weganizm partnera - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 85 ]

1

Temat: weganizm partnera

Witam,
Znalazlam to forum i postanowilam napisac bo juz sama nie wiem jak sobie z tematem poradzic. Moj parner jest weganinem. Nigdy mi to jakos szczegolnie nie przeszkadzalo, do momentu kiedy zrodzil sie plan wspolnych dzieci. No i tu pojawil sie problem. On stanowczo, radykalnie uwaza ze dzieci powinny byc weganami. Ja przegrzebalam mnostwo literatury na ten temat no i nie jestem do konca przekonana. Raz ze argumenty weganizmu mnie nie przekonuja, szczegolnie ze ta dieta wymaga suplementacji. No i nie chcialabym eksperymentowac na wlasnych dzieciach czy jest faktycznie taka zdrowa w przypadku mlodego, rozwijajacego sie organizmu. Wszelakie proby rozmowy na ten temat z moim partnerem koncza sie klotnia. Mam nawet wrazenie ze to juz sie ociera o dyskusje rodem 'ktora religia jest wlasciwsza'. W chwili obecnej, po ostatniej ostrej wymianie zdan zwyczajenie ze soba nie rozmawiamy. No i widze ze on sie z tym mota, ja tez, ale nie chce siadac do kolejnej rozmowy nie majac swiezych argumentow badz alternatyw wyjscia z sytuacji, bo znowu skonczy sie to klotnia. Natkobiety, poradzcie prosze jak ja mam jeszcze z nim rozmawiac, bo osiwieje przedwczesnie.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: weganizm partnera

Był weganinem od dziecka, czy sam w dorosłym wieku podjął świadomą decyzję dotyczącą swojego zdrowia i diety? Oczywiście, że to drugie, więc niech się nie robi świętszy od papieża. Dla małego dziecka weganizm może być bardzo niebezpieczny. Suplementacja i stała kontrola są wymogiem, a na szali jest prawidłowy rozwój, a nawet życie.

3

Odp: weganizm partnera

No jest tak jak mowisz, moje argumenty, nawet slowa w przyplywie emocji brzmialy dokladnie tak samo i stad sie wziely awantury. Jest weganinem, stosunkowo nawet od niedawna i nie wiem co sie stalo ze nagle mu do glowy odbilo. Bo inaczej tego nie moge nazwac. Ale z drugiej strony co mam zrobic? przekreslic zwiazek przez rozterki czy jesc dynie czy indyka..

4

Odp: weganizm partnera

Standardowy neofita.

Tu nie chodzi tylko o dynię czy indyka, ale o zdrowy rozwój dziecka. Mając taki reżim diety musielibyście bardzo, ale to bardzo pilnować tego co je i suplementacji. Dziecko będzie musiało być pod stałą i częstą kontrolą lekarza. Bez częstych badan też się nie obędzie. Potem w żłobku, przedszkolu i szkole znowu schody będą... Pole wyborów będziecie mieli mocno ograniczone. Jeżeli on bierze na siebie pilnowanie tego wszystkiego, latanie z dzieckiem po lekarzach i dostarczanie właściwego jedzonka przez lata, to proszę bardzo. Tym samym bierze na siebie dodatkowy etat. Tak jakby przy dziecku i tak było za mało do robienia...

5

Odp: weganizm partnera
Klio napisał/a:

Standardowy neofita.

Tu nie chodzi tylko o dynię czy indyka, ale o zdrowy rozwój dziecka. Mając taki reżim diety musielibyście bardzo, ale to bardzo pilnować tego co je i suplementacji. Dziecko będzie musiało być pod stałą i częstą kontrolą lekarza. Bez częstych badan też się nie obędzie. Potem w żłobku, przedszkolu i szkole znowu schody będą... Pole wyborów będziecie mieli mocno ograniczone. Jeżeli on bierze na siebie pilnowanie tego wszystkiego, latanie z dzieckiem po lekarzach i dostarczanie właściwego jedzonka przez lata, to proszę bardzo. Tym samym bierze na siebie dodatkowy etat. Tak jakby przy dziecku i tak było za mało do robienia...

I to jest argument i jakas alternatywa, dziekuje!

6

Odp: weganizm partnera

Proszę bardzo. Przy okazji: kto obecnie przygotowuje wegańskie posiłki?

7

Odp: weganizm partnera

Zalezy. Ja nie wchodze jemu w droge, ani on w moja. Ja jem tradycyjnie, aczkolwiek tez mam swoje nawyki typu kupuje jajka od starszego dziadka posiadajacego dom na odludziu i tam swoje kury. U niego rowniez kupuje drob. W sezonie letnim robie przetwory, uprawiam dwie dyscypliny sportowe i odzywiam sie zdrowo. Zazwyczaj ja przygotowuje sobie posilki, a on swoje. Chyba ze wroce z pracy i nie mam sily to wsune cos z jego obiadu. Z kolei jak on ma ciezki dzien albo wraca z pracy (jest pilotem) to ja jemu cos ugotuje, nie mam z tym zadnego problemu. Dogadujemy sie i funkcjonujemy jako zwiazek bez wiekszych ekscesow. Tylko ten temat ktory teraz wyszedl mocno podzielil nas pogladowo.

8 Ostatnio edytowany przez Klio (2016-12-02 20:40:30)

Odp: weganizm partnera

No to jest juz dobrze, bo weganin, który w swoim weganizmie potrzebowałby obsługi i podstawiania pod nos, dzieckiem tym bardziej by się nie zajął.
Kolejna sprawa: co Naczelny Weganin Rzeczpospolitej powie na to, ze dajmy na to 8-letnie juz dziecko powie: chcę kotleta! Zgodzi sie na wybór dziecka? Albo później nawet dziecko podrośnie  i samo zdecyduje się na zmianę diety. Wyjdzie, że cała jego bieganina z jedzeniem i do lekarzy na nic... Chyba, że uzna, że to będzie matki wina... big_smile

A dziecku spodoba się talerzyk mamy i zapachy dochodzące z niego. Coś mi się wydaje, że NWR dojdzie do wniosku, że mama powinna przejść na weganizm, żeby dziecku przykrości nie robić...

9

Odp: weganizm partnera

Może zaproponuj mu rozmowę z lekarzem?

10

Odp: weganizm partnera

Poki ja pracuje i dokladam sie do budzety domowego w rownym stopniu, obowiazki domowe dzielone sa po rowno. Nie ma zatem podtykania pod nos. Wiadomo, sa rozne sytuacje i wydaje mi sie w tym temacie rozumiemy sie bez slow. Jak ja czegos potrzebuje, to nawet nie musze prosic ani mowic, tak samo z drugiej strony. Wydaje mi sie, ze weganizm na taka skale (lekarz, badania, zloby, szkola) nie przejdzie, bo nie da sobie fizycznie rady, ale mam argument i wszystko zalezy od niego i tego jak bardzo wierzy w swoje idee i jak mocno jest sie w stanie poswiecic. Tymbardziej ze sam wspominal, ze nie chce miec jedynaka, a ja jestem juz w takim wieku ze w przypadku 2 czy 3 dzieci to juz trzeba raz za razem. Natomiast to w jaki sposob bedzie rozmawial z dzieckiem na temat weganizmu to juz jego broszka, bo ustalilismy jednoglosnie ze zle jest kiedy jedno z rodzicow wchodzi w kompetencje drugiego.
Rozmowa z lekarzem raczej nic nie da, bo wege lekarz mowi jedno, a tradycyjny drugie. Dlatego kompromis z regularna kontrola i badaniami lekarskimi wydaje mi sie najrozsadniejszy.

11 Ostatnio edytowany przez Mamidełko (2016-12-02 21:54:05)

Odp: weganizm partnera

Na Twoim miejscu jeszcze bym z nim ustaliła co będzie jak będziesz karmiła piersią. Żeby się potem nie okazało, że się wkurzy, bo jego dziecko pośrednio karmisz mięskiem.

edit: w ciąży w sumie też, bo w końcu przez te prawie dwa lata będziecie szamać to samo.

12

Odp: weganizm partnera
Mamidełko napisał/a:

Na Twoim miejscu jeszcze bym z nim ustaliła co będzie jak będziesz karmiła piersią. Żeby się potem nie okazało, że się wkurzy, bo jego dziecko pośrednio karmisz mięskiem.

edit: w ciąży w sumie też, bo w końcu przez te prawie dwa lata będziecie szamać to samo.

Ano właśnie! Przecież skoro Ty nie jesteś weganką, to diety wegańskiej dziecko nie będzie miało od początku i tak. Matka jest "niekoszerna" i jej mleko też... big_smile

13

Odp: weganizm partnera

Ciekawe swoją drogą jak weganie tłumaczą karmienie dziecka mlekiem matki, bo to w sumie też produkt odzwierzęcy ;P
A i tak jak dzidzia skończy parę latek i pójdzie do szkoły to szybko się zorientuje, że syfne jedzonko jest bardzo smaczne, na pewno smaczniejsze niż zieleninka. Mnie to się aż nie chce wierzyć, żeby dziecko nie chciało próbować, skoro wszyscy wkoło to jedzą.

14

Odp: weganizm partnera
Mamidełko napisał/a:

Mnie to się aż nie chce wierzyć, żeby dziecko nie chciało próbować, skoro wszyscy wkoło to jedzą.

Bardzo wiele dzieci nie chce probowac miesa bo mieso je po prostu brzydzi. Ciekawosc ciekawoscia ale mieso to nie marchewka.

Na tej samej zasadzie jak mięsozerne dzieci nie sa zbyt ciekawe jak smakuje móżdżek czy gulasz z płuc tongue nawet jezeli wszyscy w kolo to jedza.

Poza tym wegetarianom mięso, ktore nie jest absolutnie świeże po prostu smierdzi tongue

15

Odp: weganizm partnera

mleko matki jest pokarmem matki dla dziecka. Tak samo tlumaczone jest mleko zwierzece, ze przeznaczone jest tylko dla dzieci zwiarzat, nie ludzi. Ja mowie glosno ze zamierzam karmic tak dlugo, jak to mozliwe i tez nie ma z tym problemu. Tak samo w ciazy. Przeciez tymbardziej nie zmienie diety w ciazy. Czytalam ze kobiety weganki decyduja sie w ciazy na diete tradycyjna, ze wzgledu na zelazo itd..Dziwna logika. Ale do faceta te argumenty nie trafialy, przynajmniej mojego.

16

Odp: weganizm partnera
Iceni napisał/a:
Mamidełko napisał/a:

Mnie to się aż nie chce wierzyć, żeby dziecko nie chciało próbować, skoro wszyscy wkoło to jedzą.

Bardzo wiele dzieci nie chce probowac miesa bo mieso je po prostu brzydzi. Ciekawosc ciekawoscia ale mieso to nie marchewka.

Na tej samej zasadzie jak mięsozerne dzieci nie sa zbyt ciekawe jak smakuje móżdżek czy gulasz z płuc tongue nawet jezeli wszyscy w kolo to jedza.

Poza tym wegetarianom mięso, ktore nie jest absolutnie świeże po prostu smierdzi tongue

Tak samo jak dzieci niekoniecznie chca jesc warzywa, zwykle trzeba je do tego przekonywac i namawiac. Wegetarianom mieso smierdzi, ale z tego co zaobserwowalam to tylko tym, ktorzy wegetarianami czy tez weganami sa od zawsze.

17

Odp: weganizm partnera

Malo ktora osoba w naszym klimacie jest predestynowana do diety weganskiej.

Ja bylam laktowegetarianką okolo 7 lat (sporadycznie jadłam tez jajka) a mimo to po 7 latach dostalam rozstroju hormonalnego (prawdopodobnie pierwsza z przyczyn byl niedobor zelaza).

A wrocilam do zdrowia w miesiac jedzac po 4-5 jajek dziennie.


Tak że bądź ostrozna zanim ulegniesz i dasz sie przekonac. Sa ludzie, ktorzy na tej diecie czuja sie swietnie (ale nawet w Indiach, gdzie prawie 30% populacji jest wegetarianinami utrzymane jest w diecie mleko) sa tacy, ktorzy umieraja.

18 Ostatnio edytowany przez Iceni (2016-12-02 23:36:57)

Odp: weganizm partnera
Iceni napisał/a:

Malo ktora osoba w naszym klimacie jest predestynowana do diety weganskiej.

Ja bylam laktowegetarianką okolo 7 lat (sporadycznie jadłam tez jajka) a mimo to po 7 latach dostalam rozstroju hormonalnego (prawdopodobnie pierwsza z przyczyn byl niedobor zelaza).

A wrocilam do zdrowia w miesiac jedzac po 4-5 jajek dziennie.


Tak że bądź ostrozna zanim ulegniesz i dasz sie przekonac. Sa ludzie, ktorzy na tej diecie czuja sie swietnie (ale nawet w Indiach, gdzie prawie 30% populacji jest wegetarianinami utrzymane jest w diecie mleko) sa tacy, ktorzy umieraja.


Edit:  mnie surowe i gotowane mieso zaczelo smierdziec po okolo roku od zaprzestania jedzenia, natomiast pieczone nigdy big_smile


Moja corka przez pierwsze 3 lata mieso jadla normalnie, potem tylko w gosciach ale nigdy sie miesa nie domagala za to za potrawy mączne dalaby sie pokroic.

Efekt byl taki ze zamiast byc zdrowsza byla jedynie grubsza tongue

A przekonanie jej do jedzenia kasz bylo niemozliwe chociaz ja kasze jadalam prawie codziennie smile


Edit2: oczywiscie dzieci weganskich rodzicow, ktorym ta dieta nie szkodzi sa bardziej przystosowane do tej diety. Problem w tym ze (jak to bylo na przyklad u mnie) skutki diety ujawniaja sie po wielu latach (nie wiem jak dlugo twoj partner jest wege, ale jezeli mniej niz 5 lat to fakt, ze sie dobrze czuje jeszcze o niczym nie swiadczy. Kolejne 5 lat zdecyduje smile )

19

Odp: weganizm partnera

Alternatywa ze zrzuceniem obowiazkow zwiazanych z weganizmem dziecka podoba mi sie na tyle, ze jest to perspektywa dlugoterminowa. Jeste zatem duzo czasu do analiz, do tego zeby pewne ewentualne skutki uboczne sie ujawnily (chociaz czytalam ze watroba magazynuje witamine B12 i D do 5 lat od przejsciu na weganizm). Ja natomiast, mimo iz jem mieso, schabowe uwielbiam, to jednak jakims fanatykiem miesa nie jestem i wiem ze jak bym chciala to moglabym spokojnie nie jesc. Nie chce natomiast opowiadac sie za taka radykalizacja ze wzgledu na ewentualne konsekwencje. Poza tym od dziecka jestem niajadkiem, mam tendencje do anemii bo zazwyczaj nie bywam glodna. Musze sie pilnowac bo jak mam miesiace mlynu w pracy i zapominam o jedzeniu to konczy sie to na tym ze ktos mnie zbiera z podlogi. Dieta weganska czy nawet wegetarianska bylaby dla mnie jeszcze bardziej uciazliwa. Natomiast to co piszesz, Iceni, jest warte zapisania. Nie mam wielkiego kontaktu z wegeterianami ani weganami, a z tymi ktorych znam na ogol bardzo chwala. Malo kto pisze publicznie o negatywnych skutkach, stad tez sie wzial ten idealizm u mojego pertnera w tym temacie.

20

Odp: weganizm partnera
Iceni napisał/a:
Mamidełko napisał/a:

Mnie to się aż nie chce wierzyć, żeby dziecko nie chciało próbować, skoro wszyscy wkoło to jedzą.

Bardzo wiele dzieci nie chce probowac miesa bo mieso je po prostu brzydzi. Ciekawosc ciekawoscia ale mieso to nie marchewka.

Na tej samej zasadzie jak mięsozerne dzieci nie sa zbyt ciekawe jak smakuje móżdżek czy gulasz z płuc tongue nawet jezeli wszyscy w kolo to jedza.

Poza tym wegetarianom mięso, ktore nie jest absolutnie świeże po prostu smierdzi tongue

Co prawda chodziło mi bardziej o wiek szkolny i kuszenie wszędzie hamburgerami, ale w sumie masz rację. Mnie też nie bardzo ciekawi jak smakuje móżdżek czy gulasz z płuc smile Z tą świeżością mięsa to może jest przyzwyczajenie, mnie też śmierdzi jak nie jest absolutnie świeże, podobnie gotowane, ciężko mi się zmusić, co innego smażone albo pieczone. Tłuszcz przenosi smak, więc wszystko co tłuste automatycznie smaczniejsze.

21

Odp: weganizm partnera
GabrielaKlym napisał/a:

Może zaproponuj mu rozmowę z lekarzem?

Ale, że psychiatrą? wink
Żarcik,
Autorko, szczerze pogadaj z Partnerem i ewentualnie lekarzem i Partnerem, taka burza mózgów. Jak to go nie przekona, to nic go nie przekona, a wtedy lepiej się z nim nie rozmnażać.

22

Odp: weganizm partnera

Zgadzam sie z dziewczynami. Mozesz mu powiedziec argumenty, ktore powiedzialy dziewczyny, warto tez porozmawiac z lekarzem, ktory jest obiektywny. Wedlug mnie co innego weganizm u doroslej osoby, a co innego u dziecka. U niektorych wegetarianizm czy chyba tez weganizm sie sprawdza, ale to jest swiadoma decyzja. U dziecka juz nie bylaby to swiadoma decyzja. Do tego u doroslej osoby wymaga to wiecej pracy nad jadlospisem i branie suplementow, u dziecka moze byc bardziej niezdrowe i chyba wiekszosc lekarzy to mowi. Dziecko bardziej potrzebuje bialka, a takze mleka, bo rosnie i ciezko bedzie to zastapic. Zdrowie dziecka powinno byc dla niego najwazniejsze.

23

Odp: weganizm partnera

Nie jadłam mięsa kilka lat. Nie wyszło mi to na dobre, do dziś zmagam się z anemią...

Brzydzi mnie zapach niektórych mięs, zapach wytapiającego się tłuszczu, jego wygląd.
Dziś jem mięso ale jestem bardzo wybredna.

Są ludzie którym nie jedzenie mięsa nie szkodzi, ale wielu ludziom szkodzi, sztuczna suplementacja to generalnie niewiele. Uważam że główne znaczenie ma tu genetyka...

Pomijam już produkty pochodzenia zwierzęcego, tak bogate w składniki odżywcze jak choćby jajka.

24 Ostatnio edytowany przez Averyl (2016-12-03 14:09:11)

Odp: weganizm partnera
kama_m napisał/a:

Witam,
Znalazlam to forum i postanowilam napisac bo juz sama nie wiem jak sobie z tematem poradzic. Moj parner jest weganinem. Nigdy mi to jakos szczegolnie nie przeszkadzalo, do momentu kiedy zrodzil sie plan wspolnych dzieci. No i tu pojawil sie problem. On stanowczo, radykalnie uwaza ze dzieci powinny byc weganami. Ja przegrzebalam mnostwo literatury na ten temat no i nie jestem do konca przekonana. Raz ze argumenty weganizmu mnie nie przekonuja, szczegolnie ze ta dieta wymaga suplementacji. No i nie chcialabym eksperymentowac na wlasnych dzieciach czy jest faktycznie taka zdrowa w przypadku mlodego, rozwijajacego sie organizmu. Wszelakie proby rozmowy na ten temat z moim partnerem koncza sie klotnia. Mam nawet wrazenie ze to juz sie ociera o dyskusje rodem 'ktora religia jest wlasciwsza'. W chwili obecnej, po ostatniej ostrej wymianie zdan zwyczajenie ze soba nie rozmawiamy. No i widze ze on sie z tym mota, ja tez, ale nie chce siadac do kolejnej rozmowy nie majac swiezych argumentow badz alternatyw wyjscia z sytuacji, bo znowu skonczy sie to klotnia. Natkobiety, poradzcie prosze jak ja mam jeszcze z nim rozmawiac, bo osiwieje przedwczesnie.


A dlaczego nie chcesz, by twoje dzieci były zdrowe, by nie jadły tych wszystkich antybiotyków, sterydów, którymi szpikuje się hodowlane zwierzęta, by szybko urosły i zmieniły się w kotleta? Jeśli szukasz u mięsożerców potwierdzenia słuszności swojego stanowiska, to na pewno znajdziesz je, jeśli jesteś ciekawa, czy jednak można zdrowo wychować wegańskie dziecko to poszukaj info. na wegańskich portalach.
Jednym z fajnych przykładów jest Maja Ostaszewska - jej rodzice w lata komuny zrezygnowali z mięsa, ona sam też wychowuje swoje dzieci bez mięsa, więc jednak można. Mi się zdarzyło dawno temu, że wróciłam do jedzenia mięsa jak byłam w ciąży, bo myślałam trochę jak ty - że może czegoś będzie brakować mojemu dziecku. Do dziś pamiętam z jakim trudem jadłam pierwszą kanapkę z szynką dokładnie zakrytą sałatą i innymi roślinkami, by nie czuć, jaki miałam problem, by przełknąć każdy kęs. Wiem, że to śmiesznie może brzmi, ale dla mnie było to bardzo niemiłe przeżycie. Teraz już tego nie powtórzyłabym, nawet gdybym była w ciąży i miałabym potrzebę lepiej odżywiać się, skonsultowałabym się z wege-dietetyczką. Nigdy nie miałam anemii, ani problemów z jakimiś niedoborami, mimo iż słabo odżywiam się, bo nie lubię gotować, ani nie mam zbyt wiele czasu na kucharzenie.
Myślę, że problem jest w twojej głowie, nie dopuszczasz do siebie, że inne rozwiązanie może być dobre i dlatego tak krytycznie podchodzisz do tematu.

25

Odp: weganizm partnera
kama_m napisał/a:

(...) Wegetarianom mieso smierdzi, ale z tego co zaobserwowalam to tylko tym, ktorzy wegetarianami czy tez weganami sa od zawsze.

Mięso, nawet najświeższe, śmierdzi. Będąc mięsożercą przekonałam się o tym ostatnio podczas migreny. Smród mięsa (świeżego!) nie do opisania, tyle tylko, że większość osób tego nie czuje.

26

Odp: weganizm partnera

A no śmierdzi...

ale wolę jeść śmierdzące mięso niż mieć anemię i niedobory wit z grupy B (suplementacja nie działa)... i tyle.

Mi jest bardzo szkoda zwierzątek, po prostu staram się o tym nie myśleć...

27

Odp: weganizm partnera
Averyl napisał/a:
kama_m napisał/a:

Witam,
Znalazlam to forum i postanowilam napisac bo juz sama nie wiem jak sobie z tematem poradzic. Moj parner jest weganinem. Nigdy mi to jakos szczegolnie nie przeszkadzalo, do momentu kiedy zrodzil sie plan wspolnych dzieci. No i tu pojawil sie problem. On stanowczo, radykalnie uwaza ze dzieci powinny byc weganami. Ja przegrzebalam mnostwo literatury na ten temat no i nie jestem do konca przekonana. Raz ze argumenty weganizmu mnie nie przekonuja, szczegolnie ze ta dieta wymaga suplementacji. No i nie chcialabym eksperymentowac na wlasnych dzieciach czy jest faktycznie taka zdrowa w przypadku mlodego, rozwijajacego sie organizmu. Wszelakie proby rozmowy na ten temat z moim partnerem koncza sie klotnia. Mam nawet wrazenie ze to juz sie ociera o dyskusje rodem 'ktora religia jest wlasciwsza'. W chwili obecnej, po ostatniej ostrej wymianie zdan zwyczajenie ze soba nie rozmawiamy. No i widze ze on sie z tym mota, ja tez, ale nie chce siadac do kolejnej rozmowy nie majac swiezych argumentow badz alternatyw wyjscia z sytuacji, bo znowu skonczy sie to klotnia. Natkobiety, poradzcie prosze jak ja mam jeszcze z nim rozmawiac, bo osiwieje przedwczesnie.


A dlaczego nie chcesz, by twoje dzieci były zdrowe, by nie jadły tych wszystkich antybiotyków, sterydów, którymi szpikuje się hodowlane zwierzęta, by szybko urosły i zmieniły się w kotleta? Jeśli szukasz u mięsożerców potwierdzenia słuszności swojego stanowiska, to na pewno znajdziesz je, jeśli jesteś ciekawa, czy jednak można zdrowo wychować wegańskie dziecko to poszukaj info. na wegańskich portalach.
Jednym z fajnych przykładów jest Maja Ostaszewska - jej rodzice w lata komuny zrezygnowali z mięsa, ona sam też wychowuje swoje dzieci bez mięsa, więc jednak można. Mi się zdarzyło dawno temu, że wróciłam do jedzenia mięsa jak byłam w ciąży, bo myślałam trochę jak ty - że może czegoś będzie brakować mojemu dziecku. Do dziś pamiętam z jakim trudem jadłam pierwszą kanapkę z szynką dokładnie zakrytą sałatą i innymi roślinkami, by nie czuć, jaki miałam problem, by przełknąć każdy kęs. Wiem, że to śmiesznie może brzmi, ale dla mnie było to bardzo niemiłe przeżycie. Teraz już tego nie powtórzyłabym, nawet gdybym była w ciąży i miałabym potrzebę lepiej odżywiać się, skonsultowałabym się z wege-dietetyczką. Nigdy nie miałam anemii, ani problemów z jakimiś niedoborami, mimo iż słabo odżywiam się, bo nie lubię gotować, ani nie mam zbyt wiele czasu na kucharzenie.
Myślę, że problem jest w twojej głowie, nie dopuszczasz do siebie, że inne rozwiązanie może być dobre i dlatego tak krytycznie podchodzisz do tematu.

Nie przeczytalas moich postow, a krytykujesz, ze nie chce zeby moje dzieci byly zdrowe. Nigdzie nie pisalam o nie jedzeniu miesa. Pisze o weganizmie. I bardzo duzo na ten temat czytalam, wierz mi. Wiem przede wszystkim, miedzy innymi od lekarza wegana ze to iz witaminy B12 lub D wymagaja suplementacji bo nie ma mozliwosci zastepczej. Malo tego. Suplementacja tez musi byc odpowiednio dobrana, bo czesto w polaczeniu jest rowniez tran, co dla wegana jest niedopuszczalne. Poza tym nie wiem czy chce swoje dzieci od poczatku faszerowac tabletkami, ktore sie albo przyswoja, albo nie, bo to tez zalezy od organizmu. Druga rzecz, wspominalam rowniez ze nie kupuje miesa w marketach, kupuje duzo drozej w sprawdzonym zrodle, wiem jak zwierzeta sa zywione, jak sa traktowane i gdzie zyja. A dla informacje, pan u ktorego zaopatruje sie w mieso, jajka i nabial nie hoduje zwierzat na sprzedaz. Jestem nielicznym wyjatkiem, a i ja sie ciesze bo facet emeryture ma niewielka. Warzywa zdarza sie ze kupie na targu, ale rzadko, tez ze sprawdzonych zrodel. Pomidory, ogorki sama hoduje u siebie na dzialce, na zime zamykam w sloiki. Nasiona tez sama pozyskuje z moich wyhodowanych warzych, uprzednio odpowiednio je pasteryzujac. Jestem przeciwnikiem kupowania gotowych rzeczy, a juz w szczegolnosci sloikow dla dzieci, bo z racji profesji wiem jak ow warzywa wygladaly przed umieszczeniem ich w sloju. Zatem argument, ze nie chce zeby moje dzieci sie zdrowo odzywialy jest mocno nietrafiony.

28 Ostatnio edytowany przez kama_m (2016-12-03 16:02:14)

Odp: weganizm partnera

I nie szukam potwierdzenia u miesozercow bo jak widac po postach sporo kobiet ma za soba diety bezmiesne i tez doswiadczenia rozne. Rowniez negatywne. Tego nie znajde na forach weganskich, bo takowe sa zakrzyczane albo usuwane.

Edit: a przyklad Mai Ostaszewskiej tez jest nietrafiony. Z tego, co mi wiadomo jest wegetarianka. Nigdzie nie wyczytalam ze nie karmi dzieci jajkami, nabialem czy miodem.

29

Odp: weganizm partnera

Dieta weganska jest dobra dla kogos kto swiadomie na nia sie zdecyduje jako dorosly czlowiek.

Jest faktycznie uboga w wiele witamin z grupy B, wapno, aminokwasy zwierzece i tluszcze. Nie uwazam, ze tak powinno sie zywic dorastajace dzieci. Wg mnie to sie kwalifikuje jako zaniedbywanie dzieci, powodowane tylko i wylacznie slepo stosowana ideologia rodzica.

A juz lepiej niech mnie nikt nie pyta o wlascicieli zwierzat zywiacych koty i psy wegansko, bo to powinno byc scigane z litery prawa jako znecanie nad zwierzetami.

Jak ktos prywatnie chce zywic sie tylko trawa, niech to robi, ale zmuszanie do tak kompletnie niezdrowej diety dzieci, ktore sa od niego zalezne, jest czystym okrocienstwem.

30 Ostatnio edytowany przez Akaya (2016-12-03 16:23:19)

Odp: weganizm partnera

Suplementacja suplementacją, ale ŻELAZO najlepiej wchłania się własnie z produktów zwierzęcych/odzwierzęcych. A podając warzywny przykład brokuła, masz tam mnóstwo azotanów, które w przypadku stosowania brokuła jako głównego zamiennika żelaza - masz gwarantowane problemy z nerkami i wątrobą (oczywiście mówię o przypadku, kiedy nie ma dodatkowej suplementacji).

A ja ze swojej strony dodam, że jestem mięsożercą. I to nie takim zwykłym, bo od czasu do czasu jem nawet surowe mięso (nie mam na myśli tatara, tylko np. surowy schab, udka). Przez jakiś czas czułam nawet niechęć do warzyw. Skutek tego był taki, że po pewnym czasie (mimo młodego wieku) zaczęłam odczuwać bóle stawów, co było związane z nadmiarem żelaza w organizmie (ale jadłam mięso non stop, codziennie). Musiałam trochę przystopować.

Nigdy nie zrozumiem przechodzenia na dietę bezmięsną, a już tym bardziej bez produktów odzwierzęcych. To jest choroba spowodowana jakimś "newage'm". Ludzie od kilku tysięcy lat żywią się mięsiwem, dopiero potem doszły rośliny strączkowe i warzywa, które mamy obecnie na talerzach. Po to jest to jedzenie i po to jesteśmy na samym szczycie łańcucha pokarmowego, aby ze wszystkich produktów czerpać jak najwięcej witamin, soli mineralnych.

W każdym razie kama_m, daj znać jak przebiegła rozmowa.

Beyondblackie, co do "wegańskich" właścicieli zwierząt - dla mnie to są podludzie. Karmić mięsożercę... niemięsem. Żenada.

31

Odp: weganizm partnera

Troche pociagnę watek o "wyzszosci" wege nad miesna dieta:

Ktos podal argument, ze zwierzeta sa faszerowane antybiotykami. Na tej samej zasadzie rosliny uprawne sa faszerowane pestycydami, herbicydami, fungicydami etc.

Jezeli ktos ma swoje pole albo sprawdzone miejsce to ok, ale rosliny z supermarketu NIE NADAJĄ SIE na podstawe diety weganskiej.

O ile wegetarianin nie potrzebuje az tak udziwnionej diety to weganin owszem - w naszym klimacie mamy ZIMĘ a wiec okres bezwegetacyjny roslin i w czasie co najmniej 5 miesiecy NIE MA świeżych warzyw. (Warzywa okopowe to nie sa świeże warzywa w takim samym stopniu jak żywe liście)

A jezeli ktos ma dostep do ekologicznych warzyw to ktos inny na tej samej zasadzie moze miec dostep do ekologicznego miesa (co wychodzi znacznie taniej).

A suma summarum wegetarianie i weganie tez umieraja na raka smile

Koniec offtopu wracajac do watku:

Podawanie przykladow ze ktos tam gdzies tam jest wege, ma dzieci wege i wszyscy sa zdrowi jest delikatnie bez sensu - jednostkowe przypadki NIE SĄ DOWODEM.

Nie zapominajmy, ze istnieje cos takiego jak predyspozycja genetyczna - to,  co jednym sluzy innych moze zabic. Jak chocby samo mleko - sa ludzie, ktorzy mleka nie trawia, mają alergie i problemy z jelitami, sa tacy, ktorzy bez problemu moga spozywac mleko przez cale zycie. Czy to jest dowodem dla tych pierwszych, ze mleko jest zdrowe?

Dieta weganska NIE JEST dla wszystkich. Nie kazdy organizm jest taki sam.

A z dziecmi jest o tyle powazna sprawa, ze o ile da sie kontrolowac wplyw diety na ogolny stan zdrowia to nie nalezy zapominac ze dieta ma tez wplyw na rozwoj intelektualny.
Niedobor pewnych skladnokow, gorsze wchlanianie, problemy hormolalne itp u malego dziecka moga powodowac gorszy rozwoj intelektualny (jak kazda forma niedozywienia) - a tego NIE DA SIE sprawdzic na bieżąco, to wychodzi po latach. Tylko ze wtedy nikomu nie przychodzi do glowy wiazanie tych faktow.

Dzieci genetycznie predysponowane do diety wege na niej skorzystaja, ale dzieci genetycznie "miesozerne" moga ucierpiec.


Mnie osobiscie wyrzucenie jajek z diety malego dziecka wydaje sie pojsciem o krok za daleko w strone "zdrowia' smile

32

Odp: weganizm partnera

Napisze na swiezo, chociaz cala jeszcze sie trzese.

Wyciagnelam reke pierwsza. Usiadlismy dzisiaj i zaczelismy w koncu rozmawiac. Cala rozmowa przebiegala spokojnie, wydawalo mi sie bez negatywnych emocji. W koncu powiedzialam, ze niech bedzie ze poki co na poczatek niech bedzie dieta weganska, ale jezeli pojawi sie cokolwiek niepokojacego to skutkiem natychmiastowym bedzie zmiana diety na tradycyjna. Ze on gotuje wege, w przypadku rejsow przygotowuje posilki dzien wczesniej, bo ja nie chce potem uslyszec ze cos jest nie tak bo ja zle dobieram skladniki. Na wszystko przystal, ucieszyl sie przeogromnie. Kolejne 10 minut byly gorace lacznie z tematem 'to skoro juz sie dogadalismy, to moze zacznijmy juz?' z jego ust.
Odsunelam sie i powiedzialam, ale z usmiechem na twarzy, ze oczywiscie ja nawykow zywieniowych nie zmieniam, w ciazy i okresie karmienia rowniez.
Odpowiedzial, ze on w ten temat nie wchodzi, jestem dorosla osoba i sama decyduje o sobie, a on bedzie dbal o siebie i swoje dzieci. Dokladnie takich slow uzyl. Po czym dodal ze dziwi sie jednak ze tak wyksztalcona osoba jak ja ma tak zwezony mozg....
Wybuchlam

Ryczec mi sie chce, wyc do ksiezyca. Nie wiem co mam myslec, nigdy jeszcze w ten sposob sie do mnie nie odezwal.

Przyznam sie do czegos, o czym wczesniej nie wspominalam. Jestesmy para od roku, zamieszkalismy razem po miesiacu znajomosci, a on jest weganinem od 2 miesiecy..

33

Odp: weganizm partnera

I chcesz ulec w sprawie dziecka zeby mu przykrosci nie robic? Czy jak?

Teraz to ja ciebie nie rozumiem do konca - czy wy to dziecko planujecie juz na serio, czy sa to jedynie plany planow?

Skoro on jest na tej diecie od 2 miesiecy to jest nadzieja, ze z czasem mu przejdzie (zwlaszcza jak sie przekona ile na to kasy idzie w zimie) lub przejdzie z weganizmu na wegetarianizm.

Wiele osob po poczatkowej fascynacji neofity potem sie zalamuje i wraca do starych przyzwyczajen, zwlaszcza, że dieta wege bardzo wyziebia organizm i niedoswiadczona osoba moze przyplacic to niezlym katarem przez pol zimy.

34

Odp: weganizm partnera

Szukalam alternatyw jak z nim na ten temat rozmawiac bo ja sama do weganizmu przekonana nie jestem. ALternatywa ze zrzuceniem na niego wege obowiazkow mi sie spodobala, bo jezeli jest tak utwierdzony w swoich racjach, to jak nie ja to moze wizja idacych za tym konsekwecji go jednak przekona. Nie spodziewalam sie jednak ze uslysze ze jestem ograniczona. Nigdy w ten sposob sie do siebie nie odzywalismy. Ja wiem ze dla niktorych jest to chleb powszedni, ale ja tego zwyczajnie nie przyjmuje, bo jest to brak szacunku. Chodzi mi o to, ze powodu nowej pasji, bo inaczej tego nazwac nie moge, zaczyna sie zachowywac w taki sposob i stawiac to na pierwszym miejscu nie zwazajac na nic.

Ja jestem po 30stce, on tez. Mam prace, mieszkanie i mialo byc dziecko. Ustalilismy ze zaczniemy sie starac w przyszlym roku, czyli juz za chwile. Zupelnie przypadkiem zagailam o temat jego veganizmu i tego jak on widzi zywienie naszych dzieci.

35 Ostatnio edytowany przez Klio (2016-12-03 20:06:45)

Odp: weganizm partnera

Tak jak pisałam: neofita.

kama_m napisał/a:

Po czym dodal ze dziwi sie jednak ze tak wyksztalcona osoba jak ja ma tak zwezony mozg....

Czy tego typu komentarz wyrażający rozczarowanie Twoją osobą jest wyjątkiem, czy jednak zdarza się coś takiego częściej?
Edycja: Ok. Odpowiedziałaś właśnie.

36

Odp: weganizm partnera

Wiesz co, tak teraz się zastanawiam.. jeśli Ty nie jesteś przekonana do weganizmu to jak sobie wyobrażasz, że Twoje dziecko będzie się w ten sposób odżywiało?

37

Odp: weganizm partnera

Kasa raczej argumentem nie jest, bo nam jej nie brakuje. Poza tym mam wrazenie ze im bardziej ja sie utwierdzam w przekonaniu, ze wege nie jest takie zdrowe jak to sie przedstawia, tymbardziej on sie w to wkreca. Wczesniej byl argument za argument, teraz jest moj argument a jego 'nie obchodzi mnie to'.

38

Odp: weganizm partnera

To, że jest wegańskim neofitą ani nie usprawiedliwia, ani nie tłumaczy jego braku szacunku.
Twierdzisz, że do tej pory tak Ciebie nie traktował, ze rozmowy przebiegały inaczej. Czy jednak w dotychczasowych rozmowach miałaś zdanie tak odmienne od jego, czy też różniliście się (jeśli już) szczegółami?

39

Odp: weganizm partnera
Wielokropek napisał/a:

To, że jest wegańskim neofitą ani nie usprawiedliwia, ani nie tłumaczy jego braku szacunku.
Twierdzisz, że do tej pory tak Ciebie nie traktował, ze rozmowy przebiegały inaczej. Czy jednak w dotychczasowych rozmowach miałaś zdanie tak odmienne od jego, czy też różniliście się (jeśli już) szczegółami?

Nigdy sie tak do mnie nie odzywal, ani ja do niego. Roznice zdan byly zawsze, i albo on ustepowal, albo ja. Ale zwykle byly to drobnostki. Grubszy temat pojawil sie w momencie, kiedy dostal propozycje nowej pracy, bo wiaze sie to ze zmiana miejsca zamieszkania, zmiana kraju. Dla mnie bylo to na tyle uciazliwe, bo mam mloda firme, ktora akurat w tamtym czasie mocno sie rozwinela. I akurat ta firma byla moim marzeniem. Po dlugich rozmowach ostatecznie ja uleglam, on obiecal pomoc w przeniesieniu firmy na tamten rynek. Ja sama po przeanalizowaniu rynku uznalam, ze faktycznie moze sie to udac.

40 Ostatnio edytowany przez Klio (2016-12-03 20:27:01)

Odp: weganizm partnera
Wielokropek napisał/a:

To, że jest wegańskim neofitą ani nie usprawiedliwia, ani nie tłumaczy jego braku szacunku.
Twierdzisz, że do tej pory tak Ciebie nie traktował, ze rozmowy przebiegały inaczej. Czy jednak w dotychczasowych rozmowach miałaś zdanie tak odmienne od jego, czy też różniliście się (jeśli już) szczegółami?

Zgadza się, choć nawrócenie potrafi spaczyć każdego wink Powstają zatem dwie kwestie. Wspomniana przez Wielokropka: czy to wasz pierwszy poważny spór? I druga: trzeba by poczekać i przekonać się, czy rzeczywiście o nawrócenie chodzi w jego zachowaniu, czy raczej ten typ juz tak ma. Wskazane jest trzeźwe myślenie i brak pośpiechu.

kama_m napisał/a:

Grubszy temat pojawil sie w momencie, kiedy dostal propozycje nowej pracy, bo wiaze sie to ze zmiana miejsca zamieszkania, zmiana kraju.

I jaka była jego reakcja wtedy? Jak się odnosił do Ciebie gdy przedstawiłaś swój plan pozostania?

41

Odp: weganizm partnera

No to zobacz, że to jest pierwsza sytuacja, w której otwarcie sprzeciwiłaś się jemu i nie masz zamiaru zmienić swego zdania. Pierwszy raz, w ważnej sprawie powiedziałaś NIE. Jego reakcja nie jest na 'mięsożerstwo', tylko na Twój sprzeciw.

42

Odp: weganizm partnera
Wielokropek napisał/a:

No to zobacz, że to jest pierwsza sytuacja, w której otwarcie sprzeciwiłaś się jemu i nie masz zamiaru zmienić swego zdania. Pierwszy raz, w ważnej sprawie powiedziałaś NIE. Jego reakcja nie jest na 'mięsożerstwo', tylko na Twój sprzeciw.

W sumie nawet nie, finalnie dzisiaj na to przystalam ale z moimi 'ale' Finalnie i tak uslyszalam.. co uslyszalam

43

Odp: weganizm partnera

Kama dwukrotnie jeśli chodzi o "kluczowe" kwestie ustępujesz. Ok, ale warto byłoby jednak zobaczyć jaka jest jego reakcja gdy nie ustąpisz. Jak wtedy się zachowuje w stosunku do Ciebie. Czy szacunek do Ciebie idzie na bok i wszystkie chwyty dozwolone, czy jednak jest w stanie pozostać w takiej sytuacji partnerem.

44

Odp: weganizm partnera

To teraz rozważ, czy potraficie się dogadać, czy też zawsze będziesz mu ulegać. Jeśli to drugie, to pomyśl o swoich kosztach emocjonalnych.

45

Odp: weganizm partnera
Klio napisał/a:
Wielokropek napisał/a:

To, że jest wegańskim neofitą ani nie usprawiedliwia, ani nie tłumaczy jego braku szacunku.
Twierdzisz, że do tej pory tak Ciebie nie traktował, ze rozmowy przebiegały inaczej. Czy jednak w dotychczasowych rozmowach miałaś zdanie tak odmienne od jego, czy też różniliście się (jeśli już) szczegółami?

Zgadza się, choć nawrócenie potrafi spaczyć każdego wink Powstają zatem dwie kwestie. Wspomniana przez Wielokropka: czy to wasz pierwszy poważny spór? I druga: trzeba by poczekać i przekonać się, czy rzeczywiście o nawrócenie chodzi w jego zachowaniu, czy raczej ten typ juz tak ma. Wskazane jest trzeźwe myślenie i brak pośpiechu.

kama_m napisał/a:

Grubszy temat pojawil sie w momencie, kiedy dostal propozycje nowej pracy, bo wiaze sie to ze zmiana miejsca zamieszkania, zmiana kraju.

I jaka była jego reakcja wtedy? Jak się odnosił do Ciebie gdy przedstawiłaś swój plan pozostania?

To nawet nie bylo tak, ze sie z nim spieralam. Przedstawil temat, zostawilismy go na pare dni. Wrocilismy do tematu, on sie przygotowal, przedstawil mi podobne firmy na rynku, jak funkcjonuja, przedstawil to w czym moja jest lesza, moje nowe pomysly. Zobowiazal sie ze zajmie sie strona internetowa w wersji angielskiej, facebookiem, reklama. No i przede wszystkim koronny argumentem byly finanse. Dlatego sie zgodzilam.

46

Odp: weganizm partnera
Klio napisał/a:

Kama dwukrotnie jeśli chodzi o "kluczowe" kwestie ustępujesz. Ok, ale warto byłoby jednak zobaczyć jaka jest jego reakcja gdy nie ustąpisz. Jak wtedy się zachowuje w stosunku do Ciebie. Czy szacunek do Ciebie idzie na bok i wszystkie chwyty dozwolone, czy jednak jest w stanie pozostać w takiej sytuacji partnerem.

Braku szacunku jest absolutnie niewybaczalny. A na mnie to dziala jak plachta na byka, bo z brakiem szacunku mialam juz do czynienia w domu rodzinnym. Juz wtedy bedac dzieckiem obiecalam sobie ze nie pozwole na to aby mnie tak maz traktowal. I nawet jezeli faktycznie ustepuje, to nigdy, przenigdy sobie na to nie pozwole. Dlatego dzisiaj przeszlo mi przez mysl czy to aby napewno jest dobry partner dla mnie. Z drugiej strony bije sie z myslami, bo poprzednie zwiazki ja konczylam definitywnie bez zadnych drugich szans ani dyskusji. On o tym wie. W pewnym momencie zaczelam sie zastanawiac czy moze nie jestem zbyt wymagajaca, ze moze biore pewne sytuacje za bardzo do siebie. Pozylam rok jako singiel, zalozylam firme i pojawil sie on.

47

Odp: weganizm partnera

Poza tym faktycznie, nie spojrzalam na sprawe przeniesienia firmy jak na ustepstwo. Jak sytuacja w Polsce wyglada kazdy wie. Nie wiadomo czy mimo, ze regularnie od lat odprowadzam skladki to bede miala emeryture. Place regularnie podatki i to nie male, a tu sie jeszcze okazuje ze lepiej w Polsce jak sie duzo nie zarabia. Dlatego faktycznie spojrzalam na to jak na lepsza perspektywne, a nie ustepstwo. Moze moj blad.

A swoja droga poprosilam o pomoc w rozmowie, a rozlozylyscie moj zwiazek na czesci pierwsze wskazujac sytuacje, ktore mi nawet przez mysl nie przeszly. Tymbardziej nie zaluje ze tu jednak napisalam i dziekuje za wszystkie odpowiedzi. Dajecie mi duzo do myslenia.

48 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2016-12-03 21:01:14)

Odp: weganizm partnera

Może jesteś zbyt wymagająca, może bierzesz pewne sytuacje za bardzo do siebie.
Czy jednak słowa o tym, że:
- będzie dbał o swoje dzieci
- masz zwężony mózg
- jesteś ograniczona
świadczą o tym, że traktuje Cię poważnie? Że szanuje Ciebie? Że liczy się z Twym zdaniem?

Masz udać, że przytoczonych słów nie słyszałaś? Że były żartem? Że nie były o Tobie/do Ciebie zaadresowane?

49

Odp: weganizm partnera

Dla mnie ten facet to porażka, nie cierpię ludzi próbujących zmuszać innych do życia tak jak oni chcą... A btw co jak dziecko powie że chce zjeść mięsko? Co na to tatuś? Zabroni i zrobi awanturę?
Beznadziejny materiał na męża bo to człowiek typu "ma być tak jak ja chce, tylko ja jestem mądry...."

50 Ostatnio edytowany przez Averyl (2016-12-03 22:00:41)

Odp: weganizm partnera

Kama_m nie chciałam cię urazić, wegetarianizm/weganizm nie jest niczym złym. Z mojego doświadczania (nie mówię globalnie, tylko o moich znajomych bliższych czy dalszych) nie znam ani jednego dziecka z rodziny wegetariańskiej/wegańskiej, które miałoby problemy ze zdrowiem, prawidłowym rozwojem dziecka, za to znam mnóstwo dzieciaków z "normalnych" rodziny, które są spasione, które żywią się w fast foodach, obżerają się słodyczami, itp. Po prostu chciałam napisać, że wege-rodzice są bardziej świadomi tego, co jedzą, a w tradycyjnej rodzinie je się tradycyjnie sad.
Moje dziecko je sporadycznie mięso, bo ja nie narzucam nikomu mojego poglądu, jeśli idziemy do restauracji, czy do rodziców na obiadek - to chłopacy sami sobie wybierają, co chcą jeść. Na co dzień gotujemy bez mięsa, ale jeśli chłopacy mają ochotę na coś mięsnego, to robią sobie w osobnym garnku. Jedzenie nie jest problemem w relacji. To jest ta różnica, która wyszła w dalszej dyskusji, twój facet nie do końca traktuje cię na poważnie, z szacunkiem, po partnersku. Zanim zdecydujecie się na wasze/jego/twoje dziecko, spróbuj coś zmienić w waszej relacji.

51

Odp: weganizm partnera
Averyl napisał/a:

Kama_m nie chciałam cię urazić, wegetarianizm/weganizm nie jest niczym złym. Z mojego doświadczania (nie mówię globalnie, tylko o moich znajomych bliższych czy dalszych) nie znam ani jednego dziecka z rodziny wegetariańskiej/wegańskiej, które miałoby problemy ze zdrowiem, prawidłowym rozwojem dziecka, za to znam mnóstwo dzieciaków z "normalnych" rodziny, które są spasione, które żywią się w fast foodach, obżerają się słodyczami, itp. Po prostu chciałam napisać, że wege-rodzice są bardziej świadomi tego, co jedzą, a w tradycyjnej rodzinie je się tradycyjnie sad.
Moje dziecko je sporadycznie mięso, bo ja nie narzucam nikomu mojego poglądu, jeśli idziemy do restauracji, czy do rodziców na obiadek - to chłopacy sami sobie wybierają, co chcą jeść. Na co dzień gotujemy bez mięsa, ale jeśli chłopacy mają ochotę na coś mięsnego, to robią sobie w osobnym garnku. Jedzenie nie jest problemem w relacji. To jest ta różnica, która wyszła w dalszej dyskusji, twój facet nie do końca traktuje cię na poważnie, z szacunkiem, po partnersku. Zanim zdecydujecie się na wasze/jego/twoje dziecko, spróbuj coś zmienić w waszej relacji.

No wlasnie. Tez juz setki razy slyszalam argument, ze weganie nie choruja. Przy okazji badan rozmawialam z moja lekarka rodzinna, ktora mi powiedziala ze ma weganskie rodziny pod swoimi skrzydlami i choruja jak wszyscy inni, do tego jedno z dzieci mialo problemy niedoborowe. Dlaczego w srodowisku weganskim temat chorych wegan jest tematem tabu? ukrywanym? Ja sie zgadzam z tym ze w obecnych czasach wiekszosc osob niestety nie przyklada uwagi do tego co je, jest duzo dzieci otylych, ale to nie ma nic wspolnego z tym czy jedza mieso czy jajka, czy nie jedza. Osoby odzywiajace sie zdrowo sa automatycznie zdrowsze. Dlaczego nie mowi sie o tym, ze suplementacja witamin jest to nic innego jak wsuwanie pochodnych zwierzat, tyle ze w tabletkach. Mowisz, ze nie znasz ani jednego chorujacego weganskiego dziecka, a ile ich znasz? i porownawczo ile znasz tych zywionych tradycyjnie? Ja mam mam bardzo dobre geny, moj dziadek w przyszlym roku bedzie obchodzil 100 urodziny, i jest intelektualnie i fizycznie sprawniejszy od niejednego 60latka, tak sama moja babcia, mama i jej bracia no i finalnie ja. Pracuje w domu przed komputerem po 14godzin dziennie i mam idealny wzrok. Mam tez niedobory, ale to wynika tylko z tego ze malo jem, bo zwykle tego nie lubie. Musze miec chec. I Absolutnie zadne z nas na zadnej diecie weganskiej ani wegetarianskiej nie bylo. Dlaczego podaje sie dziwne przyklady ze jedzenia produktow pochodzenia zwierzecego powoduje nowotwory, osteoporoze, zawaly serca? Co jest absolutna bzdura bo to skutek tego w jakich czasach zyjemy. Kiedys tego nie bylo. Dlaczego w wege badaniach majacych na celu utwierdzenia ludnosci w swoich racjach pomija sie grupy takie jak Mamoni, Portorykanczycy, Innuici, Masajowie, Szwajcarzy? Te nacle mimo diety miesnej nie choruja na wyzej wymienione choroby. Dlaczego jest to pomijane? Badania na szeroka skale na temat weganizmu prowadzone sa od ok 30 lat, przeciez to nie jest nawet jedno cale ludzkie zycie. I pytam jak najbardziej powaznie, bez zadnych zlosliwosci. I w koncu to sie dzieje ze srodowisko wege ma taka sile przebicia? bo jak patrze na mojego chlopa od 1,5 tygodnia to mam wrazenie ze jest pod wplywem jakiejs sekty.

52

Odp: weganizm partnera

I oczywiscie na zadne dziecko nie ma poki co mowy. Plus z tych planow jest taki ze jestem przebadana od stop do glow i zrobilam wszystkie zeby.

53

Odp: weganizm partnera
kama_m napisał/a:

mam wrazenie ze jest pod wplywem jakiejs sekty.

Każdy -izm ma w sobie taki potencjał. Wszystko zależy od konkretnego człowieka. Są tacy, którym ich -izmy nie przesłaniają drugiego człowieka. Inni na to pozwalają i niezależnie od tego czym jest ich -izm, to w tym momencie staje się jednym wspólnym fundamentalizmem. A fundamentaliści w każdej dziedzinie przyznają sobie prawo do deptania innych ludzi, bo ich prawo jest nadrzędne, nadludzkie, więc z ludźmi liczyć się nie muszą.
Sama mięsem się nie objadam, i tak po prawdzie z przyczyn zupełnie nieideologicznych blisko mi do wegetarianizmu. Ale to moja dieta i  nikt nie musi jeść tego samego. Do mojej diety tez nie dorabiam jakichś -izmów, bo prosty ze mnie człowiek wink

54 Ostatnio edytowany przez Małpa69 (2016-12-04 00:35:29)

Odp: weganizm partnera

Ja nie zmuszam ludzi dookoła mnie do rezygnacji z węglowodanów i przejścia na dietę bogatą w tłuszcz i białko. Nie terroryzuję rodziny bo jedzą białe bułki i słodycze. No ludzie... Dajmy żyć innym...

PS gdybym ja była weganką to nie wiem co bym jadła, wielu rzeczy nie jem bo za dużo węglowodanów, wiele bo mój żołądek ich nie trawi. Bez jajek, sera to bym już chyba gryzła kwiatki od spodu tongue

Twój facet zachowuje się jak terrorysta. Poczekaj z dzieciakiem, obserwuj jak dogadujecie się w innych ważnych sprawach, bo może się okazać że będziesz żyła z dyktatorem i psycholem (sorry za szczerość).

55

Odp: weganizm partnera
kama_m napisał/a:

Po czym dodal ze dziwi sie jednak ze tak wyksztalcona osoba jak ja ma tak zwezony mozg....
Wybuchlam

Ryczec mi sie chce, wyc do ksiezyca. Nie wiem co mam myslec, nigdy jeszcze w ten sposob sie do mnie nie odezwal.

Przyznam sie do czegos, o czym wczesniej nie wspominalam. Jestesmy para od roku, zamieszkalismy razem po miesiacu znajomosci, a on jest weganinem od 2 miesiecy..

Dwa miesiące diety i już widać skutki, bo moim zdaniem ta odzywka do ciebie to skutek tej diety. Tak się zaczyna z czasem wybuchy złości będą co raz częściej. Organizm jego, w tym  mózg nie  dostaje odpowiedniego pożywienia zaczyna szwankować, u nie których osób może nawet zmienić się charakter, oczywiście na gorszy. Poczytaj o braku witamin i mikroelementów na organizm. Jedni popadają w depresje inni staja się cholerykami.
Obserwuję od kilku lat osoby w moim otoczeniu, stosują  jakieś diety, chudną wprawdzie ale to nie są ci sami ludzie.  Z osób otwartych, towarzyskich zamienili się w chodzące pokrzywy. Nie można z nimi porozmawiać na żadne inne tematy jak ich dieta, ile spadła im waga i ta  ciągła krytyka innych,  kto się spasł jak maciora (dosłownie tak o ludziach mówią), kto żre jak świnia. Nadmienię tylko, ze jest to towarzystwo z wyższym wykształceniem i w różnym wieku.  Tak że znają zasady  dobrego zachowania, ale oni nie panują nad swoimi słowami.
Nie chcę cię straszyć, ale to nie wygląda dobrze, już powoli zaczyna ci serwować swoją huśtawkę nastrojów, a zobaczysz będzie gorzej.

56

Odp: weganizm partnera
kama_m napisał/a:

Dlaczego w wege badaniach majacych na celu utwierdzenia ludnosci w swoich racjach pomija sie grupy takie jak Mamoni, Portorykanczycy, Innuici, Masajowie, Szwajcarzy?

no to dałaś po całości - powiem o Innuitach. Dzisiaj, tak jak i w innych zakątkach światach, to odpowiednik "cepeli", zamiast psich sań, skutery, nie myją włosów moczem, ani nie odżywiają się tylko tym co upolują, ani w okresach głodu nie spożywają swoich dzieci. W ichniejszych warunkach to raczej trudno jest być wege, ale jeżeli chodzi o Innuitów z przed ~100 lat, to też miewali problemy z odżywianiem np. gdy długo nie mogli upolować tłustych fok i żywili się chudym mięsem lisów, czy ptaków, to dochodziło do zabiałczenia organizmu. Szereg związków niezbędnych do funkcjonowania spożywali dzięki mięsu upolowanych zwierząt - np. wit. D (dlatego Innuici, mimo iż mają mało słońca, mają ciemniejszy kolor skóry).
Przykład ekstremalny - bo Innuici optymalnie dopasowali się do warunków życia w swoim środowisku. Można przeanalizować stan zdrowia np. populacji Hindusów, tam nawet kilkaset lat jest tradycji wege, ale współcześnie ma to trochę charakter przetrwania, społeczeństwo jest bardzo biedne i często zacofane, nawet proste choroby są tam problemem. W naszych warunkach - można wybrać swój styl życia i odżywiania, to co napisałam - to nie jest wege - tabu, napisałam ci o moich obserwacjach z grona znajomych, a nie zasłyszane historie od lekarki, ile znasz dzieci z rodzin wegetariańskich? jakie są twoje własne obserwacje?

Nie zależnie od tego, co napisałam powyżej, to zgadzam się z tym, co inni napisali o twoim wege-facecie. Od 2 miesięcy twój facet jest weganinem, a co było wcześniej, jak długo go znasz?

57 Ostatnio edytowany przez Iceni (2016-12-04 17:11:40)

Odp: weganizm partnera

Hindusi (i w ogole caly tamten rejon) akurat sa wegetarianinami a nie weganami i ich dieta uwarunkowana jest kwestiami etyczno-religijnymi a nie zdrowotnymi. Oni spozywaja takie ilosci mleka, ze Europejczykom sie to nawet w glowie nie miesci big_smile dlatego ich dieta wege jest bardzo bogata w bialko zwierzece oraz witaminy (maslo).

Po drugie to jest zupelnie inny klimat, tam na olbrzymim obszarze remperatury w lecie(czyli 2/3 roku) oscyluja wokol 35-40 stopni w ciagu dnia wiec raz organizm ma zupelnie inne potrzeby, a dwa sezon wegetacyjny roslin trwa niemal caly rok.

A autorka mowi o weganizmie, czyli diecie W OGOLE eliminujacej jakiekolwiek produkty pochodzenia zwierzecego.

58

Odp: weganizm partnera

Averyl, ja mialam na mysli badania nad nacjami ktore od wiekow spozywaja produkty zwierzece. Bo koronnym argumentem wegan sa oczywiscie wzgledy mornalne, ale rowniez to, ze jedzenie miesa powoduje caly szereg chorob. I dowodami sa badania przeprowadzone badania zwykle na Europejczykach czy Amerykanach. Dla przykladu Norwegowie rowniez spozywaja duze ilosci miesa i nie choruja. Ale fakt ze w sklepach znalesc produkty znanych marek graniczy z cudem. Maja wszysto swoje, a ze Norwegia jest wyjatkowo czystym krajem pod kazdym wzgledem, to wiadomo ze jakosc produktow tez jest nieporownywalna.
Znam kilka veganskich rodzin, ale to chyba za duze slowo. Ci ludzie sa zwyczajnie nawiedzeni. A z tego co zaobserwowalam to wegetarianie i weganie niekoniecznie sie lubia. Mowie tutaj o ideologii. A czy sa zdrowe? nie mam laboratorium w oczach ale nie raz widzialam jak dzieciaki biegaly z gilem pod nosem przykaslujac przy okazji. Fakt jest taki, ze od wegana sie prawdy nie dowiesz. Dlatego zapytalam lekarki. I nie byly to zaslyszane historie, tylko jej wlasni pacjenci. A skoro do niej chodza, to widocznie antyweganska nie jest.

Abstrahujac od tego. Nawet jezeli weganskie dzieci sa piekne i zdrowe, no to nie zauwazylam zeby dzieci na tradycyjnej, zdrowej diecie byly niepiekne i niezdrowe.

Co do chlopa. Znamy sie od roku, prawie tyle tez ze soba mieszkamy, bo szybko poszlo. Za chwile strzela 2 tygodnie jak ze soba nie rozmawiamy poza ta ostatnia dyskusja. Zobacze ile wytrzyma. Ja z kolei reki nie wyciagne do kogos, kto nie szanuje moich pogladow i nie docenia tego, ze to ja chcialam ustapic w tak waznej sprawie. I teraz to ja sie zaparlam.
A wczesniej wpier** miesiwo az mu sie uszy trzesly. Nie przesadze jak powiem ze do teraz zjadl wiecej miesa niz ja zjem w ciagu calego swojego zycia. A wczesniej bylo bardzo dobrze, bez klotni, bardzo po partnersku. Zaczynam sie zastanawiac czy to, ze zamieszkalismy razem dosc szybko nie przyczynilo sie do tego, ze przeskoczylismy pewnien etap. Takiego poznawania sie wzajemnie. On po miesiacu naszej znajomosci zmienial mieszkanie, szukal innego. Ja zaproponowalam ze po co ma wynajmowac, niech sie wprowadzi do mnie. Jako ze tez najmlodsza nie jestem, uznalam ze zaryzykuje i albo sie pozabijamy albo bedzie dobrze. I bylo nawet bardzo dobrze. Do teraz.

59

Odp: weganizm partnera

Myślę, że w dzisiejszych czasach trzeba zachować przede wszystkim zdrowy rozsądek. Postępujesz słusznie - tyle mogę napisać, takie decyzje nie mogą wynikać z przymusu, tylko z wewnętrznej potrzeby, co więcej nie można wychowywać "mojego" albo "jego" dziecka, jeśli ludzie się decydują na dziecko, to na wspólne - "nasze". Odżywianie, to tylko jeden z aspektów rodzicielstwa, dobrze jest jak rodzice mają jednolity pogląd na wychowanie dzieci, gdy stosują zasady konsekwentnie i są one jednoznaczne dla maluchów (ale również dla rodziców tongue). Skoro nie możecie się dogadać w kwestii odżywiania, to jak sobie poradzicie z innymi problemami?
Jeśli mogę ci coś doradzić, powiedzieć jak z zewn. wygląda twoja sytuacja - nie stawiaj sprawy na ostrzu noża, rozmawiaj z nim, ale na zasadach partnerskich, najlepiej byłoby gdybyście znaleźli kompromis, ale nie za wszelką cenę, może to nie jest facet dla ciebie, może on nie nadaje się na ojca?

60

Odp: weganizm partnera

Cóż, sama chciałabym mocno ograniczyć spożywanie mięsa. Głównie ze względów ideologicznych. Żal mi zwierząt. Wiem, jak są traktowane i zdaję sobie sprawę, że mam ich krew na swoich rękach. Wiem, że przy obecnej liczebności ludzi i ilości mięsa, jakie spożywają, niewiele da się zrobić w kwestii poprawy jakości życia zwierząt przeznaczonych na mięso. Choć bardzo bym chciała, by wymuszono na właścicielach ferm poprawę jakości życia zwierząt. Nawet jeśli to podniosło ceny mięsa. Może wtedy z automatu ludzie chętniej by sięgali po inne pożywienie, a ilość jedzonego mięsa spadłaby do zdrowej i korzystnej dla zdrowia ilości. Myślę, że teraz większość ludzie mięsa je zdecydowanie za dużo.
Sama mam partnera typowego mięsożerce co to wychodzi z założenia, że obiad bez mięska to nie obiad i ciężko mi to zmienić. Zauważyłam, że niestety sama przez to zwiększyłam ilość mięsnych posiłków, bo zwyczajnie zbyt zabiegana jestem, by gotować podwójnie.

Natomiast uważam, że przeciwstawianie wegan każdemu mięsożercy jest mocnym nieporozumieniem. Jeśli ktoś decyduje się na dietę wegańską, to musi mieć świadomość "diety" czyli bierze pod uwagę wartości odżywcze określonych pokarmów, bilansuje swoją dietę. To ktoś kto musi mieć sporo samozaparcia, by poznać wartości odżywcze określonych pokarmów, znaleźć i przyswoić przepisy kulinarne, kto ma odpowiednie finanse, by kupować "zdrową żywność"... i myślę... czas, by to wszystko stosować, pilnować. I to wszystko przeciwstawia się komuś, kto jest na diecie "mięsnej". Przy czym wiadomo, że w większości przypadków to żadna dieta, to zwykłe jedzenie czego popadnie: mięsa różnie przetworzonego, słodyczy, słonych przekąsek itp. No i tu rzeczywiście taki człowiek wypada beznadziejnie blado - otyły, niezdrowy. Pole do popisu dla wegan. Tyle że gdyby znaleźć człowieka, który świadomie dobiera pożywienie, który owszem je mięso, (zdrowe, chude, pochodzące od zdrowych, niefaszerowanych antybiotykami, chemią zwierząt) ale też je dużo warzyw, owoców, jajka itp. to myślę, że byłby w stanie obejść się całkowicie bez suplementacji i byłby naprawdę zdrowy.
Przecież i bezmyślność wegan mogłaby prowadzić do chorób, otyłości. No choćby, jak już ktoś tu pisał - jedzenie samych mącznych potraw może prowadzić do otyłości.

Kwestia zanieczyszczenia chemią jedzenia dotyczy niestety tak samo pokarmów zwierzęcych jak i roślinnych. W dzisiejszych czasach nawet jedząc marchewkę nie można być pewnym, że nie szkodzi się swojemu organizmowi faszerując go jakimiś pestycydami.


Dwa miesiące diety to jest dla organizmu nic. Twój partner póki co opiera się tylko i wyłącznie na tym, co przeczytał i usłyszał. Nie sprawdził działania swojej diety na swoim organizmie. To zbyt krótki okres czasu. Więc dziwi mnie, że chce taką dietę zapodać swojemu dziecku.
Dziwię się, że uległaś jemu. Piszesz, że warunkowo, bo jak tylko zauważysz jakieś niepokojące objawy u dziecka, zmieniasz dietę. Weź tylko pod uwagę, w jak szybkim tempie rozwija się organizm małego człowieka. Tu błędy mogą być nieodwracalne.

No i dwa miesiące i taka postawa. Już dla niego jesteś ograniczona umysłowa, bo nie wyznajesz jego "religii". To mi nie rokuje na przyszłą wyrozumiałość i szacunek dla Twoich poglądów. Widzę, że pomału ustępujesz. Za chwilę dojdziesz do wniosku, że w zasadzie przecież ostatecznie nie musisz jeść tego mięsa.

61

Odp: weganizm partnera
KajkaKa napisał/a:

Widzę, że pomału ustępujesz. Za chwilę dojdziesz do wniosku, że w zasadzie przecież ostatecznie nie musisz jeść tego mięsa.

Nie ma takiej mozliwosci. Moja wrazliwosc wzgledem zwierzat tez jest duza. Sama mam w domu psa odebranego inerwencyjnie i kota bez nogi. Lata czynnie wspieralam fundacje prozwierzeca. Wiem jak temat hodowli zwierzat (zarowno tych na mieso jak i 'rasowych' zwierzatek bez rodowodow) wyglada od kuchni. Staram sie zyc tak, zeby nie wyrzadzac krzywdy innym. Ani ludziom, ani zwierzetom. Ale uwazam, ze popadanie ze skrajonosci w skrajnosc jest destrukcyjne. A to co wyprawia moj chlop to juz jest obsesja. Dzisiaj patrze a na polkach w lazience kosmetyki 'vegan friendly'. Serio?! Nie lepiej zwyczajnie przeczytac, czy nie byly testowane na zwierzetach?

Az przeszlo mi przez mysl, ile z wegan to ludzi faktycznie swiadomi swoich idei, a ile slepo za nimi podazajacych wspierajacy potezny wege biznes, na ktorym ktos zarabia ogromne pieniadze. Chore.

Averyl. My innych problemow nie mielismy. Wszystkie zwykle rozwiazywalismy jednomyslnie. Nawet ten nieszczesny temat z wyprowadzka. Tak teraz mysle, ze nawet jak tez zwiazek szlag trafi, na co sie zanosi, to ja i tak przy tym pomysle przeniesienia mojej firmy na zagraniczny rynek zostane. A czy sie najdaje na ojca. On kocha dzieci. Z tego co zaobserwowalam to nie bylo problemy jak bralam do siebie moja 5 letnia bratannice. Ani mu placz nie przeszkadzal, ani to ze go obrzygala. Ma tak fajne podejscie, i chyba nawet cierpliwosci wiecej niz ja. Mi sie fajnie na taki obrazek patrzylo.
Na zasadach partnerskich ciezko obecnie rozmawiac, bo kazdy jego argument do tej pory ja obalalam nei tym co przeczytalam w internecie, ale swoim stylem zycia. Przykladowo on do mnie ze mieso jest faszerowane anytbiotykami, no to ja odpowiadam czy widzial kiedys u mnie mieso niewiadomego pochodzenia. Albo czy widzial zeby pan Franek biegal za zwierzetami i ladowal w nie hormony. Albo ze jajka to embriony i jego to brzydzi. No to fajnie, ale to ze jego marchewki podlewane sa krowia kupa na etapie wzrostu to juz go nie brzydzi. Teraz to juz w ogole nie ma zadnych argumentow bo jest tylko 'nie obchodzi mnie to'. Ciezko rozmawiac z kims kto uwaza Cie za glupka, i to bez zadnego rzeczowego powodu.
Nie wiem szczerze co mam teraz z tym fantem zrobic, bo dyskusje na temat racji i nieracji nie maja juz sensu. Facet zrobil sie zwyczajnie slepy i gluchy

62

Odp: weganizm partnera
kama_m napisał/a:

(...) Nie wiem szczerze co mam teraz z tym fantem zrobic, bo dyskusje na temat racji i nieracji nie maja juz sensu. Facet zrobil sie zwyczajnie slepy i gluchy

Zastanowić się, czy chcesz być z kimś, kto uważa Cię za głupka i stał się ślepym i głuchym na Twoje argumenty. Zastanowić się nad tym, czy jest szansa na to, aby owe zmiany, które w nim się "dokonały"  minęły i czy będziesz w stanie wybaczyć mu ten stan.

63

Odp: weganizm partnera
Wielokropek napisał/a:

Zastanowić się, czy chcesz być z kimś, kto uważa Cię za głupka i stał się ślepym i głuchym na Twoje argumenty. Zastanowić się nad tym, czy jest szansa na to, aby owe zmiany, które w nim się "dokonały"  minęły i czy będziesz w stanie wybaczyć mu ten stan.

Mysle nad tym. Same slowa ktore padly moze i bylabym w stanie wybaczyc, jezeli faktycznie przyznalby sie do bledu. Natomiast te ostatnie wydarzenia to jest lawina. Nawet jezeli by przeprosil, ulegl w sprawie dzieci czy nawet wrocil do dawnego zycia, to i tak gnebi mnie to jak szybko ulegl nowym ideom i w imie tych wlasnie idei skreslil mnie jako czlowieka, rozumnego czlowieka. Postawil na szarym koncu . Bo jaka ja mam pewnosc, ze za rok dwa czy piec nie wpadnie znowu na jakis pomysl, nie dolaczy do scientologow czy nie zechce ubierac mnie w koc.
Przede wszystkim wyszla z niego cecha charakteru, ktorej nigdy bym nie zaakeptowala wiedzac od poczatku.

Dam sobie jeszcze tydzien czasu, zeby sie wyciszyc i uspokoic i wtedy podejme jakas rozmowe i ewentualnie decyzje. Chociaz juz mi sie do placzu zbiera

64 Ostatnio edytowany przez KajkaKa (2016-12-05 19:36:03)

Odp: weganizm partnera

A właśnie, wiesz, że pomyślałam o tym samym. Skoro jest tak podatny na nowe ideologie, skoro tak szybko w zasadzie bez sprawdzenia ich działania na własnej skórze, staje się ich zagorzałym zwalczającym inne wyznawcą, nie możesz mieć pewności co za chwile Ci do domu przywlecze. I też będzie Cię obrażał, jak możesz być tak głupia i nie dostrzegać tego, co dostrzegł on.

Właśnie brak szacunku dla Twoich przekonań, gdy jego ledwo świeże kiełkują, jest dla mnie bardzo niepokojący. Cóż, naprawdę musisz się nad tym wszystkim zastanowić.

65

Odp: weganizm partnera
kama_m napisał/a:

(...) Chociaz juz mi sie do placzu zbiera

Płacz. Wypłacz się. (Byle nie w jego obecności.)

Przekonać się, że bliski, kochany człowiek zachowuje się w sposób nieakceptowalny, to trudne doświadczenie. Rozważanie rozejścia się do łatwych też nie należy, to pożegnanie z planami i marzeniami związanymi z tym człowiekiem.


Przytulam wirtualnie.

Posty [ 1 do 65 z 85 ]

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024