Dziewczyny tematy o tym, czy warto mieć partnera przy porodzie czy nie - już były, więc o to nie pytam.
Opowiedzcie jak to było z waszymi mężami/partnerami przy porodzie. Wspierali? Pomagali? Mdleli? Narobili obciachu? Może jakieś zabawne historie macie?
Od siebie dodam, że mój mąż był bardzo dzielny rany na rękach po moich paznokciach goiły mu się kilka tygodni, wspierał mnie jak tylko mógł, dbał o mnie. Teraz śmiać mi się chce, bo nawet oddychaliśmy razem
Inna historia znajomej: jej partner narobił jej potwornego obciachu, mianowicie lekarz robił jej jakiś zastrzyk i "klepnął" ją w pośladek na zasadzie "proszę się rozluźnić" a jej facet w odwecie chciał uderzyć lekarza,niestety zemdlał i ten oto lekarz go wynosił (karma? )