sytuacja bez wyjścia ? - Netkobiety.pl

Od długiego czasu piszę posty i usuwam bo mówię sobie ,że sama muszę sobie dać radę ,ale już nie umiem. Niestety jestem zbyt wrażliwą osobą i gdy tylko coś się dzieję nie tak jestem nerwowa ,martwię się i płaczę - jak dziecko.. Walczę z tym od lat ,ale nic nie pomaga. Od 3 lat moim głównym powodem zmartwień jest moj chłopak. Były kryzysy ,piękne chwile i na koniec rozstanie. Jakoś dałam radę już zaczęłam żyć w miare normalnie i zaczęliśmy znów pisać i wróciliśmy do siebie w październiku. Wszystko było dobrze aż do weekendu tydzień temu. Znow okazało się ,że dla niego to jest dziwne ,w ogóle go nie ma bo pracuje i boi sie ,że i tak sie to wszystko zepsuje. Nie widzieliśmy się 2 tyg aż do niedzieli ,cierpliwie czekałam i tłumaczyłam ,że jeśli się kochamy nie możemy rezygnować bo sie nie widzimy. Niby wszystko miało być dobrze. Ale kiedyś codziennie mi pisał ,że mnie kocha choćby na dobranoc ,teraz nie odpisuje jak mu to pisze ,na dobranoc też już tego nie ma ,jak do niego dzwonie na odczepne pogada i jest "no to cześć". Nie wiem czy powinnam dać mu czas ,przeraża mnie ten dystans szczególnie jak pomyślę przez co juz raz przechodziłam. Zapytałam czy wczoraj wszystko w porządku to odpisał "no tak tak " a jak napisałam że chce szczerą odpowiedz to nie dostałam jej wcale. Wiem ,że nie powinnam dawać się tak traktować ,ale nie potrafię odejść ,za bardzo go kocham i nie wyobrażam sobie życia bez niego. Nie mam w ogole chęci do niczego ciągle myśle ,chce mi się płakać i nie wiem co zrobić. Nie chce ciągle pisac i dzwonić bo to przesada. Myślałam ,że po spotkaniu będzie normalnie ,a nic sie nie zmieniło. Nie wiem co mam zrobić , miałyście podobną sytuacje ? Jak to ratować ?