Witam wszystkich, zacznę od tego że pomimo okolic 30 do której się zbliżam nie mam jakiegoś większego doświadczenia z mężczyznami. Po ostatnim kilkuletnim związku został mi uraz do seksu i mężczyzn. Byłam wielokrotnie poniżana psychicznie i wykorzystywana, wszystko to zostawiło rany na mojej psychice i samoocenie jako kobiety. Zerwałam kontakt, kiedy okazało się, że on romansował przez ten czas z innymi kobietami. Chodzę do psychologa, ale nadal ciężko mi się pozbierać. Chciałabym kiedyś znaleźć partnera, który zaakceptuje mnie taką jaka jestem.
Ana> każdy chce takiego partnera, nie są to wyimaginowane oczekiwania. Wiesz... stanie się to wtedy gdy ty sama zaakceptujesz siebie taka jaka jesteś. Jaka jesteś Ana?
Wazne jest tez zebys na poczatek polubila sama siebie, Tajemnicza75 ma racje w tym, co pisze. Zaakceptuj siebie. Ze wszystkimi zaletami i wadami. Poznaj sama siebie. I rob teraz w czasie wolnym od codziennych obowiazkow tylko to, co sprawia ci przyjemnosc. Kup sobie fajna ksiazke, usiadz w sloncu i delektuj sie jego cieplem, spotykaj sie z ludzmi przy ktorych czujesz sie dobrze...
P.S.
Przepraszam za brak polskich znakow
Tajemnicza, ASchie, dziękuję Wam za odpowiedzi. Oczywiście macie rację, że kochanie siebie to początek. Tajemnicza, piękne pytanie "jaka jesteś":) To nie jest tak, że mam ogólnie wysoką samoocenę i tylko przypadkiem wlazłam w gówniany związek. Pracuję bardzo mocno nad sobą, nad samoakceptacją, ale to długa i ciężka praca bo jestem DDA i tak naprawdę końca nie widać.
Hej ana.gr. Ja jednak myślę, że fajny partner przyda się zawsze. Czasami potrzeba jednak chwili singlowania. Faceci nie są do końca źle, albo nie wszyscy są źli . W kłopotach nie ma jak ktoś, kto pomoże bo chce... Bo mu zależy. Widzisz, ja też 'się leczę' z niedługo już 'byłej' żony. Niby fajne małżeństwo, ale tylko 'na zewnątrz'. Dzisiaj miałem od niej telefon. Że powinienem być przy niej, bo jej źle... jak mąż. Tylko jak miałem połamaną nogę, to wytrzymała 8 mcy. I nie marudziłem. Naprawdę byłem grzeczny.
Panie pielęgniarki w szpitalu, gdy leżałem 3 mce mówiły, że mnie lubią i jeden ze spokojniejszych jestem... Nie mam/mamy prawie znajomych, bo każdy mój znajomy albo jej ubliżał (jak twierdziła) albo jakiś 'zły człowiek' był. Nie było dobrych oprócz jej rodziny, jej braci i siostry... Więc się leczę. Idzie jakoś. Wiem, że czasu potrzeba i nawet będę kogoś w życiiu jeszcze szukał
. Dzisiaj powiedziałem, że nie muszę już jej słuchać, więc ma być miła. Dzwoniła, że chce z konta wziąć więcej pieniędzy, gdyż cały czas ją utrzymuję (mam spory ZUS do końca kwietnia). Potem pewnie wrócę, jak liczę, już do pracy więc będzie w ogóle 'z górki'. Czytałem o DDA. Dałaś mi do myślenia, bo jej tata był alkoholikiem. Może to dlatego, ale jej bracia i siostra radzą sobie świetnie - dobre związki mają. Z tym, że ona 15 lat średnio od nich młodsza i bardzo z ojcem zżyta była, pomimo wszystkiego. Aż się zastanawiam, czy jakiegoś topica nie założyć, może coś/ktoś poradzi mądrego. Są fajni ludzie, przynajmniej przyzwoici
. Faceci też, więc się tak kompletnie z nich nie lecz.
Witaj,
Chyba mam ppodobnie, tylko że ja wciąż myślę o swoim byłym. To i moje przeżycia po ostatnim zwiąZku powodują, że nawet nie mam ochoty na najmniejszy flirt. Ponadto wydaje mi się, że zupełnie niepotrzebuje być w związku.
Zresztą nawet jeśli to jakoś nie chcę mi się wierzyć że poznam normalnego faceta, który będzie mnie zwyczajnie szanował.
Też dlatego mam taką rozkmine czy mi coś też przez to wszystko odbiło?
Hej! Naprawdę potrzebujecie potwierdzenia, że Wam nie odbiło? Od faceta można więcej wymagać, niż tylko aby 'szanował'... O normalność to chyba trudno. Bo zwykle definicja terminu jest taka skomplikowana. Co komu pasuje, tak?
Szukajcie, tylko szukajcie, a myślę, że znajdziecie. Trochę więcej 'luzu', tak nam tego w życiu potrzeba. Nie pasza, nie brak ruchu ale nerwy nas wykańczają. Mniej nerwów, więcej dystansu i się... potoczy...
Hej! Naprawdę potrzebujecie potwierdzenia, że Wam nie odbiło?
Od faceta można więcej wymagać, niż tylko aby 'szanował'... O normalność to chyba trudno. Bo zwykle definicja terminu jest taka skomplikowana. Co komu pasuje, tak?
Szukajcie, tylko szukajcie, a myślę, że znajdziecie. Trochę więcej 'luzu', tak nam tego w życiu potrzeba. Nie pasza, nie brak ruchu ale nerwy nas wykańczają. Mniej nerwów, więcej dystansu i się... potoczy...
skąd się bierze optymizm po przejściach ?
Ze mną akurat prosto. Więc... trauma jest po to aby... leczyć. Czasami wychodzi. Wtedy rodzi się np. optymizm. Proszę tylko nie mylić mnie np. z, po angielsku, 'jerk'. Po polsku aż przez myśl mi nie przejdzie.
Więc jest moment, że stoisz przed ścianą. Jak tutaj Panie. I musisz ją przejść. No wiesz... musisz. Więc 'przechodzisz, a tam już widzisz, że dalej to już 'z górki'. Więc przechodźcie przez ten mur. Czego nam potrzeba i brakuje zwykle i ... w nadmiarze jest... to czas.
No tak - ale to już za ścianą
Czas to dla mnie tyle samo co energia do spożytkowania tego czasu bo bez tego to niewiele w garści zostanie...
Ale jeśli nie każdy ma tak prosto i odrętwienie trzyma dłużej i mocniej ?
To proponuję do 'ludzi' wyjść. Nawet sobie posiedzieć samemu 'na kawie' i poobserwować towarzystwo. Gram ci w taką grę (z filmu jakiegoś podpatrzyłem) i chętnie bym sobie z kimś pograł: patrzysz na człowieka i myślisz sobie: kto on? co robi? jakie ma problemy?
Wiecie, takie nawet samo siedzenie 'wśród ludzi' pomaga. Pisanie na forum pomaga. Kontakt z drugim, fajnym człowiekiem pomaga. Wiem, mam prościej. Nie obrażam nikogo, ale nie jestem kobietą i nie jestem taki 'emocjonalny'. To naprawdę dobrze, że niktórzy są bardziej emocjonalni, aby bez przesady. A piszę o nerwach i o luzie. To NAPRAWDĘ bardzo pomaga.
rh72 napisał/a:Hej! Naprawdę potrzebujecie potwierdzenia, że Wam nie odbiło?
Od faceta można więcej wymagać, niż tylko aby 'szanował'... O normalność to chyba trudno. Bo zwykle definicja terminu jest taka skomplikowana. Co komu pasuje, tak?
Szukajcie, tylko szukajcie, a myślę, że znajdziecie. Trochę więcej 'luzu', tak nam tego w życiu potrzeba. Nie pasza, nie brak ruchu ale nerwy nas wykańczają. Mniej nerwów, więcej dystansu i się... potoczy...
skąd się bierze optymizm po przejściach ?
![]()
![]()
Do środka siebie należy się wkopać i go odkopać. Stanąć przed lustrem i powiedzieć sobie "hej, fajna/fajny jesteś, całe życie przed Tobą". Jak nie pomoże, kupić inne lustro - to z doświadczenia, były mąż kupił jakieś krzywe, moje własne bardziej mi pomogło
Każdy ma w sobie optymizm - ale trzeba go w sobie hodować. Jak klimat nie ten przez chwilę i zaczyna usychać, to podlać, na siłę, tyczkę podstawić, żeby się nie złamał, jak wiatr historii powieje...
To proponuję do 'ludzi' wyjść. Nawet sobie posiedzieć samemu 'na kawie' i poobserwować towarzystwo. Gram ci w taką grę (z filmu jakiegoś podpatrzyłem) i chętnie bym sobie z kimś pograł: patrzysz na człowieka i myślisz sobie: kto on? co robi? jakie ma problemy?
Wiecie, takie nawet samo siedzenie 'wśród ludzi' pomaga. Pisanie na forum pomaga. Kontakt z drugim, fajnym człowiekiem pomaga. Wiem, mam prościej. Nie obrażam nikogo, ale nie jestem kobietą i nie jestem taki 'emocjonalny'. To naprawdę dobrze, że niktórzy są bardziej emocjonalni, aby bez przesady. A piszę o nerwach i o luzie. To NAPRAWDĘ bardzo pomaga.
Przez obserwację do świadomości - nie pomyślałam, że tak można - znaczy taka gra to cos nowego dla mnie - może wypróbuję - nieśmiało
Prosi się o parafrazę rh72 : kto on? co robi? jakie ma problemy?
Do ana.gr. Czuję gniew, że są tacy ludzie, jak Twój były... Żeby to jeszcze sens był... Z tą samooceną to w pierwszej kolejności... Ja też proponuję z akceptacją, nie z rezygnacją popracować.
----
Kto ja? Facet. Co robi? głupoty. Jakie ma problemy? No dobra, usiądźmy, minimum monolog na minimum pól dnia. Więcej fizycznie nie dam rady.
Do ana.gr. Czuję gniew, że są tacy ludzie, jak Twój były... Żeby to jeszcze sens był... Z tą samooceną to w pierwszej kolejności... Ja też proponuję z akceptacją, nie z rezygnacją popracować.
----
Kto ja? Facet. Co robi? głupoty. Jakie ma problemy? No dobra, usiądźmy, minimum monolog na minimum pól dnia. Więcej fizycznie nie dam rady.
Usiądźmy więc - proszę o temat własny... jeśli można...
Sorrryyyy... Durny się na 'stare' lata zrobiłem. Pierwsza i aktualna moja zasada w stosunku do kobiet: nie nudzić! Albo uciekać... Uciekam...
Tajemnicza Lady ?
Szamanką zostałam
Bez obaw
Taaaaa... też to zauważyłem. Panie proponują 'Tajemniczy Don Pedro'. Jedna z Pań tutaj nawet 'pisze'...