Cześć dziewczyny chciałam się wygadać, bo czuje ze zostałam sama w swojej niedoli. Otóż 3 lata byłam z facetem, który przez 2 ostatnie lata nie pracował. Jak zaczęliśmy się spotykać to ja miałam duże problemy ze soba, z alkoholem z prochami trochę też. Ogólnie wygrzebywałam się z własnego gówna, co trochę tłumaczy moje nierozważne decyzje dotyczące jego. Zakochaliśmy się w sobie bardzo, kolory były bardzo nasycone i życie stało się piękne. Na początku miał trochę pieniędzy, stał na bramkach, później kilka miesięcy pracował w Anglii. Ja ściągnęłam go do polski i chciałam, żeby znalazł jakąś pracę tutaj. On migał się od pracy w polsce, bylo kilka kłótni o wyjazdy, ale jak przyszlo co do czego to wyjeżdżał i wracał po miesiącu albo 3 tygodniach. Takich wyjazdów przez ostatnie 2 lata byly 2. Miałam klapki na oczach ale zaczęło do mnie pomału docierać, że jak tak dalej będzie to "nic z tego nie bedzie". Pozwalałyśmy mu mieszkać u nas, jadł za nasze pieniądze (w sumie głownie mojej mamy) i nie robił nic a my go tuczyłyśmy jak dorodne prosie. To jest też troche nasza wina, ale do sedna. Od pół roku próbuje go wykopać do pracy. O każdy grosz skamlał, co zaczęło mnie napawać obrzydzeniem. Zamiast ruszyć dupę to wolał mieć wszystko wypominane i się poniżać. Poszedł do pracy na kuriera. Tuż przed świetami praca po 13 h dziennie, chciał skoczyć na głęboką wodę. Zrobiłam mu nawet pier... łabędzia z ręczników na łóżku, taka byłam szczęśliwa. Wytrzymał 2 dni... Rzucił to "ze względu na własne bezpieczeństwo" ponieważ spadł śnieg, a szef nie chcial wymienic opon na zimowe... Załamałam ręce ale mówie dobrze bałwanie malinowy masz tydzień żeby coś znaleźć. Przyszedł poniedziałek. Przyniósł mi śniadanko do łóżka: -bułkawka dla mojej kochanej Tusi... Super humorek, pytam przeglądałeś oferty? Mówi że tak ale nic nie co by księcia interesowało. Wchodzę na olx. Pierwsza oferta na storonie - 3 tys brutto, rozwożenie pieczywa. O tych godzinach ? Zwariowałaś, przecież książe nocą pracować nie bedzie. OOoooo jak sie wkur.... wyrzuciłam go z domu. Na 2 dzień miał urodziny, ale on moje też spieprzył wiec sie nie przejęłam. I tak się szarpiemy od 2 tyg, miał mi oddać kase, nie oddał a jest mi winien sporo, bo tyle sie nazbierało przez te 3 lata. I taka to wielka miłość, że ani pieniędzy ani nawet życzeń na święta... I tak postanowiłam sobie, kochana rozpaczać po tym dupku nie ma co. Co wieczór i w sumie w dzień też mówie sobie laska czeka cie wspaniałe singielskie życie. Koniec zamulania w domu. Koniec szarpania się o to ci ci wolno a czego nie. Podróże. Rozwój. Szczęście i poznawanie samej siebie. High life. Czy jak sie to mówi. Nawet napisało do mnie 2 kolegów w sprawie randki, co było miłe ale wiadomo odmówiłam. Ponieważ dałam mu czas do sylwestra. Ponieważ jeżeli faktycznie on nagle wszystkiego nie zmieni, a tak zakładam, to i tak z szacunku do tego co nas łączyło zrobię sobie "święte" dwa miesiące. żadnych randek, flirtów, facetów. Może się ocknie, ale nie chce sobie robić znowu nadziei więc snuje plany o wspaniałej przyszłości w pojedynkę. Bardzo bym chciała wiadomo, ale wiem że nie mogę być taka głupia, który to już raz. Tylko irytuje mnie to, że nagle zostałam sama. Wszystkie koleżanki są czymś wiecznie zajęte (czytaj faceci). Nawet moja najlesza przyjaciółka, chyba nie widzi że rani moje uczucia. Bo ja byłam zawsze, a ona zasłania się firmą, ale ja dobrze wiem o co naprawdę chodzi (a raczej o kogo). Nawaliłam się pare dni temu - leczenie smutków typowe dla nas polaków, alkohoterapia z inhalacjami nikotyną. I wylałam jej swoje żale, ale i tak została u faceta. Mam wrażenie, że niewiele zrozumiała. Może powinnam ryczec jej codziennie w słuchawkę to by ruszyła w końcu tyłek i do mnie przyjechała. Ale to że nie rycze to wcale nie znaczy, że mi nie jest źle. Ogólnie mam dużo koleżanek, ale teraz widze że mój były miał troche racji, mówiąc że są gónwo warte. I rozwala mnie to jakie te wszystkie związki dookoła sa beznadziejne. Jedna znajduje u faceta półnagie zdjęcia jakiejś laski. Teraz są zaręczeni - jest lepsza, współczuje mi. 2-gą zdradzil facet z jej przyjaciółka, wybaczyła jest szczęśliwa - doradza mi co z tym moim beznadziejnym facetem zrobić. Trzecia ostatnio uświadamiała mi jaki to rynek facetów jest przebrany i że ona mi życzy żebym kogoś znalazła, no ale wiecie mam 25 lat to już graniczy z cudem pomału. Nosz kur... zwariuje. Bo jak mogłam w ogóle pomyśleć, ze będę sobie teraz przebierać. Jest tego bardzo bardzo dużo, ale nie będę pisać tu książki. Wyżaliłam się, otwieram 2 piwo i czekam na wasze opinie, o tej popieprzonej rzeczywistości mojej. Wesołych świąt. Hej kolęda, kolęda
To gratuluje podjecia dobrej decyzji.Tyle, ze nie wracaj do niego.Raczej bedzie chcial powrotu, bo kto go bedzie utrzymywal ? Chyba ze znajdzie kolejna frajerke.
Zycze Ci spelnienia marzen, wlasciwych wyborow.
Zycze Ci zebys poznala kogos wartosciowego, zebys go kochala, zeby on Cie kochal mocna, dojrzala miloscia.
I zebys zrozumiala, ze 25 lat to nie jest jeszcze podeszly wiek.
Wszystko co najlepsze jeszcze jest przed Toba.
Dobrze zrobiłaś. Życzę wytrwałości w podjętej decyzji. Masz dopiero 25 lat, piękny wiek. Nie martw się, nigdy nie jest za późno na miłość, moja kuzynka wieku 34 lat poznała kawalera rok młodszego, po roku pobrali się, teraz jak ma 35 planują dziecko. Im człowiek dojrzalszy, tym większe szanse na trwały związek.
Podoba mi się Twój styl pisania masz poczucie humoru, styl gawędziarski. Brzmisz jak fajna laska!
Dobrze zrobiłaś, że go wyrzuciłaś. Wiesz, co teraz będzie? On tę robotę przez sylwestrem znajdzie po to, by Cię udobruchać. Po czym straci ją za dwa tygodnie - jak zwykle. Broń Boże nie przyjmuj go z powrotem.
Dobrze myślisz - zajmij się sobą, odpocznij, rób coś co lubisz, poznaj siebie.
Na koleżanki nie patrz - zadowalają się byle kim, byle był. To nie jest droga. Lepiej pobyć samą, poczekać na kogoś wartościowego.
Ty nie masz JUŻ 25 lat. Ty masz DOPIERO 25 lat. Jesteś na dobrej drodze, masz dobrze w głowie z tego, co czytam.
Hej. Dobrze zrobiłaś, że wyrzuciłas darmozjada. Wyobraź sobie jak wyglądałoby Twoje życie za parę lat. I tak byś to zrobiła. Bo chyba nie jesteś masochistka. Ja nią byłam przez 5 lat. I święta tez spędzone samotnie ale przynajmniej nie wkurza mnie 38 letni dzieciuch. Słodkie świąteczne lenistwo. Póki co za służąca i kucharka nie zamierzam więcej robić. Zaczęłam studia podyplomowe i ciesze się życiem Moze jeszcze kiedyś się z kimś zwiaze. Kolejnym razem nie zamierzam ciągnąć czegoś, co nie ma sensu (cześć facetów to niestety nieroby, dzieciuchy, zazdrosnicy i frajerzy, bojący sie własnego cienia). Życzę Ci powodzenia i tego żebyś zapomniała o frajerze nierobie(ciesz się ze juz go nie ma). Życie jest zbyt piękne i krótkie by tracić je na negatywne emocje. Życzę Ci byś w Nowym Roku zrobiła coś dla siebie. Baw się życiem, chwytaj piękne chwile, tancz ....
Wybacz, ale tak się pozytywnie uśmiechałem czytając to co piszesz, że hej kolęda, kolęda...
Ja się już ustawiam w kolejce do Twojego serca.
Zazdroszcze podejscia do zycia. Oh gdybym miala te 25 lat teraz. Jeszcze cale zycie przed Toba zdążysz wszystko osiągnąć co tylko zechcesz.
Dzieki za wszystkie odpowiedzi podnieśliście mnie na duchu. Niestety oprócz rozczarowania moim byłym, okazało sie, ze także koleżanki mam niezbyt życzliwe. Kazda zajęta własnym tyłkiem, a raczej tyłkiem swojego faceta... Moja najlepsza przyjaciółka nie jest w stanie spotkać sie ze mną sam na sam na 1 wieczor, od 2 tygodni. Nie rozumie tego ze ja jej faceta ledwo znam i chce porozmawiać z nią, a nie z nim. W ogole zalamuje mnie zachowanie kobiet, solidarność jajników znika w chwili, kiedy pojawia sie jakiś flet. - Słuchaj no nie moge sie z tobą spotkać, bo wlasnie będziemy siedzieć cały wieczor przed telewizorem z moim fletem. - Słuchaj no nie spotkamy sie, bo wlasnie myje kibel u mojego fleta w mieszkaniu, a on jest na siłowni, no ale wiesz musze warować jak wierna suka pod drzwiami. Hau hau. Kur.... jego mac czy naprawdę musisz spędzać z nim CAŁY swoj wolny czas ? Dlaczego kobiety takie sa ? Dlaczego nie mogą miec tez swojego życia, a nie zaangażowanie i udany związek = samowolne ubezwłasnowolnienie. Przecież to kur... Tak nie działa!
Kwiatuszek nauczylam sie w zyciu ze nie ma czegos takiego jak przyjazn. Mozna miec wielu znajomych , kolezanki ale przyjaciela? Nie. Ilez jest takich histori ze przyjaciolka odbija faceta albo co gorsza meza . Jak przyjdzie co do czego to kazdy mysli tylko o swojej dupie. Najbardziej przekonalam sie chyba o tym po zdradzie meza. Gdyby ktos wiedzial to nawet nie raczylby mi dac nawet jakies oznaki ze cos jest nie tak. Kazdy w takiej sytuacji raczej wlaczy glupkowaty usmieszek i bedzie sie cieszyl ze to nie jego spotyka. Dlatego nawet jak mam bliskich znajomych to podchodze raczej do nich z dystansem. I niestety jest cos takiego ze kobiety wlaza facetom do dupy i staje sie dla nich calym swiatem. Bląd,bardzo duzy bląd. Przekonają sie o tym z czasem.
Dlaczego kobiety takie sa ? Dlaczego nie mogą miec tez swojego życia, a nie zaangażowanie i udany związek = samowolne ubezwłasnowolnienie. Przecież to kur... Tak nie działa!
I to zapamiętaj na całe życie Zwłaszcza wtedy, kiedy jakiemuś księciu zaczniesz prać skarpetki:)
Pewnie zabrzmię jak matrona, ale ja w Twoim wieku "wychodziłam właśnie za mąż". Z perspektywy czasu myślę, że pochopnie.
W sumie głupia sytuacja, ale jeśli popatrzysz szerzej zauważysz, jak wiele istotnych rzeczy Ci pokazała.
1. Facet? Skreśl go póki z trzech lat nie zrobiło się 13, a nie daj boże 30. Tacy nigdy się nie zmieniają. Zawsze się nam wydaje, że "dla nas", "przy nas" i takie tam. Później najczęściej rozczarowanie niestety, a czasu cofnąć się nie da, choćby się na głowie stawało
2.Przyjaciółki? Raczej znajome, przyjaciel nie zostawia w potrzebie i zawsze znajdzie powód, żeby wpaść z butelką wina, nawet w Wigilię, jak trzeba
3.Ty. Ze stylu w jaki piszesz wnoszę, że fajna i "ogarnięta" z Ciebie "laska" To nie Ty powinnaś szukać faceta, tylko facet Ciebie. 25 lat to żaden wiek. Gdybym miała córkę, zabroniłabym jej wychodzić za mąż przed 30-tką
Wychodź do ludzi, poznasz nowych znajomych, przyjaciół może nawet. Perspektywa Ci się zmieni, to i facet się znajdzie
Dzieki za wszystkie odpowiedzi podnieśliście mnie na duchu. Niestety oprócz rozczarowania moim byłym, okazało sie, ze także koleżanki mam niezbyt życzliwe. Kazda zajęta własnym tyłkiem, a raczej tyłkiem swojego faceta... Moja najlepsza przyjaciółka nie jest w stanie spotkać sie ze mną sam na sam na 1 wieczor, od 2 tygodni. Nie rozumie tego ze ja jej faceta ledwo znam i chce porozmawiać z nią, a nie z nim. W ogole zalamuje mnie zachowanie kobiet, solidarność jajników znika w chwili, kiedy pojawia sie jakiś flet. - Słuchaj no nie moge sie z tobą spotkać, bo wlasnie będziemy siedzieć cały wieczor przed telewizorem z moim fletem. - Słuchaj no nie spotkamy sie, bo wlasnie myje kibel u mojego fleta w mieszkaniu, a on jest na siłowni, no ale wiesz musze warować jak wierna suka pod drzwiami. Hau hau. Kur.... jego mac czy naprawdę musisz spędzać z nim CAŁY swoj wolny czas ? Dlaczego kobiety takie sa ? Dlaczego nie mogą miec tez swojego życia, a nie zaangażowanie i udany związek = samowolne ubezwłasnowolnienie. Przecież to kur... Tak nie działa!
Powinnaś pomyśleć o jakimś stand up'ie, poradziłabyś sobie z pewnością a może i karierę w tym smutnym jak p*zda mieście zrobiła
Witaj, nie jesteś sama.. Ja również nie mam żadnych koleżanek. Wszyscy składają sobie życzenia na FB, Ja złożyłam ogólnie wszystkim i zero odpowiedzi a 140 znajomych w znajomych ;D
Facetowi nie pozwól wrócić. Stać Cię na lepszy model Fajna babeczka z Ciebie.!