanie tez. Jakies 2 lata temu poznalam mojego ex (sasiad mojej siostry)Pana T. wdowca 40 lat z dzieckiem. Zona zmarla mu 3 lata temu .( Ogranal sie po smierci ale nie wiem na ile) . Kiedy zaczelismy sie spotykac byl 1.5 roku po rozstaniu. Corka w miare mnie zaakceptowala ....Ja ja bardzo lubilam .Ona tez ale miala mieszane uczucia kiedy wtracali sie jego tescie. Rodzina Pana T. mnie bardzo lubila i wspierala w tym zwiazku brat i mama. Mama byla bardzo za mna. Wiazala ze mna spore nadzieje (wnuki itd) .Koleznki Pana T nie przepadaly(raczej bylej zony kolezanki ) za mna,nigdy nie mialam w nich sparcia a ni on jesli chodzi o mnie. One byly starsze ode mnie o 10 lat w wiekszosci nie pracowaly i wychowywaly dzieci. A ja dobra praca w zawodzie ...brak dzieci. Osoba bardzo towarzyska..otwarta,szczupla ,drobna , podobajaca sie mezczyznom. Zawsze przy jakims spotkaniu probowaly mi dogrysc albo przypomniec zmarla zone w najmniej odpowiednim momencie. Liczylam sie ze nie bede do konca zaakceptowana ...czy to bym byla ja czy inna tak samo by traktowaly. Pan T .jest milym i dobrym facetem ...z poczuciem humoru i z darem sluchania kobiet .One go uwielbialy. Jakos sobie radzilam z ta sytuacja. Czulam sie o niego spokojna. Z jega corka roznie bywalo ...miala raz przyplywy czulosci a czasami byla zazdrosna...Duzy wplyw mieli dziadkowie (tescie ) ,mama Pana T probowala nas integrowac i to jej wychodzilo. Pan T ciezko akurat w tym przypadku radzil nie chcial zadnej z nas krzywdzic i ciezko mu bylo nas mu w 3 polaczyc. Zazwyczaj nasze spotkania byly fajne .Ale w wiekszoci przeze mnie inicjowane.Duzy wplyw na niego mialy kolezanki zony i jej rodzina .Czesto po tym byl pogubiony. Jak tesciowa do nich w odwierdziny przyjechala to facet zaginal mi na 3tyg. I mowil ze musial wiele spraw przemyslec i ze o nas chce walczyc ...niestety po paru mies okazalo sie ze na slowach sie tylko skoczylo...nawet obiecal mi malzenstwo. Nigdy mi nie powiedzial ze mnie kocha ale ja to wiedzialam czulam.Ja za to mu czesto mowilam i sie cieszyl. Jak sie poznalismy ja od razu mu oznajmilam ze chce miec rodzine i dzieci ze ma corke bardzo mi sie to podobalo. Odrazu ja polubilam i zaakceptowalam. Z biegiem czasu jak mu mowilam o dziecku ze chialabym miec z nim to sie zaczal zastanawiac. Ze kiedys chcial miec 2dziecko z zona ale ona zachorowala na raka i umarla. Ze on jest zaskoczony i musi to przemyslec....po jakims czasie stwierdzil ze nie jest pewien ...potem po tyg w pada do mnie z samego rana i mowi ze dla niego to komplement i ze on sie musi z tym oswoic i bierze to pod uwage. Ja mu wtedy powiedzialam ze jesli nie chce miec ze mna dzieci to lepiej zeby sie to teraz skonczylo niz ja za jakis czas mialabym od niego odejsc i znajlesc pierwszego lepszego ktory mi to da. Minelo kilka mies. ukladalo nam sie dobrze do momentu kiedy.....(1.5roku razem) . Zapytalam go do czego zmierza nasz zwiazek czy widzi mnie w przyszlosci . Odpowiedzial ze "na dzien dzisiejszy nie planuje zalozyc rodziny i slubu" Wiec ja odwrocilam sie na piecie i poszlam do domu. Po jakims czasie spotkalismy sie na korytarzu u niego w bloku i on" ze mu ciezko, ze mysli o mnie, zaluje ze nam nie wyszlo" .Ja z zalami wtedy wyskoczylam ze to jego wina i tchorzostwo ze nic w tym temacie nie robil. Oczywiscie przyznal mi "ze nie do konca mam racje" po sprzeczalismy sie i mi powiedzial ze tez doszedl do wniosku ze jednak nie powinnismy byc razem. Ze to nie wypali. Przyjelam to wtedy. Niestety po tyg .zadz do niego ze chcialbym sie z nim spotkac porozmawiac .Chetnie przyszedl na spotkanie...ja mialam nadzieje ze emocje w nas opadly i ze potrafimy sie jakos dogadac (on mieszka obok mojej siostry wiec sila rzeczy niestety bedziemy sie widzieli i musimy utrzymywac poprawne stosunki )Ze przemyslal swoja decyzje i pochopnie ja podjal. Po 4h rozmowie doszedl do wniosku ze narazie chce pobyc sam ze sie nie pozbieral do konca ze strata bylej zony ze zapisal sie do psychologa...Ze chce sie zaszyc . Ze mu na mnie zalezy ale musi poczuc czego on chce bo ma parcie ze wszystkich stron. Ja wtedy mu powiedzialam ze ok odpuszczam ze daje mu spokoj niech sie zastanowi nad soba....Ze jesli bedzie pewien ze chce byc ze mna to niech sie wtedy odezwie i ze jesli nadal bedziemy do siebie cos czuc to wrocimy do siebie ale ten zwiazek bedzie inny bardziej dojrzalszy. Podziekowal mi za rozmowe ze to byla najlepsza rozmowa jaka ze mna mial ze powiedzial to co mu lezalo na sercu. Na koniec wysciskal mnie pocalowal w usta i zyczyl mi ze bym w tym czasie dbala o siebie i ze sie bedzie odzywal .Ja ok ale ze ma sie wtedy odezwac kiedy bedzie chcial byc ze mna i nie pisac po to by mi robic nadzieje. Po tym zdarzeniu on odezwal sie do mnie 2tyg pozniej wyslal mi zyczenia wielkanocne( nigdy mi zyczen nie wyslal). Nawet cos swojego sklecil, a ja sucho mu po paru godz odpisalam. Przez ten caly okres ja sie zaparlam i nic nie pisalam, nie dzwonilam. Ale tydz temu wyslalam mu smsa bo ma moj rower u siebie w domu i chcialabym na nim pojezdzic bo czesto to robilam. On przez te 2 mies nie pofatygowal sie zeby oddac mi moje rzeczy. Napisalam mu ze wiem ze u niego jest moj rower i w jakis sposob chcialabym go odzyskac. Odpisal mi po paru dniach ze nie ma go w domu i ze bedzie dopiero w ta srode ...i oczywiscie ze mi go odda i da mi znac. Po pol godzinie dostaje zdjecie z jego okolic( w Polsce, my mieszkamy w USA) zatytulowane "to zdjecie zrobilem specjalnie dla ciebie
" i kolejnych 5 zdjec z miejca ktore jest jest moim rajem na ziemi (Mazury) i ze polecial na jachty (moja pasja on nigdy nie byl na nich i zawsze chcialam go nimi zarazic). Nie wiem co o tym mam myslec za tydz prawdopodobnie sie z nim spotkam .Czy chcial mi sie tylko pochwalic? I napisal do mnie jak do kumpeli??? Nie jestem zazdrosna wrecz przeciwnie ciesze sie ze cos z soba robi a nie wrocil do tego co bylo wczesniej do wspomnien o bylej zonie i do starego zycia. Czy zapomniec o nim i isc swoim zyciem a jemu dac spokoj i nie robic sobie nadziei?? Doradzcie mi .....
Pan powiedział wyraźnie, że nie planuje ani rodziny, ani ślubu. Co musi się jeszcze stać, byś uwierzyła, że on jednak zna siebie?
Uważam że to jakiś egoista z zaburzeniami psychicznymi, który się Tobą bawi... Odpusc go sobie, szkoda czasu, ten facet jest niepowazny. Taki typowy niedojrzały Piotruś pan co sam nie wie czego chce. 40 lat a psychika 16 latka. Zerwij kontakt z tym palantem, nic z tego nie będzie. On pewnie ma jeszcze inne baby na boku. A te jego koleżanki i brak akceptacji Ciebie z ich strony no to po prostu jest śmieszne.
Chyba nie warto się uganiać za takimi osobami, które nie są w stanie docenić tego co im od Siebie dajesz. Sam niestety się o tym niedawno przekonałem.
Poczekałabym na to spotkanie, może ono wiele wyjaśnić.
6 2017-05-18 05:21:42 Ostatnio edytowany przez tessa 30 (2017-05-18 05:42:05)
Hej dziekuje wam za wasze opinie. Uwazam ze kazde z was ma racje.
Wielokropek: twoja wypowiedz ...bardzo dosadna troche mna wstrzasnela,nie ukrywam ze mialam w glowie twoje slowa przez 2 dni . Duzo nad tym myslalam . Zdanie "zna siebie " piekne ujelas ..tak tak on zna siebie najlepiej.
qwertty788: jesli chodzi o te zaburzenia to mysle ze ma Pan T i to spore. I tu jeszcze jakas silna nerwica. Patrzac na zdarta skore z jego kciukow. Wydawal mi sie na poczatku bardzo dojrzaly i ogarniajacy wszystko (dziecko ,praca) .Nie moge pojac ze od samego poczatku szybko i latwo wpowadzil mnie do swojej blizszej i dalszej rodziny,wszystkie uroczystosci. Nawet bylam na komuni u jego corki i poznalam jego bylych tesciow przedstawiajac mnie jako swoja dzieczyne i pokazujaca jak on mnie to powaznie traktuje. Poczulam sie czescia rodziny. I to ze jego corka zaczela sie do mnie przyzwyczajac a ja do niej .Jak on nie widzi ze kazdy jego ruch ma konsekwecje.
2 dni temu na facebooku (nie mam go ,ale wyskoczyl mi w naszych znajomych, od 3 lat nic nie dawal) zdjecia z maratonu ktory przebiegl ...widac na nich radosc,bol,pot i nie wiem co jeszcze wywalil tych zdjec za cale zycie. Nie przejelam sie tym zbytnio ,pomyslalam ze robi to specjalnie zeby sie dowartosciowac. Oczywiscie jego fun klub nie dosc ze dawal like to jeszcze komentarze ..szkoda mi slow na te baby. Kobiety innej nie ma ,jestem pewna to nie taki typ on bardziej skupia sie na sobie. Nie jest typem flirtciarza. Milo mi sie zrobilo jak zostal przez ciebie skomentowany ten jego fun club:) szkoda ze tego on nie uslyszal od osoby z boku. Te kobiety po czesci przyczynily sie do naszego rozstania....caly czas mu proponowaly pomoc ...i mu wspolczuly..troszczyly sie o niego .Nawet probowaly jemu organizowac czas niby przez dziecko....Non stop cos .Pelno tych historii. Dopiero po jakims czasie zrozumialam ze on tak zyl, przyzwyczail sie i nie zauwazal ze one widzialy w nim inteligentnego ,przystojnego faceta z poczuciem humoru ,ktory cala uwage kierowal na nie....Idealny facet dla znudzonej mezatki ktora jest zmeczona wychowywaniem dzieci i wiecznie nieobecnego meza . Tylko czekalam ktora wyskoczy mu bez majtek. Ale fakt on tego nie widzial nawet nie przypuszczal bo jest zbyt prosty ....i a moze dlatego ze ma male potrzeby seksualne. Duzo pomocy ma od mamy zajmuje sie mala wiec on tak naprawde jej od nich nie potrzebuje tylko im sie tak wydaje.
luki_33-1983: Tak to prawda . Ja bardzo duzo dalam z siebie....110%Wiem ze nie powinnam....ale wiesz jak jest... jak ci zalezy...On nie wiedzial ,ale po poprzednim zwiazku ktory okazal sie toksyczny i wyszlo na jaw ze jestem osoba kochajaca za bardzo ...zaczelam wyciagac wnioski i pracowac nad soba. Staralam sie nie robic tak jak w poprzednim razem. Tu jest troszke inna sytuacja bo jest dziecko po traumie i ono tez jest tu wazne. Wiec balansowalam miedzy jednym a drugim ...
ósemka: wiekszosc moich znajomych tez tak uwaza i przez jakis czas tak myslalam...Ale po tych paru dniach co mi zafundowal jakos wyszedl mi bokiem. I jak sobie pomysle ze wlasnie przylecial do domu i jutro albo najpozniej pojutrze sie odezwie ,bo bedzie sie chcial pochwalic czego on nie robil .... jaki jest pelen zycia i szczesliwy to az mnie cos telepie. Nie licze juz na to ze biegnac upadl na glowe i mu sie cos poukladalo w glowie. Nie wiem ....ta nadzieja chyba odeszla. Zastanawiam sie czy wytrwac do konca i dojrzale odebrac ten rower pokazac mu ze u mnie ok. Wysluchac co ten dziad ma do powiedzenia czy napisac mu smsa zeby rower oddal siostrze i pokazac mu ze mnie to wcale nie interesuje. ( wystarczy mu fun club)???
Moze przez wasze komentarze ta nadzieja powoli zaczela znikac...albo ja sie juz tym wykonczylam . A raczej walka sama ze soba....
"Nigdy nie powiedział, ze kocha ale ja to czułam, wiedziałam"
Cooo ?
Zacznij oceniac to po tym co mówi ORAZ robi a nie po tym co tobie się wydaje.
Koleznki Pana T nie przepadaly(raczej bylej zony kolezanki ) za mna,nigdy nie mialam w nich sparcia a ni on jesli chodzi o mnie. One byly starsze ode mnie o 10 lat w wiekszosci nie pracowaly i wychowywaly dzieci. A ja dobra praca w zawodzie ...brak dzieci. Osoba bardzo towarzyska..otwarta,szczupla ,drobna , podobajaca sie mezczyznom. Zawsze przy jakims spotkaniu probowaly mi dogrysc albo przypomniec zmarla zone w najmniej odpowiednim momencie. .
Ty taka dobra, fajna i ładna a one stare kwoki (i grube!) - wiadomo że cię nienawidziły z wielkiej zazdrości.
Duzy wplyw mieli dziadkowie (tescie ) ,mama Pana T probowala nas integrowac i to jej wychodzilo.
Jak próbowałą was integrować to chyba cię lubiła??
Pan T ciezko akurat w tym przypadku radzil nie chcial zadnej z nas krzywdzic i ciezko mu bylo nas mu w 3 polaczyc.
nie rozumiem - teściowa chciała się integrować i to was krzywdziło?
wplyw na niego mialy kolezanki zony i jej rodzina .Czesto po tym byl pogubiony. Jak tesciowa do nich w odwierdziny przyjechala to facet zaginal mi na 3tyg.
Same złe ludzie dookoła, co ci źle życzyli........
Nigdy mi nie powiedzial ze mnie kocha ale ja to wiedzialam czulam.
trochę brak mi słów............
ale tak z doświadczenia - przeważnie tego nie mówią jak tego nie czują.
Ja za to mu czesto mowilam i sie cieszyl.
klaskał uszami czy podskakiwał? czy mówił "cieszę się"?
Zapytalam go do czego zmierza nasz zwiazek czy widzi mnie w przyszlosci . Odpowiedzial ze "na dzien dzisiejszy nie planuje zalozyc rodziny i slubu"
...
Po 4h rozmowie doszedl do wniosku ze narazie chce pobyc sam ze sie nie pozbieral do konca ze strata bylej zony ze zapisal sie do psychologa...Ze chce sie zaszyc .
Szczery facet....... nigdy nie powiedział że kocha za to powiedział że nie łączy z tobą przyszłości.
Tak serio to primo nie wiem na co masz tę niby nadzieję, po drugie nie wiem skąd te inwektywy w jego stronę.
Spotykał się z tobą jak widać bez zobowiązań, co mu wolno za waszą obopólną zgodą.
Normalny facet.
Hej dziekuje wam za wasze opinie. Uwazam ze kazde z was ma racje.
Wielokropek: twoja wypowiedz ...bardzo dosadna troche mna wstrzasnela,nie ukrywam ze mialam w glowie twoje slowa przez 2 dni . Duzo nad tym myslalam . Zdanie "zna siebie " piekne ujelas ..tak tak on zna siebie najlepiej.
qwertty788: jesli chodzi o te zaburzenia to mysle ze ma Pan T i to spore. I tu jeszcze jakas silna nerwica. Patrzac na zdarta skore z jego kciukow. Wydawal mi sie na poczatku bardzo dojrzaly i ogarniajacy wszystko (dziecko ,praca) .Nie moge pojac ze od samego poczatku szybko i latwo wpowadzil mnie do swojej blizszej i dalszej rodziny,wszystkie uroczystosci. Nawet bylam na komuni u jego corki i poznalam jego bylych tesciow przedstawiajac mnie jako swoja dzieczyne i pokazujaca jak on mnie to powaznie traktuje. Poczulam sie czescia rodziny. I to ze jego corka zaczela sie do mnie przyzwyczajac a ja do niej .Jak on nie widzi ze kazdy jego ruch ma konsekwecje.
2 dni temu na facebooku (nie mam go ,ale wyskoczyl mi w naszych znajomych, od 3 lat nic nie dawal) zdjecia z maratonu ktory przebiegl ...widac na nich radosc,bol,pot i nie wiem co jeszcze wywalil tych zdjec za cale zycie. Nie przejelam sie tym zbytnio ,pomyslalam ze robi to specjalnie zeby sie dowartosciowac. Oczywiscie jego fun klub nie dosc ze dawal like to jeszcze komentarze ..szkoda mi slow na te baby. Kobiety innej nie ma ,jestem pewna to nie taki typ on bardziej skupia sie na sobie. Nie jest typem flirtciarza. Milo mi sie zrobilo jak zostal przez ciebie skomentowany ten jego fun club:) szkoda ze tego on nie uslyszal od osoby z boku. Te kobiety po czesci przyczynily sie do naszego rozstania....caly czas mu proponowaly pomoc ...i mu wspolczuly..troszczyly sie o niego .Nawet probowaly jemu organizowac czas niby przez dziecko....Non stop cos .Pelno tych historii. Dopiero po jakims czasie zrozumialam ze on tak zyl, przyzwyczail sie i nie zauwazal ze one widzialy w nim inteligentnego ,przystojnego faceta z poczuciem humoru ,ktory cala uwage kierowal na nie....Idealny facet dla znudzonej mezatki ktora jest zmeczona wychowywaniem dzieci i wiecznie nieobecnego meza . Tylko czekalam ktora wyskoczy mu bez majtek. Ale fakt on tego nie widzial nawet nie przypuszczal bo jest zbyt prosty ....i a moze dlatego ze ma male potrzeby seksualne. Duzo pomocy ma od mamy zajmuje sie mala wiec on tak naprawde jej od nich nie potrzebuje tylko im sie tak wydaje.luki_33-1983: Tak to prawda . Ja bardzo duzo dalam z siebie....110%Wiem ze nie powinnam....ale wiesz jak jest... jak ci zalezy...On nie wiedzial ,ale po poprzednim zwiazku ktory okazal sie toksyczny i wyszlo na jaw ze jestem osoba kochajaca za bardzo ...zaczelam wyciagac wnioski i pracowac nad soba. Staralam sie nie robic tak jak w poprzednim razem. Tu jest troszke inna sytuacja bo jest dziecko po traumie i ono tez jest tu wazne. Wiec balansowalam miedzy jednym a drugim ...
ósemka: wiekszosc moich znajomych tez tak uwaza i przez jakis czas tak myslalam...Ale po tych paru dniach co mi zafundowal jakos wyszedl mi bokiem. I jak sobie pomysle ze wlasnie przylecial do domu i jutro albo najpozniej pojutrze sie odezwie ,bo bedzie sie chcial pochwalic czego on nie robil .... jaki jest pelen zycia i szczesliwy to az mnie cos telepie. Nie licze juz na to ze biegnac upadl na glowe i mu sie cos poukladalo w glowie. Nie wiem ....ta nadzieja chyba odeszla. Zastanawiam sie czy wytrwac do konca i dojrzale odebrac ten rower pokazac mu ze u mnie ok. Wysluchac co ten dziad ma do powiedzenia czy napisac mu smsa zeby rower oddal siostrze i pokazac mu ze mnie to wcale nie interesuje. ( wystarczy mu fun club)???
Moze przez wasze komentarze ta nadzieja powoli zaczela znikac...albo ja sie juz tym wykonczylam . A raczej walka sama ze soba....
On nie jest Piotrusiem panem. Absolutnie. To ze wprowadzil Cię do rodziny tez mialo jakis cel. Moze faktycznie zaczal chciec ukladac sobie z toba zycie ale nie poukladal w glowie wszystkiego . Ale mi przyszlo do głowy dokładnie To ze to było jego wygodnictwo. Samotne matki borykają się z całym tym życiowym majdanem - Nie płaczą, nie stekaja I często liczą same na siebie. Bo w naszym polskim otoczeniu samotna matka to jest takie normalne. Samotny ojciec jest traktowany w trochę inny sposób. Kiedyś czytałam artykuł w którym właśnie samotni ojcowie opowiadali jak zewsząd splywala na nich pomoc:od koleżanek, od znajomych, nawet od Pani w warzywniaku. Pamiętam jak jeden z tych panów stwierdzil ze nie zrezygnowalby z takiego życia nawet w imię miłości. I ja tak widzę ta sprawę.
Mam 30lat i również wielką miłość i tragiczne rozstanie za sobą.To co piszesz wskazuje na to,że on sam nie wie czego chce.Moj facet też nie wiedział i popadał w skrajności,a szczególnie przez ostatnie pół roku związku.Mimo wszystko zrobiłam błąd i naiwnie w tym trwałam,bo bardzo kochałam.To było tylko przeciaganie nieuniknionego i szarpanie się psychicznie w walce o ten związek.Ostatecznie i tak mnie rzucił więc jak łatwo się domyślić wg mnie jeśli facet popada w skrajności,to lepiej dla własnego dobra dać sobie z nim spokój.Choć ty masz inną w pewnym sensie sytuację bo twój ex jest po przejściach a do tego między wami spora różnica wieku więc może jedno z drugim wywołuje to popadnie w skrajności.No ale to tylko gdybanie.Z własnego doświadczenia wiem że ciężko ustalić co taki facet ma w głowie bo prawdopodobnie on sam tego do końca nie wie.
Oj dziewczyny, ja nasłuchałem się od kobiety, cudownych słów, obietnic, zapewnień. Zaakceptowałem Ją z całym bagażem jaki ma, dawałem 150% żeby tylko uszczęśliwić i dostałem kopa, wyżuty, i wypowiedzi osoby która nie wie czego chce, a do tego sama nie wie jaka jest. Coraz bardziej wiem , że nie warto i radzę to samo. Ktoś kto nie daje pewności i oparcia już nigdy go nie da.