Witajcie.
Potrzebuje znać Wasze zdanie, albo może utwierdzenia w swojej decyzji, której tak naprawdę pewna nie jestem. Zacznę od tego, że poznaliśmy się z Nim (choć powinnam to napisać z małej litery, bo jest oszustem, bydlakiem i potworem..) prawie 8 lat temu. Ja miałam wtedy 23 lata, on 27 (teraz mam 31, on 35). W ciągu tego czasu kilkukrotnie On urywał kontakt i On jako pierwszy zawsze ponownie go rozpoczynał. Ja zawsze wracałam.. Nie była to naiwność, była to rzeczywiście (bezsensowna - wiem to teraz) wiara w to, że tym razem będzie tak jak powinno. Po prostu mu ufałam. Kontakt urywał z dnia na dzień, bez słowa wyjaśnienia, bez jakiejkolwiek reakcji na moje prośby o wytłumaczenie, o napisanie nawet "koniec", bo o to go prosiłam, gdyż po raz kolejny nie chciałam zostać w niewiedzy.. Kiedyś po tym jak mu powiedziałam, że potrzebuje żebyśmy się widywali częściej, On wysłał mi mmsa ze zdjęciem jakiejś dziewczyny i napisał, że to jest przyczyna dla której jest to niemożliwe.. Brzmi to banalnie, ale to pierwszy raz kiedy nie zostawił mnie bez słowa wyjaśnienia.. O tym jak to przeżyłam i jak przeżywałam każde urwanie znajomości chyba nie musze opisywać. Po tej sytuacji odezwał się miesiąc później, powiedział: "zostałem zdradzony, ale takie jest życie".. Nie dopytywałam.. Wiedziałam, że kiedyś został zdradzony przez narzeczoną, wcześniej też mocno zraniony przez inną dziewczynę - teraz wiem, że to były kłamstwa.. Plus dla niego, bo trafił na osobę mocno empatyczną i wrażliwą. Potrafił to wykorzystać.. Potem znowu urwał znajomość, ale uwaga, drugi raz odpisał na moje prośby o wyjaśnienie.. Napisał, że jesteśmy wobec siebie zbyt pretensjonalni. To całkowita bzdura.. To jaką czułam wtedy niesprawiedliwość, wiem tylko ja. Po raz kolejny obarczył mnie winą i nie pozwolił na to, żebym ja mogła się wypowiedzieć. Po tej sytuacji oczywiście odezwał się ponownie, po czym znowu urwał kontakt.. Ale wtedy nie odpuściłam. Powiedziałam sobie, że tak być nie może, że kończy i już. Zdobyłam jego numer służbowy, przy czym okazało się, że ma inne nazwisko (nie byłam nigdy u niego w domu, to była relacja na odległość, on oczywiście kilkukrotnie mówił o tym jak to będę w jego domu, nawet zapraszał.. po czym przyjeżdżał on do mnie). Osoba którą znałam nie istniała.. Zadzwoniłam, rozmawialiśmy, chciałam żeby mi wyjaśnił co się stało, pytałam, czy ktoś jest, powiedział, że nie. Mówił, że z nim coś chyba jest nie tak, że on chce być sam. Obarczył mnie znowu winą, bo 1,5 tyg wcześniej powiedziałam, że potrzebuje żebyśmy widywali się trochę częściej. On powiedział, że to właśnie to podcięło mu skrzydła. Zapytałam, czy on potrzebuje jakiejś pomocy, że może trzeba gdzieś pójść (z tego co wcześniej mówił, leczył się na depresje). Rozmawialiśmy jeszcze na drugi dzień, myślałam, że ta rozmowa była już ostatnią. Mówił udawanym smutnym glosem. Po trzech dniach zadzownił i powiedział, że jest po pierwszej wizycie u psychiatry, że mi dziękuje, że to dzięki mnie itd.. Mówił żeby trzymać kciuki, że on teraz zgodnie z zaleceniem psychiatry musi się odalienować, ale że na pewno się odezwie. Wtedy było to dla mnie najlepsze co mogłam od niego usłyszeć.. Czekałam na telefon. Zadzwonił.. Po czterech miesiącach. To co powiedział było początkiem mojego wyniszczenia psychicznego, emocjonalnego i fizycznego. Bardzo w skrócie. Powiedział, że od dwóch miesięcy jest w związku małżeńskim i że to jest dzięki mnie.. Dziękował mi za to kilkukrotnie.. Powiedział też, że formalnie został ojcem, bo ta dziewczyna miała męża który zginął. I on jest teraz ojcem. Był to tak nienormalny telefon, te informacje, nic nie trzymało się kupy.. Zaczęłam szukać. Po tygodniu znałam już prawdę. To jest jego żona, z którą wzięli ślub w 2008 roku, czyli niespełna rok przed poznaniem się ze mną. Są dzieci, tak, ale to są jego i jej dzieci. Nie będę pisać jak się czułam, bo jest to nie do opisania. Padł cały mój świat wartości, zostałam oszukana i jakby to paradoksalnie nie zabrzmiało byłam też zdradzana. Czułam się jak w 'matriksie', nie wiedziałam co się dzieje. W głowie pytania, jak on mógł, co on sobie myślał. To wszystko była fikcja, nic nie było prawdziwe. Od początku zaczęłam chodzić i chodzę regularnie do psychiatry, w tym czasie dwutygodniowe L4, prawie 6 tyg na lekach nasennych. Po tygodniu od czasu jak się wszystkiego dowiedziałam napisałam mu tylko smsa o treści jak mógł, że ja wszystko wiem. Po kolejnym tygodniu zaczął dzwonić. Nie odbierałam. W porozumieniu ze swoją terapeutką napisałam kolejnego smsa, długiego z powiedzeniem mu tego co mi zrobił. Zaczął dzwonić ponownie. Telefony były wręcz natarczywe, w końcu odebrałam, a On do mnie czy odpowiem mu na jedno pytanie, a mianowicie, czy jest ktoś kto kontaktował się ze mną w jego sprawie.. To było jego pytanie.. Bez marnego przepraszam, bez niczego.. Po raz kolejny liczył się on. Po prostu się rozłączyłam, bo nie mogłam uwierzyć, że o to pyta.. Dzownił jeszcze przez dwa dni, pisał, że prosi żebym odebrała. Nie zrobiłam tego. Wtedy napisał sms, wktórym większość to przypuszczam kłamsta. Sms o treści, że sa osoby, które chcą zniszczyć jego życie, że on jest winny tej sytuacji, że nie chce żeby cierpiały niewinne osoby, które bardzo kocha (jak mogł mi tak napisać..?), że bardzo mnie prosi, gdyby ktoś kontaktował się ze mną w jego sprawie, to żebym wyrzekła się znajomości z nim.., że to również dla mojego bezpieczeństwa psychicznego i fizycznego, np. braku wezwan do sądu. Nie odpisałam. Kolejnego dnia napisał jeszcze smsa o treści "Proszę.." Nie odpisałam. Która z Was wytrwała w tej mojej chaotycznej wypowiedzi, to z góry teraz dziękuję.. Moje pytanie, czy powiedzieć żonie..? Nie chodzi mi tu o zemste, ja nie jestem z tych, choć być może część z Was tak pomyśli. Byłby to pierwszy raz kiedy zaznaczyłabym, że ja też jestem, że ja też jestem ważna, że ja też byłam niewinna!!. To byłoby zawalczenie o siebie, bo wiem, że traktował mnie jak nic. Oszukiwał i zdradzał. To jest zło, a na zło się reaguje. Czy po raz kolejny mam się schować i milczeć?
2 2017-04-21 20:05:43 Ostatnio edytowany przez ZlaKobieta33))))) (2017-04-21 20:07:05)
nie nie masz milczec masz sie pozadnie j....bnac w leb najlepiej czyms ciezkim.
Skad sie biara takie baby na tym swiecie niech mi ktos powie.
Zacznij pozadna terapie mojha rada.
A co do tego jak rzekomy Pan cie traktowal? tak jak na to zaslugiwalas.
Biedna, "nieświadoma kochanko", zajmij się sobą, kontynuuj terapię, bo jest Ci bardzo potrzebna, a jego, tymbardziej jego rodzinę zostaw w spokoju.
Jesteś ofiarą własnej wybujałej wyobraźni i monstrualnej wręcz naiwności (o ile nie jesteś trollem).
Witajcie.
Potrzebuje znać Wasze zdanie, albo może utwierdzenia w swojej decyzji, której tak naprawdę pewna nie jestem. Zacznę od tego, że poznaliśmy się z Nim (choć powinnam to napisać z małej litery, bo jest oszustem, bydlakiem i potworem..) prawie 8 lat temu. Ja miałam wtedy 23 lata, on 27 (teraz mam 31, on 35). W ciągu tego czasu kilkukrotnie On urywał kontakt i On jako pierwszy zawsze ponownie go rozpoczynał. Ja zawsze wracałam.. Nie była to naiwność, była to rzeczywiście (bezsensowna - wiem to teraz) wiara w to, że tym razem będzie tak jak powinno. Po prostu mu ufałam. Kontakt urywał z dnia na dzień, bez słowa wyjaśnienia, bez jakiejkolwiek reakcji na moje prośby o wytłumaczenie, o napisanie nawet "koniec", bo o to go prosiłam, gdyż po raz kolejny nie chciałam zostać w niewiedzy.. Kiedyś po tym jak mu powiedziałam, że potrzebuje żebyśmy się widywali częściej, On wysłał mi mmsa ze zdjęciem jakiejś dziewczyny i napisał, że to jest przyczyna dla której jest to niemożliwe.. Brzmi to banalnie, ale to pierwszy raz kiedy nie zostawił mnie bez słowa wyjaśnienia.. O tym jak to przeżyłam i jak przeżywałam każde urwanie znajomości chyba nie musze opisywać. Po tej sytuacji odezwał się miesiąc później, powiedział: "zostałem zdradzony, ale takie jest życie".. Nie dopytywałam.. Wiedziałam, że kiedyś został zdradzony przez narzeczoną, wcześniej też mocno zraniony przez inną dziewczynę - teraz wiem, że to były kłamstwa.. Plus dla niego, bo trafił na osobę mocno empatyczną i wrażliwą. Potrafił to wykorzystać.. Potem znowu urwał znajomość, ale uwaga, drugi raz odpisał na moje prośby o wyjaśnienie.. Napisał, że jesteśmy wobec siebie zbyt pretensjonalni. To całkowita bzdura.. To jaką czułam wtedy niesprawiedliwość, wiem tylko ja. Po raz kolejny obarczył mnie winą i nie pozwolił na to, żebym ja mogła się wypowiedzieć. Po tej sytuacji oczywiście odezwał się ponownie, po czym znowu urwał kontakt.. Ale wtedy nie odpuściłam. Powiedziałam sobie, że tak być nie może, że kończy i już. Zdobyłam jego numer służbowy, przy czym okazało się, że ma inne nazwisko (nie byłam nigdy u niego w domu, to była relacja na odległość, on oczywiście kilkukrotnie mówił o tym jak to będę w jego domu, nawet zapraszał.. po czym przyjeżdżał on do mnie). Osoba którą znałam nie istniała.. Zadzwoniłam, rozmawialiśmy, chciałam żeby mi wyjaśnił co się stało, pytałam, czy ktoś jest, powiedział, że nie. Mówił, że z nim coś chyba jest nie tak, że on chce być sam. Obarczył mnie znowu winą, bo 1,5 tyg wcześniej powiedziałam, że potrzebuje żebyśmy widywali się trochę częściej. On powiedział, że to właśnie to podcięło mu skrzydła. Zapytałam, czy on potrzebuje jakiejś pomocy, że może trzeba gdzieś pójść (z tego co wcześniej mówił, leczył się na depresje). Rozmawialiśmy jeszcze na drugi dzień, myślałam, że ta rozmowa była już ostatnią. Mówił udawanym smutnym glosem. Po trzech dniach zadzownił i powiedział, że jest po pierwszej wizycie u psychiatry, że mi dziękuje, że to dzięki mnie itd.. Mówił żeby trzymać kciuki, że on teraz zgodnie z zaleceniem psychiatry musi się odalienować, ale że na pewno się odezwie. Wtedy było to dla mnie najlepsze co mogłam od niego usłyszeć.. Czekałam na telefon. Zadzwonił.. Po czterech miesiącach. To co powiedział było początkiem mojego wyniszczenia psychicznego, emocjonalnego i fizycznego. Bardzo w skrócie. Powiedział, że od dwóch miesięcy jest w związku małżeńskim i że to jest dzięki mnie.. Dziękował mi za to kilkukrotnie.. Powiedział też, że formalnie został ojcem, bo ta dziewczyna miała męża który zginął. I on jest teraz ojcem. Był to tak nienormalny telefon, te informacje, nic nie trzymało się kupy.. Zaczęłam szukać. Po tygodniu znałam już prawdę. To jest jego żona, z którą wzięli ślub w 2008 roku, czyli niespełna rok przed poznaniem się ze mną. Są dzieci, tak, ale to są jego i jej dzieci. Nie będę pisać jak się czułam, bo jest to nie do opisania. Padł cały mój świat wartości, zostałam oszukana i jakby to paradoksalnie nie zabrzmiało byłam też zdradzana. Czułam się jak w 'matriksie', nie wiedziałam co się dzieje. W głowie pytania, jak on mógł, co on sobie myślał. To wszystko była fikcja, nic nie było prawdziwe. Od początku zaczęłam chodzić i chodzę regularnie do psychiatry, w tym czasie dwutygodniowe L4, prawie 6 tyg na lekach nasennych. Po tygodniu od czasu jak się wszystkiego dowiedziałam napisałam mu tylko smsa o treści jak mógł, że ja wszystko wiem. Po kolejnym tygodniu zaczął dzwonić. Nie odbierałam. W porozumieniu ze swoją terapeutką napisałam kolejnego smsa, długiego z powiedzeniem mu tego co mi zrobił. Zaczął dzwonić ponownie. Telefony były wręcz natarczywe, w końcu odebrałam, a On do mnie czy odpowiem mu na jedno pytanie, a mianowicie, czy jest ktoś kto kontaktował się ze mną w jego sprawie.. To było jego pytanie.. Bez marnego przepraszam, bez niczego.. Po raz kolejny liczył się on. Po prostu się rozłączyłam, bo nie mogłam uwierzyć, że o to pyta.. Dzownił jeszcze przez dwa dni, pisał, że prosi żebym odebrała. Nie zrobiłam tego. Wtedy napisał sms, wktórym większość to przypuszczam kłamsta. Sms o treści, że sa osoby, które chcą zniszczyć jego życie, że on jest winny tej sytuacji, że nie chce żeby cierpiały niewinne osoby, które bardzo kocha (jak mogł mi tak napisać..?), że bardzo mnie prosi, gdyby ktoś kontaktował się ze mną w jego sprawie, to żebym wyrzekła się znajomości z nim.., że to również dla mojego bezpieczeństwa psychicznego i fizycznego, np. braku wezwan do sądu. Nie odpisałam. Kolejnego dnia napisał jeszcze smsa o treści "Proszę.." Nie odpisałam. Która z Was wytrwała w tej mojej chaotycznej wypowiedzi, to z góry teraz dziękuję.. Moje pytanie, czy powiedzieć żonie..? Nie chodzi mi tu o zemste, ja nie jestem z tych, choć być może część z Was tak pomyśli. Byłby to pierwszy raz kiedy zaznaczyłabym, że ja też jestem, że ja też jestem ważna, że ja też byłam niewinna!!. To byłoby zawalczenie o siebie, bo wiem, że traktował mnie jak nic. Oszukiwał i zdradzał. To jest zło, a na zło się reaguje. Czy po raz kolejny mam się schować i milczeć?
Skoro jesteś zdecydowana powiadomić żonę o jego zdradzie to zapewne wiesz, jakie konsekwencje idą za taką informacją - jesteś gotowa być świadkiem w sądzie przy ewentualnym rozwodzie?
Starciłaś już tyle lat i nadal chcesz się babrać się w tym g..e.
5 2017-04-21 21:22:33 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2017-04-21 21:24:01)
Hahaha Albo jesteś trollem, albo facet, dobrze wybrał.
W sumie to nieistotne, bo dla mnie jesteś utożsamieniem stereotypu kochanki - głupiej, pustej i naiwnej gąski, która nadaje się do jednego i której przez lata wszystko można wcisnąć a ona wszystko łyka I tak nie zrozumiesz poważniejszych wypowiedzi
6 2017-04-21 21:38:34 Ostatnio edytowany przez Spanielka (2017-04-21 21:42:33)
Nie no, dziewczyny, dajcie spokój. Nie tak ostro. Tacy psychole naprawde chodza po tym swiecie. Takie historie się zdarzają. I tak bardzo naiwne dziewczyny również...
Hahaha
Albo jesteś trollem, albo facet, dobrze wybrał.
W sumie to nieistotne, bo dla mnie jesteś utożsamieniem stereotypu kochanki - głupiej, pustej i naiwnej gąski, która nadaje się do jednego i której przez lata wszystko można wcisnąć a ona wszystko łykaI tak nie zrozumiesz poważniejszych wypowiedzi
Oj, musisz być mocno zakompleksioną i ograniczoną 'myśleniowo' osobą... Szczerze współczuje.
nie nie masz milczec masz sie pozadnie j....bnac w leb najlepiej czyms ciezkim.
Skad sie biara takie baby na tym swiecie niech mi ktos powie.
Zacznij pozadna terapie mojha rada.
A co do tego jak rzekomy Pan cie traktowal? tak jak na to zaslugiwalas.
Czytanie, a czytanie ZE ZROZUMIENIEM tego co napisane, to dwie różne rzeczy... Może warto żebyś zastanowiła się nad szerszym patrzeniem i większym obyciem - myślę, że będzie to dobre dla Ciebie na przyszłość.
Biedna, "nieświadoma kochanko", zajmij się sobą, kontynuuj terapię, bo jest Ci bardzo potrzebna, a jego, tymbardziej jego rodzinę zostaw w spokoju.
Jesteś ofiarą własnej wybujałej wyobraźni i monstrualnej wręcz naiwności (o ile nie jesteś trollem).
Na pytanie odpowiedziałaś i to by wystarczyło.
Na przyszłość, jeśli potrzebujesz tak bardzo kogoś oceniać, to czytaj proszę ze zrozumieniem.
Bardzo przykre jest to, że ciągnęło się to tak długo. Ja też, w swoim czasie, związałam się z podobną osobą - Bóg pozwolił, że trwało to zaledwie kilka miesięcy - i dobrze rozumiem, że to nie musi być kwestia OGROMNEJ, wymagającej szykany naiwności (zwłaszcza, że poznałaś człowieka mając zaledwie 23 lata), a prawdopodobnie kwestia "urobienia" i, być może, braku większego doświadczenia (zarówno w relacjach w ogóle, jak i przede wszystkim w relacjach z osobą narcystyczną/psychopatyczną). Trafić na taką osobę pierwszy raz to jak wsiąść na roller coaster i mieć zarówno lęk wysokości, jak i mdłości w przypadku podróży Miesza w głowie, zakrzywia rzeczywistość, człowiek czuje, że to, co myśli bądź co przeżywa, jest irracjonalne, a to, co się działo, tylko sobie wycudował.
Relacja z nim, jeśli dobrze do niej podejdziesz, będzie dla Ciebie tarczą (i mieczem, jak będzie trzeba). Co do Twojego pytania o to, czy powiedzieć żonie – zastanawiam się, czy żona aby nie wie/nie podejrzewa/nie czuje. Być może zaczęła coś podejrzewać i on wówczas urwał z Tobą kontakt? Być może, jak tylko żonę na nowo przekona o swojej miłości i oddaniu, znów spróbuje wejść w jakiś romans (lub nawet – wrócić do Ciebie?!). Ósemka trafnie zauważyła, że „powiedzenie żonie”, ewentualne spotkanie z nią, potem zaś sprawa rozwodowa sprawią, że zamknięcie rozdziału związanego z tym człowiekiem opóźni się (być może znacznie). Jeśli motywuje Cię „oczyszczenie siebie”, „zawalczenie o siebie” – nie rób tego! Ty JESTEŚ NIEWINNA już teraz, a zawalczysz o siebie dokładnie w momencie, gdy na zawsze usuniesz tego człowieka i wszystko, co z nim związane ze swojego życia i zaczniesz oddychać świeżym powietrzem.
Uświadomienie żonie zacnego pana jego zdradliwości miałoby sens w przypadku, gdyby motywacją dla Ciebie było ratowanie skóry żony. To przykre – tkwić w relacji z kimś tak obłudnym tyle lat. Ją mogłabyś wtedy uratować, jej następczyni/następczyń – niekoniecznie. Plus, jeśli Tobie tak pięknie kłamał, czemu miałby nie okłamać żony, że – jesteś jego prześladowczynią, jesteś chora psychicznie lub zwyczajnie – nie zna Cię? Jak czułabyś się, gdyby żona w to uwierzyła?
Każde działanie niesie za sobą konsekwencje. Zrób tak, jak podpowiada Ci serce – ze świadomością konsekwencji u boku Ja „mojego psychopatę” zostawiłam w spokoju, odcięłam się z dnia na dzień. Czerwona lampka zapaliła mi się praktycznie już po dwóch tygodniach znajomości, zaś po kilku miesiącach w końcu pękła (ale z jakim rozmachem). Jednak on nie miał żony.
Troszcz się o siebie, Kochana
11 2017-04-22 11:30:49 Ostatnio edytowany przez Liczi (2017-04-22 11:31:28)
Lawendo, niepytana nie ujawniałabym szczegółów tej znajomości. W mojej ocenie byłoby to działanie odwetowe a takowego nie uznaję. Gdyby jednak ktoś ze strony żony "Twojego partnera" zadał mi pytania odpowiedziałabym na nie szczerze a ewentualną wizytę w Sądzie potraktowała jako katharsis.
Twojego postępowania nie skomentuję, bo tłumaczy je młody wiek i stopień demoralizacji tego .......pana.
Pozdrawiam
12 2017-04-22 11:38:31 Ostatnio edytowany przez jjbp (2017-04-22 11:38:51)
Lawendo, niepytana nie ujawniałabym szczegółów tej znajomości. W mojej ocenie byłoby to działanie odwetowe a takowego nie uznaję. Gdyby jednak ktoś ze strony żony "Twojego partnera" zadał mi pytania odpowiedziałabym na nie szczerze a ewentualną wizytę w Sądzie potraktowała jako katharsis.
Jak miło zobaczyć wypowiedź która nie niesie ze sobą przesłania "jesteś głupią zdzirą" tylko sensownie odnosi się do pytania zadanego przez autorkę!
Mimo, że Liczi też swoje zdanie widać ma ale postanawia go tak hmmm dobitnie nie wyrażać jak co poniektórzy.
Twojego postępowania nie skomentuję, bo tłumaczy je młody wiek i stopień demoralizacji tego .......pana.
Da się? Da się!
Jak można tutaj mówić o zaufaniu, jak ktoś wykręca Ci takie numery? Jak można komuś takiemu ufać? Urywanie kontaktu z dnia na dzień, jakieś dziwne przerwy, po których wraca, naprawdę nie dały Ci nic do myślenia? Przecież każdy normalny człowiek ( bez urazy ), by się zorientował i przede wszystkim nikt nie pozwoliłby sobie na takie traktowanie. Po tym jak dostałabym zdjęcie mmsem innej kobiety z adekwatnym jego komentarzem, to nawet bym nie reagowała na jego próby kontaktu i powiedziałabym mu kilka słów zapewne niemiłych. Nie układało mu się z żoną, to zawsze miał otwartą furtkę do Ciebie. To bardzo proste.
Moim zdaniem bez sensu się kontaktować z jego żoną, bo uważam, że rzekoma niebezpieczna osoba, która ma do Ciebie zadzwonić, a Ty masz się wypierać kontaktu z nim, to właśnie ona. Zatem ona skontaktuje się z Tobą. Dziwnym jest to, że nagle, jak odkryłaś prawdę pojawiło się niebezpieczeństwo. Boi się, że w ramach zemsty będziesz chciała porozmawiać z jego żoną i jej wszystko powiedzieć. A mamienie, że chce chronić osoby, które kocha ( rzekomo również wskazał na Ciebie ) to próba ponownego wywarcia na Tobie uczucia, aby wpłynąć na Twoje milczenie. Dobry z niego manipulant.
Uważam również, że nie ma sensu się w to wtrącać na siłę. Sprawy będą ciągnęły się latami, a Ty przecież nie po to chodzisz do specjalisty, aby tym nadal żyć. Masz stanąć na nogi, zająć się własnym życiem, a nie żyć chorą przeszłością. Jego żona zapewne też niejednokrotnie się domyślała, ale ma klapki na oczach, a skoro z niego taki dobry manipulant, to nią tez steruje. Pamiętaj, że kłamstwo ma krótkie nogi, a karma wraca. Zajmij się sobą i daj sobie pomóc, aby w końcu zacząć żyć.
Czyli przez 8 lat nic nie wskazywało na to, że on jest w związku z kimś...
Napisał, że jesteśmy wobec siebie zbyt pretensjonalni.
Pretensjonalny nie znaczy mający pretensje o coś...
W porozumieniu ze swoją terapeutką napisałam kolejnego smsa, długiego z powiedzeniem mu tego co mi zrobił.
A świstak siedzi...
Trol albo klepki brak. Ostatecznie każdemu trolowi jakiejś klepki brakuje...
15 2017-04-22 15:19:50 Ostatnio edytowany przez cslady (2017-04-22 16:33:35)
ZlaKobieta33))))) napisał/a:nie nie masz milczec masz sie pozadnie j....bnac w leb najlepiej czyms ciezkim.
Skad sie biara takie baby na tym swiecie niech mi ktos powie.
Zacznij pozadna terapie mojha rada.
A co do tego jak rzekomy Pan cie traktowal? tak jak na to zaslugiwalas.
Czytanie, a czytanie ZE ZROZUMIENIEM tego co napisane, to dwie różne rzeczy... Może warto żebyś zastanowiła się nad szerszym patrzeniem i większym obyciem - myślę, że będzie to dobre dla Ciebie na przyszłość.
Taaaaaaaaaaa, obycie powiadasz takie jakie ty masz ze chesz zonie opowiadac o wszytskim????
Hahahah no tak po [wulgaryzm] tego obycia u ciebie, wiesz co generalnie nie przeklinam ale przy tobie sie nie da innaczej
Owszem trochę zbyt chaotyczna ta twoja historia, ale jestem daleka od oceniania, moim zdaniem tego typu forum ma na celu pomagać, a nie przyczyniać się do pogłębiania DOŁA psychicznego. Ja powiem Ci tylko jedno, sparzyłaś się i dostałaś nauczkę, jesteś młodą osobą i na pewno spotkasz na swojej drodze kogoś wyjątkowego, spróbuj zapomnieć o przeszłości, bo masz wielką wartość, a ten facet rzeczywiście z opisu na psychola konkretnego wygląda więc ciesz się, że nie związałaś się z nim na stałe. Żal mi w tym wszystkim żony, ale pewnie doskonale wie jaki z partnera niezrównoważony psychicznie egzemplarz, może przydałoby jej się uświadomienie, ale znając życie jeśli żonkoś zacząłby umiejętnie przepraszać, to Ty stałabyś się tą złą więc lepiej nie baw się w takie kombinacje.
a ten facet rzeczywiście z opisu na psychola konkretnego wygląda więc ciesz się, że nie związałaś się z nim na stałe. Żal mi w tym wszystkim żony, ale pewnie doskonale wie jaki z partnera niezrównoważony psychicznie egzemplarz, może przydałoby jej się uświadomienie, ale znając życie jeśli żonkoś zacząłby umiejętnie przepraszać, to Ty stałabyś się tą złą więc lepiej nie baw się w takie kombinacje.
Rzeczywiście uważam, że na podstawie tego opisu można stwierdzić, że ktoś jest niezrównoważony, ale bynajmniej nie jest to ten mężczyzna...
Bardzo przykre jest to, że ciągnęło się to tak długo. Ja też, w swoim czasie, związałam się z podobną osobą - Bóg pozwolił, że trwało to zaledwie kilka miesięcy - i dobrze rozumiem, że to nie musi być kwestia OGROMNEJ, wymagającej szykany naiwności (zwłaszcza, że poznałaś człowieka mając zaledwie 23 lata), a prawdopodobnie kwestia "urobienia" i, być może, braku większego doświadczenia (zarówno w relacjach w ogóle, jak i przede wszystkim w relacjach z osobą narcystyczną/psychopatyczną). Trafić na taką osobę pierwszy raz to jak wsiąść na roller coaster i mieć zarówno lęk wysokości, jak i mdłości w przypadku podróży
Miesza w głowie, zakrzywia rzeczywistość, człowiek czuje, że to, co myśli bądź co przeżywa, jest irracjonalne, a to, co się działo, tylko sobie wycudował.
Relacja z nim, jeśli dobrze do niej podejdziesz, będzie dla Ciebie tarczą (i mieczem, jak będzie trzeba). Co do Twojego pytania o to, czy powiedzieć żonie – zastanawiam się, czy żona aby nie wie/nie podejrzewa/nie czuje. Być może zaczęła coś podejrzewać i on wówczas urwał z Tobą kontakt? Być może, jak tylko żonę na nowo przekona o swojej miłości i oddaniu, znów spróbuje wejść w jakiś romans (lub nawet – wrócić do Ciebie?!). Ósemka trafnie zauważyła, że „powiedzenie żonie”, ewentualne spotkanie z nią, potem zaś sprawa rozwodowa sprawią, że zamknięcie rozdziału związanego z tym człowiekiem opóźni się (być może znacznie). Jeśli motywuje Cię „oczyszczenie siebie”, „zawalczenie o siebie” – nie rób tego! Ty JESTEŚ NIEWINNA już teraz, a zawalczysz o siebie dokładnie w momencie, gdy na zawsze usuniesz tego człowieka i wszystko, co z nim związane ze swojego życia i zaczniesz oddychać świeżym powietrzem.
Uświadomienie żonie zacnego pana jego zdradliwości miałoby sens w przypadku, gdyby motywacją dla Ciebie było ratowanie skóry żony. To przykre – tkwić w relacji z kimś tak obłudnym tyle lat. Ją mogłabyś wtedy uratować, jej następczyni/następczyń – niekoniecznie. Plus, jeśli Tobie tak pięknie kłamał, czemu miałby nie okłamać żony, że – jesteś jego prześladowczynią, jesteś chora psychicznie lub zwyczajnie – nie zna Cię? Jak czułabyś się, gdyby żona w to uwierzyła?
Każde działanie niesie za sobą konsekwencje. Zrób tak, jak podpowiada Ci serce – ze świadomością konsekwencji u boku
Ja „mojego psychopatę” zostawiłam w spokoju, odcięłam się z dnia na dzień. Czerwona lampka zapaliła mi się praktycznie już po dwóch tygodniach znajomości, zaś po kilku miesiącach w końcu pękła (ale z jakim rozmachem). Jednak on nie miał żony.
Troszcz się o siebie, Kochana
Lailana, bardzo dziękuję za to co napisałaś. Czekałam na to, aż wypowie się osoba, która nawet pośrednio, czy niestety bezpośrednio, doświadczyła kontaktu z osobą zaburzona, która zna mechanizmy działania psychopaty. Nic więcej nie muszę pisać. Dziękuję za Twój wpis, słowa wsparcia i odpowiedź na pytanie.
Owszem trochę zbyt chaotyczna ta twoja historia, ale jestem daleka od oceniania, moim zdaniem tego typu forum ma na celu pomagać, a nie przyczyniać się do pogłębiania DOŁA psychicznego. Ja powiem Ci tylko jedno, sparzyłaś się i dostałaś nauczkę, jesteś młodą osobą i na pewno spotkasz na swojej drodze kogoś wyjątkowego, spróbuj zapomnieć o przeszłości, bo masz wielką wartość, a ten facet rzeczywiście z opisu na psychola konkretnego wygląda więc ciesz się, że nie związałaś się z nim na stałe. Żal mi w tym wszystkim żony, ale pewnie doskonale wie jaki z partnera niezrównoważony psychicznie egzemplarz, może przydałoby jej się uświadomienie, ale znając życie jeśli żonkoś zacząłby umiejętnie przepraszać, to Ty stałabyś się tą złą więc lepiej nie baw się w takie kombinacje.
Patito, dziękuję bardzo za Twoją wypowiedź. Znając mechanizmy działania psychopaty, najpewniej skończyło by się to tak jak piszesz, czyli wobec żony kolejnymi przeprosinami, 'urobieniami' i manipulacjami.
Też jestem zdania, że forum powinno pomagać, a nie wydawać osąd czy ocenę, nie znając w ogóle osób i całej historii.
Nie no, dziewczyny, dajcie spokój. Nie tak ostro. Tacy psychole naprawde chodza po tym swiecie. Takie historie się zdarzają. I tak bardzo naiwne dziewczyny również...
Może i są tak naiwne, ale tu mamy kumulację pustogłowia i naiwnośći do potęgi.
Ale przyznaję, że się troll stara, dodatkowe tożsamości tworzy, ktorę specjalnie się rejestrują, żeby 1 post skrobnąć
Jak troll poćwiczy, to może i kiedyś coś naprawdę wciągającego wymyśli. Na razie słabe to
21 2017-04-22 21:55:18 Ostatnio edytowany przez lawenda86 (2017-04-22 21:56:13)
Spanielka napisał/a:Nie no, dziewczyny, dajcie spokój. Nie tak ostro. Tacy psychole naprawde chodza po tym swiecie. Takie historie się zdarzają. I tak bardzo naiwne dziewczyny również...
Może i są tak naiwne, ale tu mamy kumulację pustogłowia i naiwnośći do potęgi.
Ale przyznaję, że się troll stara, dodatkowe tożsamości tworzy, ktorę specjalnie się rejestrują, żeby 1 post skrobnąć![]()
Jak troll poćwiczy, to może i kiedyś coś naprawdę wciągającego wymyśli. Na razie słabe to
No widzisz, najważniejsze, że Twoje odpowiedzi są 'mocne', więc równowaga zachowana.
... z tego co wcześniej mówił, leczył się na depresje...
Przez tak długi czas nie wiedziałaś kim jest, nie znałaś jego nazwiska, ale wiesz, że jest psychopatą!
Swoją drogą to znam ich wielu ale żadnego z depresją - to się wyklucza.
Biorąc pod uwagę to, co wcześniej napisałaś i to co teraz, twierdząc, że znasz mechanizmy psychopaty - stałaś się w moich oczach - niewiarygodną.
lawenda86 napisał/a:... z tego co wcześniej mówił, leczył się na depresje...
Przez tak długi czas nie wiedziałaś kim jest, nie znałaś jego nazwiska, ale wiesz, że jest psychopatą!
Swoją drogą to znam ich wielu ale żadnego z depresją - to się wyklucza.Biorąc pod uwagę to, co wcześniej napisałaś i to co teraz, twierdząc, że znasz mechanizmy psychopaty - stałaś się w moich oczach - niewiarygodną.
Ósemko, potwierdzam i zgadzam się z tym co piszesz, że psychopata i depresja to się wyklucza.
Ja w czasie trwania znajomości nie byłam obeznana z tematem. W temat ludzi z zaburzeniami osobowości, zachowaniami psychopatycznymi i samych psychopatów zaczęłam wnikać, po tym jak doszłam całej prawdy i wtedy też poznałam mechanizmy działania takich osób. Jeśli znasz takie osoby, to obie wiemy, że psychopaci to m.in. mistrzowie kamuflażu i patologiczni kłamcy, którzy z kłamstwa czerpią energię i radochę (dla zainteresowanych polecam książkę "Moje dwie głowy"),
DZIŚ wiem, że jego niby depresja, to jak cierpiał, jak brał leki, że przez cały ten czas był na zwolnieniu lekarskim, to podany mi powód przy kolejnym powrocie, żebym po raz kolejny łyknęła haczyk. Doskonale też wiedział, co robić i mówić dalej żebym w to ponownie weszła. I weszłam, tak. Udało się. Po raz kolejny wsiadłam na roller coaster (a nawet z niego nie zsiadłam, bo odstęp czasu nie był długi, a ja nie zdążyłam się pozbierać). To nie jest naiwność, tak często tu przez forumowiczki mi przypisywana (nie wspomnę o wyzywaniu mnie od głupków , "pustogłowców" i wiele innych). To jakie osoby są podatne na wejście w taką relacje, to już jest inny temat.
Wiem, że mój opis tematu jest mocno chaotyczny, ale uwierzcie, że przy takim czasie trwania tego bagna, przy tak wielu sytuacjach i przykładach, nie sposób jest opisać to porządnie i poukładanie. Ja opisałam tu tylko krople w morzu całego tego kontaktu, a patrząc po większości niesłusznie linczujących mnie wypowiedzi, opisałam to w sposób zły.
24 2017-04-23 10:44:02 Ostatnio edytowany przez Summertime (2017-04-23 10:54:47)
Na wstępie chcę Ci powiedzieć, że podoba mi się Twój nick, przywodzi mi na myśl lawendowe pola, podróże, spokój.
Twój były obawia się, że jego żona Cię o tym poinformowała i w związku z tym, strach go oblatuje, że wyjawisz prawdę.
Przy zranieniu często, aby nie czuć się ofiarą, bo odbiera to siły, zemsta nawet pomaga:D Ale
Absolutnie nie w tym wypadku.
Ten facet, jest chodzącym koszmarem.lawenda86 najlepszą rzeczą jaką możesz zrobić, to zamknąć ten rozdział całkowicie.Psychopata, to człowiek niezrównoważony zdolny do okropnych posunięć.Chroń siebie, uciekaj gdzie pieprz rośnie, nie odbieraj telefonów, odejdź raz na zawsze i.....wybacz sobie przede wszystkim, bo każdy błądzi.Bądź łagodna dla siebie samej, bo nauczkę już dostałaś.I zadbaj o wnioski, tak aby tą lekcje życia odrobić na piątkę z plusem.Aby już nikt nigdy więcej nie skrzywdził Cię w taki czy podobny sposób, abyś nie powieliła błedów, które doprowadziły Cię do tego stanu zdrowotnego w jakim znajdujesz się obecnie....do tego potrzebna Twoja praca, Twoje wniknięcie w siebie samą .
25 2017-04-23 11:23:34 Ostatnio edytowany przez lawenda86 (2017-04-23 12:41:36)
Jak można tutaj mówić o zaufaniu, jak ktoś wykręca Ci takie numery? Jak można komuś takiemu ufać? Urywanie kontaktu z dnia na dzień, jakieś dziwne przerwy, po których wraca, naprawdę nie dały Ci nic do myślenia? Przecież każdy normalny człowiek ( bez urazy ), by się zorientował i przede wszystkim nikt nie pozwoliłby sobie na takie traktowanie. Po tym jak dostałabym zdjęcie mmsem innej kobiety z adekwatnym jego komentarzem, to nawet bym nie reagowała na jego próby kontaktu i powiedziałabym mu kilka słów zapewne niemiłych. Nie układało mu się z żoną, to zawsze miał otwartą furtkę do Ciebie. To bardzo proste.
Moim zdaniem bez sensu się kontaktować z jego żoną, bo uważam, że rzekoma niebezpieczna osoba, która ma do Ciebie zadzwonić, a Ty masz się wypierać kontaktu z nim, to właśnie ona. Zatem ona skontaktuje się z Tobą. Dziwnym jest to, że nagle, jak odkryłaś prawdę pojawiło się niebezpieczeństwo. Boi się, że w ramach zemsty będziesz chciała porozmawiać z jego żoną i jej wszystko powiedzieć. A mamienie, że chce chronić osoby, które kocha ( rzekomo również wskazał na Ciebie ) to próba ponownego wywarcia na Tobie uczucia, aby wpłynąć na Twoje milczenie. Dobry z niego manipulant.
Uważam również, że nie ma sensu się w to wtrącać na siłę. Sprawy będą ciągnęły się latami, a Ty przecież nie po to chodzisz do specjalisty, aby tym nadal żyć. Masz stanąć na nogi, zająć się własnym życiem, a nie żyć chorą przeszłością. Jego żona zapewne też niejednokrotnie się domyślała, ale ma klapki na oczach, a skoro z niego taki dobry manipulant, to nią tez steruje. Pamiętaj, że kłamstwo ma krótkie nogi, a karma wraca. Zajmij się sobą i daj sobie pomóc, aby w końcu zacząć żyć.
Dziękuję Ci Miloszka za Twoją odpowiedź. Jesteś jedną z nielicznych, które podeszły do sprawy, widząc jego bydlackie zachowanie i działanie.
Kiedy sama przypominam sobie jak to wszystko wyglądało, to dziś wiem, że nie powinnam sobie pozwolić na takie traktowanie. Często jest niestety tak, że pewne nawyki wynosi się z domu rodzinnego. Ja dorastałam w domu gdzie ojciec był (jest) alkoholikiem i gdzie napatrzyłam się na ciągłe dawanie kolejnych szans. Nasiąknęłam tym i pozwoliłam na wprowadzenie tego do swojego życia. Przy tym wszystkim natrafiłam na mężczyznę, który dziś to wiem, był i nadal jest doskonałym kłamcą i manipulantem emocjonalnym, który bardzo dobrze wiedział, co mówić i robić żebym ponownie zaczęła topić się w bagnie, które stworzył.
Zgadzam się, że ponownie próbuje mną manipulować (wczoraj również dostałam manipulancką wiadomość, w której zaznaczył także swoje rzekome poszkodowanie i cierpienie, oraz napisał, że w tej chwili stoi już twardo na nogach, ale, że wciąż jest pod opieką psychologa i że od kilku dni modli się również za mnie, za moją dobra przyszłość... To nie jest normalne postępowanie i jak z jednej strony (emocjonalnej) jest to dla mnie nie do wiary, jak tak można, to z drugiej strony (racjonalnej) spodziewam się wszystkiego). Zgadzam się również z tym, że jego żona, mieszkając z nim tyle czasu pod jednym dachem, na pewno czuła, że coś jest nie tak, ale nie chciała się dowiedzieć, bo boi się po prostu prawdy.
Na wstępie chcę Ci powiedzieć, że podoba mi się Twój nick, przywodzi mi na myśl lawendowe pola, podróże, spokój.
Twój były obawia się, że jego żona Cię o tym poinformowała i w związku z tym, strach go oblatuje, że wyjawisz prawdę.
Przy zranieniu często, aby nie czuć się ofiarą, bo odbiera to siły, zemsta nawet pomaga:D Ale
Absolutnie nie w tym wypadku.Ten facet, jest chodzącym koszmarem.lawenda86 najlepszą rzeczą jaką możesz zrobić, to zamknąć ten rozdział całkowicie.Psychopata, to człowiek niezrównoważony zdolny do okropnych posunięć.Chroń siebie, uciekaj gdzie pieprz rośnie, nie odbieraj telefonów, odejdź raz na zawsze i.....wybacz sobie przede wszystkim, bo każdy błądzi.Bądź łagodna dla siebie samej, bo nauczkę już dostałaś.I zadbaj o wnioski, tak aby tą lekcje życia odrobić na piątkę z plusem.Aby już nikt nigdy więcej nie skrzywdził Cię w taki czy podobny sposób, abyś nie powieliła błedów, które doprowadziły Cię do tego stanu zdrowotnego w jakim znajdujesz się obecnie....do tego potrzebna Twoja praca, Twoje wniknięcie w siebie samą .
Summertime, dziękuję Ci bardzo za Twoją wypowiedź, radę i dobre słowo.
W tej całej dyskusji cieszę się, że są tu takie Kobiety jak Ty, które rozumieją(!) i patrzą na sprawę od strony zachowania potwora-oprawcy-'mężczyzny'.
Lawenda, okej - uświadomiłaś sobie brutalną prawdę o syfie, w jakim tkwiłaś - a to do przyjemnych nie należy. Nie da się też zrobić tego od razu - to jest długi proces przyswajania tej bolesnej prawdy.
Potrzebujesz sporej siły, żeby zmierzyć się także z poczuciem ogromnej krzywdy, którą nosisz w sobie oraz ze świadomością, że byłaś tak bardzo oszukaną. Ważne jest, abyś nie przenosiła pretensji za doznane zło na siebie, ponieważ ma to destrukcyjny wpływ na Ciebie i nie pozwala ruszyć z miejsca.
Dlatego w żadnym wypadku nie powinnaś się z nim kontaktować - tym bardziej z kimkolwiek z jego bliskich - w ten sposób rozdrapujesz i tak niezagojone jeszcze rany.
Nie oceniam, czy to Twoja wina, że stałaś się ofiarą, ale Twoja odpowiedzialność w tym, aby nie dopuścić do tego ponownie.
Bądź rozsądna wchodząc w kolejny związek, masz bowiem skłonności do bycia nią - wiesz o tym.
Kontynuuj terapie, zablokuj jego numer telefonu i zostaw ten etap swojego życia za sobą, wyciągając wnioski z popełnionych błędów.
Lawenda w większości wypowiedziały się chyba żony które,,wolałyby nigdy się nie dowiedzieć" co wyprawia małżonek poza domem.
Jeżeli masz niezbite dowody na znajomość z panem to nie widzę przeciwskazań by je żonie przekazać na jej prośbę lub anonimowo.
Autorka nie napisała że nie znała nazwiska ale że było ono fałszywe.
Mam koleżanki które nie wydzwaniają do kochanków do pracy.
Pomijam że facet grający na dwie strony może mieć dwie komórki więc żona niekoniecznie musi się zorientować, szczególnie jeżeli praca męża to wyjazdy.
Dokładnie w ten sam sposób można bajerować kochankę.
Lawenda w większości wypowiedziały się chyba żony które,,wolałyby nigdy się nie dowiedzieć" co wyprawia małżonek poza domem.
Jeżeli masz niezbite dowody na znajomość z panem to nie widzę przeciwskazań by je żonie przekazać na jej prośbę lub anonimowo.
Autorka nie napisała że nie znała nazwiska ale że było ono fałszywe.
Mam koleżanki które nie wydzwaniają do kochanków do pracy.
Pomijam że facet grający na dwie strony może mieć dwie komórki więc żona niekoniecznie musi się zorientować, szczególnie jeżeli praca męża to wyjazdy.
Dokładnie w ten sam sposób można bajerować kochankę.
Wrzosiec, dziękuję za Twoją wypowiedź.
Jego praca to codzienne wyjazdy, dokładnie tak. Z dwoma telefonami, to nawet nie tyle, że może miał, ale miał na pewno! Od jego telefonu na początku marca, w którym podziękował mi za to, że dzięki mnie od dwóch miesięcy ma żonę (oczywiście brutalne kłamstwo, co zresztą opisałam już w poście), dzwonił i pisał już tylko z numeru służbowego.
Lawenda, okej - uświadomiłaś sobie brutalną prawdę o syfie, w jakim tkwiłaś - a to do przyjemnych nie należy. Nie da się też zrobić tego od razu - to jest długi proces przyswajania tej bolesnej prawdy.
Potrzebujesz sporej siły, żeby zmierzyć się także z poczuciem ogromnej krzywdy, którą nosisz w sobie oraz ze świadomością, że byłaś tak bardzo oszukaną. Ważne jest, abyś nie przenosiła pretensji za doznane zło na siebie, ponieważ ma to destrukcyjny wpływ na Ciebie i nie pozwala ruszyć z miejsca.Dlatego w żadnym wypadku nie powinnaś się z nim kontaktować - tym bardziej z kimkolwiek z jego bliskich - w ten sposób rozdrapujesz i tak niezagojone jeszcze rany.
Nie oceniam, czy to Twoja wina, że stałaś się ofiarą, ale Twoja odpowiedzialność w tym, aby nie dopuścić do tego ponownie.
Bądź rozsądna wchodząc w kolejny związek, masz bowiem skłonności do bycia nią - wiesz o tym.Kontynuuj terapie, zablokuj jego numer telefonu i zostaw ten etap swojego życia za sobą, wyciągając wnioski z popełnionych błędów.
Ósemko, wiem o tym - tak.
Dziękuję Ci za zareagowanie na temat, radę i całą Twoją wypowiedź.
Lawendo,przeczytalam Twoj watek, tez mialam stycznosc z osobą pokroju tego pana. Jestem tego samego zdania co pozostale forumowiczki. Pod zadnym pozorem nie wtrącaj się w ich sprawy, uwierz, ze zona predzej czy pozniej sama Cie znajdzie,wtedy mozesz powiedziec jej wszysto z czystm sumieniem. Sama od siebie nie rob nic. Masz isc na przod a nie cofac się w tył. Przypuszczam, ze po rozmowie z żoną mialabys jeszcze wiekszy kocioł w głowie niz masz teraz, fakty zaczelyby się pokrywac itp. Ten typ to problem żony- JUZ NIE TWÓJ. Ciesz się ze to nie Ty jestes z nim w formalnym związku i ze NIC cie przy nim nie trzyma
32 2017-04-24 12:57:21 Ostatnio edytowany przez lukas25 (2017-04-24 12:59:30)
Do niektórych z Was, pokroju zlakobieta33, czy josz, jesteście po prostu okropne! Czemu jeszcze dołujecie tę dziewczynę i mówicie, że zasłużyła na takie traktowanie? Czemu mówicie, że to wszystko to JEJ WINA?!! Zwyczajna hipokryzja.
Lawenda86, z mojej perspektywy to wygląda tak, że zostałaś bardzo oszukana. Z drugiej strony, kończył już z Tobą znajomość wiele razy, już od dawna wiedziałaś, że kłamie, więc powinnaś być przygotowana na wszelkie ewentualności, a już na pewno powinnaś była traktować tę znajomość z przymrużeniem oka, ale sądzę, że wyciągnęłaś już lekcję z całej sytuacji.
Znajomości przez internet czy na odległość mają to do siebie, że są mało realne. Przecież w internecie można być każdym.
Na Twoim miejscu, nie mówiłbym o niczym żonie. Przekazywanie takich informacji nie należy do Ciebie. To on jej powinien o tym powiedzieć, chociaż wątpię że to zrobi- w końcu bez skrupułów oszukiwał Was obie. Może sama się kiedyś dowie, a dla Twojego dobra spróbowałbym zamknąć ten rozdział. Jeśli postanowisz, że chcesz oddzielić przeszłość grubą kreską, to po pewnym momencie zobaczysz, że Ci się udało.
Dziwne. On traktuje Cię jak powietrze, a Ty na niego czekasz... Po co?
Do niektórych z Was, pokroju zlakobieta33, czy josz, jesteście po prostu okropne! Czemu jeszcze dołujecie tę dziewczynę i mówicie, że zasłużyła na takie traktowanie? Czemu mówicie, że to wszystko to JEJ WINA?!! Zwyczajna hipokryzja.
Lawenda86, z mojej perspektywy to wygląda tak, że zostałaś bardzo oszukana. Z drugiej strony, kończył już z Tobą znajomość wiele razy, już od dawna wiedziałaś, że kłamie, więc powinnaś być przygotowana na wszelkie ewentualności, a już na pewno powinnaś była traktować tę znajomość z przymrużeniem oka, ale sądzę, że wyciągnęłaś już lekcję z całej sytuacji.
Znajomości przez internet czy na odległość mają to do siebie, że są mało realne. Przecież w internecie można być każdym.Na Twoim miejscu, nie mówiłbym o niczym żonie. Przekazywanie takich informacji nie należy do Ciebie. To on jej powinien o tym powiedzieć, chociaż wątpię że to zrobi- w końcu bez skrupułów oszukiwał Was obie. Może sama się kiedyś dowie, a dla Twojego dobra spróbowałbym zamknąć ten rozdział. Jeśli postanowisz, że chcesz oddzielić przeszłość grubą kreską, to po pewnym momencie zobaczysz, że Ci się udało.
lukas25, miło widzieć tu wypowiedź również od mężczyzny. Dodatkowo dziękuję Ci za zareagowanie co do odpowiedzi niektórych osób.
Tak, zgadzam się, że w internecie można być każdym. W tym przypadku, znajomość jednak szybko przeniosła się do świata realnego. Co do odległości natomiast, to dostałam ogromną nauczkę.
Dzięki również za odpowiedź na pytanie.
Dziwne. On traktuje Cię jak powietrze, a Ty na niego czekasz... Po co?
Marvano, nie potrafię jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Łatwiej jest mi odpowiedzieć, dlaczego tkwiłam w tym czymś. Dziś wiem, że było to mocno toksyczne, a w taką relację wpada się nie wiadomo kiedy. Również dlatego, że był to pierwszy chłopak, z którym zaczęłam się spotykać oraz dlatego, że na kolejne dawanie szans napatrzyłam się w domu i w tym dorastałam (mam tu na myśli ojca alkoholika i tkwienie, czekając na to, aż będzie trzeźwy, a kiedy miał przerwy w piciu to nadzieja, że tak już zostanie. Potem znowu picie i tak w kółko. Nie chcę żeby moja sytuacja w domu była odebrana jako moje usprawiedliwienie, absolutnie nie, ale może być to jak najbardziej przyczyna mojego postępowania). Czy na niego czekałam? To chyba nie było tak. Na pewno nie świadomie. Może podświadomie, bo tak nim nasiąknęłam, że rzeczywiście w czasie tych przerw, ja o nim myślałam i miałam go cały czas w głowie. Ale ponowne powroty NIGDY nie były inicjowane przez mnie. ZAWSZE rozpoczynał je on.
Lawendo, a jak jest teraz, czy Ty nadal masz jakieś nadzieje? odbierasz jego telefony? rozmawiasz z nim lub wymieniasz wiadomości?
Lawendo, a jak jest teraz, czy Ty nadal masz jakieś nadzieje? odbierasz jego telefony? rozmawiasz z nim lub wymieniasz wiadomości?
Ósemka, moja odpowiedź brzmi NIE!!! Absolutnie!! Nie ma mowy o żadnej nadziei, bo ja znając jego kłamstwa i prawdziwe oblicze nic od niego nie chce i nie potrzebuje. Wszelkie możliwe granice zostały przekroczone... On mnie oszukiwał i jakby to paradoksalnie nie zabrzmiało zdradzał również mnie... Jest to dla mnie nie akceptowalne i już nigdy więcej.
Nie odbieram jego telefonów, nie odpisuje na smsy i nie chce na nie reagować... On napisał w sobotę, po raz kolejny przysięgając, że to już ostatni raz... Ja nie reaguje.
Chętnie prześle dokładną treść ostatniego smsa, jeśli będziesz miała Ósemko ochotę przeczytać i przedstawić swoje zdanie na temat jego treści.
ósemka napisał/a:Lawendo, a jak jest teraz, czy Ty nadal masz jakieś nadzieje? odbierasz jego telefony? rozmawiasz z nim lub wymieniasz wiadomości?
Ósemka, moja odpowiedź brzmi NIE!!! Absolutnie!! Nie ma mowy o żadnej nadziei, bo ja znając jego kłamstwa i prawdziwe oblicze nic od niego nie chce i nie potrzebuje. Wszelkie możliwe granice zostały przekroczone... On mnie oszukiwał i jakby to paradoksalnie nie zabrzmiało zdradzał również mnie... Jest to dla mnie nie akceptowalne i już nigdy więcej.
Nie odbieram jego telefonów, nie odpisuje na smsy i nie chce na nie reagować... On napisał w sobotę, po raz kolejny przysięgając, że to już ostatni raz... Ja nie reaguje.
Chętnie prześle dokładną treść ostatniego smsa, jeśli będziesz miała Ósemko ochotę przeczytać i przedstawić swoje zdanie na temat jego treści.
Nie ma takiej potrzeby, nie czytam cudzej korespondencji, jakoś tak mam. Najlepiej zrobisz blokując jego numer, po co Ci takie atrakcje.
Autorko, bardzo Ci współczuję.
Niestety wiem, że są faceci którzy potrafią tak kłamać.
Sama trafiłam na takiego, który opowiadał mi o córce która wychowuje się bez matki. Ta matka zginęła w wypadku - opowiadał to i płakał, łzy leciały mu po policzkach - tak bardzo ją kochał. Opowiadał o ich wspólnym życiu, o tym jaka była dobra i wspaniała. Opowiadał o tym że przedstawi mnie swojej córce, będziemy urządzać pikniki w trójkę itd.
Potem się dowiedziałam że jego żona nadal żyje. Owszem, miała wypadek samochodowy, leżała w szpitalu, ale wyszła z tego i jest w pełni zdrowa, a ich małżeństwo jest udane. Gdy mu powiedziałam że wiem, nawet brew mu nie drgnęła. nie miał żadnych wyrzutów, nie było mu głupio.
Niektórzy ludzie to psychole.
Trochę to brzmi jak opowieść trolla, ale ok, nie przeszkadza mi to. Potraktuję to powaznie.
"Przy tym wszystkim natrafiłam na mężczyznę, który dziś to wiem, był i nadal jest doskonałym kłamcą i manipulantem emocjonalnym".
Nie "trafiłaś" na niego. Wybrałaś go spośród wszystkich innych. Podświadomie, jak to zwykle bywa, żeby wrócić w dorosłym życiu do sytuacji z dzieciństwa i spełnić niezaspokojone potrzeby z tamtego okresu, które utrwaliły się w Twojej psychice.
Nie jesteś "dorosłym". Jesteś "dorosłym dzieckiem" alkoholika i rodziny dysfunkcyjnej.
To nie jest z mojej strony żaden zarzut, po prostu ponosisz konsekwencje spapranego nie z Twojej winy dzieciństwa. Osoby z takim bagażem jak Twój bardzo często angażują się w toksyczne związki.
Bardzo dobrze, że jesteś na terapii.
Trzymam kciuki i życzę powodzenia
PS: ja bym żonie jednak powiedziała, będąc dobrze zaopatrzoną w dowody. Ale ja jestem dość mściwa i spokoju by mi nie dawała myśl, że kobieta tam spokojnie śpi, a tymczasem gnojek kombinuje. I że skrzywdzi następną kobietę tak jak mnie (a być może właśnie teraz to robi, bo z jego talentem to mogłam być nie drugą, ale dwunastą albo dwudziestą drugą).
41 2017-04-25 21:47:12 Ostatnio edytowany przez lawenda86 (2017-04-25 22:12:26)
Trochę to brzmi jak opowieść trolla, ale ok, nie przeszkadza mi to. Potraktuję to powaznie.
"Przy tym wszystkim natrafiłam na mężczyznę, który dziś to wiem, był i nadal jest doskonałym kłamcą i manipulantem emocjonalnym".
Nie "trafiłaś" na niego. Wybrałaś go spośród wszystkich innych. Podświadomie, jak to zwykle bywa, żeby wrócić w dorosłym życiu do sytuacji z dzieciństwa i spełnić niezaspokojone potrzeby z tamtego okresu, które utrwaliły się w Twojej psychice.
Nie jesteś "dorosłym". Jesteś "dorosłym dzieckiem" alkoholika i rodziny dysfunkcyjnej.
To nie jest z mojej strony żaden zarzut, po prostu ponosisz konsekwencje spapranego nie z Twojej winy dzieciństwa. Osoby z takim bagażem jak Twój bardzo często angażują się w toksyczne związki.
Bardzo dobrze, że jesteś na terapii.
Trzymam kciuki i życzę powodzeniaPS: ja bym żonie jednak powiedziała, będąc dobrze zaopatrzoną w dowody. Ale ja jestem dość mściwa i spokoju by mi nie dawała myśl, że kobieta tam spokojnie śpi, a tymczasem gnojek kombinuje. I że skrzywdzi następną kobietę tak jak mnie (a być może właśnie teraz to robi, bo z jego talentem to mogłam być nie drugą, ale dwunastą albo dwudziestą drugą).
Czarna Kotka, nie, to nie jest trollowanie
Jeśli chodzi o DDA, to nie odebrałam tego jako zarzut - tak to się nazywa, taki syndrom istnieje więc dobrze, że nazywa się rzeczy po imieniu.
Dziękuję za kciuki!
Co do Twojej odpowiedzi na moje pytanie, to wnioskuję, że Twoje powiedzenie o tym podparte byłoby chęcią ostrzeżenia ewentualnych kolejnych kobiet, co jest jednoznaczne z mówieniem głośno NIE na takie postępowanie.
A jeśli chodzi o to, czy są inne kobiety, to tego nie wiem. Prawdopodobieństwo takie na pewno istnieje, bo on pisząc, że są osoby, które chcą zniszczyć mu życie, które szukają i wymyślają, to jedną z możliwych interpretacji tego jest to, że może ma na myśli właśnie inne kobiety.
Autorko, bardzo Ci współczuję.
Niestety wiem, że są faceci którzy potrafią tak kłamać.
Sama trafiłam na takiego, który opowiadał mi o córce która wychowuje się bez matki. Ta matka zginęła w wypadku - opowiadał to i płakał, łzy leciały mu po policzkach - tak bardzo ją kochał. Opowiadał o ich wspólnym życiu, o tym jaka była dobra i wspaniała. Opowiadał o tym że przedstawi mnie swojej córce, będziemy urządzać pikniki w trójkę itd.
Potem się dowiedziałam że jego żona nadal żyje.Owszem, miała wypadek samochodowy, leżała w szpitalu, ale wyszła z tego i jest w pełni zdrowa, a ich małżeństwo jest udane. Gdy mu powiedziałam że wiem, nawet brew mu nie drgnęła. nie miał żadnych wyrzutów, nie było mu głupio.
Niektórzy ludzie to psychole.
Dziękuję Ci Madoja.
Pomijając już tutaj ten mój przypadek, to już konkretnie co do Twojej odpowiedzi, to nie wiem kim musi być człowiek żeby wymyślać takie rzeczy i tak umiejętnie wczuwać się w to co mówi... To nie jest zwykły cham i łajdak. Dla mnie, osoba, która tak świetnie operuje emocjami, ale która jednocześnie pozbawiona jest empatii i jakichkolwiek wartości, to jest osoba zaburzona (też psychopata, tak). A to jest nieuleczalne.
A samo małżeństwo na pewno nie jest udane. Na oszustwie i kłamstwie niczego się nie zbuduje.
Ja tez bardzo Ci współczuję i mocno ściskam, wnioski dlaczego dałaś się oszukać pojawia się z czasem, niemniej pamiętaj, ze Twoja wrażliwość i empatia to atut Niektórym tu wypowiadającym się paniom mam ochotę pokazać środkowy palec za formę i treść :] Osobiście nie namawiam, jednak, czy tak po ludzku nie masz ochoty się na tym typie jakos zemścić, szkoda mi też jego żony i kolejnych pań, które oszuka.
44 2017-04-29 13:37:58 Ostatnio edytowany przez cataga (2017-04-29 13:38:53)
z wlasnego doświadczenia powiem ci, co mi pomoglo - odciąć sie totalnie. Zablokowac _ zmienic nr telefonu - wszystkie kanały typu twitter facebook itp.
Szkoda zony - ale nie wiesz, czy ona o tym jego postepowaniu nie wie, i go nie toleruje" ze względu na dzieci", albo- wypiera-zeby po prostu zyć nadal tak, jak zyje. jak sie wtrącisz, to ty możesz być tą zołzą, ktora oderwala biednego misiaczka od rodziny.
Nie ma sensu sie szarpać. Chyba Twoje zdrowie psychiczne w tym momencie jest wazniejsze?
A na przyszlosć zapamiętaj te sygnały, jakie dawal ci ten facet od samego początku ( kłamstwa, znikanie itp.)- i nie wplącz sie więcej w podobna relację. Bądż dla siebie dobra i bądż ostrożna. Tacy psychole " wybierają" sobie ufne, młode kobiety, bo je im najlatwiej zbajerowac. Doswiadczona kobieta takie numery wykryje szybciej ( ma szanse większe wykryć) i gościa pogoni.
Mam nadzieję że Pani to przeczyta. Proszę nie dać wmówić sobie winy ani pomagać mu w tym żeby poczuł się panem sytuacji. Jeśli mogę poradzić to nie warto samej nikogo informować o jego zdradzie, bo są dwa wyjścia: jedno takie że jeżeli żona go zostawi to on Panią znienawidzi i będzie emocjonalnie wykańczał, teraz się boi że prawda dotrze do jego bliskich; drugie takie, że razem z żoną będą Panią traktować jak najgorszego wroga i ona będzie robić jego rękami wszystko żeby pokazać że jest Pani nikim. Trzeba wielkiej siły żeby to przeżyć. Najgorszą karą dla niego będzie Pani obojętność. Proszę nie pozbywać się jedynego argumentu czyli możliwości przekazania informacji. Proszę nie pozwolić zrobić z siebie winnej.
Ja tez bardzo Ci współczuję i mocno ściskam, wnioski dlaczego dałaś się oszukać pojawia się z czasem, niemniej pamiętaj, ze Twoja wrażliwość i empatia to atut
Niektórym tu wypowiadającym się paniom mam ochotę pokazać środkowy palec za formę i treść :] Osobiście nie namawiam, jednak, czy tak po ludzku nie masz ochoty się na tym typie jakos zemścić, szkoda mi też jego żony i kolejnych pań, które oszuka.
Dzięki iskra1234 za słowa wsparcia (w tym również te o ochocie pokazania środkowego palca )
Jeśli chodzi o zemstę, to nie odczuwam potrzeby i nie mam siły żeby w jakikolwiek sposób się nią kierować. Jeśli zdecydowałabym się powiedzieć, to nie przez chęć zemsty, ale dlatego, że przekroczył wszelkie możliwe granice, że takie perfidne działanie, oszustwa i zdrady to dla mnie jest nieakceptowalne; że czuję, że milcząc staję po jego stronie i daje tym samym przyzwolenie na to, żeby mógł dalej tak robić z innymi kobietami; że czuję się beznadziejnie, ze świadomością już teraz, że traktował mnie jak nic... A ja jestem też ważna; że nie można iść przez życie ciągle ustępując, a w tym przypadku dać przejść bydlakowi, który przez wiele lat świadomie ileś osób krzywdził; że nie zgadzam się z tym i czuję wewnętrzną kłótnie, że ma to przejść niezauważenie. On mnie oszukiwał i zdradzał; że nie ma żadnego prawa jeszcze mną manipulować ani czegokolwiek ode mnie chcieć (on pisze i prosi, żebym wyparła się znajomości z nim, żebym powiedziała, że go nie znam, że nic mnie z nim nie łączyło. Pisze przy tym o osobach, które są niewinne i bezbronne, a moje przyznanie się do niego, spowodowałoby cierpienie tych osób. )
Te argumenty by mną kierowały, nie zemsta. Myśląc teoretycznie o tym, jaki cel miałaby przynieść mi czysta zemsta, to powinnam z niej oczekiwać, że żona go zostawi i zrujnuje mu się życie. A mi na tym nie zależy, nie jest to dla mnie ważne i nie interesuje mnie to. Niech sobie funkcjonuje w tym swoim bagnie. Jestem wyczerpana i nie mam siły na walkę.
Mam nadzieję że Pani to przeczyta. Proszę nie dać wmówić sobie winy ani pomagać mu w tym żeby poczuł się panem sytuacji. Jeśli mogę poradzić to nie warto samej nikogo informować o jego zdradzie, bo są dwa wyjścia: jedno takie że jeżeli żona go zostawi to on Panią znienawidzi i będzie emocjonalnie wykańczał, teraz się boi że prawda dotrze do jego bliskich; drugie takie, że razem z żoną będą Panią traktować jak najgorszego wroga i ona będzie robić jego rękami wszystko żeby pokazać że jest Pani nikim. Trzeba wielkiej siły żeby to przeżyć. Najgorszą karą dla niego będzie Pani obojętność. Proszę nie pozbywać się jedynego argumentu czyli możliwości przekazania informacji. Proszę nie pozwolić zrobić z siebie winnej.
Przeczytałam. Dziękuję bardzo...
lawenda86 niestety takich przypadków jest wiele. Piszę tu w Twoim poście bo ja miałam podobną sytuację. Kiedy się poznaliśmy nic mi nie mówił że ma żonę. Dopiero po jakimś czasie się przyznał ale zaręczał, że to już koniec, że nie zamierzają dłużej ciągnąć tego związku a rozwód to kwestia czasu. Ta kwestia czasu trwała bardzo długo za każdym razem kiedy nie mógł się ze mną spotkać pisał, że jedzie z kumplami na piwo albo że ma pracę. Aż do pewnego momentu, kiedy wydawało mi się że jestem w ciąży zresztą miałam też wtedy problemy zdrowotne. Powiedziałam mu o moich przypuszczeniach, a on zamiast się ucieszyć bo przecież tak bardzo chciał mieć ze mną dziecko, najpierw powiedział, że to na pewno nie jego a potem, że mam powiedzieć że jestem w ciąży z kimś innym a jego nie wciągać w to wszystko. Całe szczęście że jednak nie byłam w ciąży bo nie wyobrażam sobie życia z kimś takim. Na dodatek okazało się że koleś ma problem alkoholowy bo zapija smutki siedzenia w domu z żonką. A ona oczywiście nic się nie domyśla.
No tak, takich historii jak widać jest wiele
Jeśli prosi abyś wyrzekła się znajomości z nim, to albo grunt mu się pali pod nogami, albo robi to asekuracyjnie - wzbudzając w Tobie litość na wypadek gdybyś jednak postanowiła uświadomić żonę.
Co do walki z takim człowiekiem, to nigdy ona nie jest wyrównana i bywa bardzo ryzykowna, trzeba na prawdę być silną osobą aby zmierzyć się z tak sprytnym manipulatorem. On bowiem w walce nastawia się na wygraną - jego filozofia to zwycięstwo za każdą cenę, a ona często okazuje się zbyt wysoka.
Dlatego między innymi, zamiast podejmowania skazanych na porażkę wysiłków i prób zadośćuczynienia - bezpieczniej jest odejść.
Samo odejście od takiego człowieka do łatwych nie należy, Ty masz to szczęście, że posiadasz informacje, których on się obawia, że ujrzą światło dzienne i tak przewartościowawszy sobie zyski i straty - postanowił dać Ci spokój.
Dopóki kieruje nim strach, jesteś bezpieczna, lecz gdy sytuacja się zmieni, problem może powrócić - dlatego polecam całkowite odcięcie się od niego.
50 2017-05-02 22:04:11 Ostatnio edytowany przez lawenda86 (2017-05-02 22:10:38)
Jeśli prosi abyś wyrzekła się znajomości z nim, to albo grunt mu się pali pod nogami, albo robi to asekuracyjnie - wzbudzając w Tobie litość na wypadek gdybyś jednak postanowiła uświadomić żonę.
Co do walki z takim człowiekiem, to nigdy ona nie jest wyrównana i bywa bardzo ryzykowna, trzeba na prawdę być silną osobą aby zmierzyć się z tak sprytnym manipulatorem. On bowiem w walce nastawia się na wygraną - jego filozofia to zwycięstwo za każdą cenę, a ona często okazuje się zbyt wysoka.
Dlatego między innymi, zamiast podejmowania skazanych na porażkę wysiłków i prób zadośćuczynienia - bezpieczniej jest odejść.
Samo odejście od takiego człowieka do łatwych nie należy, Ty masz to szczęście, że posiadasz informacje, których on się obawia, że ujrzą światło dzienne i tak przewartościowawszy sobie zyski i straty - postanowił dać Ci spokój.
Dopóki kieruje nim strach, jesteś bezpieczna, lecz gdy sytuacja się zmieni, problem może powrócić - dlatego polecam całkowite odcięcie się od niego.
Wiesz Ósemka, ja też pewna nie jestem, ale w większości jak o tym myślę, to skłaniam się ku temu, że chodzi o wzbudzenie litości. Jego tekstu typu: "Tu chodzi o dobro moich najbliższych", (...) jak bardzo kocham, jak chce to rozwijać, jak bardzo mi zależy na ich szczęściu, jak są to osoby niewinne i bezbronne, których nie chcę krzywdzić, które na to nie zasłużyły, ale nie wszyscy tak chcą... Są osoby, które szukają, wymyślają, chcą rozwalić nie tylko moje życie, ale też osoby której chcę całe życie poświęcić (...) Jesteś mądra i wspaniałą kobietą dlatego mimo wszystko wierzę w to, że mnie rozumiesz (...) Stoję w tym momencie życia twardo na nogach, choć ciągle psycholog mnie wspiera (...) Modlę się od kilku dni także za Ciebie (...)"
To jest krótki wycinek wiadomości, ale pytam się: czy on robi z siebie ofiarę??? On chce zrzucić na mnie odpowiedzialność swojego postępowania. Te całe jego teksty w głowie mi się nie mieszczą i nie są dla mnie normalne... Ja tu widzę manipulację i wzbudzanie litości, o której piszesz. Strach, egoizm i zero empatii. Kolejne kłamstwa pisane na jego jakieś potrzeby. Nie wspomnę o tekście z psychologiem i modlitwą, bo tu z jego perfidności chce mi się śmiać...
Przy tym wszystkim jednak, udaje mu się wzbudzić we mnie poczucie beznadziejności.
Co do odcięcia się, to tak, zgadzam się. Mnie nie ma już na portalach społecznościowych, usunęłam profile zawodowe, usunęłam swoja stronę internetową. Dawałam również korepetycje, a teraz nie ma już żadnego mojego ogłoszenia. Poszłam za ciosem, bo usunęłam naprawdę wszystko. Został mi nr telefonu służbowego i choć decyzje o niereagowaniu na jego kontakt ja podjęłam już chwilę temu, to wiem, że i tutaj muszę podziałać jeszcze bardziej, a dokładnie blokując jego numer, bo nie potrzebuje takich wiadomości jakich fragment zacytowałam wyżej.
PS: Pamiętam Ósemka, że pisałaś iż nie czytasz cudzej korespondencji, ale te jego ostatnie wiadomości jeszcze we mnie siedzą i musiałam (potrzebowałam) przytoczyć choć urywki
Udostępnij w ustawieniach maila albo wyślij do mnie swój.
Rozumiem Cie, tez zostałam oszukana, w zupełnie inny sposób ale zawsze. W Twojej sytuacji, nic nie jesteś mu winna. Z jednej strony, mozesz miec poczucie winy ze wzgledu na dzieci i zonę jego że ich zwiazek moze sie rozpaść, ale czy ona nie zasługuje tez na to żeby wiedzieć z kim żyje?
Udostępnij w ustawieniach maila albo wyślij do mnie swój.
Ósemka, wysłałam do Ciebie maila.
ósemka napisał/a:Udostępnij w ustawieniach maila albo wyślij do mnie swój.
Ósemka, wysłałam do Ciebie maila.
Odpisałam.
Droga lawendo86 jak sobie radzisz? Nagle umilkłaś, mam nadzieję pokazałaś swoją siłę i udało Ci się uwolnić od toksycznej relacji!!! Trzymam kciuki!