O co tutaj chodzi? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » O co tutaj chodzi?

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 110 ]

1

Temat: O co tutaj chodzi?

Więc tak - oboje po 20 lat, dwa miesiące temu skończyliśmy związek z ex. Oboje, że tak powiem znaleźliśmy sobie kogoś innego, co prawda żadnej zdrady nie było, tylko po prostu to było coś takiego, jakby wygasło w nas to uczucie i niemalże w jednoczesnym momencie zaczęliśmy sobie pisać z kimś innym. No.. Koniec końców ani jej, ani mnie nic z tego nie wyszło. Kontakt jako tako cały czas utrzymywaliśmy, pisaliśmy sobie raz na 3-4 dni jakieś tam krótkie wiadomości.

Ostatnio kontakt między nami lekko się odnowił. I w sumie tak naprawdę nie wiem o co jej chodzi.. Spotkałem się ostatnio z koleżanką i ewidentnie moja ex zareagowała na to wielką zazdrością i to nie była gra aktorska, takie rzeczy po dwuletnim związku się wyczuwa - po prostu. Byliśmy sobie wczoraj na spacerze i w sumie ogólnie była to bardzo luźna rozmowa, było śmiesznie, były "złośliwości", wzajemne "docinki". Kontakt fizyczny również był, co chwilę praktycznie mnie szturchała, podszczypywała. Wszystko super, zaproponowała właśnie wczorajsze spotkanie, które odbyło się, było miło, na koniec dostałem wiadomość, że dobrze się bawiła. I kurczę teraz mam pewien problem. Otóż nie wiem do czego ona zmierza z tym wszystkim.. Z jednej strony wskazuje na to, że może to uczucie jakoś odżywa w niej, ale z drugiej strony zachowuje się nieco inaczej niż przed naszym związkiem.. Wtedy pisała do mnie praktycznie cały czas, teraz w sumie piszemy kilka razy dziennie.

Ogólnie to często jak mówię o czymś, czego w związku nie robiłem, bo prosiła bym tego nie robił, to teraz reaguje dziwnie, widać, że jej to nie odpowiada. Jestem strasznie zmieszany, bo nie wiem co mam na ten cały temat sądzić. Dodatkowo jak byliśmy na tym spacerku, to zrobiła nam zdjęcie i rozesłała każdemu na snapie. Po spotkaniu już zwróciłem jej uwagę, że jeśli chce mnie wykorzystać, by wzbudzić zazdrość w tym swoim chłopaku, to proszę by tego nie robiła, bo to nie jest nic miłego. No i dostałem odpowiedź, że do niego nie wysłała, że jemu nie musi się z niczego tlumaczyć, że to tylko kolega, że ona z nim nie będzie i w sumie nawet już nie chce.. Nic na to nie odpowiedziałem, zmieniłem temat, a ona dalej, że po prostu nigdy z nim nie będzie chciała już być, że to minęło.

Więc skoro dostałem to zaproszenie wczoraj, to w odwecie zaprosiłem ją do klubu, zapytałem wprost czy ma ochotę potańczyć. Ogólnie, to miała kiepski humor, a po moim zapytaniu, nagle taka zrobiła się pogodna, szczęśliwa, radosna. Zapytałem więc, czy się cieszy, bo chyba tak. Odpisała, że tak i to bardzo. Nie wiem, czy powinienem ją zapraszać, czy nie.. Ale sam chcę się przekonać w ten sposób co tak naprawdę ja czuję, chcę odnaleźć siebie. Warto chyba jeszcze dodać, że odkąd nie jesteśmy razem, zmieniliśmy się oboje i zarówno ja dostrzegam tę zmianę w niej, jak i ona we mnie, więc potencjalny nowy związek byłby budowany na nowych fundamentach.

I mam taki problem.. Otóż ja czuję, że we mnie to uczucie chyba zaczyna odżywać, nie wiem.. Dziwne to wszystko jest, ale zaczynam się czuć jak kiedyś.. Zanim byłem z nią w związku, ale wiedziałem już co czuję, to teraz czuję się chyba tak samo. Czy możliwe, że w niej również to uczucie odżywa? Nie pytam czy powroty tutaj mają jakiś sens, bo sam nie wiem, pytam konkretnie - o co może jej chodzić? A.. I to na pewno nie jest gierka, znam ją na tyle dobrze, wiem, że jest bardzo uczuciowa i znam jej podejście do życia, więc zwykła zabawa mną odpada. I ogólnie, jak to wszystko rozegrać teraz, by było dobrze? Bym się przekonał co ja czuję, bym przekonał się co ona czuje i by przy tym nikt nie ucierpiał?

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: O co tutaj chodzi?

Ależ chłopie pojechałeś... Sam sobie i pytania zadajesz i sam się okopujesz przed zaprzeczeniem... bo tłumaczysz to tak aby innej odpowiedzi nie było, jak tylko 'się zejdźcie'...
Przecież widać czarno na białym (u mnie ustawienia monitora), że aż machasz ogonem na powrót. Niby piszą, że powroty to ciężka sprawa - myślę, że zależy od intencji obu stron.
Aby nikomu krzywdy nie zrobić? Komu? Tamten to podobno już kolega... Jeśli nie to powiedz jej, że musi być singlem na dalszą znajomość z Tobą. Zainteresowanie obustronne.
Skrzywdzić się możecie pewnie już tylko nawzajem. Też, wygląda, że ona chce powrotu. Pobądźcie teraz oficjalniej parą i sprawdźcie, czy to działa. Ale niepokoi te pierwsze rozstanie.
Człowiek może 'dojrzewać' jednak zmiana to tylko 'trauma' musi być... Więc wrócisz do tej samej osoby, może dojrzalszej. Ale jak było Wam dobrze, to próbuj. Go for it! smile

3

Odp: O co tutaj chodzi?

A ogólnie wiem, że trochę niechlujnie napisałem tę całą wypowiedź, bo to tak na szybkiego było. A potem już mi się nie chciało poprawiać i temu może być tak, że sam sobie przeczę w niektórych momentach, haha.

Odnośnie krzywdzenia.. Po prostu mam takie jakieś dziwne przekonanie, że trochę strach próbować czegokolwiek, bo jeśli nie będę czuł tego co kiedyś, a ona będzie, to tylko podtrzymując ten cały proces, będę ją wyniszczał wewnętrznie. I tak samo w drugą stronę. Ogólnie, to nie boję się spróbować, tylko raczej efektów końcowych się obawiam.

"Pobądźcie teraz oficjalniej parą i sprawdźcie, czy to działa" - to nie jest takie proste, moja duma nie pozwoliłaby się przyznać do tego, że mam wątpliwości. Muszę jakiś czas odczekać i zobaczę jak to się dalej wszystko potoczy.

Ogólnie tak z perspektywy innych osób ta moja historia może wydawać się trochę śmieszna, ale no cóż.. Jakiej odpowiedzi oczekuję tutaj? A sam nie wiem, po prostu może ktoś jest w stanie powiedzieć mi, co ona może tam sobie mieć na myśli. Czy liczę na taką odpowiedź? Nie koniecznie, liczę na tę lub tę drugą - "gorszą". Po prostu wolałbym mieć wszystko jasne, wtedy byłoby mi znacznie łatwiej, no ale jasności nie ma.

Chociaż ostatnio w sumie niby zapytała mnie tam, czy dalej coś do niej czuję, na co odpowiedziałem, że "czuję to samo co Ty". Po czym usłyszalem pytanie, czy nie żałuję rozstania. Ale jako, że ja się naczytałem różnych rzeczy na internecie w celu znalezienia odpowiedzi, to odpowiedziałem jej zwyczajnie, że czuję to co ona, a w sumie nie wiem co. Ogólnie mam takie wrażenie, że te wszystkie metody w internecie odnośnie powrotów, to jeden wielki stek bzdur. Obojętność ni cholery nie pomoże nic, a niby tak wszyscy ją zachwalają.. Nie wiem, może jakiś inny typ dziewczyny, nie pasujący do ogółu, haha.

Tak czy tak, kiedyś będę musiał pogadać po prostu z nią chyba szczerze, bo raczej nie znajdę tutaj odpowiedzi na moje pytanie, a napisałem też trochę z nudów, plany dopiero na wieczór mam. No i właśnie.. Za jakiś czas po prostu porozmawiam, szkoda tylko, że jestem strasznie zdeterminowany i czekać mi się nie chce, ale moim zdaniem za wcześnie by zaczynać ten temat, poobserwuję ją jeszcze trochę.

4

Odp: O co tutaj chodzi?

Tylko wiesz? Nie przegap... A że masz wątpliwości? I dobrze i źle, czyli 'jak zwykle'. To zależy do jakich osób się zaliczacie. Jeśli wolisz chłodniejsze relacje to przemyślaj... Jeśli bardziej 'sercem', to...
Ale zawsze uważam, że przemyśleć warto. Najważniejsze to wiedzieć czego się chce. Banał, a definiuje nawet 'szczęście'. Porozmawiaj jednak ze sobą. Z tego co piszesz dziewczynie już zawróciłeś w głowie.
A trick z tym 'to co sama myślisz' ma krótkie nogi big_smile... W końcu się namyśli. Carpe diem, więc! I zdrowie! Na drugą nogę...! big_smile Żyjmy! big_smile

5 Ostatnio edytowany przez aloizy (2017-04-01 17:38:13)

Odp: O co tutaj chodzi?

Ja tam nie wiem czego chcę, haha! Z jednej strony tak, z drugiej nie i weź tu żyj. Swoją drogą masz ciekawe podejście do tych spraw. Czy jej zawróciłem w głowie? No właśnie kurczę nie mogę jej rozgryźć i mnie to tak boli, że masakra! big_smile Zjada mnie to od środka, bo niby jakieś sygnały są, ale i też ich nie ma.

Trochę jest podobnie jak kiedyś, ale są też pewne różnice w zachowaniu i sam już nic nie wiem, dziwna sprawa.

Tylko teraz tak się zastanawiam, zakładając, że będę wiedział co chcę - są dwie wersje. Pierwsza - jednak to nie to, więc delikatnie pewnie będę musiał jej jakoś to powiedzieć, ale tutaj raczej sobie poradzę bez żadnego problemu. A druga, że jednak pożądam ją i pytanie, jak wtedy się zachować?

6 Ostatnio edytowany przez rh72 (2017-04-01 18:02:33)

Odp: O co tutaj chodzi?

Ufffff.... 20 lat? Więc nie wiesz jeszcze czego 'możesz' chcieć... Jednak warto się nad tym zastanowić. Tak cholernie pomaga w życiu. Jak postąpić w tych alternatywach? Powiedzieć prościej (że nie)...
Aby się nie zgubić... Byliście już przecież razem. Znacie się. Pewnie minimum pieszczoty były. A spróbuj tak bardziej fizycznie. Za rękę... Spróbować pocałować. Się mylisz co do jej intencji, to Cię naprostuje. Nie zbidniejesz big_smile

7 Ostatnio edytowany przez aloizy (2017-04-01 18:27:20)

Odp: O co tutaj chodzi?

Znaczy ja wiem czego chcę! Mam plan na życie, którego skrupulatnie się trzymam, wszystko już praktycznie dopięte na ostatni guzik, po maturce (ostatni rok technikum) jadę od razu do Warszawy kurs robić, ale chyba nie o to chodziło Ci. big_smile

Pod względem związków jestem aktualnie niestabilny, to fakt. Hmm, odnośnie kontaktu fizycznego.. No tam ją też łaskotałem, szczypałem, przepychałem się, ale to w sumie po koleżeńsku można.. Tak sobie myślę, może przy tańcu w klubie jakoś "przypadkiem" coś zainicjować.

W ogóle śmiech, bo zrobiłem jej teraz taki test. Otóż ustawiłem się dziś ze znajomymi, gdzie będą dziewczyny. Od razu zauważyłem reakcję wrogą, haha! Ona nigdy nie pisze do mnie "nom", "ok", "fajnie", kiedy wszystko jest dobrze. A więc oznajmiłem ją, że będą dziewczyny. A jako, że wczoraj byłem na imprezie i były tam kobiety, dziś będę i również będzie płeć piękna, to wykorzystałem fakt i trochę zrobiłem taki (kolokwialnie mówiąc) troll.
Mówiąc tak ogólnie, byłem wczoraj na imprezie, gdzie były dziewczyny i idę dziś, gdzie również będą. I moja Ex jest o to zazdrosna, wiem to po jej ogólnym stylu pisania, który ze słodkiego zmienił się nagle we wrogo nastawiony, serio to widać! smile

8 Ostatnio edytowany przez rh72 (2017-04-01 18:23:45)

Odp: O co tutaj chodzi?

Po pierwsze uważaj... Młody jesteś... Jednak tutaj uważa się (na forum), że cytowanie nieswoich wypowiedzi to faux pas... Przybliżaj, nie cytuj.
Plany na życie - tak. Każdy ma, potem się dziwisz a Pan Bóg się śmieje. Doświadczenie życiowe - swoje przeżyjesz to się zgodzisz. Mi chodziło o to, czego możesz chcieć od życia, od siebie. Jakie kryterium sprawi, że kogoś akceptujesz, coś Ci wisi a coś podoba lub nie.
Więc jak będziesz pewniejszy swoich preferencji to i wątpliwości będziesz miał mniejsze. Kurczę, myślałem, że jednak już coś przeżyliście bliżej z tą dziewczyną. Jakieś zafiksowanie mi wyszło...
Jeśli tak niewinnie to zacznij się rozkminiać z nią bardziej. Nie podpuszczaj, tak nie dojdziesz. Po prostu musisz wiedzieć, że chcesz i dążyć do swojego... Najgorzej, jak za długo trwa czajenie. Nie nakłaniam do 'od razu' seksu... To nie dowód uczuć. Zbliż się delikatnie.
W klubie tańczenie 'z ocieraniem' to nie moje klimaty. Lepiej zatańczyć wolny taniec i być blisko. Jak się przytuli to będziesz pewniejszy. I szkoda podpuszczać - tylko wkurzysz i będziesz musiał odkręcać.
Po prostu traktuj tak, jakbyś chciał być sam traktowany... Ale szczerze smile... Bo się standardy mogą zmienić w zalezności od miejsca siedzenia... big_smile

9

Odp: O co tutaj chodzi?

Aaa, o to Tobie chodziło. Jasne, że były sprawy, że tak nazwę je - intymne. I to już bardzo dawno temu, w sumie oboje przeżyliśmy ze sobą to pierwszy raz. W sumie masz w 100% rację, najpierw sam muszę ogarnąć, czy ja  chcę z nią być, czy jednak nie..

A co do cytatów, już poprawiam, nie wiedziałem i dziękuję! smile

10

Odp: O co tutaj chodzi?

Hmm, tak myślałem sobie sporo czasu nad tym wszystkim, wejrzałem w głąb siebie, zapytałem czego tak naprawdę bym chciał i czego oczekuję. Dowiedziałem się tyle, że jednak chcę spróbować. Chyba wychodzę aktualnie z założenia, że lepiej żałować, że się spróbowało, niż nie spróbować wcale. Oczywiście to tylko taka podpora, nie robię tego na siłę, bo tak przysłowie mówi, by spróbować.

Po głębszej analizie doszedłem do wniosku, że tak naprawdę to, czego potrzebuję, może mi zapewnić ona. Przez te dwa miesiące poznałem wiele kobiet, lecz jakoś przy żadnej nie czułem tego co do Ex, być może za wcześnie by coś takiego stwierdzić. Ale z kolei w drugą stronę, przed aktualną Ex też miałem kilka dziewczyn już i serio, nigdy przy żadnej nie czułem tego, co przy niej. Zresztą, jeszcze za czasu związku jej mówiłem, że w tym związku czuję, że odżyłem.. Kiedyś taki nie byłem, byłem taką szarą myszką siedzącą bardziej w domku - przed komputerkiem.

Jednakże jest to decyzja obustronna, więc i ona musi wyrazić chęć. Jeśli odpowie mi negatywnie, zwyczajnie będę musiał to zaakceptować i wycofać się z pola minowego, bo tam, to już nie trudno wdepnąć w niezłe G. Ogólnie, to zapytałem ją tak trochę żartem, trochę serio "to co, kiedy na randkę lecimy?". I ona w tamtym momencie (to była rozmowa telefoniczna) poczuła się bardzo zdezorientowana, niby nie powiedziała, że nie, ale nie powiedziała też, że zgadza się. Wydaje mi się, że ta cała jej zazdrość wobec mnie, gdy mam kontakt z innymi dziewczynami jednak coś znaczy, może temu się waha, może na piątkowym spotkaniu również coś w niej odżyło, po wspólnym zobaczeniu się po dwóch miesiącach, nie wiem.

Wiem jedno, aktualnie liczę mimo wszystko na to, że odpowie mi pozytywnie. Aczkolwiek im bardziej nad tym myślę, tym bardziej wydaje się to być abstrakcyjne, a ręka wydaje się być zbyt krótka, by sięgnąć tego, co chcę osiągnąć. Jako, że wczoraj był pierwszy kwietnia, to wzięła to trochę też pół żartem, pół serio. Jednak dziś znów podciągnąłem ten temat w naszej rozmowie i na pewno zdała już sobie sprawę, że to żart nie był. Jedyne co dałem radę jako facet wywnioskować z naszych pogawędek, to to, że jest strasznie niepewna czego chce. Stara się również mnie chyba jakoś odepchnąć, bo przykładowo mówi, że ogólnie to dziwne jest, że chcę zaprosić swoją byłą na randkę, że powinienem zaprosić osobę, która mi się podoba, więc na to odpowiedziałem "Okej, masz rację - tak zrobię. Zapraszam Cię". Potem to już było od niej pytanie, czy zapraszam ją tylko dlatego, bo z tą nową, z którą rzekomo miałem być szczęśliwy, nie udało się.

No nic, pozostaje mi chyba cierpliwie czekać na rozwój akcji, być może kilka kart źle rozdałem, niektóre rzeczy mogłem inaczej zrobić, jednych słów mogłem nie mówić, może mogłem coś więcej dodać - nie wiem. Aktualnie stoję na bardzo cienkim lodzie i nie wiem czy uda się dojść bezpiecznie do brzegu, na tym polega cała parodia mojej sytuacji.

11

Odp: O co tutaj chodzi?

Jest spoko, czy sponio, jak to teraz mówią... Więc możesz powoli, ale to trudne emocjonalnie... Albo, tak jak zacząłeś... Szybciej, też trudne, ale tyle samo pewnie energii wydatkujesz a szybciej będzie. Jak już wiesz swoje i chcesz spróbować, to jesteś z nią 'do bólu' szczery. Jeśli nie chodzi Ci o zaliczenie, a o związek trwalszy, to jej to mówisz: przemyślałem, chodzi o Ciebie, nie nie dziwne, podobasz mi się, zawsze podobałaś, myślę, że mamy szansę... tak jak w tej reklamie w TV - chyba zupy błyskawicznej.... nawet tak możesz spróbować, odpowiedzieć na kilka pytań, którei tak zada... i znowu wyważenia potrzeba, aby za dużo sobie pytań nie postawić w jej imieniu smile
Jak będziesz pewny tego co mówisz, to ona uwierzy. Na koniec możesz ją po prostu zapytać: co Ty na to? Ja tylko radzę: aby szczerze... aby z tego propozycja była a nie podryw... Wtedy pewnie ona, jak kobieta... będzie się o szczegóły wypytywała... a dlaczego? a dlaczego teraz? a co z Twoją nową? I sobie uprościj... Jak czegoś nie wiesz, to mówisz 'nie wiem, muszę przemyśleć' i zapamiętaj pytanie... Jak za dużo pytań do zapamiętania... to mówisz: 'hej! poważnie Ciebie traktuję, za dużo już tych pytań do wyjaśnienia... pogubię się... najpierw wyjaśnię wcześniejsze...'. Na konieć, nie przegadaj i nie daj się przegadać. Mówisz - to moja decyzja i propozycja... Twoja to? Jak się określi pozytywnie to wtedy brnij w wyjaśnianie innych kwestii. I tak pewnie do końca życia będziecie sobie mieli co wyjaśniać smile

12

Odp: O co tutaj chodzi?

Ogólnie to widzę, że masz chyba podobne nastawienie jak ja. Mianowicie, również uważasz, że trzeba po prostu uwierzyć w swoje słowa, postanowienia, uwierzyć w to, że faktycznie tak chcę. Z kolei na stronach internetowych zazwyczaj jest ten sam schemat w "odzyskiwaniu Ex" - zerwij kontakt; zmień się dla siebie; wróć do jej życia; brnij w to". Ja osobiście po takim planie działania czuję, że zwyczajnie oddaliłem się od swojej byłej dziewczyny.

Nie, nie chodzi tylko o zaliczenie. Mówiłem, między nami było już dawno zbliżenie. Związek trwał dwa lata, więc już po pół roku przeżyliśmy ten pierwszy raz, więc ta opcja odpada, że o to mi chodzi. Ja po prostu wewnętrznie czuję, że potrzebuję jej. Może inaczej, dam radę sam żyć, sam przeżyć swoje życie, samo-zrealizować się, lecz brakuje mi jej do tego, by to właśnie ona była u mego boku, gdy będę piął się po ścianie sukcesów. Nie potrzebuję nikogo innego, może to brzmieć desperacko, ale... No jednak poznałem przez dwa miesiące naszej rozłąki kilka kobiet - nie ukrywam, że atrakcyjnych, mądrych i inteligentnych, ale... No właśnie, ale co? Żadna nie miała tego "czegoś", co by mnie ciągnęło do niej, co by sprawiało, że nie dam rady ustać w jej obecności. I o ile fizycznie podobały mi się, o tyle z charakteru mniej lub nawet też, a mimo to nie ciągnęło mnie do związku. Nie szukałem w nich cech swojej byłej, po prostu... Nie wiem jak to wyjaśnić, po prostu nie miały tego "czegoś".

Hmm, tylko trochę tak boję się od razu szarżować z takimi wypowiedziami, że mi podoba się. Nie wiem, czy ona by nie uznała tego za moją słabość i przez to bym tylko nie pogorszył całej sytuacji. Chociaż z drugiej strony biernością też nic nie osiągnę. To jest śmieszne, ona ma zupełnie inny styl funkcjonowania niż masa kobiet opisanych w artykułach internetowych, przez co mam trudniej... Może temu uważam, że to ta wyjątkowa kobieta, może dlatego tak mnie do niej ciągnie, bo jest wyjątkiem od reguły? Nie wiem, ale wiem jedno. Mam aktualnie sprecyzowane wymagania i wiem co chcę dalej z tym robić - chcę po prostu spróbować z nią ponownie trwałego związku.

Dlaczego ponownie? Przez ten czas rozłąki zmieniłem się diametralnie. Zacząłem o wiele więcej wychodzić do ludzi, porzuciłem komputer (a raczej gierki - tak, żenada). Dostrzegłem wiele rzeczy, które robiłem źle tak na dobrą sprawę z związku, a których wiem, że już bym ponownie nie zrobił. Teraz tylko kwestia tego, czy zaakceptowałaby takiego, "nowego" mnie. Czuję się bardziej dojrzały emocjonalnie przez tę rozłąkę. Czuję, że mój charakter zmienił się szczerze i to bynajmniej dlatego, by odzyskać byłą. Ta zmiana przyszła sama z siebie, z dnia na dzień, nic nie planowałem. Od tak zacząłem komunikować się z ludźmi, przełamałem rutynę, która wyniszczała mój związek, a o której wiedziałem. To też jest śmieszne, doskonale wiedziałem, co niszczy ten związek, a mimo to nie starałem się wyeliminować problemu... Może temu, że ciężko było tak z dnia na dzień? Może i tak. Jednak aktualnie ten problem jest naprawiony, czuję to wewnętrznie. Mam tylko nadzieję, że i ona będzie chciała poczuć moją zmianę.

Moim zdaniem ten cały schemat nie jest po to, by faktycznie odzyskać ukochaną osobę, tylko po to, by zapomnieć i "nie zasiedzieć się", tylko brnąć dalej do przodu. Tylko po co te całe kłamstwo? Po co ludzie piszą, że to skuteczny sposób. Już lepszym tytułem byłoby "odzyskanie siebie", a nie "odzyskanie Ex".

13

Odp: O co tutaj chodzi?

Tak mnie teraz zastanawia - powinienem naciskać na odpowiedź od niej? W sensie takim, że nadal odpowiedzi nie dostałem i nie wiem, czy poruszyć temat przy najbliższej rozmowie, czy poczekać aż sama go zacznie? Takie przemyślenie mnie aktualnie naszło.

14 Ostatnio edytowany przez rh72 (2017-04-02 18:37:34)

Odp: O co tutaj chodzi?

A jakim jesteś człowiekiem...? Wolisz poczekać...? Dziewczyny nie zrazić? Gdzieś tu pisałem, że facet nie jeleń i w las nie popędzisz... że raczej faceci niestrachliwi. Kobiety też nie... Może mniej doświadczeni, jak młodzi. Najlepsza rada to nie udawać... Zmienić się nie zmieniłeś. Powtarzam. Zmieniłeś może zachowanie... wydoroślałeś... Właśnie dlatego Ci odpowiadała i dalej odpowiada. Bo się nie zmieniliście. Jeśli coś przeszkadzało, a zmieniłeś ZACHOWANIE, to ... cud?! tongue Widzę, że chcesz i potrzebujesz pretekstu tutaj, aby ktoś podjudził. A zawracaj jej w głowie. Szybko, widze, dochodzisz do wniosków czego chcesz, więc dobrze to rokuje.
Zadzwoń, powiedz, że chcesz się spotkać i poważnie pogadać... Pomyśl tak: ona czegoś oczekuje, ja czegoś oczekuję... musimy pasić do siebie jednak (nie wierz w te przyciągające się przeciwności.. jak będą przeciwności to nie będzie o czym gadać i ciągłe kłótnie, nieporozumienia i ... o czym gadać? - tak, ktoś mi napisze, że to może działać... zwykle nie działa). Więc jeśli pasuje, to ... zrozumie. Posłucha Ciebie, może uwierzy. Myślę, że wątpliwości masz, bo coś 'za uszami' u Ciebie... Że to rozstanie to trochę 'przegiąłeś'? big_smile No cóż, chyba tutaj może dać Ci szansę... Ładnie napisałeś, że inne są, ale ona taka... tak jej powiedz... Nie jesteś desperat, jak widzę. Uda się... smile Chociaż zawsze są 2 uda... Pamiętaj: uda się lub .. nie uda... No cóż... ja radzę, abyś wyciągnął do niej rękę... mam nadzieję, że coś z tego będzie.

EDIT: nie załapałem od razu... nie naciskać... ale nie czekać wieczność... jak naciśniesz za bardzo... wiesz... ale sobie i jej granice postaw w zastanawianiu się. Realne, wg jej i Ciebie... nie pół roku... Po prostu powiedz co i jak i niech się zastanowi, jak potrzebuje... ale nie wieki!

15

Odp: O co tutaj chodzi?

Hmm, więc może na razie faktycznie nie będę zaczepiał tego tematu. Staram się też trochę zrozumieć ją, bo sam bym nie chciał być napastowany jednym pytaniem przez cały dzień, nawet przez kogoś tak mi bliskiego. Nie wytrzymałbym psychicznie, to jest takie ... zmuszanie? Chyba tak, chyba mogę nazwać to takim lekkim przymuszaniem, a przez to właśnie mogę wyjść chyba tylko gorzej.

A co do wątpliwości.. Czy mam coś za uszami? No właśnie nie, żadnej zdrady nie było, ani fizycznej, ani emocjonalnej. Owszem, jakoś z dwa tygodnie po rozstaniu był moment, że napisałem co faktycznie myślę o tym rozstaniu i o postępowaniu jej. Jednakże zostało to wszystko wyjaśnione (tak - na pewno, po prostu to wiem) i też wiem, że ona mi wybaczyła tę wywołaną przeze mnie kłótnię. Wiadomo, ślad zostanie gdzieś tam na zawsze, tak samo przy rozstaniu, jednak jestem zdania, że da się o tym powoli, lecz skrupulatnie zapominać i żyć dalej.

Masz rację - tak uważam przynajmniej. Zadzwonię do niej, nie dziś, nie jutro, lecz w najbliższym czasie i po prostu poproszę o spotkanie. Chyba, że wcześniej ona sama się odezwie i da mi odpowiedź, ale zakładając, że ma to wyjść z mojej inicjatywy, to przeczekam troszkę, nie chcę aż tak dużej presji wywierać, to nie pomaga.

Udawać nie mam zamiaru, skoro już zacząłem ten cały temat, to doprowadzę go do końca, bez żadnych kłamstw (których swoją drogą nigdy zwolennikiem nie byłem). Powiem jak ja widzę sprawę, zapytam jak ona to widzi. Cóż mogę więcej powiedzieć... Aktualnie chyba pozostało mi jedynie czekanie.

16

Odp: O co tutaj chodzi?

Właśine tak, jak sobie też umyślam... Na chwilę poczekaj, chyba, że ona... ale już i ją możesz chwilę przystopować i powiedzieć, że lepiej te 2-3 dni sobie poczekać, niż...
Chodziło mi nie o zdradę ale o pewne 'przewinienia' typu za dużo grał, a mnie olewał. Wtedy też partner/ka nie mają za ciekawego życia.
Znając kobiety, jeśli jej zależy, to wyśle Ci wcześiej sygnał. Nie wytrzyma 3 dni big_smile (hihihi... ciekawe, czy jakaś kobieta tego posta przeczyta... smile )
Więc masz trochę papierek lakmusowy. Jak nie byłeś zbyt enigmatyczny to ... powinna prędzej zadzwonić... big_smile

17 Ostatnio edytowany przez aloizy (2017-04-02 20:22:16)

Odp: O co tutaj chodzi?

Hmm, w zasadzie przed chwilą właśnie zadzwoniła. Chodziło o ogólne zapytanie jak mi dzień minął, opowiedziała po krótce jak dla niej minął. Dodała, że dziś był u niej kolega, z którym uczyła się do jakichś tam lekcji, potem poszli sobie na spacer. To ten kolega, z którym miała być jak nasz związek się rozpadł, a z którym stwierdziła, że jednak nie będzie i nie będzie chciała z nim już być, bo wkurzył ją swoim zachowaniem. Jednak mówiła, że lubi go jako kolegę. No i powiedziała, że zapomnieli o angielskim i czy ja bym mógł jej pomóc. Tam wspomniałem, że no mogę, skoro w miarę znam ten język i wysłałem jej notatki. To tyle.

Jednakże tą rozmową zbiła mi trochę morale, nie ukrywam.

@edit
A, nie wiem czy to istotne, ale chciała się spotkać, bo w środku tygodnia ma sprawdzian. Ja tam trochę niechętnie w sumie po zbiciu moich ambicji, więc stanęło na tym, żebym w takim razie chociaż notatki dał, a ona nie będzie już przeszkadzać mi.

18 Ostatnio edytowany przez rh72 (2017-04-02 20:24:43)

Odp: O co tutaj chodzi?

Bo ona też może próbuje Ciebie podejść big_smile Ale, jeśli będziecie razem, to musisz postawić granicę zgodnie ze swoją definicją akceptacji zachowania... Że np. ona nie może bliższych kontaktów utrzymywać z tym kolegą, bo jesteś po prostu zazdrosny i nie wierzysz w czystą przyjaźń damsko-męską. Od Ciebie zależy... Widzisz? Zapłaciłeś taką monetą i Ci odpłaciła w tej samej... big_smile

EDIT: sam się zapędzasz w kozi kąt... Zadzwoń i ją przeproś z tym fochem - Twoim fochem smile Spotkaj się z nią, jak chce...

19

Odp: O co tutaj chodzi?

Ehh, kolejny raz w zasadzie masz rację. Wtedy ja wzbudziłem (chyba) zazdrość - z tym, że chciałem tego, a teraz jej się to udało - choć nie wiem, czy taki był zamiar, wątpię.

Zadzwoniłem, była w sumie zdziwiona, że dzwonię. Miała to być krótka rozmowa odnośnie tego języka angielskiego. No więc ustaliliśmy, że napiszę jej te notatki, a jeśli będzie niezrozumiale dla niej (bo wbrew pozorom sporo tego jest), to wtedy ustalimy spotkanie (a ja oczywiście specjalnie napisałem najwięcej ile się da, by nie połapała się z notatek). Zajęło to ustalenie mniej niż minutę, potem zeszła rozmowa na inny temat, nie z mojej inicjatywy, choć też nie ma co tutaj się podniecać, że nie ja przeciągnąłem rozmowę, bo to akurat u niej normalne zachowanie. No i koniec końców rozmowa trwała nie minutkę, a około pięciu, po czym się rozłączyliśmy.

Ogólnie piszesz w taki sposób jakbyś był pewny, że ona chce spróbować dać mi tę szansę. Nie mam pojęcia z czego to wynika, ale ja wcale nie widzę by tak było. Jakoś mam zupełnie inne przekonanie na ten temat, że ona chce utrzymać relacje w "friendzone", więc jak to wreszcie faktycznie może być? Chociaż na 100% to i tak tylko ona wie.. Mam jakoś po prostu przekonanie, że jednak ona nie chce próbować, ale nie jestem pewny czy słusznie i dobrze myślę.

A, i podczas tych dwóch telefonów oczywiście od żadnej ze stron nie padła propozycja randki, ani nie zeszliśmy w żaden sposób na ten temat - tak jak mówiłem, na razie nie będę naciskał na to.

20

Odp: O co tutaj chodzi?

Chłopie - do frienzone niby łatwo, ale można i tam być. Pierwsza zasada to jeśli rokowaliście na związek... Wtedy uciekać. Pewny czuję się raczej w Twoich odczuciach do dziewczyny. Więc jeśli chcesz zwiększtć szanse bycia z nią to wyobrażaj sobie 'bycie z nią', wizualizuj wspólne rozmowy... I Próbuj pokazać delikatnie, że budujesz tą reację, nie ona nawet - kobiety często to doceniają... Zachowania wycofujace to duży problem facetów. Pokaż jej drogę, a najważniejsze oikaz jej CEL. Dobrze go zefiniuj i przegadaj. Ty możesz napisać, dom w wieku lat 25, granie tylko 1 godz dziennie jak tylko starczy czasu, podział obowiązków itp... Nawet stwierdzenie, ze bez łaski ma Ci co tydzień loda robić, Ty coś innego - Wasze granice... - zawsze udaje się taki handel wzajemny ...

21

Odp: O co tutaj chodzi?

Hmm, najgorsze jest też to, że to próbowanie odzyskania jej nie jest wcale proste. Co chwilę jakieś potknięcia, kłody pod nogami. Wydawać by się mogło, że to taka prosta droga (w mojej głowie wszystko wyglądało idealnie jak ma przebiegać kolej rzeczy). A tutaj klops, nie spodziewałem się w ogóle takie zagrania - o wzbudzenie zazdrości chodzi.

Ktoś może zapytać mnie, czy w takim razie warto skoro nieźle się hartuję. Hmm, ten pierwszy jak i ostatni raz warto moim zdaniem spróbować. Jak nie wyjdzie - okej, szkoda.. Ale nic na siłę, kurczę. Więc spróbować owszem moim zdaniem warto i w tym wypadku chcę zawalczyć, ale też nie raniąc siebie samego przy tym za bardzo.

Ale jeszcze raz - nie sądziłem, że tak mocno zazdrość ona we mnie wzbudzi. Przecież jeszcze tydzień temu byłem obojętny na to, co robi - nieźle się porobiło. Kilka sytuacji, a zmiana nastawienia o 180 stopni.

Tak się zastanawiam, czy wyobrażenie sobie tego, że jest wszystko okej, to aby na pewno dobry pomysł. Co mi da takie złudzenie?

22

Odp: O co tutaj chodzi?

Zaczynamy od poczucia sukcesu. Jeśli to zobrazujez to Twoje szanse mocno latają do góry... Dobra wizuaizacja to i dobre 50% będzie. Kobieta będzie Ciebie odbierała inaczej. Przed lustro i stroich figury zwycięzcy.... DIZAŁA! bez wstydu!
Po drugie on się gubi. To powiedz, że ma prawo... Napisz / powiedz, że intencja powiedziala - teraz spróbujcie być razem, po prostu być... Tańczy z innym to jak ci nie pasuje bo bardzo dużo powzalała albo sraty kolega, to mówisz, stawiasz granicę i patrzysz co ona z nią zrobi. Granice muszą być przemyślane - realizowalne i to w obie strony...

Musisz być czesto obok niej, nawet milcząco, wspierać ję, patrze czy Ciebie wspiera. Czy cieszycie się towarzystwem, co robicię.... 5 dni, może więcej i się wtedy zapytajcie, OKI... Ale niech dziewczyna zna jasną postawioną intencję tych sopotkań z tym, że może je przerwać i '
ty możesz... fair...

23 Ostatnio edytowany przez aloizy (2017-04-03 05:21:51)

Odp: O co tutaj chodzi?

Jeżeli chodzi o te granice, które byłyby już w związku, to z tym nie ma żadnego problemu. Zawsze jasno i klarownie określałem co uważam za stosowne, a co uważam za niestosowne. Nigdy z tym nie było żadnych problemów - bym się określił w tym temacie.

Poczekam póki co jakiś czas, a potem zwyczajnie właśnie zacznę ten temat, powiem to co uważam, jak ja to wszystko widzę, powiem co czuję, odpowiem na te jej pytania pod trochę szerszym kątem. Zobaczę co wtedy się stanie, ale jestem dobrej myśli oczywiście - znaczy staram się być.

@edit
A, i jeszcze jedno. Do czasu aż umówię z nią spotkanie, to powinienem zaczynać rozmowy z nią jakikolwiek chociażby na Facebooku? Tematy oczywiście luźne byłyby. Czy czekać aż ewentualnie ona się odezwie? Bo całe spotkanie planuje umówić na koniec tego tygodnia jakoś.

24

Odp: O co tutaj chodzi?

Nie wiem... Czy powinieneś...? To też takie udawanie, że nic się nie stało. Jeśli zaczepiłeś ten główny temat i jej powiedziałeś, że chcesz z nią być to myślę, że nie tyle nie milcz bo to niemiłe jednak powiedz jej, że sprawa Ciebie gnębi i nie będziesz się rozdrabniał - ma czas na myślenie i podkreśl, że jej 'nie' nie oznacza zerwania przyjaźni a jedynie uporządkuje sprawy i będziesz wiedział jak się zachowywać, w tym będziesz miał wolną rękę... Jeśli tematu głównego nie było (piszę tak bo mogłem się zgubić) to zachowuj się po prostu miło i bez podpuszczania, złośliwości tylko sympatyczne = droczenie się... Aż zdecydujesz się powiedzieć i porozmawiać... Bo mi wychodzi, że już jej powiedziałeś o uczuciu i teraz czekasz na poważną rozmowę te 2-3 dni... Aha - czekanie ustaw z nią też. Będzie się czuła nawet zaopiekowana jak powiesz, że ma sprawdzian, co wolisz aby przeszła bez dodatkowych nerwów, więc porozmawiasz z nią odpowiednio 'potem' np. 2 dni po strawdzianie smile Tzn. bądź wyrozumiały ale też wymagaj. I powtarzam, kobiety same nie lubią się gubić - ona może zacząć z Tobą 'grę' jak się poczuje za pewnie... ale wtedy 'tnij' chłopie... Nie pozwól na puste deklaracje...

25 Ostatnio edytowany przez aloizy (2017-04-03 12:11:22)

Odp: O co tutaj chodzi?

Odnośnie tematu głównego, to sam nie wiem czy zacząłem go. Zapytałem jedynie kiedy idziemy na randkę, o swoich uczuciach nic nie mówiłem. No.. Może jedynie jak ona mi powiedziała, bym zaprosił lepiej jakąś, która mi faktycznie się podoba, a nie swoją byłą - na co odpowiedziałem, że okej - zapraszam Cię. big_smile

Ogólnie to dziś zapytałem ją o spotkanie w piątek. Na początku jasno nie chciała, że niby nauka. Podlapalem o co chodzi, powiedziałem, że to nie będzie randka, tylko zwykłe spotkanie - na co powiedziała, że w takim razie zobaczy.

Póki co, sprawa ma się w ten sposób, że wymieniamy się luźnym wiadomościami niepowiązanymi w żaden sposób z tematem związku.

Jeśli dojdzie do tego spotkania, to na pewno dokładnie się określę. Wspomnę pewnie też o tym, że zaczepiam ten temat, ponieważ nie chcę stać w miejscu, chcę iść do przodu, a to mnie blokuje i chcę mieć jasno określone, co dalej robić mam z tym fantem.

A jeszcze odnośnie angielskiego - pomogę robić jej te zadanka, wyślę kilka przykładów. Niestety odwołalem spotkanie w środę, bo będę miał próbną maturę i nie ma opcji na spotkanie. Więc dziś napiszę jej zadania, ona mi je zwróci zrobione.

@edit
Zapomniałem odnieść się do tych wyobrażeń - z tym już nie ma problemu. Dziś rano miałem takie przemyślenia, wymyślałem jak może wyglądać to spotkanie - oczywiście zakończenie było w pozytywnym aspekcie. Także ja już w siebie wierzę. Mam tę pewność siebie, której potrzebowałem. Choć mimo to, dalej mam jakieś takie przeświadczenie, że to wszystko jest tylko w mojej głowie, we mnie. A ona średnio ma chęci. Jednak ostatecznie wszystko rozstrzygnie się niedługo.

Pamiętam jak świeżo po zerwaniu związku chciałem o tak pogadać czemu nam nie wyszło, to w zasadzie wtedy nie chciała rozmowy na ten temat, dręczyło ją to. Być może moje podejście było źle, tym razem inaczej to rozegram i mam nadzieję, że mnie wysłucha i przede wszystkim - będzie chciała wysłuchać. Oby nie było tak, że pogadam sobie, a po niej splynie wszystko niczym woda lub co gorsze - wcale nie będzie chciała wysłuchać. No nic, okaże się w swoim czasie.

26

Odp: O co tutaj chodzi?

I wszystko jasne... Piątek, się stresuj - masz podwójnie czym big_smile

27 Ostatnio edytowany przez aloizy (2017-04-03 12:47:54)

Odp: O co tutaj chodzi?

Nie wiem czy tam zwróciłeś uwagę, ale zedytowałem wypowiedź wyżej i dodałem kilka informacji.

Co do samego spotkania/piątku - nie jest powiedziane, że w ogóle odbędzie się. To zależy od niej, ale fakt faktem - czekam z niecierpliwością.

28

Odp: O co tutaj chodzi?

Widzę, niestrachliwy... Właśnie... Jak wiesz, czego chcesz, to drogę znajdziesz smile A że o nią pytasz? Bo tak się czasami tej drogi szuka... Ale najlepiej siebie pytaj. Bo jak pobłądzisz to Twoje będzie... Działaj, Mości Panie!

29

Odp: O co tutaj chodzi?

Znaczy to jest tak, że ja tę drogę znalazłem już - w sensie, że wiem jaki mam plan, wiem co chcę, wiem jak działać, wiem co powiedzieć. Tutaj nie mam problemu. Mnie trapi cały czas jedno, ta niepewność co ona czuje, to mnie trochę dobija, bo nie wiem czego mam się spodziewać, a tym bardziej, że średnio to wygląda, bym spotkał się z akceptacją - taki oto mój problem. To nie kwestia pewności siebie, tutaj o coś innego chodzi - o sygnały, które ona wysłała - nie są do końca jasne, albo może ja w ogóle je nadinterpretuję, a sygnały jasno mówią "nie chcę".  Nie mam pojęcia.

30

Odp: O co tutaj chodzi?

OK! To jak się dowiedzieć inaczej..? jest jeszcze jedna możliwość, aby trochę 'sobie' pomóc... zabierz ją 'do towarzystwa' dobrych znajomych (Twoich)... niech Ci ktoś powie (najlepiej dziewczyna - tylko nie przesadź aby niepotrzebnie nie wyszła z tego gafa, że do dziewczyn ją ciągasz), jak ktoś widzi tą relację... z boku... wtedy może się upewnisz, tylko wcześniej rozmów się z przyjacielem/łką, że chodzi o to aby poobserwowała...
Ja kiedyś miałem ubaw, bo poprosiłem koleżankę mojej później żony o potwierdzenie, że moja przyszła coś do mnie czuje... Koleżnka mi powiedziała: 'chłopie, działaj, na całej drodze zielone światło' a mojej późniejszej żone, że ja lecę nie na przyszłą, tylko na nią, tą co pytałem... ale był kwas! ale na szczęści (a teraz nie wiem, bo w separacji) uwierzyła mi żona... za kobietami chcesz dojść? za sobą nie można... a rada życiowa... jak dobre intencje i single to pchaj łapki... dostaniesz po łapkach, czy inaczej... otrzeźwi jednak szansy nie zmarnujesz... bo to boli najbardziej potem... big_smile

31 Ostatnio edytowany przez aloizy (2017-04-03 15:56:26)

Odp: O co tutaj chodzi?

Hmm, odnośnie opinii innych ludzi. Nie raz pokazywałem wycinki rozmów, opowiadałem o tym, co dzieje się między nami. Kurczę.. Każda opinia osoby postronnej była taka sama - tęskni za mną, jest zazdrosna. Czy to kolega, czy koleżanka - opinia taka sama, ale dla mnie to nadal za mało. Będę spełniony, gdy będę miał czarno na białym, wtedy nie ma opcji, że nie będę wiedział, co ona czuje.

Śmieszne, bo nawet matka moja własna mówiła mi, że w zasadzie to nie jest normalne, że utrzymuje się kontakt z byłą. Ani ja, ani ona nie urywamy go. Chętnie sobie odpisujemy. Mówiła, że coś musi być na rzeczy i, że ja ją na pewno kocham - okej, tutaj ma rację. Dodatkowo powiedziała, że gdyby ona nic nie czuła, to by nie chciała kontaktu ze mną mieć - i tu jestem skłonny kłócić się... Ona jest takim typem człowieka, że sama w życiu nie napisze "spadaj", nie powie, by ktoś urwał z nią kontakt.

Tak bardzo nie mogę się doczekać tego spotkania z nią, a tak bardzo martwię się, że to jednak będzie odrzucenie. Oj mam ciężki przypadek. big_smile

@edit
Ale fakt - ogólnie rzecz biorąc, lepiej spróbować i żałować, że to zrobiłem i nie odpuściłem już dawno, niż żałować, że nie spróbowalem nigdy i do końca życia zadręczać się tym.

32 Ostatnio edytowany przez anderstud (2017-04-03 19:38:42)

Odp: O co tutaj chodzi?

Po mojemu ona już z tego związku wyszła i go zakończyła, ale jeszcze nie nauczyła się żyć z myślą, że ty możesz być z inną.
Koniec.
Żadnej wielkiej filozofii w tym nie ma, podręcznikowy przykład zachowania psa ogrodnika - sam nie zeżre, ale drugiemu nie da.
Jak chcesz się męczyć kolejne miesiące i dorabiać sobie do tego martyrologię, to proszę bardzo, ale to tylko strata czasu jest.
Gdzieś kiedyś przeczytałem, że faceci są najbardziej zazdrośni o swoich poprzedników, a laski o swoje następczynie.
Masz tutaj potwierdzenie. Ona już nie chce z tobą być, ale też nie chce dać ci odejść. Całkiem normalne zachowanie.
I pamiętaj o jednym, najważniejszym przy rozstaniach - nie wierz w nic co będzie mówić i w połowę tego co będzie robić.
Rozsyłanie zdjęć po znajomych czy afiszowanie się w miejscach publicznych, to jest tylko znaczenie przez nią terytorium,
na które innym jest "wstęp wzbroniony" ale co z tego wszystkiego wynika dla ciebie? Jedno wielkie nic. Kompletnie nic.
Nie wierz w nic co mówi i w połowę tego co robi... Gdyby z tamtym typem jej wypaliło, to dzisiaj nawet by na ciebie nie spojrzała,
ale że tam jej się zesrało i koniec końców została sama, to teraz będzie ci mącić we łbie, aż nowego przydupasa nie znajdzie.

33 Ostatnio edytowany przez rh72 (2017-04-03 20:22:01)

Odp: O co tutaj chodzi?

Nie dołuj chłopaka... Przecież chce wyjasnić... Czasu potrzeba i wie co robić... Nie ma chęci być robionym w bambuko (mówi się tak jeszcze?)... Przy okazji, to strategia oznaczania terenu bardziej męska jest... Nie znaczy, że kobiety tego nie robią ale nie naudużywają. To facet zwykle oznacza pierścionkiem, w twarz daje drugiemu, wydziera się na innych, że ona już zajęta... Więc niech chłopak działa... Spoko... smile

34

Odp: O co tutaj chodzi?

Anderstud, po części jak najbardziej możesz mieć rację, nie wykluczone jest, że i tak to będzie wyglądało. Tylko widzisz, powiem Ci taką sprawę. Jeśli człowiek potknie się i upada, to w pewnym momencie jest taki czas, że już nie masz czego się złapać i doskonale wiesz, że upadniesz. Po dosadnym upadku jest czas by się podnieść. Podobnie i chyba w mojej sytuacji, aktualnie jestem w średniej i na mojej drodze jest korzeń, którego jeszcze nie widzę. Jeśli potknę się, to siłą rzeczy muszę tej gleby poczuć, by mieć doświadczenie na przyszłość. Więc gdy ona mnie odrzuci, w przyszłości już nie spróbuję tego samego, bo identycznie się oparzę. I jestem również zdania, że na drugą szansę zasługuje każdy, no dobra - prawie każdy. Jednak w tym wypadku uważam, że ja zasługuję na szansę za równo jak i ona, więc ja ją sobie daję (w domyśle - szansę), pytanko tylko czy i ona da mi tę szansę.

Rh72, nie zdołował mnie tym. Ktoś w końcu i tak by napisał taką opinię, lecz aktualnie jestem jeszcze na to ślepy. Jasne... Mogę uniknąć tego za wczasu i już teraz ewakuować się, lecz jakie z tego wnioski wyciągnę? Pewnie żadne i w przyszłości znów bym miał ten sam problem.

Czy dalej się mówi przysłowiowe "bambuko"? Ja osobiście już nie używam, aczkolwiek czasem obije się jeszcze o uszy, ale w moim środowisku wychodzi to aktualnie z mody w trybie bardzo szybkim.

35 Ostatnio edytowany przez anderstud (2017-04-03 20:46:59)

Odp: O co tutaj chodzi?
rh72 napisał/a:

... Więc niech chłopak działa... Spoko... smile

Spoko, niech działa, tylko po dwóch latach bycia razem jakieś dziecinne podchody uważam za zbędne.
Niech ją posadzi na tyłku i zapyta wprost tak czy srak i żadne tam "teraz ci nie powiem" bo "muszę to przemyśleć"
albo tym bardziej "na razie zostańmy przyjaciółmi i zobaczymy" a stawiam worek dolarów przeciwko taczce zeszłorocznych liści,
że jak ją zapyta wprost, to coś takiego właśnie usłyszy, bla bla bla, ple ple ple, sama nie wiem czego chcę...
Oczywiście że wie czego chce i napisałem wyżej co to jest, ale nie mam nic przeciwko temu, żeby tym razem się pomylić smile

36

Odp: O co tutaj chodzi?

A to chodzi... Cholernie dobrze aloizy jednak kombinuje... Czas na przemyślenie musi dać, aby nie wyjśc na naciskającego czy desperata. Ale jak pisałem, nie więcej niż i granica. Bo będzie go rozgrywała. To oczywiste. Kibicuję na tak i nie chcę losu kusić.

37

Odp: O co tutaj chodzi?

Powiem Wam tak, ja nie przyjmuję do swojej wiadomości, że może paść taka odpowiedź jak nie wiem, bo nie wiem znaczy u kobiety po prostu nie, choć czasem to może też oznaczać, że daje sygnał, by to facet zadecydował. Ale to tak na uboczu, wiem, że nie w tym wypadku.

Po powiedzeniu tego, czego będę chciał, zadam konkretne pytanie - a co Ty czujesz? Jeśli będzie tekst "zostańmy przyjaciółmi" lub tym podobne, to od razu umywam ręce, mówię, że "dziękuję w takim razie za rozmowę, widocznie źle odebrałem niektóre sygnały, słowa, zachowania, źle skojarzyłem fakty, cześć" i odchodzę, bo po negatywnej odpowiedzi nie będę widział sensu dalej ciągnąć spotkania, bo i po co skoro będę wiedział co chcę. Kontaktu również utrzymać nie będę chciał, bo to będzie samookaleczanie się. Po prostu będę musiał odciąć się od przeszłości i iść dalej! Choć w głębi duszy mam jednak nadzieję, że wszystko pójdzie po mojej myśli, ale los pisze różne scenariusze.

38

Odp: O co tutaj chodzi?

No dobra, to kiedy ta rozmowa?

39

Odp: O co tutaj chodzi?

Zapewne odbędzie się w piątek - ten piątek. A do tego czasu utrzymuję stosunki raczej neutralne, może czasem jakieś delikatne ocieplenie relacji - nie do przesady oczywiście. Jakieś milsze słowo raz na dzień.

40

Odp: O co tutaj chodzi?
aloizy napisał/a:

Zapewne odbędzie się w piątek - ten piątek. A do tego czasu utrzymuję stosunki raczej neutralne, może czasem jakieś delikatne ocieplenie relacji - nie do przesady oczywiście. Jakieś milsze słowo raz na dzień.

Za dużo w tym wszystkim kombinowania, ustalania, zastanawiania się nad każdym słowem, gestem.  Za dużo sztuczności. Brakuje szczerości, naturalności.  Trudno  uwierzyć, że byliście razem dwa lata

41

Odp: O co tutaj chodzi?

Ajj, to nie jest tak, że wszystko od A do Z planuję. Tylko po prostu chcę wiedzieć, pamiętać jakie konkretnie tematy poruszyć, przecież nie ustalam sobie w głowie gotowych dialogów. A za czasów związku większość rzeczy była robiona po prostu spontanicznie. I w piątek zapewne również wyniknie sporo rzeczy ze spontaniczności. Aczkolwiek nie krytykuję opinii, każdy ma do niej prawo, choć do tej akurat nie zgadzam się.

42

Odp: O co tutaj chodzi?

Dla mnie to dziwne planować, że się komuś coś powie miłego.  Albo układać sobie w głowie tematy rozmów.
Ale może ja się nie znam wink
W końcu trochę czasu minęło , kiedy randkowalam.

Tak , czy siak jestem ciekawa, jak się potoczy piątkowe spotkanie.

43 Ostatnio edytowany przez rh72 (2017-04-04 14:43:05)

Odp: O co tutaj chodzi?
masajka napisał/a:

Dla mnie to dziwne planować, że się komuś coś powie miłego.  Albo układać sobie w głowie tematy rozmów.
Ale może ja się nie znam wink
W końcu trochę czasu minęło , kiedy randkowalam.

Tak , czy siak jestem ciekawa, jak się potoczy piątkowe spotkanie.

No, podpuściłaś mnie. Jeśli ktoś planuje powiedzieć coś 'na siłę' miłego, to bałamuci tylko (uwielbiam stare słowa, pewnie znowu aloizy napisze, że już wychodzi z użycia)... smile
Jednak widzisz, kiedy myślisz o kimś i przychodzą ci do głowy miłe, dobre słowa..  Wyobrażać sobie, co kto może na coś powiedzieć, to nie jest planowanie rozmowy. A potem te słowa powiedzieć... nie widzę nic w tym złego.
Jestem zawsze za obrazowaniem sytuacji w taki sposób, jakby się chciało aby było. Nie marzenie nawet ale chodzi o budowaniu w głowie właśnie obrazu, a nie mówienie sobie 'będzie dobrze' smile
Nawet to już i sportowcom zalecają... I poszerza horyzonty - jedno niebezpieczeństwo, to można się na czymś zafiksować... Wtedy życie odkręci... smile

Aha, że się nie znasz... Znasz się, znasz... big_smile

44

Odp: O co tutaj chodzi?

To znaczy ja nie ustalam sobie w głowie gotowych formulek, które wykuję na pamięć i będę je klepał przy rozmowie. Tutaj bardziej miałem na myśli ogół - po prostu zastanowienie się jakie tematy warto poruszyć, to tyle z tego planowania. big_smile

Zresztą, nie wydaje mi się, by to dziwne było, że tyle czasu byłem z nią. Serio, było bardzo dużo spontaniczności w związku. Czasem niektóre rzeczy no było trzeba zaplanować - siłą rzecz i tak jest również w tym wypadku. Myślę po prostu jaki temat może mi pomóc, a jaki niekoniecznie. smile

Czy używa się słowa bałamucić? Ja osobiście nie używam, choć doskonale wiem, co znaczy to słowo. Prawdopodobnie usłyszałem kiedyś od jakiegoś nauczyciela. Ale to jest śmieszne, bo kiedyś język, którego ja aktualnie używam, również kiedyś wyjdzie z mody i młodsi nie będą używać bardzo popularnych (aktualnie) wśród młodszych, słów.

Ahh, też nie mogę się doczekać tego spotkania. W ogóle trochę trudność mi sprawia to, że nie mogę teraz tego tematu z nią zacząć - strasznie kusi mnie by to jednak uczynić, no ale niestety nie mogę. Warto również pamiętać, że w teorii może wyjść tak, że ona nawet nie będzie chciała wysłuchać mnie. Zresztą, opiszę na pewno tp spotkanie tutaj i pewnie wyciągnę pewne wnioski, którymi podzielę się w temacie. smile

45 Ostatnio edytowany przez rh72 (2017-04-04 16:17:52)

Odp: O co tutaj chodzi?

Bałamucić - nawet w 'moich' czasach nie było słowem sexi tongue

46

Odp: O co tutaj chodzi?

Hmm, nawet byłbym w stanie zgodzić się z anderstud, że chodzi tutaj o tę zazdrość, a z kolei ta wynika stąd, że byłe dziewczyny są zazdrosne o nowe dziewczyny byłych chłopaków (trochę przeplatanie z poplątaniem). Ale zastanawia mnie jedna rzecz, czy moja była byłaby w stanie być zazdrosna o koleżanki? Okej, rozumiem o dziewczynę nową, tutaj serio - jestem w stanie taką kolej rzeczy zrozumieć, ale czy jeśli jest zazdrosna o to, że idę na imprezę, a tam będę dziewczyny, których w sumie nie znam, to mam rozumieć, że faktycznie nic nie jest na rzeczy? Kurczę, mam taką "rozkminę" (nie wiem, czy rh72, rozumiesz co znaczy słowo rozkmina tongue).

I to nie taka typowa zazdrość, że jej to nie pasuje. Ona wręcz zła na mnie jest za to. Jeśli dowiaduje się, że będą dziewczyny w moim środowisku, to od razu ton zmienia się na "ok", "aha", "super", "fajnie", "muszę iść, pa". Chyba, że jestem durny i nie wiem, że jedna sytuacja i druga, to niemalże to samo. Więc jakby ktoś mógł mnie oświecić, byłbym wdzięczny.

47

Odp: O co tutaj chodzi?

Hahahaha! big_smile Rozumiem... rozkminiasz swoją ex- tongue Ty się weź za 'robotę' a nie starszym docinasz. smile Ale mi możesz, spox... Chociaż, jak będziesz mocno podskakiwał, to przyjadę i Ci pokażę, jak uwodzić Twoją ex-... Na podwórko Ci wejdę i okazję stracisz. big_smile
Za kobietą nie dojdziesz tak prosto. Prosty to facet jest, ale się już tysięczny z tym raz powtarzam. Jak chcesz myśleć to siedź i myśl. Też tak kiedyś miałem... Sam sobie współczuję z perspektywy czasu. Ale przypominasz mi trochę mojego dawnego 'najlepszego' przyjaciela. Z wiekiem przyjaźć sparciała chociaż nawet długa była. On, co podziwiałem, od młodszego wiedział, co chce. Chciał tą dziewczynę i dopiął swego. Cierpliwy był, myślę, że dużo 'wychodził'. Dziewczyna miała potem, na studiach, wątpliwości, czy tylko On ma być w jej życiu. Czy by innego nie chciała i nagle sobie wybór zawęziła. Zwierzała mi się. Opowiadała, że był inny w jej życiu i nawet ją (ten inny) na rękach nosił ale do niczego nie doszło. Opamiętała się, jak mówiła. Więc nie wiem, czy dobrze zrobiłem i tego kumplowi nie powiedziałem. Może dobrze, bo są małżeństwem i to chyba szczęśliwym. 2 dzieci, dobra praca - jego. Ona z wyboru podobno nie pracuje... Więc - wiedza, czego człowiek w życiu chce... bezcenne!

48

Odp: O co tutaj chodzi?

Wezmę się za robotę, nie martw się o to. I powiem więcej, na pewno poznasz koniec tej historii niebawem. big_smile Także nie martw się o to! smile

Ehh, wiem, że nie ma co myśleć nad tym, tym bardziej, że kobiety kierują się głównie emocjami, więc może i muszę w niej emocje wywołać, kto wie - ajj, dalej za dużo myślenia.

49 Ostatnio edytowany przez anderstud (2017-04-05 01:02:37)

Odp: O co tutaj chodzi?
aloizy napisał/a:

I to nie taka typowa zazdrość, że jej to nie pasuje. Ona wręcz zła na mnie jest za to. Jeśli dowiaduje się, że będą dziewczyny w moim środowisku, to od razu ton zmienia się na "ok", "aha", "super", "fajnie", "muszę iść, pa". Chyba, że jestem durny i nie wiem, że jedna sytuacja i druga, to niemalże to samo. Więc jakby ktoś mógł mnie oświecić, byłbym wdzięczny.

Każda z tych twoich koleżanek stanowi potencjalne ryzyko zostania twoją dziewczyną i twoja ex doskonale o tym wie,
dlatego strzela fochy i dąsy na każde twoje wspomnienie o jakiejkolwiek innej lasce w twoim bliskim otoczeniu.
Ten etap jest nazywany syndromem psa ogrodnika, którego definicję podałem gdzieś tam wyżej,
a klasyczna zazdrość pojawi się dopiero wtedy jak już sobie kogoś znajdziesz, spokojna głowa smile
Póki co ona prowadzi grę w której chodzi głównie o pompowanie ego byciem wciąż ważną w twoim życiu
i wiele zrobi aby ten stan utrzymać jak najdłużej, między innymi odganiając kijem zagrożenie w postaci wszelkiej konkurencji.
Czy to wywierając na ciebie presję okazując niezadowolenie, gdy tylko wspominasz o jakiejś innej dziewczynie,
czy to poprzez ogłaszanie wszem i wobec że nadal jesteś jej pieskiem, afiszując się z tobą, rozsyłając zdjęcia znajomym itp.
czy to robiąc do ciebie maślane oczy, żeby nie przyszło ci czasem do głowy kopnąć ją w tyłek ostatecznie i pójść w swoją stronę.
Młody jesteś, więc masz prawo nie wiedzieć, ale to jest standardowy zestaw klasycznych zagrań mających utrzymać cię na smyczy,
przynajmniej do czasu aż ona sobie kogoś znajdzie i wtedy bez skrupułów ani zbędnych ceregieli kopnie w dupę ciebie.
Jeszcze zobaczymy co wymyśli w piątek, ale jakoś jestem dziwnie o to spokojny, że niczym szczególnym nas nie zaskoczy.
Ja obstawiam, że pójdzie w "sama nie wiem, muszę to przemyśleć" albo ewentualnie "możemy spróbować, ale nic nie obiecuję"
co w zasadzie oznacza jedno i to samo - granie na zwłokę do czasu zastąpienia ciebie kimś innym. Jakieś inne propozycje?

P.S.
Nie wyszło jej z tamtym i została na lodzie. To jest prawdopodobnie jedyny powód, że okazuje jakiekolwiek zainteresowanie twoją osobą.
Nie po to, żeby do ciebie wrócić, bynajmniej. Nie sądzę, żeby w ogóle brała pod uwagę taki scenariusz. Bardziej tutaj chodzi o grę pozorów
i ratowanie twarzy po tym jak spuściła cię w kiblu dla innego kolesia i się na tym przejechała. Wyobrażasz sobie taki obciach? Ona też nie wink

50

Odp: O co tutaj chodzi?

Niewykluczone, że możesz mieć rację, lecz jeśli nie spróbuję, to się nie dowiem. A jeżeli faktycznie tak się stanie, to w przyszłości będę wiedział, że powroty sensu nie mają. Ale póki co, to jestem dobrej myśli, że akurat mój przypadek będzie inny, wyjątkowy i mi się uda, hehe.

51

Odp: O co tutaj chodzi?
aloizy napisał/a:

Niewykluczone, że możesz mieć rację, lecz jeśli nie spróbuję, to się nie dowiem. A jeżeli faktycznie tak się stanie, to w przyszłości będę wiedział, że powroty sensu nie mają. Ale póki co, to jestem dobrej myśli, że akurat mój przypadek będzie inny, wyjątkowy i mi się uda, hehe.

Młodość smile
Trzeba wszystko samemu sprawdzić, przekonać się na własnej skórze. Nie mówię, że to źle, ba nawet zazdroszczę tego myślenia charakterystycznego dla bardzo młodych ludzi : u mnie będzie inaczej, ja jestem wyjątkowy. Ach, mieć znów 20 lat.

A tak na serio, to próbuj, rozmawiaj.  Może wszystko będzie po Twojej myśli, a może się rozczarujesz. Tak, czy siak zdobędziesz nowe doświadczenie, a to Ci się przyda na przyszłość.

52

Odp: O co tutaj chodzi?
aloizy napisał/a:

Niewykluczone, że możesz mieć rację, lecz jeśli nie spróbuję, to się nie dowiem. A jeżeli faktycznie tak się stanie, to w przyszłości będę wiedział, że powroty sensu nie mają. Ale póki co, to jestem dobrej myśli, że akurat mój przypadek będzie inny, wyjątkowy i mi się uda, hehe.

Dobrej myśli, to można być siadając do ruletki, gdzie jest chociaż 50/50 szansy na to, że możesz coś wygrać.
W przypadku powrotów lepiej nie kierować się dobrymi myślami, tylko bardziej logiką i zdrowym rozsądkiem.
Nic wielkiego się nie wydarzyło, a jednak z jakiegoś powodu się rozstaliście. Minęły raptem dwa miesiące i już chcecie do siebie wracać...
Ani nie zdążyliście sprawdzić jak wam będzie z kimś innym, ani nawet zatęsknić za sobą tak naprawdę, bo macie cały czas kontakt.
Jakie więc logiczne podparcie mają twoje dobre myśli dotyczące powrotu teraz do siebie? Moim zdaniem żadne. Ale próbuj, próbuj.
Ja nie mówię, że masz nie próbować, tylko żebyś uważnie słuchał tego co ona będzie mówiła, a zwłaszcza tego czego nie będzie smile

53 Ostatnio edytowany przez aloizy (2017-04-05 12:42:52)

Odp: O co tutaj chodzi?

masajka, no nie ukrywam - funkcjonuje u mnie taki tok myślenia. Nie wiem, czy to dobrze, czy źle. Z jednej strony super, bo łatwiej żyć z myślą, że wszystko uda się i będzie po mojej myśli, choć z drugiej strony może czekać mnie zawód. Ale fakt faktem, muszę na własnej skórze tego doświadczyć, by pozyskać z tej sytuacji jakąś cenną lekcję, doświadczenie.

anderstud, być może i nie warto tymi myślami się kierować, gdzieś chyba nawet wcześniej już przyznałem rację, że faktycznie - nie ma sensu za dużo myśleć, bo to i tak nie zmieni, dopiero ostateczna konfrontacja dowiedzie czy miałem rację, czy nie miałem. Tak, minęły dwa miesiące - z tym, że to ja aktualnie chcę wrócić, a ona? Nie wiem, nie mam pojęcia, lecz pewnie dowiem się. Odnośnie tego sprawdzenia bycia z kimś innym - faktycznie, ani ja, ani ona nie byliśmy przez ten czas w związku z nikim - jedynie poznaliśmy nowe osoby, które wydawało nam się, że kochamy, a to było zwykłe, chwilowe zauroczenie, nic więcej. Hmm, czy moje działania mają jakieś logiczne podparcie? A sam nie wiem, ciężko mi to określić - wiem na dzień dzisiejszy jedno, na pewno chcę spróbować i zobaczyć. Podczas rozmowy wiadomo - będę obserwował zachowanie, a także słuchał, co mówi (czy też tego, czego nie mówi - dobrze określiłeś) i wtedy będę wiedział, którą ścieżkę z dwóch obecnych na tym etapie mam wybrać. A tutaj chciałbym tylko odnieść się jeszcze do tego "zatęsknienia". Być może i porządnie jeszcze nie zatęskniliśmy za sobą, właśnie przez ten kontakt, z tym, że jeśli teraz mi się nie uda, to w przyszłości już nie będę próbował. Z mojej inicjatywy na pewno nic nie wyjdzie. Ja osobiście daję jedną szansę (która moim zdaniem należy się prawie każdemu) temu "związkowi". Od niej zależy, czy damy oboje tę szansę, czy będzie to jednostronna decyzja. Jeśli jednostronna, jak już wspomniałem ze sto razy - spadam stąd, jeśli obustronna - można kombinować co dalej w takim razie.

EDIT:
Tak teraz sobie uświadomiłem, że to forum zaczyna powoli stawać się moim hobby. Zastanawia mnie tylko jedna rzecz - czy skoro przesiaduję na tym forum, to jestem w danej chwili szczęśliwym człowiekiem? Czy szczęśliwi ludzie potrzebują tego forum? Takie pytanka (może i retoryczne) naszły mi aktualnie na myśl, ciekawe.

54

Odp: O co tutaj chodzi?

To forum jest skarbnicą wiedzy i życiowych mądrości, których lektura i zrozumienie na pewno sprawi, że będziesz szczęśliwy w przyszłości.
Czy jesteś w danej chwili szczęśliwym człowiekiem? W danej chwili, najprawdopodobniej, bycie szczęśliwym człowiekiem uzależniasz od relacji z tą laską,
co w dłuższej perspektywie (jeśli w piątek nie nastąpi jakiś przełom) wykończy cię nerwowo i psychicznie, zanim sam w końcu uznasz że to nie ma sensu.
Póki co jesteś napalony na piątek jak arab na kurs pilotażu i będąc "dobrej myśli" że wszystko pójdzie tak jak to sobie wyobrażasz sam się nakręcasz,
co z kolei powoduje wydzielanie w twoim organizmie hormonów odpowiedzialnych za uczucie euforii i bycia szczęśliwym. Spoko, też lubię ten stan wink

55

Odp: O co tutaj chodzi?
aloizy napisał/a:

masajka, no nie ukrywam - funkcjonuje u mnie taki tok myślenia. Nie wiem, czy to dobrze, czy źle. Z jednej strony super, bo łatwiej żyć z myślą, że wszystko uda się i będzie po mojej myśli, choć z drugiej strony może czekać mnie zawód. Ale fakt faktem, muszę na własnej skórze tego doświadczyć, by pozyskać z tej sytuacji jakąś cenną lekcję, doświadczenie.

anderstud, być może i nie warto tymi myślami się kierować, gdzieś chyba nawet wcześniej już przyznałem rację, że faktycznie - nie ma sensu za dużo myśleć, bo to i tak nie zmieni, dopiero ostateczna konfrontacja dowiedzie czy miałem rację, czy nie miałem. Tak, minęły dwa miesiące - z tym, że to ja aktualnie chcę wrócić, a ona? Nie wiem, nie mam pojęcia, lecz pewnie dowiem się. Odnośnie tego sprawdzenia bycia z kimś innym - faktycznie, ani ja, ani ona nie byliśmy przez ten czas w związku z nikim - jedynie poznaliśmy nowe osoby, które wydawało nam się, że kochamy, a to było zwykłe, chwilowe zauroczenie, nic więcej. Hmm, czy moje działania mają jakieś logiczne podparcie? A sam nie wiem, ciężko mi to określić - wiem na dzień dzisiejszy jedno, na pewno chcę spróbować i zobaczyć. Podczas rozmowy wiadomo - będę obserwował zachowanie, a także słuchał, co mówi (czy też tego, czego nie mówi - dobrze określiłeś) i wtedy będę wiedział, którą ścieżkę z dwóch obecnych na tym etapie mam wybrać. A tutaj chciałbym tylko odnieść się jeszcze do tego "zatęsknienia". Być może i porządnie jeszcze nie zatęskniliśmy za sobą, właśnie przez ten kontakt, z tym, że jeśli teraz mi się nie uda, to w przyszłości już nie będę próbował. Z mojej inicjatywy na pewno nic nie wyjdzie. Ja osobiście daję jedną szansę (która moim zdaniem należy się prawie każdemu) temu "związkowi". Od niej zależy, czy damy oboje tę szansę, czy będzie to jednostronna decyzja. Jeśli jednostronna, jak już wspomniałem ze sto razy - spadam stąd, jeśli obustronna - można kombinować co dalej w takim razie.

EDIT:
Tak teraz sobie uświadomiłem, że to forum zaczyna powoli stawać się moim hobby. Zastanawia mnie tylko jedna rzecz - czy skoro przesiaduję na tym forum, to jestem w danej chwili szczęśliwym człowiekiem? Czy szczęśliwi ludzie potrzebują tego forum? Takie pytanka (może i retoryczne) naszły mi aktualnie na myśl, ciekawe.


To forum potrzebuje szczęśliwych ludzi smile

56 Ostatnio edytowany przez rh72 (2017-04-05 13:56:58)

Odp: O co tutaj chodzi?

No cóż... aż sobie analizę mógzu zrobiłem. Mi wyszło, że sporo cynika we mnie dodatkowo humorem maskujący niepewności, których sporo.- to z tych gorszych rzeczy big_smile I co z tego? I tak to forum wciąga bo relacje męsko-damskie to biologiczna podstawa tej naszej egzystencji. Ale za głęboko aby nie było z tą moją wypowiedzią. Pewnie forum to sporo by straciło gdyby nie było tu facetów. I też faceci facetom tutaj pomogą. Próbowałem (może i będę - nie wiem) też na typowo męskim forum. Ale tam straszne podwórko bo tylko dla kilku osób. Grono zamknięte, większość postów oni kontrolują... Eeee tam smile. I to nie tylko sami faceci.
I to co napisała masajka... Szczęśliwych ludzi. Jak niektórzy ładnie potrafią pisać... Tego wiem, że życzę ludziom dobrze...
I pamiętaj: wszystkich nie zadowolisz od razu, od razu to wszystkich możesz wkur... Mi się tutaj czasami (uppps... smile ) zdarza...

I za dużo juz rozczajasz ( tongue ) tą Waszą relację. Napisz po spotkaniu. Gdybyś więcej o niej napisał to może by i można było więcej poradzić. Każda kobieta trochę inna. Jedna jest delikatna, druga bardziej pewnie stąpa po tej ziemi, jedna mocno relację przemysli, druga przeżywa, że co 5 minut do niej nie dzwonisz czy nie komunikujesz się - tak, przesadzam trochę smile A że 2 mce bez siebie jednak bez kochanków? To może i lepiej. Będziecie bardziej pewni decyzji. I czasami siebie trzeba słuchać a nie ludzi na forum. Traktuj to jako dyskusję... Ale tak to chyba traktujesz.

57 Ostatnio edytowany przez random.further (2017-04-05 13:48:34)

Odp: O co tutaj chodzi?
aloizy napisał/a:

Tak teraz sobie uświadomiłem, że to forum zaczyna powoli stawać się moim hobby. Zastanawia mnie tylko jedna rzecz - czy skoro przesiaduję na tym forum, to jestem w danej chwili szczęśliwym człowiekiem? Czy szczęśliwi ludzie potrzebują tego forum? Takie pytanka (może i retoryczne) naszły mi aktualnie na myśl, ciekawe.

smile
A to już sam sobie odpowiedz kiedy masz poczucie szczęśliwości  smile smile wink
Na forum jest bardzo wielu tu piszących i szczęśliwych smile, czytających pewnie wiecej.

58 Ostatnio edytowany przez rh72 (2017-04-05 13:51:55)

Odp: O co tutaj chodzi?

Ooooooooooooooo.... I widzisz? smile Przywiało nową tutaj a dobrą osobę... Jej słuchaj... ale trochę tongue

PS. o wiersz... tylko poprosiłem... nie na prikaz... taki offtopic... smile

59

Odp: O co tutaj chodzi?
anderstud napisał/a:

Każda z tych twoich koleżanek stanowi potencjalne ryzyko zostania twoją dziewczyną i twoja ex doskonale o tym wie,
dlatego strzela fochy i dąsy na każde twoje wspomnienie o jakiejkolwiek innej lasce w twoim bliskim otoczeniu.
Ten etap jest nazywany syndromem psa ogrodnika, którego definicję podałem gdzieś tam wyżej,
a klasyczna zazdrość pojawi się dopiero wtedy jak już sobie kogoś znajdziesz, spokojna głowa smile

anderstud A wiesz, możesz mieć rację... mi to do głowy nie przyszło, bo nie widziałbym w tym sensu. Znowu trochę mi się rozjaśniły wcześniejsze sytuacje życiowe big_smile Kobieta, pies ogrodnika? Myślałem, ze to męska domena big_smile
aloizy Determinuj się więc bardziej abyś w pułapkę już nawet nie friendzone nie wpadł (bycie we friendzone ma złą prasę ale wcale nie musi być kiepskie - zależy od preferencji)... środa 14:10... czekamy.

60

Odp: O co tutaj chodzi?

anderstud, widocznie jestem uzależniony od euforii, bardzo lubię poczucie radości, haha! big_smile

random.further, a w zasadzie to możesz i mieć nawet rację. Bo tak na logikę nawet biorąc - niektórzy udzielają się tutaj notorycznie od kilku lat, więc śmiem jednak wątpić, że przez (dajmy na to) 3 lata są cały czas nieszczęśliwi. Może to forum staje się hobby wielu osób, jakim u mnie powoli zaczyna być (co ciekawe).

rh72, nie ma mowy o friendzone! Jak tylko wyczuję, że relacja zmierza w tę stronę, to ulatniam się. Nie potrzebuję "przyjaźni" z Ex, bo to do niczego dobrego prowadzić nie będzie. Wspomnienia będą wracać i inne rzeczy, o których nie ma sensu nawet wspominać. Tak więc jest jedna, słuszna opcja dalszej znajomości, innych niestety nie przewiduję. smile

61

Odp: O co tutaj chodzi?

smile
Też na mnie na poczatku robiła wrażenie ilość Postów u stałych bywalców smile
Hobby jak hobby, ja wiecej czytam niż piszę, zresztą nie mam po prostu za wiele czasu smile, ale niektóre tematy śledzę : od deski do deski smile.
Podoba mi się róznorodność, do tego przekonałam się do muzyki instrumentalnej, ciężkiej z poczatku a teraz nie umiem bez tego usnąć, ale życie to poza kompem i forum sie toczy - jakby Ci się zapomniało smile smile smile.

62

Odp: O co tutaj chodzi?
aloizy napisał/a:

/.../.

EDIT:/.../ Czy szczęśliwi ludzie potrzebują tego forum? Takie pytanka (może i retoryczne) naszły mi aktualnie na myśl, ciekawe.

Są dwa rodzaje bywalców forum:
- Ci co na terapii
- Ci co na sympozjum

63

Odp: O co tutaj chodzi?
starr napisał/a:
aloizy napisał/a:

/.../.

EDIT:/.../ Czy szczęśliwi ludzie potrzebują tego forum? Takie pytanka (może i retoryczne) naszły mi aktualnie na myśl, ciekawe.

Są dwa rodzaje bywalców forum:
- Ci co na terapii
- Ci co na sympozjum

smile Ktoś mi to już powiedział... albo wpadli i nie wiedzą jednak czy się zatrzymać na dłużej, czy spieszyć się dalej smile

64

Odp: O co tutaj chodzi?

Ja to tak właśnie zastanawiam się, czy zostać tutaj w razie czego na dłużej (choćby z nudów), czy już po zakończeniu sytuacji zwyczajnie odstawić to i lecieć dalej. Chociaż pewnie będzie tak, że trochę jeszcze popiszę, przejdę tę całą "terapię" i prawdopodobnie wtedy z dnia na dzień jakoś przestanę się udzielać, ale kto wie... A nóż będzie inaczej.

65 Ostatnio edytowany przez rh72 (2017-04-06 15:49:37)

Odp: O co tutaj chodzi?
aloizy napisał/a:

Ja to tak właśnie zastanawiam się, czy zostać tutaj w razie czego na dłużej (choćby z nudów), czy już po zakończeniu sytuacji zwyczajnie odstawić to i lecieć dalej. Chociaż pewnie będzie tak, że trochę jeszcze popiszę, przejdę tę całą "terapię" i prawdopodobnie wtedy z dnia na dzień jakoś przestanę się udzielać, ale kto wie... A nóż będzie inaczej.

Aloizy... a dojdziesz...sam za sobą? nie decyduj, samo się zdecyduje... big_smile właśnie sobie przypomniałem, na swoim topicu już wrzuciłem... w razie czego szukaj słów, bo warto wiedzieć o czym śpiewa Pani Alanis smile

Isn't it ironic... don't you think? https://www.youtube.com/watch?v=Jne9t8sHpUc

Posty [ 1 do 65 z 110 ]

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » O co tutaj chodzi?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024