Nierówne traktowanie dzieci - proszę o radę - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » Nierówne traktowanie dzieci - proszę o radę

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 11 ]

Temat: Nierówne traktowanie dzieci - proszę o radę

Chcę się rozstać z mężem, a powodem jest złe moim zdaniem traktowanie mojego dziecka, które nie jest jego biologicznym. Z mężem mam też drugie dziecko - jego biologiczne, ma 2 latka. Między dziećmi jest 3 lata różnicy.

Nie mam pojęcia co zrobić - mąż jest wspaniałym ojcem dla młodszego, czyli swojego. Starszego nie traktuje w moim odczuciu dobrze.
Teraz Starszy synek: jest dzieckiem bardzo wrażliwym, nieśmiałym, niełatwo nawiązuje relacje. Jednak obecnego męża nazywa tatą, często mówi, że go kocha. Garnie się do niego, ale widać, w moim odczuciu, że jest jakiś sztywny, wyczuwa moim zdaniem że coś jest nie tak, jak być powinno. BARDZO chciałby mieć szczęśliwą rodzinę, kocha miejsce w którym żyjemy (miasto męża, dom jego), kocha przedszkole, słowem jest mu tu bardzo dobrze, pomijając fakt, że ma ojczyma, który go nie kocha.

Mąż: Uwielbia swojego syneczka - tego małego. To jego oczko w głowie. Bawi się z nim, obściskuje, całuje po 10 minut. Po moich interwencjach stara się hamować przy starszym. Zawsze broni małego, kiedy np. mały kopnie psa, mąż się uśmiecha, owszem, skarci, ale delikatnie, bez nerwów, spokojnie. Starszego dwa razy szarpnął i z nerwem do niego,żeby ni kopał.
Z maluszkiem jest delikatny, twierdzi, żę to dlatego, że to jest bobas jeszcze, ale ja czuję podskórnie, że to nie o to chodzi, bo starszego tak samo traktował od kiedy go znał, czyli mniej więcej od kiedy miał roczek.
Do mojego synka jest oschły, przytuli go tylko jak synek podejdzie, i to tak na chwilę, z łaski. Sam owszem przytuli czy pocałuje, ale w moim odczuciu na odczepnego.
Mam w sobie lęk, że gdyby mnie nie było w domu i wybuchłby konflikt między dziećmi, starszy mógłby ucierpieć, mąż na niego nakrzyczałby. Bo zawsze z założenia jest to wina starszego, bo przecież mały jest słodki, niewinny.

Ja do męża straciłam uczucia. Moim zdaniem brak mu ciepła dla starszego, uważam, żę nigdy go nie pokocha. Jesteśmy razem 3 lata i owszem, zmieniło się, że maż się stara, ale ciągle mam wrażenie, że to jest wtedy gdy ja jestem - a co jakby mnie nie było?? Jak zachowałby się wtedy w obliczu konfliktu? Nigdy nie chciał usypiać ze mną starszego, do małego zawsze jest. W nocy jeśli trzeba wstać do małego, mąż troszkę pozrzędzi, ale z miłością i czułością uspokaja synka. Do starszego nawet nie wstaje, czeka aż ja to zrobię. Słowem starszego uważam może nie to, żę nie lubi ale NA PEWNO NIE KOCHA. Zreszt ą sam to przyznał. Mąż twierdzi, żę może na jakiś sposób go kocha, ale wiem, żę tylko tak gada, bo czyny zupełnie temu przeczą.
Mąż ciągle pilnuje czy młodszemu nie dzieje się krzywda - zarzuca mi, żę pozwalam na wszystko starszemu, a młodszemu nie, że np. coś kupuję, to nie wolno mi kupić tylko starszemu, muszę kupić i młodszemu. Zarzuca mi, że starszemu kupuję lepsze zabawki,np. Lego czy Playmobil, i moje tłumaczenie, że młodszy wszystko niszczy (tak jest) i szkoda mi pieniędzy aby mu kupować drogie rzeczy, spotyka się z brakiem zrozumienia. Starszemu jak był w wieku młodszego też kupowałam "byle co" w kioskach aby to popsuł, dopiero jak miał powyżej 3 latek, zaczęłam droższe zabawki kupować.

Generalnie mój problem, bo mam ogromny przytłacza mnie tak, żę wpadłam w depresję. Nie wiem co mam robić - tkwić dalej w tym małżeństwie, spróbować pomóc mężowi, bo on twierdzi, żę chce się zmieniać i traktować ich równo, kosztem moich nerwów czy też odejść z chłopakami i życ samej? No i tu nie wiem też co będzie dla nich lepsze - mały bardzo kocha wszystkich, swojego ojca też. Starszy też chyba lubi swoje życie, nie wiem, nie umiem tego powiedzieć, bo to jeszcze małe dziecko, mówi różnie, raz, żę kocha męża obecnego, raz że wolałby żeby go nie było, bo jest spokój, że wolałby mieszkaćz braciszkiem, mamą i swoim prawdziwym ojcem (który go regularnie odwiedza, ale jest beznadziejnym ojcem).
NIE MAM POJĘCIA CO MAM zrobić żeby było dobrze dla dzieci!!!
Czy czekać nie wiadomo na co, może ta zmiana nastąpi a może nie, ale to przecież już 3 lata razem mieszkamy, a ja już nie mogę wytrzymać jak patrzę na to inne traktowanie? A z drugiej strony, mam zabrać młodszemu ojca?? Ale też dlaczego młodszy ma mieć ojca, a starszy cierpieć?? Boli mnie to różne traktowanie, np. jak mały się wyłoży, to zaraz jest :"no chodz do tatusia, boli, maluszku? tatuś pocałuje", a jak starszy się wyłoży to jest" no wstawaj, nie ma co się mazać, do wesela się zagoi" i ani całusa, ani nic.

Co myślicie?? Błagam, doradźcie co mam zrobić w tej sytuacji, bo jest nie do pozazdroszczenia.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Nierówne traktowanie dzieci - proszę o radę

Tak to jest i tego nie zmienisz.

3

Odp: Nierówne traktowanie dzieci - proszę o radę

No właśnie mogę to zmienić tylko nie wiem CO i JAK i CZY POWINNAM. Jestem niezależna finansowo i poradzę sobie w razie czego z utrzymaniem siebie i dzieci.
Mam 34 lata, nie wiem czy jest w ogóle sens tkwić w tym stanie, który obawiam się, będzie się pogłębiał, bo dzieci są bardzo charakterne i boję się, żę mąż ich w końcu skłóci. A ja dażę do tego, aby mieli siebie, ciągle ich przytulam jednocześnie, wciąż podkreślam, że są moją super małą drużyną, że mama kocha najbardziej na swiecie swojego starszaczka, bo jest najkochańszym starszaczkiem oraz swojego bobaska, bo jest najkochańszym bobaskiem świata - uważam, żę z mojej strony dzieci są traktowanie bardzo równo i wyzwalam w nich dobre emocje. Przy mnie nie ma konfliktów, bo zawsze staram się dotrzeć do dna sytuacji - jak piszczy któryś staram się zrozumieć o co mu chodzi, a potem rozwiązuję konflikt, a mężowi się nie chce ze starszym, z młodszym owszem.

Zastanawiam się, czy jeszcze nie uda mi się kiedyś ułożyć życia znacznie lepiej, bo może gdybym kiedyś jak dzieci podrosną się z kimś mądrym związała, to on traktowałby ich równo, bo z żadnym nie byłby mocniej związany. Tymczasem tkwię w małżeństwi, w którym nie lubię przytulać męża, bo od razu czuję bunt i nielojalność wobec starszego dziecka, bo przecież on go nie lubi.

No i najgorsze jest to, że tak zawsze planuję, aby wyjść nie wtedy gdy oni we 3 są razem, bo strasznie się boję, że mąż zrani słowami starszego mojego synka, bo już mu się zdarzyło powiedzieć przy nim nie raz, że np. to jego ojciec powinien go uczyć jazdy na rowerze, a nie on.A synek jest zakompleksionym dzieckiem i wszystko bierze do siebie i przeżywa.

Co ja mam zrobić sad

4

Odp: Nierówne traktowanie dzieci - proszę o radę

To się może zdarzyć nawet z obojgiem biologicznych dzieci - po prostu bywa, że któreś z rodzicòw jedno kocha bardziej albo któregoś pokochać nie potrafi. Przykre, ale prawdziwe. Tutaj pewnie jeszcze mężowi wiele przysłania fakt, że ze swoim biologicznym dzieckiem jest od początku, nie pojawiło się "znikąd" - wiadomo, ciąża, oswojenie, narodziny, pierwsze miesiące. Na pewno potrzebne im jest na tyle równe traktowanie, na ile to możliwe, ale do miłości nikogo nie zmusisz.
Inna sprawa, że piszesz o swoim wygaśnięciu uczuć - a to jest podstawa do przemyślenia, czy to małżeństwo ma dalej sens.

5

Odp: Nierówne traktowanie dzieci - proszę o radę

A czy uważacie, że fakt, iż mąż nie był też dla mnie najlepszy i nie dogadujemy się jak należy + złe traktowanie mojego dziecka starszego może być wystarczającą przyczyną aby się rozstać i pozbawić młodszego ojca??
Przyznaję, że ja inaczej sobie wyobrażałam męża, myślałam, że będzie ciepłym dobrym człowiekiem, a nie oschłym i traktującym lepiej swoją krew sad

6 Ostatnio edytowany przez Monoceros (2016-11-25 16:19:44)

Odp: Nierówne traktowanie dzieci - proszę o radę

Ja myślę, że Ty już podjęłaś decyzję o rozwodzie, teraz szukasz tylko dobrych przyczyn.

Nie ufasz mężowi w kwestii dzieci. Koniec, kropka. Boisz się, że robi (zrobi) im krzywdę, jeśli tylko zostawisz ich samych. Nie masz do faceta uczuć. No to mega małżeństwo, nie ma co.

Mam wrażenie, że już postawiłaś kreskę, bo przedtem nie zrobiliście bardzo wielu ważnych rzeczy: nie dogadaliście się co do wychowania, nawet w kwestii głupich zabawek, sposobu zwracania uwagi dzieciom, nie przewidzieliście oczywistej oczywistości, że czasem może nam ludziom być bliżej do własnych dzieci niż do dzieci cudzych osób (zwłaszcza że ojciec drugiego dziecka nadal jest w tle). Pewnie nawet nie chcieliście o tym gadać, licząc, że przecież jakoś się ułoży, a nawet jak rozmawialiście, to powierzchownie. Czy rozmawialiście o tym, jaki wpływ ma takie zachowanie na jedno i drugie dziecko? Przecież szykujecie sobie wojnę. Jeszcze dzieci nie rozumieją, ale już niedługo.

Nie uzależniaj decyzji od emocji dziecka. Dziecko raz go lubi raz nie. Ciebie też raz lubi raz nie, czasem mama jest fajna, a czasem się jej nienawidzi i z chęcią by się ją wysłało na księżyc. To normalne, bo dzieci żyją w "tu i teraz".

Jak jeszcze choć trochę myślisz o pozostaniu w tym związku, to polecam terapię rodzinną.

7 Ostatnio edytowany przez madoja (2016-11-25 16:18:48)

Odp: Nierówne traktowanie dzieci - proszę o radę

Mój mąż wychował się w domu gdzie jego siostra była faworyzowana przez oboje rodziców, mimo że ci byli biologicznymi rodzicami obojga.
Efekt? Nienawiść między rodzeństwem (bo siostra męża nigdy nie popatrzyła na to obiektywnie, zawsze była rozpieszczona), w tej chwili mąż nie utrzymuje kontaktów nawet z rodzicami.

U Ciebie tak się skończyć nie musi, bo starszy syn miałby Ciebie, ale jest wysokie prawdopodobieństwo że znienawidzi swojego małego brata.

Powiedzmy nawet, że jest zrozumiałe, że Twój mąż żywi większe uczucia do młodszego syna, ale nie powinien tego ujawniać. Może podsuń mu jakieś artykuły na temat nierównego traktowania dzieci. Jaki to ma wpływ na ich psychikę i dorosłe życie. Porozmawiaj z nim tak od serca i na spokojnie. Nie możesz go zmusić do miłości, ale on jest w stanie panować nad swoimi zachowaniami wobec dzieci.

8

Odp: Nierówne traktowanie dzieci - proszę o radę

Na moje oko to nie nierówne traktowanie dzieci jest waszym głównym problemem.

9

Odp: Nierówne traktowanie dzieci - proszę o radę
Monoceros napisał/a:

Ja myślę, że Ty już podjęłaś decyzję o rozwodzie, teraz szukasz tylko dobrych przyczyn.

Nie ufasz mężowi w kwestii dzieci. Koniec, kropka. Boisz się, że robi (zrobi) im krzywdę, jeśli tylko zostawisz ich samych. Nie masz do faceta uczuć. No to mega małżeństwo, nie ma co.

Mam wrażenie, że już postawiłaś kreskę, bo przedtem nie zrobiliście bardzo wielu ważnych rzeczy: nie dogadaliście się co do wychowania, nawet w kwestii głupich zabawek, sposobu zwracania uwagi dzieciom, nie przewidzieliście oczywistej oczywistości, że czasem może nam ludziom być bliżej do własnych dzieci niż do dzieci cudzych osób (zwłaszcza że ojciec drugiego dziecka nadal jest w tle). Pewnie nawet nie chcieliście o tym gadać, licząc, że przecież jakoś się ułoży, a nawet jak rozmawialiście, to powierzchownie. Czy rozmawialiście o tym, jaki wpływ ma takie zachowanie na jedno i drugie dziecko? Przecież szykujecie sobie wojnę. Jeszcze dzieci nie rozumieją, ale już niedługo.

Nie uzależniaj decyzji od emocji dziecka. Dziecko raz go lubi raz nie. Ciebie też raz lubi raz nie, czasem mama jest fajna, a czasem się jej nienawidzi i z chęcią by się ją wysłało na księżyc. To normalne, bo dzieci żyją w "tu i teraz".

Jak jeszcze choć trochę myślisz o pozostaniu w tym związku, to polecam terapię rodzinną.

Twój post jest w 100% sedno.
Nie ufam mężowi. Ale jak mogę ufać, skoro szarpnął moje dziecko nie raz, podnosi na niego głos, nie jest delikatny?
Przecież nie jest tak, że wyszłam za mąż za cudownego człowieka, który jest kochany dla mnie i dzieci, a ja głupia chcę się go pozbyć. Mam powody..
Na terapii byliśmy. Ale tylko pokazała, że nic z tego nie będzie, zrezygnowałam, bo się ciągnęła, i nie można było dojść do żadnych rezulataów..

No właśnie chyba to wszystko dlatego, zę uważam, żę mąż jest skrajnie niedojrzałym człowiekiem, z którym nie można nawet porozmawiać.
Ale na początku mąż deklarował że kocha mojego synka, że na pewno będzie go traktował na równi. A ja głupia uwierzyłam.

Masz rację z emocjami dziecka, taka niby oczywistość, a nie pomyślałam..

Co mam zrobić, jeśli terapia nie wyszła, a mnie mąż rzeczywiście denerwuje, ale naprawdę mam podstawy? Przeciez gdyby był to dobry człowiek, to nie czepiałabym się sad

Ja też nie żądam od męża aby kochał mojego synka, bo akceptuję, żę nie musi. Ale na Boga, czy dorosły człowiek po 30 musi obcałowywać swoje dziecko przy drugim i tak ciężko zrozumieć, że to nie fair?? Czyli gdybym ja nie zwracała na to uwagi i udawała że jest ok, to wtedy byłoby to dobre małżeństwo?

10 Ostatnio edytowany przez Miłycham (2016-11-26 20:27:02)

Odp: Nierówne traktowanie dzieci - proszę o radę
lidziek napisał/a:

A czy uważacie, że fakt, iż mąż nie był też dla mnie najlepszy i nie dogadujemy się jak należy + złe traktowanie mojego dziecka starszego może być wystarczającą przyczyną aby się rozstać i pozbawić młodszego ojca??
Przyznaję, że ja inaczej sobie wyobrażałam męża, myślałam, że będzie ciepłym dobrym człowiekiem, a nie oschłym i traktującym lepiej swoją krew sad

To całkiem naturalne, ze swoją krew lepiej traktuje. Biologi nie oszukasz. Z drugiej nie wiem czy drugiemu źle, że je traktuje inaczej. Może też poświęcać mu więcej uwagi z powodu wieku i z czasem się ustabilizuje. Takie trochę wróżenie, bo nie znam człowieka, a i tak wiele bym nie napisał gdybym znał.
To czy dziecko będzie miało ojca czy nie, nie ma większego znaczenia. To jakiego już tak. Lepiej nie mieć, niż mieć złego. Tak mi się wydaje. Z założenia może być też sytuacja, że to Ty stracisz dziecko na rzecz ojca. Jest tak rodzicem jak i Ty i nie masz pewności z kim będzie młody.
Co do samego związku to jeśli Ci nie pasuje to nic na siłę.
A Ty nie przesadzaj z tym przytulaniem wink

11

Odp: Nierówne traktowanie dzieci - proszę o radę

Rozmowa, rozmowa i jeszcze raz rozmowa. Wprost trzeba powiedzieć mężowi, że jeżeli nie będzie wykazywał chęci poprawy to odejdziesz. Moim zdaniem, warto spróbować, pod warunkiem, że tego chcesz. Bo Twoje uczucia do męża i sytuacja między Wami to podstawowa kwestia.

Mąż na pewno nie chciałby widywać synka dwa razy w miesiącu, więc jest duże prawdopodobieństwo, że postara się utrzymać rodzinę w całości. Pytanie tylko na ile jego chęci będą prawdziwie szczere, a ile na pokaz przed Tobą. Na pewno też szkoda byłoby rozwalać życie młodszemu synkowi.  Zostaniesz sama z dwójką dzieci, nie mając pewności, czy poznasz jeszcze kiedykolwiek przyzwoitego ojczyma dla nich. Decyzja jest trudna, ale chyba warto jeszcze spróbować uratować rodzinę. Wiele zależy od Twojego męża. Nie musi ubóstwiać starszego synka, ale jako dorosły człowiek powinien mieć świadomość jaki wpływ na niego wywiera. Warto pomyśleć o konsekwencjach w przyszłości... Porozmawiaj z mężem, powodzenia! smile

Posty [ 11 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » Nierówne traktowanie dzieci - proszę o radę

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024