Mam już przeszło 30 lat i nigdy nie miałem dziewczyny. Są różne czynniki, które się na to złożyły ale ogólnie można powiedzieć, że chyba nie dojrzałem po prostu do związków. No ale kiedyś w końcu przychodzi ten moment, że chciałoby się kogoś mieć ale okazało się, że to jednak nie jest takie proste
Nie jestem typem podrywcza, jestem trochę zemkiętym introwertykiem, który potrzebuje trochę czasu żeby się z kimś oswoić ale jednak swoje okazje miałem. Przewinęło się w moim życiu parę dziewczyn, które wysyłały mi jakieś sygnały zainteresowania, niektóre same próbowały przejąc inicjatywę, starałem się w tym aspekcie jakoś sam "edukowac", nadrabiać stracony czas, wyciagać wnioski i tak chyba było. Wydaje mi się, że w każdej kolejnej znajomośći robiłem jakiś krok naprzód.
Z ostatnią dziewczyną, z którą się spotykałem zacząłem się troche otwierać z uczuciami, była też pierwsza dziewczyną, którą pocałowałem, której prawiłem komplementy. Starałem się interesować jej sprawami, przejmowac inicjatywę, nie czekać na jej ruch ale ponieważ tylko ja robiłem cokolwiek w tej znajomości to w końcu sobie odpuściłem sprawdzając czy jej zależy i się znajomośc rozjechała. Dowiedziałem się, że chciała się spotykać, że była zainteresowana ale w ogóle nie widziała że mi zależy, a ja zrobiłem w stosunku do niej najwięcej, ze wszystkich dziewczyn jakie spotkałem w życiu. Z tą dziewczyną w początkowej fazie znajomości spotykaliśmy się raz na tydzień. Zazwyczaj w sobotę, po takim spotkaniu w niedzielę nie miałem już potrzeby sie z nią widzieć bo też ani nie miałem pomysłu na wypełnienie tego czasu razem ani o czym mielibyśmy rozmawiać skoro nic się od wczoraj nie wydarzyło. Dodatkowo w środku tygodnia utrzymywalismy jakiś kontakt typu co słychac ale nie codziennie. Mój kumpel, który całe życie miał dziewczynę, a później dwa miesiąc po rozstaniu z nią poznał nową, z którą pobrał się po pół roku już na pierwszej randce ją pocałował i chciał się spotykać codziennie.
Dodatkowo jak czytam tutaj Was na forum to też faceci od razu zasypują nowo poznane dziewczyny wiadomościami, ale dziewczyny chyba tego oczekują - kontaktu non stop i jak go nie ma to od razu się dystansują i szukają drugiego dna zachowania faceta. Biorąc więc te dwa fakty pod uwagę faktycznie nie wyglądało zeby mi zależało. Ja tak nie potrafię. Jestem jedynakiem i całe życie byłem sam więc nauczyłem się żyć samemu, mam swoje pasje i zainteresowania, chciałbym kogoś mieć ale nic na siłę, nie chcę też rezygnować ze swojego życia więc nie potrafię tak zmienić swojego życia o 180 stopni jak tylko poznam jakąś fajną dziewczynę.
Ale dlaczego to piszę bo teraz udalo mi się po raz pierwszy w życiu, po chyba kilkudziesięciu spotkaniach poznać kogoś przez portal randkowy kto wydał mi się interesujący i z mojej strony mogło by coś z tego być tylko właśnie nie wiem jak taką znajomość rozwijać. Od pierwszego spotkania minął tydzień. Miało ono miejsce w ubiegły piątek. Po spotkaniu podziękowałem jej kiedy odprowadziłem ją na przystanek ale też nic już potem nie napisałem. W weekend byłem zajęty i też trochę rozkiminiałem sytuację z poprzednią dziewczyną bo gdybym nie musiał to nie chciałbym poznawać kogoś nowego.
Może to mnie trochę zblokowało w kontakcie. Napisałem dopiero w poniedziałek z propozycją na spotkanie ale jej nie pasowalo bo teraz wyjechała więc wstępnie umówilismy się na przyszły tydzień. Do tego czasu ja do niej nie pisze bo nie wiem co. Po trzech godzinach spotkania nie czuję się tak spoufalony żeby pytać jak minął dzień itp. Dodatkowo dziewczyna odpisuje na smys na drugi dzień mimo, ze nie jest chyba zajęta bo w tym czasie loguje się na portal gdzie się poznaliśmy więc też mnie to wcale nie zachęca to jakiegoś kontaktu intensywniejszego. Może już na początku popełniłem błąd nie kontaktując się przez dwa dni po spotkaniu. Nie wiem.
Pytanie jest jak rozwijać taką nową znajomość ? Czego Wy dziewczyny oczekujecie od chłopaka po pierwszym obiecującym chyba spotkaniu ?