Tylko sie ranimy ... cos z tego bedzie...? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Tylko sie ranimy ... cos z tego bedzie...?

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 16 ]

Temat: Tylko sie ranimy ... cos z tego bedzie...?

Witacie... strasznie dlugo zastanawialam sie jak moge wyrzucic to wsyztsko z siebie a jest mi coraz ciezej. Mam 23 lata Pochodze z małej miejscowości , te same miejsc , Ci sami znajomi od x lat i ON..od 3 lat. Nie miałam nigdy szczescia do przyjaciółek , najlepiej dogadaywalam sie z chłopakami moze dlatego ze nie cierpie obgadywania , ocniania i wywzszania sie przez inne kobiety... prawdopdobnie dlatego ze sama doswiadczyłam tego przez moje " przyjaciółki " przez 18 lat.... tak, taka glupia bylam ze mogły mnie ponizac i mowic jaka jestem beznadizjna dla nich , ale nie rezygnowałam z tej " znajomosci " bo mialam tylko je... po jakims czasie poznałam mojego chłopaka. Wszytsko było dobrze na poczatku, nawet nabrałam takjej dwagi zeby zerwac znajomość z tymi " przyjaciólkami " i myslalam ze Pana Boga za nogi złapalam... Było dobrze ale nie za dobrze jednak ja za kazdym razem dawałam mu szanse... były wyzwiska( nie mial najmniejszych podstaw zeby mnie wyzywac od szmat bo byłam wierna jak zadna mysle), picie do upadłego , robienie scen zazdrosci przy wszystkich... ale chyba ze strachu ze zostane sama nie odeszłam... rozmawiałam , prosilam... nawet był moment ze z tego wszystkiego mamie powiedzialam o pewnych sprawach ( teraz wiem ze nie powinnam bo sie martwiła_) nawet ona mowiła zebym nie była z nim... eh.. mineły 3 lata jak jestesmy razem . Zareczyliśmy sie w lipcu tego roku... Byłam szczesliwa ... CAle zycie uchodzilam za najgorsza , najbiedniejsza , najbrzydsza... a nagle chłopak , zareczyny... radośc. Wyjechalismy za granice zeby troche zarobic... i tu sie zaczeło. Nie ugotowane, nie podane, nie posprzatane przy kazdej kłotni wyzwiska od najgorszysz.... I oczywiscie jaka to ja jestem bezadziejna dlatego nie mam juz przyjaciólek.... i niedlugo wracamy a ja przez 5 miesiecy przepłakalam 4 cale. Dzisiaj leze i sie zastanawiam czy ja oprocz złosci czuje cos jeszcze. Ptrafił byc miły Oczywiscie ze tak !sniadanie do łozka , gotowanie razem, spacer, zakupy, miłe słowka. Uwierzcie mi ze ja zawsze byłam dziewczyna pełna egergii, radosna , usmiechnieta ! ta radośc znikła 3 lata temu. Zarzuca mi ze jestem smutna i nudna nie chce wychodzic.... ale niech mi ktos powie jakim sposobem mam byc wesoła jezeli boje sie ze jak pojdziemy na impreze upije sie i zaczna sie wyzwiska . Potrafił wracajac z imprezy zostawic mnie 4 km od domu w nocy i tak wracalam sama..... JA tez mam swoje za uszami. Kiedy szyłama tco jak sie odzywał nie bylam obojetna bronilam sie tym samym a nawet przynam sie ze uderzylam go nie raz ale to juz bylo silniejsze odemnie. Moze i jest naerwowy ale to co stalo sie ze mna , zmienilam sie strasznie na gorsze.... Pewnie narobiłam duzo błedow w pisowni ale pisze to przez łzy i nie chce hejtu tylko rady, jakies słowo. dzieki.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Tylko sie ranimy ... cos z tego bedzie...?

Pozwolę sobie zacytować tytuł, ponieważ po nim to naprawdę nie warto już nic więcej dodawać.

Tylko sie ranimy ... cos z tego bedzie...?

Tak będzie coś z tego, będziecie ranili się dalej.

Z 5 miesięcy 4 przepłakałaś, masz jakieś wątpliwości jak będzie wyglądała statystyka płaczu w kolejnych 5? Kobieto, ze związków, w których zachodzą takie sytuacje jak Twoja człowiek odpowiedzialny za siebie szybko się ewakuuje. Następnie, a może nawet w trakcie, poszukuje psychologa, aby ułożyć sobie w głowie to co mu się przydarzyło, załapać dystans i z tym dystansem ocenić nie tylko zachowanie partnera, ale również własne. Na podstawie tej oceny należy albo podjąć dalszą pracę nad sobą, albo... nie właściwie nie ma drugiego wyjścia. W toksycznych relacjach, nawet jeśli początkowo jedna osoba była toksyczna, a druga normalna, na koniec już są toksyczne obie.

3

Odp: Tylko sie ranimy ... cos z tego bedzie...?
Mamidełko napisał/a:

Pozwolę sobie zacytować tytuł, ponieważ po nim to naprawdę nie warto już nic więcej dodawać.

Tylko sie ranimy ... cos z tego bedzie...?

Tak będzie coś z tego, będziecie ranili się dalej.

Z 5 miesięcy 4 przepłakałaś, masz jakieś wątpliwości jak będzie wyglądała statystyka płaczu w kolejnych 5? Kobieto, ze związków, w których zachodzą takie sytuacje jak Twoja człowiek odpowiedzialny za siebie szybko się ewakuuje. Następnie, a może nawet w trakcie, poszukuje psychologa, aby ułożyć sobie w głowie to co mu się przydarzyło, załapać dystans i z tym dystansem ocenić nie tylko zachowanie partnera, ale również własne. Na podstawie tej oceny należy albo podjąć dalszą pracę nad sobą, albo... nie właściwie nie ma drugiego wyjścia. W toksycznych relacjach, nawet jeśli początkowo jedna osoba była toksyczna, a druga normalna, na koniec już są toksyczne obie.



Tez nie jest tak, ze tak przez 3 lata jest chamem... były momenty dobre a nawet byl czas ze bylo bardzo dobrze. Jednka po jakims czasie wszytsko wraca za kazdym razem... boje sie samotności .. nie jest złym czlowiekiem ja staram sie widziec co najlpesze w kazdym czlowieku ale tu juz mi horyzontu brakuje..

4 Ostatnio edytowany przez Mamidełko (2016-12-06 13:35:31)

Odp: Tylko sie ranimy ... cos z tego bedzie...?

Początki związku nawet z psychopatą bywają dobre, a dopiero po czasie wychodzą różne kwiatki. Człowieka trzeba widzieć całego, a nie skupiać się na tym co najlepsze, dzięki temu mamy pełen obraz sytuacji. Niestety jak już zaczyna być "po chamsku", to te zachowania lubią się wzmacniać i trudno jest samemu cokolwiek z tym zrobić, w tym pomagają specjaliści - psycholog, psychiatra.
Pytanie dla Ciebie do przemyślenia dlaczego boisz się samotności?

edit: Przemoc w rodzinie bierze się między innymi z braku reakcji zarówno osoby poszkodowanej jak również jej otoczenia. Otoczenie zareaguje tylko wtedy, jeśli będzie miało świadomość, że coś się dzieje, zatem wyrzuć przez okno stwierdzenie, że nie powinnaś mówić mamie/siostrze/przyjaciółce, że ktoś Ciebie źle traktuje, albo że masz wątpliwości. Jeśli czujesz się krzywdzona, a nie masz w sobie pewności co z tym fantem zrobić, to po to masz bliskie osoby, żebyś mogła z nimi o tym porozmawiać.

5 Ostatnio edytowany przez SexyLady02 (2016-12-06 13:42:22)

Odp: Tylko sie ranimy ... cos z tego bedzie...?

Wróć do domu i odejdź od niego. Jesteś młodą dziewczyną, całe życie przed tobą. Nie marnuj go na bycie w toksycznym związku. On wykorzystuje Cię, manipuluje tobą i poniża na każdym kroku. A ty przez niego powoli tracisz siły i poczucie bezpieczeństwa,  pewność siebie. Jeśli chcesz by było jak dawniej, to zerwij z nim. I pod żadnym pozorem nie wierz w naglą odmianę być może  w jego zachowaniu i traktowaniu ciebie.  To pozory tylko, by cię zatrzymać. Zostaniesz z nim, to wróci co było...Daj sobie szansę na wspólne szczęśliwe życie z mężczyzną, który naprawdę będzie Cię kochał i szanował.

6

Odp: Tylko sie ranimy ... cos z tego bedzie...?

To przecież jasne, że muszą być przebłyski normalności.
On doskonale wie, kiedy przegina, wtedy włącza tryb "miły chłopiec".
Przecież gdyby od początku non-stop był taki, to odeszłabyś od niego już dawno, bo zwyczajnie nie wytrzymałabyś tego.
Takie okresy pozornego spokoju i normalności naginają Twoja cierpliwość i poczucie realności.

To jak z żabą, która wrzucona do gorącej wody natychmiast wyskakuje.
A wrzucona do zimnej, siedzi w niej sobie i siedzi do momentu w którym wolno podgrzewana ugotuje się na twardo ...

Jaką masz teraz perspektywe w takim układzie ?
Za 20 lat powiesz sobie, że tylko 19 było przepłakanych ?

7

Odp: Tylko sie ranimy ... cos z tego bedzie...?

Juz nie raz pdchodzilam... ale z dnia na dzien bylo coraz ciezej... on ma dziwna tendencje to szantazowania mnie ze powie wszytskim ze go uderzyłam albo rzucałam wyzwiskami.... uwierzcie mi albo nie ja sama doskonale o tym wiem ze to bylo zle ale silniejsze niz zachowanie spokoju gdzy ktos obraza... nie jestem swieta wiem.

8

Odp: Tylko sie ranimy ... cos z tego bedzie...?

Macie racje , wroce poszukam dobrego psychologa i dam sobie czas.... obym wytrzymala z postanowieniem

9

Odp: Tylko sie ranimy ... cos z tego bedzie...?
karola3748 napisał/a:

(...) obym wytrzymala z postanowieniem

W chwilach zwątpienia w słuszność decyzji wyobraź sobie swoje z nim życie za 5, 10, 15 lat. Zwykle taka perspektywa przywraca do pionu.

10

Odp: Tylko sie ranimy ... cos z tego bedzie...?

Jak dla mnie, to idiotyczna ta jego nagła szczerość i otwartość.
Rozumiem, że o swoim zachowaniu w stosunku do Ciebie, o wyzwiskach - również wszystkim powie, tak ?
Czy może ta jego szczerość jest jednak wybiórcza i jego samego nie dotyczy ?
Chyba sama widzisz, jakie to jest słabe.
To w ten sposób chce Cię przekonać do tego, żebyś nie odchodziła ?
Szantażem własnie ??

Nie dobrocią, nie miłością.
Nie propozycją pracy nad związkiem, nawet nie obietnicami, tylko właśnie szantażem ?
Słabe to strasznie.

A Ty nie płacz, wysmarkaj się i głowa do góry.
Zadbaj o siebie. Posłuchaj sama siebie. Zaopiekuj się sobą i o siebie się zatroszcz.
W pierwszej kolejności.

11

Odp: Tylko sie ranimy ... cos z tego bedzie...?

Nie,nic z tego nie będzie .

12

Odp: Tylko sie ranimy ... cos z tego bedzie...?

Nie,nic z tego nie będzie .

13

Odp: Tylko sie ranimy ... cos z tego bedzie...?
karola3748 napisał/a:

Juz nie raz pdchodzilam... ale z dnia na dzien bylo coraz ciezej... on ma dziwna tendencje to szantazowania mnie ze powie wszytskim ze go uderzyłam albo rzucałam wyzwiskami.... uwierzcie mi albo nie ja sama doskonale o tym wiem ze to bylo zle ale silniejsze niz zachowanie spokoju gdzy ktos obraza... nie jestem swieta wiem.

Trudno, stało się, zrobiłaś co zrobiłaś, nie cofniesz czasu, weź to na klatę i wytrzymaj. Jak opowie to co się strasznego stanie? Z doświadczenia powiem Ci, że ludzie dla których jesteś bliska i ważna, nawet w to nie uwierzą, a jeśli mieliby wątpliwości przyjdą do Ciebie to wyjaśnić i będziesz z tym mogła zrobić co chcesz. Najlepiej opowiedzieć prawdę ze szczegółami, a możesz nawet go wyprzedzić i sama opowiedzieć ważnym dla Ciebie osobom jak to było/jest.
Mnie też kiedyś facet szantażował jakimiś pierdołami i wiesz co? Dopiero jak mi wywalił, że się zabije jeśli go zostawię, dotarło do mnie, że te szantaże to szantaże, ściema na resorach, śmiech na sali, kpina ze związku. Po prostu słabizna, jego słabizna, bo to słabi goście są co szantażują drugiego człowieka, żeby z nimi byli. Zostaw go i niech się ciska pajac ile mu w duszy gra, chociaż wątpię, żeby to zrobił, ponieważ będzie się bał, że pokaże jaki sam jest - tchórz i manipulant.

14 Ostatnio edytowany przez Monoceros (2016-12-07 00:35:52)

Odp: Tylko sie ranimy ... cos z tego bedzie...?
karola3748 napisał/a:

Witacie... strasznie dlugo zastanawialam sie jak moge wyrzucic to wsyztsko z siebie a jest mi coraz ciezej. Mam 23 lata Pochodze z małej miejscowości , te same miejsc , Ci sami znajomi od x lat i ON..od 3 lat. Nie miałam nigdy szczescia do przyjaciółek , najlepiej dogadaywalam sie z chłopakami moze dlatego ze nie cierpie obgadywania , ocniania i wywzszania sie przez inne kobiety... prawdopdobnie dlatego ze sama doswiadczyłam tego przez moje " przyjaciółki " przez 18 lat.... tak, taka glupia bylam ze mogły mnie ponizac i mowic jaka jestem beznadizjna dla nich , ale nie rezygnowałam z tej " znajomosci " bo mialam tylko je... po jakims czasie poznałam mojego chłopaka. Wszytsko było dobrze na poczatku, nawet nabrałam takjej dwagi zeby zerwac znajomość z tymi " przyjaciólkami " i myslalam ze Pana Boga za nogi złapalam... Było dobrze ale nie za dobrze jednak ja za kazdym razem dawałam mu szanse... były wyzwiska( nie mial najmniejszych podstaw zeby mnie wyzywac od szmat bo byłam wierna jak zadna mysle), picie do upadłego , robienie scen zazdrosci przy wszystkich... ale chyba ze strachu ze zostane sama nie odeszłam... rozmawiałam , prosilam... nawet był moment ze z tego wszystkiego mamie powiedzialam o pewnych sprawach ( teraz wiem ze nie powinnam bo sie martwiła_) nawet ona mowiła zebym nie była z nim... eh.. mineły 3 lata jak jestesmy razem . Zareczyliśmy sie w lipcu tego roku... Byłam szczesliwa ... CAle zycie uchodzilam za najgorsza , najbiedniejsza , najbrzydsza... a nagle chłopak , zareczyny... radośc. Wyjechalismy za granice zeby troche zarobic... i tu sie zaczeło. Nie ugotowane, nie podane, nie posprzatane przy kazdej kłotni wyzwiska od najgorszysz.... I oczywiscie jaka to ja jestem bezadziejna dlatego nie mam juz przyjaciólek.... i niedlugo wracamy a ja przez 5 miesiecy przepłakalam 4 cale. Dzisiaj leze i sie zastanawiam czy ja oprocz złosci czuje cos jeszcze. Ptrafił byc miły Oczywiscie ze tak !sniadanie do łozka , gotowanie razem, spacer, zakupy, miłe słowka. Uwierzcie mi ze ja zawsze byłam dziewczyna pełna egergii, radosna , usmiechnieta ! ta radośc znikła 3 lata temu. Zarzuca mi ze jestem smutna i nudna nie chce wychodzic.... ale niech mi ktos powie jakim sposobem mam byc wesoła jezeli boje sie ze jak pojdziemy na impreze upije sie i zaczna sie wyzwiska . Potrafił wracajac z imprezy zostawic mnie 4 km od domu w nocy i tak wracalam sama..... JA tez mam swoje za uszami. Kiedy szyłama tco jak sie odzywał nie bylam obojetna bronilam sie tym samym a nawet przynam sie ze uderzylam go nie raz ale to juz bylo silniejsze odemnie. Moze i jest naerwowy ale to co stalo sie ze mna , zmienilam sie strasznie na gorsze.... Pewnie narobiłam duzo błedow w pisowni ale pisze to przez łzy i nie chce hejtu tylko rady, jakies słowo. dzieki.

Wiej kobieto! Jak najszybciej. Nie wierz Disney'owi, nie ma czegoś takiego, że po odprawieniu magicznego rytuału zaślubin mąż zmieni się w idealnego księcia. Życie to nie bajka. Ludzie się nie zmieniają tylko dlatego, że tego sobie życzysz i mocno, mocno o tym marzysz.

Jeśli chcesz, żeby w twoim małżeństwie pojawiły się następujące rzeczy:
- wyzwiska
- picie do upadłego
- robienie scen zazdrosci przy wszystkich
- zarzuty, że "Nie ugotowane, nie podane, nie posprzatane przy kazdej kłotni wyzwiska od najgorszysz.... I oczywiscie jaka to ja jestem bezadziejna dlatego nie mam juz przyjaciólek...."
- I przepłakanie 80% czasu, który spędzacie razem
- Leżenie i zastanawianie się,  czy oprócz złości czujesz coś jeszcze
- zarzuty, że jesteś smutna i nudna
- wracanie samej ze wspólnej imprezy

to zostań z nim. Jeżeli bardziej boisz się samotności niż tego wszystkiego co powyżej ^^^^ codziennie przez całe swoje małżeństwo, to zostań z nim.

15

Odp: Tylko sie ranimy ... cos z tego bedzie...?

Zostaw go zerwij ten zwiazek to zwykły wygodnicki egoistyczny drań. Zmarnujesz zycie. Będzie bolało a może poczujesz ulgę. I żadnych powrotów obiecanek rozmów. To hiena cudzego zycia.

16 Ostatnio edytowany przez Kimi93 (2016-12-08 08:30:22)

Odp: Tylko sie ranimy ... cos z tego bedzie...?

CO TY Z NIM ROBISZ JESZCZE? zostawił Cię 4 km od domu? Dobrze, że nic Ci się nie stało a gdyby tak było i cudem być przeżyła też by to była Twoja wina?
Przeczytaj sobie mój temat "walczyć o tą miłość ?" Sądzę, że to podobna sytuacja może mam przyjaciółki ale nie są ze mną 24 h wink Masz mamę więc nie jesteś samotna! smile jest tyle ludzi na świecie... nie wierze, że wszyscy mają w głowie "chętnie ją poniżę" troszkę wiary w siebie tongue
Powie, że go uderzyłaś? ojej... Mój były też powiedział o mnie złe rzeczy przy psiapsiółkach a o sobie żadnej (tak jak napisałam w swojej sytuacji) MIŁE !
Niech o sobie powie, złe rzeczy.
Chcesz być jego służącą ? a on rączek nie ma? PRZYNIEŚ, PODAJ, POZAMIATAJ!! DAJ SOBIE SPOKÓJ !
NIE TŁUMACZ GO!
SZANUJ SIĘ I NIE MARNUJ CZASU NA NIEGO ŻYCIE JEST JEDNO :* Będzie Ci trudno na początku wiadomo ale dasz radę smile
3mam kciuki smile

Posty [ 16 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Tylko sie ranimy ... cos z tego bedzie...?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024