Postaram się streścić temat chociaż historia wielowątkowa
Na studiach miałam zajęcia z młodym charyzmatycznym doktorantem na koniec egzaminów zaczepił mnie, chciał numer telefonu ale mu nie dałam, przekazał więc swój - nie odezwałam się po jakimś czasie napisał maila, że nie zareagowałam ponownie więc odpuścił.
Powodem mojego braku entuzjazmu wtedy był facet z którym aktualnie byłam (długi związek)
Po rozstaniu z moim facetem na koniec 2015 r. dla funu napisałam do mojego doktoranta maila (po 4 latach od tamtej sytuacji) czy mnie pamięta, itp. i że go znalazłam przypadkiem więc napisałam.
On szybko odpisał, podjął temat że oczywiście że mnie pamięta, chciał się umówić.
Od stycznia do czerwca tamtego roku spotkania odbywały się 2-3 razy w miesiącu gdy byłam w mieście gdzie mieszka, nigdy sam do mnie nie przyjechał, pomimo że niby wyrażał chęć. Spotkania typowo na mieście-kawie lub u niego w pracy.
Mało wykazywał jednak inicjatywy, jak na wolnego i zainteresowanego mną faceta (to było bardzo widoczne) odzywał się dość systematycznie ale jednak rzadko co tydzień/2 tygodnie czasami codziennie, nie zapraszał do kina czy do siebie - ale flirtował, pojawiały się podteksty często.
Przyszły wakacje on jechał za granicę zapytałam z kim? odpowiedzał, że sam - trudno było mi w to uwierzyć ale ok...
Czułam sie już tą sytuacją sflustrowana i odsunełam się.
Nie widzieliśmy się ponad 3 miesiące, aż spontanicznie umówiliśmy się na obiad w październiku, napiliśmy się wina, poszliśmy do niego do pracy po dokumenty i stało się pocałował mnie potem doszło do innych czynności ale bez pełnego seksu - pomimo że on bardzo chciał ... słodził że jestem najseksowniejszą kobietą jaką spotkał, że może to na mnie czekał itp.
Umówiliśmy się w następny weekend na imprezę, i skończyło się w łózku, przy okazji dowiedziałam sie od niego że z kimś jest długo, ale nie układa im się i on nie ma jakoś odwagi odejśc bo ma swoje lata (33l) tyle czasu razem i jakoś brakowało mu impulsu do zmian.
Po tym co się stało ja poczułam że zaczynam się mocniej angażować dodatkowo w momencie jak się kochaliśmy ja też się z kimś spotykałam, miałam wiec kaca moralnego że zdradziłam faceta a on ma też swoją kobietę - nie chciałam sie pakowaćw to dalej więc poprosiłam o urwanie kontaktu bo muszę sobie wszystko poukładać.
On to uszanował i nie mieliśmy kontaktu 3 miesiące aż zmieniałam numer telefonu i wysłałam zbiorczego sms w tym też do niego - odpisał że dziekuje za numer i znowu nawiązaliśmy kontakt.
Zadzwonił do mnie - pogadaliśmy szczerze, że urwałam wtedy kontakt bo czułam poczucie winy w stosunku do mojego ówczesnego faceta i że to co się stało między nami uświadomiło mi że skoro dopuściłam się zdrady to go nie kocham i się z nim rozstałam ale potrzebowałam uciąć też kontakt z nim bo źle się czułam że kogoś ma.
On powiedział że to szanuje - że cieszy się że odnowiliśmy kontakt i zaprosił mnie na obiad żeby pogadać.
Problem z nim jest następujący - mówię mu że będe u niego w mieście a jemu nagle coś wypadało, albo nie odzywał się by następnego dnia gdy ja jestem po imprezie, zmęczona - prawie mnie błagać i zasypywać sms żebym się z nim spotkała i że załuje że wczoraj mu się nie udało - ja odmawiałam i pisałam mu, że trzeba było się wcześniej ogarnać a nie wyznaczać mi terminy które tylko dla niego są wygodne i oczekiwać że ja sie będę dostosowywać. Przyznał mi rację że źle sie zachowuje.
Od momentu gdy jestem sama i nie mam wobec nikogo żadnych zobowiązań, potraktowałam relacje z nim bardzo niezobowiązująco na zasadzie jest chemia, dobrze się dogadujemy, jest z mojego środowiska zawodowego więc możemy spotkać się od czasu do czasu niezobowiązująco - i tak się stało w miniony piątek. Zadzwoniłam że będe u niego w mieście wieczorem i co robi, powiedział ze nie ma planów, więc zaproponowałam że do niego wpadnę (opierał się) zaprosił mnie na kolację, na której rozmawialiśmy o jego dziewczynie, że on się nadal nie ogarnął, że była pewna poprawa w grudniu ale to sklejanie czegoś co nie działa i że podziwia mnie za odwagę w ucięciu 7 letniego związku i nie grzebania się w nim ... na koniec gdy wsiedliśmy do auta pocałował mnie, potem pojechaliśmy w ustronne miejsce i ... wiadomo co było.
Gdy go odwoziłam włączyła mu sie dziwna rozmowa, że gdy jest ze mną uświadamia sobie jak dobrze może między nami być, że dla niego to nie tylko romans ale ciągnie go do mnie jak do kobiety, że strasznie ma namieszane w głowie, że obawia się że jak teraz jestem sama za moment kogoś poznam a on będzie dalej dogaszał swój związek zamiast mieć odwagę zawalczyć o mnie. Ze wieloktornie o mnie myśli ale ma problem z działaniem bo się miota i dlatego tak umawia się a potem przekłada - bo sam się w tym gubi. Poprosił abym go wysadziła bo musi się przejść - ogólnie atmosfera padła. Ja mu tylko powiedziałam, że obecnie traktuję to luźno bo sam tak się wobec mnie zachowuje - że jeśli by cos chciał musi się zdecydować. Potem zaprosił mnie w tą niedzielę do siebie żebyśmy spędzili razem czas - zgodziłam się, bo póki głębsze emocje mam zablokowane jest miło ale obawiam się że się zaangażuje a wszystko to co mówi to fikcja i nie zrobi nic ...
teraz pisze - co u mnie, jak mi dzień minął i żebym pamiętała o niedzieli ...
wiem że nie zachowuje się dobrze bo on ma dziewczynę (Zapewne mnie zaraz tu niektórzy zjedzą licze się z tym) i powinnam wchodzić z nim w głębsze relacje gdy skończy jedno ... ale stało się - dobrze nam w łózku, myślałam ze on to też traktuje ale ostatnią rozmowa całkowicie mnie zbił z tropu i włączyła mi się analiza.
co zrobić żeby się nie zaangażować? nie ukrywam ze chciałabym z nim być - ale już bez niej ...