Kompleksy mnie niszczą - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 10 ]

Temat: Kompleksy mnie niszczą

Od dwóch miesięcy mam chłopaka. Nie jest on super przystojny (i tak taki by na mnie nie spojrzal), ale kocham go... i tu zaczyna się problem. Chcę być dla niego idealna. Cały czas. Jak z nim jestem to nie jem, ostatnio nie chciałam się z nim spotkać, bo miałam zatrzymana wodę i bałam się jak mnie zobaczy.
Mam tysiące kompleksów, nienawidzę swojego wyglądu  (ciała) i twarzy, ale też siebie. Swojej psychiki, uważam się za głupia i nieatrakcyjna nawet do rozmowy.
Niby nie powinnam mieć kompleksów, a mam dni (90 % czasu), że czuję się źle ze swoim ciałem.  A to mam cycki za małe, a to za grube uda, za płaski tylek, za gruby brzuch, mało widoczne mięśnie, ogólnie brzydka sylwetka. A to za duży nos, za duze uszy, za małe oczy, opadajace powieki, za niską, za duże czoło, grube poliki, krzywe zęby, zylaste stopy... jestem zupełnie niezadowolona ze swojego wyglądu. Coraz bardziej to odbija się na naszych relacjach. Powiedziałam mu o tym, że mi się woda zatrzymała, a on mnie wysmial- co to za powód żeby się nie spotkać. I ma rację. Ale... ale... ja chciałabym ciągle mu się podobać. On niby mi to mówi, ale nie chce tego słuchać, bo nie po to narzekam. Tylko potrzebuje posłuchania, ale to wykancza mnie psychicznie. Zamieścilam zdjęcia na jakimś portalu i wszyscy że śliczna i wgl, zgrabna (44 kg/160) ale ja nie potrafię tego zobaczyć. Ja nawet uważam siebie też za głupia... nie mam pojęcia co z tym zrobić.

Zobacz podobne tematy :

2 Ostatnio edytowany przez lilly25 (2017-01-28 21:02:26)

Odp: Kompleksy mnie niszczą

Czy zawsze tak uważałaś, czy od jakiegoś momentu, a jeśli tak to czy mogłabyś przybliżyć co się wtedy stało, i jak to wpłynęło na zmianę w Twoim postrzeganiu siebie?

Czy próbowałaś kiedyś stając przed lustrem spróbować popatrzeć na siebie jak na inną osobę? (z moich obserwacji wynika że wielu ludziom mylą się własne negatywne odczucia do siebie, z zimną oceną (niechęć/złość itd. żywione do własnej osoby mącą im w głowie) urody. Nie potrafią spoglądać na siebie tak jak spojrzeliby na człowieka obcego, obojętnego im uczuciowo, a właśnie tylko wtedy możliwa byłaby w miarę obiektywna ocena stanu faktycznego.

Może posiadasz pewne 'manieryzmy preferencyjne' tj. odpychają Cię konkretne cechy, nie dlatego że obiektywnie nieładne/brzydkie, a dlatego że źle Ci się kojarzą? (ja np. nie lubię wydatnych ust, i kręconych włosów pomimo tego, że trudno nazwać te cechy ujemnymi).

Może próbujesz oglądać pewne elementy (np. oczy, nos, uszy) ze zbyt małej odległości, nadto przybliżasz lusterko (co w wypadku każdej osoby dałoby 'efekt brzydoty'). Nawet najładniejsze obiekty oglądane ze zbyt małej, bądź zbyt dużej odległości zdają się koszmarne.

Może nadmiernie kierujesz uwagę ku szczegółom, pozwalasz aby zawładnęły Twoją wyobraźnią, i 'zafiksowujesz' się na nich tracąc z oczu całość obrazu?

Może oceniasz konkretne elementy (np. uszy, szyja, nos) w odizolowaniu od reszty, i z zapomnieniem czym są? (odczucie piękna bierze się na ogół z wrażenia że jest w danym 'przedmiocie' pewien sens, gdy pokroi się 'przedmiot' na części, jego składowe poddane ocenie jako 'samoistniejące' mogą nie budzić już pozytywnych odczuć estetycznych).

3

Odp: Kompleksy mnie niszczą

nauczyłaś się myśleć o sobie w ten sposób i chyba nie umiesz myśleć inaczej niż negatywnie.
Nie widzisz całkoształtu, tylko patrzysz przez pryzmat wad, bardzo krytyczne podejście do siebie. Domyslam się, że ogólnie w życiu jestes pewnie surowa dla siebie..
Zastanawia mnie tylko, z jakiego powodu tak jest. Czy w Twoich relacjach z najbliższymi było ok ? stało się moze coś bolesnego, co utkwiło w pamięci ?
tutaj ogólnie trzeba zmienić myślenie o sobie i nauczyć się siebie kochać. Zebyś trakotwala siebie, jak najlepszego przyjaciela, była dla siebie bardziej wyrozumiala.
Oczywiscie mnie tez zdarza sie stanac przed lustrem i powiedzieć " do niczego sie nie nadajesz". Każdy ma takie dni, ale trzeba samemu sobie za cos takiego dac pstryczka w nos, bo to jest bezsensowne i nic, nic dobrego nie przyniesie. I dodam jeszcze, ze im bardziej Ty będziesz czuła się atrakcyjna, tym bardziej będzie widział to Twój chłopak, bo to widać, czy ktos akceptuje swoje ciało, kobiecość etc. jeżeli mialabyś ochotę wysłać mi swoje zdjęcie, chętnie ocenię, i zapewne przekonam się, że zbyt surowo sie oceniasz

4

Odp: Kompleksy mnie niszczą

ale skoro on z tobą jest to chyba na Ciebie spojrzał, nie?
te kompleksy są głęboko w tobie,
zapewniam Cie, on nie widzi Twoich wad, które w Twoich oczach urosły do takich olbrzymich, za to jak będziesz cały czas o sobie źle myśleć to on zamias widzeć super milą pozytywną dziewczynę bedzie widział smutną, źle nastawioną do świata
to jest Twój problem, a nie uda, czy nos smile

Odp: Kompleksy mnie niszczą
ania.rodz napisał/a:

Nie jest on super przystojny (i tak taki by na mnie nie spojrzal),

A skąd to wiesz...?

ania.rodz napisał/a:

Od dwóch miesięcy mam chłopaka.

ale kocham go... i tu zaczyna się problem.
Wiesz na 100% po 2 miesiącach związku, że go kochasz? Hmm, ciekawe, zazdroszczę intuicji.


ania.rodz napisał/a:

Chcę być dla niego idealna.

Nie ma czegoś takiego jak bycie idealnym/ideałem. Perfekcjonizm w związku nie ma racji bytu bo nigdy się wszystkiego nie wyeliminuje. Poza tym nie można zmieniać stricte swojego charakteru dla kogoś...
Wygląd to co innego.

ania.rodz napisał/a:

Jak z nim jestem to nie jem,

Zamiast tego polecam dobrą dietę i ćwiczenia...

ania.rodz napisał/a:

ostatnio nie chciałam się z nim spotkać, bo miałam zatrzymana wodę i bałam się jak mnie zobaczy.

Nie wiem czy się śmiać czy płakać...

ania.rodz napisał/a:

Mam tysiące kompleksów, nienawidzę swojego wyglądu  (ciała) i twarzy, ale też siebie. Swojej psychiki, uważam się za głupia i nieatrakcyjna nawet do rozmowy.

Jak chcesz być szczęśliwa w związku, skoro samej siebie nie akceptujesz?

ania.rodz napisał/a:

Niby nie powinnam mieć kompleksów, a mam dni (90 % czasu), że czuję się źle ze swoim ciałem.

Dlaczego? Z jakiego powodu?

 

ania.rodz napisał/a:

A to mam cycki za małe,

Część dojrzałych facetów faktycznie przywiązuje znaczącą i priorytetową wagę do rozmiaru biustu ale ta grupa nie jest zbyt liczna z moich obserwacji.

ania.rodz napisał/a:

a to za grube uda, za płaski tylek,

Polecam ćwiczenia i dietę ponownie, uda idzie pięknie wyrzezbić , to samo ze zbudowaniem i ukształtowaniem pięknych pośladków.

ania.rodz napisał/a:

za gruby brzuch, mało widoczne mięśnie, ogólnie brzydka sylwetka.

Patrz wyżej...

ania.rodz napisał/a:

A to za duży nos, za duze uszy, za małe oczy, opadajace powieki, za niską, za duże czoło, grube poliki, krzywe zęby, zylaste stopy...

Coś jeszcze ciekawego wymyślisz...?

ania.rodz napisał/a:

jestem zupełnie niezadowolona ze swojego wyglądu.

To się za niego wez jeśli Ci przeszkadza a nie narzekaj tylko i toń w swoich kompleksach.

ania.rodz napisał/a:

Coraz bardziej to odbija się na naszych relacjach.

Nie dziwię się. Jak będziesz facetowi powtarzać i wmawiać do bólu jaka jesteś brzydka, to się po jakimś czasie z Tobą zgodzi i odejdzie.

ania.rodz napisał/a:

Powiedziałam mu o tym, że mi się woda zatrzymała, a on mnie wysmial- co to za powód żeby się nie spotkać.

I ma chłop absolutnie rację...

ania.rodz napisał/a:

Ale... ale... ja chciałabym ciągle mu się podobać.

Podobasz mu się czego dowodem jest to jak wyśmiał twój "powód" a dwa że mimo Twojego biadolenia wciąż z Tobą jest i to znosi... jeszcze. Na dodatek cały czas wciąż mu się podobasz i znając życie bardzo denerwuje go Twoje podejście do swoich kompleksów.

ania.rodz napisał/a:

On niby mi to mówi, ale nie chce tego słuchać, bo nie po to narzekam. Tylko potrzebuje posłuchania, ale to wykancza mnie psychicznie. Zamieścilam zdjęcia na jakimś portalu i wszyscy że śliczna i wgl, zgrabna (44 kg/160) ale ja nie potrafię tego zobaczyć. Ja nawet uważam siebie też za głupia... nie mam pojęcia co z tym zrobić.

Dziewczyno masz jakiś poważny problem z samooceną. Skoro Ci ludzie ze wszystkich stron mówią, że jesteś ładna i zgrabna to wbij to sobie do głowy.
Ja osobiście uważam się za patyczaka przy 175 cm wzrostu i 76 kg wagi a niemiłosiernie obrywam od wszystkich na siłowni tekstami, że jestem co najmniej wysportowany a trenerzy uważają że atletycznie zbudowany. Tak więc widzisz, czasem patrzymy na siebie zbyt krytycznie. Ja dzięki temu że uważam się za patyczaka znajduję motywację do jeszcze większej pracy nad swoją siłą i wytrzymałością a jednocześnie dzięki temu jak postrzegają mnie ludzie wiem, że ta praca daje efekty i nie idzie na marne. Z każdym tygodniem czuje się silniejszy, wytrzymalszy i bardziej pewny siebie... i sprawia mi to radość.

Popatrz na to w ten sposób, wydaje Ci się że masz płaski biust ale dam sobie głowę uciąć, że Twój facet ma ogromną ochotę położyć na nim swoje łapy i podobnie jest z tyłkiem.

6 Ostatnio edytowany przez lilly25 (2017-01-30 19:55:13)

Odp: Kompleksy mnie niszczą
Alberto Salazar napisał/a:
ania.rodz napisał/a:

Od dwóch miesięcy mam chłopaka.

ale kocham go... i tu zaczyna się problem.
Wiesz na 100% po 2 miesiącach związku, że go kochasz? Hmm, ciekawe, zazdroszczę intuicji.

Autorka miała zapewne na myśli to że jest zakochana. I tak, to że jest się zakochanym się wie, gdy się czuje. Ty zapewne inaczej rozumiesz słowo "kocham", ale używanie tego słowa na uczucie zakochania jest jak najbardziej prawidłowe. Żeby posiadać takie uczucia nie potrzeba żadnej intuicji, bo uczucia polegają na tym że się je żywi. Po prostu. Gdy zachwyca Cię utwór muzyczny, i po jednym przesłuchaniu powiesz że go kochasz/uwielbiasz, nikt nie spyta Cię - "jesteś pewny?", albo "jak możesz tak twierdzić skoro przesłuchałeś go tylko jednen raz?", a Ty wiesz, bo czujesz, a to co masz na myśli, mówiąc -" kocham ten utwór", znaczy dokładnie to co czujesz, czyli ten zachwyt, odczucie że jest on (utwór) "magiczny", niesamowity itd. Uczucie zakochania to prawie to samo.
Ps Jakoś matkom twierdzącym że kochają swoje dzieci choć urodziły je przed miesiącem (więc od miesiąca znają) nikt nie wytyka tego że używają słów "kocham".

Alberto Salazar napisał/a:
ania.rodz napisał/a:

Jak z nim jestem to nie jem,

Zamiast tego polecam dobrą dietę i ćwiczenia...

Ale autorka waży 44 kg na 160 cm wzrostu co daje 17.19 bmi, czyli lekką niedowagę. Po co jej dieta, i ćwiczenia (?)

Alberto Salazar napisał/a:
ania.rodz napisał/a:

jestem zupełnie niezadowolona ze swojego wyglądu.

To się za niego wez jeśli Ci przeszkadza a nie narzekaj tylko i toń w swoich kompleksach.

Ja podejrzewam że problem tego typu dziewczyn (i ogólnie ludzi), nie polega na rzeczywistych defektach (choć ja nie widziałam autorki, więc nie mogę tego na 100% wiedzieć, ale po tym jak ona wymienia rzeczy typu 'żylaste stopy", "opadające powieki" itd. podejrzewam że należy do tej grupy) tylko najczęściej 'defekcie' spojrzenia, więc pisanie jej żeby wzięła się za swoje ciało, jest tylko utwierdzaniem ją w urojeniach które już posiada. A ten 'defekt' spojrzenia ma swoje źródło zazwyczaj w nieumiejętności dostrzegania w przedmiotach harmonijnych harmonii, "kaleczeniu" obrazu poprzez krojenie na części rzeczy które mają największy sens (pozytywne odczucie estetyczne bierze się najczęściej z wrażenia sensu w rzeczy którą się postrzega) wtedy gdy w nim współistnieją z innymi, a odizolowane -"samoistniejące" tracą blask (spróbuj "pociąć" na części wspaniale wygladający samochód/szafę, a następnie wsadź "kawałeczki" pod mikroskop, i na podstawie tego co zobaczysz tracąc jednocześnie obraz całości, i i w ogóle pamięć tego czego całość stanowią dokonaj oceny wyglądu samochodu/szafy - to jest dokładnie to co mózg osoby z takimi problemami widzi, dlatego wszystko jest dla niego tj. mózgu brzydkie).
Inną z częstych przyczyn widzenia siebie jako brzydkiej/brzydkiego w przypadku gdy jest się obiektywnie ładną/ładnym są po prostu złe skojarzenia odnośnie pewnych rzeczy (np. kogoś odpychają jego brązowe oczy, bo brąz kojarzy mu się z ziemią, a ziemia z trudem bo wychował się na wsi).
Podejrzewam że u autorki problemem jest to pierwsze, co wytłumaczyłam na podstawie przykładu z samochodem/szafą, choć wiadomo że może być różnie, i pewnym być nie można, bo nikt do głowy drugiego człowieka wejść nie może, a powodów dlaczego ludzie mogą widzieć siebie tak a tak, może być tysiące.

7

Odp: Kompleksy mnie niszczą

Dlaczego autorka uważa, że jest głupia, może powinna pójść do psychologa, złe jest jej myślenie o sobie, powinna zmienić myślenie o sobie.

8

Odp: Kompleksy mnie niszczą

Jestem wspaniała, to sobie powtarzaj na co dzień i przestań porównywać się, dążyć do ideału prezentowanego  przez media, czasopisma , TY jesteś wyjątkowa, jedyna w swoim rodzaju:) Pozdrawiam cieplutko:)

9

Odp: Kompleksy mnie niszczą
lilly25 napisał/a:

Czy zawsze tak uważałaś, czy od jakiegoś momentu, a jeśli tak to czy mogłabyś przybliżyć co się wtedy stało, i jak to wpłynęło na zmianę w Twoim postrzeganiu siebie?

Tak, zawsze tak uważałam, praktycznie od początku szkoły podstawowej, byłam gruba i czułam sie źle wsród równieśników.

lilly25 napisał/a:

Może posiadasz pewne 'manieryzmy preferencyjne' tj. odpychają Cię konkretne cechy, nie dlatego że obiektywnie nieładne/brzydkie, a dlatego że źle Ci się kojarzą? (ja np. nie lubię wydatnych ust, i kręconych włosów pomimo tego, że trudno nazwać te cechy ujemnymi)...

Nie, napewno nie o to chodzi. Np bardzo podobają mi się żylaste ręce, ale gdy już patrzę na swoje, to uważam je za kanciaste i odpychające... Może z pojedyńczymi cechami tak jest, ale mi nie podoba się we mnie praktycznie wszystko sad

gosia5544 napisał/a:

Może próbujesz oglądać pewne elementy (np. oczy, nos, uszy) ze zbyt małej odległości, nadto przybliżasz lusterko (co w wypadku każdej osoby dałoby 'efekt brzydoty'). Nawet najładniejsze obiekty oglądane ze zbyt małej, bądź zbyt dużej odległości zdają się koszmarne.
Może nadmiernie kierujesz uwagę ku szczegółom, pozwalasz aby zawładnęły Twoją wyobraźnią, i 'zafiksowujesz' się na nich tracąc z oczu całość obrazu?
Może oceniasz konkretne elementy (np. uszy, szyja, nos) w odizolowaniu od reszty, i z zapomnieniem czym są? (odczucie piękna bierze się na ogół z wrażenia że jest w danym 'przedmiocie' pewien sens, gdy pokroi się 'przedmiot' na części, jego składowe poddane ocenie jako 'samoistniejące' mogą nie budzić już pozytywnych odczuć estetycznych).

Może i tak jest, ale patrzę na całokształt twarzy i po prostu wydaje mi się nie atrakcyjna, a jesli wyszczególniam co mi się nie podoba, to właściwie każdy element...

lilly25 napisał/a:

zapewniam Cie, on nie widzi Twoich wad, które w Twoich oczach urosły do takich olbrzymich, za to jak będziesz cały czas o sobie źle myśleć to on zamias widzeć super milą pozytywną dziewczynę bedzie widział smutną, źle nastawioną do świata
to jest Twój problem, a nie uda, czy nos.

Wiem, czytałam też o tym jak podejście wiele zmienia... W sumie staram się ograniczac te komentarze przy nim do minimum, ale tak głęboko w sobie jest mi ze sobą strasznie źle...

10

Odp: Kompleksy mnie niszczą
ania.rodz napisał/a:
lilly25 napisał/a:

Czy zawsze tak uważałaś, czy od jakiegoś momentu, a jeśli tak to czy mogłabyś przybliżyć co się wtedy stało, i jak to wpłynęło na zmianę w Twoim postrzeganiu siebie?

Tak, zawsze tak uważałam, praktycznie od początku szkoły podstawowej, byłam gruba i czułam sie źle wsród równieśników.

Ale byłaś wtedy gruba (naprawdę), czy tylko uważałaś ze jesteś gruba? Jesteś pewna że umiesz to obiektywnie ocenić, skoro teraz mając lekką niedowagę także twierdzisz że jesteś gruba?
A co do aktualnej sylwetki, to skoro oczy Cię oszukują i pomimo dużej szczupłości widzisz w lustrze grubaskę, to może zaufaj liczbom, bmi to w miarę obiektywna miara (pomijam kulkurystów).


ania.rodz napisał/a:
lilly25 napisał/a:

Może posiadasz pewne 'manieryzmy preferencyjne' tj. odpychają Cię konkretne cechy, nie dlatego że obiektywnie nieładne/brzydkie, a dlatego że źle Ci się kojarzą? (ja np. nie lubię wydatnych ust, i kręconych włosów pomimo tego, że trudno nazwać te cechy ujemnymi)...

Nie, napewno nie o to chodzi. Np bardzo podobają mi się żylaste ręce, ale gdy już patrzę na swoje, to uważam je za kanciaste i odpychające... Może z pojedyńczymi cechami tak jest, ale mi nie podoba się we mnie praktycznie wszystko sad

A próbowałaś kiedyś popatrzeć na siebie w lustrze jak na obcą osobę? Wielu ludzi uważa siebie za brzydkich tylko i wyłącznie dlatego że identifikują odbicie w lustrze jako siebie, a gdy tylko mają możliwość o tym na moment zapomnieć, to oceniają to co się odbija w zwierciadle o wiele pozytywniej.

Posty [ 10 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024