Rozstalam sie ze swoim chlopakiem po 5 latach zwiazku. Zaczelo sie od tego, ze on sie zmienil. Przestal sie starac, mialam wrazenie ze juz mu nie zalezy... Niby pisal, ale spotykalismy sie coraz rzadziej i coraz czesciej to ja inicjowalam spotkania. Kiedy pytalam wprost, co sie dzieje odpowiadal, ze nic i ze kocha mnie tak samo. W pewnym momencie przestal sie odzywac, napisal ze ma zly okres w swoim zyciu i ze zastanawia sie nad zyciem....
Czekalam az mi wyjasni co sie dzieje. Cisza. Odczekalam troche ale uznalam, ze mam prawo wiedziec. Napisalam mu, ze najwyzszy czas aby powiedzial mi co sie dzieje. Ze nie moze mnie ciagle olewac, ze zasluguje na szczerosc. Zapytalam, czy chce sie rozstac, czy ma juz dosc zwiazku ze mna. Napisal, ze rzeczywiscie zle mnie traktuje, ze nie powinien taki byc i ze ja zasluguje na kogos lepszego niz on. Zapytalam wprost, czy to koniec, a on napisal, ze chyba tak. Zapytalam, czy ma kogos, na co zapewnial mnie ze nie ma nikogo i ze nie mial nikogo lepszego niz ja. Zakonczylismy zwiazek a ja uwazam, ze zachowal sie jak totalny tchorz, bo musialam naciskac na niego i wymusic zerwanie, bo sam nie mial odwagi tego zakonczyc.
Nie wiem, czy kogos ma. Zastanawiam sie tylko nad jednym: jak po 5 latach mozna tak po prostu dac sobie spokoj? Dlaczego nie wyjasnil szczerze o co chodzi? Duzo rzeczy mozna naprawic jezeli sie chce.... Nasz zwiazek byl ogolnie udany. Czasem sie klocilismy, ale nie bylo nigdy zle miedzy nami. Ale ostatnio to ja bardziej sie staralam... Zaluje ze od razu nie kopnelam go w tylek, gdy tylko zaczal mnie olewac. Probuje zrozumiec, jak mozna byc takim dupkiem? On na poczatku bardzo sie o mnie staral. Mialam duze powodzenie u facetow i o tym wiedzial... Po prostu jest glupi - innego wytlumaczenia nie widze
Sorry ale nie mam na kompie polskich znakow