Witajcie. Piszę do Was na gorąco z prośbą o radę w pewnej związkowej sprawie - dosłownie z wczoraj.
Jestem z facetem od 4-rech lat. Siedem lat temu (2 lata przed poznaniem mnie) jego była zdradziła go i zostawiła dla innego. Wiem, że bardzo to przeżył, a skąd? Stąd że przez pierwszy rok naszej znajomości non stop o tym wysłuchiwałam... Jak bardzo ją kochał, był taki zakochany, że ona była ideałem, że było cudownie. No i oczywiście o tym, że bardzo cierpiał po rozstaniu. Znosiłam to wszystko i robiłam za psychologa, chociaż tak naprawdę cierpiałam słysząc te wszystkie ochy i achy o byłej. Zakochałam się po prostu. Okazało się, że moja cierpliwość została "wynagrodzona" bo w końcu zaczęło wyglądać, że odwzajemnił moje uczucia, zaczęliśmy być razem, temat byłej praktycznie całkiem ucichł - więc sądziłam, że może w końcu się z niej wyleczył. Poprosiłam go, żeby więcej mi o niej nic nie opowiadał, bo nie chcę tego słuchać i mogę powiedzieć, że spełnia tę prośbę.
Dzisiaj jednak usłyszałam od niego pewne słowa, które mnie zmartwiły.
Poszło o moje prawo jazdy. Namawiał mnie, żebym w tym roku w końcu zaczęła je wyrabiać, bo on zrobił je w (według niego) zbyt późnym wieku. Odpowiedziałam, że wg mnie zrobił je w idealnym wieku, na co usłyszałam, że mylę się, bo przez to, że tyle zwlekał ze zrobieniem prawka BARDZO DUŻO w życiu STRACIŁ - mocno to podkreślił. Zapytałam, co takiego stracił. Na początku nie chciał powiedzieć, ale w końcu wyciągnęłam z niego odpowiedź- "moją byłą dziewczynę, bo gdybyśmy częściej się widywali, gdybym częściej przyjeżdżał do niej, to by było inaczej" (była między nimi odległość). Zamurowało mnie i szybko zakończyłam temat.
Jednak teraz rozmyślam o tym, jak mogę to rozumieć... Że po 7 latach on wciąż ją rozpamiętuje i przeżywa? Powinnam z nim o tym porozmawiać? Czy może robię z igły widły? Trochę mi się przykro zrobiło i zaczęłam przypominać sobie nasze początki, jak on wtedy mi o niej opowiadał ;/
Sama nie wiem, co o tym myśleć, proszę Was bardzo o radę.
Widzisz Kochana rozumiem Twojego byłego bo sama jestem w związku a wspominam dawną miłość i zdarza mi się o niej paplać choć rzadko. Więcej duszę w sobie, tęsknotę , myśli itp. Jestem z obecnym moim ukochanym bardzo szczęśliwa i to jest naprawdę niesamowite co nas łączy ale moje serducho mimo to pamięta kto pierwszy sprawił że zaczęło bić mocniej. Wciąż uczę się traktować dawną miłość jako coś co było minęło i teraz wywołuje pewne wspomnienia i rozumiem że obecny związek jest dojrzalszy, stabilniejszy i bardziej trwały i bardziej wyjątkowy niż poprzedni. Ale żeby z dystansem spojrzeć na przeszłość trzeba wiele sobie uświadomić i przemyśleć. W moim obecnym mężczyźnie podoba mi się jego zdrowy dystans do mnie, tzn. Gdy wspomnę byłego on to jakoś rozumie a nawet zażartuje ze mnie . To mi bardzo pomaga bo dzięki temu dostrzegam w nim kogoś komu wszystko mogę powierzyć, nie martwiąc się że np. Oburzy się bo coś nie tak powiedziałam. Oczywiście nie gadam cały czas o byłym bo jest wiele więcej inspirujących czynności jakie robię z obecnym ukochanym. Ale dzięki jego braku zaborczości, zazdrości, ufności mój mężczyzna jest dla mnie niezwykle atrakcyjny. Przez to że on nie czuje aby jakiś mój były stanowił dla niego konkurencję, widzę w nim silnego, dojrzałego mężczyznę i jest to duży jego atut. Gdyby był zaborczy i czepiał się tego że czasem wspomnę starą miłość, wówczas dusiłabym się w jego obecności i kombinowałabym jak od takiego kogoś odejść.
Podsumowując, wspomnienia o byłych są normalne u wrażliwych i sentymentalnych osób. Jednak w Twoim przypadku już na początku pojawiał się temat byłej i po kilku latach Twój chłopak nadal myślami do niej wraca. Też co innego jest gdy ktoś wspomni o kimś tylko czasami a co innego gdy ktoś cały czas wraca wspomnieniami. Myślę że wmówił sobie , że nie wybaczy zdrady i odejdzie z życia tej kobiety raz na zawsze. Ale pewnie stało się tak, że w sercu przebaczył jej zdradę, stwierdził że mimo tej zdrady jest mu bliska i teraz nie umie sobie poradzić z uczuciami, wspomnieniami itp. Nie wiem kochana czy dasz radę to wszystko znieść... widzisz ten dystans mojego chłopaka na moje sentymenty pomagają mi mieć dystans na moje sentymenty. Trochę poplątane, ale tak jest. Gdyby zakazał mi mówić o dawnych uczuciach lub denerwowałby się z tego powodu, musiałabym wszystko dusić w sobie i marzyłabym o byciu singielką. Porozmawiaj ze swoim chłopakiem od serca. Powiedz, że rozumiesz jego sentymenty, że choć ranią Cię to jednak rozumiesz. Ale też zapytaj czy ma do byłej coraz większy dystans czy też mimo upływu lat nadal skrywa do niej silne uczucia. Zapytaj czy jest gotowy na bycie w związku z Tobą czy jednak wolałby zawalczyć o byłą. Poproś go o szczerą rozmowę. Bo sentymenty sentymentami, ale jeśli dla Twojego chłopaka była jest ważniejsza od Ciebie mimo upływu lat, to czas zakończyć ten związek. I nie bój się postawić sprawy jasno. Gdy pokażesz że jesteś gotowa na rozstanie - bez żalu i pretensji - wtedy nie zdziwiłabym się gdyby zaczął się o Ciebie bardziej starać . Wybacz za tak długą wypowiedź, mam nadzieję że pomogą Ci te przemyślenia podjąć właściwe kroki w działaniu
.
3 2017-01-23 09:29:45 Ostatnio edytowany przez verdad (2017-01-23 09:37:38)
Tak, masz sie przejmowac.I tym, ze wspomina byla - czy on sobie zdaje sprawe, co czulas ? Co nadal czujesz ?
No i to jego myslenie.Gdyby mial prawo jazdy, to byla nie zdradzilaby go.Bo by czesciej do niej jezdzil i upilnowalby ja.
Powiedz mu, ze jakby go naprawde kochala, to by go nie zdradzila.A czy on slyszal o tym, ze pary mieszkaja razem, nie musza miec prawa jazdy, zeby do siebie dojezdzac, i mimo to sie zdradzaja ?
Ja bym od niego odeszla,Po pierwsze, ze ta jego byla bedzie ciagle obecna w Waszym zyciu, w Twoich myslach.
A po drugie, jaki ma on tok myslenia ? Szuka winy w sobie, ze im sie nie udalo.Ze sie za malo staral.A nie pomyslal, ze to dwie strony musza sie starac, wspierac, szanowac.
A Ty tez zastanow sie nad soba.Robilas za terapeutke, wysluchiwalas o bylej, sama sobie przez to zadajac bol ?
Masochistka ? Uwierz mi, lepiej nadstawiac policzek, niz calowac kogos.Lepiej, zeby ktos Cie bardziej kochal, niz Ty jego.Marnujesz przy nim czas.
Pewien typ facetów lubi idealizować.
Ta jego ex jest takim ideałem, do którego ty nigdy się nie zbliżysz. Oczywiście, gdyby był dalej z tą swoją idealną ex, to marudziłby i czułby się nieszczęśliwy, że ona to/tamto zrobiła/nie zrobiła... jak w życiu.
Zwiałabym od tego gościa, nie dlatego, że jego ex siedzi w głowie, bo to nie kobieta, tylko wyidealizowane wyobrażenie, ale właśnie dlatego, że on nigdy ciebie nie zauważy, ty będziesz zawsze tylko namiastką, substytutem czegoś wielkiego, prawdziwego, idealnego... czegoś co w gruncie rzeczy nie istniej.
5 2017-01-23 11:33:42 Ostatnio edytowany przez bona-ventura (2017-01-23 11:35:22)
.... on nigdy ciebie nie zauważy, ty będziesz zawsze tylko namiastką, substytutem czegoś wielkiego, prawdziwego, idealnego... czegoś co w gruncie rzeczy nie istniej.
Powinnas się przejmować.
Zgadzam się z Averyl.
Nie dziwię się, że Ci przykro. Każdemu by było. Nie robisz z igły wideł. Twój facet wygląda na niereformowalnego.
Napiszę krótko - dupek.
Kolejna rozmowa nic nie pomoże.
Oczywiście łatwo radykalnie doradzać, ale tez zgodzę się opinią, która padła wyżej - marnujesz przy nim swój czas
dziewczyny, chyba przesadzacie
że on nie przeszedł po tym związku do porządku dziennego to ok- zdarza się, ludziom czasem to zajmuje sporo czasu
ale autorka od początku o tym wiedziała.
Napisała jasno, że on od samego początku mówił o byłej, zwłaszcza przez pierwszy rok. Że robiła za psychologa!
Już na tym etapie powinna panu podziękować, mówiąc, ze może się odezwać, jak zamknie ten rozdział życia.
A ona na co liczyła?
Że jak bedzie miła, będzie się z nim bzykac i mu gotować, to on zapomni w końcu??
jak widać nie zapomniał.
Facet jest z nią z braku laku, bo mu wygodnie, a jak znajdzie kolejny ideał, to raczej nie bedzie miał skrupułów, żeby odejść.
ale to autorka powinna sama o siebie zadbać.
weszła w zwiazek z kimś, kto nie zakończył poprzedniego związku i się dziwi?
_V_ widać na tym forum, że większość kłopotów w związkach bierze się z tego, że ludzie nie szukają miłości tylko byle kogo, byle z nimi wytrzymał a potem cisną, żeby sobie z takiego materiału uformować partnera idealnego. Dotyczy to zarówno kobiet jak i mężczyzn. Smutne to wszystko, ale widocznie jako społeczeństwo jeszcze nie dojrzeliśmy do koncepcji poszanowania drugiego człowieka.
_V_ widać na tym forum, że większość kłopotów w związkach bierze się z tego, że ludzie nie szukają miłości tylko byle kogo, byle z nimi wytrzymał a potem cisną, żeby sobie z takiego materiału uformować partnera idealnego. Dotyczy to zarówno kobiet jak i mężczyzn. Smutne to wszystko, ale widocznie jako społeczeństwo jeszcze nie dojrzeliśmy do koncepcji poszanowania drugiego człowieka.
zgadzam się całkowicie
i dodam jeszcze od siebie to, co piszę od dawna: nie słuchają drugiej strony (bo mają jakieś swoje wizje)
przecież ten człowiek od samego początku jej wszystko mówił - a autorka nie słuchała, uważając pewnie, że z czasem to się zmieni.
nie zmieniło się, a ona ma pretensje o to.
właściwie może mieć pretensje tylko do siebie.
Ja bym się martwiła. Właściwie, to trochę dziwne, minęło 7 lat, kilka jest z tobą, a jego była mu w głowie siedzi. Mnie by to wkurzało, może by mnie to wpędziło w jakieś kompleksy. Gdybym tylko zauważyła,że żle się z tym czuję, że jestem zazdrosna i mi to nie pasuje, to albo bym mu to wygarnęła, albo bym z nim skończyła. Albo idziemy do przodu, albo siedzimy w jakiejś starej szafie. Prawdopodobnie on się jeszcze nie wyleczył i krzywdzi cię. Nie pozwól na to. No chyba,że chcesz dalej być psychologiem i pocieszycielką. Poza tym, pamiętaj, ta dziewczyna go zdradziła, oszukała, okłamała. Za kim on tak tęskni? I to tłumaczenie,że gdyby prawko, gdyby auto, sraty taty...nie ma nic gorszego niż konkurencja z duchami.
A ja myślę że przesadzacie.
Przez pierwszy rok związku z obecnym męzem tez nadal czasami wspominałam swojego ex. Może nie cały czas i nie głośno, ale np. gdy zobaczyłam na n-k jego zdjęcia ze ślubu, zamurowało i przybiło mnie to, a mój mąż (wtedy chłopak) widział to i nawet starał się mnie pocieszać.
Potem NAPRAWDĘ mi przeszło.
I NAPRAWDĘ kocham męża.
A mimo to szczerze potrafiłabym teraz powiedzieć jakie błędy popełniłam w tamtym związku. I to O NICZYM nie świadczy. Tamten facet mi lata i powiewa. Nie mam do niego ani grama uczuć, nie myślę o nim wcale.
To Ty z nim przebywasz, to Ty widzisz jaki jest dla Ciebie. Słuchaj swojej intuicji, a nie głosów z forum. Jeśli często odczuwasz że jesteś jakimś plastrem, że nie zależy mu na Tobie tak jak na to zasługujesz, to może faktycznie coś jest na rzeczy. Ale jeśli jest między Wami dobrze, jesli traktuje Cię priorytetowo, jeśli nie masz wątpliwości że Cię kocha, to nie szukaj problemów tam gdzie ich nie ma.
Właściwie to do końca nie wiem jakbym się z tym czuła. Ale chyba ogólnie czułabym się kiepsko, gdyby ktoś mówił o swojej kobiecie po tylu latach, jakby faktycznie żałował, że coś się nie udało, że tak wiele stracił, że teraz nie jest o wiele lepiej mu, ze mną. To nieco się kłóci ze sobą i jest sprzeczne. Ale może być tak, że on wcale tak nie myśli, że tylko wspomina ten chwile wtedy, że to nie ma znaczenia już takiego dzisiaj. Jak zwykle, poradzić mogę przede wszystkim rozmowę. Bez scen i awantur, ale szczerą rozmowę. Po co masz sobie coś wkręcać i się domyślać?
Właściwie to do końca nie wiem jakbym się z tym czuła. Ale chyba ogólnie czułabym się kiepsko, gdyby ktoś mówił o swojej kobiecie po tylu latach, jakby faktycznie żałował, że coś się nie udało, że tak wiele stracił, że teraz nie jest o wiele lepiej mu, ze mną. To nieco się kłóci ze sobą i jest sprzeczne. Ale może być tak, że on wcale tak nie myśli, że tylko wspomina ten chwile wtedy, że to nie ma znaczenia już takiego dzisiaj. Jak zwykle, poradzić mogę przede wszystkim rozmowę. Bez scen i awantur, ale szczerą rozmowę. Po co masz sobie coś wkręcać i się domyślać?
On nie zaczął mówić po tylu latach, tylko mówił od samego początku, a przez pierwszy rok autorka robiła za psychologa.
To powinno jej dać do myślenia.
Sądziła może, że jej miłość go zmieni - ale to tak nie dział.
No tak, tylko później na prośbę Autorki tego nie robił, nie mówił o byłej.
Może i nie działa, ale w takim przypadku to on też nie jest do końca w porządku.
Jak zwykle, poradzić mogę przede wszystkim rozmowę. Bez scen i awantur, ale szczerą rozmowę. Po co masz sobie coś wkręcać i się domyślać?
W ciągu tych 7 lat! moonchild222 osiągnęła mistrzostwo w wkręcaniu się i oszukiwaniu samej siebie. "Szczera rozmowa"? Obawiam się, że nie jest możliwa, bo trudno oczekiwać szczerości od faceta, który od 7 lat żyje z jedną kobietą, a serce cały czas krwawi z powodu innej.
Przychylam się do zdania większości, moonchild222 jesteś opcją od samego początku i na własne życzenie. Tamta dziewczyna na zawsze pozostanie jego niedoścignionym ideałem, a gdyby nagle pojawiła się w jego życiu, poszedłby jak w dym nie oglądając się na Ciebie.
Nie pisz tylko, że ona ma już męża i dzieci, więc możesz być bezpieczna.
Nie sądzę, że przykłady madoja i Classic88 są budujące, to kobiecy punkt widzenia, obawiam się, że partner autorki niekoniecznie pasuje do tego wzorca, on zawsze będzie rozpamiętywał tę "ogromną stratę", ale cóż, myślę, że moonchild222 chwyci się tych przykładów niczym tonący brzytwy.
Smutny ten Wasz związek, obydwoje oszukujecie samych siebie, Ty zdesperowana, on zrezygnowany.
15 2017-01-23 16:21:30 Ostatnio edytowany przez moonchild222 (2017-01-23 16:23:14)
Bardzo Wam dziękuję za WSZYSTKIE odpowiedzi, takie anonimowe wygadanie się i pomoc jest po prostu bezcenna
przecież ten człowiek od samego początku jej wszystko mówił - a autorka nie słuchała, uważając pewnie, że z czasem to się zmieni.
nie zmieniło się, a ona ma pretensje o to.
właściwie może mieć pretensje tylko do siebie.
To prawda, od samego początku mówił idealizująco o byłej, ale potem, kiedy po roku znajomości zaczęliśmy być razem, przestał to robić. Właściwie w ogóle o niej przestał mówić. Raz coś tam wspomniał tak neutralnie, ale od razu ucięłam i poprosiłam, żeby o niej więcej nie wspominał i tak było do wczoraj. Chodzi jednak o sam wydźwięk tego, jak słowa z wczoraj zabrzmiały. Czy naprawdę po 7 latach od ich rozstania, po byłej która zdradziła i zostawiła dla innego można tak tego żałować i rozpamiętywać...? Trochę mi się to w głowie nie mieści, facet ogólnie niby zachowuje się w sposób pokazujący, że mu na mnie zależy, dba niby o naszą relacje, a tu nagle taki tekst o byłej i WIELKIEJ STRACIE... Nie potrafię jakoś przejść nad tym do porządku dziennego, stąd ten temat. Poczułam się, jakby w ogóle nie doceniał tego, że ja przecież jestem.
josz, jestem z nim 4 lata tak gwoli ścisłości, 7 lat temu to było rozstanie z tamta byłą Czyli w sumie miał dwa lata przerwy między związkiem z tamta a poznaniem mnie.
Ale pieprzycie, jak baby;)
Nic się nie przejmuj, rób prawo jazdy bez szemrania - jest potrzebne i przez jego brak dużo się traci...tak, jestem facetem;)
Laska napisała - czytajcie baby ze zrozumieniem - że spełnia kryterium niewspominanai bylej - napisała? No to luz a nie jedna przez drugą nabija jak to koleś gloryfikuje ex depreconujac nowa - skąd taki pomysł - zapodajcie gdzie Laska tak napisała? Czuję się...no, no czuje i co teraz?
Jest sprzeczka (Laska zamula - prawo jazdy ważniejsze niż matura, ktoś polemizuje? Czemu dziewucho nie robisz?) Koleś działa szczerze, ale nieroztropnie, wspomina była. Błąd, tylko tyle. A jak się rozstaniecie i kolejnej powie, że przez prawko dużo stracil to co pomyślimy?
Aaa...bo nie wiem czy odpowiedź czytelna jest...
Tej, robisz z igły widły. Rób prawo jazdy! Facet jest z Tobą a nie z była. Jest ok, więc o co kaman?
Ale pieprzycie, jak baby;)
Nic się nie przejmuj, rób prawo jazdy bez szemrania - jest potrzebne i przez jego brak dużo się traci...tak, jestem facetem;)
Laska napisała - czytajcie baby ze zrozumieniem - że spełnia kryterium niewspominanai bylej - napisała? No to luz a nie jedna przez drugą nabija jak to koleś gloryfikuje ex depreconujac nowa - skąd taki pomysł - zapodajcie gdzie Laska tak napisała? Czuję się...no, no czuje i co teraz?
Jest sprzeczka (Laska zamula - prawo jazdy ważniejsze niż matura, ktoś polemizuje? Czemu dziewucho nie robisz?) Koleś działa szczerze, ale nieroztropnie, wspomina była. Błąd, tylko tyle. A jak się rozstaniecie i kolejnej powie, że przez prawko dużo stracil to co pomyślimy?
Bezcenny punkt widzenia! Bardzo dobre ostatnie pytanie!! :)zgadzam sie z Namazu.
Tez mam tendencje do czytania miedzy wierszami, ale poradzono mi zeby tak nie robic!
Powodzenia
Aaa...bo nie wiem czy odpowiedź czytelna jest...
Tej, robisz z igły widły. Rób prawo jazdy! Facet jest z Tobą a nie z była. Jest ok, więc o co kaman?
Dzięki, na prawko już się zapisuję, wiec na pewno będzie
A co do ostatniego - jak dla mnie to on jest ze mną, bo tamta go zostawiła dla innego... Gdyby nie znalazła sobie innego, to pewnie nadal by z nią był.
autorka go poprosiła, owszem, a on przestal mowic
ale nie myslec
i jak widac o bylej myśli non stop jako o ideale
a autorka zastosowala taktyke strusia - skoro cZegoś nie widze/nie slysze, to tego nie ma.
21 2017-01-23 17:44:32 Ostatnio edytowany przez namazu (2017-01-23 17:49:18)
autorka go poprosiła, owszem, a on przestal mowic
ale nie myslec
i jak widac o bylej myśli non stop jako o idealea autorka zastosowala taktyke strusia - skoro cZegoś nie widze/nie slysze, to tego nie ma.
A Ty dalej swoje. Skąd wiesz co przestał i co i kto w jego głowie siedzi? A nie jest może tak, że autorka ma przez poprzednie działania kolesia lekko skrzywione poczucie wartości i we wspomnianych we wzburzeniu słowach szuka samobiczowania? Rzuć okiem jak napisala w ostatnim poście...pewna siebie, zdecydowana, świadoma swojej wartości i tego co daje i czego szuka w związku.
Laska pisze, że zrobiło się jej przykro a nie, ze w czasie seksu on mowi do niej po imieniu bylej, w portfelu nosi zdjęcie ex i chwali jej tarte malinowa zaznaczając, że Mariola dodawala cynamonu, który czynił z wypieku cukierniczy ósmy cud swiata.
To tak jakbym napisał, że stosujesz taktyke odwetu na całym męskim rodzie bo kiedyś doznałas od mezczyzny krzywdy...banalne, nie? To rzuć okiem na swoje zdanie.
Classic88 a może jednak Ty dalej kochasz byłego i jedynie wmawiasz sobie i utwierdzasz się, że ten obecny związek Cię satysfakcjonuje? Nazywasz obecnego partnera "swoim kochanym", a może to tylko forma aby przekonać samą siebie, że jest przez Ciebie kochanym? Ja rozumiem sentyment, czy czasem coś wspomnieć w rozmowie bo w końcu to są jakieś przeżyte lata, nasze doświadczenia. Ale jednak rozpamiętywać, tęsknić, czy rozmarzyć się myśląc o byłym to NIEPOKOJĄCE, to nie jest normalne.
Do autorki postu. Ja na Twoim miejscu czułabym się niepewnie.... Myślę, że podjęłabym temat co do jego byłej, czy może on wciąż coś do niej czuje? Czy gdyby miał możliwość do niej wrócić to czy by to zrobił?
Miałam bardzo podobną sytuację, też na początku robiłam za pocieszenie, później cisza dłuższy czas, aż przy okazji wyszło, że on nadal przeżywa i rozpamiętuje coś, co się wydarzyło wiele lat temu. To ona go zostawiła i teraz nie mam wątpliwości, że wróciłby jakby tylko zagwizdała. Rozstaliśmy się i teraz jestem pewna, że cały problem da się opisać właśnie tak:
Pewien typ facetów lubi idealizować.
Ta jego ex jest takim ideałem, do którego ty nigdy się nie zbliżysz. Oczywiście, gdyby był dalej z tą swoją idealną ex, to marudziłby i czułby się nieszczęśliwy, że ona to/tamto zrobiła/nie zrobiła... jak w życiu.Zwiałabym od tego gościa, nie dlatego, że jego ex siedzi w głowie, bo to nie kobieta, tylko wyidealizowane wyobrażenie, ale właśnie dlatego, że on nigdy ciebie nie zauważy, ty będziesz zawsze tylko namiastką, substytutem czegoś wielkiego, prawdziwego, idealnego... czegoś co w gruncie rzeczy nie istniej.
tylko ja byłam głupia i tego nie widziałam, a raczej nie chciałam widzieć. Nie zdziwiłabym się, jakby on nadal widział w niej niedościgniony ideał (nie wiem, czy kogoś ma). Aa, i też ona go zdradziła, a on brał winę na siebie, że nie był dla niej wystarczjąco dobry/przystojny/mądry itp.
Nie chcę oceniać wszystkiego przez własne doświadczenia, może u Ciebie jest inaczej, ale sytuacja naprawdę wydaje mi się podejrzana.
Miałam bardzo podobną sytuację, też na początku robiłam za pocieszenie, później cisza dłuższy czas, aż przy okazji wyszło, że on nadal przeżywa i rozpamiętuje coś, co się wydarzyło wiele lat temu. To ona go zostawiła i teraz nie mam wątpliwości, że wróciłby jakby tylko zagwizdała. Rozstaliśmy się i teraz jestem pewna, że cały problem da się opisać właśnie tak:
tylko ja byłam głupia i tego nie widziałam, a raczej nie chciałam widzieć. Nie zdziwiłabym się, jakby on nadal widział w niej niedościgniony ideał (nie wiem, czy kogoś ma). Aa, i też ona go zdradziła, a on brał winę na siebie, że nie był dla niej wystarczjąco dobry/przystojny/mądry itp.Nie chcę oceniać wszystkiego przez własne doświadczenia, może u Ciebie jest inaczej, ale sytuacja naprawdę wydaje mi się podejrzana.
W takim razie sytuacja praktycznie identyczna! Zastanawia mnie, skąd się to bierze u facetów (pewnie u kobiet też to jest spotykane, ale akurat o facetach tutaj mowa)? Taka idealizacja i rozpamiętywanie kogoś, kto ich zdradził, zranił, przez kogo cierpieli? I to w dodatku po tylu latach? Też jakiś rodzaj masochizmu?
enya, chętnie bym go o to zapytała, ale znam jego szczerość i chyba... trochę boję się tego, jaką odpowiedź mogę od niego dostać
Mnie moj byly (jeden z bylych" siedzial w glowie 10 lat. I dwa kolejne zwiazki. Czy ja go idealizowalam? Nie. Czy go wspominalam? Na poczatku niemal codziennie. Nie dlatego, że był "idealem" tylko dlatego, ze przeze mnie sie ten zwiazek rozpadl zanim wlasciwie zaczal. Do dzis, kiedy mysle o tym facecie ro mimowolnie czuje ucisk w zoladku. Milosc sie konczy, ale pewien żal pozostaje.
Jedyna roznica pomiedzy mną a mężem autorki jest taka, że ja o swojej tesknocie nikomu nie mowilam. Nie tylko partnerowi, ale w ogole nikomu oprócz jednego wyjątku.
Ale MIMO, że czułam jakąś tęsknotę za tamtym moglam sie zakochac po raz kolejny. Wcale nie porownywalam do niego kolejnych facetow.
Nie wiem dlaczego dla wiekszosci ten facet to "dupek". To, na ile on idealizuje byla partnerke mozemy jedynie zgadywac na podstawie opisu autorki, a subiektywna ocena jest... subiektywna. Autorka jest przeczulona na tym punkcie i kazde (jak widac) wspomnienie bylej odbiera jako idealizowanie.
A dla mnie to i tak podejrzane... Tym bardziej, że z tego co pisze autorka postu wynika, że on dwa lata po zerwaniu z byłą był sam... A mimo to jak poznał moonchild222 to ciągle żył przeszłością, ciągle kochał i rozpamiętywał byłą...
Dziwie się dziewczyno, że to znosiłaś będąc dla niego psychologiem. Związek powinien być partnerstwem, gdzie obie strony mają równe szanse, gdzie oboje tak samo dużo wnoszą w związek, a nie że jedno uwiesza się na drugiem, żyje kosztem kogoś... Kobieta nie powinna być psychologiem, opiekunem, czy powierniczką faceta tylko partnerką, współtowarzyszką, przyjaciółką, kochanką i odwrotnie
Ten facet jest jakiś powalony... Nie ma poczucia wartości, bo skoro sam był w porządku to jak może się wiecznie obwiniać za to, że ona go zdradziła... Tak trudno mu przyjąć do wiadomości, że ona prawdopodobnie nigdy go nie kochała i niezależnie jak by się starał, jaki by nie był ona i tak pewnie w końcu by go zostawiła? moonchild222 może powinnaś mu to uświadomić?
Miałam podobną sytuację i nie dziwię się twojej reakcji. Wiesz jak powinien powiedzieć facet który kocha...dobrze że z nią już nie jestem bo nigdy nie poznalbym i nie był z Tobą. Nie wiem co poradzić, chociaż przeczytalabys 100 postów decyzja co dalej należy do Ciebie.
28 2017-01-23 19:21:13 Ostatnio edytowany przez ruda102 (2017-01-23 19:29:57)
Chyba mi najbliżej do podejścia Iceni, bo sytuacja faktycznie nie jest bardzo jednoznaczna i na podstawie relacji z drugiej ręki, w dodatku zabarwionej lękami osoby relacjonujące, trudno ocenić na ile facet tkwi mentalnie przy byłej, a na ile po prostu pamięta dawne doświadczenia i się do nich odnosi - co jest naturalne.
Z własnego doświadczenia (jestem z facetem "z odzysku", rozwód po 10 latach małżeństwa z pierwszą licealną miłością) mogę powiedzieć tyle, że naturalne jest wspominanie przeszłych doświadczeń, tego, co się przeżyło, a także odnoszenie tego do obecnych sytuacji - po to jest życiowe doświadczenie, by z niego czerpać. Również to związkowe. Oczekiwanie, że wchodząc w nowy związek osoba wymaże sobie z głowy przeszłość albo uczyni z niej temat tabu, uważam za bardzo niezdrowe. Nawet chyba taka sterylność tematyczna wzbudziłaby we mnie obawy - na zasadzie "skoro tak pieczołowicie omija dany temat, to musi tak być coś, czego nie chce mi powiedzieć, zapewne, że sprawa nie do końca w jego głowie się zamknęła". W rozmowach z moim facetem jego była się pojawia - sporadycznie, przez 1,5 roku takich rozmów było tyle, że można je policzyć na palcach jednej ręki. Dziś się jedna zdarzyła, bo akurat gadaliśmy o ślubach i podejściu do organizacji - no i opowiedział, jak to u niego wyglądało. Dla mnie takie rozmowy są zupełnie neutralne, nigdy nie miałam poczucia, że jakkolwiek z nią w jego głowie konkuruję, więc jej wspomnienie mnie nie jeży.
I to jest chyba najbardziej istotne - ton takich rozmów. U nas pojawiają się aspekty negatywne i pozytywne, ale nigdy nie miałam wrażenia, by facet byłą idealizował. Więcej - jeśli była się pojawia, to wyłącznie w kontekście uczenia się swoich związkowych preferencji, tego co działa i nie działa u mojego faceta. Dla mnie do w pierwszej kolejności cenna wiedza a nie sentymentalne wspominki. Mimo wszystko, to nie jest niezobowiązująca pogadanka o pogodzie, więc fajnie by było, by kontekst rozmowy był jasny i klarowny, właśnie po to, by jakieś lęki o niepozamykanie przeszłości się nie pojawiały po drugiej stronie.
Autorko, mimo wszystko na wątpliwości doradzam szczerą, nienapastliwą rozmowę. A najpierw szczerą refleksję nad stanem związku - czy poza słowami faceta są jakieś powody, dla których się obawiasz, że on nie jest z tobą na 100% i ze szerego wyboru? Brakuje Ci jego zaangażowania? Uwagi? Komplementów? Wspólnie spędzanego czasu? Bo może być tak, że z tyłu głowy masz jakieś sygnały ostrzegawcze, że w waszym związku coś niehalo i po prostu wspomnienie byłej jest ich katalizatorem? Niewątpliwie to, że weszliście w relację, kiedy facet się z byłej jeszcze nie wyleczył i że to ty byłaś jego terapeutką, jest sygnałem ostrzegawczym - często takie związki-plastry się rozpadają. Ale ostatecznie liczy się to, jak relacja wygląda obecnie i to na tym się raczej skup w swojej ocenie sytuacji.
EDIT: Jeszcze jedna ważna sprawa, od której w zasadzie powinnam zacząć. Jest moim zdaniem różnica między żalem za nieudanym związkiem (życiową porażką, jak by nie było, czymś, co nie wyszło, mimo zaangażowania się), a tęsknotą za byłą. Myślę, że można żałować rozpadu związku i jednocześnie wcale nie chcieć wracać do byłej partnerki, być totalnie szczęśliwym w obecnej relacji.
29 2017-01-24 21:15:46 Ostatnio edytowany przez truskaweczka19 (2017-01-24 21:41:52)
dziewczyny, chyba przesadzacie
że on nie przeszedł po tym związku do porządku dziennego to ok- zdarza się, ludziom czasem to zajmuje sporo czasu
ale autorka od początku o tym wiedziała.
Napisała jasno, że on od samego początku mówił o byłej, zwłaszcza przez pierwszy rok. Że robiła za psychologa!Już na tym etapie powinna panu podziękować, mówiąc, ze może się odezwać, jak zamknie ten rozdział życia.
A ona na co liczyła?
Że jak bedzie miła, będzie się z nim bzykac i mu gotować, to on zapomni w końcu??
jak widać nie zapomniał.Facet jest z nią z braku laku, bo mu wygodnie, a jak znajdzie kolejny ideał, to raczej nie bedzie miał skrupułów, żeby odejść.
ale to autorka powinna sama o siebie zadbać.weszła w zwiazek z kimś, kto nie zakończył poprzedniego związku i się dziwi?
Zgadzam sie. Ja bym nie kontynuowala znajomosci z kims kto ciagle gada o bylej. Na poczatku znajomosci zwlaszcza nie mialam problemu, by odpuscic, nie laczylo mnie z ta osoba jeszcze tak duzo, by bylo to jakies trudne. Wlasnie to jest czas, by dokladnie sie temu przyjrzec i dac sobie spokoj, jezeli on np nadal kocha byla. Moim zdaniem autorka od poczatku byla dla niego dziewczyna, z ktora jest byle z kim byc, ale skoro dalej to wspomina i jeszcze widac w nim tyle uczucia i zalu, to mysle, ze gdyby byla dziewczyna chciala z nim byc, to by Cie zostawil.
Jezeli jeszcze mozna by uznac, ze ok mowil o bylej, ale przeszlo mu, to nie mowilby po 7 latach od rozstania, ze tak wiele stracil. Moim zdaniem jezeli byla dziewczyna lub chlopak to zamkniety rozdzial to nie uwazamy, ze cos stracilismy. Ja na pewno bym tak nie myslala, bo przeciez jestem szczesliwa z moim chlopakiem, wiec wyszlo na dobre. On powiedzial to tak jakby wiele stracil i generalnie to wszystko u niego poszlo na gorsze. To raczej swiadczy o tym jak traktuje swoja dziewczyne, chyba nadal jako niedorownujaca bylej dziewczynie, temu "idealowi" jego zdaniem. Uwazam, ze pewne rozdzialy trzeba zamknac, nie moze byc tak, ze to byla jest uwazana za ideal, z jakiegos powodu zwiazek sie rozpadl. Krzywdzi tym swoja dziewczyne.
Oczywiscie rozumiem, ze czasem powie sie cos o bylym lub bylej, tez mi sie zdarzylo, ale nie czesto i tak ogolnie, a nie wychwalanie go. Dla mnie to tkwienie w przeszlosci. No i brak szacunku do partnera. Nie mialabym zaufania do takiej osoby, skoro czuje tak silny sentyment to jak pisze pewnie uleglby jej, gdyby chciala wrocic. Ja akurat wiem czego chce i to cenie w ludziach. Dzieki temu zaden sentyment nie sprawil, bym wolala kogos innego od mojego faceta, a gdy byly chcial wrocic, to nigdy sie nie zgodzilam i nie dalam mu na to nadziei. Po to bylam jakis czas sama po rozstaniu (pol roku, moze nie jakos dlugo, ale zawsze) i poradzilam sobie z tym, by wejsc w fajny zwiazek.
Wiem tez, ze mogloby byc tak, ze mimo tego co powiedzial chlopak autorki to z nia chce byc i ja kocha. Jednak mysle ze tak nie jest, bo zwykle takie slowa nie swiadcza o niczym dobrym, niekyorym wydaje sie, ze moze przesadzaja, bo chlopak z nimi jest. Jednak czasem ktos jest z kims z wygody. Skoro sa tego sygnaly, a do tego autorka sama to czuje to nie jest dobrze. W dobrym zwiazku partner nie daje odczuc, ze byla moze byc od nas wazniejsza i nikt nie czuje sie zagrozony.
W sumie moj byly tez tak mial taki sentyment i gdy spotkal sie z ex to mozliwe, ze do czegos doszlo. Nie bylam pewna, ale bylam nastolatka i odpuscilam. Teraz w takiej sytuacji dalabym sobie spokoj. Sama nie czulam sie najwazniejsza, a on tez zachowywal sie podobnie. Dla mnie takie zachowanie zazwyczaj sie niepokojace i nie wynika to raczej tylko z moich doswiadczen.
Co nie zmienia faktu, ze warto z facetem porozmawiac i samej zastanowic sie czy jestes dla niej najwazniejsza, bo moze faktycznie to ja przesadzam tutaj ;-) Wiem, ze sa rozne sytuacje i moze nie jestes juz pocieszeniem po bylej. Tylko dokladnie to przemysl, czy czujesz sie kochana i najwazniejsza, czy wiaze z Toba plany, czy wspiera Cie w trudnych chwiach itp. To juz daje spojrzenie na to czy kocha.