Po 3 nieudanych związkach (o ile mozna to tak nazwać) poznałam wspaniałego faceta. Dużo starszy, ale wiek nigdy nie miał dla mnie znaczenia. Teraz jestem z nim w ciąży, 10 tydzień, wszystko dobrze, bez żadnych problemów. Facet dba o mnie jak może, ja czuje ze on naprawdę mnie kocha, ale ja jestem nieznośna.
Zacznijmy może od początku... Zawsze byłam jakaś dziwna. Nigdy nie przepadałam za ludźmi, za bardzo nie miałam kolegów i koleżanek. Nigdy nie byłam zadowolona z życia które raczej zawsze mnie męczyło.Zawsze byłam i jestem wybuchowa i agresywna I te zmiany nastrojów... Gdy poroniłam pierwszą ciążę nie dawałam już rady... Lekarz stwierdził depresję, przepisał leki które słabo pomogły ale to przygnębienie się uspokoiło po jakimś czasie. Teraz mam kochanego faceta. A ja ciągle wybucham i to o głupoty. Jestem strasznie zazdrosna, praktycznie o wszystko. A najbardziej o każdą kobietę, które traktuje z góry jak zagrożenie.
Chciałabym żeby był tylko ze mną i cały czas przy mnie. Wkurzam się jak idzie np. Pogadac z kolegą... Mój facet jest bardzo miły, inteligentny i kulturalny. A ja z reguły to jestem dla większości ludzi niemiła. I nie umiem normalnie rozmawiać... Jak się wkurze to krzycze, bywało ze groziłam samobójstwem... Co ja mam ze sobą zrobić? Jak mam się zmienić? Czasem myślę ze lepiej by było gdybym umarła... Nikomu nie zatruwałabym życia, każdy miałby spokój. Bo zdaje sobie sprawę ze swoim zachowaniem niszczę innych, zwłaszcza bliskie osoby, a zwłaszcza faceta którego bardzo bardzo kocham. I dla tego dzieciątka też muszę się zmienić.
Okaleczałam się, miałam zaburzenia odżywiania, sporo piłam, bardzo dużo paliłam..
Myślicie że może być to spowodowane moim niskim poczuciem wartości?
Wydaje mi się ze wszystko pogorszyło się po moim ostatnim "związku"... Facet zachowywał się podobnie jak ja teraz, tez takie niekontrolowane wybuchy, w sumie bez powodu. Nie wiedziałam jak się do niego odezwać, co powiedzieć bo mógł cos źle odebrać i znów awantura... Ale najgorsze to było to jak np gdzieś szliśmy. I komentarze o innych kobietach mijanych na ulicy. Co chwile było "ale ta ma cycki"; "ale ta ma dupę" albo jak oglądalismy telewizję to tez podobne teksty, "że tą aktorkę to by..." albo "ale ta ma cycki/dupę, szkoda ze ty tego nie masz"... Bolało mnie to bardzo i chyba od tego czasu jestem bardziej przewrażliwiona i właśnie każda kobietę traktuje jak zagrożenie.
Za takie komentarze to też bym temu twojemu byłemu podziękowała... szkoda, że to tak na ciebie wpłynęło.
Czy twój obecny partner wie o twoich problemach? O depresji, poronieniu? Jeśli tak, i dalej z tobą jest, to chyba wskazuje na to, że zależy mu na tobie i chciałby ci jakoś pomóc. Rozmawialiście kiedyś tak na poważnie o twoim problemie? Wiesz, tak na spokojnie, nie zaraz po tym, jak mu coś wypomniałaś.
Dobrze, że sama zdajesz sobie sprawę z tego, że twoje zachowanie jest nieodpowiednie i nie zwalasz winy na innych. Jedyne, co ci mogę na razie poradzić, to poszukać wsparcia u partnera, a także poszukać jakiegoś dobrego psychologa/terapeuty. Żeby i tobie, i dziecku żyło się lepiej
Wspomniałaś też, że jesteś zazdrosna o wyjścia z kumplami. Wiesz, może to dlatego, że sama za mało wychodzisz? Ciąża to dobry czas, żeby dołączyć do jakiejś grupki mam, szkoły rodzenia itd. i tam poznać koleżanki, z którymi ty mogłabyś spędzić trochę czasu - a twój facet mógłby iść wtedy na spotkanie ze znajomymi. A ty nie myślałabyś o tym, co on tam z tymi kumplami robi, bo sama byś była zajęta swoim towarzystwem
4 2017-04-19 08:57:53 Ostatnio edytowany przez Miłycham (2017-04-19 09:03:38)
Gdy poroniłam pierwszą ciążę nie dawałam już rady...
Generalnie poronienie to całkiem normalna rzecz i dotyczy wielu przypadków. Inaczej w przypadku ciąży zaawansowanej.
Teraz mam kochanego faceta. A ja ciągle wybucham i to o głupoty. Jestem strasznie zazdrosna, praktycznie o wszystko. A najbardziej o każdą kobietę, które traktuje z góry jak zagrożenie. Chciałabym żeby był tylko ze mną i cały czas przy mnie. Wkurzam się jak idzie np. Pogadac z kolegą... Mój facet jest bardzo miły, inteligentny i kulturalny.
Jesteś więc niewdzięczna. Znasz swój problem, a mimo to jesteś dalej jaka jesteś. Napisz sobie na kartce co robisz i jak się wkurzasz to sobie ją wyciągnij. Zobaczysz co komuś robisz, może dotrze do Ciebie, że jesteś jedną z pośród wielu. I ciesz się tym, że to Ciebie wybrał, mimo tych wielu. A jak się nie poprawisz to życzę żeby kopnął Ciebie w to roszczeniowe dupsko.
Jak się wkurze to krzycze, bywało ze groziłam samobójstwem...
Obiecanki cacanki.
Co ja mam ze sobą zrobić? Jak mam się zmienić? Czasem myślę ze lepiej by było gdybym umarła...
Przestań się żalić jak mormon w świecie zaawansowanej technologii. Zacznij myśleć zanim coś zrobisz. Nie jesteś wyjątkiem w tym świecie i codziennie, gdzieś kogoś przytłaczają problemy. Zacznij od problemu zazdrości. Wypuść go do kolegi samego i wbij sobie do głowy, że inni ludzie wokół to zdrowszy wasz związek. Inaczej prędzej czy później Ciebie zostawi, bo każdy ma granicę, za którą nie ma powrotu.
Nikomu nie zatruwałabym życia, każdy miałby spokój. Bo zdaje sobie sprawę ze swoim zachowaniem niszczę innych, zwłaszcza bliskie osoby, a zwłaszcza faceta którego bardzo bardzo kocham. I dla tego dzieciątka też muszę się zmienić.
On wybrał Ciebie, Ty jego. Kochasz ich to bądź dla nich, nie przeciwko. Miłość to uczucie skierowane również na zewnątrz, nie tylko do środka. Ciesz się jego szczęściem, jego znajomościami. Daj gościowi trochę bezpieczeństwa, bo za każdym razem jak wybuchasz wpędzasz go w stres.
Okaleczałam się, miałam zaburzenia odżywiania, sporo piłam, bardzo dużo paliłam..
Myślicie że może być to spowodowane moim niskim poczuciem wartości?
Byłaś zwyczajnie głupia, robiąc innym problemy ze swojego powodu.
Facet zachowywał się podobnie jak ja teraz, tez takie niekontrolowane wybuchy, w sumie bez powodu.
Jakieś wnioski?
I komentarze o innych kobietach mijanych na ulicy. Co chwile było "ale ta ma cycki"; "ale ta ma dupę" albo jak oglądalismy telewizję to tez podobne teksty, "że tą aktorkę to by..." albo "ale ta ma cycki/dupę, szkoda ze ty tego nie masz"... Bolało mnie to bardzo i chyba od tego czasu jestem bardziej przewrażliwiona i właśnie każda kobietę traktuje jak zagrożenie.
Bardziej to swojego chłopaka jako wroga.
A co do Ciebie to pytanie. Odżywiasz się zdrowo?