Podejście faceta do związku - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Podejście faceta do związku

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 23 ]

Temat: Podejście faceta do związku

Witam. Chciałabym sie Was poradzić. Otóż od niedawna mieszkam z facetem w Trójmieście. Poznaliśmy sie 4 miesiące temu i tak  wyszło że szybko podjęliśmy decyzję o przeprowadzce i wspólnym zamieszkaniu. Ja mam 25 lat a on 34. Właściwie ogólnie dogadujemy sie bardzo dobrze. Codziennie pokazuje mi jak bardzo jest za mną. Okazuje mi uczucia itd. Jednak są dwie płaszczyzny na których jest najgorzej. Po pierwsze jest bardzo zazdrosny. Denerwuje go ze mam kontakt z koleżankami napisał do mnie kolega z którym nic mnie nigdy nie łączyło tak chciał wiedzieć co u mnie jest 500km ale mimo wszystko była afera. Drażni go to ze np jak on wraca późno to mnie się już chce spać i nie ma jak pogadać czy obejrzeć ze mną film. Wypomina mi ze że jem słodycze kiedy jestem bardzo szczupła osoba mam wręcz niedowage. Jak cos powiem co mu sie nie spodoba też mu przeszkadza nie mogę na niego głosu podnieść bo odrazu ma pretensje. Czuje sie czasem jak w złotej klatce. Bardzo mnie kocha okazuje mi to codziennie dba o mnie ale za bardzo ingeruje we wszystko w moim życiu. Druga płaszczyzna to pieniądze. Wczoraj coś sie zgadalo ze nie ma czym wrócić do domu mówię żeby wziął taksówkę mówi ze ma 15 zł więc delikatnie stwierdziłam że przeciez mial 100 zł ostatnio.Zdenerwował  sie ze nie będzie go nikt rozliczać z pieniędzy które wydaje bo to jego pieniądze i sam na nie zarobił będzie wydawał na co chce. Zaproponowałam ze chciałabym abyśmy docelowo jak w normalnym zwiazku mieli wspólne pieniądze powiedział że nie ma mowy. Zastanawiam sie co by było jakby mnie np zabrakło pieniędzy czy by mi pomógł. Poza tym jest różnica ze ja zrobię 2 tyś a on powiedzmy 4 czy 5 i ja nie mam z czego odkładać za bardzo. Czynsz za pokój płacimy po połowie ja muszę też pewna sume pieniędzy oddać mamie bo pożyczyłem na wyjazd. A wiadomo.jak to kobieta też chciałabym zadbać o sobie. Powiedział że mogłam iść do takiej pracy jaka mi proponował  (kelnerka) ale skoro nie chciałam to teraz mój problem. Chciałabym sie Was zapytać jak to u Was w związkach wygląda podział kosztów, czy każde ma swoje pieniądze czy macie wspólne i ogólnie co myślicie na ten temat o zachowaniu mojego faceta czy to jest normalne podejście bo może ja wyolbrzymiam problem ? Nie wiem tez co myslec o tym ze na prZykład nie zapytał sie co bym chciała czego potrzebuje tylko ostatni o kupił mi prezent bieliznę a ja np wolałabym buty bo akurat nie raz mu mówiłam że nie mam teraz kasy a są mi potrzebne. Albo mów i ze za tydz pójdziemy do spa też wybiera pod siebie nic ja np nie chce jechać do żadnego spa wolałbym coś innego więc nie wiem czy ja mam w ogóle prawo się coś wypowiedzieć na ten temat czy lepiej jak po prostu odpuszczę i niech wydaje na co chce. Mówi ze on nie jest sponsorem. Ja nie szukam sponsora ale też nie chce mieć faceta co wiedząc ze zarabia więcej ode mnie nie zrobi dla mnie nic żebym czuła się lepiej nie wyjmie pieniedzy i nie powie idź sobie kochanie do fryzjera czy na paznokcie czy na co tam chcesz żebyś poczuła sie lepiej. Czy to jest sponsoring? hmm jeszcze jedna kwestia on chce żebyśmy sie przenieśli na kawalerkę za jakiś czas ale mnir nie będzie stac na płacenie po połowie on mowi ze niby nie wymaga tego ode mnie ze sam będzie płacił a ja sie tylko dorzucę ale z drugiej strony jeali on robi takie afery to czy to dobry pomysł mieszkać z facetem w mieszkaniu które on opłacić? Tutaj jesteśmy na równych prawach a i tak zdarza mu sie powiedzieć że jak mi nie pasuje to ze bym sie wyprowadziła to jak on będzie wszystko placil sam to tym bardziej mi wypomni w pewnym momencie w kłótni i powie to spadaj bo ja za to place. Co myślicie?

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Podejście faceta do związku

Twój facet jest nienormalny, ja mam faceta fakt juz długi czas i mam bardzo dużo kolegów ale nigdy w życiu nie robił mi takich wyrzutów był zazdrosny ale spokojnie porozmawialismy zdarzają się sceny zazdrości wiadomo ale "rozsadne" a jeśli zabroniłby mi spotkania czy pisania z koleżankami to bym go wyśmiała...
ja mam z moim facetem pieniądze i nikt nikogo nie rozlicza co do grosza... ja robie zakupy. Wydajemy wspólne pieniądze a nie ze te są twoje a te moje.. nie wyobrażam sobie takiej sytuacji jak Ty masz. Twój facet jest skompy i to bardzo, nie mówię o tym ze ma Ci oddawać całe wypłaty ale bez jaj.. i w dodatku nie liczy się z twoim zdaniem.. za szybko zamieszkaliscie razem praktycznie w ogóle go nie znasz. Jeśli zamieszkacie sami i on będzie płacił za rachunki sam to będzie to twój gwóźdź do trumny. On wy wyższa się już teraz a co dopiero będzie potem.. jak będzie miał jakieś widzimisię to wyrzuci Cię z domu a Ty nic nie będziesz miała do gadania. Ja proponuję rozmowę poważna konkretna, dojście do jakiegoś porozumienia a jeśli nie to bym się spakowala i wyjechała do rodzinnego miasta. Ja nie wyobrażam sobie życia z takim gburem i skapcem

3 Ostatnio edytowany przez ruda102 (2016-11-20 16:48:29)

Odp: Podejście faceta do związku

Myślę, Autorko, że rzuciłaś się na oślep na głęboką wodę i teraz okazuje się, że nie do końca umiesz pływać a dystans jest dłuższy niż sobie założyłaś. Twoje problemy wynikają przede wszystkim z tego, że zamiast poznać faceta na spokojnie, zachowując swoją niezależność, "jakoś tak się złożyło", że postawiłaś wszystko na jedną kartę, wierząc, że będzie idealnie - i teraz jest problem, bo ideału jednak nie ma.

Zazdrość, pretensje o znajomych, fochy o to, że Ty się nie podporządkowujesz jego rozkładowi dnia czy wybieranie wspólnych rozrywek bez konsultacji z Tobą - to są wszystko dość niepokojące sygnały. Facet ma zadatki na Pana Domu - on ustala zasady, Ty się masz podporządkować. Na ile to się rozwinie w kierunkach niebezpiecznych trudno dziś ocenić, ale jak ktoś ma ciągoty do arbitralnego zarządzania związkiem, to mu samo nie przechodzi - to nie przeziębienie. Jakbyś w ten związek wchodziła stopniowo, to można byłoby na spokojnie próbować zobaczyć, czy zwrócenie mu uwagi, że takie zachowanie nie jest w porządku, skłoni go do refleksji i zmiany. Ale ty się rzuciłaś na głęboką wodę, jesteś od niego w sporym stopniu zależna. Mieszkacie razem w mieście, którego, jak rozumiem, nie znasz - a on chce się przeprowadzić do kawalerki, która będzie dużo bardziej jego niż twoja - tak, moim zdaniem całkiem prawdopodobne, że jak byś mu podskoczyła, to groziłby ci wystawieniem walizek za drzwi.

Natomiast co do Twojego podejścia do pieniędzy - tu moim zdaniem problem leży przede wszystkim po Twojej stronie. Wydaje mi się, że nie zauważasz różnicy między pieniędzmi w długim, stabilnym związku (z obrączkami lub bez), a pieniędzmi w związku ludzi, którzy się dopiero poznali. W długim związku, gdy ludzie, decydują się budować wspólne życie, dom, rodzinę - wspólne pieniądze są dość naturalne (choć nie muszą to być WSZYSTKIE pieniądze, można mieć i wspólny i odrębny majątek). Ale po czterech miesiącach znajomości, nawet jak się razem wynajmuje pokój, oczekiwanie takiego podejścia czy nawet jego namiastki, jest moim zdaniem nie na miejscu. Uważam, że na tym etapie można się spodziewać, że facet nie będzie się z Tobą co do złotówki rozliczał z codziennych zakupów, że czasem zafunduje wam jakąś wspólną rozrywkę (np. weekendowy wyjazd czy wyjście do restauracji), ale nie że Ci zasponsoruje fryzjera, kosmetyczkę czy buty. Moim zdaniem w ogóle, skoro kobieta zarabia, to dobrze, żeby zarabiała przynajmniej na własne potrzeby. Prezenty - owszem, ale takie, które facet chce Ci dać sam z siebie, a nie takie, których Ty oczekujesz "żeby się lepiej poczuć". Co do bielizny - oczywiście, że bardziej empatycznie byłoby, jakby Cię zapytał, na jaki prezent masz ochotę. Z drugiej strony można założyć, że chciał Ci zrobić niespodziankę i trochę przyjemności również sobie - bielizna to jest dość typowy prezent od faceta. Co do komentowania jego wydatków - nie masz póki co do tego prawa, bo na razie nie macie wspólnych pieniędzy. Inna sprawa wspólne wyjścia czy nawet prezenty (choć tu trzeba więcej taktu) - tu nie tyle chodzi o same pienądze, co o to, że te rzeczy mają sprawiać przyjemność również Tobie, więc Twój gust/potrzeby/oczekiwania powinny być wzięte pod uwagę. Ale reszta wydatków, póki on Cię nimi nie obciąża, to nie Twoja sprawa.

Senszyciax3 - moim zdaniem porównanie Twojej i Autorki sytuacji jest totalnie nieadekwatne. Z tego, co pisałaś w swoim wątku, Ty i Twój facet znacie się lata, szykujecie się do ślubu, Ty wręcz zastanawiasz się nad dzieckiem. W tej sytuacji wspólna kasa jest zupełnie naturalna. Ale Autorka jest w związku od 4 miesięcy i moim zdaniem taki staż nie uprawnia porównywalnych oczekiwań.

4 Ostatnio edytowany przez minionek007 (2016-11-20 17:34:07)

Odp: Podejście faceta do związku

Wyjechalam z nim tak szybko ponieważ on wyjeżdżał a ja nie chciałam się  nim rozstawać bo sie zakochałam a na odległość nie wyobrażałam sobie związku po drugie u siebie w mieście nie miałam żadnych perspektywy jeszcze tym bardziej ze mam trudną trudna sytuacje finansową w domu więc właściwie to był juz taki akt desperacji. Zaproponował żebyśmy razem zamieszkali ze załatwi mi pracę kelnerki ale mnie sie nie do końca spodobał ten pomysł bo nie mam w tym doświadczenia i też nie do końca sie w tym widzę znalazłam więc na szybko pracę praktycznie obok domu więc nie wydaje na dojazdy. Ja zarabiam 8-9zl /h a on 18. Jeśli chodzi o koszta to wygląd a tak ze w sezonie są lepsze zarobki poza sezonem jest gorzej mial ostatnio malo godzin więc praktycznie przynosił do domu niewiele więcej ode mnie. Do tego ma pewne swoje wydatki nieważne o co chodzi w każdym razie co miesiąc jak wyliczył ma 1 tyś stałych kosztów ja zaś około 500zl. Na dzień dzisiejszy jak jemu sie kończy kasa to żyjemy z moich a jak ja juz nie mam to on juz wtedy ma i oddaje mi te które pożyczył. Obydwoje mamy tygodniowki więc żyjemy od tygodnia do tyg i tak sobie pożyczamy i oddajemy nawzajem. Ja robię głównie zakupy dlatego że on pracuje od 11 do 22 pracuje na kuchni więc on juz praktycznie nic w domu nie je. Czasem przyniesie mi obiad  pracy a jak nie przyniesie to ja muszę kupić dla siebie chyba ze na dzień wolny i ma kasa to kupi i zrobi obiad. Jakieś wyposażenie do domu typu telewizor naczynia itp kupował on. Niby wszystko jest okej tylko nie wiem jakim cudem z tygodnia na tydzień mnie nie zostaje praktycznie nic dla siebie nie mogę sobie nawet butów na zimę kupić. Ciężkie są początki ale pociesza sie tylko tym ze z czasem sie to zmieni albo po prostu zmienię po nowym roku pracę. Martwi mnie jedynie ta ingerencja w moje życie ciągle ocenianie krytykowanie tak jakby chcial mnie zmienić żebym był a innym człowiekiem. Ma dominujacy charakter ale ja tez nie jestem z takichkobiiet która usiadła jak myszki w kącie i nic sie nie odezwia . Martwi mnie też to jak będzie sie to dalej rozwijać bo on ewidentnie nie trafia z tym jaki mam gust i czego potrzebuje. Kupił jakiś zegarek dla mnie na szczęście kurier zgubił paczkę bo ja nie noszę zegarka mowi mi ze modne są teraz ze wiele kobiet ma taki. Nie interesuje mnie to hmm nie chce jechać do spa ta bielizna też mi sie nie podoba robi mi nie trafione prezenty zamiast usiąść i zapytać czego potrzebuje jak juz tak chce mi sprawić przyjemność. Ciągle jakieś sprawdzanie w telefonie podkreślenie ze jak coś będę kombinować to on sie dowie ze telefonu to są sprytne urządzenia i wszystko namierza. Powiem wprost czuje sie przy nim jak w klatce. Tak jakbym miała być  dla niego dz....w łóżku dama w towarzystwie najlepiej żebym sie uśmiechała nie marudziła nie pytała o kasę w towarzystwie odzywała sie malo bo uważa ze moje żarty są dziwne. WcZoraj powiedZiał ze jak mi nie pasuje to mogę sie wyprowadzić bo on nie chce miec codziennie chorych akcji po pracy bo chce sie przytulić i obejrzeć film i miec spokój.

5

Odp: Podejście faceta do związku

Denerwuje go ze mam kontakt z koleżankami
Drażni go to ze np jak on wraca późno to mnie się już chce spać i nie ma jak pogadać czy obejrzeć ze mną film.
Wypomina mi ze że jem słodycze
Jak cos powiem co mu sie nie spodoba też mu przeszkadza nie mogę na niego głosu podnieść bo odrazu ma pretensje.
Czuje sie czasem jak w złotej klatce.

Generalnie to mnie kocha. Tylko chce o wszystkim decydować, z kim się widzę, kiedy śpię, co jem, co mówię. Ale tylko tyle! Tak to mnie kocha, przysięgam!

A pieniądze - są jego i tyle. Nie jesteście ze sobą chyba na tyle długo, żeby się dzielić absolutnie wszystkim. Zresztą, znam małżeństwa, które nie mają wspólnych pieniędzy. Jak się człowiek dogada, to tak ma.

Ja nie szukam sponsora ale też nie chce mieć faceta co wiedząc ze zarabia więcej ode mnie nie zrobi dla mnie nic żebym czuła się lepiej nie wyjmie pieniedzy i nie powie idź sobie kochanie do fryzjera czy na paznokcie czy na co tam chcesz żebyś poczuła sie lepiej.

A Ty byś mu dała kasę i powiedziała "masz tu dwie stówy, idź sobie kochanie na piwo, kup sobie nową wędkę"?

6

Odp: Podejście faceta do związku

Ja rozumiem, że on nie chce mieć dziwnych akcji po pracy - ale to nie znaczy, że ma Cię lepić na nowo, jakbyś była z plasteliny.

Wracając jeszcze na chwilę do kwestii pieniędzy - moim zdaniem strasznie nieuporządkowaną macie tę kwestię i przede wszystkim Ty na tym cierpisz. Buty na zimę to jest priorytet, a mam wrażenie, że masz problem na nie odłożyć właśnie dlatego, że Twój facet regularnie pożycza od Ciebie kasę, choć jednocześnie ma pieniądze na prezenty, których Ty wcale nie chcesz i które on prawie Ci "wmusza". Rozumiem, że macie pewne wspólne wydatki, że to naturalne pożyczyć swojemu partnerowi kasę jak jej chwilowo brakuje, ale mam przeczucie, że rozdzielenie wydatków jak się da byłoby dla Ciebie korzystne. Trochę to wygląda, jakbyście nie całkiem panowali nad swoim budżetem - wspólnym czy własnym. Kasy dla siebie nie możesz odłożyć, bo on się u Ciebie zapożycza. Tym bardziej ryzykowne wydaje mi się, żebyście wynajmowali razem kawalerkę, bo jeśli on zarabia więcej niż ty, a i tak regularnie pożycza od Ciebie kasę, to jaką masz gwarancję, że na tą kawalerkę będzie go stać, a nie zacznie pożyczać od Ciebie więcej?

Mówisz, że nie jesteś cichą myszką - moim zdaniem przy nim jesteś, przynajmniej dopóki się nie wściekniesz i nie zaczynasz podnosić głosu (a nie tędy droga). Powiedz mi, ile razy się zdarzyło, że on coś zaproponował, Tobie się to nie spodobało, wyjaśniłaś dlaczego, a on uszanował Twoje zdanie i zmienił plany? A ile razy Twoje argumenty do niego nie docierały, olewał je lub sama się z góry poddałaś i nawet nie próbowałaś niczego tłumaczyć?

To, że czujesz się przy nim jak w klatce, wcale mnie nie dziwi, bo on stale wprowadza do waszeg związku ręczne sterowanie i w ogóle nie bierze pod uwagę Twoich opinii. Jeśli liczysz, że on się zmieni, to przestań się łudzić.

7

Odp: Podejście faceta do związku

W pierwszy poście napisałaś…” Właściwie ogólnie dogadujemy się bardzo dobrze. Codziennie pokazuje mi jak bardzo jest za mną. Okazuje mi uczucia itd.”..

Mogłabyś rozwinąć to zdanie? Bo jak czytam, to co powyżej to nie znajduje nic, co świadczyłoby o tym, że się dogadujecie. 
No, chyba, że chodzi o seks – bo o tym nie piszesz.

On raczej przerabia Cię na swoją modłę.
Miom zdaniem albo się dostosujesz, albo do widzenia – kwestia czasu. 

To nie jest partnerski związek to jest toksyczny związek.

8 Ostatnio edytowany przez minionek007 (2016-11-20 23:03:05)

Odp: Podejście faceta do związku
ósemka napisał/a:

W pierwszy poście napisałaś…” Właściwie ogólnie dogadujemy się bardzo dobrze. Codziennie pokazuje mi jak bardzo jest za mną. Okazuje mi uczucia itd.”..

Mogłabyś rozwinąć to zdanie? Bo jak czytam, to co powyżej to nie znajduje nic, co świadczyłoby o tym, że się dogadujecie. 
No, chyba, że chodzi o seks – bo o tym nie piszesz.

On raczej przerabia Cię na swoją modłę.
Miom zdaniem albo się dostosujesz, albo do widzenia – kwestia czasu. 

To nie jest partnerski związek to jest toksyczny związek.

Chłopak jest kucharzem. Niczego mi w domu nie brakuje. Nawet jak  jest zmeczony o nawet jak sie poklocimy to i tak zawsze zrobi obiad czy jakieś zapiekanki  ja oczywiście też tam w dzień jak go nie ma zrobię ale nie ukrywam ze nie potrafię gotować więc w tej kwestii liczę na niego. Ja pracuje blisko domu wiec zawsze jak ma wolne albo na późniejszą godzinę niz ja to przyniesie mi kanapki do pracy i obiad a przecież nie am obowiązku w ogóle tak skakać kolo mnie jak koło dziecka. Po drugie w domu zrobi wszystko. Ja nawet jak chce sprzątać to nie muszę i zazwyczaj robimy to albo obydwoje albo ja zrobię i on tez zrobi. Wszystko potrafi zrobić załatwić jakieś meble czy coś. Nawet jak mi piwa zabraknie czy herbaty to ja leżę w łóżku a on wstaje i mi dolewa czy robi nowa. Jest osoba otwarta. To on pierwszy mówił że się mna zauroczyl praktycznie od pierwszego naszego spotkania. Zawsze to on jakby byl i jest te 2 kroku do przyodu przede mna. Nie boi sie ani mowic ani okazywac uczuc. Wszystkim mowi o mnie "moja  kobieta" moja Pani" To on mówi takze naszym znajomym ze sie martwi ze sie wyprowadze to zazwyczaj on pierwszy wychodzi z inicjatywa aby sie pogodzić nawet jeśli pierwszy nie zaczął. Przytula mnie w trakcie i po seksie mówi ze mnie kocha. Jednak jak zacznę temat pieniędzy czy mojej prywatności wolności zaczynają sie klotnie i w jeden i chwili potrafi mnie zniszczyć słowami i powiedzieć ze jak nie pasuje to mam sie wyprowadzić bo on nie chce takiej kobiety. Nie wiem może rzeczywiście mam zły obraz związku troche się nasluchalam od kolezanek jak to one mają ze facet wraca z pracy rzuca kase na półke one rzucają swoją i maja wspólną każdy bierze kiedy chce i ile chce. Nie wiem myślałem ze to jest normalne w związku. On mowi ze mam nie sluchac kolezanek bo to ze one tak maja to nie znaczy ze ja tak bede miec. Może też dlatego że zawsze byłam z biedy musiałam zbierać kasę na wszystko a i tak nic nie miałam. Chciałam liczylam ze tutaj bedzie lepiej pod tym wzgledem juz nie chodzi o to zeby on mi dawał tylko zebym nie musiała tyle dokładać do domu od siebie a móc więcej mieć dla siebie a tutaj wychodzi ze ja nawet ze swoich nie mam  czego odłożyć a niby we dwójkę powinno byc łatwiej. Nie wiem może to dlatego że to nasze wspólne początki i muszę dac czas zeby nam  obydwojgu aytuacja finansową sie uregulowala a ja za szybko naciskam. Raptem miesiąc czasu razem mieszkamy. On mowi ze nie odrazu Kraków zbudowano a ja jestem niecierpliwa przyznaje. Ale nic nie zmienia faktu takiego ze jeże osoba która jak tu piszecie chciałaby mnie  na nowo ulepić jak z plasteliny. Zawsze powtarza ze dba o to co ma ale dba tak jakby kobieta byla jego własnością. Ten kolega co do mnie  napisał i był zły o to potrafił do niego zadzwonić bo mi kazał dac jego numer powiedział że się inaczej wyprowadzi. Zadzwonił i zapytał sie to czy nie jesteśmy para hmm jaka para na odległość 500km dziwne ma czasem zachowania.. .. co do seksu powiem tak jest mi z nim dobrze ALE po pierwsze ma większe potrzeby ode mnie ja juz po prostu czasem nie mogę a on mógłby często z 2- 3 razy dziennie nawet przy okresie mu nie przeszkadza po drugie seks analny ja nie przepadam on lubi czasem sie zgadzam (wiem jak to brzmi) ale boje się zawsze odmówić bo boje się  tego ze zacznie mnie za jakiś czas zdradzać bo powie ze w łóżku nie jestem taka jakby on chciał. Nie wiem czym miałabym go zatrzymać przy sobie gotować nie potrafię w seksie nie mam takich potrzeb i nie przepadam za tym co on lubi skończyłam studia ale nie mam jakiś większych zainteresowan takich pasji jaka dla niego jest kuchnia. W towarzystwie jestem osoba bezpośrednią  on tego  nie lubi mowi ze gadam rzeczy ktorych nie powinnam. Co go ma zatrzymać? To ze jestem młodsza o 9 lat? Trochę mało. Mam przy nim kompleksy nie miałam ich wcześniej. Może dlatego też trochę daje się zdominować aż w końcu wybucham. Nie chce byc tylko dodatkiem do jego życia. Może powinnam po nowym roku zmienić pracę na lepiej płatna do tego isc na jakieś kursy moze jak zobaczy ze potrzebuje pieniądze na swoje potrzeby zrozumie o co mi chodzi?  Nie o to zeby dawał ale żeby zrozumiał ze że kobieta ma więcej wydatków i ze chce wyglądać dla niego dobrze dla siebie też do tego chce sie jakoś rozwijać poznawać ludzi bo to obce dla mnie miasto i może wtedy pojmie ze z czasem powinien mnie bardziej odciążyć finansowo? Już sie pogubiłam w tym wszystkim czego powinnam oczekiwać a czego nie sad

9

Odp: Podejście faceta do związku

Czy Ty przeczytałaś to co napisałaś?

Według Ciebie ludzie w związku: robią sobie obiady i kanapki? sprzątają za kogoś? mówią o partnerze "mój/moja"? Mówią, że kochają? Mają wspólne pieniądze? Traktują partnera jako własność? są zazdrośni? mają pretensje bo partnerzy kontaktują się z kolegami i koleżankami? szantażują wyprowadzką? Wymuszają seks? Ulegają i robią coś w łóżku, czego nie lubią albo jest dla nich niekomfortowe? muszą zmienić osobowość? muszą się podporządkować? muszą ZASŁUŻYĆ na miłość?

Zastanawiałaś się nad tym, po co jest Ci związek?
Podaj mi swoją definicję związku: co dla Ciebie znaczy być w związku? Co robią ludzie? Co czują? Co dają? Co biorą? Po co z nim jesteś - żeby co poczuć, co mieć?

10 Ostatnio edytowany przez Szukający (2016-11-21 01:39:12)

Odp: Podejście faceta do związku

Woow, gościu ma w domu służacą + darmowy seksik, wie jak sie ustawić cholerny cwaniaczek;)
On jest taki jak ja, gdzie my się rodzimy ;0?

11

Odp: Podejście faceta do związku
Szukający napisał/a:

Woow, gościu ma w domu służacą + darmowy seksik, wie jak sie ustawić cholerny cwaniaczek;)
On jest taki jak ja, gdzie my się rodzimy ;0?

Jaka służąca jak właśnie pisze że on wszystko robi w chacie a ja prawie nic. Ktoś nie umie czytać ze zrozumieniem.

12

Odp: Podejście faceta do związku
Monoceros napisał/a:

Czy Ty przeczytałaś to co napisałaś?

Według Ciebie ludzie w związku: robią sobie obiady i kanapki? sprzątają za kogoś? mówią o partnerze "mój/moja"? Mówią, że kochają? Mają wspólne pieniądze? Traktują partnera jako własność? są zazdrośni? mają pretensje bo partnerzy kontaktują się z kolegami i koleżankami? szantażują wyprowadzką? Wymuszają seks? Ulegają i robią coś w łóżku, czego nie lubią albo jest dla nich niekomfortowe? muszą zmienić osobowość? muszą się podporządkować? muszą ZASŁUŻYĆ na miłość?

Zastanawiałaś się nad tym, po co jest Ci związek?
Podaj mi swoją definicję związku: co dla Ciebie znaczy być w związku? Co robią ludzie? Co czują? Co dają? Co biorą? Po co z nim jesteś - żeby co poczuć, co mieć?


To co Twoim zdaniem ma dla mnie zrobić żebym poczuła że mu na prawdę zależy ale jednocześnie coś adekwatnego do czasu jaki sie znamy? Ma oddać za mnie życie czy co? Ja wszystko rozumiem nie bronię go bo w końcu sama zaczęłam temat w którym nie do końca jestem zadowolona z tego jak sie zachowuje ale nie popadajmy w paranoję ze jestejestem służąca czy ma darmowy seks. Ja seks też lubię moze nie analny ale to już sobie wyjasnilismy powiedziałam że nie przeszkadza mi to ale nie tak często jakby chciał maksymalnie raz na 2 tyg raz w miesiącu. Z ta sluzaca to bzdura totalna. Czasem coś posprzątam bo mieszkamy z kilkaooma osobami wiec nie tylko my mamy obowiązek sprzątać dzielimy sie tym a w pokoju nie ma za wiele do sprzątania raptem zetrzeć kurze odkurzyć i włączyć pralkę z naszymi rzeczami. Gotować nie gotuje chyba ze jest w pracy i to jest najwyżej śniadanie czy parówki albo zupka chińska on przynosi obiady wtedy nawet mi je odgrzewa wiec to wręcz ja nic nie robię  a nie  on. Szczerze ? Nie wiem co to znaczy byc w poważnym związku bo po raz pierwszy w życiu mieszkam z facetem i to jeszcze straszym od siebie i planuje z nim przyszłość może nie ta odległa ale zawsze jakaś. Wcześniej moje związku to bylo spotkanie sie jak któreś znalazło dla siebie czas. Dopiero ucze sie współżycia z kims na codzień.

13

Odp: Podejście faceta do związku
Monoceros napisał/a:

Czy Ty przeczytałaś to co napisałaś?

Według Ciebie ludzie w związku: robią sobie obiady i kanapki? sprzątają za kogoś? mówią o partnerze "mój/moja"? Mówią, że kochają? Mają wspólne pieniądze? Traktują partnera jako własność? są zazdrośni? mają pretensje bo partnerzy kontaktują się z kolegami i koleżankami? szantażują wyprowadzką? Wymuszają seks? Ulegają i robią coś w łóżku, czego nie lubią albo jest dla nich niekomfortowe? muszą zmienić osobowość? muszą się podporządkować? muszą ZASŁUŻYĆ na miłość?

Zastanawiałaś się nad tym, po co jest Ci związek?
Podaj mi swoją definicję związku: co dla Ciebie znaczy być w związku? Co robią ludzie? Co czują? Co dają? Co biorą? Po co z nim jesteś - żeby co poczuć, co mieć?


To co Twoim zdaniem ma dla mnie zrobić żebym poczuła że mu na prawdę zależy ale jednocześnie coś adekwatnego do czasu jaki sie znamy? Ma oddać za mnie życie czy co? Ja wszystko rozumiem nie bronię go bo w końcu sama zaczęłam temat w którym nie do końca jestem zadowolona z tego jak sie zachowuje ale nie popadajmy w paranoję ze jestejestem służąca czy ma darmowy seks. Ja seks też lubię moze nie analny ale to już sobie wyjasnilismy powiedziałam że nie przeszkadza mi to ale nie tak często jakby chciał maksymalnie raz na 2 tyg raz w miesiącu. Z ta sluzaca to bzdura totalna. Czasem coś posprzątam bo mieszkamy z kilkaooma osobami wiec nie tylko my mamy obowiązek sprzątać dzielimy sie tym a w pokoju nie ma za wiele do sprzątania raptem zetrzeć kurze odkurzyć i włączyć pralkę z naszymi rzeczami. Gotować nie gotuje chyba ze jest w pracy i to jest najwyżej śniadanie czy parówki albo zupka chińska on przynosi obiady wtedy nawet mi je odgrzewa wiec to wręcz ja nic nie robię  a nie  on. Szczerze ? Nie wiem co to znaczy byc w poważnym związku bo po raz pierwszy w życiu mieszkam z facetem i to jeszcze straszym od siebie i planuje z nim przyszłość może nie ta odległa ale zawsze jakaś. Wcześniej moje związku to bylo spotkanie sie jak któreś znalazło dla siebie czas. Dopiero ucze sie współżycia z kims na codzień.

14

Odp: Podejście faceta do związku

Autorko, ja mam wrażenie, że Ty kompletnie nie zrozumiałaś pytania Monoceros. I że ty chcesz jasnej odpowiedzi - "jest ok." ALBO "on cię wykorzystuje" ALBO "ty go wykorzystujesz". Tymczasem to nie jest takie czarno-białe, oboje macie sporo za uszami.

minionek007 napisał/a:

Chłopak jest kucharzem. Niczego mi w domu nie brakuje. Nawet jak  jest zmeczony o nawet jak sie poklocimy to i tak zawsze zrobi obiad czy jakieś zapiekanki  ja oczywiście też tam w dzień jak go nie ma zrobię ale nie ukrywam ze nie potrafię gotować więc w tej kwestii liczę na niego. Ja pracuje blisko domu wiec zawsze jak ma wolne albo na późniejszą godzinę niz ja to przyniesie mi kanapki do pracy i obiad a przecież nie am obowiązku w ogóle tak skakać kolo mnie jak koło dziecka. Po drugie w domu zrobi wszystko. Ja nawet jak chce sprzątać to nie muszę i zazwyczaj robimy to albo obydwoje albo ja zrobię i on tez zrobi. Wszystko potrafi zrobić załatwić jakieś meble czy coś. Nawet jak mi piwa zabraknie czy herbaty to ja leżę w łóżku a on wstaje i mi dolewa czy robi nowa.

To niepokojące, że dla Ciebie to jest pierwszy argument, że Twój związek jest w zasadzie w porządku a facetowi na tobie zależy. Idąc tym tropem, ludzie - których stać - nie muszą wcale szukać drugiej połówki, bo wystarczy, że wynajmą pomoc domową i będą w porządnym związku.  Dla jasności, Autorko, owszem, to są miłe rzeczy, ale do dowodów miłości im daleko. Szczególnie, jak się je zestawi z tym:

minionek007 napisał/a:

jak zacznę temat pieniędzy czy mojej prywatności wolności zaczynają sie klotnie i w jeden i chwili potrafi mnie zniszczyć słowami i powiedzieć ze jak nie pasuje to mam sie wyprowadzić bo on nie chce takiej kobiety.
nic nie zmienia faktu takiego ze jeże osoba która jak tu piszecie chciałaby mnie  na nowo ulepić jak z plasteliny. Zawsze powtarza ze dba o to co ma ale dba tak jakby kobieta byla jego własnością. Ten kolega co do mnie  napisał i był zły o to potrafił do niego zadzwonić bo mi kazał dac jego numer powiedział że się inaczej wyprowadzi. Zadzwonił i zapytał sie to czy nie jesteśmy para  hmm jaka para na odległość 500km dziwne ma czasem zachowania..
Mam przy nim kompleksy nie miałam ich wcześniej.

Absolutnie nie dostrzegasz, że te dwie rzeczy się nie równoważą? Że to niewiele znaczy, że on za Ciebie posprząta, jeśli ilekroć coś mu nie pasuje zaczyna Cię traktować jak wycieraczkę? Nawet, jeśli częściej Ci pomaga niż ogranicza Cię, kontroluje Twoje zachowania lub sprawia Ci przykrość.

minionek007 napisał/a:

co do seksu powiem tak jest mi z nim dobrze ALE po pierwsze ma większe potrzeby ode mnie ja juz po prostu czasem nie mogę a on mógłby często z 2- 3 razy dziennie nawet przy okresie mu nie przeszkadza po drugie seks analny ja nie przepadam on lubi czasem sie zgadzam (wiem jak to brzmi) ale boje się zawsze odmówić bo boje się  tego ze zacznie mnie za jakiś czas zdradzać bo powie ze w łóżku nie jestem taka jakby on chciał.
Ja seks też lubię moze nie analny ale to już sobie wyjasnilismy powiedziałam że nie przeszkadza mi to ale nie tak często jakby chciał maksymalnie raz na 2 tyg raz w miesiącu.

To nie jest zdrowe podejście do seksu w związku (i Ty to dostrzegasz, piszesz najpierw "wiem, jak to brzmi", a w następnej wypoweidzi zaczynasz bronić sytuacji). Nie wystarczy, że jakaś forma seksu Ci "nie przeszkadza". Jeśli seks analny nie sprawia Ci przyjemności, nie jest czymś, czego aktywnie chcesz, to zmuszasz się do niego. Można nie być pewnym, można chcieć popróbować różnych rzeczy i zdecydować, co wam wspólnie odpowiada - ale jeśli Ty jesteś przy tej konkretnej formie seksu pasywna, znosisz to, ale sama nie masz na niego ochoty, to wygląda to źle. Na tego typu kompromisy to można się godzić wybierając film w kinie albo jedzenie na obiad.

A z drugiej strony jest to:

minionek007 napisał/a:

może rzeczywiście mam zły obraz związku troche się nasluchalam od kolezanek jak to one mają ze facet wraca z pracy rzuca kase na półke one rzucają swoją i maja wspólną każdy bierze kiedy chce i ile chce. Nie wiem myślałem ze to jest normalne w związku. On mowi ze mam nie sluchac kolezanek bo to ze one tak maja to nie znaczy ze ja tak bede miec. Może też dlatego że zawsze byłam z biedy musiałam zbierać kasę na wszystko a i tak nic nie miałam. Chciałam liczylam ze tutaj bedzie lepiej pod tym wzgledem juz nie chodzi o to zeby on mi dawał tylko zebym nie musiała tyle dokładać do domu od siebie a móc więcej mieć dla siebie a tutaj wychodzi ze ja nawet ze swoich nie mam  czego odłożyć a niby we dwójkę powinno byc łatwiej. Nie wiem może to dlatego że to nasze wspólne początki i muszę dac czas zeby nam  obydwojgu aytuacja finansową sie uregulowala a ja za szybko naciskam. Raptem miesiąc czasu razem mieszkamy. On mowi ze nie odrazu Kraków zbudowano a ja jestem niecierpliwa przyznaje.

Ile czasu te koleżanki są w związkach? Ile czasu trwało, zanim takie zasady u nich zapanowały? Wystarczyły 4 miesiące znajomości w tym miesiąc wspólnego mieszkania? Twój facet niewątpliwie ma rację w 2 kwestiach:
- taka wspólność wymaga czasu
- i jest indywidualną umową między dwójką ludzi.
Twój facet może nie mieć na "wspólną kasę" ochoty teraz, może nie mieć jej nigdy i wymuszanie jej niczego nie da.

Natomiast jeszcze raz Ci powtarzam - zacznij dbać o swoje pieniądze. Powiedz facetowi jasno - zarabiam mniej od Ciebie, do czynszu, jedzenia, środków czystości dorzucam się po połowie (rozumiem, że nie z każdego paragonu trzeba się rozliczać, ale tak mniej więcej zachować proporcje). Ale mam teraz takie i takie wydatki/potrzeby i nie mam z czego Ci pożyczać, muszę najpierw ogarnąć te sprawy. Jeśli jego kasa jest jego, to twoja jest twoja i masz prawo swoje potrzeby stawiać przed jego potrzebami, planując wydatki. On niewątpliwie to robi.

Podsumowując:
- masz prawo oczekiwać, że facet będzie się liczył z Twoim zdaniem w każdej kwesti, która Ciebie dotyczy i respektował Twoje granice
- że nie będzie Cię kontrolował, ograniczał Twoich kontaktów z ludźmi, decydował za Ciebie
- że będzie na równi z Tobą uczestniczył we wspólnych wydatkach i nie będzie do Ciebie latał po dodatkową kasę, skoro ty nie możesz liczyć na wzajemoność (nie zwróciło to Twojej uwagi, że on potrafi przyjść do Ciebie po pieniądze, ale Tobie nawet do głowy nie przyszło pożyczyć od niego kasę na buty? jak myślisz, pożyczyłby?)

Bo na powyższym oraz na związku emocjonalnym, czułości, wspólnych planach, dążeniach - wspólnym spojrzeniu na świat - opiera się związek. Nie na robieniu kanapek i przytulaniu się po seksie, choć obie te rzeczy są dobre - ale to jest wisienka na torcie a nie fundament związku.

Mam wrażenie, że mechanika tego związku wygląda tak:

Tobie w życiu zawsze było pod górkę. Spotkałaś faceta, który jest obrotny, zaradny, niewątpliwie zainteresowany Tobą. Wyglądało to bardzo fajnie, a Ciebie akurat życie znów postawiło pod ścianą, więc uciekłaś w tym kierunku, gdzie widziałaś szansę na nowe otwarcie - w związek z nim. Tymczasem on zobaczył w Tobie w porządku dziewczynę - ale też taką, która mu się podporządkuje, bo nie ma realnej siły przebicia. Mieszkasz z nim w obcym mieście, zarabiasz niewiele - nie stoisz na własnych nogach, jesteś zależna od niego. I on to wykorzystuje, ilekroć próbujesz się wybić na niepodległość, wyrwać spod jego ścisłej kontroli - wtedy są groźby, że on się wyprowadzi. A stać by Cię było płacić za ten pokój samodzielnie? Pewnie z trudem, więc przymykasz oczy na "drobiazgi". Tyle, że to już dawno przestały być drobiazgi: jemu kasa przecieka przez palce, więc aż tak zaradny nie jest; dyryguje Tobą; ilekroć robisz coś nie po jego myśli, próbuje cię "zniszczyć słowami". Twoją podstawową obawą nie powinno być "jak go przy sobie zatrzymać" tylko "jak zrównoważyć ten związek, żeby on Cię szanował taką, jaka jesteś, a nie lepił po swojemu".

15 Ostatnio edytowany przez minionek007 (2016-11-21 15:12:01)

Odp: Podejście faceta do związku
ruda102 napisał/a:

Autorko, ja mam wrażenie, że Ty kompletnie nie zrozumiałaś pytania Monoceros. I że ty chcesz jasnej odpowiedzi - "jest ok." ALBO "on cię wykorzystuje" ALBO "ty go wykorzystujesz". Tymczasem to nie jest takie czarno-białe, oboje macie sporo za uszami.

minionek007 napisał/a:

Chłopak jest kucharzem. Niczego mi w domu nie brakuje. Nawet jak  jest zmeczony o nawet jak sie poklocimy to i tak zawsze zrobi obiad czy jakieś zapiekanki  ja oczywiście też tam w dzień jak go nie ma zrobię ale nie ukrywam ze nie potrafię gotować więc w tej kwestii liczę na niego. Ja pracuje blisko domu wiec zawsze jak ma wolne albo na późniejszą godzinę niz ja to przyniesie mi kanapki do pracy i obiad a przecież nie am obowiązku w ogóle tak skakać kolo mnie jak koło dziecka. Po drugie w domu zrobi wszystko. Ja nawet jak chce sprzątać to nie muszę i zazwyczaj robimy to albo obydwoje albo ja zrobię i on tez zrobi. Wszystko potrafi zrobić załatwić jakieś meble czy coś. Nawet jak mi piwa zabraknie czy herbaty to ja leżę w łóżku a on wstaje i mi dolewa czy robi nowa.

To niepokojące, że dla Ciebie to jest pierwszy argument, że Twój związek jest w zasadzie w porządku a facetowi na tobie zależy. Idąc tym tropem, ludzie - których stać - nie muszą wcale szukać drugiej połówki, bo wystarczy, że wynajmą pomoc domową i będą w porządnym związku.  Dla jasności, Autorko, owszem, to są miłe rzeczy, ale do dowodów miłości im daleko. Szczególnie, jak się je zestawi z tym:

minionek007 napisał/a:

jak zacznę temat pieniędzy czy mojej prywatności wolności zaczynają sie klotnie i w jeden i chwili potrafi mnie zniszczyć słowami i powiedzieć ze jak nie pasuje to mam sie wyprowadzić bo on nie chce takiej kobiety.
nic nie zmienia faktu takiego ze jeże osoba która jak tu piszecie chciałaby mnie  na nowo ulepić jak z plasteliny. Zawsze powtarza ze dba o to co ma ale dba tak jakby kobieta byla jego własnością. Ten kolega co do mnie  napisał i był zły o to potrafił do niego zadzwonić bo mi kazał dac jego numer powiedział że się inaczej wyprowadzi. Zadzwonił i zapytał sie to czy nie jesteśmy para  hmm jaka para na odległość 500km dziwne ma czasem zachowania..
Mam przy nim kompleksy nie miałam ich wcześniej.

Absolutnie nie dostrzegasz, że te dwie rzeczy się nie równoważą? Że to niewiele znaczy, że on za Ciebie posprząta, jeśli ilekroć coś mu nie pasuje zaczyna Cię traktować jak wycieraczkę? Nawet, jeśli częściej Ci pomaga niż ogranicza Cię, kontroluje Twoje zachowania lub sprawia Ci przykrość.

minionek007 napisał/a:

co do seksu powiem tak jest mi z nim dobrze ALE po pierwsze ma większe potrzeby ode mnie ja juz po prostu czasem nie mogę a on mógłby często z 2- 3 razy dziennie nawet przy okresie mu nie przeszkadza po drugie seks analny ja nie przepadam on lubi czasem sie zgadzam (wiem jak to brzmi) ale boje się zawsze odmówić bo boje się  tego ze zacznie mnie za jakiś czas zdradzać bo powie ze w łóżku nie jestem taka jakby on chciał.
Ja seks też lubię moze nie analny ale to już sobie wyjasnilismy powiedziałam że nie przeszkadza mi to ale nie tak często jakby chciał maksymalnie raz na 2 tyg raz w miesiącu.

To nie jest zdrowe podejście do seksu w związku (i Ty to dostrzegasz, piszesz najpierw "wiem, jak to brzmi", a w następnej wypoweidzi zaczynasz bronić sytuacji). Nie wystarczy, że jakaś forma seksu Ci "nie przeszkadza". Jeśli seks analny nie sprawia Ci przyjemności, nie jest czymś, czego aktywnie chcesz, to zmuszasz się do niego. Można nie być pewnym, można chcieć popróbować różnych rzeczy i zdecydować, co wam wspólnie odpowiada - ale jeśli Ty jesteś przy tej konkretnej formie seksu pasywna, znosisz to, ale sama nie masz na niego ochoty, to wygląda to źle. Na tego typu kompromisy to można się godzić wybierając film w kinie albo jedzenie na obiad.

A z drugiej strony jest to:

minionek007 napisał/a:

może rzeczywiście mam zły obraz związku troche się nasluchalam od kolezanek jak to one mają ze facet wraca z pracy rzuca kase na półke one rzucają swoją i maja wspólną każdy bierze kiedy chce i ile chce. Nie wiem myślałem ze to jest normalne w związku. On mowi ze mam nie sluchac kolezanek bo to ze one tak maja to nie znaczy ze ja tak bede miec. Może też dlatego że zawsze byłam z biedy musiałam zbierać kasę na wszystko a i tak nic nie miałam. Chciałam liczylam ze tutaj bedzie lepiej pod tym wzgledem juz nie chodzi o to zeby on mi dawał tylko zebym nie musiała tyle dokładać do domu od siebie a móc więcej mieć dla siebie a tutaj wychodzi ze ja nawet ze swoich nie mam  czego odłożyć a niby we dwójkę powinno byc łatwiej. Nie wiem może to dlatego że to nasze wspólne początki i muszę dac czas zeby nam  obydwojgu aytuacja finansową sie uregulowala a ja za szybko naciskam. Raptem miesiąc czasu razem mieszkamy. On mowi ze nie odrazu Kraków zbudowano a ja jestem niecierpliwa przyznaje.

Ile czasu te koleżanki są w związkach? Ile czasu trwało, zanim takie zasady u nich zapanowały? Wystarczyły 4 miesiące znajomości w tym miesiąc wspólnego mieszkania? Twój facet niewątpliwie ma rację w 2 kwestiach:
- taka wspólność wymaga czasu
- i jest indywidualną umową między dwójką ludzi.
Twój facet może nie mieć na "wspólną kasę" ochoty teraz, może nie mieć jej nigdy i wymuszanie jej niczego nie da.

Natomiast jeszcze raz Ci powtarzam - zacznij dbać o swoje pieniądze. Powiedz facetowi jasno - zarabiam mniej od Ciebie, do czynszu, jedzenia, środków czystości dorzucam się po połowie (rozumiem, że nie z każdego paragonu trzeba się rozliczać, ale tak mniej więcej zachować proporcje). Ale mam teraz takie i takie wydatki/potrzeby i nie mam z czego Ci pożyczać, muszę najpierw ogarnąć te sprawy. Jeśli jego kasa jest jego, to twoja jest twoja i masz prawo swoje potrzeby stawiać przed jego potrzebami, planując wydatki. On niewątpliwie to robi.

Podsumowując:
- masz prawo oczekiwać, że facet będzie się liczył z Twoim zdaniem w każdej kwesti, która Ciebie dotyczy i respektował Twoje granice
- że nie będzie Cię kontrolował, ograniczał Twoich kontaktów z ludźmi, decydował za Ciebie
- że będzie na równi z Tobą uczestniczył we wspólnych wydatkach i nie będzie do Ciebie latał po dodatkową kasę, skoro ty nie możesz liczyć na wzajemoność (nie zwróciło to Twojej uwagi, że on potrafi przyjść do Ciebie po pieniądze, ale Tobie nawet do głowy nie przyszło pożyczyć od niego kasę na buty? jak myślisz, pożyczyłby?)

Bo na powyższym oraz na związku emocjonalnym, czułości, wspólnych planach, dążeniach - wspólnym spojrzeniu na świat - opiera się związek. Nie na robieniu kanapek i przytulaniu się po seksie, choć obie te rzeczy są dobre - ale to jest wisienka na torcie a nie fundament związku.

Mam wrażenie, że mechanika tego związku wygląda tak:

Tobie w życiu zawsze było pod górkę. Spotkałaś faceta, który jest obrotny, zaradny, niewątpliwie zainteresowany Tobą. Wyglądało to bardzo fajnie, a Ciebie akurat życie znów postawiło pod ścianą, więc uciekłaś w tym kierunku, gdzie widziałaś szansę na nowe otwarcie - w związek z nim. Tymczasem on zobaczył w Tobie w porządku dziewczynę - ale też taką, która mu się podporządkuje, bo nie ma realnej siły przebicia. Mieszkasz z nim w obcym mieście, zarabiasz niewiele - nie stoisz na własnych nogach, jesteś zależna od niego. I on to wykorzystuje, ilekroć próbujesz się wybić na niepodległość, wyrwać spod jego ścisłej kontroli - wtedy są groźby, że on się wyprowadzi. A stać by Cię było płacić za ten pokój samodzielnie? Pewnie z trudem, więc przymykasz oczy na "drobiazgi". Tyle, że to już dawno przestały być drobiazgi: jemu kasa przecieka przez palce, więc aż tak zaradny nie jest; dyryguje Tobą; ilekroć robisz coś nie po jego myśli, próbuje cię "zniszczyć słowami". Twoją podstawową obawą nie powinno być "jak go przy sobie zatrzymać" tylko "jak zrównoważyć ten związek, żeby on Cię szanował taką, jaka jesteś, a nie lepił po swojemu".

Za pokój dałabym radę zapłacić sama. Tzn mieszkając z kims innym w pokoju 2 osobowym tam jak z nim płacimy po 425 zl ja zarabiam 2 tyś więc spokojnie byłoby mnie stac opłacić z kims innym po połowie. Jest zaradny po prostu dopiero sie przeprowadzilismy i szef to trochę oszukuje na godzinach ale juz załatwia inna dla niego to nie problem w każdej restauracji go przyjmia z jego referencjami nie chce mówić kto co ale to osoba znana w środowisku gastronomicznym. Po prostu byly wydatki na mieszkaniu do których ja sie nie dokladalam typu telewizor wyposażenie i pieniądze rozchodzą sie jak taki nie oszukujmy się.teraz dostanie 1 tyś zł tygodniowo to juz idę mnie pożyczy wiec problem sie rozwiąże. Co do seksu to mnie to i tak szczerze nie robi różnicy bo mam problem z osiągnięciem orgazmu wybieram sie z tym do lekarza więc tak na prawdę to już powinnam dawno przestać to uprawiać bo dla mnie to praktycznie żadna przyjemność. Lubię to jako sama czynność ale satysfakcji pełnej mi to nie daje. To co mam z nim nie uprawiać seksu w oczekiwaniu na to że może kiedyś się pojawi tym bardziej że z nikim do tej pory bo nie miałam?  hmm piszesz o wspólnych planach przecież mamy wspólne plany razem mieszkamy razem mamy isc na sylwestra razem być może przeprowadzimy sie na kawalerkę więc o jakich innych planach mówisz po 4 miesiącach?  Ślub dzieci? Bo juz nie ogarniam...co do tej sprawy z kasa u koleżanki powiedziała ze dość szybko tak bylo teraz juz są po ślubie cywilnym ale ogólnie są ze soba z roku czasu i ślub byl miesiąc temu a już dawno mieszkali ze soba mniej więcej po takim czasie co ja ze swoim i nigdy nie bylo nawet takich dylematów kasa od zawsze była wspólna..no ale to już mniejsza o to to ze ona tak ma nie znaczy że ja tak bede miec z tym Mój mial rację.. .

16 Ostatnio edytowany przez ruda102 (2016-11-21 16:09:15)

Odp: Podejście faceta do związku

Wiesz, Autorko, ja już nie wiem, o co Ci chodzi.

Najpierw piszesz, że są problemy z pewnymi kwestiami, a jak Ci się mówi, konkretnie - co jest w Twoim związku niefajne, co warto byłoby zmienić, to nagle Ty w tych kwestiach nie dostrzegasz problemów.

Był problem, bo nie jesteś sobie w stanie kasy na BUTY odłożyć (rozumiem że nie designerskie szpilki od Jimmy'ego Choo tylko normalne, porządne kozaki na zimę). Jak Ci radzę - zadbaj o własną kasę i przestań facetowi pożyczać, bo on Tobie się pożyczkami nie rewanżuje, nagle wszystko jest ok., faceta szef oszukuje na kasie, ale już teraz będzie dobrze, a w ogóle to trzeba było kupić telewizor.

Był problem, że nie lubisz anala, ale się zmuszasz dla dobra związku, bo boisz się, że Cię gość zostawi - teraz już problemu nie ma, bo tobie to w zasadzie rybka jak seks uprawiacie, skoro orgazmów nie masz. A wiesz, że seks się uprawia nie tylko dla orgazmów, nie tylko one sprawiają w seksie przyjemność? Że jest jeszcze budowanie więzi, bliskość, intymność - ale ja sobie tego nie mogę wyobrazić w sytuacji, gdy robię coś wbrew sobie, byle facet nie uciekł. Jaką w ten sposób można więź zbudować? - chyba tylko podporządkowania.

Był problem, że facet Cię totalnie kontroluje - od takich bzdetów, że jesz słodycze po ograniczanie Ci kontaktów z koleżankami i kolegami. Że ma w nosie, czy Ty masz na coś ochotę (np. weekend w spa) - on ma ochotę, więc macie jechać. Ale przecież macie iść razem na Sylwestra i planujecie przeprowadzkę do kawalerki, więc jest już wszystko ok.

Skoro tak, to ja naprawdę nie widzę dalszego sensu wałkowania tego tematu. Skoro Tobie odpowiada to, jak jest, to spoko - absolutnie nie musisz żyć "po mojemu". Zupełnie szczerze mówię, żyj tak, jak Tobie pasuje, według swojego modelu szczęścia. Przyznaję, ja nie rozumiem, czygo Ci w tym związku brakuje, co Ci nie pasuje, więc pomocy nie jestem w stanie Ci udzielić.

17

Odp: Podejście faceta do związku

Masz rację to nie ma sensu. Najpierw muszę sama sie zastanowić nad tym czego chce od życia i od związku a wtedy radzić sie kogoś. Temat do zamknięcia.

18

Odp: Podejście faceta do związku

Z moim mężem, kiedy się poznaliśmy, po 4 właśnie miesiącach założyliśmy wspólne konto. Każdy z nas wpłacał tam 40% swojej pensji, a reszta była naszą prywatną własnością. Z tą inicjatywą wyszedł on, mi się spodobało takie rozwiązanie. Zatem po takiej krótkiej znajomości można się dogadać w kwestii finansowej i konkretnie wszystko ustalić.

Jeżeli koleżanki (czyli kilka osób) oraz tu na forum ludzie mówią ci podobne rzeczy i rozwiązania, a jedynie twój partner twierdzi coś innego, to zastanów się, czy większość ma rację, czy ta jedna osoba??

NIGDY nie daj sobie mówić takie teksty, że facet musi cię sprawdzać, że ma takie prawo, że on się wszystkiego dowie itp.!! To jest kontrola, chore zachowanie - tępić takie cos w zarodku. To nie jest normalne zachowanie w związku!!

Nie masz orgazmów, bo on się totalnie do ciebie nie dostosował. Od ciebie wymaga, ale ciebie nie umie zadowolić. On jest kiepski w łóżku. A wyobrażenie o sobie ma pewnie że nie wiadomo jaki cudowny z niego kochanek. Do niczego się nie zmuszaj!!

Czy on jest jedynym mężczyzną na świecie?? Co ty się tak boisz, że on cię zostawi, że będzie zdradzał jak go nie zadowolisz?? A kopa mu w dupę na drogę i niech leci gdzie indziej. A ty sobie poszukaj takiego mężczyznę, z którym będzie ci dobrze. I będziesz się dla niego starała, bo tyle samo od niego będziesz dostawała. I nie dla tego będziesz cos robiła, bo będziesz musiała, ale dlatego bo będzie ci to autentycznie sprawiało radość.

Pomyśl nad tym wszystkim, zastanów się, co ty chcesz w życiu. Napisz sobie na kartce jakie cechy powinien mieć mężczyzna, z którym chciałabyś spędzić życie. I porównaj z nim, ile on z tego sobą reprezentuje. Przypuszczam, że mało. Popatrz na niego z dystansem. Daj sobie czas i moja szczera rada, zostaw go i poszukaj bardziej wartościowego smile

19

Odp: Podejście faceta do związku

Tak jeszcze mi się przypomniało coś odnośnie robienia kanapek. Bo z tego co zrozumiałam, jest to dla ciebie wyznacznik udanego związku, świadczy o miłości i że jemu na tobie zależy.

Otóż jak mój brat studiował, wynajmował pokoje w różnych mieszkaniach, różnie się z współlokatorami dogadywał. Dwa ostatnie lata studiów zgrali się taką paczką, że w 6 osób wynajęli mieszkanie. 3 dziewczyny i trzech chłopaków. Nikt z nich nie był w związku z współlokatorem. Ustalili wspólny budżet grupowy, dzielili obowiązki, robili wspólne zakupy. Ktoś komuś śniadanie, cos razem gotowali np. dla 3 osób, czy ktoś dla siebie i kolegi robił kolację. Hasło "zrób mi kanapki, bo oglądam serial i nie chce mi się d.. ruszyć" się zdążało i wiesz co? I ta osoba to robiła smile A potem był jakiś rewanż w ten czy inny sposób. To nie była miłość, tylko normalne międzyludzkie stosunki.

20 Ostatnio edytowany przez minionek007 (2016-11-22 15:34:56)

Odp: Podejście faceta do związku
olaora napisał/a:

Z moim mężem, kiedy się poznaliśmy, po 4 właśnie miesiącach założyliśmy wspólne konto. Każdy z nas wpłacał tam 40% swojej pensji, a reszta była naszą prywatną własnością. Z tą inicjatywą wyszedł on, mi się spodobało takie rozwiązanie. Zatem po takiej krótkiej znajomości można się dogadać w kwestii finansowej i konkretnie wszystko ustalić.

Jeżeli koleżanki (czyli kilka osób) oraz tu na forum ludzie mówią ci podobne rzeczy i rozwiązania, a jedynie twój partner twierdzi coś innego, to zastanów się, czy większość ma rację, czy ta jedna osoba??

NIGDY nie daj sobie mówić takie teksty, że facet musi cię sprawdzać, że ma takie prawo, że on się wszystkiego dowie itp.!! To jest kontrola, chore zachowanie - tępić takie cos w zarodku. To nie jest normalne zachowanie w związku!!

Nie masz orgazmów, bo on się totalnie do ciebie nie dostosował. Od ciebie wymaga, ale ciebie nie umie zadowolić. On jest kiepski w łóżku. A wyobrażenie o sobie ma pewnie że nie wiadomo jaki cudowny z niego kochanek. Do niczego się nie zmuszaj!!

Czy on jest jedynym mężczyzną na świecie?? Co ty się tak boisz, że on cię zostawi, że będzie zdradzał jak go nie zadowolisz?? A kopa mu w dupę na drogę i niech leci gdzie indziej. A ty sobie poszukaj takiego mężczyznę, z którym będzie ci dobrze. I będziesz się dla niego starała, bo tyle samo od niego będziesz dostawała. I nie dla tego będziesz cos robiła, bo będziesz musiała, ale dlatego bo będzie ci to autentycznie sprawiało radość.

Pomyśl nad tym wszystkim, zastanów się, co ty chcesz w życiu. Napisz sobie na kartce jakie cechy powinien mieć mężczyzna, z którym chciałabyś spędzić życie. I porównaj z nim, ile on z tego sobą reprezentuje. Przypuszczam, że mało. Popatrz na niego z dystansem. Daj sobie czas i moja szczera rada, zostaw go i poszukaj bardziej wartościowego smile

Z nikim nie miałam orgazmu a nie ze tylko z nim. Więc co każdy byl kiepski? Wątpię. Mam z tym problem. Wybieram sie wkrótce do lekarza. Może pomoże a może nie. Nie wiem. Trudno. Życie. Pogodze sie ze wszystkim. Przecież sie nie zabije ze nie mam orgazmu ani też nie przestanę seksu uprawiać.

21

Odp: Podejście faceta do związku
minionek007 napisał/a:
olaora napisał/a:

Z moim mężem, kiedy się poznaliśmy, po 4 właśnie miesiącach założyliśmy wspólne konto. Każdy z nas wpłacał tam 40% swojej pensji, a reszta była naszą prywatną własnością. Z tą inicjatywą wyszedł on, mi się spodobało takie rozwiązanie. Zatem po takiej krótkiej znajomości można się dogadać w kwestii finansowej i konkretnie wszystko ustalić.

Jeżeli koleżanki (czyli kilka osób) oraz tu na forum ludzie mówią ci podobne rzeczy i rozwiązania, a jedynie twój partner twierdzi coś innego, to zastanów się, czy większość ma rację, czy ta jedna osoba??

NIGDY nie daj sobie mówić takie teksty, że facet musi cię sprawdzać, że ma takie prawo, że on się wszystkiego dowie itp.!! To jest kontrola, chore zachowanie - tępić takie cos w zarodku. To nie jest normalne zachowanie w związku!!

Nie masz orgazmów, bo on się totalnie do ciebie nie dostosował. Od ciebie wymaga, ale ciebie nie umie zadowolić. On jest kiepski w łóżku. A wyobrażenie o sobie ma pewnie że nie wiadomo jaki cudowny z niego kochanek. Do niczego się nie zmuszaj!!

Czy on jest jedynym mężczyzną na świecie?? Co ty się tak boisz, że on cię zostawi, że będzie zdradzał jak go nie zadowolisz?? A kopa mu w dupę na drogę i niech leci gdzie indziej. A ty sobie poszukaj takiego mężczyznę, z którym będzie ci dobrze. I będziesz się dla niego starała, bo tyle samo od niego będziesz dostawała. I nie dla tego będziesz cos robiła, bo będziesz musiała, ale dlatego bo będzie ci to autentycznie sprawiało radość.

Pomyśl nad tym wszystkim, zastanów się, co ty chcesz w życiu. Napisz sobie na kartce jakie cechy powinien mieć mężczyzna, z którym chciałabyś spędzić życie. I porównaj z nim, ile on z tego sobą reprezentuje. Przypuszczam, że mało. Popatrz na niego z dystansem. Daj sobie czas i moja szczera rada, zostaw go i poszukaj bardziej wartościowego smile

Z nikim nie miałam orgazmu a nie ze tylko z nim. Więc co każdy byl kiepski? Wątpię. Mam z tym problem. Wybieram sie wkrótce do lekarza. Może pomoże a może nie. Nie wiem. Trudno. Życie. Pogodze sie ze wszystkim. Przecież sie nie zabije ze nie mam orgazmu ani też nie przestanę seksu uprawiać.

I tak i nie. Przed moim mężem miałam trzech partnerów seksualnych. I dopiero z moim mężem zaczęłam dostawać orgazmów podczas seksu. Przy czym orgazmu zawsze dostawałam masturbujac się sama. Więc to może być jednak ich wina.

22 Ostatnio edytowany przez minionek007 (2016-11-22 16:43:42)

Odp: Podejście faceta do związku
Malineczka00 napisał/a:
minionek007 napisał/a:
olaora napisał/a:

Z moim mężem, kiedy się poznaliśmy, po 4 właśnie miesiącach założyliśmy wspólne konto. Każdy z nas wpłacał tam 40% swojej pensji, a reszta była naszą prywatną własnością. Z tą inicjatywą wyszedł on, mi się spodobało takie rozwiązanie. Zatem po takiej krótkiej znajomości można się dogadać w kwestii finansowej i konkretnie wszystko ustalić.

Jeżeli koleżanki (czyli kilka osób) oraz tu na forum ludzie mówią ci podobne rzeczy i rozwiązania, a jedynie twój partner twierdzi coś innego, to zastanów się, czy większość ma rację, czy ta jedna osoba??

NIGDY nie daj sobie mówić takie teksty, że facet musi cię sprawdzać, że ma takie prawo, że on się wszystkiego dowie itp.!! To jest kontrola, chore zachowanie - tępić takie cos w zarodku. To nie jest normalne zachowanie w związku!!

Nie masz orgazmów, bo on się totalnie do ciebie nie dostosował. Od ciebie wymaga, ale ciebie nie umie zadowolić. On jest kiepski w łóżku. A wyobrażenie o sobie ma pewnie że nie wiadomo jaki cudowny z niego kochanek. Do niczego się nie zmuszaj!!

Czy on jest jedynym mężczyzną na świecie?? Co ty się tak boisz, że on cię zostawi, że będzie zdradzał jak go nie zadowolisz?? A kopa mu w dupę na drogę i niech leci gdzie indziej. A ty sobie poszukaj takiego mężczyznę, z którym będzie ci dobrze. I będziesz się dla niego starała, bo tyle samo od niego będziesz dostawała. I nie dla tego będziesz cos robiła, bo będziesz musiała, ale dlatego bo będzie ci to autentycznie sprawiało radość.

Pomyśl nad tym wszystkim, zastanów się, co ty chcesz w życiu. Napisz sobie na kartce jakie cechy powinien mieć mężczyzna, z którym chciałabyś spędzić życie. I porównaj z nim, ile on z tego sobą reprezentuje. Przypuszczam, że mało. Popatrz na niego z dystansem. Daj sobie czas i moja szczera rada, zostaw go i poszukaj bardziej wartościowego smile

Z nikim nie miałam orgazmu a nie ze tylko z nim. Więc co każdy byl kiepski? Wątpię. Mam z tym problem. Wybieram sie wkrótce do lekarza. Może pomoże a może nie. Nie wiem. Trudno. Życie. Pogodze sie ze wszystkim. Przecież sie nie zabije ze nie mam orgazmu ani też nie przestanę seksu uprawiać.

I tak i nie. Przed moim mężem miałam trzech partnerów seksualnych. I dopiero z moim mężem zaczęłam dostawać orgazmów podczas seksu. Przy czym orgazmu zawsze dostawałam masturbujac się sama. Więc to może być jednak ich wina.

Niesadze. Znam swoj organizm. Miałam trochę więcej niż 3 partnerów i mając porownanie to nie  jest normalnie żeby nawet nie byc blisko ku temu żeby bo osiągnąć. Sama tez nigdy  nie  dostałam więc tym bardziej coś jest nie  tak. Pytałam sie juz w tej sprawie. Możliwe że to z powodu rozburzonej gospodarki hormonalnej. Jestem chora na ZPJ może to również z tego powodu. Nie wiem. Okaże się. A może lekarz mi wcale nie  pomoże.  Nie myślę o tym codziennie bo chyba bym zwariował w końcu to i tak ja na tym cierpię bardziej niz facet.

23

Odp: Podejście faceta do związku
olaora napisał/a:

Tak jeszcze mi się przypomniało coś odnośnie robienia kanapek. Bo z tego co zrozumiałam, jest to dla ciebie wyznacznik udanego związku, świadczy o miłości i że jemu na tobie zależy.

Nie napisałam ze to wyznacznik. Nie rozsmieszaj mnie . Ktoś zapytał co konkretnie dla mnie  robi na codzien to napisałam dosłownie. Boze jak ludzie lubią czepiać sie słówek. Masakra

Posty [ 23 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Podejście faceta do związku

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024