Witajcie. Chciałabym poznać Wasze zdanie. Żyje w nieudanym małżeństwie od 2 lat a w związku praktycznie od 10 lat. Mamy synka 1.5 roczku. Już przed ślubem zauważyłam że maz lubi towarzystwo imprezy i alkohol. Potrafił unikać się do nieprzytomnosci a ja potem wstydzilam się przed znajomymi. Był taki moment ze pracując gdzieś na południu Polski prowadził auto pod wpływem i miał wypadek. Musiał ponieść koszty oraz miał sprawę w sądzie za prowadzenie pod wplywem. Wybaczylam mu. Rodzina pomogła spłacić to i ja też chodź to zajęło 4 lata. W międzyczasie ślub po dziecko. Stancja opłaty życie. Potrafił być czulu opikuncxy nie powiem. Jednak po urodzeniu dziecka przejrzałam na oczy. W domu praktycznie nie pomaga bo zmeczony. Wszystko z wielka laska ze trzeba zrobić. Oboje pracujemy więc obowiązki też powinny należeć do obojga. Codziennie kłótnie bo nie umiem już z nim rozmawiać. W październiku znów wsiadł do samochodu pod wpływem tym razem do naszego bo przecież nie upilnowalam. Samochód cały ale go zatrzymała policja i teraz będzie sprawa. Prawdopodobnie grzywna i więzienie na pół roku mu grozi. Tegoroczny Sylwester to była porażka bo upik się odwalal chale a ja znów się wstydzilam. I tak rzadko z nim wychodzę bo już dosyć mam takich akcji. Bardziej koleżanka się zajmował niż własną żona. W Nowy rok zrobił mi awanturę i zaczął wyganiac z domu wyzywać i ublizsc. Potem był spokój bo skończyło się to tym ze zezwalam policje. Nie wiem co mam robić to nie jest życie. Nabawilam się przez niego nerwicy i dlugow jedynie. Mam 24 lata a czuje jakbym przegrała życie. Chciałabym znów cieszyć się życiem mieć jakieś pasje a nie wciąż patrzeć problemow. Zapisałam nas do psychologa ale czy to coś pomoże? To on musi chcieć się zmienić !
Cześć Natalka nie będę owijać w bawełnę skoro nie jesteś z mężem szczęśliwa, odejdź od niego. Masz mnóstwo powodów ku temu. Jak wygląda między wami komunikacja? Zaproponowałaś mu np. Żeby zapisał się do AA? Odwyk? Leczenie? Ewidentnie ma problem z alkoholem. Wytłumacz mu że tak dalej być nie może, że jeżeli tego nie zrobi, odejdziesz. Sama po swoim poprzednim 5 letnim związku nabawiłam się nerwicy.. Uwierz mi, nie warto niszczyć sobie zdrowia przez takiego delikwenta...
3 2017-01-23 08:54:45 Ostatnio edytowany przez anicorek87 (2017-01-23 08:55:13)
Po co był Ci ten ślub skoro wiedziałaś jaki on jest?bo wypadało w końcu iść do ołtarza czy jak?Pilnuj go dalej jak małe dziecko, spłacaj jego długi , teraz to w sumie i Twoje akurat się zmieni.Zero konsekwencji jeszcze same korzyści ma z posiadania takiej żony.
Terapia szokowa to najlepsze co mi do głowy przychodzi. Wyprowadź się z dzieckiem i obserwuj czy coś się zmienia w nim czy nie.
Masz to na własne życzenie.
Wiedziałaś, jaki jest i mimo to za niego wyszłaś.
Jedyne, co możesz zrobić, to zakończyć ten związek, póki jeszcze Wasze dziecko nie zostało naznaczone tą patologią.
Komunikacji nie ma. Przez jego wybryki nie chce z nim już normalnie rozmawiac wypracowtwac kompromisów, ustalać czegoś bo to tylko obiecanki. Już nigdzie nie chce z nim chodzić bo znajomi to znają i wiedzą co potrafi odwalic. Kiedyś miałam marzenie żeby kupić mieszkanie i je ładnie wyposażyć i daze do tego ale wiem ze to nie wyjdzie bo dlugi rosna on nie potrafi jakoś tego wszystkiego pomoc mi ogarnąć. Wiem ze muszę pracować zajmować się dzieckiem i chyba tylko to trzyma mnie żeby się nie załamać całkowicie. Ciężko mi patrzeć na ludzi którzy dorabiaja się czegoś jeżdżą na wakacje zakupy. A ja wiem już teraz ze nic mnie w życiu nie czeka. Szara codzienność rutyna i zamartwiabie się o jutro. Chce jeszcze spróbować tej terapii małżeńskiej. Ale jakoś tak czuje ze to może nie trafić do niego tak jakbym chciała. Mogłabym na jakiś czas wyprowadzić się do taty. Część mebli jest moja z czasem bym je zabrała. Tylko ze szkoda mi synka. Teściowa napewbo dalej by pomagała ale wiem ze on by mnie nachodzil i pewnie znowu bym wybaczyla. A ja chce żyć normalnie mieć kogoś w kim miałabym oparcie jako kobieta a tymczasem czuje jakby to było drugie dziecko które się miota. Jest nieodpowiedzialny i już powoli mam dosyć tego. Chce coś zmienić i być w końcu szczęśliwa ...
Powinno Ci być szkoda synka ale nie przez pryzmat utraty kontaktu z ojcem tylko ,życia z nim pod jednym dachem.Patologię jaką szerzy Twój facet ocierając się o prawo lepiej nie oglądać z bliska bo zrobisz tylko dziecku krzywdę. Z nim nie będziesz szczęśliwa i kupić mieszkanie też nie masz szans . Twój mąż ma aktualnie inne marzenia niż Twoje a ty mu konsekwentnie pomagasz je zrealizować. Za chwilę odetniesz się od znajomych bo Ci będzie wstyd, od rodziny i zostaniesz z nim , dzieckiem i długami sam na sam w zamkniętej patologi. Nie martw się o faceta jemu nic nie jest i jakoś sobie poradzi pomyśl o bezpieczeństwu swojego dziecka.
On jest nieodpowiedzialny? Wybacz ostre słowa - Ty jesteś strasznie nieodpowiedzialną osobą
Związałaś się z alkoholikiem , który w końcu kogoś po pijaku zabije samochodem ,a Ty nadal będziesz go tlumaczyć. Masz dziecko i nawet nie pomyślałaś,ze Twój mąż ,któremu pomagasz spłacić długi może zabić dziecko innej kobiety...
Jako ojciec jest beznadziejnym przykładem dla Waszego synka - naprawdę chcesz wychować dziecko DDA?
Strasznie smutna jest Twoja historia
Bardzo dziękuję za szczere słowa. Potrzebuje właśnie takiej opinii osoby bezstronnej. Ja mam tylko tatę który nie za bardzo chce się wtrącać a i teściow a choćby nie wiem jak była dobra to jednak teściowa i będzie dążyła do tego żeby małżeństwo trwało i żebym dbała o jej synka. A tatuś który pójdzie (prawdopodobnie) do więzienia za jazde bez dokumentów i pod wpływem co może mi zaoferować. On myślał ze jak mi to powie będę to głaskać po głowie. Ale ja mu powiedziałam ze DAMY SOBIE RADE. Dosyć już mu pomoglam kosztem siebie. Dosyć już mam wykorzystywania. Miałam iść dalej studiować magisterke ale to też musiałam odpuścić. Potrzebuje solidnego kopa który pozwoli mi to przerwać. Dzięki kobietki
. Chce jeszcze spróbować tej terapii małżeńskiej. Ale jakoś tak czuje ze to może nie trafić do niego tak jakbym chciała. ..
Dziewczyno ty nie na terapię małżeńską idź, ona ci z alkoholika nie zrobi niepijacego. Ty idź na terapię, ale dla współuzależnionych i to nie w celu ratowania jego, tylko w celu ratowania siebie i dziecka. Jak ktoś chce pić to mu nie pomoże terapia małżeńska, to zaawansowany alkoholik. Masz dopiero 24 lata przed tobą całe życie, jak je spędzisz zależy od ciebie.
Wyprowadź się jak najszybciej i walcz o dziecko, ogranicz mu prawa rodzicielskie, bo kiedyś po pijaku może je przewieźć samochodem.
On potrafi nie pić miesiąc powiedzmy ale jest jakaś okazja i wtedy "popłynie". Nie dociera do niego kiedy mówię dosyć. Ogółem pracuje, opiekuje się dzieckiem gdy mnie nie ma a on ma np. na popoludnie lub nocki. Kilka razy było tak ze poszedł z kumplem i nie wiedziałam gdzie jest. Problem z alkoholem ma na 100% ale mamy też problemy w małżeństwie. Myślę ze ta pani psycholog uświadomi mu żeby poszedł osobno na leczenie odwykowe bo moje słowa nie docierają do niego. I może ona też jakby spojrzy na całą ta sytuację z innej strony i jakoś tak mu to wszystko wyjasni i uświadomi. Odnosnie współuzależnienia to pójdę na spotkabie. To też pomoże mi napewno. Chciałabym czuc się znów silna pewna siebie kobieta a nie stlamszona i skryta szara myszka. Doszło nawet z jego strony w Nowy Rok ze groził mi ze zabierze mi dziecko ze się mnie brzydzi i ze nawet nie potrafię mu dogodzić jako kobieta bo już rzadko śpimy razem. To mnie ostatecznie doprowadziło do tego ze chce odejść od niego.
11 2017-01-23 12:59:47 Ostatnio edytowany przez Teufel (2017-01-23 13:21:39)
On potrafi nie pić miesiąc powiedzmy ale jest jakaś okazja i wtedy "popłynie". Nie dociera do niego kiedy mówię dosyć. Ogółem pracuje, opiekuje się dzieckiem gdy mnie nie ma a on ma np. na popoludnie lub nocki. Kilka razy było tak ze poszedł z kumplem i nie wiedziałam gdzie jest. Problem z alkoholem ma na 100% ale mamy też problemy w małżeństwie. Myślę ze ta pani psycholog uświadomi mu żeby poszedł osobno na leczenie odwykowe bo moje słowa nie docierają do niego. I może ona też jakby spojrzy na całą ta sytuację z innej strony i jakoś tak mu to wszystko wyjasni i uświadomi. Odnosnie współuzależnienia to pójdę na spotkabie. To też pomoże mi napewno. Chciałabym czuc się znów silna pewna siebie kobieta a nie stlamszona i skryta szara myszka. Doszło nawet z jego strony w Nowy Rok ze groził mi ze zabierze mi dziecko ze się mnie brzydzi i ze nawet nie potrafię mu dogodzić jako kobieta bo już rzadko śpimy razem. To mnie ostatecznie doprowadziło do tego ze chce odejść od niego.
No nie żartuj, on Ci grozi ,że odbierze Ci dziecko?No który sąd odbierze dziecko normalnej,jeszcze raz NORMALNEJ matce i da pod opiekę alkoholika . No dziewczyno ogarnij się. Pierwszą rzecz jaką musisz zrobić przed złożeniem pozwu (oczywiśnie z jego winy)to rozdzielczość majątkowa i to szybciorem. Będzie miał przecież sprawę i pewnie wysoką grzywnę. A tak nie nie będzie Ci generował więcej swoich długów i oczywiście sprawa o alimenty.Alimenty mają pierwszeństwo przy ściąganiu długów.
Zacznij działać - jak już zrobisz pierwszy krok to następne będą łatwiejsze.
24 lata... Jesteś młoda, nawet bardzo młoda - życzę Ci jak najszybszego ogarniecia sytuacji i szczęśliwego życia.
Pamiętaj - do przodu ,do przodu.Nawet małe kroczki się liczą
Dziekuje za wsparcie Jestem w o tyle dobrej sytuacji ze mogę iść mieszkać do taty (mieszkanie i tak przypada dla mnie). Dwa pokoje ale za to kiedyś byłyby własne. Staż mam w księgowości i studia więc mam już jakieś doświadczenie pracowałam też w sklepie więc zawsze pracę znajde. Wiem ze będzie ciężko ale teściow a myślę ze nadal by pomagała przecież to jej wnuczek a z czasem poszedlby do przedszkola. Powoli bym stanęła na nogi. Psychicznie też bym odizolowala się od męża bo przy nim mecze sie.
Piszesz, że bedzie odsiadywał wyrok? Ja bym wtedy podjęła kroki...przeprowadziła się do taty, rozpoczęła kurs...a przede wszystkim zachowaj dobre relacje z teściową,żeby nie była przeciwko Tobie. Uciekaj od niego, nawet jesli jest dobrym ojcem bo opiekuje się dzieckiem to i tak prędzej czy później to dziecko zobaczy ojca pijanego, albo gorzej robiącego awanture matce. I tak jak ktoś wspomniał idź na terapie dla współuzaleznionych, moja przyjaciółka dzięki temu wyszła z wielkiego dołka.
Pamiętaj, że dziecko jest najwazniejsze.
Dziekuje za wsparcie
Jestem w o tyle dobrej sytuacji ze mogę iść mieszkać do taty (mieszkanie i tak przypada dla mnie). Dwa pokoje ale za to kiedyś byłyby własne. Staż mam w księgowości i studia więc mam już jakieś doświadczenie pracowałam też w sklepie więc zawsze pracę znajde. Wiem ze będzie ciężko ale teściow a myślę ze nadal by pomagała przecież to jej wnuczek a z czasem poszedlby do przedszkola. Powoli bym stanęła na nogi. Psychicznie też bym odizolowala się od męża bo przy nim mecze sie.
Dziewczyno nie czekaj,walcz o siebie i swoje dziecko!Słuchaj, alkoholik aby zrozumiał źe musi się leczyć musi sięgnąć dna. Ale niektórym zajmuje to całe życie. A Twój mąż ma już symptomy tej choroby.Trzymaj się ciepło i dbaj o dzieciaka.
Rozprawa dopiero będzie. Nie wiadomo jeszcze kiedy. Maz był tylko na spotkaniu z policjantem który powiedział mu zazuty i co mu grozi. A grozi mu grzywna do 10 tyś i lata pozbawienia wolności pół roku (być może znów zawiasy) tego nie wiem. Może być za miesiąc a może za rok.
Cześć dziewczyny. Jest jeszcze gorzej...Juz praktycznie ze soba nie rozmawiamy, odbyła się rozprawa i wyszło ze znow na 3 lata zakaz prowadzenia samochodu oraz grzywna kilka tys. Robi juz co chce, brakuje mi sił zeby w kolko to samo gadac. Nie szanuje mnie, jak dzownie zapytac go o cos nie odbiera, pił cały weekend. Boje sie powierzyc mu dziecko gdy ide do pracy lub gdzies chce wyjsc. Czy zdecydowac sie i odejsc? Zamieszkac z tata na jakis czas? Co dalej? Doszło do tego ze mysle ze wszystko jest moja winą, ze malo zarabiam bo jestem tylko na stazu, ze znecam sie nad dzieckiem bo czasem krzykne (nieraz nie wytrzymam przyznaje) ale nie znecam sie. Mam dosc niepokoju, nerwów i stresu. Nigdzie wyjsc nie moge bo zaraz cos odwala mu. Nie pamietam juz kiedy szczerze sie smiałam. Jestem najgorsza i mam tak niskie poczucie wlasnej wartosci ze porazka. Ale widze to wszystko i nie chce tak zyc. Chce zeby synek widział szczesliwa mamę. Staz mam do konca wrzesnia (chodz moze powinnam przerwac go i isc do innej normalnej pracy), zapisac małego do przedszkola ( w sierpniu skonczy 2 latka) i mieszkac z tata. I jakos to by sie ulozyło. Nie wiem...bardzo sie zawiodłam na swoim mezu. I na sobie bo kiedys byłam weselsza, bardziej przebojowa i energiczna. Jednym ludziom tak latwo sie rozstac a ja tak marzyłam o pełnej kochajacej rodzinie. Co ze mna jest nie tak...
Jest jeszcze gorzej...
Czy zdecydowac sie i odejsc?
Minęło kilka miesięcy od Twojego pierwszego wpisu. Jest jeszcze gorzej, a Ty się pytasz czy zdecydować się?
Najwyższy czas.
Co ze mna jest nie tak...
Już wcześniej Ci pisano. Jesteś współuzależniona. Czas się z tego zacząć wyzwalać.
nataliabukwas napisał/a:Jest jeszcze gorzej...
Czy zdecydowac sie i odejsc?Minęło kilka miesięcy od Twojego pierwszego wpisu. Jest jeszcze gorzej, a Ty się pytasz czy zdecydować się?
Najwyższy czas.nataliabukwas napisał/a:Co ze mna jest nie tak...
Już wcześniej Ci pisano. Jesteś współuzależniona. Czas się z tego zacząć wyzwalać.
Ale tez jest ci wygodnie patrzyć na tę sytuację, raz na kilka miesięcy się pożalić i tak naprawdę nic nie zrobić.
Najwyraźniej jest ci dobrze w tej sytuacji.
Natalia,
ratuj siebie i przede wszystkim Dziecko! Czytając Twoje pierwsze posty odnisłam wrażenie, ze jesteś w związku, w którym zostałaś pozbawiona wszelkich złudzeń na poprawę. Pisałaś otwarcie, z pełną świadomością tego, że Twoje marzenia się nie spełnią, że nic się nie zmieni, że nie chcesz z nim być, że wstydzisz się za niego, ze nie chcesz się z nim pokazywać... Jest wiele związków, w których Kobiety się łudzą i tkwią w beznadziejnych relacjach, szukając wręcz absurdalnych powodów dla podtrzymywania związku. Masz ogrmoną przewagę - ZDROWY ROZSĄDEK, który mówi Ci "nie łudź się" bo lepiej już nie będzie, a na pewno będzie gorzej, więc dlaczego nadal z nim jesteś? Chcesz podtrzymać pełną rodzinę? Po jaką cholerę? Twoja rodzina przeradza się w patologię, czy warto podtrzymywać patologię? Czy warto w niej być i marnować resztę życia? Chcesz, żeby Twoje Dziecko to widziało, w takiej atmosferze się wychowywało i za chwilę traktowało Ciebie i wszystkich wokół tak samo jak Twój mąż traktuje Ciebie?
Szanuj się Dziewczyno i trać choćby minuty. Nie zamykaj tego rozsądku, a zamknij za sobą drzwi i zacznij żyć. Pamiętaj, że szczęśliwa Mama (Rodzic) to szczęśliwe Dziecko. Pokaż Dziecku jak wygląda życie, że wszystko przed nim / Wami, że możecie być wspólnie z Dzieckiem szczęśliwi, Mama znów może się uśmiechać, bo miganie pod zakładem karnym z mężem którego nie kochasz szczęścia ani Tobie ani Dziecku nie da, a wszystko idzie w tym kierunku...
Autorko, obudź się.
Zachowujesz się jak wiele kobiet w takiej sytuacji. Facet kompletnie nieodpowiedzialny możliwe, że niedługo wyląduje w więzieniu. A Ty nadal nie potrafisz podjąć odważnej decyzji. Łudzisz się, że wszystko ostatecznie skończy się dobrze. Ja szczerze w to wątpię. Co najgorsze- zaczynasz obwiniać samą siebie, a przecież to nie jest Twoja wina. Terapia szokowa może dobrze mu zrobi- przejrzy na oczy i zobaczy co jest dla niego ważne.
Tak jak jestem generalnie zwolennikiem prob naprawy zwiazku, bo czlowiek powinien do malzenstwa podchodzic powaznie, tak w twoim przypadku odradzam to z calego serca. Bycie z niepijacym alkoholikiem to duze ryzyko, zycie z aktywna patola to zupelnie co innego. Z nim nigdy nie zaczniesz budowac, a zawsze bedziesz tylko okopywac sie na tej kupce gruzu ktora ci zostala.
Kolega mial ojca alkoholika i na swojej 18-tce powiedzial ze jednego matce nigdy nie wybaczy. Ze nie pozwolila patolowi zdechnac jak moal zapasc.
Tego chcesz dla swojego dziecka?
Jest jeszcze gorzej..
Boje sie powierzyc mu dziecko gdy ide do pracy lub gdzies chce wyjsc. Czy zdecydowac sie i odejsc? .
Słusznie boisz się powierzyć mu dziecko - w końcu co, jeśli się opije przy dziecku i coś się przez to stanie? Dziecko wyjdzie samo z domu albo wypadnie przez okno? Na to czekasz? Wtedy się obudzisz i zdecydujesz? Czego jeszcze potrzebujesz, by podjąć decyzję? Co musi się wydarzyć? Może jak kolejnym razem po pijaku w aucie kogoś zabije, to Ci wystarczy?
W sumie... moze by i pomogło, bo poszedłby siedzieć - co odseparowałoby Was fizycznie i dało Ci trochę dystansu, powietrza, by spokojnie pomyśleć...
Jesteś jak ta przysłowiowa żaba: jak chce się ugotować żabę i wrzuci się ją do wrzątku, to żaba wyskoczy, ale jeśli włoży siędo ciepłej wody i powoli podgrzewa, to żaba się ugotuje, bo zanim się zorientuje, co jest grane, woda będzie wrzała. To się nazywa syndrom gotowanej żaby. Twoja woda jest już mocno gorąca, parzy... Dużo czasu nie masz.
Zrobiłam to. Wczoraj spakowałam rzeczy i wyprowadziłam się do taty...zabrałam rzeczy swoje, dziecka i auto. Wzielam troche pieniedzy. Na odchodne powiedziałam mu ze powinien isc skonsultowac ze specjalista, umowic sie do specjalisty od uzależnień. Wie gdzie ma pojsc, teraz to on ma zdecydowac co robic. Powiedziałam mu wszystko: co mnie boli, ze traktował mnie jak smiecia, zen ie szanował mojego zdania, ze mogl miec na sumieniu zycie dziecka! Ze mam dosc patrzenia jak lezy pijany (bo nie chcialam z nim spac), ze mam dosc nieodpowiedzialnosci. I tego ze chcial to tak obrocic bym ja czula sie winna (bo przyznaje nieraz krzyczałam z bezsilnosci i on twierdzil ze nie nadaje sie na matkę). Ze powoli zamykałam sie w sobie bo uwazalam sie za zla zone, mame, kobiete i nie wiem co jeszcze. Nawet w pewnym momencie w pracy nie bylam soba bo zapominałam o podstawowych rzeczach jak nierozgarnieta. Tesciowej tez powiedzialam co mysle, ze pora przejrzec na oczy bo czas dzialac a nie potulnie dawac przyzwolenie i czekac az opieka spoleczna zapuka. Tylko co dalej? Czy rzeczywiscie pojdzie i sie zmieni? Pojsc z nim na pierwsza wizyte? Kocham go ale nie chce zeby to była milosc slepa.
Cześć dziewczyny. Jest jeszcze gorzej...Juz praktycznie ze soba nie rozmawiamy, odbyła się rozprawa i wyszło ze znow na 3 lata zakaz prowadzenia samochodu oraz grzywna kilka tys. Robi juz co chce, brakuje mi sił zeby w kolko to samo gadac. Nie szanuje mnie, jak dzownie zapytac go o cos nie odbiera, pił cały weekend. Boje sie powierzyc mu dziecko gdy ide do pracy lub gdzies chce wyjsc. Czy zdecydowac sie i odejsc? Zamieszkac z tata na jakis czas? Co dalej? Doszło do tego ze mysle ze wszystko jest moja winą, ze malo zarabiam bo jestem tylko na stazu, ze znecam sie nad dzieckiem bo czasem krzykne (nieraz nie wytrzymam przyznaje) ale nie znecam sie. Mam dosc niepokoju, nerwów i stresu. Nigdzie wyjsc nie moge bo zaraz cos odwala mu. Nie pamietam juz kiedy szczerze sie smiałam. Jestem najgorsza i mam tak niskie poczucie wlasnej wartosci ze porazka. Ale widze to wszystko i nie chce tak zyc. Chce zeby synek widział szczesliwa mamę. Staz mam do konca wrzesnia (chodz moze powinnam przerwac go i isc do innej normalnej pracy), zapisac małego do przedszkola ( w sierpniu skonczy 2 latka) i mieszkac z tata. I jakos to by sie ulozyło. Nie wiem...bardzo sie zawiodłam na swoim mezu. I na sobie bo kiedys byłam weselsza, bardziej przebojowa i energiczna. Jednym ludziom tak latwo sie rozstac a ja tak marzyłam o pełnej kochajacej rodzinie. Co ze mna jest nie tak...
Nie musisz przerywac stażu. Wiem ze sa z niego marne pieniążki. Ale do tego złóż wniosek na 500 plus (powinnaś się lapac przy takich dochodach) i oczywiście alimenty. Poszukaj jakiś porad prawniczych (wiem ze w dużych miastach są darmowe). Rozdzielnice majtkowa to podstawa. Bo tych długów z czasem będzie coraz więcej a twoje życie skupi się na tym żeby je spłacać. Nie dojdziesz do niczego A tym samym narobisz bałaganu w życiu dziecka. Ograniczenie lub pozbawienie praw rodzicielskich - jak najbardziej. Chyba nie chcesz zeby kiedyś stało się coś dziecku bo nie zrobiłaś nic wtedy kiedy mogłaś.
Brawo Natalio! Tak trzymaj.
Ja bym nie szła z nim nigdzie. On musi sam chcieć. Musi zrozumieć, co robi źle. Nie możesz go za rączkę prowadzić.
Miejmy nadzieje, że Twoja wyprowadzka będzie wystarczającą terapią szokową dla niego.
Nie wiem może. Jakoś tak mi lepiej ze odeszłam. Wiem ze dobrze zrobiłam. O rozwodzie na razie nie mysle bo zbyt swieza sprawa zeby na goraco to tak podejmowac. Ale ma isc w poniedzialek do specjalisty.
Dzis uswiadomiłam sobie pewną rzecz....ostatnio otrzymał wyrok 3 lata zakaz prowadzenia samochodu i kare grzywny lika tys złotych. ..a teraz znow przeciez wsiadl pijany i znow bedzie odpowiadal przed sadem. Dowalą mu wiecej a moze i wsadza w koncu do wiezienia jak sad dowie sie ze wyprowadzilam sie do taty i ze rodzina nawet go zostawiła. Boze w co ja sie wpakowałam i za jakie grzechy. Dlaczego mam wrazenie ze jestem glupia. Moj ojciec ma na ten temat swoje zdanie bo sadzi ze nie powinnam tak szybko go zostawiac po 2 latach malzenstwa i ze w ogole nie powinnam byla wychodzic z domu w sobote (bo wtedy on sie napil i wzial auto) a ja bylam z kolezankami na spotkaniu. Co robic dalej...
Rób swoje.
Niezależnie od tego, co mówi Twój ojciec, rodzina czy znajomi.
Mąż ma być PARTNEREM, a nie upośledzonym dzieckiem, którym trzeba się ciągle zajmować, opiekować i uważać, żeby nie nabroiło i nie wpadło w kłopoty.
Klasyka alkoholika. Jak nie odejdziesz, on zniszczy Ci życie. I Ty mu na to pozwolisz. Ratuj siebie i dziecko. Jesteś młoda, życie przed Tobą.
Racja. Mam 24 lata i tyle juz za sobą. A mimo to...mam dusze optymistki. Chce zyc szczesliwie a nie jak jakas męczennica. Czuje ze duzo wspanialego mnie czeka bo przeciez mam wspanialego synka Bedzie mi ciezko, bede napewno niejednokrotnie samotna, ale juz nigdy nie pozwole sie wykorzystywac i poniewierac.
Na razie skupie się na sobie i dziecku. Probuje odnalezc sie w nowej sytuacji. A co proponujecie dalej? Przez ten ponad tydzien dwa razy chcial sie spotkac z Marcelkiem. Ani razu nie zapytal czy czegos potrzebujemy. Czy moze mi ktos poradzic jak zalatwia sie rozdzielnosc majątkową, alimenty itp.? Uregulowanie opieki nad dzieckiem? Od czego zaczac?
Na razie skupie się na sobie i dziecku. Probuje odnalezc sie w nowej sytuacji. A co proponujecie dalej? Przez ten ponad tydzien dwa razy chcial sie spotkac z Marcelkiem. Ani razu nie zapytal czy czegos potrzebujemy. Czy moze mi ktos poradzic jak zalatwia sie rozdzielnosc majątkową, alimenty itp.? Uregulowanie opieki nad dzieckiem? Od czego zaczac?
Przeczytalam Twoje posty i jak dla mnie to ten twoj maz to totalny niewypal...ode mnie by nie dostal nawet szansy na pojscie na terapie. I niewazne, ze kiedys tam MIAL przejawy dobrego czlowieka ...duzo ludzi potrafi czesto dobrze zagrac a w rzeczywistosci tacy "udawacze" wysysaja z ciebie sily do konca zebys juz nigdy nie mogla od nich uciec. Jestes bardzo mloda i nie powinnas przekreslac swojego zycia przez takiego smieciowego faceta. Masz prawo do odpowiedzialnego faceta i prawdziwej milosci z szacunkiem i zaufaniem i kogos kto pokocha w pelni ciebie i synka. Jest duzo samotnych mam, ktore poznaly wspanialego faceta. Jak juz sie od niego odetniesz to z czasem zaczniesz znow oddychac swiezym powietrzem i czuc sie tak jak zanim go poznalas. Zycie jest za krotkie by przezywac je z takim czlowiekiem...w imie czego?bo do takiej osoby milosci czuc nie mozna( bo i za co?) ...co najwiecej przywiazanie a to uczucie minie szybciej niz ci sie wydaje. Dasz rade sama... Wystap o alimenty przedewszystkim! Nie wiem jak to jest z papierami bo w Polsce nie mieszkam ale podejrzewam ze mozesz dostac pieniadze za to ze jestes samotna matka... Najlepiej przejdz sie do urzedu i popytaj powodzonka
34 2017-10-16 13:30:12 Ostatnio edytowany przez nataliabukwas (2017-10-16 13:39:43)
Jestem po ślubie...Zbieram się w sobie zeby wystąpić o alimenty. Mieszkam poki co u taty, ale szukam pomału jakiegs mieszkania bo wolałabym sama z synkiem mieszkac. Mam mętlik w głowie. Zrozumiałam bardzo wiele rzeczy: Po pierwsze że nie ma przyszłosci wspolnej dla nas, wciaz czuje niepokoj, stres, nieufność wobec męża. Po drugie wszystko to odbiło się JUŻ na moim synku. Jest energiczny wrecz niespokojny, czasem wycofany. Staram się być dobra mama, miec ta siłe, ale dzis czuje sie jak wrak czlowieka. Chodze do pracy bo musze, mały chodzi do tesciowej wykupiłam mu obiady zeby ona nie musiala specjalnie mu gotowac, do przedszkola nie moge jeszcze go puscic bo musi miec min. 2,5 roku, żlobek drogi. U tesciowej czuje sie dobrze. Ja sama traktuje ja jak mamę, której nie mam. Ojciec ma nową rodzinę i troche weszłam im w paradę, ale jakos musimy sie dogadywac bo nie mam gdzie pojsc. Naprawde czuje sie zagubiona, wycofana. Moj staz dobiegł konca, bede na umowie zleceniu do konca roku prawdopodobnie, ale nie wiem co pozniej. Ciagle zadaje sobie pytanie czy dam rade przez to przejsc, czy kiedys skonczy sie to wszystko, czy bede w stanie spokojnie i godnie zyc. Ciagle kocham meza, ale zbyt wiele było miedzy nami. Czuje ze poniosłam porażke i nic nie jest w stanie tego zmienić. Najgorsze ze czuje sie winna: On mówi ze moze gdybym byłam inna nie doszło by do tego. Moze to ja wpływałam na niego toksycznie. U niego w rodzinie wszyscy normalnie ukladaja sobie zycie, to wartosciowi ludzie i takiego go pokochałam a zycie pokazało inaczej. Ja pochodze z patologicznej rodziny-nie ma co owijac w bawełnę. Moze to ja nie pasuje, ze mna moze jest cos nie tak. Maz uczeszcza na terapię, zostaly mu 4 spotkania do postawienia diagnozy. Bywalo ze nie pil w ogole ale ostatnio byl na kreglach bo urodziny, byl na piwku...ja nie chodze nigdzie bo nie mam kiedy. Czasem spotkam sie z kolezanka jak wpadnie lub w miescie ale nie chodze po knajpach. Jak to wszystko rozwiazac zeby moc za jakis czas poczuc ulge i spokoj, ze dobrze sie zrobiło?
Absolutnie nie obwiniaj sie...to najgorsze co mozesz zrobic. A Co do milosci to jestem pewna ze juz dawno go nie kochasz tylko czujesz sie do niego przywiazana i boisz sie samotnosci. Po takich zachowaniach jakie maz ci zafundowal nie ma za co go kochac...a nie ma co zyc wspomnieniami ze kiedys tam byly dobre chwile miedzy wami bo ludzie sie zmieniaja i juz nigdy nie wroci to co bylo kiedys. A jestes mloda I zaslugujesz na pelnie szczescia...i lepiej ze sie tak teraz stalo niz za 30 lat bo wtedy by jeszcze bardziej bolalo tyle zmarnowanych lat. Zadbaj o siebie I o synka poukladaj swoje zycie a kiedys pojawi sie ktos kto cie uszczesliwi i da ci to na co zasluguje kazda dobra kobieta. Mowisz ze zauwazylas ze synek zrobil sie niespokojny... Moze najlepiej by bylo wystapic o prawa rodzicielskie i alimenty? Jako samotna matka dostaniesz pomoc i moze mieszkanie jak dobrze pojdzie I wtedy nie musisz juz mieszkac u taty...
Jesli czujesz sie zagubiona i bez sil,lubisz czytac ksiazki to polecam ksiazke "pokochaj siebie" ksiazka pomogla mi w ciezkich chwilach...szczerze polecam. Ulge poczujesz jak sie od tego wszystkiego uwolnisz wszystko lezy w twoich rekach. I nie rozmyslaj i nie rozgrzebuj przeszlosci... Nie chcesz chyba wyladowac W psychiatryku? Masz dla kogo zyc dla siebie i syna a to co dobre przyjdzie malymi krokami