Cześć Od kilku tygodni uznałam za priorytet naukę angielskiego. Chcę się rozwijać no i móc wreszcie bez żadnych przeszkód poznawać ludzi z innych krajów. Kilka dni temu na jednym z portali odezwał się do mnie portugalczyk mieszkający od 4 lat w Polsce. Mieszka obecnie 80km ode mnie i zapytał o spotkanie... póki co dużo mailujemy ale wiadomo, ja gdy czegoś nie rozumiem korzystam z translatora , zresztą inaczej jest pisać i czytać a inaczej coś z siebie wydusić... Z jednej strony mam ochotę na tą randkę, z drugiej, wszystkie proste tematy wyczerpałam w mailach:) zatem nie wiem o czym będę miała z nim rozmawiać a naprawdę mój ang nie należy do najlepszych. Myślę też, że to on powinien bardziej wstydzić się tego że ni w ząb nie zna polskiego po 4 latach pobytu w naszym kraju... to że nie znam biegle języka..no cóż, jestem z czasów gdy język obcy w dodatku rosyjski zaczynał się w 5 klasie podstawówki:) jeśli mam się już tłumaczyć.. Pewnie wszystko wyolbrzymiam, bo w sumie można się "jakoś tam" dogadać mając nawet takie zasób słów jak ja,,, ale nie lubię się kompromitować. Moim dużym problemem jest rozumienie ze słuchu, nie chcę więc wpatrywać się w niego jak sroka i pytać co chwilę, Could you repeat ?:) Nie jest anglikiem więc pewnie też łatwiej byłoby go zrozumieć bo pewnie super akcentu nie posiada. Tego jednak nie wiem... Dziewczyny, odważyłybyście się na takie spotkanie? oczywiście przy takiej słabej znajomości języka. Przecież komunikacja jest najważniejsza... uwielbiam gadać, zawsze nawet aż za dużo paplam, ale co innego po ang:) chyba że po drinku język się rozwiąże:) Sama nie wiem co robić, ale na samą myśl dostaję mega stresa
Szkoda, że z panem aptekarzem nie wyszło .
Translator byłby zbyteczny

Po wypitym drinku, nie będziesz biegle mówić. haha
powiem tobie na swoim przykładzie, tylko ja rozmawiałem z Francuzkami taka praca i w ogóle nieważne, na luźne tematy szkoła, zainteresowania itd, jakoś się ciągnęło ale to na góra 20 minut rozmowa nie więcej, a inne rzeczy jak poglądy, życie etc, już nie wiedziałem jakich słów użyć jak to nazwać i określić.
Więc z mojego punktu widzenia, spotkanie będzie porażką. siedź w książkach i nauka do późnej nocy.
Szkoda, że z panem aptekarzem nie wyszło
.
Translator byłby zbyteczny
haahhahah dokładnie:) do apteki chadzać przestałam...olałam temat
Po wypitym drinku, nie będziesz biegle mówić. haha
powiem tobie na swoim przykładzie, tylko ja rozmawiałem z Francuzkami taka praca i w ogóle nieważne, na luźne tematy szkoła, zainteresowania itd, jakoś się ciągnęło ale to na góra 20 minut rozmowa nie więcej, a inne rzeczy jak poglądy, życie etc, już nie wiedziałem jakich słów użyć jak to nazwać i określić.
Więc z mojego punktu widzenia, spotkanie będzie porażką. siedź w książkach i nauka do późnej nocy.
Spotkania chciałam nieco potraktować jak naukę..miałabym z kim "porozmawiać" a być może się otworzę a i od niego nauczę pewnie sporo bo po pisaniu widać, że dobrze zna angielski
Jeśli obawiasz się rozumienia ze słuchu... to nie masz się czego obawiać! Portugalczycy, Hiszpanie i Włosi mają specyficzny akcent, mówią dokładnie jak Borat (wpisz w youtube Borat szuka dziewczyny PL). Nie da się ich nie zrozumieć! Uwierz mi, powinnaś się cieszyć, że to Portugalczyk a nie Brytyjczyk.
A na spotkanie idź, bo i czemu nie? Przecież nic nie tracisz, nie musisz się z nim spotkać drugi raz jeśli nie będziesz chciała A zyskać możesz bardzo dużo jeśli uda Ci się przełamać tę blokadę w głowie. Ja w kwietniu zostałam zaczepiona po wyjściu z autobusu przez pewnego Brytyjczyka mieszkającego w moim mieście. Miałam wielkie problemy żeby cokolwiek z siebie wydukać z racji tego, że nie miałam kompletnie żadnej styczności z angielskim przez 3 lata. Jednak wymieniliśmy się numerami. Na pierwszym spotkaniu, gdy nie pamiętałam jakiegoś słówka i nie mogłam znaleźć zamiennika, używałam słownika w telefonie. Jemu to nie przeszkadzało, a ile śmiechu przy tym było
A ja ostatecznie zmobilizowałam się do nauki języka w domu i obecnie nie mam żadnych problemów żeby porozmawiać po angielsku o Brexicie czy o wyborach w USA
Najważniejsze to przełamać blokadę, a potem pójdzie z górki jak lawina
A w ramach treningu przed spotkaniem spróbuj "gadać do siebie", pomaga! Nie musi to być nic szczególnego, zamiast myśleć w ciszy "muszę zrobić zakupy i włączyć pralkę" powiedz to głośno po angielsku. Chodzi przecież o zwykłe słówka, prawda? Nie będziecie przecież na pierwszym spotkaniu czytać wierszy
Pracowalam w firmie angielskiej, ale z kapitalem hiszpanskim. Duzo stanowisk bylo obsadzonych przez "poludniowcow" czyli Wlochow, Hiszpanow i Portugalczykow. Rozumieli sie doskonale miedzy soba, coz, nikt poza tym ich nie rozumial. Jak przyszlam na rzeznie to wlaasciciel sie cieszyl, ze mnie rozumie - mial dosyc zargonu "poludniowcow".
Ale oczywiscie bylo, ze to Polacy nie znaja angielskiego...
Odgrywalismy sie celowo wymawiajac Evill z nazwy firmy jako evil, a timesheet jako shit. Oni nie widzieli roznicy.
Alkohol pomaga, mozna przelamac bariere i wrescie zaczac mowic. Ja nauczylam sie angielskiego w przeznaczonej do zamkniecia irlandzkiej knajpie w Leeds. Bylam posiniaczona, wlascicel myslal ze sie ukrywam, wiec stalam sie maskotka. Wieczorami zapraszali mnie na dol, do baru. Wynajmowalam pokoj na gorze. Drinki za darmo. Jedynie mialam obowiazek opiekowania sie suczka w typie jack russel, ktora przychodzila do baru sama. Podobno to byl prawdziwy yorkshire terier. Tak mnie zapewniali miejscowi. W kazdym razie mowie po angielsku nawet nawalona jak stodola, tyle ze wtedy zapominam polskiego. Teraz z okropnym akcentem.Szzkoda ze po dunsku tak sie nie da, ale wymowa jest tak okropna ze wymaga specjalnej pracy aparatu mowy. Po pijanemu dla mnie niemozliwe.
Jeśli obawiasz się rozumienia ze słuchu... to nie masz się czego obawiać!
Portugalczycy, Hiszpanie i Włosi mają specyficzny akcent, mówią dokładnie jak Borat (wpisz w youtube Borat szuka dziewczyny PL). Nie da się ich nie zrozumieć! Uwierz mi, powinnaś się cieszyć, że to Portugalczyk a nie Brytyjczyk.
A na spotkanie idź, bo i czemu nie? Przecież nic nie tracisz, nie musisz się z nim spotkać drugi raz jeśli nie będziesz chciałaA zyskać możesz bardzo dużo jeśli uda Ci się przełamać tę blokadę w głowie. Ja w kwietniu zostałam zaczepiona po wyjściu z autobusu przez pewnego Brytyjczyka mieszkającego w moim mieście. Miałam wielkie problemy żeby cokolwiek z siebie wydukać z racji tego, że nie miałam kompletnie żadnej styczności z angielskim przez 3 lata. Jednak wymieniliśmy się numerami. Na pierwszym spotkaniu, gdy nie pamiętałam jakiegoś słówka i nie mogłam znaleźć zamiennika, używałam słownika w telefonie. Jemu to nie przeszkadzało, a ile śmiechu przy tym było
A ja ostatecznie zmobilizowałam się do nauki języka w domu i obecnie nie mam żadnych problemów żeby porozmawiać po angielsku o Brexicie czy o wyborach w USA
Najważniejsze to przełamać blokadę, a potem pójdzie z górki jak lawina
![]()
A w ramach treningu przed spotkaniem spróbuj "gadać do siebie", pomaga! Nie musi to być nic szczególnego, zamiast myśleć w ciszy "muszę zrobić zakupy i włączyć pralkę" powiedz to głośno po angielsku. Chodzi przecież o zwykłe słówka, prawda? Nie będziecie przecież na pierwszym spotkaniu czytać wierszy
Dzięki !!!! dodałaś mi otuchy:)
Dzięki !!!! dodałaś mi otuchy:)
Cieszę się Napisz potem jak wrażenia po spotkaniu!
kate1983 napisał/a:Dzięki !!!! dodałaś mi otuchy:)
Cieszę się
Napisz potem jak wrażenia po spotkaniu!
Właśnie mi proponuje..ale chyba wymięknę, nie wydukam nic z siebie pod wpływem stresu
Wydukasz, nie wmawiaj sobie. Drink pomoze. Przygotuj sobie kilka zdan "pewniakow" i powtarzaj glosno.
Wydukasz, nie wmawiaj sobie. Drink pomoze. Przygotuj sobie kilka zdan "pewniakow" i powtarzaj glosno.
Ufff zrobiłam to:) fakt, trochę przesadzałam, ale czułam się jak 15latka przed pierwszą randką z chłopakiem. Portugalczyk okazał się bardzo miły, raczej nieśmiały. Spodziewałam się jakiegoś lovelasa, bo jego zdjęcia na to wskazywały. Przyszedł skromny chłopak. Jego ang jest dobry, płynny, ale na szczęście operuje prostym językiem więc zrozumiałam go w 90 %, na 10% reagowałam uśmiechem:) Gdy nie wiedziałam jak dokończyć jakieś zdanie a on wiedział o co mi chodzi to dokańczał za mnie. Było bardzo sympatycznie. Jednakże zaczynało mnie to już męczyć bo 2 godziny w skupieniu to dla mnie nie lada wysiłek Najgorsze, że facet nie daje mi teraz spokoju, a ja raczej nie widzę póki co znajomości z kimś, komu nie potrafię o wszystkim powiedzieć..poza tym dzieli nas prawie 100 km jest to spory kawałek.. tak czy inaczej, zaczęłam się troszkę otwierać na język i widzę że nie jest to takie straszne otworzyć buzię i zacząć mówić
Ufff zrobiłam to:)
No i super, że się odważyłaś! Sama widzisz, że powoli zaczynasz się przełamywać Nie zniechęcaj się tym bólem głowy, jak przyzwyczaisz mózg do myślenia w innym języku to przejdzie bezpowrotnie :)Spotkania z obcokrajowcami są o tyle fajne, że dużo przy nich śmiechu przez te drobne bariery językowe: dokańczania zdań, zabawy w kalambury
(np. facet, który wchodzi do tramwaju i chce zobaczyć twój bilet).
A co do tej znajomości: nie musisz nastawiać się od razu na związek, przecież możesz fajnie spędzać czas z interesującym facetem i przy okazji szlifować język Ta odległość to żadna odległość, a co do:
ja raczej nie widzę póki co znajomości z kimś, komu nie potrafię o wszystkim powiedzieć...
masz rację - póki co. Za pół roku ten problem nie będzie istniał
PS. idąc dziś do sklepu złapałam się na tym, że układam w głowie listę zakupów po angielsku. Widać mój zaspany mózg nie zdążył przestawić się jeszcze po wieczornym oglądaniu filmu bez polskich napisów. Niedługo Ty też będziesz tak miała
14 2016-11-14 01:18:48 Ostatnio edytowany przez Elle88 (2016-11-14 01:21:43)
O, temat całkiem na bieżąco dla mnie
Za chwilę umawiam się z obcokrajowcem. Minęło trochę czasu od ostatniego.
Ale tamten był Niemcem. A wiadomo, że Niemcy i Skandynawowie słyną ze świetnego wysławiania się po ang. Potwierdzam
Ten obecny - też ni w ząb po polsku, ale jakoś damy radę, ważne, że jest przystojny
Autorce gratuluję przełamania się!
I powtórzę za janeste92 - nie dość, że bywa zabawnie - każdy ma swój akcent zazwyczaj mniej lub bardziej zabawny/uroczy , do tego jest się hmm..bardziej autentycznym nawet, w sensie "nagim", bo jednak są momenty, że się nie wie jak coś powiedzieć i wtedy jesteś taką ciapą na 100% w tu i teraz, nie da się tego ukryć
To też buduje swoistą więź i intymność, kiedy widzisz 'bezbronność' drugiej osoby w takim wydaniu i jak sobie z tym radzi
Daj znać jak dalej się potoczyło!
O, temat całkiem na bieżąco dla mnie
Za chwilę umawiam się z obcokrajowcem. Minęło trochę czasu od ostatniego.Ale tamten był Niemcem. A wiadomo, że Niemcy i Skandynawowie słyną ze świetnego wysławiania się po ang. Potwierdzam
Ten obecny - też ni w ząb po polsku, ale jakoś damy radę, ważne, że jest przystojny
![]()
Autorce gratuluję przełamania się!
I powtórzę za janeste92 - nie dość, że bywa zabawnie - każdy ma swój akcent zazwyczaj mniej lub bardziej zabawny/uroczy, do tego jest się hmm..bardziej autentycznym nawet, w sensie "nagim", bo jednak są momenty, że się nie wie jak coś powiedzieć i wtedy jesteś taką ciapą na 100% w tu i teraz, nie da się tego ukryć
To też buduje swoistą więź i intymność, kiedy widzisz 'bezbronność' drugiej osoby w takim wydaniu i jak sobie z tym radziDaj znać jak dalej się potoczyło!
W takim razie życzę Ci powodzenia!
Ja raczej zakończę tą znajomość. Już nawet nie z racji tej bariery...bo tak jak mówicie, za kilka miesięcy pewnie byłoby lepiej z moim językiem. Nie bardzo podoba mi się jego zachowanie, jest strasznie natrętny, wciąż wiadomości dostaję , pisze o wszystkim co robi gdzie idzie co kupuje a ja musiałabym chyba nie pracować tylko cały czas siedzieć przy telefonie. Pomijając ten fakt, dzieli nas odległość a weekendy mi teraz odpadają bo tak się składa że zachciało mi się jeszcze studiować a dla niego przyjechać w sobotę na 19 jest za późno.. Ostatnio umówiłam się na 17 a on zrobił wielkie oczy TAK PÓŹNO! o 14 chciał... no bez jaj, pierwsze spotkanie to chyba wieczorem, bo wszystkim obowiązkach, zajęciach. Także ja niestety ale nie mam czasu spotykać się tak wcześnie. Prosi mnie by chociaż pozostać w kontakcie. Nie ma problemu, dobrze mieć znajomych z całego świata:D
Hehe, masakra.. Południowcy chyba tak mają.
Ten "mój" - jeszcze jesteśmy przed spotkaniem, już też zaczyna lekko świrować w tym kierunku co napisałaś..
Także tak średnio to wygląda.
Też bym tego nie wytrzymała na Twoim miejscu.
Angielski poćwiczysz sobie sama
Ja bym się nie zgodziła, że południowcy tak mają, chyba po prostu ten typ tak ma Mam kilku znajomych Hiszpanów i każdy z nich, gdy kończy pracę o 16 idzie do domu SPAĆ. Potem zje coś na szybko, idzie na siłownię, je obiad (ok. 21) i o 22 wychodzi spotkać się ze znajomymi/na miasto. Taki tryb życia prowadzi się na Płw. Iberyjskim i taki tryb życia prowadzi większość Hiszpanów (przynajmniej tych pracujących w korpo w Krakowie). Nie sądzę, by Portugalczycy różnili się jakoś znacząco w tym temacie
Po prostu trafił Ci się zaborczy okaz.