Witam!
Od jakichś 6 miesięcy odkąd zacząłem chodzić do pracy przeżywam "przygodę" z pewną dziewczyną. Ogólnie tak się złożyło że ma stanowisko na przeciwko mnie i widzę ją praktycznie całą zmianę. Gdy pierwszy raz ją zobaczyłem poczułem takie dziwne mrowienie w środku, a nigdy wcześniej czegoś takiego nie czułem. Przez pierwsze 2-3 miesiące nie zauważyłem żeby jakoś szczególnie na mnie patrzyła raczej tak przelotnie idąc na papierosa bądź mijając się gdzieś na korytarzu. Z czasem jednak to się zmieniło, zacząłem ją częściej zauważać czy to na parkingu pod zakładem czy na stołówce (gdzie nigdy wcześniej jej tam nie widziałem). Tak samo jeśli chodzi o kontakt wzrokowy też zauważyłem, że częściej patrzy się w moją stronę. Przypadek?
Teraz przedstawię wam jak to wygląda z mojej perspektywy żebyście miały porównanie. Ogólnie od jakiegoś czasu zauważam ją częściej niż inne dziewczyny, a ona spogląda na mnie inaczej niż reszta. Gdy już złapiemy kontakt wzrokowy to trwa on zazwyczaj jakieś 2-3 sekundy(raz mniej raz dłużej), zaś inne dziewczyny zerkają tylko na mnie szybkim spojrzeniem bądź obracają głowę gdzieś indziej albo w ogóle mają mnie gdzieś. Z nią natomiast jest inaczej. Są sytuacje w których idąc tropem logicznego myślenia powiedział bym że ona na prawdę chciała by ze mną porozmawiać i nawiązać jakiś kontakt(na przykład raz wychodząc powoli z pracy przeszła szybko obok mnie i popatrzyła mi się prosto w twarz, a ja że byłem skrępowany nawet nie odwróciłem głowy ale kątem oka widziałem że bezpośrednio się na mnie popatrzyła). Było kilka takich sytuacji ale już się nie będę rozpisywał. Osobiście uważam że jestem rozumną osobą, dużo nasłuchałem się o psychologii człowieka i ogólnie dość sporo przeżyłem chociaż mam tylko 20 lat ale wciąż nie rozumiem jak myśli kobieta.
I tutaj pytanie do was drogie panie, jak sądzicie o czym ona myśli? Czy jest szansa na cokolwiek? Bo szczerze nie wyobrażam sobie teraz żeby ona zniknęła z mojego życia albo przynajmniej chciałbym wiedzieć czy coś może z tego być. Większość z was pewnie powiedziała by "Podejdź, zagadaj i się dowiedz", ale uwierzcie mi to nie takie proste jak się wydaje . Ogólnie jestem osobą pewną siebie, charakterem potrafię zabić, ale gdy widzę jak ona na mnie zerka to ogarnia mnie taka niepewność że nagle przestaje myśleć i nie wiem co zrobić, to samo gdy stoi gdzieś blisko mnie lub przechodzi obok. Z perspektywy wyglądu ona jest śliczną kobietą, dałbym jej max 25 lat. Ja też z twarzy źle nie wyglądam, gruby nie jestem a mięśnie mam w miarę wyrobione za to uśmiechem nie powalam i może dlatego boję się podejść i zagadać. Do tego dochodzi to że ciężko ją złapać samą bo zawsze idzie z jakąś koleżanką. Ja też za bardzo nie mogę zejść ze swojego stanowiska, jedynie na 30-minutową przerwę a że nie pale to na palarnie też nie chodzę więc nie mam za bardzo jak się z nią spotkać sam na sam. Jak na razie chyba nie mam nic więcej do powiedzenia dajcie znać co o tym sądzicie.
Z góry dzięki za odpowiedź, pozdrawiam