Mieszkam, żyje i próbuje być szczęśliwym człowiekiem na Sycylii.... Ale już od jakiegoś czasu, a dokładnie po moim ostatnim pobycie w Polsce zastanawiam się czy to jest naprawdę to czego potrzebuje.... Nie jestem pewna moich uczuć do partnera (od 14 lat jesteś razem).... Co to znaczy? Gotuje, sprzątam I oglądam telenowele... A gdzie moje życie? Jestem bardzo atrakcyjna kobietą, a czuje się jak worek na ziemniaki, próbuję zmienić coś, ale wszystko jest bez sensu, nic nie działa... Udaje że jestem szczęśliwa
"Gotuje, sprzątam I oglądam telenowele... A gdzie moje życie?"
Ale on chyba nie zamyka Cię na siłę w domu? Jeśli nie zaczniesz robić czegoś, co Cię satysfakcjonuje, to będziesz wiecznie nieszczęśliwa, czy to na Sycylii, czy w Polsce, czy jeszcze gdzie indziej.
A skoro zupełnie nic nie sprawia Ci przyjemności, to udaj się do psychologa, bo to nie jest normalne.
Oczywiście, że nie zamyka mnie w domu, próbuję cieszyć się życiem, pracuje a najlepiej to już 12 godzin dziennie....
Ale w moim związku gdzie źle się czuję... Nie ma namiętności nie ma dialogu.... Jest tylko on i jego świat... A ja? Gdzie jestem?
Możesz od razu się rozstać lub próbować wzniecić ogień. Porozmawiaj z nim, zacznijcie wychodzić na randki, znajdźcie jakieś hobby razem.
Dokładnie. Wiadomo, że po tylu latach dochodzi do rutyny, niektórzy zaczynają żyć razem, ale jednak obok siebie.
Randki????? Hmmm Być może!!!! Rutyna na 100%
Właśnie zdałam sobie sprawę, że szukam oparcia u zupełnie obcych ludzi... A nie u tak zwanej najbliższej osoby... I to jest bardzo smutne
Oddaliliście się od siebie. Teraz tylko pytanie czy chcecie się znowu zbliżyć? Porozmawiajcie.