Cześć dziewczyny...Piszę ten post bo nie umiem już sobie poradzić z moją sytuacją..
Jestem studentką 1 roku, na studia wyjechałam na drugi koniec Polski-nad morze. Moi rodzice mieszkają w Anglii, nie mam rodzeństwa także do domu wracać nie mam za bardzo po co. Ale do rzeczy. Wynajmuję pokój z 4 innymi osobami. Przed moim wprowadzeniem się był tu już K. (student 4 roku na tej samej uczelni, bardzo inteligentny, dojrzały, otwarty na ludzi, naprawdę bardzo mi zaimponował). Od razu złapaliśmy super kontakt, zabrał mnie na wycieczkę po mieście, pokazywał fajne miejscówki, opowiadał o uczelni. No i tak sobie mijał czas a my staliśmy się nierozłączni, kiedy byliśmy na uczelni prowadziliśmy niekończące się rozmowy i zazwyczaj wracaliśmy razem do domu. Potem zaczęło się przytulanie, zdrobniałe nazywanie. Kupił mi misia, mówil, że mogę wybrać jakiego chce, ale ja nie chciałam żeby wydawał na mnie pieniądze- i tak kupił. Później doszły wypady do kina, do klubu potańczyć no i w końcu się pocałowaliśmy. Bardzo dobrze się dogadywaliśmy, mnóstwo wspólnych tematów, on opowiadał mi ciekawostki o kosmosie, fizyce którą się interesuje, ja o architekturze i muzyce, którą ja się interesuję. No i kiedyś wyszło tak, że przespaliśmy się ze sobą (świadomie, i oboje tego chcieliśmy), myślałam że to jest moment w którym oficjalnie mogę nazwać nas parą, jednak on nigdy nie nazwał mnie ,,swoją dziewczyną" i ogólnie nie określił naszej relacji jako związek. Jednak nasze zachowanie na to wskazywało i każdy myslal, że tak jest. Bolało mnie to bo nie wiedziałam na czym stoję, jednak wiedziałam, że miał dziewczynę z którą był długo i zerwali parę miesięcy wcześniej i tłumaczyłam sobie, że to dlatego i że muszę dać mu czas. No ale czas mijał a ja do tej pory tkwię w czymś takim... Na każą próbę rozmowy na ten temat mówił: ,,Nie myśl tyle o tym", ,,Nie śpiesz się tak", ,,Zła pora na takie tematy" i nigdy niczego się konkretnego nie dowiedziałam. Jednak między nami nadal było super, ufaliśmy sobie, on mi mówił że mu na mnie zależy, on widział że mnie też. Do czasu...
Od jakoś stycznia zaczęło się coś z nim dziać. Awantury prowokował non stop, potrafił zwyzywać mnie od najgorszych, nigdy nie przeprosił mnie za nic a wszystkiemu winna byłam zawsze ja. Bo ja się czepiam, bo mam swoje odzywki niby. A że ja jestem niekonfliktowa i ogólnie mam dobre serce to zawsze ja się w końcu łamałam, pierwsza odzywałam i podawałam rękę. Często potrafi rzucić do mnie ,,Idź mi do sklepu po coś tam", ,,Zrób mi obiad", żadnego proszę, to jest rozkaz. A gdy nie daj Boże powiem mu grzecznie, że mógłby poprosić to jest ,,nie będę cię ku*wa o takie rzeczy prosił". Jak coś nie jest po jego myśli czesto pojawia się ,,spie*dalaj", potrafi zamknąć mi drzwi przed nosem, w ogóle nie ma do mnie szacunku. Jest oschły, każdy mój pocałunek czy próba przytulenia się jest nieodwzajemniona, stoi jak słup. Teraz już nie ma na nic czasu, nigdzie nie wychodzimy, czasem ubłagam spacer (nie dłuższy niż 30min bo jemu się nie chce). Okazuje mi jakąkolwiek czułość tylko w nocy co niestety zaczyna mnie martwić...Wtedy tylko mogę z nim porozmawiać w miarę szczerze, chociaż częściej zdarza się, że odwraca się bokiem i idzie spać nie odpowiadając mi w ogóle... Są dni kiedy nie wychodzi z pokoju, siedzi tam i np. gra w CSa. Jakby nie miał potrzeby się ze mną zobaczyć, zero jakiegokolwiek odezwu Miałam z nim wiele przykrych sytuacji gdzie on nie widzi problemu ale opiszę dwie:
1.Po świętach wróciłam do Gdańska i K. miał mnie odebrać z dworca bo miałam bardzo ciężką walizkę, pytał się mnie jeszcze rano dokładnie o której przyjadę więc znał godzinę. Mimo to nie pojawił się, nie dał mi w ogóle znaku że go nie będzie, więc mogłam sobie tam stać i czekać wieki gdybym nie napisała na fejsie gdzie jest (telefon miał wyłączony) a on napisał, ze gra w CSa i że może przyjechać zaraz jak chcę, jednak ja już zdenerwowana stwierdziłam, że zapakuję się w autobus.
2. Ustawił status na facebooku w związku z...moją przyjaciółką, którą poznał kiedy rozmawiałam z nią przez skypa bo mieszka w moim rodzinnym miasteczku Wiem, ze to głupi status ale ludzie zaraz zaczęli do mnie pisać co to znaczy, przecież mamy wspólne zdjęcie, praktycznie jesteśmy parą a tu jakiś związek z moją przyjaciółką.. Ona tego nie widziała, on to ustawił twierdząc że nie znam się na żartach.. Również brak jakiejkolwiek skruchy z jego strony. Czasem zdarza się że pisze jej sprośne rzeczy, które oczywiście uznaje za żarty i ja jestem podobno sztywna bo się oburzam.
Oprócz tego, mówi mi że nie mam ograniczeń, że mogę robić co chcę. Ale jak wyjdę z koleżankami potańczyć czy na piwo, to jest awantura, ze pewnie upijam się do nieprzytomności i latam za jakimiś obcymi kolesiami. Po czym dodaje na końcu: ale mnie gówno obchodzi co ty robisz, z kim i gdzie jesteś, twoja sprawa (mimo t wciąż jest wkurzony). Próbowałam się odciąć, obrażać, znalazłam sobie zajęcia by tylko nie bywać w domu bo nie wiem czy akurat nie ma złego humoru... Ale on tu mieszka, nie mam jak się odciąć. Umowę mam do września Płaczę przez niego codziennie praktycznie, potrafi mnie wyśmiać że nie umiem zrobić jakiegoś zadania z matematyki a ono jest banalne i mi tego nie wytłumaczyć, nie wspiera mnie, ciągle powtarza że mój kierunek jest chu*owy, że nic nie wiem o życiu, traktuje mnie jak jakiś gorszy sort... Ale jednak ciągle trzymają mnie przy nim te rzadkie prześwity tego jaki był wcześniej i dają złudną nadzieję... Bardzo mi źle i mam ochotę ciągle leżeć w łózku i patrzeć w sufit
Moje koleżanki ze studiów wyjeżdżają do domów na weekendy, więc jestem tu sama, wcześniej miałam jego, mówił ze zawsze mogę na niego liczyć..Ale teraz? Ta sytuacja jest chora, nigdy nie czułam się takim popychadłem, nikt nigdy nie okazywał mi takiego braku szacunku i nigdy nie czułam się bardziej samotna niż jestem tu i teraz...
Przepraszam, że taki długi post ale krócej się nie dało. I tak wycięłam większość szczegółów.. Proszę o porady bo ja naprawdę już nie wiem jak się zachowywać
Napisałem do Ciebie wiadomosc bardziej prywatną, odezwij się, bo widze ze myslimy podobnie i mozemy sobie pomóc
Autorko, po prostu Go zostaw zanim stracisz do siebie cały szacunek.
Jest tylko jedna rada.
Zostaw go i nigdy nie wracaj.
Nie ma żadnych ale lub może. Nie zmieni się ,to co było wróci może na chwilę a potem znów powrót do szarej rzeczywistości.
I nie trzeba tutaj niczego analizować. Nie bardzo rozumiem na jakiej podstawie w ogóle się zastanawiasz jeszcze nad ta sytuacja...
Musisz bardzo siebie nie kochać i nie lubić skoro jesteś z kolesiem, który traktuje Cię jak ścierę, jak przedmiot na który może wylewać swoje frustracje.
Po pierwsze przeczytaj książkę (niech Cię nie zmyli tytuł), jest dostępna online; http://www.kobieceserca.pl/wp-content/u … _wyd_2.pdf a po lekturze zacznij myśleć.
Posłuchaj rad koleżanek wyżej. To nie jest żaden związek. Jesteś młodziutką kobietą, znajdziesz kogoś kto okaże Ci należny szacunek.
Jakby mi facet powiedział:
"Kurwa nie bedę cię o to/coś takiego prosił" oraz "Spierdalaj"
To zrobiłabym dokładnie to, czego on sobie życzy. Czyli bym spier...
I na tym nasza relacja by się zakończyła.
Tylko nie mów, że on taki dobry/kochany/że ma teraz zły okres/ze ty tak tęskinsz za "dawnym nim" i chcesz za wszelką cenę, żeby sie na powrót zmienił. TO JEST NIEMOŻLIWE - TAKI "NAPRAWDĘ ON" JEST WŁASNIE TERAZ. Wcześniej to był mylny obraz, udawanie.
Z tego co piszesz, on jest niestabilny emocjonalnie z tendencjami do agresji - narazie słownej, potem może być fizyczna. Nie ma szacunku do kobiet.
Ja bym bardzo chciała się od niego odciąć ale mieszkanie w jednym mieszkaniu wcale tego nie ułatwia... Umowy przedterminowo zerwać nie mogę, a jak napisałam wyżej jest ona do końca września. Staram się jak najrzadziej bywać w tym ,,domu" ale ile można przesiadywać u koleżanek? Jego obecność nie pozwala mi zapomnieć czy zająć się czymś innym, wiem że ciągle jest za ścianą i zastanawiam się co robi zamiast np. skupić się na nauce. To jest porażka, nie wiem co ja mogę zrobić żeby się od tego uwolnić...Rodzice myślą, że wszystko jest ok, codziennie utwierdzam ich w przekonaniu że jestem szczęśliwa a K. jest super przyjacielem (oni nie wiedzą o całej sytuacji, wiedzą jedynie że spędzamy dużo czasu razem). Nie chcę ich martwić bo wiem, że sami mają wiele problemów będąc za granicą..
Ja bym bardzo chciała się od niego odciąć ale mieszkanie w jednym mieszkaniu wcale tego nie ułatwia... Umowy przedterminowo zerwać nie mogę, a jak napisałam wyżej jest ona do końca września.
Umowy zerwać nie możesz, ale mieszkać z nim już Cie nikt nie zmusi. Szukaj jakiegoś pokoju/mieszkania gdzie indziej. Jak najdalej od niego.
Ja mam tylko jedno pytanie: Dlaczego określiłaś go dojrzałym facetem?
Czy według ciebie TAK zachowuje się dojrzały mężczyzna?
Przeczytaj to, co napisałaś i przemyśl raz jeszcze, czy naprawdę tak uważasz, czy jedynie WYDAWAŁO ci się, że taki jest...
Droga autorko,
Postaram ci się pomóc, zatem jeżeli chcesz to możesz śmiało pisać-mniej więcej wiem jak ci pomoc. Zadam ci od razu dwa pytania:
Nie masz znajomych/kogokolwiek kto może cię przygarnac? Jeżeli nie to bardzo polecam ośrodek dla kobiet-one są albo darmowe albo za niewielką opłatą.
Napisz na priv.miasto a dam ci namiary konkretne na coś takiego. Tam od razu masz też pomoc prawną i psychologiczną. Warunki są dobre, masz swój osobny pokój więc naprawdę polecam.
Co do wynajmu mieszkania, poszukaj już teraz kogoś kto chcę wynająć pokój. Jak znajdziesz to moższ się dogadać z tą osoba aby tam przez te kilka miesięcy mieszkała w zastępstwie za ciebie, a potem oficjalnie podpisze umowę. Chodzi o to byś nie musiała płacić za wynajem, jak tam nie będziesz mieszkać.
Pozdrawiam
A dlaczego nie mozesz rozwiązać umowy?
Kobieto. Uciekaj jak najdalej. Byłam siedem lat w takim związku czy nie-związku. Mój partner też miał imię na K. i ten zbieg okoliczności mnie przeraża (nie, to nie ten sam - inne miejsce i czas). Jedno wiem. Jeśli teraz nie uciekniesz będziesz się leczyć latami. To osobnik narcystyczny, który w d... ma to co czujesz. Może mieć nawet kilka kobiet pod bokiem, bo je traktuje jak przedmioty, a nie jak ludzi. Początek i seks z takim zwyrolem jest zwykle kosmiczny. Wybiera dobre szlachetne jednostki, bo ich zniszczenie daje mu najwięcej satysfakcji. Do dzisiaj się nie wyleczyłam, bo oni mają zwyczaj szarpania ofiary nawet po jej odejściu. Uciekaj i nie kontaktuj się z nim.
Ależ to jest proste do rozwiazania, naprawdę, musisz woli własnej poszukać i już.
Forsa jest na wynajem nowego mieszkania ? - wychodzisz do nowego
Forsy brakuje ? szukasz ludzi z którymi podzielisz koszty no i może rodzice (uświadomieni - czego ich okłamujesz ? bo coś mi się wydaje że i Siebie też - wmawiasz i im i sobie to czego potrzebujesz... niedobrze) - wychodzisz do nowego
Gość za ścianą - no i co ? słuchawki na uszy - zamknięty pokój który chyba ma próg którego ma nie przekraczać
Normalne zachowanie z elementami ignorujacymi - gdzie tu problem ? - skupiasz się na sobie
A to co w głowie musisz przepracować - to już TYLKO i WYŁĄCZNIE - Twoja broszka i nikomu nic do tego
Znaczy myśl, działaj, zmeń jakosc Swojego życia, wiem, wiem, że łatwo mówić ale też nie tak trudno zrobić...
Jak chłopak BARDZO INTENSYWNIE stara się zwrócić na siebie uwagę i do tego dąży do dotyku, to jest wskazówka że po prostu potrzebuje seksu. I odwrotnie, jeśli spokojnie rozmawia i nie zależy mu na dotyku, ale cieszy się z rozmów, to jest możliwość trwałej relacji. Dlatego zawsze mówię, że trzeba jakiś czas chodzić ze sobą, żeby obserwować zachowanie drugiej osoby, bo inaczej będziesz wykorzystana.
Przemocowiec.
Nie szanuje ciebie i będzie jeszcze gorszy. Takie odzywki lekcewazace i wulgarne tylko to podkreślają że facet nie ma żadnych uczuć i wykorzystuje Cię. Wiej od niego i nic nie naprawiaj. Zacznij siebie szanować!