Witam .
Proszę o radę w sprawie pewnej dziewczyny.
Ja 21 lat, Ona 19.
Poznaliśmy się w klubie niecałe 3 tygodnie temu. Od tamtej pory często się widzimy, zachowujemy się jak para. Od poznania w klubie trzymamy się za ręce, przytulamy i całujemy.
Wiem, że bardzo się tej dziewczynie podobam. Widzę to po jej zachowaniu, sama też mi to powiedziała. Mimo, że nie jesteśmy razem (dążyłem do tego, po dzisiejszym dniu już nie wiem czy jest sens ale o tym napiszę później) dziewczyna jest bardzo zazdrosna oraz na siłę próbuje we mnie wzbudzić zazdrość na wszystkie możliwe sposoby.
Poza chorą zazdrością i potrzebą wzbudzania jej też u mnie ("nauczona" z poprzedniego związku), dziewczyna wydaje się być świetna.
Jej eks był jej pierwszym chłopakiem. Mimo tego, że jest młoda, to byli razem 6 lat. Cały czas żyli w złotej klatce, na nic sobie nie pozwalali. Dla przykładu, Jej były uznawał taniec z innym lub buziak w policzek z kolegą za zdradę... Przyzwyczaiła się do tego i chyba nie wie, że można inaczej. Lubi jak facet jest stanowczy i jak trzyma ją krótko. (Syndrom sztokholmski?). W każdym razie, możliwe że po czasie pokazałbym jej, że da się inaczej i zmienił jej stosunek. Możliwe też, że by mi się to nie udało.
Poznałem ją w bardzo niesprzyjającym czasie. Jej związek zakończył się miesiąc wcześniej. Przez te 6 lat często rozstawali się i wracali do siebie. Eks napisał dzisiaj, że chciałby do niej wrócić. Spokojnie ze sobą pisali. Chwilę później zmienił się o 180 stopni i bardzo ją wkurzył swoim zachowaniem, ale to nie ważne.
Przed rozstaniem odwalił taką akcję, że powiedziała mi, że nie ma szans żeby do siebie wrócili. W dodatku ich rodziny znienawidziły się nawzajem. Ona chce się na nim zemścić, pokazać mu co stracił i że tego nie odzyska.
Rozmawiałem z nią szczerze. Powiedziała mi, że jest bardzo stała w uczuciach, potrzeba bardzo dużo czasu żeby ją w sobie rozkochać a jak się to uda, to potem ma bardzo dużo problem, żeby się odkochać. Zapytałem, czy byłaby w stanie po pewnym czasie wrócić do byłego. Powiedziała, że tak na prawdę to nie wie (zaprzeczyła temu co powiedziała trochę wcześniej w złości).
Nie jest w stanie wejść w nowy związek, jeżeli ktoś jej w sobie nie rozkocha tak jak tamten. Boi się, że jeśli byłaby z facetem którego nie kocha, a tamten by do niej przyjechał to nie miałaby problemów ze zdradą. Mogłaby zdradzić, ale tylko z tamtym jednym facetem. Wie, że to złe. Dlatego nie wejdzie w związek z kimkolwiek, kto będzie potrafił zastąpić w jej sercu tamtego, a na to potrzeba u niej dużo czasu.
Nauczony wcześniejszymi doświadczeniami, podchodzę do całej sprawy na chłodno. Zaczyna mi na niej zależeć, podoba mi się, ale staram się za bardzo nie angażować emocjonalnie żeby się nie sparzyć. Podchodzę do tego tak - uda się, super. Nie uda się, no to trudno. To będzie znaczyło, że to nie ta jedyna.
Zastanawiam się co powinienem zrobić. To co wymyśliłem:
1 - po tym co mi powiedziała, zupełnie ją olać i zamknąć temat.
2 - dać jej trochę czasu (0 kontaktu) i powiedzieć, że gdy będzie pewna, że zapomniała na dobre o byłym to niech się odezwie.
3 - robić to samo co teraz, czyli spotykać się z nią, pomału rozkochiwać w sobie, ale ustalić zasady. Jeśli nie wie czego chce to ja podejdę do tego na chłodno. Będzie miała zielone światło, ale dopóki sytuacja się nie wyjaśni to nie mamy prawa być o siebie zazdrośni i że mam prawo poznawać w tym czasie inne kobiety. Wtedy dziewczyna ryzykuje, że poznam kogoś nowego i o niej zapomnę. Podchodzić do tych spotkań z nią jak najmniej emocjonalnie.
4 - nic nie zmieniać, dalej się z nią spotykać tak jak teraz i patrzeć, w jakim kierunku będzie się rozwijała nasza relacja.
Dziewczyna jest ze mną szczera w 100% w każdej sytuacji. Niektórych rzeczy o których mi mówiła nawet nie chciałbym wiedzieć przy tak krótkiej relacji.
Bardzo proszę was o radę jak do tego podejść i jak się zachować