Ciągle istnieje pewien dysonans pomiędzy różnymi stronami serwisów społecznościowych i ich czynnego / biernego udziału w życiu rodziny
Osobiście uważam, że jest to narzędzie pomocne w kontaktach z rodziną i bliskimi, z którymi dzielą nas odległości i odmienne strefy czasowe.
Dzięki różnym fejsbukom i innym mesendżerom mam możliwość korespondować ze swoją rodziną - mieszkającą w UK, w Stanach Zjednoczonych, w Kanadzie, czy w Australii - o wiele częściej, niż to drzewiej bywało, kiedy listy przez ocean statkami pływały.
Korzystając z tych serwisów możemy utrzymywać stały i bliski kontakt i wiemy o tym, co się u nas na bieżąco dzieje. Dzięki możliwości przesyłania zdjęć, czy nawet krótkich filmów jesteśmy na bieżąco ze swoim życiem, z rozwojem naszych dzieci, z różnymi wydarzeniami.
To namiastka bliskości, jednak daje nam poczucie utrzymywania więzów rodzinnych.
Kiedyś mogliśmy tylko wysyłać sobie listy, do których czasem udało się włożyć zdjęcie, kawałek opłatka, czy rysunki. I pozostawało martwić się, czy list nie był za ciężki, czy nie zaginął gdzieś po drodze.
Teraz te listy - choć nieco w innej formie - docierają do adresatów błyskawicznie, a informacje w nich zawarte nie tracą na aktualności.
Często piszę i rozmawiam ze swoją rodziną korzystając z pomocy serwisów społecznościowych. Na każde święta składamy sobie w ten sposób życzenia, rozmawiamy również na żywo, o ile uda nam się zgrać w różnicy stref czasowych Śmiało mogę powiedzieć, że ten wynalazek bardzo pozytywnie wpłynął na odświeżenie i utrzymanie naszych więzi rodzinnych.
Ale oczywiście jest też druga strona medalu serwisów społecznościowych.
Serwisy społecznościowe nierzadko wręcz wyrywają wielu użytkowników z rodzinnego ogniska i nie mam tu na myśli wyłącznie nastolatków.
Nagminne są przypadki, kiedy delikwenci nawet obiady spożywają przed komputerem, tak aby nie uronić ani chwilki z wirtualnego świata, w którym wydaje się istnieć o wiele bardziej, niż w realnym świecie.
Tam są ich znajomi, tam jest ich świat, zainteresowania i alternatywna rzeczywistość, która jest o wiele bardziej atrakcyjna. Popołudnie, czy wieczór w gronie rodziny uważają za męczące i nudne i z trudem doczekują chwili powrotu do kanałów społecznościowych.
Pomijam skrajne przypadki, kiedy z powodu internetowych znajomości czy romansów rozpadają się rodziny i związki.
Jednak pewnie wielu z nas przekonało się na własnym doświadczeniu, jak szkodliwe może być zbytnie zaangażowanie w tego typu serwisy.
A jak to jest u Was ?
Jakie macie zdanie na ten temat ?
Czy w kręgu Waszego domowego ogniska serwisy społecznościowe są wsparciem w utrzymaniu więzi rodzinnych, czy może permanentną przeszkadzajką ?