Nowa i zagubiona - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » POZNAJMY SIĘ ... » Nowa i zagubiona

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 15 ]

Temat: Nowa i zagubiona

Witam Was gorąco kochane. Postanowiłam dołączyć do tego forum, ponieważ potrzebuję wirtualnego (na początek) wsparcia. Przeżywam olbrzymi smutek i rozgoryczenie po ostatnich wydarzeniach. Wszystko zaczęło się niecały rok temu od choroby nowotworowej mojej teściowej, niestety nie udało się jej uratować (nowotwór trzustki). Mój mąż bardzo to przeżywał, trzy miesiące choroby później jej śmierć. Miesiąc po pogrzebie postanowił wziąć urlop i zabrać dzieciaki nad morze. Ja niestety nie dostałam wolnego więc pojechali we trójkę. Dzieciaki urwały się wcześniej ze szkoły, był początek czerwca i ogromnie cieszyły się na te przedwczesne wakacje. W drodze powrotnej mieli wypadek, młodziaszek wyprzedzał na trzeciego i trafiło na samochód mojego Rafała ... bardzo ciężko mi o tym pisać... mąż wyszedł z wypadku z potłuczeniami i wstrząsem mózgu, Sandra (9lat) miała kilka siniaków i złamań, natomiast najmłodszy Qawier zmarł w szpitalu... to były dla nas najtragiczniejsze wakacje, najdłuższy czerwiec, lipiec i sierpień. Pogrzeb syna... leczenie i rehabilitacja Sandry... nieustanne wizyty u psychologów... Córka nie poszła we wrześniu do szkoły, bo jeszcze miała gips, zaczęła uczyć się w październiku. Mój mąż nie wytrzymał... obwiniał się za wypadem mimo że to nie była jego wina... ten gówniarz z drugiego samochodu zniszczył moją rodzinę, moje szczęście... jakby nie wystarczyło że zmarł mój syn, mąż miesiąc temu się powiesił. Zostałam sama, nie mam już siły żyć... Ale została mi córcia, Sandzia, muszę znaleźć siły. Nie mam wsparcia od rodziny i sąsiedów ciągle chodzą i płaczą, "jak Ty sobie sama poradzisz", "takie nieszczęście Cię spotkał", "dziecko kiedy ten pech cię opuści", itp. Już nie mogę tego słuchać. Pomóżcie dziewczyny, poradźcie jak żyć...

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Nowa i zagubiona

Powoli.

Na początek spróbuj czymś zająć umysł. Zakładam że masz pracę. W pracy, mam nadzieję, jest kilka osób które oprócz tego że Ci współczują, to też wymagają od Ciebie wywiązywania się z obowiązków. Tych się trzymaj. Tych osiem godzin poświęć na zrobienie wszystkiego co musisz, tego co możesz i tego czego nieopatrznie nie zrobili inni. Myśl o tej pracy, szukaj zapomnienia w prostych czynnościach, małych rytuałach.
Jak jesteś w domu, to unikaj tych małych rzeczy które robiłaś wspólnie z mężem. Za dwa-trzy lata spokojnie do nich wrócisz i będą sprawiać Ci przyjemność. Dziś są jak nóż w serce.
Spróbuj siłowni, zajmij się ogródkiem, działką. Idź z córką na spacer. Ale nie tam, gdzie chodziliście z mężem. Jeszcze nie. Za kilka tygodni, miesięcy dasz radę. Dziś to za wcześnie.
Rozmawiaj z dzieckiem. Ona może mniej rozumie, ale to nie znaczy, że ją mniej boli. Teraz to Ty jesteś nie tylko matką, ale i ojcem. I musisz dać radę.

Uwierz mi. Kobiety są silne My jesteśmy cieniasy. Wasz płacz daje Wam siłę której nam brakuje. Nie wstydź się płakać. Płacz jak jesteś sama, płacz z córką. Jak masz przyjaciółkę, taką od serca, to idź do niej i pogadaj. Wytłumacz, że nie chcesz współczucia, nie chcesz litości, ale potrzebujesz jej obecności i jej uszu. Jeśli jest kobietą, to będzie wiedziała co ma zrobić.

I błagam, nie daj się. Nie potrafię sobie nawet wyobrazić Twojego bólu, ale wierzę że każda kobieta ma w sobie siłę żeby wszystko przetrwać. Tylko musi w to uwierzyć.

3 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2017-01-11 22:08:40)

Odp: Nowa i zagubiona
QawieraM napisał/a:

Witam Was gorąco kochane. Postanowiłam dołączyć do tego forum, ponieważ potrzebuję wirtualnego (na początek) wsparcia. Przeżywam olbrzymi smutek i rozgoryczenie po ostatnich wydarzeniach. Wszystko zaczęło się niecały rok temu od choroby nowotworowej mojej teściowej, niestety nie udało się jej uratować (nowotwór trzustki). Mój mąż bardzo to przeżywał, trzy miesiące choroby później jej śmierć. Miesiąc po pogrzebie postanowił wziąć urlop i zabrać dzieciaki nad morze. Ja niestety nie dostałam wolnego więc pojechali we trójkę. Dzieciaki urwały się wcześniej ze szkoły, był początek czerwca i ogromnie cieszyły się na te przedwczesne wakacje. W drodze powrotnej mieli wypadek, młodziaszek wyprzedzał na trzeciego i trafiło na samochód mojego Rafała ... bardzo ciężko mi o tym pisać... mąż wyszedł z wypadku z potłuczeniami i wstrząsem mózgu, Sandra (9lat) miała kilka siniaków i złamań, natomiast najmłodszy Qawier zmarł w szpitalu... to były dla nas najtragiczniejsze wakacje, najdłuższy czerwiec, lipiec i sierpień. Pogrzeb syna... leczenie i rehabilitacja Sandry... nieustanne wizyty u psychologów... Córka nie poszła we wrześniu do szkoły, bo jeszcze miała gips, zaczęła uczyć się w październiku. Mój mąż nie wytrzymał... obwiniał się za wypadem mimo że to nie była jego wina... ten gówniarz z drugiego samochodu zniszczył moją rodzinę, moje szczęście... jakby nie wystarczyło że zmarł mój syn, mąż miesiąc temu się powiesił. Zostałam sama, nie mam już siły żyć... Ale została mi córcia, Sandzia, muszę znaleźć siły. Nie mam wsparcia od rodziny i sąsiedów ciągle chodzą i płaczą, "jak Ty sobie sama poradzisz", "takie nieszczęście Cię spotkał", "dziecko kiedy ten pech cię opuści", itp. Już nie mogę tego słuchać. Pomóżcie dziewczyny, poradźcie jak żyć...



Jak żyć? Tak, jak umiesz, jak możesz, nie siląc się na życie wedle scenariusza jakiejkolwiek innej osoby. Na pewno jednak starannie omijając osoby, które chcą obarczyć Cię swoim ciężarem.

Tutaj na forum jest wątek, w którym wspierają się kobiety, których mężowie zmarli: http://www.netkobiety.pl/t2506.html zajrzyj, może kontakt z osobami będącymi w podobnej sytuacji będzie dla Ciebie pomocnym. Jeśli będziesz wolała pisać w swoim wątku, będę tu zaglądała.

4

Odp: Nowa i zagubiona
troll napisał/a:

Powoli.

Jak jesteś w domu, to unikaj tych małych rzeczy które robiłaś wspólnie z mężem. Za dwa-trzy lata spokojnie do nich wrócisz i będą sprawiać Ci przyjemność. Dziś są jak nóż w serce.
Spróbuj siłowni, zajmij się ogródkiem, działką. Idź z córką na spacer. Ale nie tam, gdzie chodziliście z mężem. Jeszcze nie. Za kilka tygodni, miesięcy dasz radę. Dziś to za wcześnie.
Rozmawiaj z dzieckiem. Ona może mniej rozumie, ale to nie znaczy, że ją mniej boli. Teraz to Ty jesteś nie tylko matką, ale i ojcem. I musisz dać radę.

Widzę, że mnie doskonale rozumiesz... te wszystkie miejsca... wszędzie są wspomnienia, syna.. męża... ogromny ból... łzy pojawiają się zaraz jak przekroczę próg domu, czasem boję się wracać, boję się cierpienia... jeszcze nie rozmawiałam z córką tak od serca, tyle razy próbowałam... ale wystarczy jedno słowo i od razu załamuje mi się głos, nie chce żeby widziała że jestem słaba, chcę być dla niej oparciem ale nie umiem... chodzimy do psychologa ale na oddzielne wizyty, nie umiem przy niej rozmawiać, ona jest jeszcze dzieckiem a tyle przeżyła, najpierw babcia, potem wypadek, ból, rehabilitacja,  strata brata poźniej kochany tatuś odszedł... nie umiem jej wytłumaczyć dlaczego... sama też nie rozumiem dlaczego??!!! DLACZEGO!? Tak bardzo kochałam... oj jak to boli...

5 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2017-01-11 22:23:43)

Odp: Nowa i zagubiona

Nie ma odpowiedzi na pytanie 'Dlaczego?"

Nie chcesz, by córka nie widziała Twych łez. Wbrew pozorom Twoje łzy mogą być dla niej pomocne, w płaczu, w smutku nie ma niczego złego, gdy jednak się go ukrywa a robi tak głównie przed dzieckiem, to dostaje ono informację, że na okazywanie smutku wobec najbliższej osoby nie ma zgody. Nie chcesz, by widziała, że jesteś słaba. A jesteś?

Margit Sandemo napisał/a:

Łzy nie mają nic wspólnego ze słabością.

6

Odp: Nowa i zagubiona

Nie wiem czy jestem słaba, wiem że nie czuję się silna ;( wokół tylko widzę samo cierpienie, ból, tęsknotę i nienawiść.  Nie chcę jej przekazywać negatywnych emocji, chcę by była radosna i cieszyła się z życia jak to było przed tym wszystkim... chciałabym cofnąć czas chociażby na jeden dzień. Od tylu miesięcy w moim życiu gości nieustanna żałoba.

7 Ostatnio edytowany przez QawieraM (2017-01-11 22:36:01)

Odp: Nowa i zagubiona
Wielokropek napisał/a:

Nie ma odpowiedzi na pytanie 'Dlaczego?"

Nie chcesz, by córka nie widziała Twych łez. Wbrew pozorom Twoje łzy mogą być dla niej pomocne, w płaczu, w smutku nie ma niczego złego, gdy jednak się go ukrywa a robi tak głównie przed dzieckiem, to dostaje ono informację, że na okazywanie smutku wobec najbliższej osoby nie ma zgody. Nie chcesz, by widziała, że jesteś słaba. A jesteś?

Margit Sandemo napisał/a:

Łzy nie mają nic wspólnego ze słabością.

Tu nie chodzi o łzy. Moje oczy są ciągle zalane łazami i ona to widzi. Unikam rozmów z nią, bo nie umiem jej wytłumaczyć dlaczego tak to wszystko się ułożyło, nienawidzę tego gnojka (przepraszam za wyrażenie), który zabił mi syna i przyczynił się do śmierci męża... nie chcę jej powiedzieć za dużo... ona jest taka młodziutka. Ja miałam beztroskie szczęśliwe dzieciństwo, a ona na starcie musiała zmierzyć się z tak traumatycznymi wydarzeniami... nie chcę tego dla niej

Dziękuję Ci za odzew, to bardzo dużo dla mnie znaczy. Może jutrzejszy dzień obudzi choć iskierkę optymizmu w moim życiu...

8 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2017-01-11 22:38:17)

Odp: Nowa i zagubiona

Rozumiem, że chcesz, by córka była radosną, że chcesz ją chronić przed dodatkowym smutkiem. Dobrze jednak, by córka wiedziała, że udawanie uczuć nie służy niczemu dobremu ani nikomu. Że udawać przed Tobą, najbliższą jej osobą nie musi, bo i Ty tego nie robisz.

Napisałaś nowy post, więc dopisuję i ja.
Odpowiedzi na pytanie 'Dlaczego? nie udzielisz, ale możesz jej powiedzieć to, że nikt tej odpowiedzi nie zna. Możesz też pokazać, ze oprócz smutku, żalu i rozpaczy, jesteś zła. Zła na tego gnojka, na los, na niesprawiedliwość.

9

Odp: Nowa i zagubiona

Rozpaliłaś we mnie chęć rozmowy. Może na początek powiem "tylko" że bardzo tęsknię za naszymi mężczyznami... bo tęsknię niewyobrażalnie... to wszystko jest koszmarny sen z którego nie mogę się obudzić...

10

Odp: Nowa i zagubiona

To 'tylko' jest szansą dla was obu. Pozwoli zerwać tamę milczenia.

11

Odp: Nowa i zagubiona
QawieraM napisał/a:

Widzę, że mnie doskonale rozumiesz...

Nie przeżyłem tego co Ty. Nie mam bladego pojęcia co możesz czuć. Trochę przeżyłem, trochę widziałem, ale bólu po stracie swojej drugiej połowy nie potrafię sobie wyobrazić.

QawieraM napisał/a:

Nie wiem czy jestem słaba, wiem że nie czuję się silna ;( wokół tylko widzę samo cierpienie, ból, tęsknotę i nienawiść.  Nie chcę jej przekazywać negatywnych emocji, chcę by była radosna i cieszyła się z życia jak to było przed tym wszystkim... chciałabym cofnąć czas chociażby na jeden dzień. Od tylu miesięcy w moim życiu gości nieustanna żałoba.

Ona też odczuwa ból i też ma do tego prawo. Pozwól jej przeżyć tą tragedię. Pozwól jej odczuć, że odszedł ktoś ważny. To nic złego. Pozwól na pytania dlaczego, po co, za co. I nie bój się jej powiedzieć że nie wiesz.
Jeśli ma z niej wyrosnąć człowiek, to musi wiedzieć że ludzie mają uczucia. Radość już zna, teraz przyszedł czas na ból. I nie ma sensu go w niej tłumić. W waszym płaczu nie ma nic złego. To dzięki niemu wy kobiety żyjecie dłużej od nas smile

12

Odp: Nowa i zagubiona

Dziś zabrałam córkę na cmentarz. Do tej pory byłyśmy razem kilka razy w niedzielę i podczas świąt. Pytała dlaczego dziś idziemy przecież jest czwartek. Rozpłakałam się i przyznałam że chodzę tam codziennie, bo tak bardzo tęsknię. Zadeklarowała, że zawsze będzie mi towarzyszyć i prosiła żebym już nigdy nie chodziła sama na grób, że ona też tęskni. Czuję, że coś pękło, czuję jej wsparcie, tej małej a jakże silnej duszyczki... Jest taka dojrzała jak na swój młodziutki wiek. Pierwszy raz czułam, że ktoś jest ze mną, tak bardzo ją kocham. Pierwszy raz spędziłyśmy popołudnie razem, naprawdę razem. Płakałyśmy, śmiałyśmy się (choć tego nie można było nazwać śmiechem, raczej uśmiechami pod nosem), wspierałyśmy się w bólu. Nie jest lekko ale widzę płomyczek w tunelu. Dziękuję Wam za to, że pomogliście mi "odzyskać" córkę. Marzę o dniu kiedy te przeszywające rany się zabliźnią i będziemy mogły chociaż żyć a nie czekać na noc i marzyć by następny dzień się nie zaczął...

13

Odp: Nowa i zagubiona

Przytulam wirtualnie. smile

14

Odp: Nowa i zagubiona
QawieraM napisał/a:

Dziś zabrałam córkę na cmentarz. Do tej pory byłyśmy razem kilka razy w niedzielę i podczas świąt. Pytała dlaczego dziś idziemy przecież jest czwartek. Rozpłakałam się i przyznałam że chodzę tam codziennie, bo tak bardzo tęsknię. Zadeklarowała, że zawsze będzie mi towarzyszyć i prosiła żebym już nigdy nie chodziła sama na grób, że ona też tęskni. Czuję, że coś pękło, czuję jej wsparcie, tej małej a jakże silnej duszyczki... Jest taka dojrzała jak na swój młodziutki wiek. Pierwszy raz czułam, że ktoś jest ze mną, tak bardzo ją kocham. Pierwszy raz spędziłyśmy popołudnie razem, naprawdę razem. Płakałyśmy, śmiałyśmy się (choć tego nie można było nazwać śmiechem, raczej uśmiechami pod nosem), wspierałyśmy się w bólu. Nie jest lekko ale widzę płomyczek w tunelu. Dziękuję Wam za to, że pomogliście mi "odzyskać" córkę. Marzę o dniu kiedy te przeszywające rany się zabliźnią i będziemy mogły chociaż żyć a nie czekać na noc i marzyć by następny dzień się nie zaczął...

Super!
Trzymaj się tych iskierek i dmuchaj i chuchaj na nie. Z czasem zobaczysz płomyki. Grzej się przy tym płomyku radości i szczęścia. Teraz to tylko urywki, chwile. Z czasem znajdziecie siłę. Jeszcze nie raz pogrążysz się w studni rozpaczy, ale wiesz, że masz przy sobie wsparcie. Córka nie raz tak samo się będzie pogrążać w smutku. Póki ma Ciebie nic jej nie grozi.
Jeszcze wczoraj byłaś sama w swoim smutku. Dziś Bóg dał Ci wsparcie. Zobaczysz. Jeszcze i dla Ciebie zaświeci słońce. Jeszcze ogrzejesz się w jego promieniach i choć dziś wyda Ci się to nie realne to poczujesz że życie jest piękne

15

Odp: Nowa i zagubiona

Dla mnie już sam fakt, że jesteś tutaj, że mówisz (piszesz) o swoich przeżyciach, że szukasz, próbujesz, nie pogrążyłaś się i nie upadłaś na duchu - już świadczy o Twojej ogromne sile. Jak żyć pytasz? Jak najbardziej normalnie, bo choć nie zapomnisz i zawsze już będzie inaczej, to ważne jest również tu i teraz. Daj sobie jednak prawo do łez i do przeżycia swojego bólu po swojemu, rób tak jak czujesz, nie kryj się, nie staraj na siłę zagryzać zębów - naprawdę nikomu niczego nie musisz udowadniać.

Jesteściewe dwie, z podobnymi przeżyciami i podobnym bagażem doświadczeń, obywie nawzajem siebie potrzebujecie, ale i obydwie siebie macie. Bądźcie więc ze sobą blisko, spędzajcie wspólnie jak najwięcej czasu, sprawiajcie choćby maleńkie radości, które pozwalają wlać w Waszą codzienność nutę nadziei, że kiedyś jeszcze będzie dobrze.

Nie wiem czy masz taką możliwość i czy to dobry moment (sama musisz to ocenić), ale może córci byłoby łatwiej, gdyby miała na przykład psa? Dzieciom po tak traumatycznych przeżyciach zwykle bardzo pomaga obecność czworonożnego przyjaciela, który z jednej strony skupia na sobie uwagę, a z drugiej staje się przyjacielem i wnosi do domu i w ich życie gromną radość. Mojej kuzynki synowie, kiedy ich tata, podobnie jak Twój mąż, dwa lata temu odebrał sobie życie, bardzo zapragnęli mieć żywe stworzenie. W ich przypadku pies, oczywiście w pewnym stopniu, wypełnił tę ogromną pustkę, jaka powstała po stracie rodzica - okazało się to doskonałą terapią. Z kolei kuzynka zajęła się dziećmi, pracą i dokończeniem budowy domu - bardzo chciała wyprowadzić się z poprzedniego mieszkania, gdzie każdy kąt łączył się ze wspomnieniami, a także ukończyć to, co razem z mężem zaczęli. Dziś wciąż nie jest dobrze, ale na pewno już znacznie lepiej.

Posty [ 15 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » POZNAJMY SIĘ ... » Nowa i zagubiona

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024