Hm. Bardzo, ale to bardzo nie podoba mi się jedna, powiedzmy, teoria, która się tu przewija. Znaczy, że facet, który zwróci uwagę na wygląd czy wybierze tę, która mu się wizualnie spodoba, od razu ma być sklasyfikowany jako "niewartościowy" i jako taki - przeznaczony do odsiania, najlepiej przez zamieszczenie byle jakich zdjęć. Trochę dziwne, tym bardziej jeśli wziąć pod uwagę to, że mowa o portalach randkowych.
Okej, nie korzystałam, ale wiem z opowieści korzystających koleżanek, jak to mniej więcej działa. I przepraszam, ale jeżeli mam tysiące (? dobra, nie wiem, w każdym razie dużo) profili i mogę sobie wybrać te, które mnie wstępnie interesują, to wciąż zostanie mi jakaś tam większa liczba, w końcu nie będę z nie wiadomo iloma jednocześnie pisać. Jak się kogoś poznaje w realu, to od razu w grę wchodzą jakieś emocje - albo ktoś jest nudny, albo interesujący, albo taki, śmaki czy owaki i po prostu się czuje, czy ma się ochotę na kolejne spotkanie czy nie, a tu tego wskaźnika nie ma. Więc to bardziej przypomina zakupy w sklepie na tym etapie - odsiewam, coraz bardziej zwracając uwagę na szczegóły, porównując itd. I jeżeli ostatecznie zostanę z pięcioma profilami, między którymi już nie jestem w stanie wybrać w żaden sposób, to zupełnie nielogiczne byłoby wybranie tego, który wizualnie podoba mi się najmniej. Tzn. wyobrażam to sobie tak: nie znam żadnego z nich, więc żadnych emocji, a z opisu każdy wydaje się sympatycznym, interesującym facetem. Jeżeli postanowię najpierw odezwać się do tego, co jest najatrakcyjniejszy, od razu jestem tą niewartościową? Wybranie tego najmniej atrakcyjnego jest warunkiem bycia wartościową osobą? Nie sądzę. A w takim wypadku nie ma co się oburzać na to, że korzystne zdjęcia zwiększą szansę na poznanie wartościowego faceta. Bo zwiększą. Zwiększą szansę na poznanie jakiegokolwiek faceta, zamiast np. dwudziestu odezwie się dwustu, i owszem, większość może być nieciekawa, ale wciąż w tych dwóch setkach mamy większe prawdopodobieństwo na znalezienie kogoś odpowiedniego.
I powiem szczerze, że zupełnie nie rozumiem, dlaczego tak demonizuje się dobry wygląd/zauważanie czyjegoś dobrego wyglądu, zwłaszcza w czasach, kiedy dbanie o siebie jest promowane. A drażni mnie to, od kiedy skończyłam lat 13, czyli pójście do gimnazjum + dojrzewanko, zresztą to samo powtórzyło się po pójściu do liceum, to były pierwsze razy, kiedy zetknęłam się z jakimś dziwnym wyciąganiem wniosków z wyglądu. Znaczy, nie to, że jestem przepiękna xD, ale dbałam o siebie, figura, ubrania (nic wyzywającego, raczej - dziewczęcego), w liceum lekki makijaż, w gimnazjum jakiś tusz i błyszczyk xD, do tego jestem blondynką i... Zawsze w nowym środowisku na początku byłam klasyfikowana jako raczej głupia - ot, z zasady, bo wyglądam dobrze; oczywiście nie tylko ja, ale cała reszta dziewczyn, która wyglądała podobnie. Inteligencję przypisywano tym małomównym, nieumalowanym, ubranym w pastelowe kolory i najlepiej w okularach. Oczywiście taka wizja utrzymała się pierwsze tygodnie tylko, bo zaraz było wiadomo, że połowa "szarych myszek" faktycznie jest zdolna, a połowa milczy, bo nie ma nic ciekawego do powiedzenia, tak samo w drugiej grupie - ja byłam prymuską i tyle przyszło z oceniania, były inne zdolne dziewczyny, a były takie, które w głowie miały tylko imprezy i chłopaków. No ale - znowu z automatu, jak tutaj - jak wygląda dobrze, to nie ma nic innego do zaoferowania, jak wybiera taką, co wygląda dobrze, to niewartościowy, bo chce tylko seksu (bo czego można chcieć od takiej, co oferuje tylko wygląd). To jest jakiś absurd. A to nie są tylko moje obserwacje, bo widzę, jakie miny robią ludzie, kiedy np. moja kuzynka, śliczna dziewczyna, mówi, że skończyła automatykę i robotykę i pracuje w zawodzie, aktualnie zajmuje się tworzeniem... czegoś tam. xD
Tak że ja naprawdę nie rozumiem - jakiś kult szaromyszkowy, bo jak ktoś dba o wygląd bądź przyznaje, że ktoś atrakcyjny mu się podoba, to już świadczy o nim źle? W jaki sposób można wyciągnąć jakiekolwiek wnioski z samego wyglądu lub stosunku do niego? Te dwie rzeczy wykluczają wszystkie inne pozytywne cechy czy jak?