Jak to jest u Was z finansami?
Mój mąż zarabia bardzo dużo, ja 1/10 z tego co on. Żyjemy za swoje pensje....teoretycznie. Nie ma wspólnych pieniędzy. Są moje, są jego. W większości on płaci za zakupy, jedzenie na mieście, wakacje, paliwo (jego auto), kredyty mieszkaniowe itp. Ja również robię zakupy, kupuję ubrania dla dziecka (na tyle ile mnie stać), płacę rachunki za mieszkanie, inne drobne rzeczy.
Jak potrzebuję pieniędzy (np. nie starczyło mi do końca miesiąca) muszę POŻYCZYĆ od mojego męża. Z czym czuję się źle. Później mu oddaję, choćby 20zł. Nie chodzi za mną bym mu oddała, ale wiem, że tego oczekuje i bierze ode mnie te pieniądze. Twierdzi, że nie będzie brał odpowiedzialności za to, że złe studia wybrałam (wg jego opinii, ponieważ zarabiam dużo mniej, taki zawód....). Niejednokrotnie mówi mi "nie stać cię na to/tamto" jak mówię, że coś chcialabym mieć (np. jakaś torebka itp.), niekiedy używa słów, które bolą mnie "głupia jesteś czy co?", "walnij się w głowę", "myślisz w ogóle?" itp. mówione z wyrzutem. Jestem osobą oszczędną, nie ubieram się w ekskluzywnych sklepach, chodzę po second handach, próbuję zbierać na coś co mi się marzy (ostatnio nawet na czajnik bezprzewodowy nowy...).
Mój mąż za to ubiera się w dobre ciuchy, dba o swój wygląd: fryzurę, ubranie, koszule, buty, sprzęt elektroniczny, samochód. Wszystko z wyższej półki. On chce, zeby postrzegano go jako eleganckiego, dobrze usytuowanego mężczyznę. Dba o to, by postrzegano go ekskluzywnie. W pracy dusza towarzystwa, śmieje się, pięknie wygląda, idealny tatuś w opowiadaniach.....
w domu gbur, nie uśmiecha się, wiecznie zmęczony, zapracowany, nie przytula, nie całuje, często ucisza mnie, nie słucha, nie podejmuje rozmów na MÓJ temat, mało go interesuje moja praca, moje uczucia, moje przemyślenia. Jak coś zdecyduję się powiedzieć....zawsze odwróci tak, że to JA nie mam racji. Ja źle myślę.
Jestem zależna od niego, bo za moją pensję, z dzieckiem mogę iść na wynajmowany pokój. I tyle.
jak Wy to widzicie?