Cześć
Temat z pozoru oczywisty.
Nigdy w życiu czegoś takiego mi przeżyłam.
W wieku 28 lat, jako osoba po dłuższych i krótszych relacjach, czuję sie jak zakochana nastolatka już po pierwszym spotkaniu. Dziecinada, można by rzec. I pewnie tak jest.
Sama nie wierzę że to pisze ale nie spałam całą noc, laknienie zerowe praktycznie. Jak przy typowym stanie zadurzenia.
Facet kilka lat starszy, po 13letnim zwiazku, w tym 5 latach malzenstwa. Bez dzieci. Zaznaczył ze na pewno jest osrozny, chce wybadac sprawy najpierw rozsądkiem, potem sercem. Rozumiem to.
Bardzo kulturalny, taktowny. Zrobil na mnid piorunujace wrazenie. Zaden wielki przustojniak, normalny dobry czlowiek. Wydawać by do mogło ze to nic takiego ale naprawdę wiem że obecnie ciężko o takich facetów.
Dostałam jego numer telefonu. Fakt ten skwitowal ze nie muszę się odzywać. Sama zdecyduję. Bardzo szanuję swoje dane.
Napisałam smsa że dziękuję za miłe spotkanie i pozdrawiam. Nic szczególnego. Odpisał równie bez emocji.
To, co od wczoraj dzieje się się mojej głowie zaskakuje mnie niesamowicie. Czekam na jakikolwiek znak jak gowniara która ma do zaraz pierwszy raz w życiu zakochać. Jak dziewica. Jak dzieciak.
Ja tak nie reaguję.... jest to do mnie nie podobne.
Czy ktoś z Was przeżył coś podobnego? Mnie krew zalewa... muszę wyluzować, nabrać dystansu i przejąć nad tym kontrolę bo boję się o siebie samą. strace do siebie zaufanie jeśli o to nie zadbam.
Samych siebie nigdy nie znamy do końca.. Ja siebie na pewno nie.