Opowiem wam moją historię, bo pewnie zastanawiacie się dlaczego chcę się zabić. Otóż pragnę tylko usłyszeć opinię innych ludzi na ten temat.
Obecnie mam 16 lat, mam ósemke rodzeństwa i podejrzewam u siebie depresję. Wiem, że mogę ją sobie wmawiać, że to taki wiek, ale wysłuchajcie mnie.
W wieku 12 przeżyłam traume związana z wypadkiem matki. Urodziła wtedy dziecko a że z jej stanem zdrowia nie było najlepiej, gdy wróciła do domu ja musiałam opiekować się dzieciakiem. Ja, 12 letnia dziewczynka. Potem Bylam już traktowana jako pomoc domowa i opiekunka. Często nie spałam po nocach, a potem niewyspana szłam do szkoły. Zaczęłam mieć myśli samobójcze.
Potem było już tylko gorzej. Gdy miałam 15 lat pojawił się kolejny brat i znów robilam za nianię a już myślałam że to się skończyło. Ogólnie w moim domu jest przemoc. Fizyczna i psychiczna. Kiedy stawialam się rodzicom słyszałam groźby i czasem dostawalam. Oni zawsze zwalali wine na mnie i mówili że nie dają sobie ze mną rady. Dzisiaj coś we mnie pękło. Przyjechała do nas w odwiedziny moja starsza siostra, której po prostu nienawidzę. Dlaczego? Rok temu urodziła dziecko i zostawiła je w szpitalu. Jak to w każdej polskiej rodzinie zaczęli pić. Nie mogłam zrobić sobie kanapki bo powiedzieli że im przeszkadzam i wygonili mnie do pokoju. Wyszłam z domu i nie było mnie jakieś 5 godzin. Poszłam do siebie rozmawiając z koleżanką, a wtedy pijana siostra przyszła pieprząc, żebym zeszła na dół bo uwidzieli sobie jakieś zdjęcie rodzinne. Nie chciałam bo rozmawiałam z koleżanką i nie miałam ochoty z nimi przebywać po tym jak mnie potraktowali. Ona jednak nie odpuszczala i powiedziała że mam zejść bo jestem jej siostra. Wtedy odpowiedziałam że nie mam siostry. Oczywiście pobiegła z płaczem do rodziców co było przyczyną kolejnej awantury. Ojciec omal mnie nie pobił, lecz uratował mnie starszy brat. Kazali mi oddać telefon, na szczęście mialam schowany drugi, ale to najmniej ważne. Wróciłam do pokoju i słysząc teksty matki "Mamy z tobą największe problemy wychowawcze" wyjęłam z szafki proszki, ale to tylko zwykły wapń i niezbyt zaszkodzi. Potem jak ojciec zaczął się żalić że nie mógł mi dojebać i zaczął mówić że mnie pobije jak mnie zobaczy, zrobiłam kilka cięć na ramieniu ostrzem temperowki. Nie wiem, czy ja mam racje czy oni, ale wiem, że nie daję sobie rady psychicznie. Boję się pójść do psychologa szkolnego żeby nie powiedział o tym policji albo nie wezwał rodziców. Co jak wygada się nauczycielom? Czuję się coraz gorzej. Mam myśli samobójcze, nie mam ochoty rozmawiać z przyjaciółmi którzy nie wiedzą co przeżywam, a łzy i przygnębienie już mnie denerwują. Pomóżcie mi. Wolalabym iść do domu dziecka, bo nie dam rady mieszkać z nimi jeszcze 2 lata. Nie wiem jak mogę sobie pomóc i to doluje mnie jeszcze bardziej. Nie wiem czy wina leży po mojej stronie, czy po ich.
Dziękuję tym którzy przetrwali do końca tych smutków.
(wybaczcie za błędy ale piszę na starym telefonie który znalazłam u siebie w szafce)