Cześć wszystkim !
Od kilku dni mam ból głowy związany z rozstaniem z moją byłą. Byliśmy w związku przez 3 lata. Mieszkaliśmy razem. Rozstanie wyniknęło trochę z mojej winy, gdyż przestałem się starać, doceniać na skutek braku czasu - delegacje . Ona zawsze była osobą, która wolała przecierpieć to w sobie, niż porozmawiać na bolesne tematy, a jak już rozmawiać to z koleżankami i kolegami, smarując mi tyłek. Miało ono miejsce ok. 2 miesiące temu. Chwilę po rozstaniu szukała pocieszenia wśród innych facetów, ale nie wychodziło jej z różnych przyczyn. W końcu poznała swój ideał jak twierdzi i poszła do innego faceta, który ma to wszystko czego ja nie mogłem na ten moment zapewnić - czas, grube pieniądze i starania.
Nie byłoby nic w tym dziwnego, gdyby nie fakt, że wydzwania do mnie od tego 1,5 miesiąca prawie codziennie. Nie mamy już wspólnych rzeczy, wyniosłem się z mieszkania a mimo to dzwoni. Przeważnie rozmowy wyglądają tak :
JA : po co dzwonisz, mam Ci w czyms pomoc?
ONA : chcialam Cie uslyszec
Po czym oczywiscie zaczynam temat naszego zwiazku, bo zawsze to ja zaczynalem rozmowy, szukalem kompromisu itd itd. Gdy wchodzimy na temat naszego bylego zwiazku, nagle ona zaczyna mi plakac w sluchawke i smutnieje. Twierdzi, ze czuje cos do tego faceta, jest on ideałem, ale nie może zamknąć tego rozdziału pt. MY . Jednoczesnie gada mi o tym jak marzyła o dzieciach,że wtedy byłaby moja na 100 %, żebym ją wziął za rękę i bez pytania zabrał na koniec świata. Postanowilem jej zatem w tym pomoc i w koncu zablokowalem wszelka forme kontaktu, telefon itd. Dlaczego tak pozno? A no dlatego, że przez dlugi okres czasu robila mi też nadzieje, że może coś z tego wyjść. Ja również sobie za duzo wyobrazalem i bylem juz tym wszystkim zmęczony. Wczoraj ponadto zarzuciła, że gdybym się starał po rozstaniu, to może coś by z tego było.
Nurtuje mnie zatem kwestia - czego ona chce.
Teraz jestem w delegacji ponad 2 tygodnie. Niedługo wracam. Wiem, że gdybym się postarał, byłaby szansa na to, żebyśmy wrócili do siebie. Ale obawiam się, że świadomość, że poszła do innego + fakt, że nawet jakbyśmy byli razem spowodowałby niesnaski w trakcie trwania związku + świadomość u niej, że u nowego miałaby i czas i większe pieniądze obecnie, spowodowałaby w ostatecznym rachunku kolejne rozstanie.
Na ten moment urwałem kontakt na wszelki wypadek i daję sobie czas na owo przemyślenie, więc będę wdzięczny jak mi pomożecie