Od zawsze byłem dobry z fizyki, następnie w tym roku zacząłem studia związane z tym przedmiotem. W ostatnim czasie udzielam korepetycji znajomej siostry. Koleżanka szukała jakiegoś korepetytora, siostra poleciła mnie. Przed zajęciami prawie w ogóle się nie znaliśmy. Ta dziewczyna jest w klasie maturalnej i poszukiwała kogoś kto ją przygotuję do matury. Dogadaliśmy się pod względem finansowym i tak już przez jakiś czas udzielam tych korków. W sumie nie byłoby w tym nic dziwnego, lecz po prostu ta dziewczyna mi się spodobała. Rzecz jasna bardzo szanuje to, że jeśli jej rodzice płacą mi pieniądze wymagają ode mnie podniesienia poziomu jej wiedzy. Z tego jak najbardziej się wywiązuje, widać to również po jej ocenach. Ogólnie logiczne jest to, że podczas zajęć tematem przewodnim jest fizyka, czasami przewinie się jakiś inny temat, jednak głównie ona wtrąca czasami jakieś anagdotki. Ja oczywiście wysłucham, coś skomentuje jednak sam staram się nie odciągać jej od tej fizy. Na zajęciach często wymieniamy się uśmiechami, po zajęciach zawsze jeszcze chwilkę pogadamy. Nie wiem czy w tym przypadku ważny jest fakt, że dziewczyna chwaliła mnie w rozmowie z siostrą, z tego co wiem jest bardzo zadowolona z zajęć. Drugim ważnym faktem jest to, że po za zajęciami nie mamy ze sobą kontaktu, nie widujemy się, nie ma po prostu okazji do rozmowy.
Także mam problem jak złamać taką barierę "nauczyciel"- uczeń. Różnica wieku praktycznie nie istnieje, jest rok młodsza ode mnie . Mam takie dylematy moralne, bo po prostu dziwne jest to, że jestem jakby w swoje pracy(ogólnie udzielam korepetycji nie tylko tej dziewczynie). Nie mam problemu, że jest to znajoma siostry. Ogólnie nie mieliśmy, też okazji nie wiadomo jak długo porozmawiać, ponieważ rzecz jasna przychodzę tam na korki, a nie na rozmowy prywatne
.
Drogie Panie jakie jest waszym zdaniem najlepsze rozegranie tej sytuacji? Myślicie, że po prostu przełamać się i zaproponować spotkanie po za zajęciami? Tutaj pojawia się kłopot, że dla niej to też może być niezręczna sytuacja. Czy czekać na dalszy bieg wydarzeń? Może wstrzymać się do tej matury, napiszę maturkę, nie będę miał już dylematów moralnych i będzie mi łatwiej do niej zagadać. A może jednak w jakiś sposób mogę wyczuć to, że jej się podobam? Jakie zachowanie może o tym świadczyć?