Mam kolegę, z którym dawno, dawno temu łączyła nas "miłość jednego lata". Kontakt utrzymujemy do dziś, ale jest to kontakt bardzo powierzchowny, głównie przez media społecznościowe. Z racji tego, że mamy podobne zainteresowania, on "lubi" moje aktywności, a ja jego. Żadnych dwuznaczności, żadnych komentarzy.
Jego żonę poznałam, zanim została jego żoną; stosunki między nami były poprawne ale raczej w kierunku "lepiej, żeby cię tu nie było, więc spadaj...".
Aż tu nagle ona zaczęła "lubić" wszystkie moje aktywności, komplementować mnie, a nawet o zgrozo zaprosiła do siebie "bo dawno się nie widzieliśmy...".
Może widzę coś czego nie ma, ale czego ona ode mnie chce?
Dodam jeszcze, że ta "miłość jednego lata" działa się pod jej nosem, więc jestem ostatnią osobą którą chciałaby spotkać, znać, zaprosić...