Jak w temacie, byłem umówiony z dziewczyną z którą spotykałem się pół roku na kontakt czy się spotykamy czy nie danego dnia. Rano jeszcze normalnie rozmawialiśmy, ale nie nawiazywalel do tematu bo sama powiedziala ze da znać. Popoludniu napisalem do niej w koncu to jak ze spotkaniem. Nie odpisywala na wiadomosci, telefonu tez nie odbierala. Dopiero wieczorem napisala do mnie ze o co mi chodzi (napisalem wkurzonego smsa i wywalilem ja ze znajomych na fb, wiem dziecinada, emocje). Jakos sie pogodzilismy. Na nastepny dzien poprosilem ja aby mi oddala mojego pendriva, powiedziala ze wziela go do pracy nawet bo wiedziala ze bede chcial go odzyskac. Chciala popoludniu odwolac spotkanie, ale nie dalem sie zbyc. Na spotkaniu miala lzy w oczach. Wytlumaczyla mi ze byla na "piwie" i ze "zapomniala" o kontakcie. Powiedziala ze nie chce sie angazowac itp. Wydusilem z niej w sumie to bo ona "nie uzewnetrznia sie na zawolanie". Najgorsze okazalo sie kilka dni pozniej, kiedy oznajmila mi przez messengera ze chcialaby abysmy zostali przyjaciolmi, ze nigdy nie spelni moich oczekiwan. Dowiedzialem sie rowniez ze 2 dni wczesniej spotkala sie ze swoim bylym z ktorym sie nie widziala 1,5 roku (na poczatku naszej znajomosci powiedziala mi ze "kolega przyslal jej kwiaty") i to wlasnie ten od kwiatow. Ona wiedziala o moich uczuciach do niej. Miesiac wczesniej jej wszystko wylozylem. Nie odniosla sie do tego. Bylo raz milo, raz mnie odpychala. Ogolnie przez nasza znajomosc przewinal sie jeden czy drugi facet jeszcze i u mnie jedna panna. Ale i tak wiedzialem ze to jej chce i jej to wyznalem. Bylem jej wierny oprocz tego jednego wyskoku. Ogolnie bardzo dobrze sie dogadywaliśmy, lubiła ze mną spędzać czas, ja z nią, był dobry seks, wyjścia, nie poznaliśmy swoich znajomych aczkolwiek. Trudno mi sie pogodzic z rozstaniem z nią, mysle o niej choc nie widzialem jej od 2 miesiecy. Czasami piszemy do siebie. Chcialbym ja odzyskac, ale wiem ze to byloby ponizej mojej godnosci. Sytuacja patowa. Co robic, jak sobie poradzic? Nadmienię jeszcze o jej "depresji" mowila ze czasami plakala cala noc, ze zycie ja boli i dusza. Raz popłakała sie u mnie w lozku. Czuje że po prostu nigdy o nim nie zapomniała. I ze te placze to za nim, a nie chciala jego powrotu bo musial jej cos zrobic, ale jednak sie przemogla. Okazalo sie ze potem drugi raz dostala od niego kwiaty.
1 2017-05-10 14:12:31 Ostatnio edytowany przez typzpolski (2017-05-10 15:03:51)
Ogolnie przez nasza znajomosc przewinal sie jeden czy drugi facet jeszcze i u mnie jedna panna. Ale i tak wiedzialem ze to jej chce i jej to wyznalem. (...) Chcialbym ja odzyskac, ale wiem ze to byloby ponizej mojej godnosci. Sytuacja patowa. Co robic, jak sobie poradzic?
Dać jej spokój. Ani ty tak szczerze jej nie kochasz (stąd ta twoja panna), ani ona ciebie (stąd inni mężczyźni). Po prostu macie jakieś braki emocjonalne i chcecie "sobą" te mankamenty naprawiać. Nie tędy droga.
Tak na przyszłość nie fochaj się, bo takich ludzi niezbyt bierze się na poważnie.