Witam wszystkich!
Opowiem Wam moja historię.
Jakiś czas temu rozstałem się z narzeczoną, byliśmy razem ponad 6 lat.
Na początku wszystko pięknie, ładnie sielanka, ale ostatnie pół roku to była gehenna dla jednej i drugiej strony. W związek wkradła się rutyna, nuda. Ja po czasie teraz myślę, że zacząłem szukać sobie emocji i zacząłem uganiać się za koleżanką (która jak sie okazało wykorzystywała mnie i miała mnie gdzieś). Moja eks raz, drugi wytrzymała , że wolę się spotkać z koleżanka, ale wreszcie stwierdziła, że ma dość i to koniec i się wyprowadza. Zostałem sam, jak palec w domu.
Na początku ona mnie dość często odwiedzała, utrzymywaliśmy koleżeński kontakt, a nawet bardziej skoro się całowaliśmy czy uprawialiśmy seks.
Ja nie mogłem znieść samotności i życia singla, więc zacząłem randkować. Znalazłem sobie dziewczynę sporo młodszą, bo o 10 lat. Początkowo myślałem, że przy nowej kobiecie dostrzegę to co w życiu jest najważniejsze i że chcę wrócić do mojej eks, tym bardziej, że eks mówiła że za mną tęskni i o mnie myśli.
Ale ja chcąc być fair w stosunku do mojej obecnej dziewczyny, odkąd jesteśmy razem, z eks nie spotkałem się w ogóle, jedynie raz na tydzień pisząc do siebie co tam słychać itp. I z każdym kolejnym spotkaniem przy mojej nowej kobiecie czułem się coraz lepiej, czułem się jakbym się na nowo narodził, coś pięknego !
Po rozstaniu z eks, ona mając długoletniego przyjaciela, którego znała zanim my się poznaliśmy, zaczęła się z nim spotykać i widywać b.często, tu kino, tam kawka, spacer etc. Aż w końcu on wyznał, że coś do niej czuje i ....wylądowali w łóżku... Moja eks twierdzi, że nie może z nim być, przynajmniej na chwilę obecną, myśli o mnie, tęskni (i on ponoć o tym wie). Początkowo myślałem, że nasze rozstanie miało być wylaniem kubła zimnej wody na moją głowę, żebym się ogarnął i zobaczył co tracę i co dla mnie powinno być (a w zasadzie kto) najważniejsze na świecie. Taka chwilowa separacja. Jednak dla mnie fakt, że ona poszła z przyjacielem do łóżka(a może się w nim zakochuje też?) , sprawiło to, że spaliła za sobą most i dla mnie to już jest na 101 % zamknięty rozdział...
Eks zawsze była dla mnie dobra, mogłem na nią liczyć w najtrudniejszych chwilach, jest dobrą osobą i jej facet będzie miał z nią dobrze. Ja chcę żeby ona była szczęśliwa i ona chce, żebym ja też był. Myślałem naprawdę, że za jakiś czas wrócimy do siebie, ale akcja z przyjacielem przekreśliła wszystko totalnie...
Poniekąd obawiam się spotkać z eks, bo skoro ona o mnie myśli czy tęskni, to może chciałaby odbudować relację ? Ale ja nie mogę. Nie mogę zrobić tego, bo mam dziewczynę i bym nie mógł nigdy więcej jej spojrzeć w oczy jak i sobie również...
Nie miałem komu tego powiedzieć, więc napisałem tutaj.
Komu się chciał czytać moje wypociny - dziękuję i pozdrawiam