Witam wszystkich.
Umieszczam ten temat nie po to żeby się użalać, ale po to żeby wszystkich ostrzec przed najgorszym błędem, jaki można popełnić w życiu. Na pewno zostanę zmieszany z błotem przez większość osób, ale tak zasługuję na to.
Z moją małżonką jesteśmy od 16 lat, natomiast małżeństwem od 6. Mamy dwie wspaniałe córki, trzecie dziecko w drodze. Na początku naszej znajomości wszystko było wspaniale, układało się, byliśmy szczęśliwą parą, potem małżeństwem.
Nie doceniłem tego, zdradziłem żonę emocjonalnie!!! Z przyjaciółką, z którą wychowywałem się od małego. Przez te lata utrzymywaliśmy kontakt poprzez smsy. Od momentu kiedy jestem z małżonką trzy razy się spotkaliśmy w rzeczywistości. Zawsze utrzymywałem z nią kontakt na stopie koleżeńskiej. Na początku, przez wiele lat były wysyłane smsy z życzeniami, sporadycznie nawiązywała się większa wymiana zdań, co tam u nas słychać.
Relacje te utrzymywały się naprawdę bardzo długo, ale od 1,5 roku się to zmieniło. Zaczęliśmy częściej pisać, ona miała problemy rodzinne i jakoś tak wyszło, że zaczęła mi się zwierzać a ja starałem się jakoś ją wspomóc, wesprzeć. Od tego się zaczęło, zaczęliśmy częściej do siebie pisać, doszło do momentu, że już pisaliśmy do siebie codziennie.
W międzyczasie urodziła mi nam się druga córka (wcześniak). Naturalną rzeczą było, że z przyjaciółką na pewien czas zerwałem kontakty. Wiadomo małe dziecko, musiałem być wsparciem dla żony, pomóc jej odbudować, zregenerować się po urodzeniu dziecka. Zwłaszcza, że bardzo to przeżyliśmy oboje, wcześniak, który leżał w inkubatorze – straszne uczucie. Zawsze potrafiłem oddzielić życie rodzinne od tej znajomości. Wiele razy podkreślałem, że żona i dzieci są dla mnie najważniejsze i nie potrafiłbym bez nich żyć. Ona także podkreślała, ze bardzo kocha męża i dzieci.
Niestety po powrocie do pracy kontakt powrócił. Na początku były znowu smsy typu: „cześć, co tam u Ciebie”. Pisaliśmy tak jak przed urodzeniem drugiej córki. Trwało to parę miesięcy, ale zaczęły pojawiać się tematy:, „Co by było gdyby?”. Jakoś tak przyszło, że nasze relacje się niebezpiecznie się zbliżyły. Ona zaczęła pisać, że jestem jej najlepszym przyjacielem, któremu może się zwierzyć ze swoich problemów. Aż pewnego dnia doszło do tego, napisała erotycznego smsa. A ja?! Niestety odpowiedziałem na niego, złamałem swoją obietnicę małżeńską!!! Na tę chwilę zapomniałem o małżonce, która sama jest w domu z małym dzieckiem, zapomniałem o mojej pierwszej córce, zapomniałem o rodzinie. Bardzo żałowałem tego, co zrobiłem od razu napisałem, że w rzeczywistości nigdy do tego nie dojdzie, że nie zrobię tego małżonce, że rodzina jest dla mnie najważniejsza i że niech lepiej to, co pisaliśmy niech zostanie tylko w tych smsach. Potwierdziła i już nigdy do tego tematu nie wróciliśmy.
No, ale niestety nie zachowałem się godnie, zamiast zerwać ten kontakt, napisać, że to już za daleko zabrnęło, nadal pisaliśmy do siebie. Łudziłem się, że uda się powrócić do starych relacji. Niestety granica została przekroczona i już nie było powrotu. Z mojej strony była jasna deklaracja, że nie chce nic więcej, ale jak się okazało z jej strony już tak nie było. Był okres „normalnego pisania”, ale po paru miesiącach, parę razy zaproponowała spotkanie przy kawie. Odmówiłem. Później pisała, że ma problemy rodzinne (chory ojciec). Próbowałem ją wesprzeć, teraz wiem, że powinienem jej odpisać, że od takich spraw ma męża i niech do mnie nie pisze.
W tym czasie dowiedziałem się z małżonką, że jest w ciąży z trzecim dzieckiem. Chcieliśmy te dziecko oboje, ucieszyłem się, że udało się nam tak szybko, ale niestety nie okazałem tego małżonce w należyty sposób, przez co uważa, że ja nigdy nie chciałem tego dziecka.
Po dwóch tygodniach wyszło, że jadę w delegację na 3 dni, jak to zwykle bywa w mojej firmie, dowiaduje się o tym na sam koniec. Była kłótnia z małżonką, więc na delegację jechałem w zdenerwowany, wkurzony tą kłótnią. Przez te 3 dni nie odzywałem się do małżonki. Pierwszego dnia napisałem, że dojechaliśmy, potem wieczorna rozmowa. Drugiego dnia nie odezwałem się w ogóle, nawet smsa. Trzeciego dnia napisałem, że wyruszamy, później, że z powodu trudnych warunków będę później niż jak sądziłem (to jest prawda, strasznie padało i warunki były okropne).
No, ale przez ten czas delegacji ona znowu pisała o swoich problemach, ja natomiast odpisywałem. Napisała, że musi o tym porozmawiać, spotkać się.
W dniu powrotu w czasie drogi warunki na drodze się poprawiły, co spowodowało, że dojechałem szybciej niż poinformowałem o tym małżonkę. Coś mnie tknęło i pierwszy raz napisałem do niej, że mam trochę czasu i że możemy się spotkać, na szczęście nie doszło do spotkania.
Parę dni później znowu napisała, że ma wolny wieczór i czy się nie spotkamy. Na początku na tego smsa nie odpisałem. Po paru dniach znowu napisała, ja natomiast zamiast w stanowczy sposób odpisać, że nic z tego, odpisałem lakonicznie pozostawiając nadzieję. I ten sms został przeczytany przez małżonkę.
Przez pierwsze dni milczała, w między czasie sprawdziła bilingi, z których wyszło, że naprawdę bardzo dużo z nią pisałem, sam się nie spodziewałem aż takiej ilości. Wybuchła awantura, kilkudniowe nocne rozmowy. Pierwszy raz bałem się o małżonkę, nigdy nie widziałem jej w takim stanie. Wtedy dopiero uświadomiłem sobie, co tak naprawdę zrobiłem, jak bardzo ją skrzywdziłem, wbiłem nóż w plecy. Dostała cios od najbliższej osoby. Zabrała mi telefon, skontaktowała się z nią, żeby dowiedzieć się coś o naszej relacji. No i w moim imieniu zerwała kontakt.
Były rozmowy, małżonka dała mi ultimatum:
1. Zerwanie wszelkich kontaktów z nią.
2. Zapisanie nas na terapie, bo czuje, że sobie z tym nie poradzi.
3. Chce znać całą prawdę, aby móc zdecydować co dalej.
Z pierwszym punktem nie było problemów, nie utrzymuje z nią już żadnych kontaktów. Ona już do mnie nie pisze, a ja się do niej nie odzywam. Zapisałem nas na terapię.
Najgorzej wyszło z prawdą. Na początku zachowałem się jak tchórz, nie mówiłem całej prawdy, parę rzeczy na początku ukryłem, ale większość musiałem sobie poprzypominać. Niestety z marnym skutkiem bardzo dużo nie pamiętam w efekcie małżonka cały czas czuje, że nie jestem z nią szczery i nie powiedziałem wszystkiego tak jak obiecałem. Trwało to też za długo, przeciągnęło się to do 2 miesięcy. Prawie każdego dnia wyszło coś nowego, a to udało mi się przypomnieć coś albo w końcu powiedziałem prawdę. Zawsze podkreślałem, że gdyby udało się odzyskać smsy to by małżonka się dowiedziała, że jest tak jak mówię i że na już całą prawdę. Na początku starałem się odzyskać samodzielnie smsy, robiłem backupy telefonu (dane zapisane w chmurze). Gdzieś wyczytałem, że można odzyskać zapisane smsy, ale trzeba zrobić reset telefonu i ściągnąć dane z chmury. Nie skonsultowałem tego zrobiłem na własną rękę, no i niestety kontakty udało się odzyskać smsów niestety już nie. Wysłaliśmy telefon do fachowej firmy, ale okazało się, że nie uda się odzyskać żadnych smsów. Dlatego małżonka uważa, że zrobiłem to specjalnie żeby wszystko ukryć.
Efekt jest taki, że przez ten czas, który mogłem naprawdę dobrze wykorzystać na naprawę tego, co rozwaliłem, to jest jeszcze gorzej. Małżonka podkreśla, że mnie już nie kocha, że zniszczyłem cały jej świat i świat naszych dzieci. Wczoraj byliśmy pierwszy raz na terapii, wyszliśmy z niej z mieszanymi uczuciami, no ale to pierwsze spotkanie, może będzie lepiej.
Wiem, że to ja wszystko popsułem. Zraniłem osobę, na której mi najbardziej zależy na świecie. Nigdy tego nie chciałem zrobić, ale zrobiłem to, byłem egoistą i nie liczyłem się z uczuciami małżonki. Efekt jest taki, że małżonka na dzień dzisiejszy nie chce ze mną rozmawiać, uważa, że rozwód to najlepszy sposób. Cierpimy oboje, ja mam wyrzuty sumienia z powodu tego, co zrobiłem, małżonka natomiast ma trudniejsze zadanie, wybaczyć czy nie. Cierpię bardzo patrząc na to jak bardzo skrzywdziłem małżonkę, ale tu nie chodzi o mnie, wiem że małżonka przeżywa to o wiele mocniej. Wiem, że bardzo cierpi, staram się ją jak najbardziej wspierać, pomagać z dziećmi, domem i firmą. Ale gdy przychodzi czas, kiedy jesteśmy sami, znowu wracają demony czynu, który zrobiłem. Kłótnie, żale, co do mojej osoby.
Tak zasługuje na to, zrobiłem coś wbrew swojej naturze, bardzo zraniłem małżonkę. Staram się odbudować to, co straciłem, wiem, że już nigdy nie będzie tak samo. Nadal wierzę, że uda się nam odbudować nasza relację, uczucie. Wierzę w to że jeszcze możemy być szczęśliwi, tak jak było wcześniej.
Czasu niestety nie cofnę, a bardzo bym chciał to zrobić. Obawiam się natomiast, że może być już za późno, że na zawsze straciłem małżonkę a co za tym idzie cały mój świat. Bo prócz małżonki i dzieci świata nie widzę. Zawsze kochałem i kocham nadal żonę i dzieci. Ale czy miłość, zmiana mojego zachowania wystarczy? Czy już jest za późno? Tego nie wiem, ale będę się starał, będę walczył, aby odzyskać ukochaną
Teraz już wiem, że ta znajomość nie była tego warta, zniszczyła to, co dla mnie jest najważniejsze. Sam się do tego przyczyniłem.
Dlatego ostrzegam wszystkich, nie róbcie tego, co zdarzyło się mi i mojej rodziny. Żadna koleżanka, przyjaciółka nie jest warta utraty ukochanej osoby. Nie życzę nikomu, aby musiał przechodzić przez to, co ja zafundowałem mojej rodzinie.
Przepraszam za chaotyczne pisanie, ale cały czas rany są świeże i trudno dobrać słowa żeby wszystko opisać
Po paru dniach znowu napisała, ja natomiast zamiast w stanowczy sposób odpisać, że nic z tego, odpisałem lakonicznie pozostawiając nadzieję. I ten sms został przeczytany przez małżonkę.
Pamiętasz treść tego smsa?
Autorze, jesteś tak inny od pozostałych tu piszących, którzy przekroczyli pewne granice, że aż postanowiłam Ci napisać, że życzę Ci powodzenia w odbudowywaną relację z żoną.
Zamiast zwyczajowej buty, prób wybielania się i usprawiedliwiania, zauważyłam człowieka ... z refleksją.
Nick "Upadły" odzwierciedla nieźle, co myślisz o sobie - wydaje się, że rzeczywiście żałujesz tego, co zrobiłeś.
Myślę jednak, że aż tak "upadły" nie jesteś, czytałam gorsze wątki na tym forum.
Jest refleksja, jest przyznanie się błędu, właściwa ocena swojego zachowania, jest chęć naprawy - jeśli dodatkowo będziesz wytrwały w odzyskiwaniu zaufania żony i konsekwentnie odpuścisz wszelkie szemrane kontakty- jest prawdopodobieństwo, że to małżeństwo się da uratować.
4 2017-01-17 13:36:48 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2017-01-17 13:39:26)
Myślę jednak, że aż tak "upadły" nie jesteś, czytałam gorsze wątki na tym forum.
Jest refleksja, jest przyznanie się błędu, właściwa ocena swojego zachowania, jest chęć naprawy - jeśli dodatkowo będziesz wytrwały w odzyskiwaniu zaufania żony i konsekwentnie odpuścisz wszelkie szemrane kontakty- jest prawdopodobieństwo, że to małżeństwo się da uratować.
Aż mi ciśnie na usta, że jak na to forum, to post autora jest zwyczajnie nudny
Nie ma ani rozpaczy, ani dramatu, ani targających emocji i prób ich racjonalizowania, relatywizowania, intelektualizowania.
Tobie "upadły" Aniele gratuluję refleksyjności
Jeżeli chodzi o smsa to napisałem coś w ten sposób: "Ze dzisiaj nie dam rady, jest już za późno oraz że także myślę o wolnym wieczorze".
Może i tak, napisałem nudnie.
Emocje są i to ogromne. Sypiam po 3-4 godziny max.
Kiedy małżonka wybucha złością, lub dodaje do wypowiedzi komentarze typu: "napisz do niej", "jedź do niej", robi mi się bardzo przykro.
Nie mogę pracować, ciągle myślę o żonie.
Jestem w domu to jest w miarę dobrze. Chociaż wiem, że żona ciągle myśli o tym co się stało.
Najgorsze jest jednak, kiedy jestem w pracy i nie ma mnie przy niej. Gdybym mógł to bym wziął nawet urlop bezpłatny tylko po to żeby móc przebywać z nią. Kiedy zostaje sama zaczyna rozmyślać i znowu wpada w zły nastrój. Odbija się to oczywiście na późniejszej relacji jak wracam do domu.
Wiem że często żona płacze z mojego powodu, z tego co zrobiłem. Ja natomiast siedzę jak na szpilkach, czekam tylko kiedy napisze do mnie lub zadzwoni.
Najgorszym uczuciem jest odrzucenie, nie odbiera telefonów ode mnie, często nie chce ze mną rozmawiać.
Czuję że jestem na granicy załamania. Cały czas towarzyszy żal, smutek, kiedy patrzę w lustro to mam do siebie obrzydzenie.
Może jestem teraz zbyt natarczywy dla żony, nie daję jej odetchnąć. Zasypuję pytaniami o jej samopoczucie o dziecko.
Strasznie się boję, że to wszystko straciłem, że już za późno na naprawy.
Obiecałem jej, ze zawsze będę przy niej obojętnie jak wybierze, że zawsze będę ją wspierał i pomagał przy dzieciach, bo kochałem i nadal ją kocham i jest dla mnie najważniejszą osobą.
Nie wiem czy będę potrafił podnieść się po starcie rodziny. Jestem zdesperowany, ale wiem że muszę się opanować, skupić się na żonie, próbować dotrzeć do niej, do jej potrzeb.
Ale na razie małżonka nie chce ze mną rozmawiać, dlatego mój stan się pogarsza, ale muszę wytrwać, muszę walczyć o jej dobro i o dobro rodziny.
Przede mną teraz trudna kręta droga, straciłem coś wspaniałego i nie wiem czy uda się to odbudować.
Obiecałem, że będę walczył, walczył o jej uczucie do mnie, żeby znowu zaufała mi.
Jedynie co mi pozostaje to pokazanie jak bardzo mi zależy na niej, a co przyniesie los, jaka będzie wola małżonki. Czas pokaże.
Obojętnie co się stanie zawsze będę ja wspierał, wspierał kobietę którą kocham.
Niestety, zdrada emocjonalna dla kobiety jest jeszcze gorsza niż zdrada fizyczna. Kobieta od razu ma przed oczami obrazy typu "do mnie nie zadzwonił, nie napisał, wtedy pewnie pisał do niej", "ze mną ma problemy, obowiązki, dom, dzieci, praca, a z nią jest miło, bezproblemowo, fajnie". I najgorsze - wtedy, kiedy ona pielęgnowała dom, Ty myślami byłeś gdzieś indziej. Ona się starała - Ty nie doceniłeś. To trudne obrazy do wymazania i wymagają naprawdę bardzo dużo pracy.
A kwestia zrujnowanego zaufania, to już kompletnie inna bajka w związku.
Liczę, że terapia pomoże Wam to wszystko uporządkować, tylko bądź szczery.
7 2017-01-17 14:30:48 Ostatnio edytowany przez Gosia1962 (2017-01-17 14:37:01)
Nie bylo nudnie. Ludzie, co wy chcecie tu czytac? Horrory typu: wsadzila mi noz w plecy, czy moze sprawodzania z erotycznych spotkan z kochanka?
Toz to samo zycie.
Nieprawda, ze zdrada emocjonalna jest gorsza. To bzdura. Gdybys sie z nia przespal, juz byloby po was....
Ogarnijcie sie. Macie dzieci. Musisz zone przekonac o twojej milosci. To nie bedzie latwe. Badz przy niej, badz dla niej dobry. Staraj sie przy dzieciach. Kupuj kwiaty, pomagaj, kochaj ja i pokazuj jej to.
Pogubiles sie. To sie zdarza. Nie powinno sie zdarzac, ale sie zdarzylo. Teraz trzeba naprawiac. Zabierz sie za to z rozumem i z sercem. Nie graj meczennika! Kobieta (nawet wlasna) tego nie lubi. Chcemy miec silnego i czulego faceta. Jak to zrobisz- nie wiem.
Mnie dziwi rowniez tamta panna. Nie, zebym wine przypisywala kobiecie, ale no ludzie. Zaobraczkowany facet to dla mnie jak nie facet. Nieerotyczny jest dla mnie jak zyrafa. Lapy precz!!!
Cale szczescie, ze sie nie spotykaliscie, ze do niczego nie doszlo. Nie zameczaj sie. Walcz.
Nieprawda, ze zdrada emocjonalna jest gorsza. To bzdura. Gdybys sie z nia przespal, juz byloby po was....
Bzdura? Może dla Ciebie. Wiele kobiet jednak jeszcze jakoś - z naciskiem na jaaaaakoś - potrafi sobie wytłumaczyć (usprawiedliwić - jakkolwiek by tego nie nazwać) taką zdradę - fizyczną. A to bo był pijany, a to się zapomniał - te tłumaczenia bywają absurdalne, ale jednak jest to coś innego niż kwestia wiedzy, że ktoś pisał, miał erotyczne wstawki z koleżanką w momencie, gdy ja karmiłam dziecko, odkurzałam, gotowałam mężowi obiadek, dbałam o siebie, dom, dzieci, firmę, a ten sobie uprawiał romantyczną poezję przez smsy...
Nie twierdzę, że zdrada fizyczna jest "lepsza". Żadna zdrada nie jest "dobra", a ja nie chciałabym być nigdy w sytuacji, w której muszę mieć takie przemyślenia jak ma żona Autora wątku czy inne kobiety, które zostały zdradzone fizycznie lub fizycznie + emocjonalnie.
Odwracając jednak wszystko, to fakt może być tak, że brak tej zdrady fizycznej może jeszcze jakoś żonę trzymać w przekonaniu, że jest jakiś sens na ratowanie tego związku. Niemniej jednak to wcale nie oznacza, że sobie poradzi z tym wszystkim tak łatwo, o ile w ogóle.
Upadły - zrobiłeś coś podłego i bardzo mocno skrzywdziłeś swoja ukochaną. Zdrada zawsze napawała mnie wstrętem ,ale... Przyznaję ,ze jak czytam jak bardzo to przeżywasz ,wnioski do jakich doszedłeś , sposób w jaki piszesz o swojej małżonce... Nieco zazdroszczę jej tej miłości (w moim odczuciu i mimo wszystko -wielkiej i pięknej miłości).
Życzę owocnej terapii i powodzenia!!
Autorze, być może zainteresuje Cię ten temat:
http://www.netkobiety.pl/t92266.html
Tu masz historię faceta, który podobnie jak Ty uległ fascynacji - i podobnie, jak w Twoim przypadku, żona odkryła, że coś jest na rzeczy.
Jedynie co mi pozostaje to pokazanie jak bardzo mi zależy na niej, a co przyniesie los, jaka będzie wola małżonki. Czas pokaże.
Więcej niż sam napisałeś nic tobie nie poradzimy.
Powodzenia.
12 2017-01-17 20:04:21 Ostatnio edytowany przez Roxann (2017-01-17 23:49:30)
Upadły, zacząłeś od posypania głowy popiołem więc tu Cię po tej główce głaszczą. Dla mnie natomiast ten cały post brzmiał absolutnie nieszczerze. Nie dlatego, że nie wierzę w to ze chcesz wrócić do małżonki ale te „bicie w piersi, wyznania i przestrogi”. Ja w tym emocji nie wyczułam – a jedynie to co powinieneś napisać by jakoś to wyglądało a najlepiej jakby jeszcze to małżonka przeczytała i się wzruszyła. A najbardziej co mnie w tym utwierdziło to te twoje..
Najgorzej wyszło z prawdą. Na początku zachowałem się jak tchórz, nie mówiłem całej prawdy, parę rzeczy na początku ukryłem, ale większość musiałem sobie poprzypominać. Niestety z marnym skutkiem bardzo dużo nie pamiętam w efekcie małżonka cały czas czuje, że nie jestem z nią szczery i nie powiedziałem wszystkiego tak jak obiecałem. Trwało to też za długo, przeciągnęło się to do 2 miesięcy. Prawie każdego dnia wyszło coś nowego, a to udało mi się przypomnieć coś albo w końcu powiedziałem prawdę. Zawsze podkreślałem, że gdyby udało się odzyskać smsy to by małżonka się dowiedziała, że jest tak jak mówię i że na już całą prawdę. Na początku starałem się odzyskać samodzielnie smsy, robiłem backupy telefonu (dane zapisane w chmurze). Gdzieś wyczytałem, że można odzyskać zapisane smsy, ale trzeba zrobić reset telefonu i ściągnąć dane z chmury. Nie skonsultowałem tego zrobiłem na własną rękę, no i niestety kontakty udało się odzyskać smsów niestety już nie. Wysłaliśmy telefon do fachowej firmy, ale okazało się, że nie uda się odzyskać żadnych smsów. Dlatego małżonka uważa, że zrobiłem to specjalnie żeby wszystko ukryć.
Jakim cudem? Przecież zdradziłeś ‘tylko’ emocjonalnie. Kilka jakich erotycznych smsów, zawsze się jednak jej opierałeś. Tu nagle na forum pamiętasz smsy, fakty i chronologię a przy żonie napadła cię amnezja??? Prawi każdego dnia wychodziło coś nowego? Nie wiem dlaczego przypomniał mi się inny watek sprzed jakiegoś czasu… nawet używasz tych samych sformułowań. Dla mnie albo jesteś trollem, który pozbierał jakieś fakty z poprzednich wątków albo pisze to zdesperowany zdradzacz któremu grunt się pali i ma nadzieję, że zona to przeczyta i uwierzy… bo teraz to i u „kochanki” pewnie jest spalony.
Edit: wcześniej ktoś wspomniał watek Spensa.. ok, ale tm widać było, że te emocje są szczere, prawdziwe, choć on pisał akurat bardzo zachowawczo a tu wypracowanie jak to ich kochasz.. ale jakoś tak bez emocji.. ale może im więcej napiszesz, tym brdziej staniesz przekonywujący?
Edit: teraz przeczytałam post summerki z wyżej... nie zawsze się z nią zgadzam ale w tym wypadku jako pierwsza i chyba jedyna to zauważyła. Dla mnie to wypracowanie, jak powinien 'piać' facet po zdradzie 'tylko' emocjonalnej. Gdyby przyznał do czegoś więcej mniej byłby wiarygodny i musiał bardziej tłumaczyć.. a tak? Oj jaki biedny, kilka lat smsowego romansu, w międzyczasie 3 dzieci.. ale facet mówi że kocha w pięknych słowach pozbawionych emocji i już.. I to jego biadolenie jak to nie może przeżyć, że jest w pracy bo wtedy żonka myśli.. No ale sam przynajmniej szczerze przyznał że jest zdesperowany.. więc to tłumaczy...
Panie autorze? A może rozwiniesz wątek i powiesz co "kochanka" powiedziała żonie? czy to, że mówiła o sowich problemach z ojcem czy nie wiem kim jeszcze? No i taki traf.. że wcześniejszego smsa z propozycją, który niby zignorowałeś, żona nie przeczytała, tylko ten jeden w którym "też myślisz o wolnym wieczorze...", oj jaki biedny tylko jeden sms.. i akurat go żona musiała odczytać... I latka romansowania się skończyły i d.pa pali...
Roxann - z ostatnim akapitem to się akurat nie mogę zgodzić.
Dwa razy przyłapałam swoich partnerów na zdradzie i dwa razy kompletny przypadek (raz praca ,raz wyjazd) sprawiły ,że akurat przeczytałam dokładnie jedną,jredyną wiadomość ,która demaskowała zdradzacza Gdybym przeczytała cos dzień wcześniej czy później -mogłabym się nie zorientować ,ale traf (?) chciał ,ze przeczytałam jednoznaczną wypowiedź i nie miałam miejsca na domysły...
Aż strach się bać jak bardzo krótkie nogi ma kłamstwo
Upadły, zacząłeś od posypania głowy popiołem więc tu Cię po tej główce głaszczą. Dla mnie natomiast ten cały post brzmiał absolutnie nieszczerze. Nie dlatego, że nie wierzę w to ze chcesz wrócić do małżonki ale te „bicie w piersi, wyznania i przestrogi”. Ja w tym emocji nie wyczułam – a jedynie to co powinieneś napisać by jakoś to wyglądało a najlepiej jakby jeszcze to małżonka przeczytała i się wzruszyła. A najbardziej co mnie w tym utwierdziło to te twoje..
Z małżonką rozmawiamy o tym już od ponad 2 miesięcy dlatego ten post jest już w miarę poukładany, ale szczery.
Jakim cudem? Przecież zdradziłeś ‘tylko’ emocjonalnie. Kilka jakich erotycznych smsów, zawsze się jednak jej opierałeś. Tu nagle na forum pamiętasz smsy, fakty i chronologię a przy żonie napadła cię amnezja??? Prawi każdego dnia wychodziło coś nowego? Nie wiem dlaczego przypomniał mi się inny watek sprzed jakiegoś czasu… nawet używasz tych samych sformułowań. Dla mnie albo jesteś trollem, który pozbierał jakieś fakty z poprzednich wątków albo pisze to zdesperowany zdradzacz któremu grunt się pali i ma nadzieję, że zona to przeczyta i uwierzy… bo teraz to i u „kochanki” pewnie jest spalony.
Zawsze małżonce mówiłem, że z kochanką niczego nie planowałem i nigdy nie będę planował. Fajnie mi się z nią pisało na różne tematy, o rodzinie lub jak będziemy spędzać rodzinnie wakacje.
Z mojej strony uczucia były tylko przyjacielskie. Nie zorientowałem się, że "kochanka" zaczyna chcieć coś więcej. Aż pewnego dnia ona zaczęła, bez żadnego powodu pisać erotyczne smsy, a ja natomiast popłynąłem z nurtem i odpisałem. Tak przekroczyłem granicę, której nie powinienem przekraczać. No ale druga strona po tym fakcie już nie mogła powrócić do starej relacji.
Małżonka jest osobą wybuchową i impulsywną, ale nie spodziewałem się aż takiej ostrej reakcji. Próbowałem małżonce wytłumaczyć na jakim etapie była nasza znajomość, że prócz tych smsów do niczego nie doszło. Małżonka nie uwierzyła, teraz nie ufa mi, uważa że była także zdrada fizyczna. Wychodzi z założenia, że stało się najgorsze co mogło się stać.
Jeśli chodzi o tę chronologię, to jak już napisałem jesteśmy po 2 miesiącach rozmów na ten temat. Małżonka zaczęła dokładnie drążyć temat, każdy dzień, miesiąc. Żądała nawet co dokładnie napisałem o danej godzinie. Dlatego nie potrafiłem odpowiedzieć na większość pytań, może za bardzo zaczęliśmy drążyć ten temat. Psychoterapeuta także nam powiedział, że po co wszystko wiedzieć, że nie trzeba znać treści każdego smsa.
W tym poście przedstawiłem już wszystko poukładane, ale pewnie jakbym napisał 2 miesiące wcześniej moje posty by wyglądały zupełnie inaczej. Teraz na to co się stało patrzę z dystansem, dzisiaj skupiam się tylko na próbie odzyskania małżonki, odbudowania więzi z ruin jakie zostały. Na dzień dzisiejszy małżonka uważa mnie za wroga, twierdzi że nie ma szans na to żebyśmy byli razem. Staram się trzymać moje negatywne uczucia na smyczy, staram się postępować racjonalnie i z rozwagą. Muszę być tą osobą, która tłumi negatywne uczucia.
Panie autorze? A może rozwiniesz wątek i powiesz co "kochanka" powiedziała żonie? czy to, że mówiła o sowich problemach z ojcem czy nie wiem kim jeszcze? No i taki traf.. że wcześniejszego smsa z propozycją, który niby zignorowałeś, żona nie przeczytała, tylko ten jeden w którym "też myślisz o wolnym wieczorze...", oj jaki biedny tylko jeden sms.. i akurat go żona musiała odczytać...I latka romansowania się skończyły i d.pa pali...
Znam tylko część, jak małżonka pisała w moim imieniu, resztę wiadomości trzyma dla siebie.
W tych smsach co znam "kochanka" pisała zupełnie inaczej, czytając to czułem jakby pisała jakaś inna osoba.
Nie interesowało ją, że moja małżonka się dowiedziała. Parę razy wracała do tematu spotkania: "to kiedy się chcesz spotkać" lub "jeżeli chcesz się spotkać, żeby zerwać tę znajomość to lepiej zrób to przez smsa".
Najbardziej mnie zdenerwowało stwierdzenie: "nie chcę stawiać Ciebie przed wyborem, mój mąż musiał się pogodzić że z Tobą piszę", w tym momencie wiedziałem że kłamie. Nigdy nie dawałem jej do zrozumienia, że jest jakiś wybór. Wiele razy pisałem, że bardzo kocham rodzinę i jestem szczęśliwy. Skąd w ten tekst w ostatni dzień? Tego nie wiem.
Na końcu napisała, że kasuje do mnie kontakt i że też mam to zrobić. Od tego czasu nie utrzymujemy kontaktów.
Później małżonka próbowała się z nią skontaktować, żeby porównać jej relację z moimi.
Jedynie co mi powiedziała, że czuje iż "kochanka" nie pisze szczerze.
„Kochanka” potwierdziła, że do większej ilości spotkań nie doszło, że nie doszło do kontaktu fizycznego. Napisała, że wie jak bardzo kocham moją małżonkę i rodzinę i że nigdy nie zdradziłem.
Z jednej strony jestem TROLLEM, pozostawiłem spaloną ziemię w relacjach z małżonką, natomiast u „kochanki” nigdy nic nie budowałem dlatego o tamtej relacji nie wspominam.
Ja nie doszukiwałabym się u autora jakiejś nieszczerości czy niespójności w historii.
To inny rodzaj historii, nie jesteśmy do takich tu przyzwyczajeni.
Może trafił się akurat taki "rodzynek" szczerze żałujący tego, co zrobił, człowiek, który, jak sam napisał, "przekroczył pewne granice", ale widzi swój błąd i nie idzie w zaparte, że nic się nie stało. Opisuje próbę odzyskania tego, czego omal nie stracił. Co stanowi dla niego prawdziwą WARTOŚĆ.
90% "przygód" z romansem w tle kończy się powrotem do współmałżonka.
Ja nie widzę nic dziwnego w tym, że są mężczyźni i kobiety, którzy żałują swoich romansów. Nie wszyscy, którzy zbłądzili, to totalnie zdegenerowani kłamcy lub ludzie z deficytami empatii i moralności.
I to jest dla NIEKTÓRYCH normalne, że jak się coś złego zrobiło, to się tego żałuje i próbuje naprawić. W różnych dziedzinach życia.
16 2017-01-18 16:23:48 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2017-01-18 16:42:35)
Ja nie doszukiwałabym się u autora jakiejś nieszczerości czy niespójności w historii.
To inny rodzaj historii, nie jesteśmy do takich tu przyzwyczajeni.
Może trafił się akurat taki "rodzynek" szczerze żałujący tego, co zrobił, człowiek, który, jak sam napisał, "przekroczył pewne granice", ale widzi swój błąd i nie idzie w zaparte, że nic się nie stało. Opisuje próbę odzyskania tego, czego omal nie stracił. Co stanowi dla niego prawdziwą WARTOŚĆ.
90% "przygód" z romansem w tle kończy się powrotem do współmałżonka.
Ja nie widzę nic dziwnego w tym, że są mężczyźni i kobiety, którzy żałują swoich romansów. Nie wszyscy, którzy zbłądzili, to totalnie zdegenerowani kłamcy lub ludzie z deficytami empatii i moralności.
I to jest dla NIEKTÓRYCH normalne, że jak się coś złego zrobiło, to się tego żałuje i próbuje naprawić. W różnych dziedzinach życia.
100% racji.
Chociaż z drugiej strony nie wydaje ci się I_see_beyond, że ta historia jest nudna. Jak flaki z olejem
Jeśli miał to być kolejny temat na rozruszanie forum, to tym razem nietrafiony
Chociaż z drugiej strony nie wydaje ci się I_see_beyond, że ta historia jest nudna. Jak flaki z olejem
Jeśli miał to być kolejny temat na rozruszanie forum, to tym razem nietrafiony
Dokładnie TAK! W myślach przywołałam inny wątek - z tak odmiennymi przemyśleniami od tego tutaj.
Autor ma szansę na zatrzymanie się na 1 stronie swojego tematu. A są takie, które rekordy biją.
To tak jakby w "Wiadomościach", "Faktach" czy "Wydarzeniach" nie podawać wyłącznie informacji o tragediach.
To się po prostu nie sprzedaje.
Uważam, że temat zakończony.
Proszę o zamknięcie.
Witam . Upadły w co Ty grasz? Mysle ze nie bez powodu sie ty znalazles. Od dluzszego czasu śledzę to forum i jest wątek założony zakladam ze przez Twoją żonę. Axora23 temat zdrada emocjonalna po 16 latach malzenstwa. Podejrzewam ze wiesz o tym . Zakladam ze w domu jest bardzo zle a w ten sposób próbujesz zwrócić Żony uwagę i przekonac ja o " lepszym Ty" .
Witam . Upadły w co Ty grasz? Mysle ze nie bez powodu sie ty znalazles. Od dluzszego czasu śledzę to forum i jest wątek założony zakladam ze przez Twoją żonę. Axora23 temat zdrada emocjonalna po 16 latach malzenstwa. Podejrzewam ze wiesz o tym . Zakladam ze w domu jest bardzo zle a w ten sposób próbujesz zwrócić Żony uwagę i przekonac ja o " lepszym Ty" .
Winnie odpowiadając na Twoje pytanie.
Tak w domy jest bardzo źle. Zakładając ten wątek, nie próbuję zwrócić uwagi mojej małżonki. Moja małżonka o wszystkim co opisałem w wątku już wie. Bardzo dużo, rozmawialiśmy i nadal rozmawiamy o tym co się wydarzyło. Niestety poprawy nie ma, stwierdzam że jest coraz gorzej.
Teraz jest huśtawka uczuć. Małżonka cały czas mówi, że mnie już nie kocha, że chce rozwodu.
Tak zasłużyłem na to. Wiem że s…oliłem jej życie. Mój czyn spadł na nią jak grom z jasnego nieba. Cały czas powtarza, że nie była przygotowana na taki cios. Ma wyrzuty sumienia, że szybciej tego nie zauważyła. Powtarza, ze to ja zdecydowałem za nią, jestem winny rozpadu małżeństwa, rodziny.
Bardzo kocham moją małżonkę, teraz wiem że byłem bardzo głupi w moim postępowaniu. Dla tej beznadziejnej relacji straciłem coś co jest dla mnie najważniejsze, małżonkę oraz rodzinę.
Obawiam się, że terapia nic nie wniesie, że małżonka już więcej nie będzie chciała ze mną żyć. Pomimo, że coś może jeszcze nadal do mnie czuje, to mój czyn, to jak ją bardzo zraniłem, przeważy i postanowi o rozwodzie.
Bardzo się boję, że to wszystko stracę. Moja rodzina, małżonka i dzieci, są dla mnie całym światem. Na razie nie potrafię, nie dopuszczam takiej myśli, sobie wyobrazić życia bez nich. Tak jak pisałem wcześniej będę się starał ze wszystkich sił o odzyskanie zaufania małżonki.
Mam tylko nadzieję, że nie jest za późno, że uda nam się odbudować uczucie. Na pewno nie jest to łatwe i długa droga przed nami.
Postawiłem moją małżonkę przed najtrudniejszą decyzją, to Ona musi odpowiedzieć na pytanie czy w jej oczach nadal jestem warty tego żeby ze mną żyć.
Jest mi ciężko z tym co uczyniłem. Zwłaszcza ciężko z powodu jak bardzo skrzywdziłem moją małżonkę. Wiem, że bardzo cierpi, przez co odrzuciła mnie. W obronie przede mną postawiła ogromny mur, mam nadzieję że uda mi się go zburzyć i dotrzeć do mniej.
Teraz jestem w zagubiony, jestem w kropce, obawiam się że nastąpi najgorsze. No ale jak sam wcześniej napisałem, sam jestem sobie winien.
Wierzę, ze terapia może nam pomóc, wierzę że może udać się nam.
Czy się uda? To okaże czas, mam nadzieję że małżonka w jakiś sposób mi wybaczy, na pewno nigdy mi tego nie zapomni.
21 2017-01-23 11:12:51 Ostatnio edytowany przez verdad (2017-01-23 11:13:34)
A Twoja przyjaciolka nie moze Ci pomoc w tej sytuacji ? Przeciez tez ma te esemesy ?
Spotkajcie sie w czworke, Ty, zona, ona z mezem.Jej maz pewnie wie o tej sytuacji? I to tych pikantnych esemesach ?
Faktycznie żałosne.
Wyszpiegował żonę, która napisała na forum i wysmarował sobie laurkę.
23 2017-01-23 12:55:08 Ostatnio edytowany przez I_see_beyond 7176 (2017-01-23 16:32:22)
To już teraz wiem, dlaczego TA historia wydała mi się TAK ODMIENNA od opisywanych tutaj - adresatem był konkretny czytelnik i historia MA SWÓJ KONKRETNY CEL!
A więc tak wygląda "egzemplarz szczerze żałujący!" No popatrz, popatrz ... Ale chociaż tu nie kłamiesz i nie zaprzeczasz temu, kim jesteś. To na plus.
No i rzeczywiście w domu musi być bardzo źle jeśli rozmawiacie za pomocą forum internetowego ... Tak się kończą tego typu przygody.
EDIT
Ale dajcie nam znać tutaj, może być za jakiś czas, jak się zakończyła ta historia.
To już teraz wiem, dlaczego TA historia wydała mi się TAK ODMIENNA od opisywanych tutaj - adresatem był konkretny czytelnik i historia MA SWÓJ KONKRETNY CEL!
A więc tak wygląda "egzemplarz szczerze żałujący!" No popatrz, popatrz ... Ale chociaż tu nie kłamiesz i nie zaprzeczasz temu, kim jesteś. To na plus.
No i rzeczywiście w domu musi być bardzo źle jeśli rozmawiacie za pomocą forum internetowego ... Tak się kończą tego typu przygody.
Nie rozmawiam z żoną dzięki temu forum, próbujemy rozwiązać problem za pomocą rozmowy w życiu rzeczywistym.
Tak jak na wstępie napisałem, mój post ma być przestrogą dla innych. Żeby inni nie zrobili takiej głupoty jak ja.
Tak jak na wstępie napisałem, mój post ma być przestrogą dla innych. Żeby inni nie zrobili takiej głupoty jak ja.
Dodaj "między innymi".
Sam napisałeś, że żona ma dostęp do forum i zna treść twoich postów.
Wszystko jest dozwolone w miłości i wojnie.
Nie dziwię się, że żona mówi o rozwodzie - to naturalna reakcja w takiej sytuacji.
Może jakoś wpłyniesz na jej decyzję poprzez udostępnienie swoich refleksji tutaj ...
Dla mnie to żałosne - czytanie postów bliskiej osoby na forum.
Dobrze jej radziłam, tej jego zonie.
Upadły,
Jednak twój wizerunek traci w oczach użytkowników ...
To, co zdrada NISZCZY w związku, to ZAUFANIE.
Bardzo zraniłeś swoją żonę, każda zdrada boli. Ogromnie. Twoja żona będzie się jakoś z tym bólem musiała uporać - to są JEJ emocje.
Jeśli naprawdę zależy Ci na żonie i nie chcesz stracić tego, co udało wam się wspólnie zbudować przez te wszystkie lata, to w pierwszej kolejności musisz być teraz KRYSTALICZNIE UCZCIWY i SZCZERY. Również sam ze sobą. Niestety, OKŁAMYWAŁEŚ ŻONĘ i ona po prostu ci teraz nie wierzy w to, co mówisz. I ja ją doskonale rozumiem.
Mam jedno konkretne pytanie do ciebie:
czy kontakt z tą "przyjaciółką od siedmiu boleści*" jest DEFINITYWNIE ZAKOŃCZONY?
a. tak,
b. nie.
Poprzez "tak" rozumiem, że "tamta" NIE MA WĄTPLIWOŚCI, że ty jesteś zainteresowany wyłącznie ŻONĄ.
Jakiekolwiek zostawianie sobie "furtki" do "przyjaciółki" przekreśli jakiekolwiek szanse na uratowanie twojego związku.
Jeśli jeszcze nie zerwałeś kontaktu z tamtą, to twój udział na forum staje się karykaturalny.
* Jessuu, teraz doczytałam, z kim się spotykałeś za plecami żony... Toż to recydywistka! Raz już zdradziła męża! Boszee, i to nie pierwszy przypadek, który znam i z forum i "z reala", że facet leci na TAKĄ!
Zastanawia mnie czy faktycznie była tylko zdrada emocjonalna? Czy ta się tylko wydała
29 2017-01-23 14:10:25 Ostatnio edytowany przez I_see_beyond 7176 (2017-01-23 15:06:18)
Zastanawia mnie czy faktycznie była tylko zdrada emocjonalna? Czy ta się tylko wydała
Ja przychylam się do cytowanej przeze mnie wypowiedzi powyżej, że to samo pisanie nie było!
Zdradzone kobiety czasem CHCĄ wierzyć, że nie doszło do kontaktu fizycznego, żeby sobie złagodzić ból, z którym muszą się zmierzyć.
Czasem jest tak, że mężczyźnie z jakiegoś powodu nie uda się odbyć stosunku płciowego (penetracji). Jednak przytulanki, macanki, namiętne pocałunki i inne tego typu "czynności seksualne" to moim zdaniem element uzupełniający tej całej gry.
Niewiele jest osób, które znają całą prawdę o "tajnych związkach"...
EDIT
Smutne to wszystko.
Jeżeli chodzi o pytanie o kontakt:
Odpowiedź brzmi TAK, definitywnie zerwałem kontakt. I nie zabiegam o kontynuowanie znajomości. Mam nadzieję, że ona to uszanuje i nie będzie próbowała się ze mną kontaktować w żaden inny sposób.
Jeżeli chodzi o przebieg tej znajomości:
Nie doszło do żadnego kontaktu fizycznego (penetracji, przytulania, pocałunków).
Jako z wieloletnia koleżanką fajnie mi się pisało na różne tematy (praca, dzieci itp.)
Wiele razy już pisałem. Tak przekroczyłem granicę, napisałem te erotyczne smsy. Ale nie dążyłem nigdy do kontaktu cielesnego. Najprawdopodobniej odważyłem się na to, bo wiedziałem że nie będę dążył do ucieleśnienia tego co napisałem. No ale druga strona po tym wszystkim zaczęła brnąć dalej.
Teraz widzę jaki byłem głupi, niedojrzały w swoich poczynaniach. Zamiast napisać żeby się odwaliła, ja bez sensu brnąłem dalej .
Małżonka podkreśla, że spotkało ją najgorsze co mogło spotkać. Wolała by żebym się upił i ją zdradził niż to że ukrywałem tę znajomość.
Zabawne, tak bardzo chciał odzyskać sms-y, że aż je całkowicie skasował
Choć w sumie racjonalne. Mogłoby już nie być żadnej szansy.
A już się wzruszyłam...i chciałam napisać żeby mój mąż tak mnie przepraszał i chciał naprawiać wszystko.
Ale skąd wiedziałeś że zona tu pisze? szpiegujesz ją? czy też ona specjalnie zostawiła żebyś zobaczył? Faktycznie dziwne to, ja bym się jeszcze gorzej wkurzyła gdybym się dowiedziała, że mój mąż dowiedział się że piszę na tym forum.
Jeżeli Twoje poczucie winy jest szczere ( a to wiesz tylko Ty) to życzę powodzenia. Ale ja jestem jak twoja żona, więc wiem co czuje i wiem, że nie jest jej łatwo. Albo potrzebny jest jej czas albo będzie silna i odejdzie od Ciebie, wkońcu ma trójkę wspaniałych dzieci.
p.s. a ja tak cały czas wierzę, ze jak moje dzieciątko się urodzi to mąż się ogarnie ale widzę, że po miesiącu może wrócić z powrotem do przyjaciółki.eh....
Z tymi sms-ami to faktycznie zabawna sytuacja. Mój mąż też "desperacko" próbował odzyskać swoje wyponiny sms-owe do pewnej dziewuszki. Ba! On nawet na policję pojechał, coby mu pomogli. No niestety - nie udało się.
Dopiero ja - ja sama - po jakiś czasie, jak już zebrałam się trochę do kupy po ciosie od mojego męża, za pomocą jakiegoś darmowego programu z netu i kabla usb zdołałam kilka z nich odzyskać. Niestety telefon był wciąż przez niego używany i większa część wiadomości została już " nadpisana" (jak to się ładnie nazywa) przez inne dane. On, gdyby mu naprawdę zależało mógł zrobić to od razu - jest bardziej biegły w tych sprawach. Ale szopka była niczego sobie, naprawdę.
Ponad dwa lata śledzę już to forum, pomogło mi ono wstać z kolan.
Nie udzielałam się nigdy, ale Twój wpis Upadły....Twoja nieszczerość, Twoja próba manipulacji żona.....aż mnie wzdrygnęło, bo widzę tu ogromną analogię do mojego męża.
Przy okazji witam wszystkich na forum.
Nawet nie wiecie jak bardzo niektórzy z Was mi tu pomogli.
Wiecie co, przeczytałam sobie wypowiedzi użytkowników o nicku Axora23 i Upadły i wg. mnie oba wątki i wszystkie wypowiedzi to dzieło jednej i tej samej osoby. Wystarczy przyjrzeć się charakterystycznemu stylowi pisania, budowa zdań, dobór słów, narracja. Nawet to, że każde zdanie zaczyna się w nowym wersie.
No i ta "wrzutka" kogoś, kto zalogował się na forum tylko po to, aby zwrócić uwagę w umierającym wątku na już umarły wątek.
Tu na kilometr śmierdziało i nadal śmierdzi trollem. Jeśli temat was interesuje, bo macie ochotę popisać, to spox, ale ja np. nie lubię, gdy się mnie wykorzystuje do swoich chorych gierek, dlatego zwracam wam uwagę na swoje spostrzeżenia.
35 2017-01-23 16:28:57 Ostatnio edytowany przez I_see_beyond 7176 (2017-01-23 16:39:18)
Hmmm, w takim razie najprawdopodobniej straciłam czas podczas przerwy w pracy.
Niemniej jednak miałam okazję powtórzyć kilka swoich przemyśleń na temat zdrady w ogóle. Może ktoś akurat jakoś skorzystał z tego wątku.
Jeszcze raz skomentuję to wszystko: smutne .
EDIT
W swoim poście nr 17 napisałam kilka dni temu, że to wątek na jedną stronę.
Jeśli to, co pisze Summerka88 jest prawdą, to mam nadzieję, że tak będzie.
I mam zakończenie, którego tak byłam ciekawa w dzisiejszym poście powyżej.
A ja widzę różnicę.
Tam była proza, a tu jest poezja
37 2017-01-23 18:10:48 Ostatnio edytowany przez Roxann (2017-01-23 18:20:47)
No proszę, aż się sama dziwię, że miałam taką intuicję, że po pierwszym przeczytaniu coś mi "śmierdziało". Akurat nie skojarzyłam wątku Axora23 (dopiero teraz przeczytałam). Raczej skojarzył mi się watek Gia sprzed jakiegoś czasu i jeszcze inny (nie pamiętam nicku), gdzie jeden z małżonków pisał "pod publikę', wiedząc, że 2 osoba czyta - wręcz wprosił o wsparcie a został zbluzgany.
Teraz przeczytałam wątek Axora23 i (znów) zgodzę się z Summerką - ten sam styl pisania - od początku po zakończenie. Nie jestem jednak na 100% przekonana, że pisała to jedna i ta sama osoba. Być może. Jednak mogło być też tak, że ów małżonek wyśledził post żony, zobaczył w jaki sposób napisała i napisał w analogiczny, ale "swoją wersję pełną skruchy". Z nadzieją, że przeczyta, skojarzy i wzruszy. Mąż GIA napisał chociaż w innym dziale (z tego co pamiętam), tu w tym samym tyle że po kilku tygodniach.
Żebym to ja miała takiego 'nosa' w życiu codziennym... a może to forum mnie nauczyło jak szybko odróżniać prawdę od fałszu?
Edit: jeżeli już pisała to jedna i ta sama osoba, to z pewnością żona. Ktoś wcześniej pisał, że już była taka osoba, co pisała "za dwie", tez nie pamiętam nicku ale sytuację kojarzę. Nick też był 'kobiecy'. Została zbanowana.
No dokładnie, to jest tak opisane, jak żona chciałaby sobie wyobrażać przebieg takiej znajomości. Jak to jakaś podstępna kobieta nachodzi jej męża, a on bohatersko się opiera.
Cóż prawda jest zazwyczaj odwrotna.
39 2017-01-24 10:09:36 Ostatnio edytowany przez Roxann (2017-01-24 10:11:04)
Aż odszukałam ten wątek z osobą podającą się za dwie - Juliettka
http://www.netkobiety.pl/t101249.html
http://www.netkobiety.pl/t100649.html
Kurcze nie spodziewałem się takiego przebiegu ?!!
Myślałem jednak, że są tu osoby które chcą pomóc innym znajdującym się na życiowym zakręcie
Powiem wprost.
Te tematy napisały rożne 2 osoby, no ale jak wolicie się dopatrywać podobieństw to już Wasza sprawa.
A oczekujesz pomocy czy chciałeś złapać plusy u żony??
Pisałeś o żonie,że jest "choleryczką " a ja pamietam jej temat i to z jakim dla mnie spokojem podeszła do wielu spraw i jak szybko się pozbierała. Jej wypowiedzi są dość poukładane jak na choleryka no ale pewnię są i tacy.
Potrzebuje pomocy.
Tak żona pokazała mi swój temat.
Gdy minęło trochę czasu, i wszystko sobie poukładałem. Postanowiłem podzielić się z Wami tym przez co przechodzę teraz z małżonka.
Jak na wstępie napisałem przede wszystkim temat ma być ostrzeżeniem dla innych, żeby nie zrobili tego co ja.
Żeby dla jakieś bezsensownej głupoty nie rozbijali rodziny.
43 2017-01-24 11:36:45 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2017-01-24 11:39:04)
(...) Umieszczam ten temat nie po to żeby się użalać, ale po to żeby wszystkich ostrzec przed najgorszym błędem, jaki można popełnić w życiu. (...)
Uważam, że temat zakończony.
Proszę o zamknięcie.
vs
Kurcze nie spodziewałem się takiego przebiegu ?!!
Myślałem jednak, że są tu osoby które chcą pomóc innym znajdującym się na życiowym zakręcie (...)
Ot, logika.
By było śmieszniej/straszniej wątek został założony miesiąc po pojawieniu się wątku żony (przyjmując wyjaśnienia autora za prawdziwe). Wydawałoby się, że skuteczniejszą jest rozmowa, nie przesyłanie wiadomości za pomocą forum. Wydawałoby się, że chcąc otrzymać pomoc, prosi się o nią, uprzedzając o istnieniu wątku żony. A tak...
Cóż, człowiek to zagadka.
Edycja:
Jeśli ktoś uważa coś za bezsensowną głupotę, to tego nie robi.
Upadły, może dlatego z takim niesmakiem przeczytałam twój pierwszy post, bo znam sytuację jakby z drugiej strony – ten żonaty, którego znam, też spodziewa się trzeciego dziecka co mu nie przeszkadza flirtować dalej. Jak sobie pomyślałam, że gdyby nagle jego małżonka przeczytała jego wiadomości i on nagle dostał takiego „olśnienia”, to aż mi się niedobrze zrobiło. Przecież to nie była jednorazowa akcja, tylko świadome, wieloletnie działanie. Fajnie było romansować, póki żona nie wiedziała. W domu obowiązki, problemy a tu spijanie z dzióbków – taka tam mała niewinna odskocznia. Przyjechałem wcześniej, po co szybciej jechać do żony, dzieci – można te czas przeznaczyć na spotkanie z koleżanka i nawet w domu nie trzeba tłumaczyć… A tu nagle taka miłość do rodziny, wybuch empatii, żalu?? Nie pomyślałeś nawet przez chwilę, przez te lata, kiedy rodziło się kolejne dziecko, że to co robisz to podłość? Wybacz, ale żenująco brzmią twoje przekonywania, że to koleżanka naciskała na kontakt, czy spotkani.. że niby ty taki bezwolny.. że niby tu nie ma, albo niewiele twojej winy, bo co miałeś zrobić, skoro chciała pogadać o problemach itd. A że nagle temat zszedł na bardziej pikantne kwestie, to też nie mogłeś jej odmówić, tylko popłynąłeś w fantazje. Nie czułeś już wtedy dyskomfortu, kiedy zaraz po wracałeś do żony, małego dziecka i decydowałeś na kolejne? Drgnęło dopiero jak żona przeczytała tą jedną feralną wiadomość??? Aż taki krystaliczny byłeś, że w amoku kasowałeś wszelkie wiadomości z ‘historii’ i nagle amnezja cię dopadła?? Bo to tylko głupie, nic nie znaczące pisanie było??
Gdybyś ten post napisał np. w sytuacji, kiedy dowiedziałeś, że żona w ciąży, naszła cię refleksja, jak bardzo są dla ciebie ważni, że takim zachowaniem je krzywdzisz itd. Ok., jesteśmy tylko ludźmi, każdy popełnia jakieś błędy, uczy na nich… Ale nie, „olśnienie” nastąpiło dopiero wtedy, jak wszystko się wydało. Gdyby nie wydało, ile jeszcze byś to ciągnął? Żona w kolejnej ciąży, potem znów małe dziecko potrzebujące uwagi, absorbujące – potrzeba ‘odskoczni’ byłaby pewnie jeszcze większa. A tu masz.. w zasadzie możesz wszystko stracić, bo zachciało ci się zjeść i mieć jabłko. Miałeś ‘koleżankę’, rodzinę – cud miód. A tu przez ‘jeden sms’, straciłeś jedno i duże prawdopodobieństwo, że stracisz drugie bo teraz ani ‘koleżanka’, ani żona cię nie chcą. Oj jaki biedny, teraz wszystkich chce ostrzec (przepraszam za sarkazm). Wiadomo, że perspektywa, że zostaniesz sam z alimentami cię nagle przeraziła. Obudziłeś ze swego ‘snu’ o oddanej żonie i namiętnej kochance z perspektywą zostania z niczym. To musi boleć. A żon zamiast cię przyjąć ot tak (w końcu wydawało się, że tu jesteś bezpieczny, związany dziećmi), wierci ci dziurę w brzuchu byś się tłumaczył.. i nie pali do tego by ci wybaczyć. A ty już byś chciał spaść na 4 łapy, żyć normalnie w uwitym gniazdku, tylko żona nie chce odpuścić i zapomnieć. Boli Cię, że jak ją opuszczasz choćby idąc do pracy, bo zaczyna znów myśleć, analizować.. przez co droga powrotu się oddala.. a te słowa, zapewnienia miłości i bicie w pierś blakną. Długa droga przed tobą chłopie.
I nie że nie życzę ci by udało się uratować małżeństwo, chociażby ze względu na te małe dzieci i to które niedługo się urodzi. Wierzę też, że żałujesz romansowania, choć nie z tego powodu z jakiego powinieneś. Może ci to da nauczkę, że się ci odechce na dobre. Gdyby przeszło płazem zaraz pewnie znów byś szukał odskoczni.
Powodzenia!
Roxann chylę czolo. Bardzo sluszna i trafna jest Twoja wypowiedź. Ja czesciowo również sie do niej przypinam.
Do Ciebie Upadly kilka rowniez moich sugestii. Zdaj sobie sprawę ze to jak bardzo zalujesz swego czynu nie jest wynikiem Twojego wyboru a sytuacji w ktorej się znalazles. Zapewne twoj sms flirt nie zakonczylby sie gdyby nie przypadek ze Zona na niego sie natknela. Doskonole wiesz ze tresci ktore sie tam znajdowaly dotknely by Żonę dlatego tak skrzętnie to ukrywales i przez to oszukiwales ja. A to uczucie roslo w siłę i kto wie do czego by to jeszcze doprowadziło. Zaangazowales sie przyznaj to sam przed sobą. I brnales w ta psudo przyjazn świadomie. I nie potrafiles a raczej nie chciales przestac.
Wytkne Ci jeszcze jedno. Wg mnie wprowadziles tą swoja przyjaciółkę mentalnie do swojej rodziny. Ona caly czas stała obok. Z opisu Twojej Żony wynika ze duzo orientowala sie w twoim codziennym życiu. Świat ktory powinien byc tylko Waszym azylem byl sprzedawany jak na targu jakiej larwie która sama nie potrafila docenic wlasnej rodziny a wpychala sie w cudzą. Kim Ona dla Ciebie byla?
Ja Tobie i Twojej Żonie życzę jak najlepiej. Mysle ze Twoja Zona zostanie z Tobą. Ale wiedz ze teraz to Ty nie bedziesz jej wyborem a bedzie kierowala sie dobrem Dzieci. Rzadne Twoje dobre uczynki nie zmyja z Ciebie tego świństwa ktore im wyrzadziles. Zona bedzie patrzala na Ciebie przez pryzmat krzywdy ktore Jej wyrzadziles a w Jej oczach nie zobaczysz juz tej bezwarunkowej milosci ktora Cie dazyla. Nie zburzysz i nie przeskoczysz tego muru...
Alimenty, podział majątku i opieki nad dziećmi skutecznie wpływają na takie olśnienia...
Przepraszam ,że się wtrącam w rozmowę ale Czy Autorowi tego tematu nie należy się choć odrobina zrozumienia?? Facetowi omsknęła się noga, popełnił JEDEN błąd. Dbał o żonę i o Dzieci , chodził do pracy , dawał im poczucie bezpieczeństwa. .....Ja mu wierzę , że fizycznie Małżonki nie zdradził wiecie dlaczego ?? Bo gdyby tak było to już dawno by siedział u swojej "kochanki" a nie "spowiadał" się Tutaj na forum. Upadły Kocha swoją żonę, ma świadomość swojej głupoty i błędu który popełnił , zachował się karygodne , On jest gotowy za to odpokutować. Żona powinna również wziąć się w Garść i dać mu szansę, oni bardzo się kochają to czuć , życzę Im wspaniałych chwil , życzę zgody l przebaczenia , I Niech się Kochają bo naprawdę są tego warci
Przepraszam ,że się wtrącam w rozmowę ale Czy Autorowi tego tematu nie należy się choć odrobina zrozumienia?? Facetowi omsknęła się noga, popełnił JEDEN błąd. Dbał o żonę i o Dzieci , chodził do pracy , dawał im poczucie bezpieczeństwa. .....Ja mu wierzę , że fizycznie Małżonki nie zdradził wiecie dlaczego ?? Bo gdyby tak było to już dawno by siedział u swojej "kochanki" a nie "spowiadał" się Tutaj na forum. Upadły Kocha swoją żonę, ma świadomość swojej głupoty i błędu który popełnił , zachował się karygodne , On jest gotowy za to odpokutować. Żona powinna również wziąć się w Garść i dać mu szansę, oni bardzo się kochają to czuć , życzę Im wspaniałych chwil , życzę zgody l przebaczenia , I Niech się Kochają bo naprawdę są tego warci
Przeczytaj cały wątek ,a przynajmniej dokładnie jego końcówkę i wtedy dyskutuj.
Przecież sam go napisał, to po co ma czytać
Przecież sam go napisał, to po co ma czytać
Wolfram nie jest autorem tego wątku.
51 2017-01-25 18:38:54 Ostatnio edytowany przez Roxann (2017-01-25 18:39:40)
Przepraszam ,że się wtrącam w rozmowę ale Czy Autorowi tego tematu nie należy się choć odrobina zrozumienia?? Facetowi omsknęła się noga, popełnił JEDEN błąd. Dbał o żonę i o Dzieci , chodził do pracy , dawał im poczucie bezpieczeństwa. .....Ja mu wierzę , że fizycznie Małżonki nie zdradził wiecie dlaczego ?? Bo gdyby tak było to już dawno by siedział u swojej "kochanki" a nie "spowiadał" się Tutaj na forum. Upadły Kocha swoją żonę, ma świadomość swojej głupoty i błędu który popełnił , zachował się karygodne , On jest gotowy za to odpokutować. Żona powinna również wziąć się w Garść i dać mu szansę, oni bardzo się kochają to czuć , życzę Im wspaniałych chwil , życzę zgody l przebaczenia , I Niech się Kochają bo naprawdę są tego warci
Wolfram, oczywiście, że tak – jego postawa i skrucha jest jak najbardziej zrozumiała. Nawet to, że napisał swój post w ramach ostrzeżenia i że szczerze chce ratować własne małżeństwo (inna sprawa z jakiego powodu). Tak naprawdę (według mnie) nie ma aż takiego znaczenia, czy doszło do fizycznej zdrady. Niby jakieś tam okoliczności łagodzące, ale w sytuacji kiedy ‘romansowanie’ trwało latami, były częste smsy, fantazje erotyczne nawet wtedy kiedy żona była w ciąży i rodziło dziecko… no właśnie Daleka jestem jednak od osądu, że to facet bez skrupułów, ‘typowy zdradzający’. Raczej stawiałabym na to, że to człowiek z małą wyobraźnią (przynajmniej w danej kwestii), ot podobało mu się zainteresowanie koleżanki, łechtało ego – taka tam miła odskocznia. Ile jednak można pisać ‘o pogodzie’ czy problemach rodzinnych… w końcu tematy zeszły na sprawy erotyczne.. ot niewinna pikanteria. W końcu (podobno) nie wprowadzili jej w życie więc o co zamieszanie? Cały ten dramat?
I co do tego, że dawno by siedział u kochanki – przecież ona też ma męża i nie była zainteresowana „przygarnięciem” autora. Jeżeli było tak jak opisuje, to być może i dla niej to był tylko taka odskocznia, chciała się wygadać, troszkę podkręcić atmosferę, ale nic więcej.
Różne wątki się tu czyta i czasem naprawdę widać, że lepiej nie dawać szansy, nie warto. Ja może napisałam poprzedni post troszkę z sarkazmem, ale tylko dlatego, że temat niestety mi bliski, ale akurat w tym przypadku kibicuję mimo wszystko autorowi, by się udało małżeństwo, rodzinę uratować. Podziwiam też postawę małżonki – to w jaki sposób zareagowała, dała mu popalić by zrozumiał jakie świństwo jej i dzieciom zrobił, co może stracić. To być może spowoduje, że odechce mu się koleżanek raz na zawsze. I tak jak piszesz, każdy popełnia błędy, mniejsze, większe. Ja tu nie widzę jednak patologii, no wiadomo, że mu się teraz gacie palą i jest zdesperowany ale nawet po tym co żona pisała… uważam, że zasługuje na 2 szansę. Ale to od niej będzie już zależało.
anderstud napisał/a:Przecież sam go napisał, to po co ma czytać
Wolfram nie jest autorem tego wątku.
No ja akurat nie byłbym tego taki pewien.
Przepraszam ,że się wtrącam w rozmowę ale Czy Autorowi tego tematu nie należy się choć odrobina zrozumienia?? Facetowi omsknęła się noga, popełnił JEDEN błąd. Dbał o żonę i o Dzieci , chodził do pracy , dawał im poczucie bezpieczeństwa. .....Ja mu wierzę , że fizycznie Małżonki nie zdradził wiecie dlaczego ?? Bo gdyby tak było to już dawno by siedział u swojej "kochanki" a nie "spowiadał" się Tutaj na forum. Upadły Kocha swoją żonę, ma świadomość swojej głupoty i błędu który popełnił , zachował się karygodne , On jest gotowy za to odpokutować. Żona powinna również wziąć się w Garść i dać mu szansę, oni bardzo się kochają to czuć , życzę Im wspaniałych chwil , życzę zgody l przebaczenia , I Niech się Kochają bo naprawdę są tego warci
Dwa posty na forum i akurat trafiłeś na ten temat
Obrońca uciśnionych
Witam wszystkich.
Minęło trochę czasu od mojego ostatniego posta.
Dużo u mnie się działo, ale nie będę w szczegółach wszystkiego opisywał. Nie zrozumcie mnie źle, ale nie chcę nic robić za plecami mojej żony, ma swój wątek i jak będzie chciała się podzielić o swoich uczuciach to opisze to w swoim wątku.
Dlatego z grubsza napiszę.
Nadal jesteśmy razem i w moim odczuciu wszystko zmierza w dobrym kierunku.
Jedynie na czym się skupię to zmiany jakie u mnie nastąpiły, w myśleniu, zachowaniu i postrzeganiu naszego związku.
Krótki wstęp.
Poszliśmy razem na terapię, musieliśmy ją na jakiś moment zakończyć, spowodowane zaawansowaniem ciąży i emocjami jakie przy tym towarzyszyły.
W moim odczuciu powiem, że warto, naprawdę warto iść na terapię, no ale trzeba trafić na dobrego specjalistę (nam się udało takiego znaleźć). Drugim warunkiem jest to, że na taką terapię obie strony muszą chcieć iść i w niej uczestniczyć, ale tak naprawdę, muszą być nastawione na szczerą prawdę nawet tą najgorszą. W innym przypadku to jest strata czasu i nerwów.
Dzisiaj widzę jakim dupkiem, egoistą byłem naprawdę. Zawsze uważałem że jestem dojrzałym emocjonalnym facetem. Dojrzałym w sensie życia w małżeństwie, ojcostwa. Terapia uświadomiła mi, że tak naprawdę nadal byłem dzieciakiem z mlekiem pod nosem .
W swojej niedojrzałości zamknąłem się w sobie. Stworzyłem swój wyimaginowany świat, w którym zamykałem wszelkie problemy. Skutkowało to tym, że zamiast podzielić się nimi z małżonką, uciekłem w świat gier, no i co gorsza w ten pierdzielony sms-owy romans. Zamiast wieczory spędzać z ukochaną osobą, ja odwracałem się do niej plecami słuchawki na uszy i zatapiałem się w sieci. Jak to określił terapeuta robiłem sobie „reset dnia”.
Na dzień dzisiejszy już nie gram, nawet staram się nie odpalać wieczorami laptopa. Każdą wolną chwilę spędzam z żoną. Wiem brzmi to kuriozalnie. Tak powinno być od samego początku a nie dopiero teraz.
Pewnie większość sobie pomyśli, że na to zasługuję, że sam sobie na to zapracowałem.
Tak zgadzam się z tym, że cała wina jest po mojej stronie. To ja zraniłem i to ja muszę ponosić odpowiedzialność za czyny jakie zrobiłem w przeszłości.
Ostatnio spotkałem kolegę, dzieciaki bawiły się na placu zabaw a my sobie siedzieliśmy i gadaliśmy. W pewnym momencie on wyciąga komórkę i zaczyna grać w jakąś gierkę on-line. Tak dla żartów zagadałem, czy mu czasu nie żal?
Usłyszałem od niego odpowiedź: Przecież dla mnie też od życia coś się należy!
Tak sobie siedziałem obok i patrzyłem na człowieka jakim kiedyś byłem. Snob, egoista po prostu debil jakich mało. I tak przez ten długi okres moja żona musiała tak na mnie patrzeć, jak ja sobie żałośnie tracę czas: „bo mi się należy”.
Tak w życiu trzeba być egoistą, ale sztuką jest nauczyć się być egoistą pożytecznym „to znaczy, że każdy skorzysta”:
Chcę iść na basen popływać! To nie znaczy, że muszę iść sam na basen olimpijski. Czemu nie mogę zabrać rodziny do Aquaparku, gdzie dzieci będą kąpały się w brodziku a z żoną będziemy zmieniać się w pilnowaniu. Wszyscy się pomoczą = wszyscy zadowoleni.
Przykładów można wymieniać w nieskończoność.
Jestem właśnie na etapie nauki bycia pożytecznym egoistą. Nie tylko ja, ale ja z rodziną. Bo co mi pozostanie skoro ciągle będę myślał: JA, JA, i jeszcze raz JA. To w końcu ten JA zostanie sam jak palec patrząc w lustro patrząc w te swoje JA.
Nadal nie jestem pewny przyszłości, czy uda nam się uratować małżeństwo. Na razie wszystko idzie w dobrym kierunku, coraz mniej o tym rozmawiamy. Ja staram się każdą chwilę w taki sposób wykorzystać, żeby móc żonie wynagrodzić wszystkie krzywdy jakie jej wyrządziłem. Czas pokaże czy postarałem się na tyle żeby móc pokazać żonie, że wiem jak ją zraniłem i bardzo żałuję tego co uczyniłem, że uda mi się odzyskać moją ukochaną.
Wiem, że na pewno nie będzie tak samo, ale czy tego chcę?! Raczej nie wolę odbudować coś głębszego, nowego, zbudowanego od podstaw na nowo.
Cała ta sytuacja dała nam mocno w kość, chylę czoła i kłaniam się przed żoną na wysiłek jaki musiała włożyć w nasz związek, zwłaszcza w tak trudnej sytuacji. Że dała szansę takiemu gnojkowi jakim byłem.
Ja mam nauczkę do końca życia i wiem, że już nigdy do tego nie dopuszczę, nigdy nie zdradzę i nie zranię mojej rodziny.
55 2017-05-23 11:58:10 Ostatnio edytowany przez Summertime (2017-05-23 12:04:45)
Autorze.
Zrobiłam wcześniej wpis w tym miejscu.W obecnej chwili go usunęłam, bo widzę że rad nie potrzebujesz....Zaznajomiłam się z treścià tematu.Zostawiam jedynie koniec mojego odniesienia do tematu.Którego nie wymazuję.
Na ratowanie miłości nigdy nie jest za późno.Zawsze trzeba mieć nadzieję:)