finanse w małżeństwie - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 31 ]

Temat: finanse w małżeństwie

Jak to jest u Was z finansami?

Mój mąż zarabia bardzo dużo, ja 1/10 z tego co on. Żyjemy za swoje pensje....teoretycznie. Nie ma wspólnych pieniędzy. Są moje, są jego. W większości on płaci za zakupy, jedzenie na mieście, wakacje, paliwo (jego auto), kredyty mieszkaniowe itp. Ja również robię zakupy, kupuję ubrania dla dziecka (na tyle ile mnie stać), płacę rachunki za mieszkanie, inne drobne rzeczy.
Jak potrzebuję pieniędzy (np. nie starczyło mi do końca miesiąca) muszę POŻYCZYĆ od mojego męża. Z czym czuję się źle. Później mu oddaję, choćby 20zł. Nie chodzi za mną bym mu oddała, ale wiem, że tego oczekuje i bierze ode mnie te pieniądze. Twierdzi, że nie będzie brał odpowiedzialności za to, że złe studia wybrałam (wg jego opinii, ponieważ zarabiam dużo mniej, taki zawód....). Niejednokrotnie mówi mi "nie stać cię na to/tamto" jak mówię, że coś chcialabym mieć (np. jakaś torebka itp.), niekiedy używa słów, które bolą mnie "głupia jesteś czy co?", "walnij się w głowę", "myślisz w ogóle?" itp. mówione z wyrzutem. Jestem osobą oszczędną, nie ubieram się w ekskluzywnych sklepach, chodzę po second handach, próbuję zbierać na coś co mi się marzy (ostatnio nawet na czajnik bezprzewodowy nowy...).
Mój mąż za to ubiera się w dobre ciuchy, dba o swój wygląd: fryzurę, ubranie, koszule, buty, sprzęt elektroniczny, samochód. Wszystko z wyższej półki. On chce, zeby postrzegano go jako eleganckiego, dobrze usytuowanego mężczyznę. Dba o to, by postrzegano go ekskluzywnie. W pracy dusza towarzystwa, śmieje się, pięknie wygląda, idealny tatuś w opowiadaniach.....
w domu gbur, nie uśmiecha się, wiecznie zmęczony, zapracowany, nie przytula, nie całuje, często ucisza mnie, nie słucha, nie podejmuje rozmów na MÓJ temat, mało go interesuje moja praca, moje uczucia, moje przemyślenia. Jak coś zdecyduję się powiedzieć....zawsze odwróci tak, że to JA nie mam racji. Ja źle myślę.

Jestem zależna od niego, bo za moją pensję, z dzieckiem mogę iść na wynajmowany pokój. I tyle.

jak Wy to widzicie?

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: finanse w małżeństwie

ja to widzę tak, ze nie zarobki są tu problemem.

a Ty jak to widzisz?

3

Odp: finanse w małżeństwie

Kłótnie, wyzwiska są temat moich zarobków, moich pieniędzy i tego, że on płacił za mnie nie będzie. Sytuacja napięta między nami jest GŁÓWNIE o to, że nasze życie jest na dwóch skrajnych końcach finansowych

4

Odp: finanse w małżeństwie

Pożyczasz od męża pieniądze ?! I później musisz mu oddawać ?! Serio ?? Nie mieści mi się to jakoś w głowie. EGOISTA !

5

Odp: finanse w małżeństwie

Ja pożyczam czasem od żony i muszę oddawać. Szok i niedowierzanie...

6

Odp: finanse w małżeństwie

Ludzie to jest chore ,  uciekajcie,  bo to zniewaga i poniżenie z którego nie da się podnieść

7

Odp: finanse w małżeństwie

Mąż jest  problemem a nie finanse.Cham , prostak i tyle.Ja bym go rzuciła i niech sobie żyje w tym idealnym swoim piękny świecie. Jeżeli jednak nie chcesz go zostawić to pokaż ,że potrafisz coś zmienić. Zmień pracę o ile to możliwe, dokształć się ,żeby twoje kwalifikacje były większe. Nie bądź na łasce tego człowieka a nie będzie więcej cię obrażał.
Normalny człowiek to dba o dobro wspólne a nie tylko jego samego. Ty jesteś jakimś fikcyjnym dodatkiem do jego wizji szczęśliwej rodziny .

8

Odp: finanse w małżeństwie

Kwalifikacje mam wysokie smile
to taki zawód , w którym więcej $$$ się nie da...

9

Odp: finanse w małżeństwie

Może to głupie, ale przecież w rodzinie poza kasą liczą się też inne wartości - jak wychowujecie dzieci (jedno?)?
A praca w domu - jak jest wyceniana? dzielicie się po połowie obowiązkami?

Moi rodzice mieli taki model finansów, chociaż u nich nie było tak różnych dochodów. Nie podobało mi się to, teraz mam wspólne konto z moim M. i nikt nikogo nie rozlicza z własnych wydatków.
Pomyśl co czuje twoje dziecko, gdy to widzi - czy naprawdę jesteś gorsza bo masz gorszą pracę, gorsze studia wymiarze finansowym?

10 Ostatnio edytowany przez Małpa69 (2017-01-26 14:06:38)

Odp: finanse w małżeństwie

Chora sytuacja, rozumiem jakbyś leżała do góry brzuchem i jako osoba zdrowa nie pracowała, bo są tacy ludzie, no ale przecież pracujesz... Ciekawe co nim kierowało że w ogóle wziął ślub...

Ja w tej chwili nie pracuje, mąż dobrze zarabia, nie muszę się o nic prosić z niczego mnie nie rozlicza, a dziś się zbulwersował tym że chciałam mu pokazać paragon za zakupy, bo "po co?, przecież ci ufam"..

TU widzę zresztą problem nie tyle finansowy co brak szacunku do autorki, traktowanie z wyższością, upadlanie jej... obrzydliwe zachowanie.

Pomijam że niektórzy mają priorytet pasja> pieniądze, bo wolą robić coś co lubią, do czego mają talent niż zarabiać kupę kasy... Czy są gorsi?

11

Odp: finanse w małżeństwie

WŁaśnie, też jestem ciekawa, jak dzielicie życiowe obowiązki.
Jeśli, ty jesteś bardziej obciążona (jestem tego raczej pewna), to wystaw mu miesięczny rachunek, za sprzątanie, gotowanie, opierunek, opiekę nad dzieckiem... itd...itp...

12

Odp: finanse w małżeństwie

Aczkolwiek wypada się zapytać jak sytuacja wyglądała przed ślubem, bo jeśli tak samo autorko to dałaś na to przyzwolenie...

13

Odp: finanse w małżeństwie

Wiesz o tym, że masz prawo do alimentów nie tylko na dziecko ale i na siebie w sytuacji jeśli mąż nie poczuwa się do wspólnoty majątkowej? Poradź się prawnika, bo twoja sytuacja jest patologiczna. To nie jest normalne małżeństwo, to nawet nie jest wspólnota, to jedynie wspólny adres.

14

Odp: finanse w małżeństwie
Snake napisał/a:

Ja pożyczam czasem od żony i muszę oddawać. Szok i niedowierzanie...

Ja nie lubię pożyczać i do tej pory niewiele tych pożyczek było ale pożyczać od żony (jakbym miał tongue)  to byłby dla mnie dramat. Chociaż jak się pożyczyło to nie ma przebacz, oddać trzeba smile
Wydaje mi się, że nie ma tu nic szokującego, że nie chce sponsorować zachcianek - torebek i takich tam rzeczy. Można poprosić tego faceta aby dokładał się więcej do wydatków domowych bo go stać ale to będzie jego decyzja. Natomiast raczej nie w porządku jest to jechanie autorce od "głupich i nie myślących" Co ta kobiecina może poradzić, że np. nauczyciele mało zarabiają (zakładam, że pracuje w szkole)

15 Ostatnio edytowany przez Małpa69 (2017-01-26 17:30:12)

Odp: finanse w małżeństwie

Pożyczanie może mieć różny wymiar, bo dajmy na to jedno ma odłożone na coś konkretnego, no nie wiem na nowe opony do samochodu, drugie potrzebuje szybko coś kupić, to pierwsza daje, ale potem drugie oddaje do puli oponowej, to jeszcze jest zrozumiałe. Ale pożyczanie np na spożywcze zakupy to komedia.

No i tu chodzi o to co napisałam, o priorytet pasja>kasa to nie świadczy o tym że ktoś jest głupi...


Co do torebek zależy od sytuacji, bo jeśli ona ma jedną starą torebkę nie nazwałabym tego zachcianką w czymś rzeczy trzeba nosić, tak samo trzeba się ubrać i dopóki to nie jest co chwila nowa torebka to ciężko tu mówić o zachciankach.  Czym innym jest "och jakie piękne buty muszę je dołożyć do swojej kolekcji" a czym innym " nie mam butów na zimę".

16

Odp: finanse w małżeństwie

Ja widzę to tak że to jest twoja strona monety, nie znamy drugiej strony. Jeżeli dlatego że mało zarabiasz jesteś w jakiś sposób poniżana i obrażana to faktycznie nie jest to fair z jego strony. Ale to że pilnuje swoich pieniędzy i każe ci oddać jest normalne. Gdyby było na odwrót to gość by wyleciał z chaty w przedbiegach. Wie że jest górą i że twoja pozycja jest nieciekawa to wykorzystuje to. Poza tym skoro aż tyle zarabia to musi ciężko pracować, jest zmęczony, zapracowany, frustracja rośnie.

17 Ostatnio edytowany przez gojka102 (2017-01-26 21:02:18)

Odp: finanse w małżeństwie
Małpa69 napisał/a:

Czym innym jest "och jakie piękne buty muszę je dołożyć do swojej kolekcji" a czym innym " nie mam butów na zimę".

Moim zdaniem to to samo-z tym,że powiedziane w inny sposób.Treść i zamiar taki sam.Tylko przekaz nieco inny:)

Ja także pożyczam od męża,czasem mąż pożycza ode mnie. On oddaje zawsze-ja-prawie.Czyli nie oddaję wtedy jak on nie chce przyjąć:)

My także mamy osobną kasę.Ale ja korzystam z konta męża- mniej zarabiam i nie muszę tłumaczyć się z zakupów.Owszem,gdybym chciała kupić nowe auto albo meble to pewnie musiałabym:)

Uważam,że fakt,że mniej zarabiam nie oznacza,że mąż ma mnie sponsorować.Jeśli się poczuwa-ok.

18

Odp: finanse w małżeństwie
misiapysia86 napisał/a:

(...) jak Wy to widzicie?

Co, oprócz mieszkania pod jednym dachem, posiadana wspólnego dziecka, braku szacunku i miłości, was łączy?

19

Odp: finanse w małżeństwie
Małpa69 napisał/a:

Co do torebek zależy od sytuacji, bo jeśli ona ma jedną starą torebkę nie nazwałabym tego zachcianką w czymś rzeczy trzeba nosić, tak samo trzeba się ubrać i dopóki to nie jest co chwila nowa torebka to ciężko tu mówić o zachciankach.  Czym innym jest "och jakie piękne buty muszę je dołożyć do swojej kolekcji" a czym innym " nie mam butów na zimę".

Nie wieżę, że ma jedne buty i porwaną torebkę i dlatego prosi faceta o pieniądze ale jeżeli tak by było to raczej nie jest zbytnio zaradna jeżeli chodzi o wydawanie pieniędzy. Mieszkają razem i składają się na wydatki i zaoszczędzić trochę można na te buty czy torebki dla siebie.
U mnie w domu było tak, że najpierw ojciec pracował na wszystkich, mama siedziała w domu i wychowywała gromadkę dzieci. W późniejszym czasie poszła do pracy i budżet domowy się zwiększył. Ojciec zarabiał więcej ale nie widziałem a przynajmniej nie przypominam sobie aby coś jej kupował - chodzi mi właśnie o buty czy torebki. Sama sobie ze swoich to kupowała. Przy tym wszystkim prace domowe dalej wykonywała to tak apropo propozycji aby autorka stworzyła cennik na sprzątanie, pranie i "takie tam" big_smile

Takie postawy jak - "daj mi bo tak" uważam za roszczeniowe. Natomiast nie mówię, że nie można dać ale z własnej woli. Natomiast rzeczywiście chamskim zachowaniem jest wytykanie, że się skończyło nie takie studia jak potrzeba.

20 Ostatnio edytowany przez żyworódka (2017-01-26 19:04:04)

Odp: finanse w małżeństwie
misiapysia86 napisał/a:

(...) Niejednokrotnie mówi mi "nie stać cię na to/tamto" jak mówię, że coś chcialabym mieć (np. jakaś torebka itp.), niekiedy używa słów, które bolą mnie "głupia jesteś czy co?", "walnij się w głowę", "myślisz w ogóle?" itp. mówione z wyrzutem.

(...)Jestem osobą oszczędną, nie ubieram się w ekskluzywnych sklepach, chodzę po second handach, próbuję zbierać na coś co mi się marzy (ostatnio nawet na czajnik bezprzewodowy nowy...)

(...) Mój mąż za to ubiera się w dobre ciuchy, dba o swój wygląd: fryzurę, ubranie, koszule, buty, sprzęt elektroniczny, samochód. Wszystko z wyższej półki. On chce, zeby postrzegano go jako eleganckiego, dobrze usytuowanego mężczyznę. Dba o to, by postrzegano go ekskluzywnie.
(...)

Twój mąż, to snob!

On-WuWuA-83 napisał/a:

(...) Ojciec zarabiał więcej ale nie widziałem a przynajmniej nie przypominam sobie aby coś jej kupował - chodzi mi właśnie o buty czy torebki. Sama sobie ze swoich to kupowała. Przy tym wszystkim prace domowe dalej wykonywała to tak apropo propozycji aby autorka stworzyła cennik na sprzątanie, pranie i "takie tam" (...):D (...)

Biedna ta twoja mama. sad
Komputera pewnie nie miaŁa, bo inaczej to by może o radę pisaŁa.

A tak na serio, to ten przykŁad, który podajesz, w dodatku z wŁasnego podwórka, moim zdaniem, nie jest godny naśladowania. Raczej podlega mojej krytyce. A to, że nie dostrzegasz w tym nic zŁego, nie świadczy najlepiej o tobie, jako o synu. W dużej mierze przykŁad i wzorce zachowań bierze się z domu..., zatem istnieją prawdopodobne przesŁanki, że w twoim maŁżeństwie będzie podobny, niezdrowy ukŁad.

21

Odp: finanse w małżeństwie
misiapysia86 napisał/a:

Kłótnie, wyzwiska są temat moich zarobków, moich pieniędzy i tego, że on płacił za mnie nie będzie. Sytuacja napięta między nami jest GŁÓWNIE o to, że nasze życie jest na dwóch skrajnych końcach finansowych

Sytuacja napięta między wami jest głównie o to że twój mąż cię nie szanuje. Niezależnie od tego czy i ile zarabiasz prowadzicie wspólne gospodarstwo domowe. Macie też wspólne dziecko.

Jak Ty dziewczyno wpakowałaś się w taki układ?
Między mną i żoną rozpiętość zarobków jest sporo mniejsza, ale skoro to ja zarabiam więcej (tak ze trzy razy), to ja utrzymuję dzieci na studiach. Mamy osobne konta, ale jak jej brakuje na wydatki, to po prostu część z nich pokrywam ja. Nie pyta mnie czy jej pożyczę, bo nie pożyczę. Po prostu- potrzebujesz, to masz. Jak przesadza z wydatkami, to po prostu zakręcam kurek i musi sobie poradzić, ale to co wy odstawiacie, to jest gorzej niż niewolnictwo. Niewolnik miał przynajmniej wikt i opierunek. Ty zasuwasz w pracy, w domu i jeszcze musisz się sama utrzymać? Do tego utrzymujesz jego dziecko?
Skoro my jesteśmy na zakupach, a ona woli spodnie, to sukienki kupuję jej ja. Kupiła sobie brzydką torebkę, to ja jej kupiłem taką jaka mi się podoba. Nie zmuszam jej do noszenia rzeczy kupionych przeze mnie, nie kupuję nic bez uzgodnienia z nią, ale chcę żeby mi się podobała.
Ja mam pracę w której nie muszę się stroić. Ot noszę czasem coś elegantszego bo lubię. Ona musi wyglądać w miarę elegancko, więc siłą rzeczy kupuje rzeczy wyższej jakości. Jeśli idzie do lumpa, to bardziej dla zabawy niż z konieczności.
Za to ja naogół kupuję sprzęty do domu. Nie tylko audio, telewizor czy auto. Również pralkę, lodówkę, odkurzacz. Co do domu musi spełniać moje wymagania techniczne i jej estetyczne.

Jesteśmy razem, oboje pracujemy, oboje utrzymujemy dom. Nie jest istotne kto więcej zarabia. To się nazywa związek partnerski. Jesteśmy małżeństwem, ale jesteśmy partnerami. Nikt nie jest lepszy, ani gorszy, a osobne konta mamy po to, żeby nie było pytań po co ci nowy zegarek, ile ty wydajesz na to czy tamto? Wiadomo ile potrzeba na nasze wydatki i tyle każde ma. Co kilka lat renegocjujemy stałe wydatki i ich podział pomiędzy nas. Reszta jest milczeniem.

22

Odp: finanse w małżeństwie
misiapysia86 napisał/a:

Kłótnie, wyzwiska są temat moich zarobków, moich pieniędzy i tego, że on płacił za mnie nie będzie. Sytuacja napięta między nami jest GŁÓWNIE o to, że nasze życie jest na dwóch skrajnych końcach finansowych

Jak to już ktoś wcześniej zauważył, finanse to nie jest przyczyna. To jest pretekst. Twój mąż po prostu Cię nie szanuje.
Powtórzyłabym za Wielokropkiem: co Was właściwie łączy? Bo normalne małżeństwo to nie jest.

Co do pożyczania w małżeństwie, to dla mnie dziwna sytuacja. U mnie tak nigdy nie było i dziwnie bym się z tym czuła.

23

Odp: finanse w małżeństwie
żyworódka napisał/a:

Biedna ta twoja mama. sad
Komputera pewnie nie miaŁa, bo inaczej to by może o radę pisaŁa.

Hehe, bez ojca to raczej by "zginęła" wink
Nie to, że nie zaradna chociaż może po części  tak ale na pewno łatwo popadająca w panikę. Taka też starej daty Matka Polka smile

żyworódka napisał/a:

W dużej mierze przykŁad i wzorce zachowań bierze się z domu..., zatem istnieją prawdopodobne przesŁanki, że w twoim maŁżeństwie będzie podobny, niezdrowy ukŁad.

Niezdrowy przykład, układ? tongue big_smile
No nie wiem, są ze sobą  35l. bez żadnych perypetii po drodze tak więc może być odwrotnie wink big_smile

24

Odp: finanse w małżeństwie
On-WuWuA-83 napisał/a:
żyworódka napisał/a:

Biedna ta twoja mama. sad
Komputera pewnie nie miaŁa, bo inaczej to by może o radę pisaŁa.

Hehe, bez ojca to raczej by "zginęła" wink
Nie to, że nie zaradna chociaż może po części  tak ale na pewno łatwo popadająca w panikę. Taka też starej daty Matka Polka smile

żyworódka napisał/a:

W dużej mierze przykŁad i wzorce zachowań bierze się z domu..., zatem istnieją prawdopodobne przesŁanki, że w twoim maŁżeństwie będzie podobny, niezdrowy ukŁad.

Niezdrowy przykład, układ? tongue big_smile
No nie wiem, są ze sobą  35l. bez żadnych perypetii po drodze tak więc może być odwrotnie wink big_smile

Nie wszyscy na świecie muszą być "na jedno kopyto". Ważne żeby ludzie się kochali, szanowali i trochę dopełniali w związku. Tak jak nie jesteśmy identyczni fizycznie, tak też różnimy się psychicznie. Moja żona jest zachowawcza i ostrożna, ja zawsze prę do przodu i szukam nowych możliwości. Ona od 25 lat w jednym zakładzie, ja w tym czasie pięć razy zmieniłem zawód.
Różnie bywało, ale od 28 lat razem i nadal jak ją widzę, to mi się gorąco robi pod sercem.

25

Odp: finanse w małżeństwie

A mnie ciekawi jedno - bywacie z mężem wśród ludzi. Wspólnie, jako para. Jak się wtedy prezentujecie - on w garniturze jak spod igły, a ty w sukience z taniej sieciówki wyglądasz obok niego jak uboga krewna? Czy może żyjecie w dwóch osobnych światach nie tylko finansowo i emocjonalnie?

Pożyczanie od męża kasy "na życie" - zakupy spożywcze, środki czystości, itp. - uważam za idiotyczne. Ale trudno mi stwierdzić, na ile taka sytuacja ma miejsce, bo z jednej strony piszesz, że pożyczasz jak "nie starcza do końca miesiąca", a z drugiej, że mąż robi większość zakupów, płaci za wspólne wyjścia i wyjazdy, za kredyt. Więc nie jest tak, że każdy wspólny wydatek dzielicie 50-50 + każdy sam płaci za swoje. On jednak płaci za sporo rzeczy, do których teoretycznie i ty powinnaś się dołożyć. Więc mnie przede wszystkim interesuje, na co ci nie starcza kasy.

Dla mnie finansowa strona tej histori jest straszliwie mętna. Bo rozumiem podział na zasadzie "ja mam swoje, ty masz swoje - na wspólne się zrzucamy, a o własne każdy dba sam" i nie widzę w tym co do zasady nic złego. Ale sytuacja bywa różna - bywa jak u Małpy69, gdzie pracuje tylko mąż, więc trudno żeby ona przymierała głodem i nie mogła wziąć prysznica w domu, bo za jedzenie i wodę mąż płaci. Bywa jak u Ciebie, Autorko, gdzie jest przepaść zarobkowa - a kodeks rodzinny wyraźnie mówi o obowiązku zapewnienia równej stopy życia małżonkom, co sprowadza się do tego, że ten, kto zarabia więcej powinien proporcjonalnie więcej łożyć na wspólne życie. Więc z punktu widzenia prawa sytuacja, w której żona od męża pożycza na litr mleka i pare plasterkó wędliny jest niewywiązywaniem się z obowiązków małżeńskich - po stronie męża.

Natomiast krystalicznie jasne jest to, że mąż Cię nie szanuje - wyraźnym dowodem na to jest sposób, w jaki się do Ciebie zwraca. A skoro Cię nie szanuje, to o miłości mowy być nie może. I to jest źródło problemu, a pieniądze są tylko jego przejawem. Bo jakby między wami był szacunek i miłość, to nie musiałabyś pożyczać od męża. No chyba, że pożyczasz na 20 parę szpilek.

26

Odp: finanse w małżeństwie
ruda102 napisał/a:

Ale sytuacja bywa różna - bywa jak u Małpy69, gdzie pracuje tylko mąż, więc trudno żeby ona przymierała głodem i nie mogła wziąć prysznica w domu, bo za jedzenie i wodę mąż płaci.


Kiedy oboje pracowaliśmy i zarabiałam bardzo dobrze to też wszystko szło do jednego gara, nie chowałam nic dla siebie bo i po co? Nigdy nie musiałam się prosić, a wydatki i tak zawsze uzgadniamy wspólnie, on pyta mnie ja jego czy w porządku czy ma inne plany, wspólnie ustalamy priorytety. Jak mam jakieś swoje pieniądze bardzo często kupuję jemu ubrania, narzędzia (które bardzo lubi), on też nie potrzebuje specjalnej okazji, mi sprawia frajdę kiedy mogę mu coś dać i widać że to działa w obie strony.

Jednak u nas OD POCZĄTKU wszystko było jasne, wiedział że jestem chora, że raz mogę mieć pracę raz nie, raz mogę się czuć znośnie a raz nie. Chciałam żeby był świadom sytuacji.

Nie wiem jak było u autorki czy to wyglądało tak od zawsze, czy dopiero tak się stało, czy nie ustalali finansowej kwestii zanim wzięli ślub. Dlaczego?

27

Odp: finanse w małżeństwie
On-WuWuA-83 napisał/a:
Małpa69 napisał/a:

Co do torebek zależy od sytuacji, bo jeśli ona ma jedną starą torebkę nie nazwałabym tego zachcianką w czymś rzeczy trzeba nosić, tak samo trzeba się ubrać i dopóki to nie jest co chwila nowa torebka to ciężko tu mówić o zachciankach.  Czym innym jest "och jakie piękne buty muszę je dołożyć do swojej kolekcji" a czym innym " nie mam butów na zimę".

Nie wieżę, że ma jedne buty i porwaną torebkę i dlatego prosi faceta o pieniądze ale jeżeli tak by było to raczej nie jest zbytnio zaradna jeżeli chodzi o wydawanie pieniędzy. Mieszkają razem i składają się na wydatki i zaoszczędzić trochę można na te buty czy torebki dla siebie.
U mnie w domu było tak, że najpierw ojciec pracował na wszystkich, mama siedziała w domu i wychowywała gromadkę dzieci. W późniejszym czasie poszła do pracy i budżet domowy się zwiększył. Ojciec zarabiał więcej ale nie widziałem a przynajmniej nie przypominam sobie aby coś jej kupował - chodzi mi właśnie o buty czy torebki. Sama sobie ze swoich to kupowała. Przy tym wszystkim prace domowe dalej wykonywała to tak apropo propozycji aby autorka stworzyła cennik na sprzątanie, pranie i "takie tam" big_smile

Takie postawy jak - "daj mi bo tak" uważam za roszczeniowe. Natomiast nie mówię, że nie można dać ale z własnej woli. Natomiast rzeczywiście chamskim zachowaniem jest wytykanie, że się skończyło nie takie studia jak potrzeba.

No to frajerka z niej. Gdy obaj zarabiają prace domowe powinny być rozłożone.

28 Ostatnio edytowany przez Averyl (2017-01-26 23:20:57)

Odp: finanse w małżeństwie

Autorka tematu przestała się odzywać... trochę szkoda.
Nie wiem, jak w jej przypadku, ale wiele małżeństw ma wspólnotę majątkową. Jak rozumiem (chociaż nie znam się na tym) niezależnie czy macie oddzielne czy wspólne konta, to o ile nie ma rozdzielności majątkowej, są to wspólne pieniądze. Mi się wydaje, że to co napisała autorka jest to (być może) nawet forma przemocy ekonomicznej. A co by się stało, gdyby kobieta poważnie zachorowała i nie mogłabym nawet tej skromnej pensji zarobić? mąż nie ma żadnych (ludzkich) zobowiązań wobec niej?

W kwestii finansów - to jakiś absurd, a w kwestii więzi, relacji - jeszcze większy.

29

Odp: finanse w małżeństwie

Jeśli nie mają podpisanej rozdzielności majątkowej, to wszystkie pieniądze są wspólne i sytuacja taka, jak u autorki jest dla sądu przemocą ekonomiczną. Dlatego napisałam, ze ona ma prawo do alimentów dla siebie.

30

Odp: finanse w małżeństwie
authority napisał/a:

No to frajerka z niej. Gdy obaj zarabiają prace domowe powinny być rozłożone.

Coś przeoczyłam? big_smile big_smile

31

Odp: finanse w małżeństwie

Oczywiście, że jest to przemoc ekonomiczna, choć wciąż tak wiele osób nie łączy tego typu zachowań z czymś, co stanowi już złamanie prawa, a przecież są środki, które pozwalają zabezpieczyć ofiarę.

Brak szacunku, jaki występuje w tym małżeństwie, to problem, z którego biorą się wszystkie następne, bo przecież nawet jeśli w związku nie ma miłości, ale wciąż jest szacunek, to nikt nie posunie się do tego, aby drugą osobę upokarzać w tak ostentacyjny i obrzydliwy sposób. Sytuacja jest toksyczna i niestety mąż prawdopodobnie będzie posuwał się coraz dalej. 

Misiupysiu86, Twój mąż zapewne doskonale zdaje sobie sprawę ze swojej przewagi, a przy tym z Twojej uległej postawy, przez co czuje się absolutnie bezkarny. Porażające jest, że on swoją opinię o Tobie uzależnia od Twoich zarobków, dokładnie tak, jakby pieniądze były najważniejszym miernikiem czyjejś wartości. Nie zmienia to jednak faktu, że ma względem Ciebie określone obowiązki, więc w razie godziny "W" zawsze możesz wytoczyć taką ciężką artylerię.

Czy próbowałaś kiedyś na ten temat spokojnie z nim porozmawiać, czy nawet nie masz odwagi, by taką rozmowę zacząć?

Posty [ 31 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024