Poznalam niedawno dzieci mojego partnera i niby bylo ok chociaz widzialam ze córka byla zmieszana. I pozniej facet jak się z nimi spotkał to córka mu postawiła ultimatum ze albo one albo ja i ze ona nie rozumie jak tata moze się z kolezanka przytulać zamiast z mama. I ze ona tego nie akceptuje. Facet sa w trakcie rozwodu i nie mieszkają ze sobą od kilku lat i cały czas prowadza wojny. Mysle ze zona mu robi na zlosc i buntuje dzieci bo wczesniej nie mogl widywac dzieci a teraz sama mu przywozi akurat wtedy kiedy wypadaja nasze spotkania. Kocham go i chce byc z nim ale zaczyna sie oddalac ode mnie bo mniej dzwoni i nie jest juz taki czuły. Nie chce dalej przechodzić tego samego bo jeden juz mnie wystawil przed slubem i bardzo to przezylam i boje sie tego. Pytalam czy ta sytuacja nie wplynie na nas to powiedzial ze nie wie ale ma nadzieję ze nie. Co robic w takiej sytuacji? Jego to bardzo boli ze córka tak cierpi bo mowil ze placze przy nim i to przezywa. Syn niby nie ma z tym problemu a corka ma 8 lat i facet twierdzi ze jest za mala zeby takie cos zrozumiec a moim zdaniem ona bardzo duzo rozumie. Boje sie ze przez ta sytuacje on zakonczy znajomość ze mna. Przepraszam za pisownie ale pisze z telefonu i staram sie szybko pisac.
Niestety nie masz żadnego wpływu na to, jaką decyzję on podejmie.
Na Twoim miejscu bym odeszła - jeżeli on nie jest Ciebie pewien i nie próbuje załatwić sprawy tak, by dzieci Ciebie zaakceptowały - to nie warto tracić czasu.
Wiem, że to trudne, ale może poszukaj kogoś wolnego, nawet po rozwodzie ale bez dzieci.
Bo jak na razie nie wygląda to dobrze. Takie sytuacje mogą się powtarzać latami. Chcesz tego?Dzieci zawsze będą i będą najważniejsze dla Twojego partnera bo jest ich ojcem.
Teraz córka ma 8 lat. Za rok lepiej nie będzie a jak będzie nastolatka?
Poza tym złego co piszesz to widać, żeci ciężko i do końca nie możesz się odnaleźć w tej sytuacji.
Nie chodzi mi o to, żebyś od razu go rzuciła, bo jesteś zaangażowana emocjonalnie, tylko pomysł, co może być dalej, skoro już teraz jest jak jest. Czy to wszystko wytrzymasz?
Niestety nie masz żadnego wpływu na to, jaką decyzję on podejmie.
Na Twoim miejscu bym odeszła - jeżeli on nie jest Ciebie pewien i nie próbuje załatwić sprawy tak, by dzieci Ciebie zaakceptowały - to nie warto tracić czasu.
Wiem, że nie mam wpływu na to jaką decyzje On podejmie, ale zawsze mogę mu jakoś pomóc oczy otworzyć i cokolwiek doradzić bo tą sytuacją jest bardzo rozbity.
On mówił, że myśli co zrobić z tą sytuacją. Mówił, że będzie robił tak, żeby było dobrze, ale że córka jest jeszcze mała i pewnych spraw nie rozumie. W sumie to jest troszkę między młotem a kowadłem. Sama nie wiem jak bym się zachowała w podobnej sytuacji i jeszcze jak by przy mnie dziecko płakało i bym widziała jak cierpi.
Wiem, że to trudne, ale może poszukaj kogoś wolnego, nawet po rozwodzie ale bez dzieci.
Bo jak na razie nie wygląda to dobrze. Takie sytuacje mogą się powtarzać latami. Chcesz tego?Dzieci zawsze będą i będą najważniejsze dla Twojego partnera bo jest ich ojcem.
Teraz córka ma 8 lat. Za rok lepiej nie będzie a jak będzie nastolatka?
Poza tym złego co piszesz to widać, żeci ciężko i do końca nie możesz się odnaleźć w tej sytuacji.
Nie chodzi mi o to, żebyś od razu go rzuciła, bo jesteś zaangażowana emocjonalnie, tylko pomysł, co może być dalej, skoro już teraz jest jak jest. Czy to wszystko wytrzymasz?
Sęk w tym, że ja nie mam ochoty kogoś nowego szukać. Pokochałam go i chce być przy nim. Jestem tego zdania, że nawet jeśli człowiek ma dzieci i jest po rozwodzie to należy dać mu szansę, bo nie każdemu w życiu układa się tak jak by On chciał. Wiadomo, że z taką osobą może być ciężko, ale czasem warto.
Zdaje sobie sprawę, że dzieci będą najważniejsze, ale gorzej by było gdyby się nimi nie interesował i nie były by dla niego ważne. Wiem, że często spotkania nam mogą odpaść bo ma dzieci i ja to wszystko rozumiem i akceptuję. Może nie jest łatwo, ale w życiu nigdy nie ma łatwo.
Ciężko mi z tą sytuacją, że nie wiem sama na razie na czym stoję. Brakuje mi tego zapewnienia z jego strony, że pomimo wszystko będziemy razem. Ale na razie dam mu czas, bo wiem że go potrzebuje.
Teraz tylko myślę jak mu pomóc i co zrobić, żeby córka to wszystko jakoś zaakceptowała i żeby tak nie cierpiała bo widzę, że boli ją to, że tata nie jest z mamą. Nie musi mnie lubić, ale niech chociaż go tak psychicznie nie męczy, bo takie ultimatum, że ja albo One potrafi zaboleć.
I pozniej facet jak się z nimi spotkał to córka mu postawiła ultimatum ze albo one albo ja i ze ona nie rozumie jak tata moze się z kolezanka przytulać zamiast z mama. I ze ona tego nie akceptuje. Facet sa w trakcie rozwodu i nie mieszkają ze sobą od kilku lat i cały czas prowadza wojny. Mysle ze zona mu robi na zlosc i buntuje dzieci bo wczesniej nie mogl widywac dzieci a teraz sama mu przywozi akurat wtedy kiedy wypadaja nasze spotkania..
Trudno uwierzyć, żeby 8- letnia dziewczynka postawiła ojcu taki warunek. Na kilometr pachnie manipulacją mamusi.
Twoją sytuację komplikuje fakt, że oni nie są jeszcze rozwiedzeni. Jeżeli, jak piszesz, od dawna ze sobą nie mieszkają i do tej pory się nie rozwidli, a do tego on wyraźnie zdystansował się do Ciebie i nie daje Ci żadnej gwarancji na wspólną przyszłość - "może tak, a może nie", to skąd wiesz, czy on nie myśli o powrocie do rodziny?
Jeżeli oni faktycznie od dawna nie mieszkają razem, to dzieci powinny być do takiej sytuacji przyzwyczajone. Skąd więc nagłe cierpienie córki, z Twojego powodu?
To mało prawdopodobne.
Nie napisałaś jak długo jesteście w związku, ale wchodzisz w nieciekawy układ. Poczytaj sobie w dziale Psychologia wątek pod tytułem " Być drugą i macochą"
poczytaj, co Cię ewentualnie czeka. Już w tej chwili on poddaje się presji rodziny, odstawił Cię na boczny tor ze względu na humory córki i jeszcze żony.
Jeżeli po iluś tam latach rzekomo osobnego życia (jesteś pewna, że tak jest faktycznie?), żona nadal miesza w jego życiu, to będzie robiła to nadal, póki dzieci są małe, będzie uporczywie zatruwała mu życie, a przy okazji Tobie. O ile on się nie podda i nie zrezygnuje z Ciebie, dla świętego spokoju.
Przemyśl i nie bądź taka spolegliwa, bo czekają Cię mroczne czasy.
Cierpienie córki partnera spowodowane jest tym ,że w końcu do dziecka dotarła informacja iż tatuś i mamusia nie będą razem. Do puki tata nie przedstawił nowej Pani miła nadzieję na powrót rodziców do siebie. Tak naprawdę myślę ,że świat jej się dopiero zawalił.To będzie trudna sytuacja dla jego dzieci i trauma związana z rozpadem rodziny się dla nich dopiero zaczyna.Nie możesz na chwile obecną wymagać ,że dzieci Cię zaakceptują bo wydaję mi się to nie możliwe.Dla ułatwienia sytuacji i nie stawiania partnera w dylemacie myślę ,że powinnaś na jakiś czas usunąć się w cień lub przynajmniej nie afiszować się jako" nowa dziewczyna taty ". Będzie to trudne ale jeżeli przetrwacie ten najgorszy okres to macie szanse na szczęście.
Pamiętaj ,że dzieci zawsze będą własnymi dziećmi i je się kocha bezgranicznie a żonę czy dziewczynę można zawsze zmienić.
Cierpienie córki partnera spowodowane jest tym ,że w końcu do dziecka dotarła informacja iż tatuś i mamusia nie będą razem. Do puki tata nie przedstawił nowej Pani miła nadzieję na powrót rodziców do siebie. Tak naprawdę myślę ,że świat jej się dopiero zawalił.To będzie trudna sytuacja dla jego dzieci i trauma związana z rozpadem rodziny się dla nich dopiero zaczyna.
anicorek87, przecież ta rodzina uległa rozpadowi (podobno) kilka lat temu, rodzice od dawna nie mieszkają razem. Kilka lat w życiu 8- letniego dziecka to bardzo dużo, żeby się przyzwyczaić.
Niki napisała, że oni od dawna z sobą walczą, a jeszcze do niedawne żona utrudniała mu kontakt z dziećmi. Te dzieci raczej nie miały okazji przyglądać się miłości rodziców.
Piszesz o szczęściu, jakie z pewnością czeka Niki u boku tego pana, tylko tymczasem niech się usunie w cień?
Jeśli z nim zostanie, to całe życie będzie się tak usuwała, zawsze będzie na szarym końcu, za dziećmi i humorami oraz presją byłej żony. Jej zdanie nie będzie miało większego znaczenia, za to pomoc w obsłudze i opiece nad jego dziećmi z pewnością będzie mile widziana, jeśli nie wręcz wymagana.
Zresztą już teraz została odsunięta i nikt jej nie pyta, czy jej z tym dobrze.
Niki, domyślam się, że i tak będziesz czekała z nadzieją na fajne z nim życie, ale raczej szczęścia nie zaznasz z nim i jego bagażem.
Ciężki temat. Staram się go zrozumieć i postawić w jego sytuacji i rozumiem, że to może być cholernie trudne. On to na prawdę bardzo przeżywa bo czasem jak coś wypije to dzwoni do mnie i płacze. Widze ile go to kosztuje i jak go to cholernie boli. A ta jego była to jakaś popierdzielona jest bo nawet przy dzieciach potrafi go wyklinać od najgorszych.
I faktycznie przez te kilka lat dzieci powinny się już przyzwyczaić do tej sytuacji a zwłaszcza, że miłości tutaj nie ma tylko ciągłe szarpaniny i dzieci musiały tego wszystkiego słuchać i na to patrzeć. Nie wiem może przez te wszystkie lata miały jeszcze nadzieję, że mama z tatą się jakoś zejdą a jak mnie zobaczyły to ta nadzieja uległa w gruzach i stąd takie zachowanie. A to spotkanie z nimi całkiem spoko przebiegało, ale pod koniec mi się spać chciało i się przytuliłam do faceta i mi się przysypiało a dzieci leżały na drugim łóżku i później córka przyszła i położyła się na jego brzuchu. Myślę, że przez to przytulenie poczuła się zazdrosna albo pomyślała, że faktycznie im ojca zabieram. I od tej chwili leżała taka markotna i chciała do domu wracać.
Muszę z nim jeszcze pogadać na te tematy, ale kocham go i chce mu pomóc. Ale jeśli tak będzie cały czas jak teraz to nie wróżę nam przyszłości.
Któraś z dziewczyn pytała ile jesteśmy razem więc chciałam odpowiedzieć, że jesteśmy dopiero od kilku miesięcy razem także bardzo krótko.
10 2016-12-25 14:06:10 Ostatnio edytowany przez celinienne (2016-12-25 14:10:15)
Poznalam niedawno dzieci mojego partnera i niby bylo ok chociaz widzialam ze córka byla zmieszana. I pozniej facet jak się z nimi spotkał to córka mu postawiła ultimatum ze albo one albo ja i ze ona nie rozumie jak tata moze się z kolezanka przytulać zamiast z mama. I ze ona tego nie akceptuje. Facet sa w trakcie rozwodu .
Mysle, ze tutaj jest pies pogrzebany. Po jakie licho na pierwszym spotkaniu z corka musialas sie przytulac? Powaznie nie mogliscie sie spotkac na terenie neutralnym - na krotko, na placu zabaw w jakims parku albo na spacerze, w kinie? Kiedy corka (w sensie jej radosc) bylaby najwazniejsza dla ciebie i dla jej ojca? Ja tutaj widze naprawde brak zdrowego rozsadku z dwoch stron. Zwyczajny brak szacunku dla uczuc dzieci.
Druga sprawa - jezeli rodzice nie sa po rozwodzie - to po jakie licho ojciec przedstawia dzieciom swoje "kolezanki"???? Oficjalnie pomimo, ze nie mieszkaja razem - wg prawa, oraz dla dzieci sa najzwyczajniej na swiecie malzenstwem. Dzieci maja prawo do ostaniej chwili ludzic sie, ze rodzice sie pogodza - to jest swiete prawo dziecka i tej nadziei nie mozna im zabierac. Uwazam, ze to gruba pomylka przedstawianie swoich "kolegow" i "kolezanek" ze strony rodzicow w trakcie trwania malzenstwa.
Na koncu - taka uwaga pod rozwage - jezeli ex twojego partnera maltretuje psychicznie dzieci swoimi krzykami, to raczej dzieci powinne zostac przy nim, a nie przy niej - ale nie wynika z twojego postu, ze zalezy mu na uzyskaniu wylacznosci prawa wychowywania dzieci, aby je "ratowac" - wiec ta historia z krzykami tylko z jej strony przy dzieciach bralabym z przymruzeniem oka, no ale jak masz tak wiele zrozumienia dla placzu w sluchawke pijanego faceta - to rozumiem, ze cie to wzrusza.
niki12345678 napisał/a:Poznalam niedawno dzieci mojego partnera i niby bylo ok chociaz widzialam ze córka byla zmieszana. I pozniej facet jak się z nimi spotkał to córka mu postawiła ultimatum ze albo one albo ja i ze ona nie rozumie jak tata moze się z kolezanka przytulać zamiast z mama. I ze ona tego nie akceptuje. Facet sa w trakcie rozwodu .
Mysle, ze tutaj jest pies pogrzebany. Po jakie licho na pierwszym spotkaniu z corka musialas sie przytulac? Powaznie nie mogliscie sie spotkac na terenie neutralnym - na krotko, na placu zabaw w jakims parku albo na spacerze, w kinie? Kiedy corka (w sensie jej radosc) bylaby najwazniejsza dla ciebie i dla jej ojca? Ja tutaj widze naprawde brak zdrowego rozsadku z dwoch stron. Zwyczajny brak szacunku dla uczuc dzieci.
Druga sprawa - jezeli rodzice nie sa po rozwodzie - to po jakie licho ojciec przedstawia dzieciom swoje "kolezanki"???? Oficjalnie pomimo, ze nie mieszkaja razem - wg prawa, oraz dla dzieci sa najzwyczajniej na swiecie malzenstwem. Dzieci maja prawo do ostaniej chwili ludzic sie, ze rodzice sie pogodza - to jest swiete prawo dziecka i tej nadziei nie mozna im zabierac. Uwazam, ze to gruba pomylka przedstawianie swoich "kolegow" i "kolezanek" ze strony rodzicow w trakcie trwania malzenstwa.
Na koncu - taka uwaga pod rozwage - jezeli ex twojego partnera maltretuje psychicznie dzieci swoimi krzykami, to raczej dzieci powinne zostac przy nim, a nie przy niej - ale nie wynika z twojego postu, ze zalezy mu na uzyskaniu wylacznosci prawa wychowywania dzieci, aby je "ratowac" - wiec ta historia z krzykami tylko z jej strony przy dzieciach bralabym z przymruzeniem oka, no ale jak masz tak wiele zrozumienia dla placzu w sluchawke pijanego faceta - to rozumiem, ze cie to wzrusza.
To pierwsze spotkanie z jego dziećmi było dla nas zaskoczeniem bo była nie poinformowała go wcześniej o tym tylko przywiozła i wyrzuciła dzieci pod domem.
A co do tego przytulenia to wtedy o tym nie pomyślałam i dopiero teraz to do mnie dotarło, że źle zrobiłam. Jestem młoda, nie mam dzieci więc nie mam doświadczenia z dziećmi i z dziecięcą psychiką.
Co do tego przedstawiania to w sumie masz rację. Dopóki małżeństwo trwa to dzieci mają nadzieję a jak widzą tatę z nową panną to boli to. Nie wiem czy wspominałam o tym, ale wtedy pod domem jak jego była wysiadła z auta to zaczeła wyklinać mojego i mnie się pytała czy wiem, że On ma dzieci i żonę i na końcu dodała, że zabieram dzieciom ojca. Dzieci to wszystko słyszały.
12 2016-12-25 15:56:16 Ostatnio edytowany przez celinienne (2016-12-25 16:01:31)
pod domem jak jego była wysiadła z auta to zaczeła wyklinać mojego i mnie się pytała czy wiem, że On ma dzieci i żonę i na końcu dodała, że zabieram dzieciom ojca. Dzieci to wszystko słyszały.
i po calym zajsciu, jakby nigdy nic, nie zeszlas "ze sceny"(nie wyszlas), tylko zostalas z zonatym facetem i sie przytulalas do niego? Akurat tutaj - wydaje sie, ze nie tylko dzieci sie ludza, ze ojciec wroci do domu. Jakby nie bylo - w tym ukladzie masz romans z zonatym mezczyzna i to ty jestes "ta trzecia". Przepraszam, ale Twoja postawa nie jest do obrony - w moich oczach.
13 2016-12-26 00:44:47 Ostatnio edytowany przez josz (2016-12-26 00:46:15)
Nie wiem czy wspominałam o tym, ale wtedy pod domem jak jego była wysiadła z auta to zaczeła wyklinać mojego i mnie się pytała czy wiem, że On ma dzieci i żonę i na końcu dodała, że zabieram dzieciom ojca. Dzieci to wszystko słyszały.
Faktycznie, jego żona takim przedstawieniem w obecności dzieci, dała dowód swojej "wielkiej miłości" do męża, a przede wszystkim do dzieci.
Trafił się Wam ciężki przypadek zawziętej, nieustępliwej kobiety, która zrobi wszystko, żeby zatruć jemu i Wam życie, nie bacząc na dobro dzieci.
Jeżeli prawdą jest, że oni nie mieszkają razem od kilku lat (jesteś tego pewna?), to co powstrzymywało go do tej pory, przed rozwodem?
W to całe bagno wciągnął Ciebie, niestety na ten moment, jesteś kochanką żonatego faceta.
Niki, nie będzie lepiej, zdaj sobie z tego sprawę, nawet jeśli on w końcu się rozwiedzie, gdy zamieszkacie razem, ta kobieta nie odpuści, no, może złagodnieje dopiero wtedy, gdy sama znajdzie partnera.
Jego dzieci zawsze będą u niego na pierwszym miejscu, to dla nich i dla kaprysów żony będzie zmieniał Wasze wcześniejsze plany, Ty zawsze będziesz na szarym końcu.
Może zrozumiesz, po kilku latach walki i rozczarowań. Poczytałaj wpisy "tych drugich" - http://www.netkobiety.pl/t18720.html
A może oni się wcale nie rozwodzą od kilku lat, stąd reakcja żony?....
Porozmawiaj z nim szczerze. Powiedz że martwisz się. Córka jest mała ale zrozumie. O ile jej matka nie będzie ingerować. Zaproponuj wspólne wyjście np jakieś zoo, wycieczka kiedy dzieci są u partnera. Możesz nie lubić ich mamy ale powiedz dziecku coś miłego o niej. Np że jest bardzo piękną dziewczynką jak jej mamusia. Na pewno inaczej spojrzy na ciebie a jej matka nie będzie miała do czego się przyczepić Staraj się zbliżyć trochę ale jak koleżanka. I ustal z partnerem że np na początku zachowujecie się przy dzieciach jak znajomi. Z czasem dojrzeją. Powodzenia