Witajcie
Mam 22 lata i pół roku temu rozpoczęłam swoją pierwszą pracę w zawodzie. Obecnie jestem w 4-letnim związku z mężczyzną w swoim wieku. Natomiast mój Szef - bohater tematu to 50-letni człowiek sukcesu, mądry, ambitny, hojny facet z OGROMNYM poczuciem humoru. Ma żonę oraz dzieci: córkę i syna nieco ode mnie starszych. Od zawsze mi powtarzali, że Szef "kobietom krzywdy nie robi" natomiast wobec mężczyzn - swoich pracownikach nie ma skrupułów. Gdy ktoś popełni błąd - w obecności wszystkich potrafi tę osobę upokorzyć, obrazić i zrównać z ziemią. Są to sytuacje bardzo przykre, nie tylko dla "kozła ofiarnego" ale również dla tych, którzy są tego świadkami. Szef jest również osobą o przerośniętym ego, zawsze ma rację nawet gdy jej nie ma, gdy on mówi nie możesz nawet się odezwać, bo on musi się wygadać. Kolejne jego oblicze to wyuzdanie słowne. Od początku mówili mi, że szef jest nieco zboczony. I rzeczywiście, często porusza tematykę seksualną, erotyczną połączoną z żartem. I jest to nawet zabawne dopóki nie przekroczy pewnych granic.
Od kiedy się poznaliśmy wiedziałam, że wpadłam mu w oko. Mimo tego, że się nie znaliśmy nie miał oporów by przy wszystkich powiedzieć żartobliwie "połóż swoją rękę na moim udzie" lub "nóżki szerzej". Oczywiście były to żarty sytuacyjne i jestem w stanie wytłumaczyć sobie tą swobodę językową np. stresem w pracy lub odpowiedzialnością jaką ponosi na co dzień. Od początku jest dla mnie dobry, pomocny, nie szkodzi mi swoimi słowami, wiele się od niego nauczyłam w nowej pracy. Kiedyś się nawet uparł, że odwiezie mnie wieczorem do domu i tak się też stało, chociaż następnego dnia żartował przy innych, że odwoził mnie drogą okrężną. Także darzę go szacunkiem i za wiele rzeczy jestem mu wdzięczna. Mogę nawet powiedzieć, że mimo iż ma "kilka twarzy" i tą egoistyczną i erotyczną, to jest świetnym człowiekiem do rozmów, ma dobre i hojne serce.
Od pewnego czasu jego tematy rozmów, które najczęściej odbywają się w większym gronie przybierają formę mocniej erotyczną i to często też dotyczy mojej osoby. Prawdopodobnie dlatego, bo jestem w pracy najmłodsza, a większość pracowników to mężczyźni. Jego pytania, które do mnie kierował to m.in: czy jestem dziewicą, czy mam doświadczenie w łóżku, żartował że "jeszcze wiele mnie musi nauczyć", że pójdzie ze mną do toalety, jaką noszę bieliznę, że nie może przestać na mnie patrzeć itp. Z czasem dochodziły gesty: wielokrotnie próbował rozwiązywać mi bluzkę, rozpinał mi żakiet a czasami go zapinał (niby w żartach).
Od kilku tygodni Szef jest nieco nerwowy. Przedwczoraj na zebraniu rozwinęła się rozmowa nt. rozwodów, zdrad oraz związkach z dużą różnicą wieku. Ogólnie Szef potępia takowe związki, głównie jeśli jedna ze stron jest w małżeństwie i ma dzieci. Rozmowa z czasem przerodziła się w lekko nerwowy monolog. Podał przykład związku z dużą różnicą wiekową i za przykład kobiety podał mnie, a za przykład mężczyzny - siebie. Powiedział, że taka relacja jest w sytuacjach, gdy ten starszy mężczyzna nie miał czasu dla swoich dzieci i tej młodej dziewczynie chce trochę "ojcować". Natomiast jej w nim podoba się to ojcowanie, bo np. jej tata mógł ją zaniedbywać i w ten sposób oboje chcą "uzupełnić"braki z przeszłości. I tu cytat: "On jest dla niej trochę jak ojciec, ona dla niego jak córka a przy tym trochę seksu". Bardzo męczyła mnie ta rozmowa/monolog, czułam się skrępowana i zażenowana. Bez żadnych hamulców tak sobie opowiadał podając za przykład mnie, mówiąc o moim ciele itp. Nie było to już śmieszne ale wszyscy udawali, że jest zabawnie. W końcu Szef zapytał mnie: Czy jako młoda osoba mogłabym się w nim zakochać. Kilkakrotnie o to zapytał, bo nie umiałam mu na to pytanie odpowiedzieć. Nie wiedziałam czy on tak gada czysto teoretycznie, czy ma to jakiś podtekst, co odpowiedzieć żeby go nie urazić ale żeby nie wyjść na jakąś, która coś do niego czuje. Więc zostawiłam to bez komentarza. Zastępca Szefa zakończył temat krótkim: "Przestań pie******" a mi powiedział, żebym się nie przejmowała. Później Szef był lekko podenerwowany i czepiał się mnie o parę drobnych rzeczy.
Następnego dnia na zebraniu powitał mnie i skomplementował mój wygląd. Później zlecił wykonanie drobnej rzeczy a ja to odwlekłam na kilka minut, gdyż stwierdziłam że za chwilę będą lepsze ku temu warunki. Przy wszystkich wygłosił bezpośrednio do mnie takie kazanie, że szok. Użył wobec mnie wulgarnych słów, powiedział, że jego zlecenie musi być wykonanie natychmiast i kropka i tak sobie rozwijał to gadanie. Stałam tam z nim na środku i było mi bardzo przykro. Myślałam, że się popłaczę. Upokorzona schyliłam tylko głowę i więcej się do niego nie odezwałam. Już wiedziałam jak się czują moi koledzy, gdy to na nich trafi. Szef na reszcie spotkania był tak zdenerwowany, że znalazł sobie jeszcze jednego kozła ofiarnego i wobec jednej klientki również zachował się po prostu po chamsku.
Czułam się winna całej sytuacji, bo gdybym to zlecenie wykonała od razu, nie zepsułabym mu humoru i nikt by nie ucierpiał. Ta jego gadka tak mnie psychicznie wykończyła, że cały dzień nie miałam ochoty na nic. Przykro było mi z tego względu, że osoba, którą darzę szacunkiem, nie okazała tego szacunku mnie i wręcz przeciwnie - upokorzyła. Później koledzy mi mówili, żebym się nie przejmowała, że nie było to słuszne itp. Cały dzień starałam się unikać Szefa ale znalazł mnie w jakieś sali, pożegnał się i w przelocie złożył życzenia świąteczne jakby nigdy nic. Dziwne.. Nie spędzam z nim całego dnia w pracy więc może coś innego go zdenerwowało ale odbił to sobie na mnie. Nie wiem niestety... Ma mnóstwo spraw na głowie.
Powiedzcie mi co ja mam myśleć o tym człowieku? Ogólnie. Gdzieś w głębi czuję, że się mu podobam ale wypieram to chyba ze swojej świadomości. Czy moje podejrzenia są słuszne? Ja to opowiadam ze swojej perspektywy więc wiecie jak to jest. Jak mam się zachowywać w stosunku do niego? Nie chcę, żeby poszło to za daleko. Zależy mi na pracy, reputacji i sympatii zarówno Szefa jak i kolegów z pracy. Z drugiej jednak strony czuję zakłopotanie, niepewność a czasami upokorzenie poprzez to głupie gadanie. Jak wybrnąć z tej sytuacji, żeby wyjść z twarzą a jednocześnie nie narazić się Szefowi? Może nic nie robić? Czy może powinnam rozglądnąć się za inną pracą?
Drodzy czytelnicy forum, proszę o porady. Ja jestem młoda, niedoświadczona i naiwna. Wiem, że wśród Was są osoby z bogatym bagażem doświadczeń, który byłby dla mnie cenny. Liczę na Was. Z góry dziękuję.